Afera Facebook’a z Cambridge Analytica uderza finansowo w Facebooka. Mark Zuckerberg pod ostrzałem. Już ponad 60 miliardów dolarów strat…
Mark Zuckerberg został wezwany na przesłuchania. Zarówno amerykańscy, jak i europejscy prawodawcy chcą wyjaśnień w sprawie dostępu do danych 50 mln użytkowników przez sztab Trumpa, a inwestorzy spanikowali. Inwestorzy, którzy angażują środki tylko w przedsięwzięcia etyczne i odpowiedzialne społecznie, tj. o wysokim ratingu ESG (rating pozafinansowy, dotyczący środowiska, odpowiedzialności społecznej i ładu korporacyjnego) już w raportach medialnych wyrazili zaniepokojenie sytuacją, w której Cambridge Analytica uzyskała dostęp do prywatnych danych użytkowników Facebooka, by rozwijać techniki wsparcia w kampanii prezydenckiej. Facebook ogłosił w poniedziałek 19 marca 2018, że zatrudnił firmę Stroz Friedberg, która zajmuje się kryminalistyką cyfrową do przeprowadzenia kompleksowego audytu w firmie Cambridge Analytica. Facebook zgodził się dać jej pełny dostęp do swoich serwerów i systemów, by dokładnie zbadać sprawę od strony kryminalnej. Jennifer Sireklove, dyrektor firmy zarządzającej 200 mld dolarów, Parametric z Seattle, powiedziała Reutersowi, że etycznie nastawieni inwestorzy już od pewnego czasu unikają akcji Facebooka i innych serwisów społecznościowych. Inwestorów niepokoi, czy Facebook po takim skandalu będzie dostawał takie same pieniądze za reklamę w swoich serwisach jak dotychczas.
Wyciek danych użytkowników Facebooka na marzec 2018 kosztował jego właścicieli dziesiątki miliardów dolarów. Pierwsze agencje straszą obniżeniem ratingu, a nowe regulacje oraz odwrót reklamodawców i użytkowników mogą odbić się na wynikach finansowych. Akcje Facebooka na 20 marca 2018 poleciały w dół aż o 7 procent. Tak panicznej reakcji inwestorów posiadających papiery firmy Facebook nie widziano od września 2012 roku. W jeden dzień wartość spółki zmalała aż o 40 mld dolarów. Mniej więcej na tyle wyceniono problemy, jakie teraz może mieć w związku z aferą ujawnioną w toku dziennikarskiego śledztwa “New York Timesa” oraz “Observera”. A przecież koszt ogłaszania się w reklamach na amerykańskim Facebooku, szczególnie dla drobnych firm i osób fizycznych jest ogromny. Cambridge Analytica oświadczyła, że zdecydowanie zaprzecza twierdzeniom medialnym. Twierdzi, że usunęła wszystkie dane Facebooka uzyskane z aplikacji zewnętrznej w 2014 r. już po upewnieniu się, że informacje nie były obwarowane zasadami ochrony danych. – Jesteśmy świadkami otwierania pokrywy czarnej skrzynki z praktykami, dotyczącymi danych Facebooka, a obraz nie jest ładny – powiedział cytowany przez agencję Reuters Frank Pasquale, profesor prawa z University of Maryland, który napisał o wykorzystywaniu danych z Doliny Krzemowej.
Przypomnijmy, że dane blisko 50 mln użytkowników Facebooka zostały wedle oskarżycieli nielegalnie użyte przez firmę Cambridge Analytica w kampanii wyborczej Donalda Trumpa w 2016 roku. Facebook był wykorzystywany także do manipulowania społeczeństwem brytyjskim w czasie kampanii na rzecz Brexitu, co powoduje powstanie teorii spiskowych, że USA lub CIA używa Facebooka do rozbicia Unii Europejskiej – acz pewnie się okaże, że to jakaś bogata firma robi dla swoich prywatnych interesów. Posłużyły do “promowania” Donalda Trumpa lub jak mówią niektórzy – do zmanipulowania wyborców – o co niesłusznie oskarżano Rosję i czasami Ukrainę. Firma ta miała za to zainkasować niemal 9 mln dolarów. – Facebook wiedział o tym od co najmniej dwóch lat. Nie zrobili nic, żeby załatać tę lukę w zabezpieczeniach prywatnych profili, grup dyskusyjnych i fanpage’ów – mówi były szef działu badań firmy Cambridge Analytica Chris Wylie. Zarzuty te odrzucają przedstawiciele portalu społecznościowego Facebook, którzy w krótkim oświadczeniu wskazują, że zostali oszukani. Cambridge Analytica też nie przyznaje się do nielegalnych działań.
Z afery będzie musiał się tłumaczyć m.in. szef Facebooka, a być może stanie wkrótce przed specjalnie powołaną do tego komisją, a nawet przed kilkoma komisjami. Mark Zuckerberg musi szybko rozwiązać problem, który już bardzo dużo kosztuje go osobiście. Należące do niego akcje Facebooka w jeden dzień straciły na wartości jednego dnia blisko 6 mld dolarów i dalej idą w dół. Niestety, giełda z akcjami to wysoce ryzykowny hazard, gra hazardowa, która łatwo może zniszczyć każdą firmę. Niestety wiele wskazuje na to, że temat szybko nie ucichnie, a ponieważ pieniądze lubią spokój, można oczekiwać, że presja na wyniki i notowania akcji Facebooka będzie narastać. W Polsce mamy nadzieję, że ceny reklamowania naszych fanpage’ów znacząco potanieją, bo to hańba dla amerykańskich firm, że w chcą amerykańskich straszliwie dla nas wysokich opłat w biedniejszych znacznie krajach – takich jak Polska – za swoje usługi.
Firma analityczna Sustainalytics ogłosiła możliwości obniżenia ratingu Facebooka. Oczywiście nie jest to agencja na miarę “wielkiej trójki” (Fitch, Moody’s i Standard & Poor’s), ale pokazuje, że inwestorzy powinni z uwagą śledzić rozwój sytuacji. – Finansowa przyszłość Facebooka zależy od tego, w którą stronę potoczy się sprawa. Najpoważniejszym zagrożeniem jest zmiana regulacji prawnych, które mogą mieć na celu ograniczenie podobnych afer – podkreśla analityk giełdowy zajmujący się spółkami z branży IT i mediów. Tłumaczy, że oznaczałoby to m.in. ograniczenie zdolności biznesowych Facebooka. Eksperci na pytania o skalę ewentualnych działań regulacyjnych, a tym bardziej skutków finansowych dla firmy Zuckerberga nie chcą się konkretnie wypowiadać. Wskazują, że temat jest świeży i na tę chwilę trudno precyzyjnie prognozować przyszłość Facebooka.
O tym, że obawy te nie są bezpodstawne może świadczyć fakt, że również inni branżowi gracze dostali rykoszetem. Akcje Snapchata i Google straciły na wartości blisko 3 procent. Tylko w przypadku Google oznacza to zmniejszenie kapitalizacji firmy o blisko 23 mld dolarów. Ekspert ds. ochrony danych Marcin Zadrożny wskazuje, że w systemach Facebooka są luki, które ewentualne nowe regulacje będą zmuszały usunąć. Luk jest wiele, jak chociażby grupy dyskusyjne bez administratorów, bo sam Facebook w swojej głupocie zablokował administratora – właściciela grupy – banując konto (zwykle bezpodstawnie) i grupa dyskusyjna pozostaje bez właściciela, bez administratora. Prawdopodobnie kilka milionów takich grup-widm ułatwia włamywanie się na profile i przejmowanie kont. – Cały problem tkwi w tym, że aplikacja Cambridge Analytica mogła zbierać informacje nie tylko o użytkownikach Facebooka, którzy zgodzili się na ich wykorzystanie, ale także innych osób, w tym od znajomych i znajomych znajomych danego profilu. Najwidoczniej serwis nie ma odpowiednich zabezpieczeń technicznych i organizacyjnych – komentuje sytuację Marcin Zadrożny z ODO24.
Ekspert wskazuje, że to bardzo duży cios wizerunkowy, choć przyznaje, że ciągle w mniejszej skali wiele firm ma bardzo podobne problemy z ochroną danych osobowych. Niemal w tym samym czasie miał miejsce wyciek u operatora telekomunikacyjnej firmy Aero2. – Facebook już na starcie popełnił poważny błąd. Osoby odpowiedzialne powinny przyznać się do błędu, przeprosić i obiecać wypełnienie luk w systemie. Zamiast tego zdają się bagatelizować sytuację i rozmywać swoją odpowiedzialność – wskazuje ekspert ODO24. Oprócz kwestii regulacji, dla Facebooka istotne znaczenie może mieć zachowanie reklamodawców, których pieniądze są głównym źródłem dochodów. – Właściciele marek, które chcą być postrzegane jako społecznie odpowiedzialne, mogą się odwrócić od Facebooka i swoje kampanie przeniosą do konkurencji lub ograniczą budżety reklamowe – wskazuje jeden z analityków giełdowych pytany przez prasę i inne media.
Medialna burza wokół brytyjskiego Cambridge Analytica oddala nas od sedna problemu. Mniejsza o to, na czyim serwerze znalazły się dane 50 milionów użytkowników Facebooka i czy trafiły tam w wyniku naruszenia regulaminu serwisu społecznościowego, czy też w wyniku porozumienia obu firm. Z perspektywy użytkowników problem leży gdzie indziej: jesteśmy profilowani nie tylko przez firmy, z których usług korzystamy, ale też przez ich kontrahentów, o których istnieniu możemy nawet nie wiedzieć. Pozyskiwana w ten sposób wiedza może być wykorzystana, żeby nam wcisnąć nowego laptopa, ale też by wpłynąć na nasze polityczne wybory. To, że dane użytkowników Facebooka są wykorzystywane w celach politycznych, od dawna nie jest tajemnicą, nawet poliszynela. Sam Facebook otwarcie oferuje swoje usługi marketingowe sztabom wyborczym (również w Unii Europejskiej), a przedstawiciele Cambridge Analytica jeżdżą po konferencjach branżowych na całym świecie, promując skuteczność swoich algorytmów i modeli statystycznych. Te algorytmy i modele nie powstają jednak w próżni: karmią się danymi realnych użytkowników, pozyskiwanymi z rozmaitych źródeł. Na pierwszym etapie jesteśmy królikami doświadczalnymi, na kolejnym – odbiorcami targetowanych komunikatów, które mają wpłynąć na nasze decyzje konsumenckie i polityczne. Teoria o manipulowaniu ludźmi i ogłupianiu społeczeństwa przez portale społecznościowe nabiera rumieńców, przestaje być spiskową bajką, staje się rzeczywistością rodem z Orwella. Wszelkie quizy z pytaniami i stronki chcące sprawdzić jakim jesteś króliczkiem, powiedzieć ci coś o tobie – to zbrodniarze rabujące dane twoje i twoich znajomych, ale to Facebook bierze pieniądze za umożliwienie tym głupim aplikacjom dostępu do twoich danych osobowych, do całego profilu, grup i fanpejdży (fanpage).
Absurdalny wzrost i tak straszliwie wysokich cen reklam w ostatnim czasie przełomu 2017/2018 roku był jednym z czynników, które bilansowały lekkie spadki w statystykach użytkowników korzystających z Facebooka. W 2017 roku na dwóch najważniejszych dla niego rynkach (w USA i Kanadzie) ubyło blisko miliona aktywnych użytkowników – część przeniosła się na konkurencyjny portal VKontakte z powodu nienawistnej i agresywnie nazistowskiej polityki USA oraz Kanady przeciwko Rosji. To jednak tylko kropla w morzu, bo na całym świecie do serwisu dziennie loguje się około 1,4 mld użytkowników, a miesięcznie około 2,13 mld, chociaż od dawna wiadomo, że większość użytkowników ma po dwa albo trzy profile, na wypadek nagłego zawieszenia profilu przez idiotycznie działające mechanizmy blokowania kont użytkowników. Facebook i jego właściciel nie rozumie, że przynajmniej pół miliarda użytkowników nie ma technicznych możliwość zeskanowania dokumentu tożsamości i wysłania go Facebook’owi celem weryfikacji tożsamości, a w wielu krajach, samo kopiowanie dokumentu tożsamości i użycie go, jest karalne więzieniem! Zwyczajny brak skanera czy drukarki ze skanerem uniemożliwia przesłanie jakichkolwiek dokumentów do weryfikacji tożsamości, a użytkownicy czują się tragicznie skrzywdzeni każdym banowaniem, a nawet kilkudniowym zawieszeniem ich konta. Z powodu agresywnej polityki wtrącania się w treść publikacji, wojen ideologicznych mających na celu usuwanie wielu użytkowników – Facebook nie jest uważany za miejsce przyjazne w Internecie.
W 2017 roku głównie z tytułu reklam Facebook zainkasował 40,65 mld dolarów, a więc o 47 procent więcej niż rok wcześniej, ale wielu klientów czuje się oszukanych ofertą Facebookowej reklamy. Przełożyło się to na prawie 16 mld dolarów zysku wobec ponad 10 mld dolarów poprzednio, jednak ludzie płacący za reklamę przykładowo 100 złotych za 15-30 tysięcy wyświetleń wpisu na Fanpage’u czują się skrzywdzeni, gdy w podsumowaniu okazuje się, że wyświetleń było tylko 4 tysiące, albo że kampania została wstrzymana, chociaż Facebook skasował za reklamę pieniądze – bo zdjęcie miało za dużo napisów. Facebook swoim traktowaniem klienta dowodzi, że jest niedojrzałym dzieckiem Internetu, które zarabia z wielką krzywdą dla potencjalnego klienta. I tak Facebook traci klientów – a drogi odwołania praktycznie nie ma, bo kto pójdzie do sądu, z jakąś taką drobną reklamą na której Facebook zwyczajnie go oszukał i wyrolował? Ekspert naszego portalu radzi robić zrzuty oferty ilości wyświetleń reklamy a potem zrzut podsumowania, aby móc dokumentować te zniechęcające klientów przestępstwa czy drobne występki Facebooka.
Można odtworzyć model przestępczego działania dzięki informacjom, które dostarczył mediom były dyrektor ds. badań Cambridge Analytica, obecnie sygnalista ujawniający wielki przekręt, Christopher Wylie. To jego rewelacje zmusiły Facebooka do publicznej reakcji i stawiania czoła kryminalnym w zasadzie zarzutom. Portal społecznościowy twierdzi, że przekazanie danych 50 milionów użytkowników Cambridge Analytica odbyło się z naruszeniem jego regulaminu (data breach). Na swoją obronę przywołuje to, że po wykryciu nieautoryzowanego transferu zażądał od Aleksandra Kogana (twórcy aplikacji Thisismydigitallife) niezwłocznego usunięcia danych. Niestety, regulamin Facebooka, to zbiór ogólników niezrozumiałych nawet dla prawników, a banowanie i blokowanie użytkowników przypomina hitlerowski obóz koncentracyjny, gdzie każdy gestapowiec tropi i niszczy potencjalnego podejrzanego wedle własnego uznania.
Wizerunkowo Facebook traci także przez presję, jaką wywołują wielkie media. Od połowy marca 2018 jest to jeden z głównych tematów. Popularny branżowy serwis Tech Crunch lansuje m.in. hasło #deletefacebook, co oznacza “skasuj facebooka”. Wskazuje, że każdy użytkownik w postaci polubień, wrzucanych postów czy zdjęć oraz pisanych wiadomości poprzez aplikację Messenger oddaje firmie praktycznie pełny profil osobowościowy, który kiedyś może być wykorzystany do nielegalnych praktyk handlowych czy zbrodni politycznych. Niektórzy upatrują także w ramach teorii po części spiskowych, że Facebook może być narzędziem na usługach CIA do robienia zamieszek politycznych w wybranych częściach świata – czyli Facebook jako rodzaj broni internetowej – chociaż nie wszyscy wierzą w takie teorie.
Choć afera z Facebookiem w roli głównej głównie dotyczy USA, sprawą zainteresowała się też Komisja Europejska. Unijna komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova przyznała, że będzie to jeden z wątków piątkowego spotkania z przedstawicielami amerykańskiej administracji. Przedstawiciele KE podkreślają, że taka sytuacja jest nie do zaakceptowania. W ubiegłym roku Komisja nałożyła gigantyczną karę 2,4 mld euro na Google w związku ze złamaniem prawa antymonopolowego w UE. Choć to inna sprawa, pokazuje, że unijni urzędnicy mają od dawna pod lupą branżę internetową i nie wahają się karać największe międzynarodowe koncerny, w tym amerykańskie. Na temat możliwych kar dla Facebooka w tym konkretnym przypadku eksperci wypowiadają się bardzo ostrożnie, podkreślając, że na razie ciągle informacje medialne są bardzo szczątkowe i musi zostać przeprowadzone szersze śledztwo odpowiednich służb specjalnych.
Z prawnego punktu widzenia jest zasadnicza różnica między oferowaniem usług takich jak profilowana reklama, a przekazywaniem innej firmie źródłowych danych o użytkownikach. O ile profilowaną reklamę można wyświetlić bez wyraźnej zgody, o tyle przekazanie danych – co do zasady – wymaga zgody osoby, której taki transfer dotyczy. Facebook umiejętnie balansuje na tej granicy i zarabia krocie na reklamie, nie oddając swoich (w istocie naszych) danych. Inaczej jest w przypadku aplikacji, które działają w ramach jego ekosystemu: te mogą na własne cele zaciągać dane użytkowników, przy czym powinny przestrzegać regulaminu (np. nie przekazywać danych innym firmom, w innych celach). Widać jednak nie przestrzegają prawa i tak mleko się wylało. Afera, jaką swoimi rewelacjami wywołał Christopher Wylie, dobitnie pokazuje, że ten model działania pociąga za sobą poważne ryzyko, za które Facebook nie chce ponosić odpowiedzialności, ale chyba jednak powinien.
Afera spowodowała spadek wartość akcji Facebooka na giełdzie o 50 miliardów dolarów, czyli o kolejne 10 mld w dół po trzech dniach po czarnym poniedziałku 19 marca 2018. Cała sprawa związana jest z współpracą między Facebookiem i Cambridge Analytica. Firma stworzyła oprogramowanie, dzięki któremu można z bardzo dużym prawdopodobieństwem przewidzieć preferencje polityczne użytkowników oraz wpływać na wybory. Brytyjski “The Guardian” napisał, że podczas kampanii w 2015 r. ekipa Andrzeja Dudy wykorzystywała narzędzia Facebooka do wpływania na wyborców. – Nic nie wiem o współpracy z tą firmą, nigdy o niej nie słyszałem. To jest jakiś fake news. Oczywiście, w czasie kampanii prezydenckiej mój sztab korzystał z Facebooka, wszyscy o tym wiedzieli. Ja osobiście korzystałem z Twittera – – oświadczył prezydent III/IV RP Andrzej Duda.
Federalna Komisja Handlu USA potwierdziła w poniedziałkowym oświadczeniu z dnia 26 marca 2018 roku, że prowadzi dochodzenie w sprawie wycieku danych osobowych użytkowników Facebooka w celu działalności przestępczej. – Komisja Handlu bardzo poważnie traktuje najnowsze doniesienia prasowe, wzbudzające poważne obawy dotyczące praktyk prywatności stosowanych przez Facebooka – powiedział Tom Pahl, pełniący obowiązki dyrektora Biura Ochrony Konsumenta FTC. – Dziś FTC potwierdza, że prowadzi otwarte, niepubliczne dochodzenia w sprawie tych praktyk – dodał Pahl. Firma doradcza Cambridge Analytica współpracowała z zespołem wyborczym Donalda Trumpa oraz ze zwolennikami Brexitu. Zebrała m.in. dane z 50 milionów profili amerykańskich wyborców na Facebooku i wykorzystała je w nieuprawniony sposób – wynika z doniesień brytyjskiej prasy. Amerykańskie media podają natomiast, że firma Aleksandra Kogan miała proponować politykom w USA zbieranie danych na temat ich rywali, tak by umożliwić im szantażowanie konkurentów. Spółka jest już od jakiegoś czasu uważana za szkodliwą dla społeczeństwa. Już w 2017 roku w grudniu 59% respondentów uznało, że to Facebook jest spółką, która wyrządzi więcej szkody niż pożytku w następnych 10 latach. Ten odsetek zapewne byłby wyższy, gdyby to pytanie zadać teraz. Wielu użytkowników obecnie zadaje sobie na pewno pytanie, czy Facebook stracił kontrolę nad swoim produktem i czy będzie potrafił ją odzyskać.
Brian Acton to współtwórca przejętego przez Facebooka komunikatora Whats-App. Na Twitterze wezwał do usuwania kont portalu Zuckerberga. Elon Musk szybko dołączył do akcji #DeleteFacebook. Południowoafrykański przedsiębiorca i filantrop oraz Dyrektor Generalny zarządził usunięcia facebookowych profili swoich firm. Z Facebooka zniknęły profile SpaceX, Tesli i osobisty Elona Muska. Sama strona SpaceX przed usunięciem miała blisko 2,6 miliona obserwujących. Użytkownicy masowo usuwają w proteście konta, głównie z USA i Kanady. Informują o tym między innymi na Twitterze za pomocą hashtaga #deleteFacebook. Swój profil usunął między innymi Brian Acton, twórca aplikacji WhatsApp, którą pechowo sprzedał Facebookowi w 2014 roku za 19 miliardów dolarów. Jego wpis z deklaracją o usunięcia konta na FB internauci na Twitterze udostępnili 10 tysięcy razy. Do akcji przyłączyła się też amerykańska piosenkarka Cher. Kwota odszkodowań dotycząca jednego facebookowicza może wynieść 40 tysięcy dolarów. Osób poszkodowanych jest prawdopodobnie 50 milionów, zatem suma roszczeń wobec Facebooka w USA może być zaiste astronomiczna – 2 biliony dolarów. W rozmowie z CNN-em i New York Timesem zapowiedział, że firma do końca roku zwiększy liczbę moderatorów do 20 tysięcy. Wykorzysta też sztuczną inteligencję do identyfikowania fałszywych kont, rozsiewających nieprawdziwe informacje – ale pewnie zwiększy to tylko liczbę poszkodowanych przez bezrozumne i debilne algorytmy.
W 2015 roku firma Cambridge Analytica uzyskała dostęp do danych 50 milionów amerykańskich obywateli na Facebooku. Dane zostały wykorzystane podczas kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa. Przedsiębiorstwo wspomagało około 200 kampanii wyborczych na całym świecie, co oznacza, że Polacy także mogli stać się masowo ofiarami tych firm. Telewizja Channel 4 zarejestrowała nagraną ukrytą kamerą rozmowę, w której przedstawiciele Cambridge Analytica i Strategic Communications Laboratories obszernie opisali metody, jakimi fabrykowali informacje, żeby pokazać w złym świetle oponentów politycznych swoich klientów.
Dalszy ciąg kłopotów Facebooka – tym razem z SMS-ami
Facebook musi zmierzyć się z kolejnymi oskarżeniami o naruszanie prywatności użytkowników. Tym razem chodzi o wiadomości SMS, do których firma posiadała nieskrępowany dostęp. Problem dotyczy tych użytkowników platformy społecznościowej, którzy instalując aplikację Facebooka zgodzili się, by zajmowała się ona obsługą wiadomości SMS. Według doniesień Tech Crunch użytkownicy mogli być inwigilowani, albowiem platforma miała dostęp do wykazu wszystkich połączeń (odebrane, nieodebrane, wykonywane), czasu ich trwania oraz numerów, z jakimi łączył się użytkownik. Użytkownicy Twittera zaczęli donosić o tym, że znaleźli miesiące jeśli nie lata historii połączeń w swoim ściągalnym na telefon pliku Facebooka. Wszystko to wyszło na jaw w kontekście ostatniego skandalu serwisu społecznościowego, czyli sprawy Cambridge Analytica. Rezultaty tych poszukiwań nie nastrajają optymizmem. Użytkownicy Twittera donoszą, że ich pliki Facebooka zawierają wszystkie telefony oraz wiadomości tekstowe, które napisali przez ostatni czas. Inni z kolei znaleźli zapisy kontaktów z bliskimi. Facebook od lat wymagał dostępu do kontaktów, danych SMS oraz historii połączeń po to, by usprawniać swój algorytm dobierania przyjaciół i rozróżniać pomiędzy kontaktami biznesowymi a “prawdziwymi” znajomościami. Facebook zbiera te dane przez aplikację Messenger, która często powiadamia, że może być domyślną aplikacją do wysyłania SMS, czyli wiadomości tekstowych. Facebook, jak się okazuje, robił to przez lata i choć teraz jasno powiadamia, że będzie miał dostęp do takich czy innych danych, wcześniej zabezpieczenia na Androidzie nie były tak restrykcyjne.
Mark Zuckerberg przywdział pokutną włosiennicę, posypał głowę popiołem i robi na kolanach marcowy rajd po dużych mediach, by pokazać, jak bardzo żałuje tego, co się stało. Ten obraz kłóci się z tym, co przedstawili wcześniej: Christopher Wylie, analityk z Cambridge Analytica oraz były menadżer Facebooka, Sandy Parakilas. Zgodnie z tymi relacjami, Facebook nie tylko nie dbał o dane użytkowników, ale miał wystarczająco wiedzę, by podjąć środki zaradcze, gdy dowiedział się o aferze. Warto jeszcze raz przywołać bardzo ważny fragment wypowiedzi Parakilasa, bo świetnie pokazuje stosunek firmy do problemu: Gdy dane opuściły serwery Facebooka, nie było żadnej kontroli ani wglądu w to, co się dzieje – mówił Guardianowi. Zuckerberg nie przeprasza więc za to, że jego platforma stała się kopalnią informacji dla podejrzanych firm w rodzaju Cambridge Analytica. Robi to, bo został przyłapany na gorącym uczynku i po prostu inna postawa byłaby nie na miejscu. Gdy szef największego serwisu społecznościowego świata zdecydował się wreszcie przerwać milczenie, wydało się, że nadzieje wielu ludzi na to, że skandal go pogrąży, były zbyt naiwne.
Manipulowanie masami trwa od zawsze. W przeszłości każdy nowy środek przekazu – prasa, radio, telewizja – stawał się narzędziem propagandy i nie inaczej jest z Facebookiem. Nie ma się co łudzić, że ludzie nagle dojrzeją. Nie zmądrzeli sto lat temu to nie zmądrzeją ani teraz, ani za kolejne sto. Zamiast się tym przejmować trzeba robić swoje, działać najlepiej jak się umie.
Błędy Facebooka w podejściu do użytkowników to jak pisze Kamil Dzióbek: “Moje konto zostało już usunięte. Cukiergura mi je usunął. Najpierw nie pozwolił mi z niego korzystać zanim nie podam numeru telefonu, jak mu podałem, to nie pozwolił mi korzystać do póki nie wyślę mu zdjęcia, jak wysłałem to mi konto “usunął”. Znaczy dane i zdjęcie sobie zachował tylko nie pozwala mi z konta korzystać i pobrać danych które o mnie zgromadził.”
UE zabiera się za Facebooka
Po ujawnieniu afery Cambridge Analytica unijna komisarz ds. sprawiedliwości grozi w dniu 27 marca 2018 Facebookowi zdecydowanymi działaniami prawnymi i karno-finansowymi. Komisarz Jourova wskazuje na łamach BamS na bardziej rygorystyczne niż dotychczas, unijne przepisy o ochronie danych osobowych, które wejdą w życie w maju 2018 roku. – W obliczu kary w wysokości czterech procent wartości globalnej sprzedaży w przyszłości Facebook bardzo dokładnie zastanowi się nad tym, jak w zapobiec przypadkom nieprawnego wykorzystywania danych – ostrzega komisarz UE. Brytyjska firma Cambridge Analytica potwierdziła, że w sposób nielegalny wykorzystała dane osobowe około 50 milionów użytkowników Facebooka, by wesprzeć w kampanii wyborczej prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Agencje prasowe donosiły też, że dane osobowe miały być także bezprawnie użyte przy wspieraniu brytyjskiego brexitu. W piątek 23 marca 2018 śledczy przeszukali biura firmy Cambridge Analitica.
Unijna komisarz ds. sprawiedliwości, spraw konsumenckich i równości płci ostro zareagowała na łamach Bilda (BamS) na wyjaśnienia Facebooka ws. afery Cambridge Analytica: “To nadużycie z wykorzystaniem danych 50 milionów użytkowników Facebooka jest całkowicie nie do przyjęcia”. Jourova wezwała w liście do dyrektor operacyjnej Facebooka Sheryl Sandberg, aby się do tego ustosunkowała: “Oczekuję od Facebooka dalszych wyjaśnień, chociażby w kwestii, w jakim stopniu aferą są dotknięci europejscy użytkownicy” – napisała czeska polityk. Rząd USA i odpowiedzialne organy krajowe zapewniły ją, “że bardzo poważnie podchodzą do zarzutów i pracują nad przygotowaniem niezbędnych kroków”. Jednocześnie europejskie organy ochrony danych powinny teraz udzielić na aferę “europejskiej odpowiedzi” – podkreśliła Jourova na łamach BamS. – Ten skandal powinien zaalarmować nas wszystkich. Sposób, w jaki obchodzimy się naszymi danymi osobowymi może mieć ogromne konsekwencje. W końcu chodzi o podstawy naszej demokracji – zaznaczyła eurokomisarz.
W podobnym duchu wypowiedziała się na łamach niedzielnego wydania „Die Welt” (WamS) pełnomocniczka rządu Niemiec ds. cyfryzacji Andrea Voßhoff. – Z Europejskim Inspektorem Ochrony Danych w zapleczu, otrzymamy w maju nowe rozporządzenie o ochronie danych osobowych, które przewiduje m.in. lepsze możliwości wymierzania sankcji i będzie miało ono działanie odstraszające – podkreśliła bawarska polityk (CSU) w “Welt am Sonntag”. Niemniej jednak spodziewa się ona w przyszłości dalszych przypadków nadużywania danych “żadna ustawa nie uchroni nas przed tym” – powiedziała Voßhoff.
Mozilla odcina się od Facebooka!
Gigant traci na aferze z wyciekiem danych. Popularna wyszukiwarka internetowa Mozilla postanowiła odciąć się od giganta mediów społecznościowych. Mozilla nie będzie wyświetlać swoich reklam na Facebooku. Jak pisze serwis money.pl fundacja Mozilli wyraziła również zaniepokojenie sytuacją i wezwała Facebooka do wprowadzenia “domyślnej ochrony prywatności” dla użytkowników. Brak domyślnej ochrony prywatności danych użytkowników serwisu wystawia na niebezpieczeństwo miliardy osób, które nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Fundacja Mozilla uruchomiła także kampanię dotyczącą petycji, która ma być skierowana przeciwko wszystkim aplikacjom, które wymagają od użytkowników dostępu do danych osobowych innych ludzi niż sam użytkownik. Jak podaje przedstawicielka Mozilli, Denelle Dixox, firma odkryła, że obecne ustawienia Facebooka zostawiają otwartą furtkę do pozyskiwania ogromnych ilości danych.
Polak autorem przestępczego algorytmu Cambridge Analytica
Algorytm, którym posłużył się program Cambridge Analytica, został stworzony przez polskiego naukowca, doktora Michała Kosińskiego z Uniwersytetu Stanforda. Algorytm polega na tym, że na podstawie naszej aktywności w mediach społecznościowych tworzony jest kompletny obraz, który powie o nas więcej niż nasi najbliżsi. To ostateczny koniec prywatności? W rozmowie z portalem “Innpoland.pl” Kosiński odziera ze złudzeń: “Obawiam się ze w przyszłości prywatność przestanie być naszym prawem i przywilejem. Algorytm łatwo odkryje Pana intymne cechy i poglądy. W takim świecie bez prywatności bezpieczeństwo zapewni nam tylko tolerancja i otwartość.”
W rozmowie Fareedem Zakarią z CNN Michał Kosiński tłumaczył, w jaki sposób dane pochodzące z Facebooka mogą pomóc wygrać komuś wybory. Kluczowe jest tu wykorzystanie tzw. Big Data, czyli taka analiza gigantycznych zbiorów danych, pochodzących np. z Facebooka, która pozwala odnaleźć niewielkie, łatwe do przeoczenia, ale kluczowe dla badanej próbki cechy. Big Data potrafi wykorzystać informacje, które dla nas wydają się nie mieć znaczenia – wyjaśniał Kłosiński. Oczywiście, jeśli w profilu użytkownika widać, że śledzi on konto wybranego polityka, to jego sympatie polityczne łatwo odgadnąć. Ale algorytmy Cambridge Analytica potrafią znacznie więcej – są np. w stanie określić nasze preferencje na podstawie tak nieoczekiwanych danych, jak np. muzyka, której słucha. To co prawda nie będzie miało większego znaczenia przy kilku osobach, ale już ma kolosalne znaczenie przy kilku a nawet kilkudziesięciu milionach danych.
Facebook wie do kogo dzwoniłeś i z kim pisałeś
Każdy z użytkowników Facebooka może pobrać kopię wszystkich danych, które Facebook posiada na jego temat. Zawiera ona między innymi albumy ze zdjęciami, posty i historię rozmów przeprowadzoną przez Messengera.
Okazuje się jednak, że Ci, którzy postanowili ściągnąć swoje dane, znaleźli w archiwum także coś, czego się nie spodziewali.
Mat Johnson pisze na Twitterze: “Wow, moje archiwum danych z Facebooka zawiera listę wszystkich moich rozmów telefonicznych i smsów, które wykonałem w przeciągu roku.”
Dylan Mckay także znalazł dane, których się nie spodziewał: “Ściągnąłem swoje dane z Facebooka w formie archiwum. W jakiś sposób jest w nich zapisana cała historia połączeń z matką mojej partnerki, archiwum kontaktów (w tym te, które usunąłem) oraz metadane wszystkich wysłanych i odebranych smsów (nie używam Messengera do SMS).”
Sprawa jest poważna – szczególnie, że kolejne osoby, które ściągają kopię swoich danych z Facebooka także znajdują w nich historię smsów i połączeń. Co ciekawe, Facebook w zbieraniu tych danych zdaje się skupiać na bliższych znajomych – rodzinie i partnerach.
Należy zatem posiadając konto na Facebook’u dokładnie przejrzeć ustawienia prywatności, dobrze zabezpieczyć swój profil, ustawić dobre hasło z liter małych i dużych, cyfr i znaków specjalnych klawiatury, przynajmniej 13 znaków. Za każdym razem logować się i wylogowywać po przeglądaniu Facebooka, bo konto czyli profil najłatwiej przejąć z przeglądarki na której jest się cały czas zalogowanym.
Zrezygnować z facebookowego (fejsbukowego) Messegara, a przejść chociażby na Viber, gdzie można wybrać opcję “bez kopii zapasowej” lub rozmowy incognito – gdzie wszystko znika po ustawionym czasie. I nie ma kopii zapasowych ani back upów. Na Facebooku można uprawiać reklamowanie swojej firmy czy działalności – pod warunkiem, że ceny reklam za wyświetlenie spadną, a na teraz – marzec 2018 są przynajmniej dziesięciokrotnie zawyżone czyli masakrycznie złodziejskie! Zatem nieopłacalne lub mało opłacalne i nieefektywne. Coraz trudniej też ustawić sobie grupę docelową dla ogłoszeń, bo Facebook narzuca tagi w reklamie siłą i nie można używać większości istotnych kluczowych słów i zwrotów.
Kara za szkodliwą działalność przeciwko użytkownikom Facebooka
Nielegalne wyprowadzenie danych z ponad 50 milionów profili po części dotyczy profili czasowo blokowanych przez Facebook na okresy 30 dni, oraz do czasu dostarczenia kopii dokumentu tożsamości celem weryfikacji podanych danych osobowych, a wielu z tych użytkowników po prostu zakłada kolejny profil porzucając stary – bo nie mają w domu skanera ani smartfona i nie mają jak dostarczyć kopii dokumentu tożsamości. Profil taki wisi i w każdej chwili może być przez Facebook udostępniony obcej osobie a także może zostać łatwo przejęty przez crackerów i hackerów zainteresowanych przejęciem konta użytkownika. Facebook w swojej istocie kradnie twój profil i dane osobowe, kiedykolwiek nawet na jeden dzień blokuje ci możliwość swobodnego użytkowania twojego konta/profilu. Milionom użytkowników konta zostały po prostu zrabowane przez firmę Facebook, gdyż osoba bez potwierdzenia tożsamości nie ma możliwości całkowitej likwidacji swojego konta, a to powinno być przynajmniej udostępnione (opcja zlikwiduj swój profil, usuń dane, jeśli nie chcesz lub nie możesz potwierdzić tożsamości). Z likwidacją profilu użytkownika powinna być likwidacja grup i fanpage’ów założonych lub administrowanych wyłącznie przez danego użytkownika. Co więcej, usunięcie konta w trybie administracyjnym nie powinno być represją za poglądy, i ideały związane z ideologią czy wiarą religijną, przekonaniami (antyklerykalizm, ateizm, antypapizm, antynazizm, sprzeciw przeciwko pedofilii), wyznaniem religijnym, wyborami politycznymi i innymi sprawami, które nie są zakazane w danym kraju. Prawomocny wyrok sądowy sądu d/s przestępstw elektronicznych powinien stać za likwidacją czyjegoś konta/profilu przez administrację Facebooka. Nie może być tak, że jakaś Filipinka czy Irlandka nie znająca polskiego decyduje czy blokować lub usuwać profil osoby polskojęzycznej wedle swojego uznania czy widzimisię!
Facebook powinien wprowadzić system ostrzeżeń za ewentualnie nieregulaminową aktywność, ale powinien przestać blokować użytkowników na tydzień czy miesiąc, za to, że swoje wpisy udostępniają masowo po grupach czy za to, że ktoś 500 wpisów dziennie zrobił na swoim profilu. Można zwyczajnie ograniczyć liczbę udostępnień na godzinę czy na dobę i po wyczerpaniu limitu powiedzieć dość na dzisiaj, bo przeciążysz nasz słabiutki facebookowy serwerek! A nie banowanie na miesiąc i terrorystyczne groźby usunięcia konta uprawiać na bardziej uzdolnionych użytkownikach. Bez kilku czy kilkunastu ostrzeżeń, z nagła i w sumie nie wiadomo dlaczego – za udostępnienie jakiegoś zdjęcia czy czyjegoś wpisu – jakiekolwiek banowanie kont czy zawieszanie na tydzień, miesiąc czy kwartał w ogóle nie powinno mieć miejsca, bo jest to przestępstwo kryminalne kradzieży danych osobowych i twórczości właścicieli kont czyli profilów użytkowników. I za te kradzieże Facebook powinien płacić użytkownikom poszkodowanym solidne odszkodowania, chociażby w trybie pozwów zbiorowych.
Jakie dane na nasz temat przechowuje Facebook?
Lepiej zawczasu wiedzieć, jakie informacje na nasz temat przechowuje technologiczny gigant. Okazuje się, że można sprawdzić to zaledwie kilkoma kliknięciami myszki. Ilość danych, jakie ukażą się Waszym oczom, robi wrażenie. To m.in. udostępnione posty, zdjęcia i filmy, wiadomości i rozmowy na czacie, a także informacje, które umieszczamy na swoim profilu.
Oto, jak w prosty sposób to sprawdzić:
1. Zaloguj się do Facebooka
2. Przejdź do zakładki „Ustawienia”
3. Przewiń w dół ogólne ustawienia konta i kliknij „Pobierz kopię swoich danych z Facebooka”
4. Wpisz swój adres e-mail
5. Gdy dane będą gotowe, zostaniesz poproszony o ponowne wprowadzenie hasła.
LINKI
Artykuł o oszukiwaniu reklamodawców przez Facebook
Dodaj komentarz