Apel do władz RP w sprawie klerykalizacji kraju

Niniejszy apel nie jest skierowany do Kościoła katolickiego (dalej: Kościoła), ale do władz państwowych

List otwarty polskich naukowców

Kościół, jak każda legalnie działająca organizacja, ma pełne prawo wyrażania swoich poglądów w rozmaitych kwestiach, zwłaszcza moralnych, oraz do podejmowania działań w celu wprowadzania w życie swych postulatów, ale w granicach obowiązującego prawa. Z tego jednak nie wynika, że owe postulaty – wszystkie i zawsze – mają być akceptowane i realizowane przez władze publiczne. Takie też jest stanowisko sporej i stale zwiększającej się liczby Polaków. Jest to wystarczający sygnał dla władz państwowych, aby ściśle przestrzegały zasady neutralności światopoglądowej państwa zagwarantowanej w Konstytucji RP.

Protest przeciwko klerykalizacji Polski – Reżim Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska – Rok 2014

Władze RP są nadmiernie uległe wobec roszczeń Kościoła w sprawach finansowych, edukacyjnych, blokowania inicjatyw legislacyjnych w tzw. gorących materiach prawnych i społecznych (np. związki partnerskie, przemoc w rodzinie) czy demonstracyjnego eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych. Postawa ta nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Bywa, że uroczystości o charakterze państwowym mają przede wszystkim charakter religijny, a władze publiczne stają się dodatkiem do hierarchów kościelnych występujących w roli rzeczywistych gospodarzy. Prowadzi to do degradacji państwa i obniżenia jego prestiżu w skali krajowej, a nawet międzynarodowej.

Spotykamy się także z działaniami przedstawicieli Kościoła o charakterze bliskim kolizji z prawem lub przekraczającym tę barierę w postaci wzywania do naruszania prawa, gróźb pod adresem osób rezygnujących z katechezy w szkole, zmuszania uczniów do uczestniczenia w obrzędach religijnych, domagania się przez szkoły ujawniania przez rodziców lub uczniów swojego światopoglądu, obrażania ludzi niewierzących w publicznych wypowiedziach duchownych czy nawet deprecjonowania najwyższych przedstawicieli władz państwowych.

Częste przypadki bezczynności organów RP wobec tego rodzaju zaszłości mają bardzo negatywny skutek dla spójności społecznej i winny być zastąpione działaniami mającymi na celu pełne urzeczywistnienie ustrojowych podstaw państwa polskiego i jego porządku prawnego, tak jak tego wymaga konstytucja i inne ustawy.

SYGNATARIUSZAMI POWYŻSZEGO APELU SĄ PROFESOROWIE:
Jerzy Brzeziński (psycholog)
Dariusz Doliński (psycholog)
Ewa Łętowska (prawnik)
Edward Nęcka (psycholog)
Stanisław Obirek (polonista)
Henryk Olszewski (prawnik)
Wiktor Osiatyński (prawnik)
Janusz Reykowski (psycholog)
Henryk Samsonowicz (historyk)
Jan Strelau (psycholog)
Jerzy Szacki (socjolog)
Andrzej Walicki (filozof)
Bogdan Wojciszke (psycholog)
Jan Woleński (filozof)
Mirosław Wyrzykowski (prawnik)

Ty również możesz podpisać się pod petycją.

Przeciw klerykalizacji Polski

Lewica popiera apel naukowców, prawicę on oburza, a rządząca koalicja jest zadowolona z obecnego stanu.

17 października w „Gazecie Wyborczej” został ogłoszony apel przeciw klerykalizacji kraju skierowany do władz Rzeczypospolitej Polskiej. Wystosowała go grupa naukowców, m.in. profesorowie: Ewa Łętowska, Stanisław Obirek, Wiktor Osiatyński, Janusz Reykowski, Henryk Samsonowicz, Jan Strelau, Jerzy Szacki, Andrzej Walicki oraz autor tego tekstu. Apel poparło ok. 25 tys. osób. Idea apelu zrodziła się w związku z pozytywnymi reakcjami na mój wywiad „Pełzająca klerykalizacja Polski” (PRZEGLĄD nr 39).
Jaka była reakcja władz? Rzeczniczka rządu odpowiedziała, że pani premier jest za granicą, apelu nie zna, ale kiedy tylko z nim się zapozna, red. Ewa Siedlecka otrzyma stosowną informację. Nie otrzymała. Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta RP przypomniało, że zdaniem Bronisława Komorowskiego, stosunki między państwem a Kościołem regulują zasada autonomii i współpracy dla dobra wspólnego oraz konkordat, a obie strony powinny się szanować. W tej sytuacji sygnatariusze apelu postanowili wysłać go bezpośrednio do prezydenta, pani premier, marszałków Sejmu i Senatu.

Wypowiedzieli się natomiast politycy. W programie „Siódmy Dzień Tygodnia” Moniki Olejnik, emitowanym 19 listopada, Stanisław Żelichowski (PSL) uznał, że na linii państwo-Kościół wszystko jest w porządku, Adam Hofman (wtedy PiS) zganił jego sygnatariuszy, Zbigniew Ziobro (SP) dodał, że apel nieprzypadkowo pojawił się przed 30. rocznicą śmierci ks. Popiełuszki, Andrzej Rozenek (TR) i Krzysztof Gawkowski (SLD) poparli nas, a Julia Pitera (PO) oznajmiła, że ewentualne problemy trzeba rozwiązywać i da się to zrobić. Tomasz Nałęcz z Kancelarii Prezydenta miał pochylić się z powagą nad apelem z uwagi na nazwiska sygnatariuszy, ale do treści się nie odniósł. Tak więc lewica popiera apel, prawicę on oburza, a rządząca koalicja jest zadowolona z obecnego stanu. O ile mi wiadomo, do apelu nie odniósł się nikt z Episkopatu.

Co takiego zatem zarzuca nam prawica? Ks. dr hab. Piotr Steczkowski (Uniwersytet Rzeszowski i Uniwersytet Papieski Jana Pawła II) skomentował apel w „Naszym Dzienniku” („Oddech zbrodniczej epoki”, 1.11.2014 r.). Podobnie jak Ziobro skojarzył nasze wystąpienie z rocznicą śmierci ks. Popiełuszki i w związku z tym porównał nas do „Goebbelsa stanu wojennego”. Uznał, że apel jest niesmaczny, prymitywny, demagogiczny i przekracza granice śmieszności. Marek Jurek („Przeciw »klerykalizacji«”, „Idziemy” nr 43, 26.10.2014 r.) powiada, że w apelu powrócił język pogardy dla przekonań społeczeństwa. I dalej: „Autorom apelu nie mieści się w głowie, że Polacy nie chcą legalizacji konkubinatów i że demokracja nie musi polegać na przymusowym wcielaniu w życie inwencji, których ćwierć wieku temu nie znało żadne demokratyczne państwo. Nie mogą zrozumieć, że w Sejmie krzyż może być tak samo jak wtedy, gdy na czele Izby stali Rataj, Daszyński czy Sławek. Nie mogą zrozumieć – skoro oni tego nie chcą – jak inni Polacy mogą tego chcieć. Nie mieści im się również w głowie, że Kościół w Polsce to nie »hierarchowie i kler«, ale po prostu większość Polaków. I że nawet jeżeli dla wielu z nich zasady etyki katolickiej to jedynie wartości deklarowane i odświętne, dla milionów innych zasady te to wartości autentycznie przeżywane, kształtujące ich osobiste przekonania. I że porządek polityczny w Polsce tylko w tym zakresie odpowiada zasadom chrześcijańskim, w jakim zdecydowali o tym w procesie demokratycznym sami Polacy. Według autorów manifestu, przejawy kultury chrześcijańskiej w życiu publicznym, nawet te najbardziej zwyczajne, »nie [mają] żadnego racjonalnego uzasadnienia«”.

O ile tekst ks. Steczkowskiego trudno komentować, o tyle uwagi Marka Jurka dotykają spraw merytorycznych. Jurek pomylił konkubinaty ze związkami partnerskimi. Znakomicie rozumiemy, że krzyż mógł być dawniej w Sejmie, ale z tego nie wynika, że ma być dzisiaj. Nigdzie nie napisaliśmy, że Kościół to hierarchowie i kler, natomiast inną sprawą jest, czy Kościół jest tożsamy z większością Polaków (badania socjologów wskazują, że w miastach praktykuje 40% mieszkańców). Nie kwestionujemy też roli religii w kształtowaniu postaw moralnych, natomiast uważamy, że obecność symboli religijnych w miejscach publicznych nie jest wymagana przez religię. Piszemy nie o braku racjonalnych podstaw dla przejawów kultury chrześcijańskiej, ale o takowym braku w odniesieniu do uległości władz państwowych wobec roszczeń Kościoła.

Niektórzy oponenci wskazali, że apel nie zawiera przykładów ilustrujących oceny. Trudno było je umieścić w celowo krótkim tekście. Po ogłoszeniu apelu zdarzyły się następujące fakty: publiczna wypowiedź o. Rydzyka, że jako katolika nie obowiązuje go przestrzeganie prawa polskiego, represje wobec nauczycielki, która zdjęła krzyż wiszący w szkole, represje wobec pracującej w szkole katechetki za to, że zaszła w ciążę, żyjąc w konkubinacie, doniesienia o ciągłych kłopotach z organizacją lekcji etyki w szkołach, obowiązkowy udział uczniów w mszy ku czci patrona jednej ze szkół, niezapowiedziana wizytacja katechety na lekcji filozofii w jednym z liceów czy ekspozycja drastycznych zdjęć zakrwawionych płodów ludzkich w pobliżu szkoły podstawowej w Gdyni. I co na to władze?

Zachowanie o. Rydzyka pozostało bez reakcji, stanowisko wobec nauczycielki „od krzyża” i ciężarnej katechetki jest co najmniej dwuznaczne (i świadczy o wyjęciu osób prowadzących katechezę spod powszechnego prawa pracy), MEN zapowiada, że przyjrzy się sytuacji w szkołach (wiadomo, że samo przypatrywanie się przenosi góry), dyrektorka szkoły obróciła niedozwoloną wizytację katechety w żart („zapewne chciał się czegoś nauczyć”), a władze Gdyni twierdzą, że wystawa nie powinna mieć miejsca, ale nic nie mogą zrobić, ponieważ ekspozycja jest urządzona na terenie parafii. A jeśli komuś mało, dodam przykłady z mniej lub bardziej odległej przeszłości, np. wypowiedź prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera w Pałacu Prezydenckim w obecności prezydenta RP, że prawo boże stoi ponad prawem ludzkim (nikt z oficjeli nie zaprotestował), słowa bp. Józefa Zawitkowskiego z homilii w trakcie dożynek w obecności prezydenta RP, że niewierzący są kłamcami, oszustami, przekrętami i ochrzczonymi draniami.

Niech to wystarczy. A dodawszy powszechnie kwestionowane awanse państwa wobec Kościoła w kwestiach materialnych, mamy uzasadnienie postulowania ruchu egzekucyjnego dóbr i praw, podobnego do tego, który rozwijał się w Polsce w XVI w. I apel przeciwko klerykalizacji jest właśnie o tym.

Autor – Jan Woleński – jest filozofem, emerytowanym profesorem UJ, profesorem Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, członkiem PAN i PAU (Apel opublikowano 17 października 2014 roku)

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *