Bo Yin Ra – Słowa Żywota

WEZWANIE

Wyruszyłeś, ażeby Mię szukać i pytasz żałośnie, kędy mię odnaleźć!
Ja zaś pytam cię, przecz mię po dziś dzień nie znalazłeś?
Wszak wzroku ci mego i słuchu użyczyłem a język mój leży w ustach twoich!
Przecz milczysz mi, gdy wzywam, iżbyś mówił, a przemawiasz wówczas, gdy jeno w milczeniu mógłbyś doznać objawienia?
Upojony złudnym poznaniem zmysłów do głuchych uszu puste rzucasz słowa, jakoż mowa moja obca ci się zdaje, a słowa me ciemne.
A przecie będziesz musiał kiedyś dać mi odpowiedź w mojej mowie, którą w usta twe włożyłem, gdy pozwoliłem ci opuścić mię…

W kunsztownej mowie wciąż jeszcze szukasz przede mną ukrycia, wiedz jednak, żem bliski ci, jak światło bliskie jest pochodni i że się nigdy ukryć przede mną nie zdołasz, choć oko twoje mię nie dostrzega, pokąd bezrozumowi swemu dajesz się olśniewać!
Czegoż od ciebie żądam, jak nie tego tylko, byś mię znalazł, a zaprawdę z łatwością daję się odszukać!
Wiem, że mię szukasz, choć błąkasz się po manowcach, udając, jakobyś szukał czegoś innego….
Szuka mnie głupiec zarówno jak i mędrzec, a szukanie głupca dlatego jest niedorzeczne, że sam sobie utrudnia drogę do mnie, gdy mędrzec jest tym tylko zajęty, by sobie drogę swoją ułatwić.
Zrzuca on z siebie wszelkie ciężary, odzienie i kij wędrowny, by dotrzeć do mnie nago, jako wyszedł był z łona matki…

A ty się przystrajasz w szaty z brokatu, nakładasz pereł sznury i złote klejnoty i wiążesz do stóp swych ciężkie złociste sandały.
Długo potem rozmyślasz, szukając drogi najdłuższej, jako że droga najdalsza zda ci się odpowiednia, by dotrzeć do mnie.
Tak oto obarczony przemierzasz szlaki nieskończone, by lec wreszcie w bezwładzie znużenia, aż twa odwaga przemieni się w rozpacz.
Wierzaj mi, w ten sposób nie znajdziesz mnie nigdy!
Przeszukasz dale, gdy bliższy ci jestem niż własne twe ciało, które strojnymi obciążone szaty silisz się doprowadzić do mnie, choć ja na strój twój zważać nie mogę, a blichtr szat twoich jeno zasłania mię przed tobą!

Zaniechaj wszelkich zapożyczonych słów, iżby z twych uściech moja żyła mowa!
Stań, gdziekolwiek dziś się znajdujesz, i wszelkie z siebie zrzuć ciężary!
Nago i bez ozdób wnijdź w głąb duszy swojej i ucz się milczeć aż mowa moja do ciebie powróci, by wieścić ci o mnie!
Miłowałem cię w sobie, byłeś bowiem we mnie od wieczności i miłuję cię ninie, luboś mię opuścił!
Nie ja się przed tobą kryję, lecz ty sam się usiłujesz ukryć przede mną!
Bujasz swym wzrokiem w pustej przestrzeni rojąc, iż tam być może mnie znajdziesz, a masz się tylko zwrócić ku sobie, by się znaleźć we mnie!
Nie wiesz dotychczas, że się kryjesz przede mną, siląc się ukryć przed samym sobą w przepychu szat ciężkich, któreś przyodział, by się zbliżyć do mnie!
Nie wiesz, żem się sam tobie ofiarował i że jeno w sobie znajdziesz to wszystko, czego dotychczas szukasz na zewnątrz!
Wiedz : wszech światów skarby są niby pyłek wobec klejnotu, jaki kryjesz w sobie!

JA

Jam jest, który jaśnieję w każdym atomie twojego ciała!… Owo ciało ze stałej i półstałej materii jest mi jakoby lampą z alabastru, w której ja, Światłość, wszystko prześwietlam.
Mnie ono nie zaciemnia!
Mnie nic zaciemnić nie zdoła!
Wszystko poza mną jest dla mnie obrazem, a jam Światłem wszech tworów, które prześwietlam!
Jam siłą fluidyczną, a jednak ponad wszelkie fluidyczne siły!
Jam dźwiękiem we wszystkich lutniach, harfach i fletniach w bezgranicznych przestworzach!
Jam mistrzem nieskończonych symfonii, którymi rozbrzmiewają sfery wieczności!

Kto chce mię poznać i siłą Światła żyć we mnie na wieki, ten jednym z instrumentów moich stać się musi…
W Świetlistym tonie jednej z mych symfonii musi rozbrzmiewać w wieczystych sferach.
Wiążę dźwięki i znów Je rozwiązuję wedle własnego mojego prawa, panującego we mnie od wieczności.
Jako kapelmistrz swoich symfonii sprawnych pod sobą mam wykonawców.
Wszyscy skinieniu memu posłuszni i żaden z nich nie dobędzie z mych instrumentów tonu fałszywego…
Sam osobiście daję jeno znaki, a owi gędźcy moi dobywają z instrumentów tony, a jam znów tonem z nich wypływającym.
Niektóre z instrumentów są tego świadome, inne zaś nie, że jeno zgodnie z mymi prawami wydają tony i żem ja tonem, który w nich dźwięczy.
… To ciało śmiertelne, które patrząc z zewnątrz na siebie oglądasz, zaprawdę – nie jest mną!

Ale w nim dałem tu oparcie swej sile, by na tej ziemi wszystko dźwięk wydawało, iżbym ja się mógł rodzić jako dźwięk we wszystkim..
Niewymowna liczba symfonii kryje się we mnie i pragnie się objawić.
Jako dźwięk świetlisty pragnę ukształtować się we wszystkim, co się chce przeze mnie stać dźwiękiem!
Nie zapomną też ciebie mój gędźbiarze, jeśli się zechcesz stać jednym z moich instrumentów.
I ty masz na wieki dźwięczeć świetliście w jednej z mych niezliczonych symfonii!
Jam jest tym, który cię zbawić może, albowiem tylko wtedy, gdy sam zadźwięczę w tobie, dostąpisz Szczęśliwości wiecznej!
Zważ, wszystka tęsknota twoja jest jeno dążeniem do zjednoczenia się ze mną w dźwięku świetlistym!
Wprawdzie odczuwasz tęsknotę swego serca, ale jej jeszcze dziś nie rozumiesz.
Niby w nietkniętej strunie utajony, kryje się w tobie twój własny dźwięk; a taki zdołasz sam zabrzmieć jedynie, gdy zechcesz się ze mną zjednoczyć.
Zabrzmi wszem światem naówczas ton nowy, a ty usłyszysz siebie we wszechpotędze – w jedności ze mną – w swym własnym Ja!

WNIJŚCIE W GŁĄB SIEBIE

Musisz nauczyć się słyszeć siebie, jeśli chcesz, by ciebie kiedyś usłyszano!
Przeróżnych dotąd nasłuchujesz głosów, to temu, to owemu imię swe nadając…
Wiedz, żeś jest czymś innym niż wszelkie głosy świata widzialnego oraz czymś innym niż głos całej otaczającej cię niewidzialnej dziedziny świata!
Przybranie, które będziesz musiał w przyszłości porzucić, dotąd uważasz za swą wyłączną własność osobistą, tak iż ukrywa ciebie przed tobą samym.
Przysłuchujesz się dotąd gromkim wokół siebie wołaniom, tak iż nie możesz już pojąć słów własnych!
I mnie też szukasz dotąd w owym wołaniu rozgłośnym, które ze wszech stron brzmi przeraźliwie w uszach, i gorączkowo wytężasz słuch, aby w tej wrzawie głos mój usłyszeć.
Atoli mnie usłyszeć zdołasz jeno w sobie samym i to nauczywszy się wprzódy słyszeć samego siebie!

Nie obok ciebie, lecz w głębi ciebie jam w tobie ukryty!
Szukaj mnie przeto nie jako coś odrębnego poza sobą, jeśli naprawdę znaleźć mię pragniesz!
Popełniłbyś wielką niedorzeczność i stałbyś się ofiarą upiorów, które sam sobie stwarzasz korząc się przed potęgą, która nie w tobie samym tylko znaleźć się daje!
Patrz, przebywasz we wszystkich przestworach światów i gdybyś ty, podobnie mnie, znajdował się we wszystkich światów obszarach, to i tam byś mię znalazł…..
Lecz oto jesteś jedynie w swym miejscu kosmicznym!
Nikt inny nie może być u siebie tam, gdzie ty sam tylko u siebie jesteś w niezmierzonym wszechświecie!
Atoli tam tylko, kędyś jest u siebie, możesz siebie słyszeć, a jeno wtedy, gdy usłyszysz siebie, objawić ci się mogę.

Trudno ci więc pojąć mię, pokąd samego siebie jeszcze nie pojąłeś!
Wyda ci się, że gdy mię w sobie usłyszysz, nie podobna ci będzie odróżnić mię od siebie samego…
Nazbyt przywykłeś słyszeć tylko to, co obok ciebie się dzieje, abyś zdolen był wyczuć, co znaczy: poznawać coś we własnym „ja”.
Zaiste, dalekoś się od siebie oddalił!
Mówisz jeszcze „ja”, ale to, co tak się nazywa, nie ma nic z tobą samym wspólnego. Jest to bądź ciało twoje i jego popędy – bądź niewidzialna w tobie doczesność, tym słowem się zwraca, gdy ty sam się zrzekasz z – „ujawnienia” siebie na zewnątrz…
Atoli musisz się nauczyć ostać i utrwalać siebie na zewnątrz, jeśli zewnętrzność nie ma się stać dla ciebie skrępowaniem!
Sam nałóż mocne więzy własnej woli na wszelką wokół siebie zewnętrzność, by nie rzuciła się na cię jak zgraja rabusiów, co opada łatwowiernego wędrowca, wiąże go i ograbia z mienia!
Ofiarowałem ci siebie jako najcenniejsze swe dobro, zaprawdę bowiem: posiadam siebie samego! – – ale ty nie wiesz dotąd, że kryjesz w sobie coś większego od najpotężniejszych tworów własnej wyobraźni, boś nie doszedł jeszcze do siebie samego.
Wszystko, coś sobie uroił ponad sobą, posiadasz w samym sobie!
O, gdybyś zechciał oczy swe w górę zwrócone skierować w głąb samego siebie!
Siebie samego naucz się znajdować w głębi duszy swojej, iżbyś mię spotkać mógł w samym sobie!

MIŁOŚĆ

Zaprawdę żywię miłość do siebie, – idąc w me ślady i ty masz miłować siebie ponad wszystko!
Nie ciało twoje, ani też cokolwiek, co by „ja” w tobie mówić mogło, masz tak oto „ponad wszystko” miłować, aczkolwiek z tym ciałem i twymi niewidzialnymi siłami będziesz się zawsze zespalał w miłości!
„Ponad wszystko” miłować masz jeno siebie samego w głębi duszy swej, – siebie samego, który mnie ukrywa w sobie!
Miłować „ponad wszystko” ma dla ciebie znaczyć: goręcej od wszystkiego, co jest poza tobą, miłować siebie samego; a gdy zaczniesz tak miłować siebie, wtedy dopiero znajdziesz w sobie najwyższą swą miłość we mnie!
Błędną ci dano naukę, która każe ci wierzyć, jakobyś wszytko miłować musiał!
Najwyższa twoja miłość, jaką dopiero we mnie znaleźć możesz, nauczywszy się miłować siebie samego, nie zna żadnego przedmiotu miłości; niestety niektórzy, co połowicznie poznali rzeczy, które wiedzieć należy, wyciągnęli wniosek, jakoby ona wszystko ogarniać musiała.
Atoli miłość moja, posłuszna jeno prawu we mnie panującemu, zamknięta jest we mnie samym.
Wszystko, co chce ona ogarnąć, wciągać musi we mnie.
We mnie jednak nie znajdziesz nic, co by mnie nie pragnęło!

Kieruj również mądrze swą miłością, gdy usiłujesz coś na zewnątrz!
Nie miłować oczywiście nie oznacza: nienawidzić!
Wiele z tego, czego nie masz bynajmniej „nienawidzić”, musisz jednak pozostawić poza obrębem swej miłości!
Musisz znaczną większość tego, co nie jest tobą samym, traktować bez miłości i bez nienawiści…
Miłować masz to, co cię prowadzi ku tobie, a tym samym ku mnie!
Wszystko inne zawsze pozostaje poza zasięgiem twej miłości!
Jakże byś mógł się nauczyć miłować, co miłować winieneś, jeśli byś nie miłował samego siebie, w którym jedynie odsłonić ci może się twoja najwyższa miłość?!

Dopóki nie poznasz i nie umiłujesz „ponad wszystko” siebie samego, cała miłość twoja na zewnątrz będzie jeno pozorna i złudna.
Jeśli wyda ci się wcześniej, że „miłujesz”, oszukasz sam siebie oraz oszukasz to, coś zdaniem swoim „umiłował”….
Wtedy dopiero staniesz się naprawdę miłującym, gdy się nauczysz miłować samego siebie!
Wszyscy wielcy miłujący żyli zawsze w miłowaniu siebie, ogarniali żarem miłości siebie samych!
Wiedz jednak, że nawet tam, gdzie w żadnym razie miłować nie należy, nie powinieneś żywić nienawiści, jeżeli chcesz mnie osiągnąć w swej najwyższej miłości!
To, że się czujesz zdolny do nienawiści, niechaj ci służy za dowód twojej siły miłowania – ale nie wszystko, do czego czujesz się zdolny, służy ci do osiągnięcia siebie samego!

Miłowanie jest wielkim potwierdzeniem tego, co miłujesz, – nie – miłowanie zaś jest zaprzeczeniem, – atoli nienawiść jest przyznaniem się do niemocy usunięcia z drogi tego, czemu przeczysz!
Ale wszystko, czemu przeczysz powinieneś uważać za nie istniejące dla siebie!
Masz nie chcieć tego więcej widzieć i nie darzyć go siłami, które czerpie ze zwracania nań twej uwagi!
Jeżeli dasz nienawiści zapłonąć w sobie, to będziesz wciąż to, co nienawidzisz, żywić własnymi siłami, i strzeż się, aby nie urosło ono na potwora, który cię pożre….
Prawdziwie miłujący, którzy w swej najwyższej miłości mnie odnaleźli, doprawdy nie byli niedołęgami potakującymi wszystkiemu, co ich spotkało, i umieli stanowczo odrzucać to, co odrzucić należało, ale żaden z nich nie żywił nigdy nienawiści!Tak też i ty musisz się starać opanować nienawiść, a jeśli ci się to nie uda dziś, to przezwyciężysz nienawiść jutro, o ile będziesz czuwał i starał się wznieść ponad nienawiść.

Im rychlej zrozumiesz, że wszelka nienawiść twoja żywi jeno przedmiot nienawiści, tym prędzej się jej wyzbędziesz!
Wiele by źródeł złego na tej ziemi wyschło już dawno, gdyby nienawiść nie wypełniała ich wciąż na nowo!
Jeżeli naprawdę pragniesz, aby to co niesie zgubę samo się zniszczyło, wystarczy, byś całkowicie przestał żywić doń miłość!
Dopóki w swym rzekomym „zaprzeczeniu” zachowujesz czynną postawę, dopóty nie zaprzeczyłeś istotnie!
To, co zdaniem twoim zasługuje na zaprzeczenie, powinno całkowicie zniknąć z pola twego zainteresowania i w żadnym razie nie powinieneś darzyć go swą uwagą.
W ten sposób rzeczywiście pozbawiasz siły, to czemu zaprzeczasz, a z więzów wyzwolona miłość twoja będzie mogła potwierdzać to, co miłuje!
W swej najwyższej miłości znajdziesz wówczas we mnie również najwyższe potwierdzenie, które samo w sobie wiecznie miłuje jeno samo siebie!

CZYN

W tęsknocie trawiąc moce bezsenne wzywasz mnie, bym cię wysłuchał…
Lubo znam wołanie twoje i pragnę spieszyć ci z pomocą, ty jednak odpychasz jeszcze moją dłoń i innej wyglądasz pomocy!
Szukasz mię wprawdzie, ale nie znając mnie oczekujesz miast mnie kogoś innego wedle obrazu, któryś sobie stworzył potęgą swej wyobraźni twórczej.
Ach, gdybym zdołał odmienić się według marzeń twoich, abyś mógł poznać, kto się do ciebie zbliża?
Aleć ja jestem wiecznie nieodmienny, jestem własnym prawem i tego prawa skutkiem – a więc pozostaję zawsze tym, kim jestem i najgorętsze pragnienie przemiany nigdy mnie nie dosięgnie.
Ty sam, jako twórca, zmienić musisz obraz, wedle którego mnie sobie stworzyłeś!
W przeciwnym razie nigdy mię nie poznasz i pozostanę ci obcym – – Ja, najbliższy ciebie, w tobie utajony.
Sam mnie przed sobą ukrywasz, tworząc sobie bożka i rojąc sobie, że mię w nim odnajdziesz!
Głupota dotąd w więzach cię trzyma, podczas gdy mądrość wszystka jest w tobie!
Może głupota innych tak cię opętała, ale zerwać jej więzy możesz jeno ty sam!

Zanim nie zechcesz poznać mię takim, jakim sam w sobie od wieków jestem, będziesz mię szukał w dalach wszechświata, atoli znaleźć nie zdołasz nigdy!
Na nic się zda cała gorąca tęsknota twoja, bo gdybym nawet spełnił twe życzenie, pozostałbym ci obcym jak przechodzień, na którego nie zwraca się uwagi…
Musisz wpierw zmienić gruntownie obraz przez siebie stworzony, aby naprawdę posiadł moje rysy!
Zaiste będziesz musiał oko twoje nauczyć patrzeć inaczej, o ile chcesz mię poznać takim, jakim jestem od wieczności po wieczność!
Jam jest siłą własnego prawa i nie mógłbym wyrwać się z siebie, choćby nawet miłość moja ku tobie mogła się skłonić do wyzwolenia się z mego własnego bytu, abym się stał zbawieniem dla ciebie!
A że cię miłuję, nie chcę, by szukanie twoje szło nadal błędnymi drogi i dlatego słyszysz dziś mój głos jako głos tego, kogo dotąd jeszcze nie znasz….
Zaprawdę chcę być twoim zbawicielem i odkupicielem, atoli ty sam musisz chcieć aby ci się stało wedle słowa mego.

Musisz sam wymazać z pamięci wszelkie twory wyobraźni i uznać je za puste zabawki, aby się zbliżyć do czynnej rzeczywistości.
Musisz się zdobyć wreszcie na powiedzenie sobie, że mię nie poznali nauczyciele twoi, którzy ci dziwy o mnie prawili, gdyż widzieli mnie jako jednego spośród siebie jeno większego i potężniejszego zarówno w świętości jak i w winach, – aliści gdybym miał być takim, jakim mnie oni zrobili, wówczas taki stwór głupiego urojenia musiałby jako swój własny przeciwnik w wiecznej z samym sobą pozostać walce….
Ale jam jest wiecznie jedyny i niepodzielny, ugruntowany w samym sobie i nic we mnie nie może mi stawić oporu!
Wiedz, jam jest najwyższym czynem!
Sam jestem dla siebie działaniem i celem!
Sam w sobie jestem przyczyną i skutkiem!

Nie przez swe tęskne szukanie możesz do mnie dotrzeć, inaczej byś już dawno odnalazł mnie w sobie!
Jeno przez czyn zdołasz odnaleźć mnie w sobie i żadna męka tęsknoty trwożnych nocy nie zbliży cię do mnie tak, jak jeden trzeźwy czyn, przez który szukając mnie, będziesz naprawdę dążył do mnie!
Nie sądź atoli, iż czyn sam przez się doprowadzi cię do poznania mnie!
Musisz dobrze rozważyć, co twój czyn sprawia i czy naprawdę i niewątpliwie w wyniku prowadzi do celu twego szukania, którym jest odnalezienie mnie.
A jeśli nabierzesz pewności, że wola twoja jest na dobrej drodze, nie zwlekaj dłużej i nie zaniedbuj sposobnej chwili, która cię zastanie gotowym do czynu i pełnym odwagi!
W trzeźwym czynie spotkasz mnie wówczas w sobie samym i będziesz w sobie ze mną zjednoczony!
W trzeźwym czynie chcę sam się przeżywać w tobie, którego miłuję!
W trzeźwym czynie masz się stać znakiem i świadectwem moim!
Tak oto pragnę ciebie doskonalić w tobie: ciebie, który tylko we mnie możesz dojść do doskonałości!
Ze mnie poczęty ma się zrodzić z ciebie czyn, aby płodząc dalsze czyny działać wedle nakazu mojej wiecznej woli!
Ty sam masz mi się zrodzić w świętych narodzinach przez spełniony swój trzeźwy własnowolny, swobodny i istotnie godny człowieka wolnego czyn!

WALKA

Patrz, oto ja w sobie jeden i jedyny staję się jednak przyczyną wiecznej walki!
Wszystko, co pragnie mnie osiągnąć, może dotrzeć do mnie jeno drogą walki!
Tylko za cenę walki zdobędziesz mnie!
Ta walka nigdy mnie nie dotyka, gdyż we mnie nie ma miejsca na rozdźwięki!
Kto walczyć musi nie jest jeszcze u mnie!..
Jakże więc masz znaleźć mnie w sobie, jeśli nie zdołasz pokonać w sobie wszystkiego, co ukrywa mnie przed tobą?!
Bez walki nigdy nie zdołasz usunąć przeszkód zagradzających ci drogę!
Musisz w tej walce stać się zwycięzcą, inaczej nigdy mnie nie osiągniesz!
Będzie to bojowanie, które naprawdę wymaga napięcia wszystkich sił twoich!
Będzie to bojowanie, w którym ci nie wolno poddać się zmęczeniu zanim nie odniesiesz zwycięstwa…
Nie możesz osiągnąć zwycięstwa, jeśli nie masz woli wytężenia wszystkich sił, by każdą przeszkodę na swej drodze zmusić do służenia ci!

Nie wolno ci zaprawdę nic zabijać w tej walce, gdyż to, co byś zabił, kryje w sobie siły, które dopomogą ci odnieść ostateczne zwycięstwo, jeśli je nagniesz do swojej woli.
Wielu już wyruszyło na tę walkę, ale po krótkim czasie opuściła ich odwaga i weszli w układy z przeciwnościami…
Tak zwyciężeni do dom wrócili i powiadali wszystkim chętnym do walki : „W tej walce nie podobna odnieść zwycięstwa!”
Niektórzy jednak we wszystkich czasach umieli wywalczać zwycięstwo i powracali z wiecznie zielonym wawrzynem zwycięzcy.
I ciebie chcę ujrzeć jako zwycięzcę!
Posłuchaj, radzę ci: dopóki walczysz nigdy nie zapominaj, że wszystko, co stoi ci na przeszkodzie, na to tylko czyha, by cię opuściła wola zwycięstwa!
Nigdy jeszcze nie uległ w walce bojownik, którego przedtem ta wola nie opuściła!
Nieraz możesz ulec, a jednak nie ominie cię zwycięstwo dopóki bezpowrotnie nie stracisz woli zwycięstwa, która wszak jest wiarą w twoje zwycięstwo!
Ale wszelka walka połączona z chęcią zabijania wywołuje nowe walki, choćbyś na jej początku był zwycięzcą.
Oto dlatego nie wolno ci chcieć w tej walce uśmiercać!

Najwierniejszymi twymi sługami będą ci właśnie, których wielką odwagą pokonasz w walce!
Wówczas uznają w tobie swego pana i będą ci posłuszni we wszelkich potrzebach.
Z ich pomocą walka stanie się dla ciebie igraszką i nic już nie może powstrzymać twego zwycięstwa!
Nie zapominaj jednak, że ci wszyscy wrogowie, których masz uczynić swymi sługami, że walka, zwycięstwo i pole walki znajdują się tylko w tobie samym!
Jeszcze ulegasz złudzeniu i dręczą cię tysiące trosk, jak poczynać sobie w świecie zewnętrznym!
Wciąż jeszcze nazbyt przeceniasz to, co tu ciebie gnębi a może nawet pozornie zwycięża!
Wciąż jeszcze tracisz wiarę w siebie, gdy ktoś cię na zewnątrz prześciga!
Obyś wreszcie przejrzał, że wszelkie zewnętrzne zwycięstwo, jak i porażka w świecie zewnętrznym kryją w sobie jeno nierozsądne złudzenia!
Tylko, to co w sobie zmusisz do służenia ci, będzie istotnie pokonane!
Tylko jeśli w sobie odniesiesz wreszcie zwycięstwo, zdobędziesz u mnie miano zwycięzcy!
Tylko to w sobie samym odniesione zwycięstwo da ci mnie jako nagrodę zwycięzcy!

Zaiste nikomu się nie oddaję, kto mnie nie zdobędzie jako nagrody w walce!
Wszystko, co się daje uzyskać bez walki, jest doprawdy tanią, bezwartościową błahostką!
Wszelką prawdziwą wartość możesz tylko w walce sobie zdobyć!
Tylko jako bojownik możesz wywalczyć zwycięstwo!
Musisz stanąć przede mną jako zwycięzca jeśli mam zwrócić na ciebie uwagę, a tylko ze zwycięzcą, co nie uląkł się walki, mogę połączyć się na wieki!
Bądź więc odważny i nie unikaj walki obiecującej ci uzyskanie tak wysokiej nagrody zwycięstwa!

POKÓJ

Pokoju łaknie dusza twoja – pokoju, którego świat nie może dać!
Ale tylko po mężnie stoczonej walce uzyskasz pokój, którego pragniesz na próżno, pokąd nie masz odwagi wystąpić do walki.
Gdy jednak powrócisz do siebie jako zwycięzca, zaprawdę nic już nie zamąci twojego pokoju!
Wielu mniema, iż po ukończeniu walki już osiągną pokój.
Niedorzeczne jest takie mniemanie, gdyż koniec walki może się stać zgubą dla ciebie, dopókiś jeszcze nie poznał, że nie wolno kończyć żadnej walki gwoli uzyskania pokoju!
Nikt jeszcze nigdy nie wywalczył sobie prawdziwego pokoju, kto nie miał w sobie woli zakończenia walki zwycięstwem!
Tęsknota do pokoju jest wielką pokusą, a biada temu, kto jej ulega!
Uczyni go ona bezbronnym łupem niewidzialnych wrogów i tak rozbrojonego rzuci na pastwę ich samowoli, gdy sam nawet opór bez widoków zwycięstwa mógłby mu jeszcze oddać na usługi broń wroga…
A więc jeśli pragniesz pokoju, nie daj wydrzeć sobie odwagi do walki i nie zaprzestań walczyć, aż wewnętrzni twoi wrogowie sami zaproponują ci pokój!

Dopiero wówczas będziesz naprawdę radował się pokojem!
Zbyt rychłe twoje zmęczenie walką wywoła jeno pokój pozorny, a to, co będziesz uważał za osiągnięte, otworzy przed tobą tylko dwie drogi do wyboru: albo zostać na zawsze służbą twych wrogów, albo szukać nowej walki, w której będziesz umiał tak walczyć, że zdobędziesz być może wawrzyn zwycięzcy…
Zbyt często błędnie ci doradzano mówiąc, że każdy, kto chce dotrzeć do mnie musi szukać jedynie pokoju.
Ja jednak chcę mieć dzielnych bojowników, a pokój, który nie spada z drzewa losu jako dojrzały owoc walki, jest dla mnie głupstwem godnym pogardy, gdyż łacniej mógłbym cię uratować, gdybyś uległ w walce, niż wówczas, gdy z braku odwagi opuścisz pole walki.
Bohaterowie wielkiej walki, dla których stałem się wiecznym pokojem, umieli walczyć do ostatniej kropli krwi w swych żyłach i zaprawdę: wywalczyli zwycięstwo, choć nieraz mogło się zdawać, że są jeno ofiarą swych walk.

Nie inaczej chcę ujrzeć kiedyś i ciebie zwycięzcą!
Nie inaczej możesz znaleźć we mnie pokój wieczny!
Pokój oznacza dla mnie pewność dla tego, który go wywalczył, że już nic nie może wyzwać go do walki!
Pokojem jest ten spokój sam w sobie, który stanowi nagrodę wszelkich walk oraz cel podniecający do walki!
Pokój jest wyzwoleniem od wszelkiej potrzeby i przymusu do nowych walk!
Pokój jest dla mnie władzą zdobytą nad wszystkim, co dotąd nosiło miano wroga i przeciwnika.
Kto tak i pokój znalazł w sobie samym ten tylko i jedynie może znaleźć swój wieczny pokój we mnie!
Dla niego pragnę być ostoją jego pokoju!
Znajdzie on we mnie ten pokój, jakiego „świat” dać nie może – pokój, który się staje udziałem tych tylko, co osiągając zwycięstwo w samych sobie, zdołają wreszcie wywalczyć mnie!

SIŁA

Na próżno wciąż jeszcze szukasz hen poza sobą siły, która by ci dopomóc mogła do zwycięstwa w walce i do osiągnięcia wiecznego pokoju.
I tu kroczysz po manowcach i trwonisz czas swój w pogoni za błędnymi ognikami!
Daremnie możesz tak szukać przez wieki całe w e wszystkich przestworzach świata, jeśli dziś jeszcze po rozwadze nie zwrócisz się ku sobie samemu!
Tylko w sobie samym spotkasz mnie, ja zaś jedynie jestem tym, który ci się oddaje jako siła do uzyskania zwycięstwa!
Jam siłą, która włada wszystkimi siłami, gdyż tylko ode mnie pochodzi moc tworząca wszystkie siły!
Nie łudź się i nie pomyl co do mnie, gdy ujrzysz, że siły te występują jako sobie przeciwne!
W niezliczonych kształtach wypromieniam z siebie we wszystkie światy zjawisk niezliczone różnorakie siły, a mogą one działać jeno dzięki swemu przeciwieństwu….
Wieczne martwe, zimne i stężałe byłyby światy, które wiecznie przeciwstawiam swemu bytowi jako najskrajniejsze jego przeciwstawianie, gdyby siły płynące ze mnie przez te światy nie pozostawały w wiecznym przeciwieństwie!

Ale ja sam w sobie jestem siłą i życiem wszystkich tych przeciwstawnych sił i we mnie się one jednoczą, chociaż w przejawach swoich muszą dążyć w rozbieżnych kierunkach…
Czyż nie popełniasz niedorzeczności, gdy z ciężkim wysiłkiem starasz się uczynić poszczególne siły swymi sprzymierzeńcami lub gdy podstępem i oporem próbujesz zdobyć siłę władczą nad innymi, skoro byś mógł stać się panem i mistrzem wszystkich tych sił, gdybyś tylko zechciał odnaleźć siebie samego we mnie!
Doprawdy, wyśmiałbyś każdego, kto by w życiu codziennym otaczającego cię świata zewnętrznego postępował tak, jak sam postępujesz w dziedzinach niewidzialnych!
Nic cię jednak nie wiąże i dziś jeszcze możesz się wyzbyć tej głupoty, jeśli zbudzisz w sobie wolę, która już niczego więcej nie zapragnie, jak tylko doprowadzenia ciebie we mnie do doskonałości w głębi duszy twojej!
W sobie samym posiądziesz wówczas całą siłę, by jako zwycięzca triumfować nad wszystkimi siłami wszystkich światów!

Wówczas znajdziesz w sobie zjednoczone wszystkie przeciwieństwa!
Ty sam tak opanujesz wszelką w sobie sprzeczność, że siły, acz nadal pozostając rozbieżne, będą jednak tworzyły świętą jedność….
Ten wielki cud może ci się udać wówczas dopiero, gdy znajdziesz we mnie siebie samego!
Wówczas nie będziesz się znajdował po tej lub tamtej stronie, lecz w samej głębi owej siły, która sama z siebie tworzy działanie wszystkich sił!
Tylko we mnie możesz uzyskać pewność, która wolę zwycięstwa niechybnie obdarzy zwycięstwem!
Jeśli się kiedyś znajdziesz we mnie, w głębi twej duszy, w zjednoczeniu naszych jaźni, żadna siła wszech światów nie będzie już mogła cię przerażać.
Wawrzynu zwycięzcy nie wydrze ci żadna moc piekieł, gdyż to, co piekłem nazywasz, jest jeno przeciwieństwem sił, nad którymi będziesz wówczas panował!

ŻYCIE

Jestem sam dla siebie pełen tajemnic i zaiste słuszne to jest!
Czujesz się zakorzeniony w bytowaniu doczesnym a praprzyczynę twego bytowania kryjesz w sobie samym; lecz usiłujesz jeszcze wypatrzeć uzasadnienie swego życia i zewnętrzną jego przyczynę we wszystkim, co pozostaje dla ciebie wiecznie „zewnętrzne i obce”, podczas gdy twoje poszukiwania mogłyby tylko wtedy doprowadzić cię do celu, gdybyś się pogrążył w sobie samym, we własnej najgłębszej głębi!
A tam ja jestem podstawą twego bytowania i we mnie tylko możesz doszukać się jego przyczyny!
Zwykłeś mówić o swoim „życiu” jako o wyczerpującej samą siebie sile, z której wykwita twe bytowanie doczesne. Ale w ten sposób ufasz pozorom w błąd cię prowadzącym, gdy wydaje ci się, że zewnętrzna cielesna twa postawa wynurza się z mroków niebytu, by kiedyś znów rozpłynąć się w nicości i mroku.
To, co tę postać przez czas krótki utrzymuje w doczesnym bytowaniu, błędnie nazwałeś życiem swoim!

Zaiste, jeśli w swej naiwności wyobrażasz sobie, że tu znaleźć możesz swe życie, to srogiej ulegasz ułudzie!
Głębiej będziesz musiał sięgnąć w siebie, jeśli chcesz kiedyś zbadać rzeczywiste życie swoje!
Przede wszystkim dowiedz się, że życie twoje poza tobą jest niczym – że cała twoja wiedza o sobie jest jeno wiedzą o przejawach tego, co się samo w tobie przeżywa, jako życie mające własne swe podstawy…
Ja zaś jestem tym, co się tak oto przejawia jako twoje życie i dopiero wtedy, gdy odnajdziesz mnie w sobie, będziesz świadomie zjednoczony ze swoim życiem!
Tymczasem zaś przyjmujesz jeszcze skutek za przyczynę, a to, co odczuwasz jako siebie samego, jest tylko odzwierciedleniem życia, w którym wieczna twoja świadomość o sobie dana ci jest we mnie:, zważ bowiem; ofiarowałem ci siebie, abyś mógł moją mocą zawsze odnaleźć siebie zawartego we mnie!
Usiłuj skłonić siebie do poznania i do zrozumienia, żem ci jest bliższy niż wszystko inne, co odczuwasz jako odrębne od siebie; – ja, którego daremnie szukasz w najodleglejszych dalach, by wreszcie, gdy mnie tam nie znajdziesz, ulec złudzeniu, że ty i tobie podobni nie są w możności mnie odnaleźć!
Tak oto wielu szukało w najodleglejszych dalach tego, co było im zbyt bliskie, by mogło je dostrzec ich spojrzenie skierowane na zewnątrz.

Ale jam jest dla siebie wiecznym bytem w samym sobie i poza mną nie ma nic, co bym mógł ogarnąć; – jakże więc mógłbym dla ciebie, zawartego we mnie, stać się uchwytny w jakiś inny sposób niż w tobie samym!-
Również to, co w tobie jest najbardziej zewnętrzne, dla mnie jest najwewnętrzniejszym bytem moim i własnością, a zaiste gromadziłbyś błąd na błędzie, gdybyś przypuszczał, że w tych dalach, które wzrok twój przebiega szukając mnie, nie może mnie odnaleźć wszystko to, co tam czerpie żywot ze mnie!
Ale tak samo jak swoje ciało ziemskie możesz utrzymać przy życiu, gdy twoje płuca znajdują w tobie powietrze do oddychania i tak samo jak to ciało musiałoby niezwłocznie zamrzeć, gdyby nie umiało w sobie samym zużytkować powietrza otaczającego tę kulę ziemską w największym nawet oddaleniu od miejsca, w którym oddychasz, – tak i mój byt nie może nigdy się zjednoczyć z tobą, jeśli się starasz szukać mnie poza sobą!

Mogę się objawić tobie tylko jako twe własne życie!
Na próżno byś wędrował przez wszystkie światy szukając mnie!
Tylko w tobie samym jestem twoim światem!
To, co nazywasz „świadomością” jest tylko świadomym siebie odzwierciedleniem świetlanych atomów duszy, które można porównać z obrazem wnętrza twego ciała, jaki lekarz otrzymuje na ekranie z chemicznej substancji, prześwietlając twoje ciało promieniami mogącymi przenikać przez zwarte, nieprzejrzyste ciała…
Ale tak samo jak ów ekran, który ma uwidocznić owe promienie, musi być sporządzony według pewnych przepisów i prawideł, jeśli ma ukazać jasny i bezbłędny obraz wnętrza twego ciała, tak i ty musisz się przygotować, jeśli chcesz się stać dla siebie obrazem twej jaźni!

Nie wcześniej poznasz mnie w sobie jako swój najgłębszy byt i życie, aż w czujnej woli przygotujesz się tak, że atomy twej duszy odzwierciedlą ci świetlany obraz twego życia!
A wtedy znajdziesz w tym obrazie siebie zjednoczonego ze mną, gdyż to, co w ten sposób rozbłyśnie, jestem rzeczywiście ja sam taki, jak się w tobie przeżywam.
Ciemnym pozostaje dla ciebie wszystko, co nie jest tobą samym, pomimo iż ja to wszystko prześwietlam promieniami!
Ciemnym pozostaje wszystko, co nie zostało przygotowane przez czujną wolę!
Podobnie do owych tajemniczych ziemskich promieni, o których ci wyżej mówiłem, pozostaję niedostrzegalny dla duszy nieprzygotowanej…
Skoro jednak przygotujesz się sam w sobie, rozbłyśniesz w moim własnym świetle, a chcę ci się odsłonić w tobie samym jako twoje własne życie!

ŚWIATŁO

Niezliczone rodzaje światła możesz poznać na tej ziemi, a jednak to jedyne w swoim rodzaju światło, jakie zsyła kuli ziemskiej ów daleki ogień słoneczny, którego promieniotwórcza siła kształtuje rzeczy najmniejsze oraz największe na tej planecie, o wiele przewyższa każdy rodzaj światła, który oko twoje kiedykolwiek ujrzeć może.
Ale i to najpotężniejsze światło dostępne dla oka ludzkiego jest jeno mdłym promykiem w porównaniu z tym Światłem, które może dojść do ciebie z wyżyn Ducha, skoro będziesz zdolny do jego przyjęcia…
Obrazowe porównanie, gdy ci się mówi o „Świetle” duchowym, nie jest pustą grą słów!
To, co dochodzi do ciebie z królestwa Ducha, jest naprawdę „Światłem”, a wszelką po ziemsku dostrzegalną jasność zewnętrzną można nazwać „światłem” tylko o tyle, o ile napełnia twą duszę podobnym uczuciem, co i owa prasiła, która ci się objawia jako „Światło” dochodzące do ciebie z wysokich sfer Ducha…
O tym to Świetle, które świeci w „ciemnościach”, a którego ciemności nigdy ogarnąć nie mogą, mówił ci jeden z bliskich mi jako o „Życiu” – i zaiste: słowa jego zawierają prawdę!
Tylko ten, kto mnie odnalazł w sobie jako swe własne życie, może też dać świadectwo o Świetle!
To światło Ducha w swej odwiecznej prapotędze ma ci wiecznie rozjaśniać całą głębię twej istoty!

W blasku tego Światła masz sam stale się promienić a jaśnieniu twemu nie będzie nigdy końca!
Podobnie jak diament misternie oszlifowany odbijać może promienie swego wewnętrznego ognia dopiero wtedy, gdy nań padnie światło ziemskie, tak i ty nie możesz promieniować z głębi swej istoty, dopóki jeszcze miłujesz ciemność i kryjesz się przede mną: – wiecznie samo przez się jaśniejącym Światłem, które jest życiem wszelkiego bytowania, w swej promiennej i nieustającej pełni!
Zaprawdę, sam sobie rozjaśniasz wszelką ciemność, jeżeli odnajdziesz siebie jaśniejącego we mnie!
Objawią ci się wszystkie cuda twej istoty a wszystko, co cię otacza, jaśnieć będzie odbiciem Światła, które cię wówczas wypełni!
Ale na razie zadowalasz się pozostawaniem w mroku i tylko tęsknisz do Światła, czując doskonale, iżbyś w jego promieniach mógł rozbłysnąć jak kryształ, na który padnie nagle promień słońca ziemskiego.
Albo, jeśli czasami uda ci się otrząsnąć ze swego lenistwa, jesteś zadowolony, gdy cię dosięgnie lada jaki promień nędznego kaganka, który wywoła wtedy w głębiach twej istoty nikłe żarzenie – słaby blask nie mogący rozjaśnić ciebie samego, a tym mniej oświetlić otaczające cię ciemności!
Dopatrujesz się w tym wystarczającego potwierdzenia, żeś zdolny jest jaśnieć, by wnet znów znaleźć się w ciemności, skoro ów mdły kaganek od ciebie się oddali…

Mógłbyś jaśnieć jak misternie oszlifowany kamień i świadomy swej wartości, słusznie się radować owym drogocennym kształtem lecz dopóki pozostajesz w takim bezwładzie i opasłym lenistwie, nigdy nie będziesz tego dzięki swej istocie przeżywał i jak ktoś obcy nie będziesz miał sobie nic do powiedzenia!
Lata twego życia ziemskiego upływają, a każdy obrót słońca zastaje cię na tym samym miejscu pogrążonego w tej samej ciemności, aż kiedyś zmęczone ziemskie oczy twoje zamkną się przed ostatnim dla ciebie promieniem słońca ziemskiego, a ty pozostając w takiej samej ciemności nie zdołasz dojrzeć nawet zewnętrznego odbicia istotnego światła, które w twej nieprzeniknionej ciemności wewnętrznej ukazywało ci się jednak jako pocieszenie…
Wówczas daremnie będziesz usiłował w sobie budzić uczucie choćby podobne do tego, jakie w twym zewnętrznym życiu ludzkim znajdowałeś dawniej w świetle swych dni ziemskich…
Wszystko w tobie i wszystko co cię otacza przy całej swej namacalności kryć się będzie w głębokiej ciemności, a przecie tęsknota twoja do odczuwania światła pozostanie nieukojona.
Może przez długie wieki, stale jako ofiara bezładnych przeżyć mrocznych sfer, będziesz tak oto wśród pełnej udręczeń nocy żałować zmarnowanego życia ziemskiego, aż wreszcie kiedyś w odległych epokach świata znów ci się ukaże pierwszy przebłysk światła…
Toteż ongi ktoś posiadający pełnię mojego Światła, wyrzekł owe znamienne słowa:

„Sprawujecie pokąd dzień jest, nadchodzi bowiem noc” – dla każdego, który tu nie sprawował – „kiedy żaden nie będzie mógł sprawować”, gdyż staje się na niezmierzone okresy czasu łupem owej ciemności, z której za życia ziemskiego nie wydobył się wskutek leniowej skromności i złudzenia, że świadome swej własnej wartości przeżycie jest bogactwem dostatecznym, by nie potrzebować mnie: – którym jest istotne Światło.
Patrz, przybywam oto do ciebie w tym twoim dniu ziemskim, gdyż cię miłuję, abyś się dziś, kiedy to jest jeszcze w twej mocy, uwolnił od takiego losu!
Z chwilą, kiedy ulegniesz panującym tu prawom, nawet ja nie będę mógł cię uwolnić od dalszych skutków ich działania, gdyż ja sam jestem źródłem wszelkich praw, a więc sam sobie bym przeczył, gdybym usiłował wyzwolić cię przed czasem!
Jeżeli nawet dziś, kiedy słowa moje dochodzą do ciebie, wyrwiesz się odważnie z więzów ciemności, to postąpisz również według ustanowionego we mnie prawa!
Od ciebie tylko zależy decyzja, czy zechcesz powodować się prawem swobody, czy też ponosić skutki prawa skrępowania!
Sam się stałeś panem swego losu od owej niepamiętnej chwili, kiedy zgodnie z twoją wolą ja, który wiecznie trwam w chwili, uwolniłem cię z siebie na upragnioną przez ciebie wędrówkę!
Przedtem żyłeś we mnie, ogarniając w ciągłym przeżywaniu chwili niejako stały przekrój poprzeczny całego bytu: – po twoim zaś wyjściu, jeżeli mam ci się objawić obrazowo, mogłeś i możesz przeżywać wszystko, co istnieje, już tylko w przekroju podłużnym, aż wreszcie – czy to zgodnie z prawem swobody, czy też z prawem skrępowania – znajdziesz się znowu u swego punktu wyjścia, którym jestem ja sam!

Najgłębszą tajemnicę wieszczą ci te słowa i szczęście twe, jeśli zdołasz ją pojąć!
Rozewrzyj głębie swej duszy, aby w nich znalazło oddźwięk to, co ci wieszczą słowa moje!
Tak oto w głębi swej duszy dowiesz się dlaczego mędrcy mówili ci, żeś rzeczywiście nisko „upadł”, kiedyś zapragnął ze swych szczytów we mnie znijść w dół, na zewnątrz w tę ciemność, która cię teraz otacza…
Ale i tu, w mroku swoim kryjesz jeszcze w sobie siłę mogącą cię wznieść ku mnie na dawne twoje wyżyny!
W tej samej jesteś jeszcze postaci i będziesz mógł zachować ją wiecznie taką, w jakiej cię w sobie miałem, kiedym cię musiał uwolnić, gdy wola twoja nie wyżyn, lecz nizin szukała!
Możesz się jeszcze na nowo jasne rozpromienić we mnie – Światłości wszelkiego światła!
Ale sam musisz poruszyć swą wolę do nawrócenia, żebyś wreszcie – nabłąkawszy się przez wieki całe w głębokiej ciemności już przed narodzeniem swoim w zwierzęciu ziemskim – znalazł się w zasięgu wiecznego Światła, którym ja jestem, by na nowo żyć we mnie po wszystkie wieki!
Wierzaj, cierpię w tobie, gdyż w samym sobie cierpieć nie mogę; a wszelkie cierpienie kłamstwem się staje w świetle moim!
Ja zaś jestem wieczną prawdą, a co nie we mnie się spełnia jest mamidłem i złudą!

Dlatego wzywam ciebie, którego miłuję, byś poniechał kłamstwa przejawiającego się w tobie jako cierpienie!
Dlatego wskazuję ci wyjście z twego zaćmienia, abyś się we mnie – wiecznym świetle – rozpromienił w radości, zanim ciemność będzie mogła skrępować cię na nowo!
We mnie masz się sam przemienić w radość, a wszystko co było w tobie cierpieniem, powinno od ciebie odpaść jako strup z zagojonych ran i nie szpecić cię więcej!
Sam masz jako radość przeniknąć do swej świadomości, gdyż nie wcześniej ci się objawić mogę jako Światło, aż ty sam, przemieniony w sobie w radość, zbliżysz się do mnie!
Tak tylko, mój drogi, odnajdziesz mnie w sobie jako Światło, by w jego promieniach jaśnieć wiecznie!
Tak oto w radości sam się masz stać we mnie czystym Światłem!

UFNOŚĆ

Osiągniesz wszystko, co osiągnąć pragniesz, jeśli zaufasz mojemu słowu!
Pragnąłeś dopiąć już wielu rzeczy, lecz nie dopiąłeś, bo ufność twoja zbyt była chwiejna.
W najgłębszych głębinach twej świadomości musi twa ufność znaleźć podstawy, by wszystko, cokolwiek się z tobą stać może, nie było w stanie jej podkopać!
Musisz ją ochronić jak drzewo mające ci rodzić cenne owoce, by dzikie zwierzęta nie mogły obgryzać młodego pnia i przeszkodzić jego wzrostowi!
W czas usunąć musisz wybujałe pędy, by pień mógł żywić pełnią sił gleby i by nie odjęto soków potrzebnych do jego wzmocnienia.
Ale i wówczas, kiedy na drzewie swojej ufności pojawią się na wysokim, potężnym pniu konary i gałęzie – kiedy korona jego w pełni się rozwinie – jako dobry ogrodnik będziesz musiał ciągle bacznie i najstaranniej obcinać wszystkie zbyt wybujałe gałęzie, by nie odciągały soków drzewa od jego pożywnych owoców i by drzewo mogło wkrótce wydać obfity plon.
Jeżeli nieraz wydać ci się mogło, że cię ufność twoja zawiodła, to powiem ci, żeś za mało dołożył starań, by się drzewo twojej ufności wpierw potężnie wzmocniło, zanim zażądasz od niego owoców!

Jeśli jesteś wobec siebie uczciwy, to będziesz musiał przyznać, żeś ufał poniekąd „na próbę” i że pożądane, sztucznie pielęgnowane uczucie uporczywej niejako pewności wydało ci się bezgraniczną ufnością, która jak słyszałeś, może cię obdarzyć magiczną potęgą…
Ale tego rodzaju „ufność” jest czynem zuchwałym i zaprawdę nie sprowadzi na cię błogosławieństwa!
Jeżeli naprawdę chcesz, by wielka ufność, o której ci tu wieszczę, zapuściła w tobie korzenie i rozwinęła się, to będziesz musiał wystrzegać się wszelkich niedorzecznych urojeń i pragnień, ma tu bowiem zacząć działać rzeczywistość, która nie może przejawić swego działania, dopóki obraz twoich urojeń zwęża w tobie pole jej działania!

Wierzaj, ufność, jaką pragnę widzieć w tobie, podlega nieomylnemu prawu i żadna samowola nie będzie mogła jej nagiąć, do przejawienia w działaniu, dopóki – świadomie czy nieświadomie – będziesz deptał jej prawo!
Naturalnie z dnia na dzień nie osiągniesz tego, by się ta wielka ufność zakorzeniła i rozwinęła w głębinach twoich!
Jak wszystko, co w twej postaci doczesnej będziesz chciał powołać do życia, tak i ona będzie wymagała odpowiedniego czasu do swego powstania i będziesz musiał w spokoju poskramiać wszystkie niewczesne pragnienia, które by mogły stać się dla niej tylko przeszkodą!
Zacznij od tego, by zbudzić w sobie wszystkie siły, odczuwania, aby w ten sposób wczuwając się zrozumieć, c o ma w tobie powstać!
A jeśli bodaj wyczuciem pojmiesz to, trzymaj mocno, co posiadłeś, wszystkie zaś swoje myśli oddaj na usługi swemu wzniosłemu dążeniu, by ten uzyskany kiełek ochronić przed szkodą!

Wciąż uświadamiaj sobie codziennie, co ci się już udało wyczuć i strzeż się wszelkich myśli o zwątpieniu, które niby latające ptaki będą usiłowały zniszczyć ten wątły kiełek, zanim się zakorzenić zdążył!
Nie sprzeciwiaj się takiemu zapuszczeniu korzeni, a nawet sam spulchniaj w sobie glebę duchową i pozostaw rosie łaski możność przeniknięcia do owych delikatnych korzonków, mających żywić ufność twoją!
Tak oto ujrzysz, jak ufność wzrasta powoli coraz bardziej i bardziej; będziesz musiał, jak to zaznaczyłem na wstępie pilnie zwracać uwagę, by jej nie uszkodziły dzikie zwierzęta i by wybujałe pędy nie odbierały jej sił…
Dopiero, gdy w ten sposób twoja ufność bujnie się rozwinie, będziesz musiał wypróbować, czyś rzeczywiście wyhodował ową szlachetną roślinę, której owoców tak pragniesz.
Pewność uzyskasz nie inaczej, jak sięgając w głąb swej duszy i tam znajdziesz rękojmię, że istotnie wolno ci oczekiwać szlachetnych owoców – chyba żeś od samego początku zasadził na swej wewnętrznej glebie tylko pędy dzikich swoich pragnień.

Dopóki z głębi swej duszy nie otrzymasz potwierdzenia, że ufność twoja zapowiada szlachetny plon, powinieneś w rozważnym postanowieniu wyrzec się oczekiwania owoców!
Wprawdzie dotychczas przemawiałem do ciebie obrazowo, ale i bez przenośni powinieneś zrozumieć to, co tu rozumieć należy…
A więc słuchaj i rozważ w swym sercu:
Prawieczna siła ma zacząć tu działać w tobie!
Tę siłę możesz obudzić jeno przez taką wewnętrzną postawę, która w języku ludzkim nosi miano „ufności”.
W żadnym razie nie wolno ci ślepo ufać, że wszelkie życzenia zawsze będą się spełniać, skoro istnieje w tobie ufność w ich spełnienie!

Wymaga się tu od ciebie coś większego i to coś musisz osiągnąć!
Chcę, byś ufał mnie bez zastrzeżeń, a taka bezgraniczna ufność wymaga, abyś mnie jedynie pozostawił spełnienie swych życzeń.
Jeżeli do mego wyłącznego uznania pozostawisz spełnienie swych życzeń, tylko wtedy możesz z całą pewnością oczekiwać, że będę dążył do ich spełnienia!
Nie sądź, byś musiał mi dawać wskazówki, jak je spełniać należy!
Ja sam tylko wiem, jak należy je spełnić i czy spełnienie ich wyjdzie ci na dobre!
Również ja sam tylko wiem, w jaki sposób mogą być spełnione twoje życzenia, jeśli nie są sprzeczne z wyższym we mnie prawem!
Ja też jedynie wiem z całą pewnością, kiedy nastanie czas spełnienia twych życzeń, jeśli uznam je za godne spełnienia!
Gdybyś mógł w inny sposób osiągnąć spełnienie drogą podstępu czy chytrością, to bądź pewny, że spełnienie ich mogłoby ci w końcu przynieść tylko nieszczęście i że kiedyś musiałbyś przeklinać dzień ich spełnienia!
Ufaj mi, jak ufać powinieneś bezgranicznie, a możesz być pewny, że udzielę ci wszystkiego, co posłuży dla dobra twojego i innych!

Nie swarz się ze mną, jeśli nie spełnię tego – co ci się tak łatwo do spełnienia wydawało a nawet jeśli postąpię wręcz przeciwnie temu, co byś ty nazwał „spełnieniem”!
Czekaj cierpliwie wyniku wydarzeń i wtedy dopiero orzeknij czym przeoczył twoje dobro, czy też dla twego dobra uczyniłem coś innego, aby w ten sposób osiągnąć ostateczny utęskniony cel twoich pragnień!
Bezgraniczna ufność do mnie wymaga, byś nie cofnął mi swej ufności nawet wtedy, gdy w mądrości swej mój sposób czynienia ci zadość nie odpowiada temu, czegoś oczekiwał!
Ufaj i wówczas, a w końcu się przekonasz, że twoje życzenia spełniają się, choć nawet droga do ich spełnienia wydała ci się początkowo złym bezdrożem lub wystawiła twą ufność na ciężką próbę!
Przeważnie jednak przekonasz się, że twoje życzenia wnet się spełniają, o ile pozostają w granicach określających przebieg wszelkich zdarzeń i o ile sam umiałeś postarać się o to, by ich spełnienie poprzedziły wszystkie warunki do tego potrzebne.
Oczywiście nie będę dążył do spełnienia twoich życzeń w sposób inny, niż oczekujesz, jeśli rodzajem swoich życzeń sam mnie do tego nie zmusisz!

Wiedz jednak, że dopiero wtedy możesz pokładać we mnie ufność, kiedy ja sam cię do tego upoważnię przez udzieloną ci przeze mnie wewnętrzną pewność!
Bezwzględnie będziesz mógł odczuć tę pewność wewnętrzną, skoro tylko dostatecznie umocnisz w sobie to nastawienie wewnętrzne, które cię uchroni od niedorzecznych rojeń i świadczyć będzie o dostatecznym, rzeczywistym przejawie siły, mogącej służyć za niewzruszony punkt oparcia dla mojej siły…
Przedtem jednak musisz sam zrozumieć że zawsze potrzebna ci jest moja siła – że możesz się stać tylko punktem oparcia, na którym moja stale spoczywająca w tobie samym siła może się przejawić.
Musisz sam w sobie okrzepnąć i samemu sobie zaufać, zanim wolno ci będzie powziąć ufność do mnie!
W tym samym stopniu, w jaki ja ci mogę ufać, ponieważ ufasz sam sobie, wolno i tobie zaufać mnie!
Ku takiej oto ufności mają moje słowa kierować twą duszę!
Taka ufność ma znaleźć w tobie grunt i pokarm!
W takiej ufności osiągniesz zaprawdę wszystko, cokolwiek osiągnąć zechcesz!

OŚWIECENIE

Światłem chcę duszę twoją wypełnić, – ja, który przeżywam się w tobie i jestem wieczną jasnością wszelkiego światła!
Tylko ze mnie możesz otrzymać swoje oświecenie i nie znajdziesz żadnego światła, które poza sobą szukasz, a które by mogło kiedyś cię oświecić!
Wszelkie światło, które zewnątrz postrzegasz, ze mnie pochodzi; – ale jam utajony w głębi twej duszy i tylko z tej głębi mogę cię moim napełnić światłem!
O ty, który kryjesz się w ciemności, wiedz, iż ja sam jestem światłem – jam jasnością wszelkiego świata – jam jest oświeceniem dla wszystkich, którzy mnie pożądają!
Wskazałem ci różnorakie drogi, które przejść musisz do końca, jeśli mnie osiągnąć pragniesz.
Nie znaczy to, by wszyscy musieli kroczyć tymi samymi drogami, lecz każdy wśród swoich dróg rozpoczyna niektóre z tych, jakie ci wskazałem i potem nie będzie mógł już wątpić, czy się znajduje na drodze ku mnie wiodącej, czy też tylko zaufał tworom swej wyobraźni wabiącym go coraz dalej w bezkresną pustynię błędu…

Jeśli jednak z niezmienną wytrwałością przemierzysz te drogi, które uznałeś za swoje, to z całą pewnością u kresu jednej z nich spotkasz wreszcie mnie i wówczas nastanie dzień, kiedy będę mógł oświecić cię tak, że wszystko co przedtem było w tobie ciemne, musi się w moim świetle przemienić w promienną jasność!
„Oświecić” znaczy:
uczynić widzialnym wszystko, co przedtem było w ciemności i nie zostało poznane!
„Oświecić” znaczy to:
wszystkie zakątki przybytku duszy twojej rozjaśnić tak, by nie pozostało żadnej kryjówki, w której byś mógł spotkać jadowite żmije i ropuchy!
„Oświecić” znaczy wreszcie:
napełnić światłem przybytek duszy twojej tak, że czyste promienie światła rozpłyną się na zewnątrz szeroko po dolinach ciemności, a wszelkie gady nocne objęte strachem skryją się w swych norach!
Częstokroć zdawało ci się, że już jasno widzisz w mętnym świetle użyczonym ci przez ziemię, na której uwięziłeś się z własnej woli!
Zdawało ci się, iż światło rozumu jasno promienieje, a wszystko, cokolwiek ono oświetlało, wydawało ci się tak łatwe do poznania, żeś już nie pragnął jaśniejszego światła.
Dowiesz się kiedyś, że wszystko, co twój rozum rzekomo mógł rozjaśnić, w rzeczywistości pogrążone było w głębokiej ciemności: – żeś wprawdzie poznał kontury, aleś nic z tego nie mógł wyczuć, co przez nie było zarysowane!

Wydawało ci się pewnym, że wszelkie uchwytne dla ciebie światło może tylko z zewnątrz oświetlić przedmioty – teraz zaś ujrzysz jasno, iż w moim świetle możesz się stać widzącym tak, że przedmioty te będą musiały odsłonić ci najskrytszą głębię swej istoty!
Zaprawdę, nie drobnostka to, co masz otrzymać, skoro przez miłość, czyn i walkę osiągniesz we mnie pokój, siłę i życie: – we mnie, który jestem w tobie światłem, co cię będzie wiecznie Oświecać!
Znalazł się już niejeden, co dążył do oświecenia, zanim przebył drogi, które by jedynie mogły go prowadzić ku światłu….
Ale tysiące zwodniczych świateł czyhało nań po drodze i wpadł wreszcie w sidła tego, które najlepiej umiało go omamić, rojąc sobie, że został „oświecony”, podczas gdy się pogrążył w mrok jeszcze głębiej niż wszyscy ci, którzy poznali się na oszustwie, ale szukali po omacku i nie umieli znaleźć drogi, którą iść należało.
A kogo ogarnia lęk przed drogami, które przemierzyć musi, jeśli chce spotkać mnie i być oświeconym przez moje światło, ten doprawdy nie jest godzien oświecenia i zasługuje na to, by w ponurej nocy chwytał rzeczy omackiem jak śniący, zamiast poznawać je we mnie tak, jak tylko we mnie poznać je można: – przenikając na wskroś to, co jest wewnątrz, gdyż wszystko, co istnieje, mogło powstać tylko we mnie i jego byt noszę w sobie, jak matka owoc żywota swego!

Kto szuka oświecenia, zanim sam się stał tego godny zasługuje na to, by się zeń złuda naigrawała, a że miesza rzeczywistość ze swym urojeniem, więc z całą słusznością urojenie przedstawia mu się jako rzeczywistość.
O, jakże pełen jest ten świat ziemski oszukanych przez własne urojenia i jak wielkie przeszkody spiętrzyli oni sobie na wszystkich drogach, którymi mógłby dojść do nich ktoś, kto by ich zdołał otrząsnąć z ich rojeń!!!
Zaprawdę nie chcę cię widzieć w gronie tych oszukanych, więc radzę tobie, którego miłuję, gdyż w tobie ma swój przybytek święty: nie unikaj dróg mogących cię do mnie doprowadzić, choćby nawet często wydawały ci się mroczne i beznadziejne; zważ bowiem, jam jest jak słońce i najjaśniej promienieję wtedy, gdy się wyłonię zza ciemnych chmur zakrywających mnie przed okiem człowieka!

I dla tych, nawet co się kryją w ciemności, jestem również najwewnętrzniejszym światłem i w nich mam swój święty przybytek, – lecz oni okrywają go gęstą zasłoną i szukają na zewnątrz tego, co dosięgnąć mogą tylko we własnej ich duszy…
W niepohamowanej zarozumiałości uważają siebie za zdolnych do odnalezienia w sobie światła mogącego ich oświecić bez owych szafarzy pomocy, których wyrobiłem sobie z ich środowiska, aby jasność moja otrzymała przez nich kształt uchwytny dla przebywających w głębokiej ciemności, nie chcę bowiem olśnić ich oczu promieniami mojego światła potężniejszego od słońca, co by ich na wieki pozbawiło wzroku.
Nikt się nie może zbliżyć do słońca, lecz każdy korzysta z jego światła, a choćby miliony przewijały się w jego promieniach, to przecież każdy otrzyma pełnię światła a nikt by nie otrzymał więcej, choćby sam jeden był opromieniony.
Ale promień słońca musi się przebić skroś różne warstwy przestworów świata, by w ziemskiej atmosferze ulec wreszcie takiej przemianie, że znieść go możesz.
Gdybyś mógł zbliżyć się doń tam, gdzie bierze w słońcu początek, to byś na pewno w tej samej chwili uległ zniszczeniu w jego ogniu.

Na pewno byś też uważał za wzór głupoty każdego, kto by sądził, iż światło słoneczne może dojść do niego, gdyby nawet pomiędzy nim a tą jaśniejącą gwiazdą nie było żadnej substancji, w której mogą się poruszać fale świetlne.
Czegoś podobnego oczekują jednak wszyscy pragnący znaleźć mnie w sobie nie rozwierając się uprzednio dla obiegu prądu, który stworzyłem sobie przez dobór równych im ludzi jako substancję przetwarzającą promienie mojego światła.
Co prawda taisz mnie w sobie i jestem ci bliższy niż własne ciało twoje; – lecz tylko twoja świadomość może ci mnie objawić!
Ale świadomość twoja jest w różny sposób ograniczona i nigdy by nie mogła mnie odczuć, gdybym nie wytworzył sobie w niektórych ludziach, jak ty na tej ziemi żyjących, siły przetwarzającej, która w obfitości wypływa z nich i dzięki temu staje się dostępna dla świadomości wszystkich innych ludzi skoro czynem i życiem idą na spotkanie prądowi tej siły!
Już od wielu tysiącleci daje się w ten sposób poznawać świadomości człowieka i dopóki ludzie żyć będą na tej ziemi, znajdą się zawsze wśród nich jednostki, których duchowa natura będzie mi służyła do wytwarzania tej siły przetwarzającej.

Gdyby nawet wśród ludzi pozostawał kiedykolwiek tylko jeden, w którym mógłbym ją tworzyć, gdyż w swej naturze duchowej dobrowolnie się na to ofiarował zanim otrzymał ciało ziemskie, to już by siła przetwarzająca tego jednego człowieka dotarła do świadomości wszystkich innych ludzi. To, co tworzę w jednym z tych ludzi, bynajmniej się nie ogranicza wyłącznie do niego, lecz przejawia się w wibracjach szerzących się po całym globie ziemskim i wprawia w to samo drganie każdą świadomość, która wiedząc o tym lub tylko idąc z wiarą za uczuciem dąży do mnie ze wszystkich sił duszy!
Ci, których tak oto już od niepamiętnych czasów wciąż tworzyłem sobie na Jaśniejących, prawie zawsze byli zobowiązani pozostawać w ukryciu z dala od zbiegowisk ludzkich i nader rzadko bywał któryś z nich powoływany do osobistego działania pośród innych ludzi.
Tylko wtedy, gdy spełnienie czasów wymagało nowego zasiewu mającego kiełkować w moim świetle, powoływałem ich do takiego działania.

Lecz co innego jest siła przetwarzająca, którą tworzę w tych, co się stali dla mnie Jaśniejącymi, a znów co innego działanie w zakresie widzialności zlecane niekiedy jednemu z nich!
Nikt inny jednak poza tymi Jaśniejącymi nie mógłby być nigdy wykonawcą takiego działania!
To, co otrzymasz dzięki takiemu działającemu, uważaj za naukę mogącą cię pokierować do przygotowania siebie samego; – siłą zaś, dającą ci zdolność do odnalezienia mnie w sobie, wiedz o tym, jest owa siła przetwarzająca, którą zawsze tworzę w każdym z moich Jaśniejących, bez względu na to, czy z nakazu i obowiązku działa wśród zgiełku świata – czy też w zacisznym ustroniu, głuchy na ludzkie wołania, ma on jedynie kierować siłą przeze mnie stworzoną w jego naturze duchowej i z niej wypływającą, siłą, która potrafi dotrzeć do świadomości ludzi tej ziemi.
Nie usiłuj w mdłym świetle swego rozumu wyjaśniać sobie tego, co może ci się stać istotnie jasne i wyraźne dopiero wtedy, gdy się spełnia w twoim własnym przeżyciu!
Ale wiedz, iż szukało mnie już tysiące ludzi i nie znaleźli mnie, oddając się bowiem marzeniom w swej ziemskiej świadomości tak się uwikłali w więzach swej zarozumiałości, że na myśl im nie przyszło prosić o oświecenie i niezdolni już byli zakołatać tam, gdzie każdemu, kto zakołatać potrafi, wnet będzie otworzone!

Jeśli szukasz oświecenia, rozewrzyj na oścież swe serce i wytwórz w sobie nastrój człowieka, który chce, by mu dano to, czego jeszcze nie posiada!
Bądź jak ten, co kołacze do drzwi skarbca i wie, że ma prawo do tego by mu otworzono!
Ale nie usiłuj jak złodziej otwierać drzwi podrobionym kluczem, albo wyważać je jak żołdak!
Jedno i drugie nie uda ci się, zmęczony zapadniesz w sen pode drzwiami, by w złudnych marzeniach śnić, żeś przeniknął do wnętrza.
Strzeż się również chęci brania zanim ci dadzą!
Nigdy bowiem nie mógłbyś pochwycić tego, co jak ci się zdaje, widzisz przed sobą, wszelkie zaś sięganie po rzeczy pożądane, byłoby chwytaniem próżni!
Wnet skończy się próżne twe szukanie, gdy tylko zechcesz postępować według słów moich!
Czynią – zadość prawu, które tu rządzi, Będziesz umiał znaleźć!
Otwierając swe serce łasce nie znającej żadnej samowoli, osiągniesz oświecenie, które ci będzie oświecać wiecznie!

ŚLUBOWANIE

O Ty, Nieograniczony, Prapotężny, który zsyłasz świetlane gwiazdy Twoich słów w mój mrok nieświadomości, spraw by wdzięczność moja dla Ciebie, niby dym kadzideł, wzbiła się i wypełniła bezkres światyni Twojej.
Zaprawdę nie wiem, jak mam zwać Ciebie, chyba by „Imię” Twoje – uświęcone Bytem Twoim – było to samo, którym sam zwę siebie i mówię :

Ja!

Ty Prawieczne Praświatło, Pra-słowo jesteś Pra-Przyczyną mego istnienia!
Tyś sam uczył duszę moją – zwać mnie odblaskiem i obrazem Twego „Imienia”.
Światło Twoje, przyćmione różnymi zasłonami przeze mnie samego stworzonymi, mającymi ukryć mnie przed Tobą, przenikało jednak do mnie!
Jako „lucyfer”, jako nosiciel Światła Twojego, byłem Ci niegdyś bliski, zanim sam siebie pogrążyłem w przerażające ciemności powziąwszy dumne o sobie mniemanie, że tym

ŚWIATŁEM

jestem ja sam!
A teraz dla mego zbawienia sam tworzysz w bliźnich moich niepojęcie wzniosłą siłę przetwarzającą miłości Twojej, aby we mnie mógł się narodzić – z dziewiczego łona duszy poczęty – „Christos” Pan : Twoje

SŁOWO

i doprowadzić mnie z mąk piekielnych, z mroków dalekich od światła z powrotem do Ciebie!Ty, praprzyczyno mojego życia, sam mi się objawisz – pouczasz mnie w słowach ludzkich: jak Cię odnaleźć i wskazujesz mi, że utajona w Tobie łaska, wyższa od wszelkiej samowoli, jest prawem i wymaga spełnienia, by dusza moja mogła ją osiągnąć…
O, jakże dalecy byli od Ciebie ci, którzy mi prawili o „łasce” tak, jakobyś ty wzorem zmiennych synów ziemi mógł mi według kaprysu winę odpuścić lub mnie nią obciążyć!


Teraz sam przyszedłeś do mnie pouczać mię i poznaję cię, chociaż oczy moje są jeszcze olśnione promienną jasnością Twojego Światła!
Teraz wiem, żem jest jeno odbiciem Twojego Żywota i że wszystko, com przypisywał sobie, było wyłącznie i jedynie działaniem Wszechpotęgi Twojej!
Ku Tobie, Ty najzewnętrzniejsze moje Życie, ma się odtąd kierować dusza moja!
Jeno w Tobie ukryta może przebywać w pokoju!
Tylko od Ciebie może oczekiwać zbawienia!
Tylko od Ciebie może przyjść dla niej ratunek!

Ach, czemuż wcześniej nie poznałem, jak mogę osiągnąć zbawienie, a wciąż wyglądałem nowych zbawicieli, podczas gdy w samym sobie taiłem Ciebie, swego zbawcę!
Zaprawdę, nie chcę już teraz narzekać i uskarżać się na swój los.
Dziś, w tym dniu, spotkało mnie szczęście!
Niechaj na wieki będą pochwalone dzień i godzina, kiedy Ty, najskrytsza jaźń moja, zechciałeś zwrócić się do mnie!
Nigdy bym się nie mógł od Ciebie oderwać, choćbym nawet nigdy nie zwrócił się ku Tobie!
W mrokach pogrążony, gubiąc siebie samego, nawet bezwiednie pozostaję jednak odblaskiem cudu nad cudami, którym po wieki wieków jesteś Ty sam!
Ale teraz, kiedyś sam mnie wezwał, zaiste nie chcę być głuchym na Twoje wołanie!
Ach, wszak lata całe z gorącym upragnieniem czekałem na Twoje wezwanie!
O ty, który mieścisz w sobie moją duszę, kieruj mną odtąd przez ową siłę przetwarzającą, którą tworzysz w kształtach ducha ludzkiego, abym poznając mógł przejrzeć wzorem tych, których stworzyłeś sobie do pomocy mego dobra!
Patrz, oto jestem cały Twój i nie ma już nic we mnie, co by mogło rościć sobie prawo do mnie!
Należę tylko do Ciebie i nie mam w sobie już nic, co by nie pragnęło byś je ogarnął w Tobie!
Tylko w Tobie pragnę znaleźć swoje zbawienie i szczęśliwość swoją!
Odtąd wielbić Cię będzie każde tchnienie moje!
Ku Tobie tylko kierować się ma każda myśl moja!

Tylko przez Ciebie chcę kiedyś osiągnąć żywot wieczny!

TY
którym
JESTEM JA SAM!

Bo Yin Ra

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *