Błędy popełniane przez newbies w praktykowaniu rozmaitych form jogi to na zachodzie bardzo obszerne zagadnienie, także błędy systemowe. Wielu osób pełniących obowiązki instruktora jogi zastanawia się jak owych błędów uniknąć, jak nie wpaść w pułapki błędów systemowych w nauczaniu jogi na zachodzie. Poziom instruktorów z punktu widzenia całej jogi jest na zachodzie, a szczególnie w USA i Ameryce żenująco niski, dlatego pierwszą radą będzie generalnie unikanie wszystkiego co jest pod szyldem joga, a pochodzi zasadniczo z USA lub w USA czy innych krajach Ameryki było przetrawione i przeżute. O ile dzieła na temat jogi z XIX i początków XX wieku trzymają jeszcze jakiś poziom minimalnej przyzwoitości i poprawności, gdyż pisane były przez zaciekawionych badaczy starających się oddać rzeczy takimi jakimi są, o tyle późniejsi autorzy z końca XX wieku to zwykle mieszanka niekompetencji i chorych ambicji do tworzenia czegoś co już istnieje, a o czym nie mają pojęcia. Nawet jak to jakiś Hindus urodzony i wychowany w Kalifornii, to na pewno głowa zmutowana narkotykami i GMO w taki sposób, że na tematy jogiczne nie powinien się wypowiadać z powodu nieuctwa i braku elementarnych kompetencji.
Musimy pamiętać także, że wielu Hindusów wyjechało z Indii na emigrację do USA i Kanady z tego powodu, że w Indii byli uznani za oszustów i niedorobionych ignorantów, którzy de facto nigdy jogi nie ćwiczyli, ale z uwagi na pochodzenie i niekompetencję są akurat w USA i Kanadzie bardzo cenieni jako natywni przedstawiciele jogi, co jest jednym z absurdów zachodniego świata ignorancji i ciemnoty. Wiedza owych oszołomów od początku lat 90-tych XX wieku często pochodzi wyłącznie z Internetu i nie ma praktycznej wartości umożliwiającej prawidłowe uczenie innych oparte na doświadczeniu praktykowania autentycznej jogi. Najbardziej chore są internetowe kursy dla instruktorów i mistrzów jogi prowadzone zdalnie, które pokazują, że jest to ciężka choroba pokolenia internetowego, który realny trening u mistrza myli z udziałem w grze internetowej lub forum dyskusyjnym o wszystkim i o niczym.
Opisujący swoje perypetie z ashtangą na portalu joga-joga.pl Radosław Rychlik jako jeden z pierwszych zaczął wprowadzać w Polsce wadliwy i szkodliwy dla człowieka – jak sam w końcu odkrył i przyznał – system ćwiczenia pseudo jogi powstałej w oparach narkotykowego zaćpania w USA, co jak wiadomo prędzej czy później ukaże swój szkodliwy wymiar. Normalnie, prawidłowo ćwiczona joga, w tym rzekoma asztanga joga – daje dobre zdrowie i głębokie szczęście, a wszelakie kontuzje w prawidłowo ćwiczonej jodze należą do rzadkości. Jednak w Ameryce, a szczególnie w USA ciągle są niedouki, którzy chcą pod szyldem jogi wprowadzać jakieś swoje wymysły i modyfikacje, które na ogół są szkodliwe i zasadniczo jedynie szkodliwymi mniej lub bardziej być mogą. Jogi należy uczyć się od Guru, a nie od nawiedzonego pana co skończył AWF chociażby i zostając docentem czy profesorem i nie ma o metodach ćwiczenia jogi zielonego pojęcia.
Dyplomy amerykańskich instytucji z tytułem joga są generalnie nic nie warte, o czym Bractwo Jogi mówi głośno już od początku lat 90-tych XX wieku, co nawiedzonych kretyńskimi amerykańskimi wynalazkami często denerwuje, bo prawda zawsze mocno w oczy kole. Radosław Rychlik na własnym ciele przekonał się, że ćwicząc coś co amerykańscy kretyni nazwali sobie asztanga jogą, nie jest jogą w swej istocie, a zbiorem ćwiczeń kiepskiej formy gimnastyki zachodniej nie mającej z jogą wiele wspólnego. Jak ktoś praktycznie ćwiczy same asany, to na pewno nie jest to asztanga joga, gdyż osiem grup ćwiczeń wymaga, aby asany stanowiły zaledwie 1/8 część każdej sesji treningowej. Zwyczajnie nie ćwiczy się w procesie treningowym jogi samych asan.
W 2002 roku Radosław Rychlik jak twierdzi założył pierwszą w Polsce szkołę ashtanga jogi, ale na prowadzonych dwa razy w roku w Polsce dla nauczycieli instruktorów jogi szkoleniach nigdy nie był i można powiedzieć, że nie uczył się od specjalistów żadnej formy jogi. Przez kolejne 6 lat uczył jednak tej pseudo metody praktyki nazywanej asztangą i zrobił wiele, aby wypromować ją w naszym kraju, zamiast normalnych porządnych systemów ćwiczenia jogi w prawidłowy sposób. Na początku – jak sam wyznaje – był kompletnie zafascynowany i oczarowany rzekomą ashtangą, uważał, że to jest najlepsze, co może dla siebie zrobić i chciał, aby każdy mógł jej spróbować. Jednak im dłużej uczył, tym więcej miał wątpliwości, coraz więcej rzeczy w tym systemie było w sprzeczności z jego powiększającą się wiedzą o funkcjonowaniu ludzkiego ciała. Potem pojawiły się kontuzje – na początku obwiniał siebie, ale z biegiem czasu stawało się dla niego coraz bardziej jasne, że to sama metoda rzekomej ashtangi zawiera systemowe błędy, które prędzej czy później każdego doprowadzą do problemów zdrowotnych.
Sprzedał szkołę jogi koleżance, wyjechał na długo do Indii – szukać autentycznej albo przynajmniej lepszej formy ćwiczenia jogi. Zaczął intensywnie eksperymentować ze swoją praktyką i nauczaniem oraz pogłębiać swoją wiedzę. Rozpoczął drugi kierunek studiów. W 2015 roku oferuje rzekomo autorski program ćwiczeń, diametralnie różniący się od ashtanga jogi, o rzekomo mocnych walorach prozdrowotnych, lecz jednocześnie intensywny i ciekawy. Jednak wiele osób ciągle pamięta go jako nauczyciela ashtanga jogi i nieustannie ktoś mu zadaje pytanie dlaczego teraz ćwiczy i uczy inaczej. Postanowił ostatecznie wyjaśnić tę kwestię i dlatego napisał o tym na portalu joga-joga.pl, co tutaj zaledwie referujemy. Z założenia tak zwane autorskie kursy i programy takie jak autorska ashtanga której uczył Radosław Rychlik odrzucamy od razu właśnie dlatego, że zwykle pomimo wysiłków autorów modyfikujących czy raczej przekręcających jogę na swoje kopyto, stają się one na dłuższą metę programami szkodliwymi dla zdrowia i psychiki, a ćwiczyć należy jogę oryginalną bez szkodliwych zachodnich modyfikacji i głupawych pomysłów rodem z podnoszenia ciężarów czy sportu wyczynowego uczonego na AWF po którym absolwenci mają problem z najprostszymi ćwiczeniami jogi.
Dwananaście autentycznych systemów jogi pochodzi od absolutnego mistrza Śiwa Jogeśwara i żadnych modyfikacji nie należy w nich wprowadzać, gdyż zawsze będą zawierały wady i błędy o szkodliwych skutkach dla ciała, psychiki lub duszy. Joga jest systemem doskonałym i wymaga nauczenia się jogi porządnie, dla instruktorów włącznie z metodyką, a nie jakiegoś eksperymentowania i wymyślania czegoś czego w jodze nie ma, bo komuś kto nie ma zielonego pojęcia o jodze się tak w jakimś USA ubzdura. Jogę ćwiczyć należy u Guru i od Guru – Mistrza Jogi uczyć się trzeba jak uczyć, a nie od pomyleńców rodem z USA i pseudo hinduskich osobników, co bardziej żyli w Kalifornii niż w Indii, a nawet jak pochodzą z Indii to wymyślą sobie chory biznesik do zarabiania na białasach z USA.
Niektóre techniki ashtanga jogi Radosław Rychlik ocenia pozytywnie i jak pisze, wykorzystuję]e do tej pory: oddech udźdźaji, bandhy, część asan, wykorzystanie elementów dynamicznych (choć korzysta obecnie z zupełnie innych ruchów), jednak ogólny obraz tak zwanej asztangi jest dla niego negatywny. Praktyka, którą kiedyś uważał za idealną, okazała się rzekomo dobra jedynie na krótką metę, w dłuższej perspektywie przynosząc więcej szkód niż korzyści. Tak to bywa z wymysłami rodem z USA, które straciły związek ze swym pierwowzorem, a przerobione zostały przez zachodnich, szczególnie amerykańskich półgłówków, którzy zwykle nie są w stanie przyjąć prawdziwej nauki od Guru z powodu licznych dewiacji umysłowych i seksualnych oraz demonicznej, mrocznej karmy. Zastanawia się więc Radosław Rychlik co jest nie tak z ashtanga jogą jakiej się był uczył, chociaż na wielu portalach w internecie mógł sobie przeczytać jednak, że nie ma jogi bez Guru. Zbyt duży nacisk na rozciąganie ciała, a zbyt mały stopień elastyczności ciała jest dla wielu osób problemem – pisze Radosław Rychlik. Zbyt sztywne mięśnie mogą uciskać na nerwy, ograniczać ruchomość stawów, zmniejszać sprawność fizyczną, powodować bóle i napięcia w ciele. Dlatego rozciąganie jest ważne, ale zbyt wysoka elastyczność jest znacznie gorsza niż nadmierna sztywność. Nadelastyczne osoby są stale narażone na kontuzje, szczególnie stawów, które tracą swoją stabilność oraz kręgosłupa. Zbyt wysoka elastyczność zmniejsza także sprężystość mięśni, co zmniejsza efektywność naszych ruchów. Stopień elastyczności ciała, do którego dążą praktycy ashtanga jogi, poważnie przekracza normy fizjologiczne i u wielu osób prowadzi do problemów zdrowotnych. Cóż, możemy powiedzieć, że Radosław Rychlik po kilku latach błędnego ćwiczenia zauważył, że jego praktyka rzekomych asan czy ćwiczeń asanopodobnych jest zupełnie niewłaściwa. Biedaczek nie wiedział, że w jodze ćwiczy się zarówno rozciąganie jak i wzmacnianie ciała, czego każdy się uczy na kursie dla instruktorów jogi, którego widać Radosław Rychlik nie zaliczył, bo taki kurs trwa 12-20 lat pod okiem Guru – Mistrza Jogi, a od początku każdy instruktor uczy się jak zrównoważyć ćwiczenia z grupy ośmiu Ang oraz wewnątrz każdej angi. Takie wnioski u kogoś kto uważał się za instruktora po jakimś amerykańskim kursie czegoś co nazwał ktoś sobie ashtangą wskazują na to, że Radosław Rychlik ciągle jeszcze nie ma pojęcia o tym jak ćwiczyć jogę i do czego służą ćwiczenia jogiczne. Taka bieda dotyczy prawie wszystkich instruktorów amerykańskiego fitnessu pod nośnym hasłem joga, który to fitness jednak z jogą zwykle nie ma nic wspólnego oprócz nazwy. Do Bractwa Jogi często trafiają osoby, co już gdzieś zdobyły jakiś papier rzekomego instruktora jogi, ale na tygodniowym szkoleniu dla instruktorów i kandydatów na instruktorów okazuje, się że chociaż osoby te rzekomo ćwiczą i dziesięć lat, nie mają pojęcia o tym jak wykonywać większość podstawowych ćwiczeń jogicznych, a 99 procent praktyk jogi jest im całkowicie nieznanych. Jest to poziom technicznego dna jakie trudno sobie wyobrazić.
Przez pierwsze 5 lat praktyki Radosław Rychlik uważał, że ashtanga jest tym, co dla jego ciała jest najlepsze. Dopiero gdy osiągnął zbyt wysoki stopień elastyczności ciała zaczęły się kontuzje i problemy zdrowotne. Na początku, nie zadawał sobie pytania po co wykonuje ekstremalne asany. Dawały mu one radość i poczucie wyjątkowości. Myślał, że wszystko, co robi w imię jogi z definicji musi być dobre i zdrowe. Dopiero gdy zaczął się ból zadał sobie pytanie – czemu to wszystko ma służyć? Żaden ze znanych nauczycieli, do których jeździł po nauki nie potrafił mu sensownie odpowiedzieć na pytanie po co robić bardzo trudne ćwiczenia rozciągające, po co tak duże zakresy ruchów. Ze zdrowotnego punktu widzenia są szkodliwe, a z punktu widzenia praktyki medytacyjnej nie są użyteczne – ciało nadelastyczne, wiotkie, ma problem z długim i wygodnym utrzymaniem pozycji medytacyjnych – pisze w swoich wynurzeniach Radosław Rychlik.
Wynurzenia Radosława Rychlika wskazują na to, że nie miał on pojęcia jak ćwiczyć jogę a i dalej pojęcie ma niewielkie, a co gorsza osobnicy do których jak twierdzi jeździł uczyć się jogi sami nie byli i nie są nauczycielami jogi i nie mają pojęcia o tym czym jest joga, do czego służy i jak jogę ćwiczyć. Dlatego należy przypomnieć stanowczo, że istnieje osiem grup ćwiczeń jogicznych, osiem ang praktyk, a asany są tylko jedną z ośmiu owych grup i każdy trening jogiczny oparty na owych ośmiu grupach tylko 1/8 czasu zawiera ćwiczenia asan, w tym owe rozciągania o jakich wspomina, że było ich za dużo. Jeśli normalny dwie godziny zegarowe trwający cykl ćwiczenia jogi podzielimy na osiem części, to wyjdzie, że w takiej lekcji na asany poświęca się aż 15 minut i to z zegarkiem w ręku. Takie to są proporcje grup ćwiczeń w realnym treningu ashtanga, bo 120 minut łatwo podzielić przez osiem. Jeśli ćwiczyć dzień w dzień, każdego dnia inną grupę ćwiczeń z ashtanga, to asany ćwiczymy raz na osiem dni. Wariackie ćwiczenie rozciągania się na wyścigi trzy czy pięć razy w tygodniu nie ma nic wspólnego z jogą – jest to głupkowaty fitness rodem z USA jedynie powierzchownie i z nazwy stylizowany na jogę, której nawet na oczy ćwiczący nie widzieli, chociaż nazwę jogą ochoczo się profanuje, aktualnie, od lat 90-tych XX wieku także w Indiach, gdzie coraz trudniej o prawdziwą jogę. Oczywiście są pewne pozycje czyli asany których używa się w innych grupach ćwiczeń, jak chociażby śawasana służąca do bardzo wielu ćwiczeń typu odprężającego generalnie klasyfikowanych jako pratyahara, do rozważań i refleksji moralnych zwanych jamą czy do wybranych ćwiczeń oddechowych z grupy pranajama.
Wykorzystanie pozycji szkodliwych dla zdrowia
Do pozycji szczególnie szkodliwych w wykonaniu amerykańskiej ashtanga Radosław Rychlik zalicza takie grupy asan jak:
– pozycje z lotosem – nadmiernie rozciągają więzadła podtrzymujące staw kolanowy prowadząc do kontuzji w trakcie ćwiczeń lub poza matą (czytaj więcej: „Lotos – czy naprawdę warto?”).
– pozycje z nogą za głową – nadmiernie rozciągają i niszczą stawy krzyżowo-biodrowe.
– ekstremalne wygięcia w tył – prowadzą do uszkodzeń krążków międzykręgowych i zmian zwyrodnieniowych.
– sekwencja świecy i stania na głowie – na zajęciach ashtangi wykonywane bez dbałości o precyzję ustawienia i na płaskiej powierzchni, prowadzą do uszkodzeń szyjnego odcinka kręgosłupa.
– Kontrowersyjną grupą ćwiczeń, dobrą tylko dla niektórych, jednak na zajęciach ashtangi serwowaną każdemu, są siedzące skłony do przodu z zaokrąglaniem dolnych pleców. Umiarkowana liczba tych skłonów może być korzystna dla osób z hiperlordozą, jednak u osób ze spłaszczonym odcinkiem lędźwiowym kręgosłupa i słabymi prostownikami grzbietu zaokrąglanie pleców w tych pozycjach prowadzi do nasilenia ich problemów, czasami wręcz do dyskopatii.
Wszystko co Radosław Rychlik wymienił jest w swej istocie dobre i bezpieczne, ale widocznie ćwiczył te pozycje i ruchy w sposób nieprawidłowy, w nieodpowiednim momencie treningu, zbyt wysiłkowo i agresywnie, zbyt agresywnie z powodu zakazanej w jodzie rywalizacji z innymi ćwiczącymi, bez należytego przygotowania. Generalnie asany ćwiczy się w jodze po to, aby móc dobrze i długo siedzieć w pozycjach medytacyjnych takich jak właśnie padmasana i każdy jest w stanie bezpiecznie opanować padmasanę, pozycję pełnego lotosu. Tyle, że ćwiczy się bardzo delikatnie, w warunkach psychicznego relaksu i komfortu, nigdy na komendę, tylko całkiem swobodnie, a ćwiczenie musi mieć odpowiednią płynność i elastyczność ruchu, bez gwałtownych wygięć, dogięć czy dociągnięć stawów. Podobnie z ćwiczeniami typu noga za głowę, która to asana niektórym typom budowy ciała jest serwowana ze szczególną ostrożnością, a czasem odkładana u pojedynczych osób na “za kilka lat” czyli pozostawiona w wersji przyciągania stopy do klatki piersiowej dla przyzwyczajenia nóg do tego kierunku ruchu. Pozycje typu świeca, a szczególnie stanie na głowie, nie są robione w grupach początkujących, a sama śirszasana należy do praktyk końcowych w ćwiczeniu asan, zatem robi się ją często dopiero po kilku latach praktyki.
Asany najpierw ćwiczy się pojedynczo w specjalnym formacie zapoznawczym. Potem ćwiczy się asany parami przeciwstawnymi, czyli mamy krótkie serie, coś jak pozycja i pozycja do niej przeciwstawna, jak do skłonu w przód, wygięcie do tyłu, a ogólnie w treningu asan kładzie się nacisk równomiernie na uelastycznianie i wzmacnianie, zatem nie można ćwicząc asany prawidłowo doprowadzić się do nadmiaru rozciągnięcia i osłabienia ciała bo przy prawidłowej metodyce jest to zwyczajnie niemożliwe, a to co ćwiczył Radosław Rychlik było widać zwyczajnym niechlujstwem obliczonym na łatwy zysk na głupich białasach przez jakiegoś pseudo indyjskiego oszusta, który widać o jodze nie miał pojęcia skoro uczył sekwencji w tak durnawy sposób. Początkujący nie ćwiczą sekwencji zanim ich ciało nie jest od form typu winjasa dobrze przygotowane. Radosław Rychlik nie wspomniał o rytmie oddychania w asanach, a jest on bardzo ważny, bo kiedy trzeba coś robić, jakiś ruch na wdechu, to znaczy, że jak on będzie zrobiony na wydechu, może być szkodliwy dla ciała lub psychiki.
Złe ruchy to te, w których oddech prowadzony jest w nieprawidłowy sposób, a jak wiadomo w czasie ćwiczenia asan generalnie oddech musi być spokojny, rytmiczny, dość głęboki i odpowiednio prowadzony co do kierunku i rodzaju (wdech, wydech, bezdech czy zatrzymanie). Tego uczy się kandydat na instruktora od pierwszego dnia na stażu dla kandydatów na instruktorów jogi, ale widać Radosław Rychlik w swym amerykańskim fitnessie nie miał nawet rozpoczętego treningu dla kadry instruktorskiej, zatem nie miał skąd wiedzieć jak uczyć jogi. I należy pamiętać, że jogi, a już szczególnie jogicznych asan, bandh czy mudr nie ćwiczy się wyczynowo, na szybki efekt ani dla pokazania ile to się już umie, jaki wielki ma się zasięg ruchu. W ćwiczeniu asan ważny jest kierunek ruchu i rytm oddechu, a zasięg ruchu jest akurat mało istotny, o czym wie każdy instruktor jogi od pierwszego treningu, o ile jogę ćwiczył, a nie amerykański wyścig głupich szczurów zmodyfikowanych genetycznie w szkodliwy sposób. Wiele z tych rzeczy przypominamy nawet w ogólnych tekstach dla ćwiczących różne tradycyjne, autentyczne metody jogi, nie tylko w ramach zlotów dla podnoszenia kwalifikacji w nauczaniu jogi dla instruktorów i nauczycieli.
Nierównomierne wzmacnianie ciała
Ashtanga wedle Radosława Rychlika często uważana jest za szczególnie siłową odmianę jogi, jednak gdy przyjrzymy się bliżej, okaże się, że bardzo wiele mięśni w seriach ashtangi w ogóle nie pracuje. Praktycznie cała praca siłowa skoncentrowana jest od pasa w górę. Mocno pracują ręce i tułów, szczególnie podczas vinyas i ciągłego schodzenia do pozycji kija. Jednak nawet górna połowa ciała nie pracuje równomiernie. W sekwencji Powitania Słońca i podczas vinyas pracuje tylko kilka mięśni w jeden powtarzalny sposób. Za mało wzmacniane są mięśnie najszersze grzbietu, naramienne, skośne brzucha. Brak wzmacniania przedramion i choćby rozgrzania dłoni i nadgarstków przy mocnym ich obciążaniu prowadzi do kontuzji nadgarstków.
Takie są refleksje Radosława Rychlika, co wskazuje na to, że ćwiczenia asan w owej formie jogi są jakimś kiepskim wycinkiem i kiepskim wyborem złego instruktora czy wręcz dyletanta, który sam nigdy nie przeszedł szkolenia w temacie jak ćwiczyć asany jogiczne. Jest to dyletanctwo bardzo powszechne we wszystkim co zostało przetworzone i zmodyfikowane w USA przez najprymitywniejszych dyletantów jacy niestety licznie zasiedlają tamtejsze tereny. Dyletanci z Indii często też jeżdżą do USA robić kariere w tym, na czym się nie znają, a na co jest zapotrzebowanie w USA. W jodze właściwie praktykowanej nie koncentrujemy siły od pasa w górę, gdyż siła wychodzi z ziemi, a zatem najpierw wzmacniamy to, co jest poniżej pasa czyli nogi i biodra. Często osoby przychodzące po latach jakiegoś pseudo jogicznego fitnessu rodem z USA, mają problem z wykonaniem serii ćwiczeń wzmacniających nogi, biodra i brzuch (ćwiczenie siły dolnej części ciała) w leżącej pozycji śawasana i do tego jeszcze twierdzą, że czegoś takiego nie ćwiczyli bo oni większość ćwiczeń uprawili na stojąco, gdy tymczasem podstawowe dwie serie asan jogicznych wykonuje się akurat z pozycji leżącej w śawasanam oraz z pozycji leżenia na brzuchu jak adwasana.
Osobny problem to dieta często nieodpowiednia do praktyki jakiejkolwiek formy jogi, a szczególnie nieodpowiednią dietą jest wymysł amerykańskich anorektyczek występujący pod nazwą weganizm, gdyż joga wyraźnie zaleca spożywanie mleka krowiego i jego przetworów, w tym masła klarowanego znanego pod nazwą Ghi (Ghee) oraz jogurtu naturalnego i wody jogurtowej. Żywienie do praktyki asana, bandh i mudr musi być odpowiednie, zgodne z nauczaniem jogi, a z głupawych i szkodliwych diet typu wymyślony w połowie XX wieku przez chore psychicznie osoby z anoreksją i satanistów w USA, należy całkowicie zrezygnować. Joga do realnego treningu zaleca żywienie zdrowe dla ciała i umysłu, oparte na produktach roślinnych, ale są w tym systemie zdrowego żywienia także pokarmy wytwarzane przez zwierzęta jak mleko i jego przetwory, miód czy jajka, a bywa że także małe ryby słodkowodne lub morskie w niewielkiej ilości jako produkt opcjonalny dla tych, którym typowa jarska dieta joginów jest i tak jeszcze zbyt restrykcyjna. Zbyt wychłodzone nieodpowiednią dietą typu wegańskiego czy witariańskiego ciało trawią kontuzje przy intensywniejszym wysiłku, ćwiczeniach rozciągających bądź wysiłkowych i dowiodły tego praktyczne spostrzeżenia już tysiące lat temu, zatem żaden amerykański półgłówek nie powinien modyfikować odżywiania odpowiedniego dla jogi na jakiś szkodliwy na dłuższą metę anorektyczny wygłup typu weganizm.
Niewłaściwe odżywianie, brak oczyszczenia jelit lewatywą, brak oczyszczenia nosa płukaniem wodnym, trening zbyt wcześnie po jedzeniu, brak właściwego relaksu przed rozpoczęciem asan, brak skupienia duchowego i zbytnie rozproszenie myśli – to także błędy osób intensywnie ćwiczących asany, bandhy i mudry, które w jodze razem nazywa się praktykami trzeciej grupy, sthulla krija angam. Warto pamiętać, że zanim rozpocznie się ćwiczenia z grupy trzeciej ashtanga zwane asanami, należy wykonywać praktyki bardziej podstawowe z grupy pierwszej i drugiej czyli jamy i nijamy, a tych zwykle się nie uczy od początku, podczas gdy nauka praktyk jama jest absolutnie podstawową rzeczą jeśli o ashtanga chodzi.
Brak wzmacniania nóg i bioder
Radosław Rychlik pisze, że jedną z największych wad ashtangi jest brak wzmacniania większości mięśni nóg i obręczy kończyny dolnej. W pozycje stojące w seriach ashtangi, wchodzi się dosłownie na chwilę, nie wykorzystując ich walorów wzmacniających. Są one traktowane raczej jako łatwe rozciąganie, przygotowujące do mocniejszego rozciągania w pozycjach siedzących. Podczas ćwiczenia ashtangi nie wzmacnia się w ogóle mięśni stóp i mm. piszczelowych, łydek, przywodzicieli i odwodzicieli uda, całej obudowy miednicy. Brak wzmacniania przy jednoczesnym intensywnym rozciąganiu bioder, na początku jest problemem wyłącznie estetycznym – pośladki są słabe i spłaszczone (nie licząc osób z warstewką tłuszczu), z czasem jednak prowadzi do problemów ze stawem krzyżowo-biodrowym lub ze stawami biodrowymi, które czasami wymagają wręcz wszczepienia endoprotez stawów biodrowych.
Normalnie jednak ćwicząc asany w jakimkolwiek systemie jogi rozpoczyna się od asan w pozycji leżącej jako wyjściowej i robi dużo różnych ćwiczeń wzmacniających wspomniane partie mięśni, w tym bardzo podstawowe ćwiczenia stóp oraz dłoni, a także szyi i karku, czyli tak zwanych peryferiów ciała wystających z tułowia. Zatem Radosław Rychlik nie uczył się nigdy prawidłowej metodyki prowadzenia ćwiczeń typu asany w jodze, nie miał za sobą szkolenia dla instruktorów jogi, tylko jak u licha się to stało, że zakładał bez wiedzy o praktyce jogi własny klub jogi co wygląda na polski absurd, ale jest niestety częstszym zjawiskiem szkodliwych odmian amerykańskiego fitnessu stylizowanego na coś wschodniego dla przyciągnięcia tłumów naiwnych klientów. Wiele praktyk jogicznych z grupy drugiej, z angi drugiej znanej jako nijama, z kategorii tapah, to chociażby kąpiele naprzemienne zimne i gorące czy stanie kilka minut pod wodospadem w strugach wody, co całkiem dobrze rozgrzewa ciało, stopy, dłonie, nadgarstki, skoki, kark i szyję, ale wiele osób działających pod szyldem jogi, jak wiemy z doświadczenia robi wielce zdziwioną gębę jak słyszy o ćwiczeniach tapah w jodze. Warto pamiętać, że długie spokojne spacery w najlepiej urozmaiconym krajobrazie (terenie ze wzniesieniami) także należą do praktyk jogicznych i to wpisanych metodycznie w podstawowe zalecenia dla osób podejmujących trening jakiejkolwiek jogi, a zalecany dzienny spacer dochodzi do siedmiu mil czyli dobrych około dwunastu kilometrów spokojnego spacerowania dziennie. To akurat robione przez joginów często, długie spacery doskonale rozgrzewają i wzmacniają stopy, stawy skokowe, łydki, uda, a nawet mięśnie grzbietu.
W sali gimnastycznej, dobrze wywietrzonej, bo jogę ćwiczy się w pomieszczeniach z dobrą wentylacją i świeżym powietrzem, praktykuje się spacerowanie z powtarzaniem prostej mantry, chociażby znanej wszystkim ćwiczącym jogę prawidłowo frazy Om Namah Śiwaja, a jak się powtarza mantram 1008 razy czy 1108 razy to akurat ze 3-5 kilometrów spacerowania na rozgrzewkę odpowiednich stawów wyjdzie przy średnim, nie za szybkim tempie powtarzania mantramu. Zapewne newage’owy, zamerykanizowany Radosław Rychlik nie słyszał o praktyce spacerowania z recytowanym mantramem, bo jakoś o praktyce mantr jogicznych nie wspomina w swojej krytyce ashtanga, jednak powinien się douczyć i zapamiętać, że spacerowanie z recytowaniem mantramu jest jednym z podstawowych ćwiczeń kultywowanych w jodze. Oczywiście do spacerowania są instrukcje i zalecenia, zarówno dla początkujących jak i dla zainteresowanych, których trzeba się nauczyć w ramach szkolenia dla instruktorów. Pozycje stojące takie jak pranamasana, tadasana, ryszi-asana czy aśwasaghala-asana ćwiczy się utrzymując je od kilku minut do nawet kilka godzin, zatem samo stanie doskonale wzmacnia nogi i grzbiet, a nawet ręce jak są odpowiednio do praktyk jogicznych ułożone.
Podejścia do asan, takich jak chociażby trikonasana, dhanwa – pozycja łucznika strzelającego z wielkiego łuku czy zwyczajna padahasta-asana wykonuje się w określonych liczbach powtórzeń, zaczynając od czterech, sześciu, dziesięciu powtórzeń z pozycji wyjściowej, a potem zwiększając ilość do dwunastu, szesnastu, a także pięćdziesięciu czy stu lub stu ośmiu powtórzeń, zatem na pewno jest dużo okazji do wzmacniania ciała, a także do rozciągania i wzmacniania ciała. Najczęstsze instrukcje w każdej książce wprowadzającej w asany jogiczne mówią o większości asan, aby powtórzyć ćwiczenie kilka razy, przykładowo typowe zalecenie spotykane podręcznikowo to powtórz asanę przechodząc do niej z pozycji wyjściowej 5 do 10 razy, chociaż oryginalne liczby na wschodzie to zwykle seria 4 razy, 6 razy lub 10 razy. Trzeba zatem nic o ćwiczeniu jogi nie wiedzieć, nie przeczytać ani jednej książki dla początkujących o tym jak zacząć się uczyć asan, aby robić tak rażące błędy w treningu jakie opisuje na własnym przykładzie Radosław Rychlik. Jest to przykład jak wdepnąć w amerykańskie gówno, w american shit, które widać obok jogi nawet przez chwilę nie stało.
Zbyt mało rozciągania barków
Radosław Rychlik pisze, że rozciąganie w seriach ashtanga jogi dotyczy niemal wyłącznie nóg, bioder i kręgosłupa, zbyt mało jest rozciągania barków. Tymczasem, z punktu widzenia jakości życia większości ćwiczących, elastyczność barków jest znacznie ważniejsza. W barkach kumuluje się wiele napięć psychosomatycznych, które powodują złą sylwetkę podczas pracy przy biurku, napięcie, zmęczenie, problemy z kręgosłupem. Dobre zajęcia jogi potrafią zaradzić tym problemom, ale nie oczekujcie tego po zajęciach ashtangi. Co prawda w sekwencjach ashtangi jest kilka pozycji, których dobre wykonanie wymaga elastycznych barków (mostek, chwytanie się za plecami za stopę w skrętach), ale nie ma żadnych łatwiejszych pozycji, które do nich przygotowują. Być może dla niektórych osób (tancerze, artyści cyrkowi) elastyczność nóg i bioder jest ważniejsza niż elastyczność barków i utrzymanie dobrej sylwetki przy długich okresach siedzenia, jednak dla większości osób priorytety zdrowotne i funkcjonalne są inne.
Cóż, wygląda na to, że owa ashtanga rodem z USA, nie zna nawet najprostszych podstawowych asan takich jak ushtrasana z pozycji leżącej na plecach ani z pozycji siedzącej klęcznie jak wajrasana (wadźrasana), ani takich asan jak dhanurasana czyli pozycja łuku w leżeniu na brzuchu, a od nauki takich form ćwiczeń przecież rozpoczyna się trening asan w jodze – ciągle te podstawowe formy powtarzając. Nawet prosta asana taka jak nagasana (pozycja wężowa) robiona z siadu klęcznego, gdzie ręce są wyciągnięte ku górze, ćwiczy okolice barkową w sposób minimalny, akurat dobry na sam początek. Pozycja ta przypomina kościelne klęczenie, tylko z rękami mocno wyciągniętymi do góry i pewnie dlatego jest pomijana w kiepsko skomponowanym treningu, chociaż to typowa asana ćwiczona od początku praktyki asan, także przez okresy kilkunastominutowe. Jeśli się 20 czy 50 razy płynnie spokojnie i bez pośpiechu przechodzi z pozycji wajrasana do pozycji nagasana, tam i z powrotem w rytmie spokojnego oddychania, to mamy i rozgrzewkę całego ciała, i trening bardzo wielu mięśni o jakich wspomniano, że się ich nie ćwiczy w amerykańskiej fitnessowej ashtanga, która jak widać z opisów Radosława Rychlika nie ma wiele wspólnego z jogą oprócz nazwy. Utylizacja napięć stresowych gromadzących się w okolicach ramion i barków wymaga wprowadzenia ćwiczeń z grupy pratjahara które są jogiczną psychoterapią, a na tej psychoterapii jogów trzeba się dobrze znać, i nie jest to akurat mechanika ruchu i mięśni, tylko głęboka psychologia i psychoterapia jogi. Pratjahara to grupa setek ćwiczeń dla oczyszczenia umysłu i zmysłów czyli dla oczyszczenia psychiki, ćwiczeń i procesów, które na zachodzie kojarzy się z psychologią i psychoterapią, z pracą z podświadomością, a warto sobie przypomnieć, że nawet najbardziej fizyczne odmiany hatha jogi zawsze zawierają dział praktyk zwany pratjahara. Praktykując ashtanga, w cyklu ćwiczeń trwającym 2 godziny, 15 minut to psychoterapia – i nie są to szybkie pseudo asany ani wygięcia tułowia w ekstremalnie fakirski sposób dla gumowych ludzi. Pratjahara to procesy terapeutyczne dla psychiki, dla uwolnienia stłumionych czy zablokowanych emocji, procesy uwalniające od złych uwarunkowań, oparte na sile oddychania, pranie i odpowiednich wyobrażeniach, wizualizacjach, także na formowaniu nowych schematów reakcji psychofizjologicznej, ale trudniej te ćwiczenia opisać niż wykonać i trzeba się uczyć od Guru, a przynajmniej od dobrego nauczyciela znawcy jogi.
Sekwencje oparte o wadliwe wzorce ruchowe
Radosław Rychlik pisze, że ashtangowa wersja Powitania Słońca – motyw przewodni całej praktyki – jest szkodliwym wzorcem ruchowym, który przez ciągłe powtarzanie, jest utrwalany przez układ nerwowy ćwiczących. Najgorsze w tej sekwencji jest schodzenie do skłonu z plecami prostymi, przez „łamanie się” w biodrach i wstawanie w taki sam sposób. Naturalnym, najmniej obciążającym, najdoskonalszym z punktu widzenia biomechaniki sposobem na schylenie się, aby coś podnieść z ziemi jest przysiad z ugięciem kolan i wypchnięciem bioder daleko w tył, z nogami na szerokość bioder. Małe dzieci schylają się tylko w taki sposób. Zawodnicy podnoszący ciężary używają tylko tego ruchu, gdyż najmniej obciąża on stawy kolanowe i kręgosłup oraz pozwala podnieść największy możliwy ciężar. Tymczasem, podczas wstawania ze skłonu z prostymi plecami i stopami złączonymi, w ogóle nie pracują odwodziciele uda, w tym pośladki, a całą robotę muszą za nie wykonać mm. dwugłowe uda i prostowniki grzbietu. Ciągłe powtarzanie tego ruchu powoduje osłabienie pośladków i nadwerężanie tyłów ud oraz kręgosłupa. Bóle tyłów ud blisko guzów kulszowych towarzyszą większości osób ćwiczących ashtangę. Winę za to ponosi nie tylko nadmierne rozciąganie tej okolicy w siedzących skłonach do przodu, ale także używanie tych mięśni w niewłaściwy sposób podczas Powitań Słońca i vinyas. Wielokrotne powtarzanie wadliwych wzorców ruchowych zwiększa prawdopodobieństwo wykorzystania ich w codziennym życiu, co także jest czynnikiem kontuzjogennym.
Cały wywód Radosława Rychlika na temat Surya Namaskaram czyli Pozdrawiania Słońca wskazuje na to, że ćwiczył coś pod tą nazwą, ale nie było to Pozdrawianie Słońca do którego zapewne nie zna ani prawidłowych pozycji, ani rytmu oddychania, ani koncentracji na ćakrach, ani zestawu mantramów i sposobu ich recytowania w czasie wykonywania tego duchowego w swej istocie rytuału wedyjskiego kultywowanego przez joginów. Surya Namaskaram nie jest bowiem sekwencją gimnastyczną, tylko wedyjskim rytuałem wykonywanym przez kapłanów Słońca o wschodzie Słońca i o zachodzie Słońca. Nie ćwiczy się sekwencji jako samych form ruchu czy gimnastyki, tylko zawsze z mantramami i nabożną czcią ku duchowi Słońca, ku bóstwu Światła jakim jest Słońce. Zasadniczo patrzymy we wschodzące Słońca z rana i w zachodzące Słońce po południu. Istotny dla tych praktyk jest kierunek ustawienia ciała ku Słońcu, dobre oddychanie, istotne jest prawidłowe recytowanie dwunastu mantramów ze zrozumieniem. I ważna rzecz jest taka, że Surya Namaskaram zaczynamy się uczyć od recytowania dwunastu mantr pozdrawiania Słońca. Często przypominamy aby asany z Surya Namaskaram ćwiczyć powoli i dokładnie, gdyż cały rytuał najpierw robi się w rytmie wolnym i spokojnym, ze skupieniem medytacyjnym na Słońcu i czuciowym kontaktem ze słoneczną energią praniczną, zatem osoby nie odczuwające solarnej prany jako żywej energii, nie powinny zabierać się za rytualną sekwencję Surya Namaskaram. Jest to praktyka dla pobudzenia krążenia i przyswajania słonecznej prany, życiowej energii solarnej w celach bardziej magicznych kultywowanych przez siddhów, a nie gimnastyka na rozgrzewkę jak próbują sobie czasem robić rozmaite amerykańskie półgłówki, które nie mają pojęcia o jodze ani nie chcą się jogi prawidłowo nauczyć bo im amerykański kult siły i głupoty pospołu z mutacjami GMO zatruwa umysły. Wschód Słońca i pierwsza hora od wschodu Słońca to czas na Pozdrawianie Słońca, a potem ostatnia hora dnia i czas kiedy Słońce zachodzi to drugi okres. Surya Namaskaram to powitanie Słońca o poranku i pożegnanie Słońca o zachodzie, zatem wychodzi pozdrawianie, a nie tylko powitanie jak często błędnie się tłumaczy samą nazwę Surya Namaskar/am, co wskazuje na brak podstaw do wykonywania tych ćwiczeń, brak wiedzy o tym kiedy się je wykonuje i do jakiego celu służą, co powoduje tworzenie błędnego nazewnictwa powodującego dalsze pomylenie wszystkich ćwiczących. Warto pamiętać, że najczęściej propagowane w Internecie rzekome wersje Surya Namaskaram są zwykle obarczone poważnymi błędami co do samych form asan jakie powinny być wykonywane gdyż są wymysłami nieuków i niedouków powstałymi na zachodzie, w USA i z autentyczną wersją Surya Namaskaram mają coraz mniej wspólnego. Trzeba przyznać, że znalezienie prawidłowej wersji Surya Namaskaram graniczy w Internecie z cudem!
Kiepsko zaplanowana sekwencja ćwiczeń
Radosław Rychlik płacze swoim czytelnikom, że Powitanie Słońca to rzekomo rozpoczynanie zajęć od głębokiego skłonu do przodu bez rozgrzania nóg i kręgosłupa. Przenoszenie prawie całego ciężaru ciała na ręce, bez rozgrzania nadgarstków. Wygięcie w tył bez uprzedniej pracy nad wzmocnieniem centrum ciała. Brzmi znajomo? To właśnie się dzieje, gdy zaczynamy zajęcia od Powitania Słońca. Dość trudny zestaw ćwiczeń, wymagający rozgrzania i przygotowania, szczególnie dla osób początkujących, traktowany jest jak uniwersalna rozgrzewka. Dla bardzo wielu osób pierwsze Powitania Słońca rano są trudne i bolesne – i trudno, żeby było inaczej. Można sekwencję asan ułożyć w inny sposób – tak, aby uniknąć bólu a zwiększyć efektywność i bezpieczeństwo. Wiele asan, które ćwiczy się w sekwencjach ashtanga jogi, byłoby znacznie mniej szkodliwe, gdyby poprzedzone były odpowiednim przygotowaniem ciała.
Jakoś Radosław Rychlik nie nauczył się, że Surya Namaskaram nie jest ćwiczeniem na rozgrzewkę w treningu jogi. A osioł, który wmówił mu, żeby Surya Namaskaram ćwiczyć na rozgrzewkę musiał być wielkim osłem, a nawet debilem nie mającym pojęcia o jodze. Kiedy robimy poranne ćwiczenia jogi przez większą część roku, wschód Słońca wypada tak, że Surya Namaskaram wykonuje się na końcu sesji zajęć, a przynajmniej w drugiej połowie porannej praktyki jogi, wykonywanej przecież w czasie brahmamuhurty czyli 2 godzin zegarowych przed wschodem Słońca. Gdyby Radosław Rychlik wiedział cośkolwiek o metodyce ćwiczenia jogi i porach treningu jogicznego nie wypisywał by takich bredni jak robienie Surya Namaskaram jako serii ćwiczeń na początek treningu. Raczej ćwiczy się rytuał Surya Namaskaram z rana, a tylko rano o Wschodzie Słońca da się to wykonać jako Powitanie Słońca, po oczywiście dobrych dwóch godzinach innych ćwiczeń jogicznych jako zakończenie porannej sesji jogi. W Polsce około przesilenia letniego wypadającego 21 czerwca średnio może być pewien problem, bo aby ćwiczyć prawidłowi i zrobić poranną sesję jogi, trzeba wstać dość wcześnie z rana, ale w jodze ćwiczenie medytacji i prostych asan medytacyjnych, mudr czy pranajam o poranku jest absolutnie normalnym obyczajem. Nawet jakby wstać pół godziny przed wschodem Słońca i zrobić jogiczną kąpiel z ośmioma mudrami i mantrami, tak jak ćwiczący jogę praktykują, kąpiel na zmianę zimną i gorącą kilka razy – to ciało już się mudrami, mantrami i kąpielą odpowiednio rozgrzeje do wykonywania magicznego rytuału wedyjskiej jogi jaki mamy w formie Surya Namaskaram.
Wiele problemów z tak zwanymi kontuzjami w rzekomej Surya Namaskaram wynika z tego, że jest ona ćwiczona w błędny sposób, asany są nieprawidłowe, rytm oddechu nieprawidłowy, kierunek ćwiczenia nieprawidłowy, pora doby nieprawidłowa, brakuje mantramów i duchowego nastawienia na oddawanie czci bóstwu czy duchowi Słońca, co jest absolutnie niezbędną podstawą. Nie ćwiczy się Surya Namaskaram w nocy, gdyż powoduje to zaburzenia na poziomie energetycznym. Surya Namaskaram ćwiczymy zawsze zwróceni twarzą ku Słońcu, w czasie gdy Słońce jest ponad horyzontem i panuje dzień na niebie, a bardziej precyzyjnie w opisanych porach dnia – w horach wschodzącego i zachodzącego Słońca. Czasem po pewnym już zaawansowaniu w czasie górowania Słońca dochodzi kolejna seria SN. Jak widać amerykańskie nieuctwo pseudo jogiczne zawsze źle się kończy i jest to tylko kwestią czasu czy jakiś kolejny Rychlik narobi sobie problemów z tego powodu, że zamiast ćwiczenia jogi uprawia pod tym szyldem amerykańską tandetę i głupotę.
Sztywna struktura sekwencji
Radosław Rychlik pisze, że wielu wyżej wymienionych błędów można by uniknąć, gdyby nauczyciele mieli możliwość modyfikowania sekwencji ćwiczeń i dostosowywania ich do potrzeb uczniów. Niestety, tradycyjne sekwencje ćwiczeń ashtanga jogi traktowane są przez nauczycieli głównego nurtu jak swego rodzaju rytuał. Nie można zmienić kolejności, niczego dodać ani odjąć. A przecież każdy z nas ma inne ciało, inne możliwości i potrzeby. Takie podejście do nauczania świadczy o tym, że zasady tego systemu ćwiczeń są dla nauczyciela ważniejsze niż dobro ucznia. Nauczyciele ashtangi kultywując takie podejście powołują się na tradycję tej metody nauczania. Tymczasem w rzeczywistości jest ono całkowitym zaprzeczeniem wartości i sposobu nauczania samego twórcy ashtanga jogi. T. Krishnamacharya. W latach 30-tych XX wieku, stworzył on serie ashtanga jogi specjalnie dla konkretnej grupy – nastoletnich chłopców indyjskich i w konkretnym celu – aby szybko przygotować ich do robienia pokazów asan. Nie traktował on tej praktyki jako czegoś rekomendowanego dla wszystkich, ani zalecanego długoterminowo. Świadczy o tym fakt, że w późniejszym okresie życia tworzył inne sekwencje ćwiczeń, dostosowywane dokładnie do potrzeb konkretnych osób. Mawiał, że „nie człowiek ma się dostosować do jogi, lecz jogę należy przystosować do potrzeb każdego człowieka”. K. Pattabhi Jois wziął jedynie wąski wycinek wiedzy Krishnamacharya i zrobił z niego sztywny rytuał, zestaw serwowany dla wszystkich bez wyjątku. Zdaniem Radosława Rychlika, było to całkowite odejście od humanistycznych wartości, które przyświecały Krishnamacharya, pomimo wykorzystywania pewnych technik przez niego stworzonych. W każdej tradycji ważniejsze są wartości i cele, do których się dąży niż konkretne środki, którymi się posługuje – te należy dostosowywać do okoliczności.
Niewątpliwie Radosław Rychlik ma rację, że opieranie się w nauczaniu jogi na zestawie asan ćwiczonym przez młodzież na pokaz jest błędem, a trzeba powiedzieć, że także głupotą i to skrajną głupotą oraz niekompetencją. Ludzie ćwiczący hatha jogę, zwykle przygotowują pokaz w ciągu kilku dni, a maksimum w ciągu kilku tygodni i tylko przez taki czas przygotowują się do publicznego pokazania pewnych ćwiczeń, które dobrze znają z normalnego treningu. Niewątpliwie pokazowa sekwencja asan nie ma wiele wspólnego z samym treningiem jogi, gdyż ma jedynie zachęcić widza do podjęcia ćwiczeń, a prawdziwa praktyka jogi opartej klasycznie na ośmiu lub dziewięciu angach (jak np. ashtanga) zupełnie na czym innym polega niż przygotowanie się do pokazania wybranych asan publiczności. Malarz robiący wystawę swoich obrazów zwykle nie pokazuje na tej wystawie jak się nauczyć malować, jak przygotować blejtram ani jak mieszać farby. Na wystawie artysty malarza zwykle nie ma nic o jego warsztacie pracy. Zatem analogicznie, w sekwencjach asan robionych na pokaz jogi dla widzów, nie ma nic o tym jak ćwiczyć jogę, ani jak ćwiczyć asany. I dlatego taka forma pseudo jogi może być obciążona wieloma wadami i błędami, a ci, co się tych pokazowych sekwencji poduczyli mogą być obciążeni dokuczliwymi skutkami błędów w treningu. Owe kontuzje są tego tylko widomym dowodem, który akurat instruktorów znających jogę wcale nie dziwi, bo przecież nawet fachowe książki o asanach pełne są ostrzeżeń przed typowo popełnianymi błędami pochodzącego z USA fitnessu stylizowanego na jogę, tyle że ów fitness z rozmaitych Akademii Wychowania Fizycznego o jodze nie miał i nie ma pojęcia.
Wielkim błędem osób ćwiczących jogę jest próba dostosowywania ćwiczeń jogi do zasad zachodniego sportu wyczynowego, który jest obliczony na intensywną eksploatację sportowca przez kilka lat jego kariery czyniącej zen maszynkę do zarabiania pieniędzy i robienia wyników kosztem zdrowia, wielu kontuzji i po skończonej karierze totalnego inwalidztwa fizycznego. Praktycznie wszystkie wywody o ćwiczeniach mięśni w sporcie wyczynowym i mechanice ruchu sportowców są zwykle nieprzydatne w treningu jogi obliczonym na zapobieganie starzeniu, podtrzymywanie dobrego zdrowia i sprawności psychofizycznej oraz wspomaganie długowieczności.
Trzeba pamiętać, że w ćwiczeniach asan jogi podstawą jest uregulowanie oddychania i czerpanie prany z pomocą odpowiedniego ruchu i oddechu oraz izometrycznego zatrzymania ruchu, zatem jedynie wskazówki dla bardzo rzadko stosowanego treningu izometrycznego są w pewnym stopniu przydatne w treningu asan, bandh i mudr jogicznych – a to tylko dlatego, że są zaczerpnięte z samej jogi. Oprócz właściwego kierunku ruchu w asanie, istotnym w treningu asan jest coraz dłuższe trwanie w każdej asanie, zatem kiedy tylko możemy w minimalnym stopniu utrzymać daną asanę, trening rozwijamy w kierunku wydłużenia czasu trwania w tej pozycji, co także robi się bardzo delikatnie i spokojnie, bez tendencji rywalizacyjnych rodem z oszołomskiego i produkującego hurtowo wielokrotnie kontuzjowanych inwalidów sportu wyczynowego. Brak tego elementu czyni trening asan generalnie bezwartościowym, a jak pytamy kandydata na instruktora jogi czy zrobił jakieś z ćwiczeń asan wymaganych dla instruktorów jak całonocne ćwiczenie Wrykszasana (stanie na jednej nodze w pozycji Drzewa) z wpatrywaniem w Gwiazdę Polarną (Dhruwa Dhjana) przez całą noc, to robi zdziwioną minę, jakby o typowych ćwiczeniach dla instruktorów jogi taka osoba nigdy nie słyszała. Takie praktyki pokazują, że Wrykszasana nie jest robiona jedynie przez kilka sekund jak w chorobliwym amerykańskim fitnessie, ale rozwijana jest tak, że osoba ćwicząca może stać na jednej nodze w odpowiedniej pozycji dla asany, nawet przez kilka czy kilkanaście godzin absorbując się medytacją nad światłem Gwiazdy Polarnej, którą musi umieć sobie w nocy znaleźć na niebie samodzielnie. Takie są prawidłowe kierunki rozwoju człowieka ćwiczącego jogę w praktyce asan i na pewno wzmacniają nogi oraz grzbiet, bo piszący te słowa regularnie robi takie nocne praktyki, kilka razy w roku i zna ich rezultaty fizyczne oraz duchowe. Oczywiście, takie ćwiczenie nie nadaje się na pokaz dla amerykańskich półgłówków z Kalifornii, gdyż pewnie za bardzo by się przez całą noc nudzili patrząc jak jogin medytuje w pozycji Wrykszasana wzrastając duchowo niczym Drzewo.
Skupienie się na środkach to ślepy rytualizm. Kto ponosi winę za kontuzje? – pyta retorycznie Radosław Rychlik w swoich wynurzeniach na temat rzekomej ashtanga uważanej za jogę, chociaż gołym okiem widać, że ludzie ćwiczący wycięte z jogi sekwencje asan z prawdziwymi ćwiczeniami ashtanga – ośmiu grup praktyk nie mają zasadniczo nic wspólnego.
Radosław Rychlik pisze, że w środowisku osób praktykujących ashtangę częstym tematem są kontuzje, ponieważ często się ćwiczącym zdarzają. Najczęściej winą za kontuzje obarcza się ucznia, który ćwiczył „zbyt ambitnie” lub nauczyciela, który zastosował niewłaściwą korektę manualną. Jednak jego zdaniem problem sięga dużo głębiej – ma charakter systemowy. Wynika ze złego ułożenia sekwencji, złej metodyki nauczania, zastosowania szkodliwych dla zdrowia ćwiczeń i schematów ruchowych. Świadczy o tym m.in. powtarzalny wzorzec kontuzji. Nie przytrafiają się one w kompletnie losowych miejscach, lecz dotyczą kilku konkretnych miejsc: kolan, tyłów ud, odcinka lędźwiowego kręgosłupa, bioder, nadgarstków i szyi. Zostało to potwierdzone badaniami naukowymi – wśród ćwiczących w ortodoksyjnej szkole ashtangi w Finlandii w ciągu roku 62% ćwiczących odniosło kontuzje, najczęściej właśnie w wyżej wymienionych miejscach. Gdyby winni byli uczniowie lub nauczyciele, byłoby więcej różnych miejsc kontuzji, ale przydarzałyby się generalnie rzadziej. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że błędy tkwią w systemie. Nie istnieje dobry sposób ćwiczenia czegoś, co jest generalnie szkodliwe. Jest tylko kwestią czasu kiedy popełniane błędy zaczną wydawać owoce. Czasu, który poświęcił na praktykę ashtanga jogi, Radosław Rychlik nie uważa za całkowicie stracony. Nauczył się – jak twierdzi – bardzo wiele na błędach, które wówczas popełnił. Lekcja, którą dostał była trudna i bolesna, ale dzięki niej dowiedział się wiele o funkcjonowaniu ciała ludzkiego. Wypracował system ćwiczeń oparty na wiedzy naukowej, a nie na dogmatach i przesądach. Teraz – jak sam o sobie twierdzi – może zaoferować praktykę, która jest wysoce efektywna i w pełni bezpieczna.
Takie są wynurzenia i konkluzje Radosława Rychlika, jednak Bractwo Jogi wyśmieje te buńczuczne twierdzenia i przesądy o rzekomej naukowości treningu jogi, bo ashtangę na zachodzie wprowadzono właśnie na bazie przesądów, że jest naukowo zbadana i potwierdzona na jakiejś uczelni wychowania fizycznego. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, że jedynymi autorytetami od ćwiczenia jogi są mistrzowie jogi o statusie Guru, a to słowo Guru jest także mantrą do powtarzania przez praktykujących każdą formę jogi jaka istnieje, nie tylko tytułem używanym w stosunku do mistrza, który zna całą jogę i osiągnął jej końcowe rezultaty. Aby rozpocząć prawidłową praktykę jogi należy poszukać Guru, a nie kolejnego deprawatora jogi tworzącego swoje własne autorskie kursy, bo więcej takich głupich autorskich wynalazków jak ashtanga powstało pod koniec XX wieku i okazało się pobłądzeniem z pomyleniem, pomimo tego, że niedouczonym pseudo instruktorom pseudo jogi wydawało się iż przyświecają im szczytne idee i reformatorskie zapędy.
Joga została opracowana przez jej pierwszych mistrzów całkiem naukowo, gdyż byli mistrzami mądrości, zatem nie ma możliwości jej modyfikacji ani poprawiania, bo każda mutacja oryginalnej jogi danej jako doskonały sposób ćwiczenia z założenie będzie mutacją degeneratywną czyli powodującą degradację oryginalnego systemu jogi. Gonić precz wszelkich nieuków o chorych ambicjach do tworzenia autorskich systemów jogi na rażących błędach takich jak fizjologia mięśniactwa wyczynowego rodem z AWF czy jakiś patologicznych wyczynów w postaci ćwiczenia w wysokiej temperaturze bez wentylacji i świeżego powietrza. Podpieranie się nauką zachodnią, która o samej jodze nie ma nawet zielonego pojęcia, podpieranie się opiniami rzekomych naukowców co o jodze nie mają pojęcia – to jest na pewno ślepa i głupia uliczka zachodniej mentalności, z jej skłonnościami do wypaczania i niszczenia tego, co jest już stworzone w wersji zupełnej i doskonałej, a wymaga jedynie znalezienia Mistrza, Guru, który jest kompetentny w ćwiczeniu i nauczaniu samej jogi. Inaczej mówiąc, Radosław Rychlik powinien się skupić na praktyce mantramu Guru tak silnie aby znaleźć autentycznych mistrzów jogi, bo tacy żyją, nawet w Polsce jest kilkunastu kompetentnych nauczycieli i paru mistrzów w zakresie nauczania hatha jogi – tej najbardziej nastawionej na dbałość o cielesną formę fizycznego ciała.
Na początek dla zagubionych pseudo instruktorów pseudo jogi warto wspomnieć, że autentyczna joga występuje w maksymalnie dwunastu dostosowanych dla różnych typów ludzi formach, w tym znana jest jako mantra joga, hatha joga, laja joga, krija joga, radźa joga (uro joga) – a i pod takimi nazwami najłatwiej znaleźć jakiekolwiek instrukcje do ćwiczenia autentycznej jogi w literaturze indyjskiej. Warto wiedzieć czego szukać, żeby nie wpaść w błędy i modyfikacje oparte na wymyślonych na zachodzie nazwach newage’owych rozmaitych odmian jogooszustwa, które często z jogą nie mają nic wspólnego, a jedynie żerują na naiwnych ludziach w celach zarobkowych. W oryginale nie ma czegoś takiego jak ashtanga joga, gdyż termin ashtanga odnosi się do ośmiu grup ćwiczeń występujących w oryginalnych systemach jogi, ale sam w sobie nie jest systemem nauczania i praktyki jogi. Ekspert w dziedzinie jogi zawsze ma tytuł GURU, a upoważniony do nauczania jogi instruktor nazywany jest oryginalnie tytułem Acharya (Aćarya) z podziałem na osiem kategorii czy stopni umiejętności jakie posiada, co opisuje chociażby jogiczny traktat Śri Guru-Gita (Księga o Guru). Szukamy zatem Guru aby móc uczyć się autentycznej jogi! I to jest prawdziwa podstawa do praktykowania jogi – autentyczny GURU – mistrz, ekspert, nauczyciel i przewodnik, który także udziela rytualnej inicjacji w jogę, w tym w hatha jogę, która występuje w dwóch wersjach: z czterema poziomami inicjacji oraz siedmioma poziomami inicjacji znanych jako joga dikszan (yoga diksha). Z punktu widzenia jogi, osoba nie inicjowana w jodze nie jest jeszcze nawet osobą praktykującą jogę, zatem tym bardziej nie ma prawa do jej nauczania!
Program kształcenia instruktorów jogi w Indii zawiera duży dział podstawowych ćwiczeń przygotowawczych do asan, mudr i bandh jogicznych, a zwany zwykle terminem pawana-mukta czyli uwalnianie napięć. Mamy tam kilkanaście ćwiczeń dla nadgarstków, kilkanaście ćwiczeń dla stóp, kilkanaście ćwiczeń dla palców dłoni i dla palców stóp, kilkanaście ćwiczeń dla szyi i karku, kilkanaście ćwiczeń dla oczu, kilkanaście ćwiczeń dla języka, kilkanaście ćwiczeń dla kolan, kilkanaście ćwiczeń dla stawów skokowych, kilkanaście ćwiczeń dla stawów biodrowych. Trening zawiera także sekwencje czy formy (dżuti) oparte na tych ćwiczeniach, a także kilkanaście ćwiczeń dla wzmocnienia siły tułowia wzdłuż kręgosłupa, co jest ostatnim ćwiczonym elementem. Gdyby zatem Radosław Rychlik rzeczywiście poszukiwał autentycznych ćwiczeń jogi, na pewno znalazłby o nich przynajmniej wzmianki w dostępnej literaturze o jodze, bo są wspominane, a także przykładowo zwykle jakieś z ćwiczeń każdej wymienionej grupy praktyk wstępnych dla ciała fizycznego bywa opisane. I na tej podstawie skierowałby się do kogoś, kto ma o jodze jakieś minimalne pojęcie, a nie do jakiś osłów czy hien biznesowych rodem z USA i macek moralnej zgnilizny amerykańskiej propagującej się pod wschodnimi szyldami a sprzedającymi swój amerykański shit, taki jak owa ashtanga. Warto zapamiętać sobie, że w kontekście jogi, ktoś kto źle się wyraża o samej idei Guru oraz inicjacji w jogę – na pewno jest osobą niekompetentną, nie mającą o jodze pojęcia, nawet jak urodził się w Indii jako Hindus. Jogi nie potrzeba dostosowywać do współczesności ani modyfikować, joga zawsze jest dobra i właściwa. Metodyka nauczania jogi już sama w sobie uwzględnia indywidualny dobór ćwiczeń dla każdego ucznia w zależności od stanu jego zdrowia, kondycji i możliwości ruchowych, a nawet w zależności od wyznawanej religii dharmicznej.
Zatem zachodni, w tym amerykański czy polski osioł albo baran udający instruktora, musi zacząć się uczyć jogi taką jaką jest, włącznie z jej systemami oryginalnymi, a nie dokonywać kolejnych autorskich wypaczeń jogi, która została uczyniona jako pełna i doskonała we wszystkich okresach ewolucji ludzkości przez jogiczne bóstwo jakim jest Mistrz Śiwa Jogeśwara. Sama joga w odniesieniu do tych, co jogę wypaczają, uczą w błędny sposób, tworzą jakieś własne autorskie kursy nakazuje nazywać jak najbardziej źle się lokalnie kojarzącymi epitetami zwierzęcymi w formie zwulgaryzowanej typu baran, osioł, hiena, glizda, padalec, skunks, bydlę, świnia, wieprz, małpiszon, menda, wsza, szakal, kleszcz, karaluch, szarańcza, glizda, owsik, pchła, pluskwa, kret, etc. Ma to związek z tym, że wypaczający jogę nieuki, niedouki i pomyleńcy wszelkiej maści są wedle nauk jogi o przyczynach i skutkach, jedynie twórcami swojej bardzo złej karmy, są przyczyną złego karmana i wedle jogi będą odradzać się w formach podłych zwierząt, których imionami tylko godzi się autorów takiego oszołomstwa wypaczania jogi akurat nazywać. Traktaty o jodze często powtarzają, że “którzy jogę wypaczają, w ciałach podłych zwierząt się odradzają“. Tyle razy się taki zły instruktor odradza w ciałach podłych zwierząt z pamięcią o tym, że był człowiekiem, ile ludzi źle uczył i swoją głupotą w błąd wprowadzał z powodu chorych ambicji i pomylenia jakąś naukową szarlatanerią rodem ze sportu wyczynowego czy amerykańskich odpowiedników AWF nie mającym z jogą nic wspólnego. Ilość zwierzęcych inkarnacji zależy od stopnia wypaczenia jogi i ilości błędów których się uczyło, w tym błędów cielesnych, psychicznych i duchowych. Oczywiście znaczenie ma ilość uczonych w błędny sposób osób, a im więcej osób wprowadziło się w błędny i szkodliwy trening, tym gorzej, bo więcej wcieleń w paskudnych okolicznościach trzeba będzie odpokutować. Warto pamiętać, że w Indii, wśród Hindusów jest całkiem sporo ateistycznych maoistów, zwykle z kasty najniższej, poniżej Śudry, z Dalitów lub Ćandalów, którzy chcą podobnie jak materialistyczni ateiści i nieuki na zachodzie, z asan jogi zrobić wyczynowy trening sportowy, co samo w sobie jest brutalnym i chorobliwym wypaczaniem jogi o szkodliwym charakterze.
Nauczyciele jogi znający chociaż podstawy praktyczne ćwiczeń z grupy pratjahara doskonale wiedzą, że kontuzje jakie zdarzają się ćwiczącym jogę wynikają nie tylko z błędnych wzorców ruchowych o jakich pisze Radosław Rychlik, ale także z błędnych wzorców myślowych i złych emocji. Pratjahara to wszystkie praktyki uwalniające od toksycznych emocji, złych myśli, błędnych wyobrażeń, nieprawidłowych poglądów, w tym obaw, rojeń czy podejrzeń. Same błędne przekonania na temat jogi i sposobu ćwiczenia jogi mogą spowodować jako złe wzorce szereg kontuzji dotykających wrażliwe na złe wzorce myślowe obszarów ciała jak okolice stawów kolanowych, karku oraz problemy ze wzrokiem. Niewłaściwe poglądy na temat odżywiania w jodze należą do najczęstszych błędów popełnianych przez instruktorów jogi, którzy propagują jakiś chorobliwy amerykański weganizm zamiast uczyć jak robić jogurt, wodę jogurtową czy masło klarowane znane jako ghi oraz wskazywać ćwiczenie kontroli nad potrzebą odżywiania poprzez jednodobowe posty na wodzie w dniach ekadaśi oraz w nowie i pełnie Księżyca. Zamiast wiedzy jogicznej wpaja się ludziom brednie akademickiej mechaniki stawów i mięśni dla sportu wyczynowego straszliwie kontuzyjnego, co jest wypaczaniem jogi i szerzeniem pomylenia umysłowego w miejsce nauk jogi, która powinna na jodze być uczona. Zasady właściwego jogicznego odżywiania należą do pierwszej grupy praktyk, do angi w systemie ashta-anga znanej jako jama, a podpunkt wspominany w podręcznikach jogicznej dydaktyki to mitahara – umiarkowane odżywianie. Zanim zatem rozwiniemy trening asan innych niż podstawowe służące do siedzenia w medytacji czy do relaksacji w pozycji leżącej, ćwiczący musi nauczyć się kilkunastu podstawowych wskazówek jak dbać o prawidłowe odżywianie w praktykowaniu jogi. I żadnej amerykańskiej z pochodzenia głupoty w postaci weganizmu czy w drugą stronę diety Kwaśniewskiego i innych anorektycznych czy trujących mięsem diet powodujących choroby nie wolno do jogi wprowadzać. Poglądy często szerzone w grupach pseudo jogi rodem z chorej na wszystkie patologie Ameryki, że sposób odżywiania w jodze nie ma znaczenia, że na asanach należy się skupiać jest właśnie jednym z błędnych, złych i bardzo szkodliwych poglądów powodujących wynaturzenie umysłowe, a w rezultacie kontuzje ciała lub umysłu i zmysłów czyli zaburzenia umysłowe.
Zalecenia do wielu asan są takie, że posiłek przed ich ćwiczeniem wolno zjeść sześć godzin wcześniej i jest to coś ważnego do przestrzegania, żeby sobie ćwiczeniem takiej asany po jedzeniu lub obżarciu się byle czym nie zrobić krzywdy. Jogini wiedzieli już tysiące lat temu, że intensywne ćwiczenie niektórych asan powoduje wyparcie toksyn (amas) z brzucha, z wnętrza jelit oraz nerek, do stawów biodrowych i kolanowych, zatem zanim adepta dopuszczono do praktyki owych asan w intensywniejszy sposób, przez kilka lat, zwykle minimum przez trzy lata adepci hatha jogi oczyszczali swoje jelita z toksycznych złogów zwanych ama (amas) przy pomocy lewatyw i odpowiednich kuracji ajurwedyjskich czyli medycznych rasajan. Brak oczyszczenia z pomocą sześciu grup ćwiczeń przygotowawczych (śodhana) w których są lewatywy i płukania nosa oraz trataka na płomieniu ognia, jest jednym z najpoważniejszych i najgłupszych błędów zarazem jakie popełniają nagminnie ludzie ćwiczący na zachodzie różne zachodnie formy pseudo jogi. Amas może zostać także z jelit przesunięty do serca i spowodować słabość serca lub zaburzenia dotyku, albo do głowy gdzie może spowodować migreny i chroniczne bóle głowy, osłabienie wzroku, słuchu lub pamięci. Do wielu asan wymagane jest zatem gruntowne oczyszczenie jamy brzusznej, w tym nerek, pęcherza moczowego oraz jelit ze zgromadzonych tam toksyn.
Czasem nawet proste asany jak kurmakasana, a nie tylko dłużej ćwiczona majurasana mogą spowodować nieprzyjemne objawy chorobowe w organizmie. Przed przystąpieniem do ćwiczenia asan bardzo często trzeba sprawdzić czy energia płynąca w nozdrzach jest w równowadze lub czy silniejsza jest energia odpowiedniego dla ćwiczenia asan nozdrza, inaczej nie wolno nawet rozpoczynać lekkiego treningu asan, a robi się energetyczne ćwiczenia oddechowe wprowadzające odpowiedni przepływ wymaganej dla ćwiczenia asan jakości energetycznej. Ogranicza się w ten sposób występowanie skutków ubocznych o niepożądanym charakterze o czym normalnie dobrze wie i przestrzega tych reguł energetycznych każdy prawidłowo wyuczony instruktor prawdziwej hatha jogi czy innej autentycznej formy jogi nauczającej asan w ilości większej niźli tylko pozycja do relaksacji czy prostej medytacji. Nie mają zwykle o tych energetycznych regułach pojęcia pseudo instruktorzy pseudo jogi na zachodzie czemu zawdzięczają swoje urocze miana baranów czy osłów w jakże uroczym i delikatnym brzmieniu wskazującym na formę przyszłych wielokrotnych odrodzin z powodu nieuctwa i ignorancji oraz wpajania ludziom zmyślonych bredni zamiast wzniosłej prawdziwej filozofii w formie joga darśany czy sankhja darśany.
Ashtanga nie jest jedynym szkodliwym wymysłem na marginesie jogi, mamy przecież także chore wypociny rodzimych pomyleńców, jak chociażby powstała w Polsce euro joga, rzekomo dla Europejczyków, jasno pokazująca, że jej autor nie ma zielonego pojęcia ani o jodze, ani o tym, że akurat mieszka w kraju gdzie zdecydowanie dominują geny ludności indoeuropejskiej czyli akurat takiej, która z Indii pochodzi i potrzebę praktyk w formie oryginalnej ma we krwi, a raczej w genach po swoich dawnych, aryjskich, indoaryjskich przodkach. Ciemnota umysłowa, która żeruje na tym, że coś głupiego wymyśli sobie, ubzdura, uroi i na tym bazuje mamiąc naiwnych, jest jak widać obecna w różnych miejscach na ziemi. W każdym pokoleniu istnieje trochę złych dusz, które mają silne tendencje do oszukiwania, urojeń, fałszowania i będą one w czymś oszukiwać lub coś fałszować. Tyle, że za fałszowanie pieniędzy idzie się na 25 lat do więzienia, za fałszowanie dokumentów na pięć lat do więzienia, a za fałszowanie jogi jak dotąd nie grozi żadna kara stanowiona przez ludzi oprócz skutków karmicznych w kolejnych wcieleniach, a takie oszuści zwykle całkowicie ignorują. Takich uprawiających z punktu filozofii jogi wikalpę i wiparjaję oszustów i pomyleńców mamy w historii sporo, a różnych rzekomych szkół jogi i medytacji dla Polaków, Słowian czy Europejczyków od lat 60-tych XX wieku było kilkadziesiąt, a w większości umarły śmiercią naturalną jeszcze w czasie życia swoich pseudo twórców. Urojenie na tym tutaj polega, że zaburzona psychicznie osoba usiłuje sobie przypisać coś takiego jak joga, co nie jest jej własnością, podobnie jak nie można sobie przypisać stworzenia Słońca, Księżyca czy Światła ani nawet wynalezienia Ognia.
Osoby rzekomych twórców nowych czy współczesnych systemów jogi pokazują zarówno kompletne nieuctwo i skrajną niekompetencję w dziedzinie jogi jak i nieoczyszczenie swojego podłego charakteru, bo sama dobrze praktykowana aparigraha z pięciu klasycznych filarów wewnątrz jama anga daje stan w którym nie potrzebujemy nic swojego, przestajemy podkreślać ważność ja, moje, mi, mnie, leczymy się z owej ksobności, egocentryzmu, żądzy posiadania, z żądzy bycia twórcą i przypisywania sobie czegokolwiek, a uczymy dołączać do tego co przedwieczne na uczciwych zasadach, z pokorą i oddaniem. Aparigrahin, ktoś kto w jodze opanował ten filar jama anga, jest osobą, która nawet jak posiada okazałą willę i rozległe włości ziemskie w sensie prawnym, nie czuje się ich posiadaczem ani właścicielem, a często wręcz nie chce posiadać ani rzeczy ani osób lub przynajmniej nie chce przypisywania sobie praw posiadania czy własności. Chorobliwy egotyk przypisujący sobie wynalezienie czy stworzenie nowej jogi wprost z punktu elementarnych nauk jogi pokazuje że jest świrującym głuptakiem i wymaga leczenia chorej psychiki aż wyzdrowieje, chociaż leczenie tak zwichrowanej osoby nie jest łatwe, z uleczalnością nikłą jak w wypadku paranoi. Już sam założyciel i dawca wszelkiej jogi, mistrz Śiwa Jogeśwara wspominał o istnieniu takich wykolejonych osobowości i nazwał ich terminami ku-jogin oraz ban-guru co odpowiednio oznacza fałszywego jogina oraz przywódcy rozbójników, herszta zbójów, gdyż banguru oznacza rozbójnika, bandytę. Od początku istnienia jogi naucza się jak rozpoznawać prawdziwych joginów na różnych etapach ich urzeczywistnienia, jak rozpoznawać Guru oraz awatarów.
Śmieszna joga śmiechu
Trening szczerego uśmiechu z głębi wnętrza oraz ćwiczenia śmiechu, i co za tym idzie mięśni śmiechu to ćwiczenie z grupy jogicznych praktyk pratjahara, które nigdy nie było i nie może być żadną osobną jogą. Jednak oszuści biznesowi na zachodzie postanowili oszukiwać ludzi na ciężkie pieniądze i z powodu ich niewiedzy propagować tak zwaną jogę śmiechu, często zresztą jednak nie tylko drogo sobie licząc za zajęcia, ale też bardzo niekompetentnie je prowadząc. Prowadzenie kursów instruktorskich jogi śmiechu to już prawdziwa kumulacja niekompetencji, głupoty i obłędu, gdyż ćwiczenia ze śmiechem i uśmiechem to tyko jedna wyrwana z kontekstu jogi i pratjahary praktyka, która nie powinna być prowadzona nigdy jako osobny od reszty ćwiczeń jogi kurs czy trening. W blokach zajęć na takie ćwiczenia z grupy pratjahara poświęca się kilkanaście minut, w odpowiednim miejscu treningu całego systemu jogi. Nabici w butelkę rzekomej jogi śmiechu dają się zwyczajnie wodzić za nos cwanym oszustom usiłującym zarobić grube pieniądze na wesoło. Oszuści ci zwykle o praktyce jogi, a nawet o praktykach uśmiechu wewnętrznego w jodze nie mają zielonego pojęcia. W treningu jogi, co warto pamiętać, w grupie nijama są praktyki santosza w których rozwija się poczucie zadowolenia i dobrego humoru.
Kundalini bez mocy kundalini
Joga kundalini także nie jest jakimś osobnym rodzajem jogi dla wszystkich chętnych, jak lansują oszukańcze organizacje sikhijskie na zachodzie. Praktyki z kundalini stanowią zaawansowany etap w systemach jogi takich jak hatha joga, laja joga, krija joga czy radźa joga i nie ma żadnej możliwości uczenia ich jako osobnej ścieżki jogi dla wszystkich chętnych, gdyż praca z kundalini możliwa jest dopiero na wysokich stopniach zaawansowania w jodze. Inaczej mówiąc do praktyki z kundalini wybiera się osoby na zasadzie ich cech i właściwości jakie ich kwalifikują do praktyk z kundalini. Zatem wszelkie dyplomy rzekomej kundalini jogi za kilka tysięcy dolarów dla naiwnych głupków, którzy wydadzą na owe nic nie warte papierki pieniądze, nie mają żadnej wartości, nie stoi za nimi żadna wiedza ani umiejętności. Jest to jedno z najbardziej szkaradnych oszustw szerzących się dzięki temu, że na zachodzie o samej jodze ludzie wiedzą niewiele, a o jej zaawansowanych poziomach zwykle totalnie nic. Oszukańczy biznes jakiegoś sikhijskiego cudaka, a kilku innych podobnych oszołomów i złodziejów żerujących na kundalini poznaliśmy także w latach 90-tych XX wieku, tylko w jednym zatem jest skuteczny, w wyciąganiu tysięcy dolarów od naiwnych i ogłupionych klientów jego rodzinnej firmy.
Nie ma jak rozpocząć praktyk z kundalini, jeśli osoba praktykująca jogę od podstaw nie osiągnęła etapu manifestowania się dziesięciu tak zwanych małych siddhi, owoców kultywowania pięciu jama i pięciu nijama w głębokim stopniu. Praktyki z kundalini to trzeci z wielkich etapów praktyki jogi na którym budzi się wewnętrzne moce (śakti) opisane przez Ryszi Patańdźali jako 32 rodzaje siddhi, ale taki trening jest dostępny tylko dla bardzo dobrze przygotowanych i zaawansowanych w jodze adeptów. Jak ktoś daje zatem ogłoszenie, że zaprasza na kurs kundalini, jak owi zachodni biznesmeni od rzekomej kundalini, to raczej jest tak głupi, że nie wie nawet co to słowo znaczy acz oszustem dymającym ludzi na duże pieniądze jest na pewno. Siddhi zwiastujące budzenie się kundalini nie rozwijają się ani za pieniądze ani u oszustów, a ci u których się rzeczywiście rozwinęły są zaawansowanymi joginami o wysokiej moralności.
Inne przyczyny urazów i kontuzji w ćwiczeniu asana jogicznych
Ćwiczący często także błędnie wiążą z jogą niektóre nieprzyjemne sensacje jakich doświadczają, chociaż mogą być związane z miejscem w którym joga jest ćwiczona. Osoba wrażliwa na substancje toksyczne chemicznie może mieć mdłości, torsje, zawroty głowy, a nawet omdlenia w niedawno wyremontowanej lub wybudowanej sali gimnastycznej, gdzie jest zbyt toksyczna jak dla niej ilość lakierów i innych trucizn zużytych przy wykańczaniu obiektu. Zwyczajnie musi wtedy zmienić miejsce ćwiczenia albo przejść proces odczulania, jeśli w jej przypadku jest to możliwe i konieczne. W odwrotną stronę, a na starej sali gimnastycznej, gdzie podłogi są już dobrze zużyte, materace, maty i koce mają wiele lat treningów za sobą zdarzają się chociażby roztocza na które jakieś osoby z grupy mogą być uczulone i znowu pojawi się problem z reakcjami o charakterze alergicznym, a wiele osób cierpi na silne bóle głowy lub objawy migreny nawet przy niewielkiej liczbie roztoczy w powietrzu. Dobra intensywna wentylacja pomieszczenia zmniejszy problem, ale zwykle nie wyeliminuje go całkowicie. Pewnie trzeba zrobić nową podłogę, wymienić maty i koce na nowe, co na jakiś czas pomoże.
Jeśli wejdziemy z zimnego powietrza do gorącej sali ćwiczeń i zaczniemy intensywny trening asan, to samo ćwiczenie asan nie wywołuje kontuzji, problemów ze ścięgnami czy mięśniami, a przyczyną jest zbyt szybki przeskok temperaturowy, gdyż ciało przyzwyczaja się do zmiany temperatury przez około 30 minut do godziny, zatem przyczyną kontuzji w asanach jest to, że zbyt szybko zmieniła się temperatura otoczenia wokół ciała. Dotyczy to także stroju do ćwiczeń, gdzie w płaszczu czy kurtce i swetrze jest nam ciepło, nawet na mrozie, a w sali gimnastycznej w gatkach i podkoszulku jest różnica w stosunku do owego ubrania przynajmniej dwucyfrowa w stopniach Celsjusza licząc i zaczyna się problem z częstszą urazowością i kontuzyjnością stawów, ścięgien oraz mięśni. Z tego powodu na wschodzie ćwiczy się w tym stroju w jakim się chodzi, aby nie zmieniać termiki ciała, a nie w jakimś idiotycznym zachodnim wystroiku zwanym sportowym, który ułatwia nabywanie kontuzji i urazów przy większych różnicach temperatur, a do tego ze względów moralnych bywa całkowicie nieodpowiedni i niestosowny.
Przy szybszym rytmie ćwiczenia asan także osoby które są zbytnio rozproszone i roztrzepane stają się często ofiarami własnego rozproszenia uwagi, która owocuje kontuzjami, dlatego na początku, przez pierwsze lata praktyki, asany i serie asan ćwiczy się powoli, w zwolnionym rytmie, a nie w tempie szybkiego marszu czy biegu, nie w przyspieszeniu. Dopiero jak zdolność koncentracji na tym co się ćwiczy zdecydowanie się poprawi, możemy ćwiczyć szybciej, w szybszym rytmie. Nie należy także szybkim ćwiczeniem asan rozgrzewać się w chłodnym pomieszczeniu, gdyż sama idea rozgrzewki sugeruje powolne i stopniowe rozruszanie ciała od ruchów delikatniejszych i spokojniejszych do mocniejszych i szybszych. Niewłaściwe tempo wykonywania ćwiczeń bywa poważnym błędem treningu sthulla krija, szczególnie asan w wydaniu niedouczonych instruktorów i samouków, tym bardziej, że często można znaleźć podręcznikowe wskazówki iż pierwsze pół godziny zajęć jogi ma przebiegać w rytmie relaksu i odprężenia dla neutralizacji napięć psychicznych w organizmie. Nieuwaga, roztrzepanie, rozproszenie, myślenie o czym innym – to wszystko także są potencjalne przyczyny kontuzji w czasie ruchu ciała, szczególnie w czasie szybkiego i intensywnego ruchu ciała. Ogólnie, świadomość tego co się robi, bez względu na to co się robi, zapobiega urazom i wypadkom, zatem tak czy owak to brak świadomości tego co się robi w czasie treningu jest bardziej prawdopodobną przyczyną każdego wypadku, a co za tym idzie urazu. Jak instruktor sam jednak nie wie nic o tym czym jest ćittam ani o tym ja ćittam rozwijać, to uczeń na pewno będzie narażony na liczne urazy i kontuzje, w jakimkolwiek treningu.
Instruktorzy wszystkie te aspekty muszą jakość ogarniać, rozumieć, a w treningu wyważyć, aby cały proces treningowy był przyjazny dla ćwiczących, co nie zawsze jest łatwe, stąd proces stawania się Guru, Mistrzem w Jodze, dzieli się na osiem poziomów, jak uczy o tym Śiwa Jogeśwara w traktacie Śri Guru Gita, który każdy instruktor jogi powinien dobrze znać, najlepiej wyuczyć się na pamięć. Nie mniej słuszna jest uwaga, że brak odpowiednich umiejętności u instruktora należy do błędów systemowych – znaczy system nauczania jest kiepski, bo instruktorzy nie mają odpowiedniego poziomu umiejętności, nie mają wiedzy praktycznej o tym jak uczyć innych grupowo czy indywidualnie. Może czas obudzić się z ogłupienia przez reklamy zachodnich fałszywek i podróbek w dziedzinie pracy nad samodoskonaleniem, bo jak widać pojedynczym osobom się udaje ocknąć, przynajmniej częściowo z zachodnich prefabrykacji i kłamliwych mitów na temat jogi czy treningu rozwoju duchowego. Droga do duchowego przebudzenia, oświecenia i wyzwolenia w sensie filozofii jogi wyklucza możliwość osiągnięcia głębokich rezultatów praktyki z pomocą ćwiczenia błędnych metod oraz podążania za wskazówkami oszustów. Trzeba ćwiczyć jogę w jej dobrej formie nauczanej przez Śiwa Jogeśwara i sukcesję autentycznych dobrze wyszkolonych mistrzów jogi, żeby mieć dobre rezultaty praktyki. Wydaje się, że lepiej jeśli ludzie się ruszają i coś ćwiczą niźli mają całkiem zesztywnieć nic nie robiąc ze sobą, ale joga nie jest prostą do opanowania gimnastyką, bo asany wraz z mudrami i bandhami to tylko 1/8 całego zestawu ćwiczeń znanych jako joga.
Oryginalnie, ten najniższy z ośmiu poziom kompetentnego instruktora jogi nazywany jest terminem snataka lub sućaka, a snataka często tłumaczy się jako magister dając do zrozumienia, że wiedza instruktora nauczającego jogę porównywalna jest do wiedzy porządnego magistra naukowego z jakiejś dziedziny wiedzy czy technologii, a co za tym idzie wymaga odpowiedniego czasu i intensywności studiowania metodą dzienną przez pewną liczbę lat. Tradycja nakazuje, aby uczeń jogi zanim sam zacznie uczyć spędził dobrych dwanaście lat treningu i przygotowania do nauczania innych pod okiem kompetentnego Guru, a to całkiem spory okres nauki i praktyki patrząc na solidną dzienną metodę edukacji. W ten sposób patrząc, instruktorzy na zachodzie po kilku tygodniowych kursach nie są nawet studentami pierwszego roku jogi, bo suma sumarum zbyt krótko, za mało i za rzadko ćwiczą, żeby nimi być. Tym bardziej śmieszy zadęcie osób co w dwóch turnusach po dwa tygodnie zdobyli tytuł instruktora jogi w ramach rekreacji ruchowej dawnego TKKF czy innej instytucji. Popularny od początku XXI stulecia dyplom instruktora jogi kupiony za tysiąc albo za trzy tysiące dolarów po tygodniowym czy nawet trzy tygodniowym kursie rzekomo instruktorskim w jakiejś indyjskiej Kerali jest dokładnie tyle samo wart co rolka papieru toaletowego, chociaż zwykle papierem toaletowym wygodniej podciera się dupę niźli papierem dyplomowym. Całkiem możliwe, że wszystko co za dolary kupione w dziedzinie duchowej – gówno jest warte i szkoda na to zarówno czasu jak i pieniędzy.
Ratunkiem dla tych co już zaczęli prowadzić zajęcia jogi cudacząc i improwizując po takich kursach, a pracują i nie mają czasu na stacjonarne studia w aśramie Guru, jest regularny udział w szkoleniach dla instruktorów i kandydatów, które w Polsce odbywają się dwa razy w roku przez około pięć dni lub tydzień plus chociaż raz na rok obóz szkoleniowy trwający dwa lub trzy tygodnie, co systematycznie podnosi wątpliwe kwalifikacje i po 20 albo 30 latach uczyni z ciebie w końcu prawdziwego instruktora autentycznej jogi. Szkolenia możliwe w Polsce obejmują metody praktyki kilku popularniejszych systemów nauczania jogi jak hatha joga, mantra joga, krija joga, laja joga, radża joga oraz śiwaicka bhakti joga (śiwa joga) na tyle, aby móc uczyć zainteresowanych od podstaw aż do poziomów średnich i zaawansowanych w praktykach.
Przykładowe pytania z egzaminów dla instruktorów jogi
– Od czego rozpoczynamy praktykowanie jogi?
– Które nozdrze powinno być aktywne w czasie ćwiczenia asan?
– Jaka jest podstawowa najmniejsza liczba powtórzeń asany i skąd się ona wywodzi?
– W jakich porach doby wykonuje się codzienną sadhanę indywidualną otrzymaną od Guru?
– Jak nazywa się system jogi oparty na intensywnym ćwiczeniu ciała fizycznego.
– Ile jest poziomów treningu jogi w klasyfikacji żywiołów (tattwa)?
– Omów cechy charakterystyczne treningu na poziomie bala.
– Na czym opiera się nauka prawidłowego oddychania w systemach jogi?
– Objaśnij podstawowe ćwiczenie oddechowe wszystkich systemów jogi.
– Omów podstawową asanę w jodze.
– Wymień i pokaż podstawowe siedzące asany medytacyjne.
– W jakich porach czy okresach czasu w ciągu doby praktykuje się Surya Namaskaram?
– Ile jest pozycji ciała przyjmowanych w sekwencji Surya Namaskaram.
– Co jest najważniejszą zasadą (regułą) w ćwiczeniu asan?
– Wymień i krótko objaśnij praktyki Jama wedle Ryszi Swatmaram.
– Krótko omów znaczenie praktyki Omkara i przeprowadź recytację jednego krótkiego cyklu.
– Objaśnij znaczenie mantramu Om Namah Śiwaya i przeprowadź recytację cyklu z instrukcją praktyki.
– Czym jest mula mantra i jak się ją wprowadza na przykładzie systemu hatha jogi.
– Wykaż i zademonstruj głosowo różnicę w praktykowaniu mantramu pranawa i omkara.
– W miarę możliwości objaśnij znaczenie sylab Ha oraz Tha w pojęciu Hatha i podaj kilka przykładów ćwiczeń bądź zestawów ćwiczeń demonstrujących ich zastosowanie.
– Opowiedz jakie znasz praktyki z grupy pratjahara, jakie jest ich zadanie, do czego służą, jakie rezultaty powodują, co dzięki nim na twoim przykładzie się uzyskuje.
– Omów i zademonstruj dwa podstawowe ćwiczenia pranajam na podstawie księgi pierwszej Jogasutr Ryszi Patańdźali.
– Omów różnice pomiędzy praktykami satkara oraz pratjaja (pratyaya).
– Wymień i objaśnij ćwiczenia z grupy śodhana dla praktyki w systemie hatha jogi.
– Objaśnij i zademonstruj trzy rodzaje pozycji pranam-asana.
– Omów i wykonaj serię kilku lub kilkunastu ćwiczeń przygotowujących do pozycji lotosowych.
– Omów i wykonaj serię siedmiu lub jedenastu asan mrta-juti (śawa-juti, siawa-dźuti) czyli podstawowej serii z wyjściowej pozycji śawasana (mrtasana).
– Omów ważne punkty przygotowania osoby zainteresowanej praktyką jogi do przekazu inicjacyjnego.
– Omów działanie siedmiu planetarnych cykli godzin dnia i nocy, jak wylicza się hory, jakie jest ich znaczenie w jodze.
– Objaśnij pojęcie tattwa na przykładzie dobowego biegu cyklu tattwicznego.
– Dlaczego dwie godziny zegarowe stanowią pełny podstawowy cykle energetyczny w treningu jogi?
– Omów i zademonstruj podstawowe metody równoważenia energii Ida i Pingala z pomocą oddychania oraz asan, mudr czy trybu życia.
– Omów i wykonaj przez przynajmniej trzy minuty dynamiczną asanę ‘spacer kruka’, kaki-asana.
– Wykonując dynamiczną asanę khagaya, ptaka szybującego po niebie, omów jej praktykowanie, działanie, warianty.
– Wykonując dynamiczną asanę marjari (mardźari) omów jej znaczenie, działanie i warianty oraz schemat treningu opartego na tej jednej asanie.
– Omów wiparita karani mudrę, także w wersji purna, szczegółowo objaśnij medytację w tej mudrze oraz efekty jej praktykowania.
– Wyjaśnij pojęcie ekadaśi i omów sposób praktyki jogi w ekadaśi.
– Omów jogiczne reguły mitahara dla codziennego życia, ćwiczenia asan oraz pranajamy.
– Czym jest hrani sadhana i ja się ją praktykuje w preferowanym przez ciebie systemie jogi.
– Jak ćwiczyć lauwanya i jak praktykę lauwanya wprowadzać na zajęciach grupowych.
– Ahinsa w treningu sthulla krija czyli jak nie skrzywdzić ucznia na zajęciach jogi.
– Na podstawie własnego doświadczenie omów kilka najczęściej spotykanych błędów w praktyce.
– W jakich porach roku rozpoczyna się praktykowanie jogi, prowadzi przyjmowanie uczniów oraz udzielanie inicjacji w jogę?
– W jakich horach dnia najlepiej praktykować sadhanę jogiczną?
– Na przykładzie ideału vajrasamhananattva (wadźra-samhananattwa) omów podstawowe cele praktykowania hatha jogi.
– Na przykładzie wybranej praktyki jogicznej omów jak praktykować mudrę, mantrę i jantrę.
– Od jakiej praktyki hatha joga rozpoczyna naukę skupiania i koncentracji?
– Omów i w miarę możliwości wykonaj każdą z jedenastu asana podstawowych nauczanych przez Ryszi Swatmarama.
– Wykonując ardha-matsyendra przeprowadź ścieżki instrukcji uczenia się i wykonywania tej asany od poziomu początkującego aż do zaawansowanego. Omów charakterystyczne dla tej asany sposoby skupiania i koncentracji umysłu, włącznie ze skupieniem w świadomości Ryszi Matsjendry.
– W ciągu wykonywania jedenastu powtórzeń paścimotta z wyjściowej pozycji śawasany, objaśniaj krótko istotne, podstawowe punkty tej praktyki, w tym sposób wykonania, ruchu i oddychanie.
– Wykonując dynamiczną serię stu powtórzeń nauka asany omów jej sposób ćwiczenia, oddychanie, rytm wykonywania, najczęstsze błędy których nie należy popełniać, a także cele dla których jest praktykowana.
– Omów sposoby oraz cele praktyki agnisara lub podobnej odpowiednio dla systemu jogi jaki preferujesz.
– Wymień i krótko scharakteryzuj dwanaście systemów autentycznej jogi nauczanej przez Śiwa Jogeśwara – jedynego twórcę i założyciela oraz najwyższego mistrza całej jogi.
– Dlaczego awatara Śiwa Jogeśwara naucza przynajmniej pięciu z dwunastu systemów jogi?
– Czym różni się linia przekazu jogi (śaka) od systemu jogi.
– Na czym polega i z czego się składa praktyka śiwaickiego systemu maha joga?
– Dlaczego maha joga nie jest odrębnym systemem nauczania jogi?
– Czym się różni praktyka hatha jogi od praktyki radźa jogi (raja yoga)?
– Dlaczego kundalini nie jest osobnym systemem nauczania i praktykowania jogi?
– Czym się od siebie różnią trzy klasyczne podejścia do praktyki jogi: waidika, puranika i tantrika, czy można je ze sobą łączyć i dlaczego?
– Dlaczego nikt z ludzi nie może być twórcą nowego systemu praktyki jogi?
– Jaka jest rola i znaczenie Guru w indywidualnym oraz grupowym praktykowaniu jogi?
– Wymień podstawowe elementy sadhany indywidualnej dla początkujących w systemie hatha joga.
– Omów pojęcia Atman oraz Brahman i jakie jest ich znaczenie w jodze.
– Jaką nijamę aktualnie najbardziej praktykujesz i jakich używasz do tego środków technicznych?
– W miarę możliwości objaśnij pojęcie Iśwara-prani-dhana oraz metody jej praktykowania w jodze.
– Jaki jest związek praktyk śauća z praktykami śodhana?
– Wymień i omów krótko praktyki szatkarman wedle systemu radźa jogi (uro joga).
– Dlaczego proces czteroetapowy uważany jest za podstawowy, uzasadnij na wybranym przykładzie.
– Wyjaśnij w miarę możliwości dogłębnie, dlaczego współcześnie żyjące osoby podające się za twórców czy założycieli jakiejś nowej odmiany jogi, nauka jogi uważa za oszustów i pomyleńców?
– Wyjaśnij dlaczego istnieją tylko osiemdziesiąt cztery formy podstawowych asan w jodze?
– Dlaczego ostateczna, pełna forma każdej asany jest tak szczegółowo i precyzyjnie opisana.
– Jaki jest cel końcowy praktykowania każdej z asan danych przez mistrza założyciela wszelkiej jogi?
– Omów podstawowe cele praktyk jogi z punktu widzenia kolejnych żywiołów przyrody.
– Gayatri mantram jako podstawowa wedyjska praktyka jogi i jej trzy stopnie kontemplacji światła.
– Omów metody czyszczenia nozdrzy z pomocą wody lub bawełnianej taśmy.
– Z czego wykonuje się asanę rozumianą jako matę do wykonywania ćwiczeń jogi?
– Dlaczego współczesne tworzywa sztuczne są zwykle nieodpowiednie jako materiał na maty (asany) do ćwiczenia jogi?
– Dlaczego nie wolno ćwiczyć asan, mudr, bandh ani pranajam w pomieszczeniach dusznych, gorących, zatęchłych, zaparowanych, cuchnących moczem lub odchodami, cuchnących potem, z oparami stearyny ze świeczek, z zapachami benzyny, bez dobrej wentylacji i stałego dopływu świeżego powietrza?
– Czym z punktu widzenia żywiołów przyrody charakteryzuje się dobre miejsce, dobra okolica do praktyki jogi, dobre miejsce na ośrodek jogi czy dłuższe obozy szkoleniowe?
– Czym jest bidźa mantram (bija), omów na kilku przykładach praktykę i zastosowanie.
– Dlaczego amerykański weganizm wymyślony w połowie XX wieku w USA nie spełnia warunków zdrowego, jarskiego, wegetariańskiego odżywiania wedle uniwersalnych zasad jogi?
– Objaśniaj czym się różni guru (mistrz jogi) od banguru (oszusta) uzasadniając na podstawie kilku lub kilkunastu cech przeciwstawnych.
– Dlaczego na zachodzie, w Ameryce i Europie łatwo działać oszustom udającym mistrzów jogi?
– Wyjaśnij czym jest idea prawa karmana wedle nauczania klasycznych systemów jogi, wedle joga darśany.
– Dlaczego joga jest zarówno systemem treningu ciała, umysłu i duszy jak i systemem filozoficznym, darśaną o nazwie joga.
– Dlaczego picie moczu nie jest związane z praktyką jogi, a często uważane jest za szkodliwy zwyczaj, podobnie jak spożywanie innych ekstrementów (kał, pot)?
– Jak sprawdzić jakość kadzideł produkowanych w Indii i ich walory zdrowotne?
– Czym charakteryzują się awatarowie Wisznu, jakie szczególne cechy posiada awatara Paraśurama?
– Omawiaj gadźa asanę (gaja, pozycja słonia) podając jej ścieżkę instrukcji w czasie jej wykonywania przez przynajmniej trzy minuty.
– Omów cztery filary moralności, zachowania i postępowania praktykowane w jodze na podstawie pierwszej księgi Jogasutr Ryszi Patańdźali.
– Dlaczego wedle nauk jogi praktykowanie jogi rozpoczyna się od inicjacji z rąk żyjącego Guru?
– Jak wygląda w jodze przygotowanie osoby zainteresowanej praktyką do podjęcia ścieżki inicjacji?
– Omów czym się charakteryzują asany typu kotika.
– W jakim celu praktykuje się serie ćwiczeń loma-wiloma?
– Omów podstawowe czasowe rytmy trwania rund medytacyjnych w praktyce jogi.
– Dlaczego sekwencje wielu ćwiczeń jak Surya Namaskaram są wykonywane w formie rytuału?
– Czemu służy powtarzanie schronień (śaranama) oraz ślubowań (wratna) w praktyce jogów?
– Wyjaśnij pojęcie JOGA obrazując przykładami wszelkie szczegóły istotnego procesu jakiego podejmuje się osoba praktykująca ścieżkę jogi.
Wybierz losowo siedem pytań, zorientuj się czy rozumiesz o czym jest pytanie, czy jesteś w stanie odpowiedzieć na pytanie, włącznie z pokazem, jeśli trzeba coś zademonstrować.
Dodaj komentarz