Ile jest Słowianina we współczesnym rodzimowiercy polskim?

Ile Słowianina jest we współczesnym rodzimowiercy?

W Polsce coraz wyraźniej możemy dostrzec praktyki środowisk rodzimowierczych polegające na próbach odtwarzania pradawnego słowiańskiego kultu – prawdziwej wiary religijnej polskiej i słowiańskiej Ziemi. O ile dotychczasowe badania naukowe pozwalają określić głównie podstawowe założenia religii zachodnich Słowian, to próby odtwarzania konkretnych obrzędów, sposobu sprawowania kultu, czy wręcz treści „modlitw” uważane były za skazane na niepowodzenie, gdyż chrześcijańscy „naukowcy” skrzętnie niszczyli i ukrywali wszelkie informacje liturgiczne i kultyczne. Wobec tej zbrodni wymazywania słowiańskiej wiary przez chrześcijańskie inkwizycyjne gestapo „naukowców”, często zdarza się, że w miejsce tzw. „religii Słowian” jesteśmy świadkami neopogańskiego i neosłowiańskiego synkretyzmu, zakorzenionego w lepiej udokumentowanych wierzeniach celtyckich czy germańskich, ale także czerpanych ze skarbnicy wszystkich innych ludów słowiańskich niż polski. Kiedy dołożymy do tego zapożyczenia z amerykańsko-germańskiego New Age czy współczesnego szamanizmu, otrzymamy mieszankę metafizyczną, której rozkwit przysłoni nie tylko historyczną poprawność, ale być może uderzy w naszą słowiańską duszę, która będzie miała znów zbyt dużo obcych wpływów.

Nie okultyści, ale z lekka przeciwnicy zbrodniczego kościoła

Corocznie, w nocy z 21 na 22 czerwca sympatycy neopogańskich oraz słowiańskich obrzędów zbierają w się w różnych miejscach Polski by celebrować Świętą Noc Kupały. Nasi przodkowie spotykali się bowiem w najkrótszą noc roku, by czcić płodność i urodzaj, palić sobótkowe ogniska oraz puszczać na wodzie wianki z kwiatów, wśród wielu modlitw i obrzędów religijnych ku czci pradawnych bóstw słowiańskiej ziemi. Współczesna wersja święta, odbywająca się na Kopcu Kraka w Krakowie zainicjowana została przez „Reformed Druids of Gaia Poland”(ang. Reformowani Druidzi Gai w Polske). Każdy historyk czy religioznawca przy takiej okazji zachodzi w głowę o co chodzi, gdyż w słowiańskich wierzeniach nie mieliśmy do czynienia ani z celtyckimi druidami, ani tym bardziej – czcicielami pogańskiej bogini Gai, jednak organizacje druidzkie pomagają w rekonstrukcji tradycyjnych lokalnych kultów misteryjnych. Podobnych wydarzeń, okraszonych neopogańsko–okultystyczną oprawą duchową i misteryjną znajdziemy w Polsce bardzo dużo. 

Oczywiście, nie wszyscy rodzimowiercy słowiańscy są zwolennikami mieszania swoich wierzeń z bardziej zachodnim okultyzmem czy amerykańsko-germańskim New Age (spapranym ideologiami satanistycznymi). Jak zaznacza chociażby Janusz Lewandowski, pisarz fantasy i członek „Rodzimego Kościoła Polski”: „konsekwentnie unikamy mieszania wierzeń prasłowiańskich z new age, okultyzmem oraz elementami religii germańskich i celtyckich. Raz się zdarzyło, że nasz obrzęd przyszli sataniści – zostali wyproszeni”. Okultyzm z łaciny i jego synonimy greckie ezoteryzm i hermetyzm, to w swej istocie jednak głęboka duchowość, mistyka i dobra boska magia misteryjnych dawnych kultów, wszystkich na obszarze wpływów dawnej imperialnej Grecji jak i Rzymu – zatem w swej istocie największe dobro na tej ziemi (zwyrodnień w postaci czarnoksięstwa i czarnej magii tu nie zaliczamy zgodnie z okultystyczną czy ezoteryczną tradycją misteryjną).

Wierzenia rodzimowiercze zbudowane są na w pewnym stopniu na niechęci do obcego Polakom bliskowschodniego z pochodzenia katolicyzmu, który zbrodniczo indoktrynował nasz polski słowiański naród przez ponad tysiąc sto lat, a w sumie już od końca IX wieku. Jasna Góra była świętym miejscem słowiańskiego kultu, gdzie czczona była słowiańska Bogini Lejla (Leyla, Lela, Dzidzileyla) – prawdziwa Matka Boska Narodu Polskiego. Paulini przybywszy zbrojnie do Częstochowy, wymordowali tysiące wyznawców tego misteryjnego kultu słowiańskiego, w tym przynajmniej 80-ciu żyrców świętych związali i spalili żywcem. Jest to miejsce martyrologii słowiańskich kultów, powinno być zdecydowanie oczyszczone z katolictwa i oddane współczesnym słowiańskim rodzimowiercom, chociaż grup czcicieli Bogini Lajli, nie licząc obrzędów z Lajkonikiem, jest może kilka tysięcy. Niechęć do tego rodzaju zbrodni katolickich pozostaje i budzi sprzeciw w duszy i duchu przeciwko katolicyzmowi w każdej epoce istnienia ludzkości.

„Jak się człowiek spod jej (katolickiej indoktrynacji) wpływu wyzwoli, potem nie może się sobie nadziwić jak mógł traktować serio tak obce i absurdalne idee. Choćby to, że kultura polska jest w istocie matriarchalna, a nie patriarchalna jak żydowska. Dlatego u nas taką rolę odgrywa kult Matki Boskiej, w istocie Matki Mokoszy – Bogini Ziemi. Uważam, że należy odwrócić proces inkulturacji chrześcijaństwa i przywrócić Polakom ich prawdziwych Bogów i Boginie – Mokosz, Ładę, Jagę i Żywię, ukryte pod narzuconą judeo-chrześcijańską symboliką. Bóg Polaków nazywa się Świętowit, nie Jahwe!” – przekonuje Janusz Lewandowski, który prowadzi także wykłady z teologii słowiańskiej oraz kursy dla żerców (kapłanów). W historii ludzkości nie ma nic gorszego niż zbrodniczy inkwizycyjny katolicyzm z jego liczącą ponad 100 milionów ofiar ludobójczą orgią nawracania mieczem (wymordowanie w Polsce chociażby Prusów i Jaćwingów to dobrze udokumentowane zbrodnie ludobójstwa katolickiego). 

Wielkie Imperium Słowiańskie, Lechickie, Polskie: 

Źródło słowiaństwa jednak nie wyschło

Wydaje się, że nawet tak „ostrożni” w naukowym podejściu rodzimowiercy jak przedstawiciele RKP (Rodzimy Kościół Polski) muszą przecież opierać swoje obrzędy na konkretnych źródłach historycznych. I tutaj pojawia się pewien problem, gdyż – jak zaznaczał Stefan Urbańczyk, wybitny polski językoznawca i członek Państwowej Akademii Umiejętności – historia badań nad religią Słowian jest historią rozczarowań. Obarczona dużą dozą pesymizmu badawczego dziedzina, cierpi na brak wystarczającej liczby źródeł koniecznych do zrekonstruowania słowiańskich wierzeń. Chrystianizacja Słowian zamieszkujących ogromne połacie Europy, mimo zaangażowania wykształconych duchownych, nie zakończyła się pozostawieniem chociaż jednego spójnego źródła opisującego ten system wierzeń, gdyż wszystkie informacje o tym jak sprawować kult dawnych bóstw były systematycznie niszczone, palone, likwidowane razem z kapłańskimi rodzinami czcicieli bóstw. Nie mamy słowiańskiego odpowiednika germańskiej „Eddy” czy skandynawskich sag. Rekonstrukcję słowiańskiego systemu wierzeń prowadzimy rzekomo na podstawie lakonicznych wzmianek z pism kronikarzy, pozostających w chrześcijańskim kręgu kulturowym. O ile mamy teksty dotyczące wierzeń ruskich („Powieść doroczna”), połabskich („Kronika Thietmara”) czy czeskich („Kronika Czechów” Kosmasa), o tyle Polska jawi się tu jako rzekomo biała plama. Anonim zwany Gallem czy Wincenty Kadłubek nie wskazują na zainteresowanie przedchrześcijańską wiarą w sensie opisu sprawowanych ceremonii kultowych. Nawet tzw. „reakcję pogańską”, opisuje się jako podbudowaną czynnikami bardziej politycznymi, niż religijnymi. Na polskiej ziemi nie było odsuniętych od władzy kapłanów, prześladowanych rodzimowierców, a także ludu który pragnąłby „powrócić do wiary przodków” – bo za samą chęć takową – całe wioski od razu mordowano mieczem katolickiego terroru.

Rzekomo, „W rzeczywistości żaden dziejopisarz nie zanotował szczegółów dotyczących wierzeń w państwie pierwszych Piastów. Nie są znane imiona bogów, może poza kilkoma absolutnie podstawowymi, jak pan nieba i błyskawic Perun. Nie sprecyzowano ceremonii, nie podano lokalizacji świątyń czy jakichkolwiek szczegółów kultu. Tak naprawdę nic nie wiadomo” – demagogicznie przypomina Kamil Janicki, rzekomy historyk, publicysta, pisarz. Ponadto dodaje, że cały słowiański panteon wymyślono w oparciu o teorię, wedle której niemal wszystkie religie Europy miały te same wierzenia i idee. „Tym samym wystarczyło przesadzić obce mity na polską ziemię, doprawić je szczyptą późniejszego o setki lat folkloru i spiąć całość dobrze brzmiącymi językowymi wynalazkami” – dodaje. Klasycznym przykładem takiego życzeniowego myślenia jest „Mitologia Słowian” Jerzego Geysztora, dzieło o tyle przełomowe co przepełnione domysłami. Ów swirek poprany teologią katolicką zapomniał, że rodzimowierczy kult słowiańskich bóstw, bogów i bogiń, był przechowywany skrzętnie przez wieki i sprawowany w sekrecie, może w nieco uboższej liturgicznej oprawie, przez tysiące słowiańskich rodzin, które ocalały z katolickiej inkwizycyjnej pożogi, ocalałych z terroru rzymskiego katolicyzmu narzucającego przemocą swoją chorą watykańską ideologię, w swej istocie wiarę w diabła Vaticanusa (diabeł Watykan), dawnego rzymskiego bożka, któremu każdego dnia składano w ofierze całopalnej żywcem składanej przynajmniej jedną dziewicę. Stąd zresztą ta kultowa choroba na punkcie dziewictwa u członków zbrodniczego reżimu watykańskiego współcześnie zwanego kościołem papieskim.

W rodzimowierczej rekonstrukcji ogromną rolę odgrywa przede wszystkim folklor, i słusznie, bo baśnie i legendy przechowały bardzo wiele publicznych ceremonii religijnych dawnych Słowian. Obserwując ludowe obrzędy, próbuje dostrzec się w nich słowiańskie inspiracje, przecież wiele baśni i legend specjalnie zawierało historie obrazujące rodzimy kult religijny aby przyszłe pokolenia mogły go łatwo odzyskać. Różne aspekty folkloru – obyczaje, rodzime święta, praktyki mistyczno-magiczne, czy same sposoby postrzegania świata, są dla rodzimowierców szerokim polem do działania. Dodatkowo, święta w katolickim kalendarzu skradzione prawdziwej słowiańskiej religii tej Ziemi, próbuje się odczytywać na nowo w rodzimowierczych kategoriach, metodą inżynierii wstecznej, zgodnie z wiedzą naukową że katolski kościół jedynie nadpisał istniejące już wierzenia i podał je w obcych kulturowo szatach (zbrodnię tę czynił wszystkim narodom brutalnie pacyfikowanym i indoktrynowanym). W takich przypadkach często posiłkuje się badaniami religioznawców i etnologów, do których jednak należy podchodzić z pewną rezerwą, bo czasem inżynieria wsteczna miewa jakiś problem do pokonania. Próby takie, zawierające pewną dozę domysłów i subiektywnych wyobrażeń, obarczone są jakimś marginesem błędu. Jednakże, same wierzenia i formy kultu dawnych Słowian zawierały dość silny element spontaniczności i nacisk na modlitwy życzeniowe spontanicznie układane pod wpływem natchnienia, że pewne zmiany i modyfikacje w liturgii są z natury rzeczy oczywistością. katolicyzm rabował lokalnym słowiańskim bóstwom formalne modlitwy, w których zmieniało się tylko lokalne imię bóstwa, boga czy bogini, zatem wiele starych „katolickich” modlitw, jak chociażby Bogurodzica, z łatwością można metodą inżynierii wstecznej przywrócić do postaci rodzimowierczej, wystarczy w odpowiednich miejscach wstawić Święte Imiona takie jak Mokosz czy Lajla, albo imię innej, mniej znanej lokalnej Bogini – Żywia, Siwa etc. 

Rodzimowierstwo pod szyldem rekonstrukcji historii

Rodzimowiercze idee nie ominęły środowisk zajmujących się rekonstrukcją historyczną, bo te potrzebują jak najbardziej oryginalnej wersji słowiańskiego kultu i liturgii. Wśród wielbicieli walki z użyciem wczesnośredniowiecznych broni, często znajdą się wyznawcy Peruna, Świętowida, Mokoszy czy Jasza (Jassa). Według informacji do których docierają także dziennikarze, rodzimowiercze wierzenia znajdują coraz więcej entuzjastów wśród członków grup rekonstrukcyjnych. Uwielbiają te dawne przeżycia duchowe i mistyczno-magiczne szczególnie osoby zajmujące się wczesnym średniowieczem. Według dziennikarskich źródeł, już niemal co czwarty członek takiej grupy to rodzimowierca, a to bardzo dobry szyld, aby bezpiecznie i bez katolskich ataków paranoidalnej agresji na rodzimowierstwo zajmować się przywracaniem ukochanej wiary religijnej każdego prawdziwego Polaka i prawdziwej Polki. Na piknikach i zjazdach grup rekonstrukcyjnych budują czasowe gontyny i chramy, w których odprawiają święte rodzimowiercze rytuały. Modłom przewodniczą kapłani znani lepiej jako żercy, którzy traktują temat bardzo poważnie i duchowo. Często w odprawianie „wczesnych kultów” włącza się także publiczność, która czasem myśli że jest to tylko zabawa, chociaż to prawdziwe nabożeństwa słowiańskie. Takie podejście niesie ze sobą nie tylko uświadomienie utrwalenia historycznych błędów wmawiania zaniku rodzimowierstwa, ale przede wszystkim jest to ogromne przebudzenie duchowe dla Narodu Polskiego, który potrzebuje zrzucenia terrorystycznego jarzma narzucanego przemocą przez zbrodniczy katolicki zakon krzyżacki będący narzędziem katolicyzacji i germanizacji, której kulminacja miejsce za czasów Adolfa Hitlera i jego ludobójczego katolickiego terroru nad Polską. Adolf Hitler, przyjaciel dwóch kolejnych watykańskich papieży Piusów, od dziecka był katolickim ministrantem i do końca życia odmawiał każdego dnia katolicki różaniec maryjny oraz codziennie uczestniczył w porannej mszy w kościele katolickim. Nie wolno o tym zapominać i zawsze trzeba katolickim inkwizytorom i praczom ludzkich mózgów, indktrynerom parafialnym o tych zbrodniach, katolickich krzyżackich i hitlerowskich dokonanych na Narodzie Polskim – przypominać i klechów katolskich gonić precz, przepędzać z polskiej Ziemi razem z ich hitlerowskimi tzw. „żołnierzami wyklętymi” – w istocie kolaborantami i ludobójcami, mordercami Narodu Polskiego.

Pustka duchowa jaka nawiedziła cywilizację człowieka Zachodu doprowadziła do sytuacji, w której płytkie, prostackie i prymitywne katolickie wierzenia sekciarskie wydają się czasem ludziom dużo atrakcyjniejsze niż Prawda Objawiona Rodzimej Wiary. Współcześni rodzimowiercy nie wzięli sobie jednak do serc słów skatoliczałego „kretyna” tematu, M. Eliade, według których „próba odtworzenia historii religii słowiańskiej jest skazana na niepowodzenie”. M. Eliade to taki chrześcijański pseudonaukowiec, który udaje, że ma pojęcie, ale nie ma pojęcie, szczególnie w dziedzinach wierzeń wschodnich jest głąbem kapuścianym uprawiającym pseudonaukę. Rodzimowiercy mimo wszystkich przeszkód produkowanych przez kościelnych przestępców inkwizycyjnych z tzw. „naukowymi tytułami” dzielnie kontynuują swoją misję, czasem zbaczając trochę na duchowe manowce w stosunku do historii, ale generalnie trzymając się Prostej Drogi Słowiańskiej Starej Wiary. Paradoksalnie, to właśnie nasi słowiańscy przodkowie, gdy usłyszeli Dobrą Nowinę i mieli do wyboru, wymordowanie całej ich rodziny przez germańsko-katolickich najeźdźców, zostawali jedynie pozornymi wiernymi wyznawcami Chrystusa, w rzeczywistości przez wieki trzymali się swoich pradawnych tradycji – czasem ginąć z poświęceniem, tak jak ginęli Polacy, którzy ukrywali Żydów przed katolickim najeźdźcą hitlerowskim w czasie II wojny światowej. Polska przez katolików była rozbijana na dzielnicowe księstwa, obsadzana władcami obcych nam katolickich dyktatur, a w końcu przez papiestwo Polska została zniszczona w ramach tzw. rozbiorów Polski. Kościół katolicki zawsze w historii był jedynie szkodnikiem i niszczycielem Polski, a współcześnie okrada Naród Polski na kilkanaście miliardów złotych rocznie. Może już czas aby prawdziwi Polacy dojrzeli do Prawdy i bohatersko przepędzili tę katolicką niszczycielską hydrę ze swojej świętej słowiańskiej Ziemi Polskiej. 

Warto poczytać Mikołaja Reja dzieła,  w tym „Rozmowa między wójtem, panem i plebanem„, aby zrozumieć, że pewne problemy ciągną się od wieków i czas je rozwiązać, a przy okazji starsza wersja języka polskiego do liturgii słowiańskiej się przydać może. O pedofilkich aferach z katolickim klerem także dobrze poczytać, aby zrozumieć dlaczego katolicki kler od wieków wzbudzał niechęć na polskiej Ziemi. Co najmniej 50 polskich rodzimowierczych rodzin przechowało stare tradycje słowiańskiego kultu aż do końca XX wieku!!! Nic nie zginęło, jak twierdzą demagodzy katolickiej inkwizycji. Wręcz przeciwnie, wszystko co potrzeba w Polsce jest (kilka rodzin żyje poza Polską od XIX wieku ale tradycje przechowuje, tradycje rodzimowiercze, słowiańskie, kultowe i liturgiczne). Bogowie wracają dzięki swoim prawdziwym czcicielom, Polskę z katolictwa na zawsze oczyszczają! 

Odkatolicza się stolica, Polska cała i okolica!

Śmierć katolickiej okupacji – początkiem polskiej cywilizacji!

Prawdziwy Polak – wiernym Słowianinem.

Bogowie słowiańscy powracają, Polskę  ze skażenia katolictwem na zawsze oczyszczają! 

„Idzie dzień sprawiedliwości, wypędzenie klechów z włości!” 

Słowiańskie Odrodzenie Polski

Kto ty jesteś? Polak mały,
Polak – znaczy człowiek śmiały,
Śmiały myślą, mową, czynem,
Polak – prawym Słowianinem.
A Słowianin – to poganin!
Tako uczą mnie rodzice,
Tako wierzę. Tym się szczycę. 

Wielka Słowiańska Polska Ludowo-Narodowa: 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *