W rozwoju duchowym, praktyce medytacji, w jodze – trzeba wielce zwracać uwagę na rozmaite zaburzenia osobowości, wady i złe cechy charakteru, utajone stany psychotyczne, omamy i urojenia, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają podjęcie Ścieżki Rozwoju Duchowego, a nawet są destrukcyjne dla grup i wspólnot duchowych, medytacyjnych czy szkół jogicznych. Zaburzenia typu schizo należą do takich szkodliwych i zagrażających, a często także jako stany pseudo mistyczne, mylonych z uduchowieniem, wizjonerstwem czy objawieniem.
Schizotymik to człowiek o osobowości schizoidalnej, charakteryzujący się oschłością, wyniosłością, odgradzaniem się od otoczenia, nieufnością wobec ludzi, apatią, ambicją, aspołecznością, drażliwością, odpowiada on typowi atletycznemu i astenicznemu budowy ciała. W konstytucjonalizmie cechy psychiczne schizotymika łączy się często ze szczupłą budową ciała i wysokim wzrostem. Schizoidia lub psychopatia schizoidalna została wyróżniona już przez pierwszych sławnych twórców współczesnej psychiatrii.

Osobowość schizoidalna to zaburzenie osobowości, w którym występuje wzorzec zachowań zdominowany oderwaniem od relacji międzyludzkich i ograniczonym wyrażaniem emocji w kontaktach interpersonalnych. Zaburzenie to jest rzadkie w stosunku do innych zaburzeń osobowości i wedle badań klinicznych obejmuje mniej niż 1% populacji, częściej występuje u mężczyzn. Wiele osób z tymi zaburzeniami unika jednak diagnozy czy nawet badań psychologicznych, zatem ich faktyczna ilość może być znacznie zaniżona.
Rdzeń „schiz-” czy „schizo-” [wym. s-chiz…] w złożeniach oznacza: rozszczepienie; pęknięcie; rozdwojenie; rozłam; rozdzielony; rozdzielenie; schizofrenia. Schizotymia to typ psychiczny, cechujący zazwyczaj osoby o budowie leptosomicznej: egocentryzm, twardość dla siebie i innych, skłonność do krańcowych uczuć, introwersja. Schizmatyk w Kościele rzym.-kat. to odszczepieniec, rozłamowiec. Schizma to rozłam religijny; w Kośc. rz.kat. odszczepieństwo ustrojowe (dyscyplinarne) a. dogmatyczne (heretyckie).
Schizofrenia to medycznie jedna z najczęściej występujących psychoz, powodująca osłabienie kontaktu z otoczeniem, osłabienie zainteresowań i aktywności, niekiedy zaś urojenia, omamy, mutyzm, autyzm, jaskrawą ambiwalencję przeżyć emocjonalnych itp. Etymologicznie – greckie „schisma” 'rozłam’ od schidzeín 'rozszczepiać’. Końcówka -frenia; -tymia to w złożeniach: psych. stan umysłu i woli. Etym. – n. łac. od gr. thymós 'umysł; duch’; w przykładach hipertymia; schizotymia.
Tendencje schizotymiczne czy schizoidalne to w duchowości, jodze i mistyce wszelkie występy rozłamowe, dzielące społeczność (grupę, wspólnotę), judzące kogoś aby przeciwstawiał się duchowej grupie czy nurtowi duchowej tradycji. Także skłonności do oddzielania się od społeczności czy wspólnoty, bycia obok albo wynoszenia ponad innych także ponad mistrzów (guru).
W skrajnych postaciach agresywne zwalczanie grupy duchowej, ruchu czy jego liderów w czasie oddzielania się od społeczności, występowanie z organizacji z tak zwanym „hukiem” czy „smrodem”. Osoba nie pasuje do grupy, nie umie się dostosować, jest nieufna tak do członków jaki i do liderów, w rezultacie oddziela się w sposób agresywny, atakując i zwalczając. Im większa agresja, tym większe podłoże lękowe pacjenta w stosunku do grupy terapeutycznej i jej liderów.
Funkcjonalnie osobowość schizoidalna jest zbliżona do osobowości schizotypowej i choć etiologia obu nie jest jasna, to ze względu na nieznaczne różnice w opisie i historyczne pochodzenie pojęcia te są różnicowane. Według S. Johnsona możliwe jest uszeregowanie głębokości zaburzeń trzech pojęć: charakter schizoidalny (styl charakteru) – osobowość schizoidalna (zaburzenie osobowości) – schizofrenia (psychoza) jako najcięższy i najbardziej rozległy oraz dokuczliwy stopień zaburzenia. Jednakże nie jest pewne, czy posiadanie pewnych cech charakteru schizoidalnego predysponuje do zachorowania na schizofrenię jako rodzaj psychozy.
SCHIZOID – OSOBOWOŚĆ SCHIZOIDALNA
Osobowość schizoidalna – ten typ osobowości cechuje się tendencją do izolowania się, niewytwarzania silnych związków oraz wycofywania się z kontaktów emocjonalnych i społecznych, uznawania ich za niepotrzebne. Przy dużej wewnętrznej wrażliwości wyrażanie uczuć jest ograniczone, co powoduje pozorny chłód i dystans uczuciowy. Pacjentów ze schizoidalnym zaburzeniem osobowości nie obchodzą ani pochwały, ani nagany, nie lubią oceniania i różnicowania. Często występuje u nich poczucie osamotnienia i niezrozumienia przez otoczenie, podejrzliwość, niemożność odczuwania przyjemności. Osoby cierpiące na to zaburzenie na ogół działają samotnie, często żyją w świecie marzeń i fantazji, są ambitne, skłonne do introspekcji, ekscentryczne. Zaburzenie to jest rzadkie w stosunku do innych zaburzeń osobowości i obejmuje mniej niż 1% populacji, częściej występuje u mężczyzn.
Osoby ze schizoidalnym zaburzeniem osobowości (SZO) są aspołeczne, nieśmiałe, introwertyczne i wyjątkowo upośledzone, jeśli chodzi o tworzenie więzi społecznych. Nie czerpią przyjemności z bliskich kontaktów z innymi osobami, jak również z bycia członkiem rodziny. Zwykle nazywane są samotnikami. Podstawową cechą tego zaburzenia jest niezdolność do nawiązywania normalnych związków z innymi osobami. Zrywają większość kontaktów towarzyskich i zwykle mają problemy z wyrażeniem wprost swojej wrogości. Udają dobrych i kochających chociaż są pamiętliwe, jeśli chodzi o krzywdy. Przejawiają niewielkie, jeśli w ogóle zainteresowanie doświadczeniami seksualnymi z innymi osobami, często są aseksualne.
Osoba schizoidalna będzie przede wszystkim unikać kontaktów osobistych, nie dopuszczając żadnych sytuacji bliskiej intymności i próbując urzeczowić relacje z innymi ludźmi, ponieważ lęka się spotkań z drugą osobą, z partnerem. Gdy jest wśród ludzi, najlepiej czuje się w grupach gdzie może pozostać anonimowa, doświadczając jednak zarazem przynależności do grupy poprzez wspólne zainteresowania. Schizoidów pełno jest w Internecie, gdzie jako anonimowe trolle dają upust swemu choremu ego, jego obronie, dyskredytacji wszystkiego co nie lubią i walce z metafizyką. Najczęściej osoba taka skorzystałaby z bajkowej czapki niewidki, za którą ukryta mogłaby niepostrzeżenie uczestniczyć w życiu innych ludzi, nie musząc przy tym oddawać niczego z siebie.
Na zewnątrz tego rodzaju ludzie robią wrażenie chłodnych, zdystansowanych, bezosobowych, niechętnych do nawiązywania kontaktów, nieosiągalnych, a nawet zimnych. Często wydają się dziwni, a nawet zdziwaczali, niezrozumiali i obcy w swych nieadekwatnych reakcjach. Bywa, że znając ich długo, tak naprawdę ich nie znamy. Zdarza się też, że jednego dnia mamy wrażenie dobrego kontaktu z nimi, nazajutrz jednak zachowują się tak, jakby nigdy nas nie widzieli, tak że im bliższy kontakt łączył ich z nami, tym bardziej szorstko odwracają się nagle od nas, bez wyczucia, często z nieuzasadnioną agresją, która nas rani. Unikanie wszelkich form bliskości z lęku przed drugim człowiekiem, przed koniecznością złożenia z siebie daru sprawia, że osoba schizoidalna coraz bardziej popada w izolację i samotność.
Osoby z tymi zaburzeniami osobowości są zwykle nieśmiałe, choć trafniej jest nazwać je introwertykami. Chociaż cechą zarówno nieśmiałości, jak i introwersji jest unikanie ludzi, ta pierwsza postawa wynika tylko ze strachu przed kontaktem, podczas gdy introwersja to wyraźna chęć unikania ludzi. Zazwyczaj wyrażają obojętność zarówno w kwestii pochwały ich jak i krytyki, jednak mszczą się za niepochlebne oceny, które długo pamiętają. W konsekwencji osoby z tym zaburzeniem osobowości wybierają zawody, które wymagają samotności. Mają olbrzymie problemy ze zdolnością wyrażania swoich uczuć i odczuwania przyjemności. Choć często nadmiernie fantazjują i w nietypowy sposób kontaktują się z otoczeniem, mają skłonność do introjekcji, uciekania w swój wewnętrzny świat przeżyć nie tracą jednak jeszcze kontaktu z rzeczywistością.
Objawy Schizoidii – Kryteria diagnostyczne
Kryteria diagnostyczne ICD-10
- – brak lub znikome działania służące przyjemności
- – chłód emocjonalny
- – ograniczona zdolność wyrażania emocji wobec innych
- – niezainteresowanie pochwałami i krytyką
- – brak zainteresowania doświadczeniami seksualnymi
- – preferencja samotnictwa
- – pochłonięcie introspekcją
- – brak bliskich związków
- – niewrażliwość wobec norm społecznych
Kryteria diagnostyczne DSM-IV
- – brak ochoty na zawieranie bliskich związków oraz czerpanie z nich przyjemności, wliczając w to bycie członkiem rodziny
- – niemal ciągłe wybieranie zajęć samotniczych
- – zwykle małe – o ile jakiekolwiek – zainteresowanie doświadczeniami erotycznymi z innymi ludźmi
- – czerpanie przyjemności z niewielu – o ile jakichkolwiek – rodzajów zajęć
- – brak bliskich przyjaciół lub powierników innych niż bezpośredni krewni
- – wrażenie bycia obojętnym na pochwały czy krytyki wygłaszane przez innych
- – okazywanie chłodu emocjonalnego, dystansu lub spłaszczonej uczuciowości
Funkcjonalnie osobowość schizoidalna jest zbliżona do osobowości schizotypowej i choć etiologia obu nie jest jasna, to ze względu na nieznaczne różnice w opisie i historyczne pochodzenie pojęcia te są różnicowane. Według S. Johnsona możliwe jest uszeregowanie według głębokości zaburzeń trzech pojęć: charakter schizoidalny (styl charakteru) – osobowość schizoidalna (zaburzenie osobowości) – schizofrenia (psychoza). Jednakże nie jest pewne, czy posiadanie pewnych cech charakteru schizoidalnego predysponuje do zachorowania na schizofrenię. Przy diagnozowaniu należy zwrócić szczególną uwagę na wykluczenie łagodniejszych form całościowych zaburzeń rozwoju, np. spektrum autyzmu.
W literaturze, podobnie jak w życiu, znajdziemy opisy kilku odmian tej anomalii, których jakości można przypisać zarówno różnicom czynnika dziedzicznego, co i innym właściwościom osobniczym. Wspólną właściwością tych odmian schizoidii jest matowość uczuciowości oraz słabość wyczucia realiów i sytuacji psychologicznych, tego istotnego składnika inteligencji podstawowej. Można to tłumaczyć niepełną jakością całego podłoża instynktowego, które pracuje jak gdyby po piasku. Słaby nacisk emocji pozwala takim osobom rozwijać sprawne rozumowanie spekulatywne, swoisty obiektywizm, przydatne np. w interesach ekonomicznych lub dla wyzyskiwania emocjonalizmu innych ludzi. Taka jednostronność czyni ich skłonnymi do mniemania o wyższości swoich umysłów w stosunku do tamtych, którzy ich zdaniem kierują się głównie emocjami.
Nosiciele schizoidalnej anomalii, sami nadwrażliwi, drażliwi i nieufni, zbyt mało zwracają uwagi na uczucia i intencje innych. Schizoidzi są skłonni do przyjmowania postaw skrajnych i moralizujących i szukania odwetu, zemsty za pomniejsze przewinienia. Na skutek wspomnianego deficytu wyczucia realiów psychologicznych, są skłonni do błędnego interpretowania intencji i postępowania innych ludzi. Łatwo zatem angażują się w działalności pozornie tylko moralnie słuszne, które w wyniku przynoszą szkody innym ludziom, grupom ludzi i im samym. Ich zubożony światopogląd psychologiczny prowadzi do charakterystycznego pesymizmu w stosunku do natury ludzkiej. W ich wypowiedziach i pismach znajdujemy często swoisty tego wyraz. „Natura ludzka jest niedobra, tak że tylko silna władza ludzi o nadzwyczajnych racjonalnych umysłach może utrzymać ład w społeczeństwach.” Taki wyraz ich typowych przekonań nazwijmy „deklaracją schizoidalną”.
W rzeczywistości natura ludzka okazuje się „niedobra” ale tylko dla schizoidów, kiedy oni na skutek swoich braków i wad przysparzają innym goryczy życia, lub kiedy pozostawia samotności schizoizoidalne kobiety. Schizoidzi sami jednak, na skutek tych swoich słabości i wad, wchodzą często w sytuacje stresowe, prowokują konflikty. Wtedy pojawia się u nich charakterystyczne otamowanie zdolności myślenia, lub nawet załamują się wchodząc w stany reaktywne objawowo podobne do schizofrenii. To było chyba przyczyną wspomnianego powiązania takich osobowości ze skłonnością do tej choroby. Obecnie jednak stany takie odróżniamy łatwo i leczymy je psychoterapią. Częstotliwość występowania schizoidii anomalii jest różna wśród różnych ras i narodowości. Można ją szacować na średnio 0,8 % w Europie, 1,2 % w USA, aż do 3% wśród Żydów. Schizoidia występuje rzadko wśród typowych Afrykanów, głównie z powodu wspólnotowego wychowywania dzieci w wioskach. Obserwacje niektórych badaczy sugerują autosomowe dziedziczenie tej anomalii charakteru i osobowości.
Ponerogenną aktywność schizoidii należy oceniać w dwóch aspektach. Na małą skalę społeczną, ludzie ci przysparzają kłopotów rodzinom czy znajomym, stają się łatwo narzędziem intryg w rękach jednostek sprytniejszych. Na swoich bliskich oddziałowują powodując nastroje rezygnacji i depresji. Bywają kiepskimi wychowawcami następnego pokolenia. Ich skłonność do upraszczającego, doktrynerskiego, „prawniczego”, „czarno-białego” pojmowania życia zamienia ich nieraz dobre zamiary w nieszczęśliwe skutki. Schizoidzi często rozbijają rodziny, układy towarzyskie, niszczą małe grupki dobrych przyjaciół, który potrafią wzajemnie na siebie napuścić i podjudzić, skłócić. Lekarstwem jest identyfikowanie schizoida i publiczne obnażanie jego czy jej skłonności, oraz zacieśnianie więzów z pozostałą częścią rodziny czy znajomych.
Drugi aspekt dotyczy wielkiej skali społecznego oddziaływania, gdy schizoidalny sposób pojmowania rzeczywistości ludzkiej i skłonność do tworzenia wielkich doktryn zostają rzucone na papier i zamieniają się w liczne nakłady drukowane – wówczas ich ponerogenna rola może przyjąć makrosocjalne rozmiary. Czytelnicy, nie doceniając tych wspomnianych już deficytów osoby schizo-, lub nawet jawnej deklaracji schizoidalnej (jak chociażby w przypadku Jana Pawła II czy chaotów i diskoridanistów), asymilują i interpretują treść takich dzieł w sposób odpowiadający ich naturom. Umysły normalnych ludzi, dzięki współudziałowi własnego bogatszego światopoglądu psychologicznego, będą miały skłonność do tworzenia interpretacji krytycznej i korygującej. Niektórzy odrzucą takie dzieło z moralnym protestem, ale bez rozeznania tej specyficznej przyczyny. Ludzie mniej rozsądni a drażliwi, także nosiciele różnych aberacji psychicznych, ulegają fascynacji takimi dziełami i ich ponerogennemu wpływowi. To powoduje charakterystyczną polaryzację opinii społecznych, budząc nastroje nawet skrajnej wrogości. Typowy brak zaufania do dobrych stron natury ludzkiej towarzyszy całemu dziełu schizoida.
Kiedy więc czytamy niektóre dzieła, szczególnie polityczne, które tak niepokojąco podzieliły świat, zastanówmy się, czy nie spotykamy tam tego bardzo charakterystycznego zubożenia światopoglądu psychologicznego lub nawet jawnie wypowiedzianej deklaracji schizoidalnej, tak jak w wierszu Jana Pawła II pod znamiennym tytułem „Schizotymik„, ewentualnie także i innych przejawów zmienionego pojmowania życia, które są opisane w tym zaburzeniu. Wówczas znajdziemy zdrowy dystans w stosunku do ich treści, a równocześnie będzie nam łatwiej wyłuskiwać wartościowe elementy z zawartych tam doktryn fanatycznych, które często sprowadzają umysł czytelników do chaosu czy diskordii lub innego stanu pomrocznego. Jeżeli uczynią tak dwie lub więcej osób, to okaże się, że ich światopoglądy zbliżyły się do siebie i przycichły przyczyny sporów. Taka analiza chroni naszą higienę psychiczną.
Wysiłki schizoida będą szły przede wszystkim w tym kierunku, by stać się możliwie niezależnym i samodzielnym, wolnym i nietykalnym. Najważniejsze, to nie być na nikogo zdanym, nikogo nie potrzebować, wobec nikogo nie mieć zobowiązań. Dlatego osoba taka dystansuje się od otoczenia, nie pozwalając nikomu się do siebie zbliżyć, a kontakty, które nawiązuje, są bardzo powierzchowne. Jeśli otoczenie naruszy ten dystans, odbiera ona ten fakt jako zagrożenie własnej przestrzeni życiowej, jako niebezpieczeństwo dla swojej niezależności i integralności, zagrożenie dla wolności, więc będzie się bronić wszelkimi sposobami. W ten sposób pielęgnuje charakterystyczny dla siebie lęk przed bliskością z innymi ludźmi. Ale ponieważ w życiu nie da się uniknąć bliskości, będzie ona szukać zachowań obronnych, które mają służyć jako mur odgradzający od wszelkich wpływów otoczenia.
Niepewność, niepokój i chwiejność doznań może osiągać różne stopnie, od czujnej podejrzliwości i odnoszenia wszystkiego do siebie, do urojeń i przywidzeń dotyczących rzeczywistości, kiedy to myli się rzeczywistość wewnętrzną z zewnętrzną, tak iż nie ma się świadomości tej pomyłki, ponieważ za rzeczywistość bierze się własne projekcje. Łatwo sobie wyobrazić, jak głęboko boleśnie i głęboko niepokojąco musi odczuwać to ktoś, kogo niepewność jest stanem trwałym, a stanu tego – ze względu na wspomniany niedostatek bliskich kontaktów z innymi – nie można skorygować. Zapytać kogoś o to, zwierzając mu się ze swej niepewności i lęku, oznaczałoby konieczność zbliżenia się do niego, a ponieważ bliskości tej nie potrafi się przecież z nikim nawiązać, sądzi się, że można się spodziewać tylko niezrozumienia, wyśmiania lub też uznania za nienormalnego.
Nieufne i chwiejące się w podstawach ego, żyjące w poczuciu głębokiego braku bezpieczeństwa, które, jak się przekonamy, jest zarówno pierwszą przyczyną, jak i drugorzędnym następstwem bardzo luźnego kontaktu z innymi ludźmi, ego osoby schizoidalnej rozwijają dla bezpieczeństwa takie funkcje i zdolności, które zdają się gwarantować im lepszą orientację w świecie: spostrzeganie zmysłowe, bystry intelekt, wysoką świadomość, myślenie racjonalne, ponieważ wszystko, co emocjonalne, wprawia je w stan niepewności, wątpliwości i spięcia lękowego.
Niepewnie czując się w sferze emocji i wyrażania emocji, dążą do „czystego poznania” oddzielonego od emocji, które – w ich przekonaniu – ofiaruje im coś, na czym będą się mogły oprzeć. Można się domyśleć, że osoby schizoidalne, wybierając zawód, skłaniają się ku tym dyscyplinom naukowym, które gwarantują tę pewność i oddzielenie od płaszczyzny przeżyć subiektywnych. Chorobliwy racjonalizm, ateizm i naukowość, to często obraz całkiem psychotycznego schizoida, który nie radzi sobie z najprostszymi emocjami. W metafizyce wybiorą to, co mechaniczne i nie wymaga polegania na autorytetach duchowych. Pozostaje gimnastyka jogi bez mistyki i duchowości, tak popularna na Zachodzie.
Wielka niepewność percepcji i jej błędy
Obraz, który jako pierwszy wykorzystał w kontekście psychologicznym Schulz-Hencke dla opisania sytuacji życiowej osób schizoidalnych przedstawia bardzo plastycznie sytuację, którą wszyscy przynajmniej raz w życiu przeżyliśmy: siedzimy w pociągu stojącym na peronie, na sąsiednim peronie stoi inny pociąg. Nagle spostrzegamy, że jeden z nich rusza. Ponieważ dzisiejsze pociągi poruszają się łagodnie, niemal niezauważalnie, nie odczuliśmy żadnego wstrząsu, żadnego szarpnięcia, rejestrujemy tylko optyczne wrażenie poruszania się. Nie jesteśmy w stanie od razu się zorientować, który z pociągów jest w ruchu, aż po jakimś nieruchomym przedmiocie dostrzeżonym na zewnątrz poznajemy, że nasz pociąg jeszcze stoi, a pociąg sąsiedni jest w ruchu lub odwrotnie. W takiej pułapce jest postrzeganie i percepcja schizoidów.
Obraz ten trafnie oddaje sytuację wewnętrzną osoby schizoidalnej: nigdy nie wie ona dokładnie – w stopniu znacznie przekraczającym niepewność człowieka zdrowego – czy to, co czuje, co dostrzega i myśli, tylko sobie wyobraża; czy istnieje to w niej samej, czy też obiektywnie na zewnątrz. Efektem luźnego kontaktu osoby schizoidalnej ze światem zewnętrznym jest to, że brakuje jej możliwości orientacji w tym świecie, dlatego też waha się ona w ocenie swych przeżyć i wrażeń nie będąc pewna, czy przeżycia te może odnieść do rzeczywistości zewnętrznej, czy też są one wyłącznie jej urojeniem, należąc do jej własnego świata wewnętrznego; czy ktoś inny patrzy na mnie naprawdę ironicznie, czyja sobie to tylko wmawiam?
Czy szef lub lider wspólnoty był dzisiaj wobec mnie naprawdę chłodny, czy ma coś przeciwko mnie, czy był inny niż zwykle – czy tylko to sobie wmawiam? Czy ubrałem się jakoś śmiesznie, czy naprawdę robię wrażenie dziwaka, czy też może ludzie rzeczywiście dziwnie na mnie patrzą? Ta niepewność może osiągać różne stopnie, od czujnej podejrzliwości i odnoszenia wszystkiego do siebie, do urojeń i przywidzeń dotyczących rzeczywistości, kiedy to myli się rzeczywistość wewnętrzną z zewnętrzną, tak iż nie ma się świadomości tej pomyłki, ponieważ za rzeczywistość bierze się własne projekcje. Łatwo sobie wyobrazić, jak głęboko boleśnie i głęboko niepokojąco musi odczuwać to ktoś, kogo niepewność jest stanem trwałym, a stanu tego – ze względu na wspomniany niedostatek bliskich kontaktów z innymi – nie można skorygować. Zapytać kogoś o to, zwierzając mu się ze swej niepewności i lęku, oznaczałoby konieczność zbliżenia się do niego, a ponieważ bliskości tej nie potrafi się przecież z nikim nawiązać, sądzi się, że można się spodziewać tylko niezrozumienia, wyśmiania lub też uznania za nienormalnego.
Pomiędzy osobą schizoidalną a otoczeniem tworzy się wielki dystans – brak kontaktu, który z czasem staje się coraz większy, pogłębiając jej izolację. Zawsze niesie to ze sobą konsekwencje w postaci wielu problemów; oddalenie od świata i ludzi sprawia, że osoby takie za mało o nim wiedzą; niedostatek doświadczeń wypływający z kontaktów międzyludzkich staje się coraz dotkliwszy, a wraz z nim nasila się także brak pewności w obchodzeniu się z ludźmi. Dlatego też osoby tego typu nie wiedzą tak naprawdę, co przeżywa człowiek obok, gdyż tego można się dowiedzieć – jeśli w ogóle słowo „dowiedzieć” jest tu odpowiednie – tylko w relacji bliskości i zaufania oraz w pełnym miłości otwarciu się na drugą osobę. Dlatego też ludzie tego typu skazani są na przypuszczenia i domysły w kontaktach z innymi ludźmi, a w konsekwencji też bardzo niepewni, czy ich wrażenia i wyobrażenia na temat otoczenia, a szerzej – czy ich widzenie rzeczywistości jest tylko ich własnym urojeniem i projekcją, czy też prawdą. Na koniec zaczynają się gubić w swoich schizo-domysłach i interpretacjach, rozmijac z rezeczywistością, ale bywa, że swoje coraz bardziej urojone spostrzeżenia uważają za objawioną przez wnętrze prawdę, nieomal prawdę naukową!
Etiologia charakteru schizoidalnego
Charakter schizoidalny kształtuje zakłócenie bezpieczeństwa w wieku niemowlęcym. Przyjmuje się, że źródłem poczucia przerażenia jest niewłaściwa opieka rodzicielska: oschła, nieempatyczna i tworząca w świadomości dziecka poczucie bycia znienawidzonym, niechcianym. Dziecko, aby przetrwać taką wewnętrzną wizję opiekuna (od którego w dodatku jest w pełni zależne) może zareagować tylko wycofaniem się, rozdwojeniem, co następnie prowadzi do zablokowania ekspresji życiowej.
Schizotymia to jeszcze charakter w którym widać kompletny brak umiejętności nawiązywania i podtrzymywania przyjaznych relacji międzyludzkich, eksploatorskie podejście do ludzi – wykorzystywanie innych bez względu na ponoszoną przez nich cenę, bez gotowości do wzajemności, traktowanie innych jak „chodzących narzędzi” lub „mówiących zasobów” oraz silny egocentryzm czyli koncentrowanie się na własnej osobie, przesadna dbałość o osobiste interesy, bez zwracania uwagi na potrzeby innych i cele organizacyjne, podporządkowywanie ich własnym interesom.
Problemy osób schizoidalnych ujawniają się na tych etapach rozwoju, na których w grę wchodzi kontakt z innymi ludźmi: jest to czas aklimatyzacji w przedszkolu, w klasie, okres dojrzewania i kontakt z płcią odmienną, związki partnerskie i wszystkie inne odniesienia międzyludzkie, jak wejście do grupy czy organizacji duchowej. Ponieważ każda bliskość czy rodzaj związku budzi w tych osobach lęk, narzucają one sobie dystans tym większy, im bliższa relacja zaczyna je z kimś łączyć, im większe prawdopodobieństwo zakochania się czy stania się obiektem czyjegoś uczucia. Z taką sytuacją kojarzy im się tylko konieczność wydania się na łup innej osoby i uzależnienie się od niej. Postawa ta projektowana jest także na wspólnoty religijne czy duchowe i ich liderów.
Postawa schizoida jako osoby dorosłej nacechowana jest lękiem, konfliktowością w relacjach interpersonalnych, postawą unikową. Osoba bywa autodestruktywna i ma trudności z samooakceptacją. Ma kłopoty z tworzeniem trwałych kontaktów z innymi ludźmi oraz z kontaktami intymnymi. Osoba taka pozostaje w oddzieleniu od własnego self (ja, ego) i bez kontaktu z innymi ludźmi. Osoba cierpi na chroniczne napięcie mięśni i stawów. Jest to osoba ekstremalnie wrażliwa na wszelkie przejawy szorstkości ze strony środowiska, która nie potrafi na stałe angażować się w dowolne zajęcie czy relację. Często odczuwana jest kompensacyjna, zazwyczaj świadoma, potrzeba bycia kimś specjalnym.
Przykładowo osoba schizoidalna może się przedstawić w taki sposób: „Dzisiaj znowu zostałam sama. Przez swoją nadwrażliwość nikt mnie nie rozumie, zawsze będąc z innymi ludźmi, jestem jak gdyby obok, zawsze sama. Po prostu nie mam kontaktu z innymi ludźmi. Nikt mnie nie rozumie i zawsze prędzej lub później zrażam się do ludzi, bo jestem bardzo drażliwa, a ludzie zmuszają mnie do rzeczy niemożliwej, mianowicie takiej, żebym była taka, jak sobie wymyślili, żebym była, a ja nie umiem się dostosować. Moje życie to jest jedna wielka samotność. Wczoraj musiałam zakończyć kolejną frustrującą znajomość. No i znowu jestem sama.”
Schizoidalny styl charakteru zbliżony jest do osobowości schizoidalnej lub osobowości schizotypowej jednakże nie jest on zaburzeniem osobowości, lecz jakościowo znacznie mniej poważnym zespołem wewnętrznych ograniczeń jednostki. Osoby o schizoidalnej strukturze charakteru używają najczęściej prostych form obrony utrwalonego fałszywego Ja (mechanizmów obronnych), takich jak:
- – projekcja; (swoje uczucia i doznania wmawiają innym)
- – zaprzeczenie;
- – intelektualizacja lub spirytualizacja;
- – amnezja lub wyparcie szczególnie wobec sytuacji konfliktowych lub zdarzeń z dzieciństwa;
- – wycofanie.
Zdania skryptowe jakie „nosi w umyśle” i które charakteryzują życiową postawę, przyjmują postać patogenicznych przekonań, jak np.:
- – Nie mam prawa istnieć
- – Świat jest zły i tylko zło może mnie spotkać
- – Coś ze mną nie tak, jestem nienormalny
- – Gdybym wciąż się nie kontrolował to mógłbym oszaleć i skrzywdzić innych ludzi
- – Zagrażam najbliższym, więc będę samotny
- – Życie jest nieistotne, ważne są metafizyka i to co poza życiem doczesnym.
Osoba taka trwa w społecznym zawieszeniu, w poczuciu izolacji a chroniczne przerażenie wciąż w niej istniejące przykrywa prymitywną, tłumioną wściekłością. Umysłowo zazwyczaj są to osoby bardzo sprawne, przy czym dotyczy to generalnie myślenia abstrakcyjnego, gdyż inteligencja społeczna często nie jest zintegrowana ze stłumionymi emocjami i w związku z tym jest poważnie upośledzona.
Rodzice i wychowawcy powinni zdawać sobie sprawę z tego, że trudności ich dziecka w kontaktach z rówieśnikami oznaczają początek problemów właściwych osobowości schizoidalnej; problemy te można będzie jeszcze, być może, opanować albo złagodzić, zanim zdążą się głębiej utrwalić w psychice dziecka. Kiedy trudno nawiązuje ono kontakt w przedszkolu albo w klasie, gdy nie ma przyjaciół, kiedy we własnych oczach jest samotnikiem lub jest w ten sposób spostrzegane przez innych; kiedy młodego człowieka w okresie dojrzewania nie interesuje płeć odmienna, a jedynie świat książek, gdy unika kontaktu z rówieśnikami, uciekając w samotne zajęcia, kiedy przechodzi w tym czasie głęboki kryzys przekonań, rozgryzając kwestie dotyczące sensu życia i nie dzieląc się z nikim dręczącymi go pytaniami – to wszystko stanowi sygnały alarmowe, które trzeba dostrzec i zrozumieć i które dla rodziców muszą oznaczać konieczność szukania fachowej porady.
Schizoidzi w związkach miłosnych i erotycznych
Osoby schizoidalne mają szczególne problemy z rozwinięciem zdolności okazywania uczuć. Są niesłychanie wyczulone na wszystko, co grozi ograniczeniem ich poczucia wolności i niezależności, są skąpe w okazywaniu uczuć i czują się nieszczęśliwe, gdy partner okazuje im swe uczucia w sposób ostentacyjny. Kto będzie umiał brać je takimi, jakimi są, może liczyć na głębokie odwzajemnienie uczuć, które jednak nie będą należycie ujawnione i potwierdzane. Będąc w związku z osobą schizoidalną trzeba być wrażliwym na jej problemy i potrzeby, ale najlepiej nie mieć własnych i nic nie oczekiwać, gdyż stajesz się wtedy tylko dodatkowym uciążliwym kłopotem na liście osobistych spraw i problemów schizoida czy schizoidki.
Dla osób schizoidalnych okresem największych problemów staje się czas dojrzewania i pierwszych miłości, etap wyboru życiowych partnerów, a więc tworzenia się silnych relacji uczuciowych młodzieży. W miłości ludzie zbliżają się do siebie nawzajem w sposób najbliższy uczuciowo i fizycznie. W każdym spotkaniu dwojga osób opartym na miłości jednakowo zagrożone są nasza tożsamość i nasza niezależność, i to tym bardziej, im bardziej jesteśmy otwarci na tę drugą osobę, a także im bardziej pragniemy zachować własną tożsamość i niezależność. Z tego powodu próby zbliżenia się do drugiej osoby są raczej rodzajem zderzenia z ostrą rafą, kiedy to z bolesną ostrością ujawniają się ukryte dotychczas i nieświadomie, przeżywane problemy psychiczne.
W jaki sposób osoba schizoidalna ma żyć z rosnącą tęsknotą za bliskością i dzieleniem się sobą z innym człowiekiem, z tęsknotą za czułością i miłością, jak ma radzić sobie z coraz silniejszą fascynacją seksualną drugim człowiekiem? Nieumiejętność nawiązywania kontaktów i brak „tonów pośrednich” w tej dziedzinie, co do tej pory ujawniało się jako brak doświadczenia w relacjach międzyludzkich, sprawiają, że integracja seksualna takich osób przebiega szczególnie trudno. Nie wyczuwają one niuansów zachowania w takich sytuacjach, potrafią zwykle utożsamiać się tylko z dwiema rolami – albo wabiącego zdobywcy, albo uległej uwodzicielki. Czułość, dawanie wyrazu sympatii słowem lub gestem są im obce, brakuje im też empatii – umiejętności wczuwania się w stan drugiego człowieka.
Na poziomie świadomości lęk przed ofiarowaniem siebie, lęk przed oddaniem czy poddaniem się drugiej osobie w łóżku przeżywany jest jako lęk przed związaniem się, lęk przed więzią, która postrzegana jest jako więzienie. Pragnienie ofiarowania się, oddanie, które należy przecież do istoty człowieka, rośnie, gdy jest spychane, i powiększa lęk, tak że jest odczuwane jako konieczność całkowitego poświęcenia się i bycia pochłoniętym przez „ty”, zdominowania czy zatracenia się w kimś innym. Przez to dochodzi do demonizowania partnera jako pożeracza serc czy złodzieja duszy, co na zasadzie sprzężenia zwrotnego podsyca lęk. Tym można wytłumaczyć pewne trudno zrozumiałe reakcje osób schizoidalnych, głównie zaś gwałtowne wybuchy nienawiści, awersji, niechęci, złości. Ataki furii i złośliwości biorą się z poczucia zagrożenia ze strony rzekomo potężnego „ty”, brak tu przekonania o tym, że potęga przypisywana partnerowi jest owocem własnej projekcji.
Wszelkie próby rozwiązania konfliktu między fascynacją a lękiem wobec drugiego człowieka mogą być bardzo różne. Często wygląda to tak, że osoba schizoidalna wchodzi tylko w relacje niezobowiązujące, z których łatwo się wycofać, lub w związki czysto seksualne, w których oddziela ona niejako sferę seksu od sfery emocji. Partner(ka) jest wtedy tylko obiektem seksualnym, który zaspokaja zmysły, lecz poza tym jej czy jego nie interesuje. Jednakże właśnie z powodu braku zaangażowania emocjonalnego jej/jego związki z osobami płci odmiennej nie są trwałe. W ten sposób osoby schizoidalne chronią się przed ujawnieniem swej nieporadności i braku doświadczenia w sprawach uczuciowych, a zarazem przed „niebezpieczeństwem” miłości, która coraz bardziej jawi się jako zagrożenie. Z tego samego powodu bronią się przed przejawami uczucia ze strony partnera, nie wiedzą bowiem, jak na nie odpowiedzieć, ponieważ w ich odczuciu są one czymś wstydliwym i kłopotliwym.
Wielki jest lęk osób schizoidalnych przed związkiem z drugą osobą, przed utratą swobody, niezależności lub byciem zdobytym. Pozwala to pojąć ich często dziwne dla ogółu i niezrozumiałe reakcje. Tym, co naprawdę należy do osoby schizoidalnej i co jest jej jakoś znane, jest ona sama: stąd jej uczulenie na rzeczywiste czy urojone zagrożenia jej integralności, na próby podporządkowania czy przekroczenia progu jej starannie strzeżonego terytorium osobistego, czy próby osłabienia dystansu, w którym żyje, a który jest jej potrzebny dla urojonego ocalenia samej siebie. Takie postępowanie nie pozwala oczywiście stworzyć atmosfery zaufania między dwiema osobami, nie wspominając nawet o intymności. W odczuciu osoby schizoidalnej związek z drugim człowiekiem oznacza konieczność dania mu z siebie zbyt wiele, co jest możliwe jedynie w przypadku partnerów, którzy pragną zbyt wiele troski i bliskości ze strony drugiej osoby. Lęk przed trwałym związkiem może stać się tak silny, że osoba schizoidalna rejteruje sprzed ołtarza czy urzędu stanu cywilnego.
Schizoidzi na dystans często są dobrymi i oddanymi przyjaciółmi, natomiast w bliskim kontakcie wycofują się i zamykają w sobie, izolują tak, że nia ma do nich dostępu. Ponieważ oddzielają sferę seksu od sfery uczuć, tę pierwszą, której motorem jest instynkt i zmysły, przeżywają w oderwaniu od reszty, przez co spostrzegają partnera tylko jako obiekt seksualny (ciacho) i ich przeżywanie miłości wyczerpuje się w tej jednej tylko funkcji. Nie znają czułej gry wstępnej w erotyce; nie zważając na potrzeby partnera, dążą do osiągnięcia własnego celu. Miejsce czułości zajmują twarde uściski, czynienie bólu, brutalne obchodzenie się z partnerem czy partnerką. Może się za tym kryć pragnienie osiągnięcia wyrazistej reakcji ze strony partnera. Osoby takie mają również tendencję, by po osiągnięciu zaspokojenia jak najszybciej uwolnić się od partnera, uciec, rozstać. Zdarza się wyrzucanie partnera czy partnerki tuż po akcie seksualnym albo nieznośna chęć jej/jego wyrzucenia.
Osoba schizoidalna przenosi na partnera lub partnerkę swoją przepastną ambiwalencję między miłością a nienawiścią oraz swoje wątpliwości co do tego, czy sama może być kochana. Wystawia wtedy partnera na ciągłe próby, domagając się od niego coraz to nowych dowodów uczucia, które mają uspokoić jej czy jego wątpliwości. Postawa ta może przybrać nawet formę klasycznego sadyzmu lub psychosadyzmu. Zachowanie przybiera wówczas postać destrukcyjną, a dowody i przejawy uczucia okazywane przez partnera są pomniejszane, bagatelizowane, analizowane, podawane w wątpliwość lub w przewrotny sposób nazywane instynktem, cwaniactwem. Spontaniczne oznaki uczucia partnera odczytuje się jako dowód jego nieczystego sumienia, poczucia winy, zatuszowania zdrady lub próbę obłaskawienia.
Osoba schizoidalna często niszczy swym cynicznym zachowaniem wszelkie objawy czułości u siebie i swego partnera, a czyni to dlatego, aby im nie ulec i nie okazać się miękką, uległą, oddaną. W chwili najbardziej intymnego otwarcia się partnera rani go boleśnie słowem, trafiając w jego najbardziej czuły punkt, przy czym zachowanie, wyraz twarzy i słowa takiej osoby przybierają ton ironiczno-ośmieszający, kpiący. W ten sposób systematycznie niszczy ona w partnerze jego gotowość okazywania miłości, chyba że ten obdarzony jest niesłychaną zdolnością kochania albo jest typem masochistycznym, który działając z poczucia winy i lęku przed utratą partnera lub też z innego powodu, jest przekonany, że wszystko musi znieść, bądź też odczuwa przyjemność, będąc dręczonym. Jeśli jest inaczej, dochodzi w końcu do tego, że wycofuje się on albo zaczyna nienawidzieć, co zresztą u partnera schizoidalnego może wywołać uczucie triumfu, że niby doprowadził partnera(rkę) do pokazania „prawdziwego oblicza”. Partner (-rka) schizoidalny nie przyzna się nigdy przed sobą i innymi, że to właśnie jego czy jej zachowanie doprowadziło do takich paskudnych problemów w związku.
Kiedy chłód uczuciowy jest jeszcze większy, zachowanie osoby schizoidalnej przybiera formy ekstremalne, chorobowe, a granica oddzielająca ją od zdolności dopuszczenia się gwałtu, a nawet mordu staje się bardzo cienka, zwłaszcza gdy na partnera przenosi ona swoją nienawiść i pragnienie zemsty, które w okresie dzieciństwa kierowała silnie do osób z najbliższego otoczenia. Niezintegrowana z całą osobowością, oddzielona od niej sfera popędów jest zawsze niebezpieczna, a jeśli dojdzie do tego jeszcze daleko posunięta niezdolność wczucia się w partnera i kalectwo uczuciowe, wówczas możliwe stają się wszystkie przestępstwa na tle seksualnym, wtym mordy rodzinne.
Trudności w stworzeniu związku uczuciowego, a właściwie trudności ze znalezieniem partnera w ogóle powodują, że osoby schizoidalne próbują często same dać sobie radę w życiu, traktując siebie jak partnera i zaspokajając się jedynie poprzez masturbację. Bywa też, że kierują się ku obiektom zastępczym, i wtedy mamy do czynienia z fetyszyzmem, współżyciem z lalkami i przedmiotami. Oczywiście, wybierając obiekty zastępcze, nie mogą rozwinąć zdolności kochania, chociaż nawet w takich zdegenerowanych formach miłości jest jeszcze coś z pragnienia miłości, z tęsknoty za nią. U osób tego typu stwierdza się nierzadko infantylny poziom rozwoju sfery seksualnej, a dotyczy to nawet tych, których osobowość w innych aspektach jest wysoce rozwinięta. Wybór niedojrzałego płciowo partnera – dziecka lub młodocianego – jakiego nieraz dokonują, można tłumaczyć w ten sposób, że nie potrafią nawiązać normalnych kontaktów z otoczeniem, natomiast wobec dzieci czy nastolatków czują mniejszy lęk, gdyż mogą liczyć z ich strony na dziecięcą ufność.
Osoba schizoidalna granicząca ze schizofrenią czuje, że swym zachowaniem nie zasługuje na miłość, że nie jest zdolna do miłości i że nie potrafi nikogo przy sobie zatrzymać. Dlatego wszędzie wietrzy rywali, których często – zresztą słusznie – uważa za umiejących kochać lepiej i bardziej godnych miłości. W naturalnych, zwyczajnych zachowaniach partnera doszukuje się niepokojących powodów, przewrotnych zamiarów i diabelskiego podstępu, jest podejrzliwa i skłonna do dzielenia włosa na czworo. Może to doprowadzić do szaleństwa, sprawić, że związek stanie się nie do wytrzymania, a w końcu zostanie zniszczony. Towarzyszy temu potrzeba niszczenia, która jej samej sprawia cierpienie, lecz której opanować nie potrafi. Niekiedy owa nierozwinięta, niepotrafiąca znaleźć odpowiedniego wyrazu potrzeba miłości i pragnienie ofiarowania siebie drugiemu człowiekowi, wyrażają się gwałtownymi wybuchami zazdrości graniczącej z szaleństwem.
Motywacja w tych przypadkach szaleństwa może być następująca: Jeśli nie mogę być kochany(a), zniszczę to, czego i tak nie zatrzymam, będę przynajmniej tym, kto ustala reguły gry, a nie tylko kimś, kto cierpi. W ten sposób można rozumieć postępowanie tego typu osób, że właśnie w tych sytuacjach, kiedy chciałyby kochać i być kochane, zachowują się szczególnie odrzucająco. Jeśli partner się od nich odwróci, odczują to mniej boleśnie, niż gdyby naprawdę o niego walczyły, a mimo to zostały porzucone. Taka „profilaktyka”, której celem jest oszczędzenie sobie rozczarowania, zdarza się wśród osób schizoidalnych dość często; najczęściej podświadomie wypróbowuje się w ten sposób partnera: Jeśli on(a) mnie mimo mojego zachowania jeszcze kocha, to znaczy, że kocha naprawdę. W każdym z takich przypadków można rozpoznać, jak trudno takim osobom o przeświadczenie, że są warte miłości. W sytuacjach ekstremalnych podejrzliwość i zazdrość mogą doprowadzić do morderstwa: Jeśli on(a) mnie nie kocha, niech nie kocha też nigdy nikogo innego.
Decyzja o wejściu w stały, długoletni związek jest dla osoby schizoidalnej czymś bardzo trudnym. Szuka ona raczej krótkich, intensywnych, lecz urozmaiconych związków. Zwykle nie jest to poligamia, a tak zwana „seryjna monogamia” – szereg krótkotrwałych związków, ale każdy z jedyną wyłącznie osobą. Niewierność w stałym związku jest jednak w ocenie schizoida czymś nieuniknionym. Schizoid żąda dla siebie wolności i jest gotów, bardziej zresztą teoretycznie niż w rzeczywistości, przyznać prawo do tej wolności również partnerowi czy partnerce. Schizoid potrafii dokonywac zdrad w imię udowodnienia sobie prawa do swej urojonej wolności. Często schizoid to typ teoretyka małżeństwa, reformatora tej instytucji. Osoby schizoidalne mają w każdym razie odwagę występowania przeciwko konwencjom i tradycjom, przeciwstawiając im własny styl życia i własne poglądy. W tym okazują więcej autentyczności i odwagi cywilnej niż wielu innych ludzi, jednak prawie zawsze schizoidzi w swej walce z czymś „wylewają dziecko z kąpielą”. Czasem żyją w długotrwałym związku, bojąc się jednak jego legalizacji, dlatego częściej żyją w związkach „małżeńskopodobnych”, nie uwieńczonych formalnym ślubem.
Mężczyźni schizoidalni wcześnie osieroceni przez matkę lub rozczarowani relacją z matką często wiążą się ze starszymi, matkującymi im kobietami. Pozwala im to nadrobić niedostatki emocjonalne okresu dzieciństwa, tuszuje niezdolność do wchodzenia w związki z rówieśniczkami. Takie partnerki potrafią niekiedy dać ciepło i poczucie bezpieczeństwa, nie oczekując dla siebie zbyt wiele. Zwykle są to kobiety umiejące obdarzać uczuciem, które rozumieją sytuację partnera i nie spodziewają się czegoś, czego on nie może dać. Relacja miłosna jest jednak bardziej jak matki do dziecka niż partnerska i pokazuje niedojrzałość emocjonalną takiego schizoida. Kobiety takie wiążą jednak młodego chłopca ze sobą mocniej, niż udałoby się to innej kobiecie.
Jednakże u najbardziej skrzywionych psychicznie schizoidów, mających za sobą szczególnie złe doświadczenia z okresu dzieciństwa, rozwija się forma nienawiści do kobiet połączona z odruchami zemsty. Często dla mężczyzn schizoidalnych to, co związane z kobietą, jest obce i zagrażające, skłaniają się oni ku osobom własnej płci lub wybierają partnerkę, która dzięki pewnym cechom męskim nie wydaje im się od nich tak różna, jak „kobieta bardzo kobieca”. Związek taki ma charakter bardziej bratersko-koleżeński i opiera się bardziej na wspólnych zainteresowaniach niż na fascynacji erotycznej. We wszystkich związkach znosi on z trudem nieustanną bliskość – na przykład oddzielna sypialnia jest jego najbardziej naturalną potrzebą, a partnerka musi okazać w tym względzie zrozumienie, jeśli nie chce, aby przyjął wobec niej postawę obronną. Wiele schizoidalnych mężczyzn z takimi problemami wstępuje do zakonów, zostaje księżmi, a kobiety z podobnymi problemami chętnie zostają zakonnicami. Powoduje to wzrost problemów z członkami zakonów męskich i żeńskich oraz przysparza także kłopotów rozmaitym ruchom i grupom duchowym.
SCHIZOIDZI W GRUPIE ROZWOJU DUCHOWEGO
Swoje emocje, wady, braki i obawy przypisują często innym członkom grupy, a także liderom. Nie cierpią dużych grup duchowych, nie współdziałają dobrze w zespole, o ile podejmą w nim pracę. Nie lubią pracy grupowej ani zadań zespołowych. W tematach medytacji prowadzonej przez liderów często odbiegają w swoje własne motywy nie związane z tym, co się dzieje. Często wierzą w idee destrukcyjne typu koniec świata czy nadciągająca katastrofa. Obawiają się zatracić swoje chwiejne i słabe ego, odczuwają zagrożenie ze strony autorytetów, mistrzów i guru. Ignorują sprawy codziennego życia, obowiązki społeczne, porzucają rodzinę czy dzieci na rzecz duchowości czy metafizyki. Schizoid potrafi zniknąć z domu na kilka dni czy tygodni i lepiej nie pytać gdzie był i co robił, żeby nie spotkała cię reprymenda. Schizoidalna osoba musiała sobie gdzieś od ciebie, dzieci i rodziny odetchnąć i zająć się sobą!
Schizoidzi w szeringach często twierdzą, że nie mają żadnych problemów, trosk, kłopotów, przepracowali już wszystkie problemy, ale innym przypisują swoje wady i braki na zasadzie projekcji. Jeśli schizoid coś twierdzi o innym członku grupy, że w nim widzi czy czuje, to na sto procent jest to projekcja i temat tyczy schizoida, a nie tej osoby w której schizoid coś dostrzega, nawet jak druga osoba także jest schizoidem. Wygląda to tak, jakby schizoid nie dostrzegał drugiej osoby, nie miał wglądu, a przed sobą wielkie lustro w którym widzi siebie i obraz siebie próbuje przypisać innej osobie. W kontaktach z innymi jest to bardzo uciążliwe dla pozostałych uczestników grupy rozwoju duchowego czy medytacyjnej.
Schizoidzi w sposób charakterystyczny twierdzą, że nie mają żadnych emocji, że są spokojem, ciszą, że się roztopili w nicości. Ciało pokazuje co innego: mnóstwo dolegliwości psychosomatycznych wskazujących na emocje stłumione i wyparte. Schizoidzi nie lubią kryteriów podziału, stopni wtajemniczenia, stażu pracy i podobnych czynników rozróżniających. Buntują się ostro na ocenianie i szufladkowanie. W swej istocie nie cierpią oceniania ich ani porównywania z powodu silnego lęku przed oceną i poczucia zagrożenia dla własnej i tak bardzo niskiej samooceny. Osoby czują się niezrozumiane do tego stopnia, że uważają czesto iż żaden terapeuta czy mistrz i tak ich nie jest w stanie zrozumieć. Postawa ta jest jednym z mechanizmów obrony ego przed ujawnieniem jego wad i słabości oraz patologii. Osoby schizoidalne są często aseksualne lub autoseksualne i mają poważne problemy z zaistnieniem w związku intymnym, a nawet przyjacielskim z inną osobą.
Schizoid potrafi tak się wyizolować w czasie sesji medytacyjnych, że popada nieomal w rodzaj zaaferowania swoimi przezyciami, wizjami i doznaniami. Nie chce skończyć medytacji, kiedy prowadzący podaje koniec sesji, trwa jeszcze i udaje, że jest w samadhi, jakby w transie. Tyle, że samadhi to nie jest odlot we własne, chociażby i najprzyjemniejsze doznania. W samadhi nie ma problemów z dyscypliną, nic nie telepie ani nic, żadna energia nie trzyma w stanie przeżywania wewnętrznego. Schizoid jednak potrafi się wyizolowac i być jak nieobecny, trwać niby w medytacji, udawać, że nie zauważa końca sesji zajęć. Takie zachowania na wschodzie leczy się kilkoma bolesnymi uderzeniami w plecy schizoida popadającego w rzekome transy. A jak ma jeszcze pretensje, że mu coś ważnego przerwano, tym bardziej dowodzi zaburzeń osobowości i umysłu, a nie uduchowienia.
Schizoid zwykle źle znosi kontakt dotykowy z innymi osobami, źle znosi, gdy inni siedzą czy stoją blisko lub przechodzą obok, przeciskając się wąskim korytarzu. Schizoid nie lubi towarzystwa w pokoju, zatem wybiera apartamenty jednoosobowe, ale potrafi domagać się, aby nie były droższe, zatem niech grupa mu dopłaci za nocleg, bo on/a musi mieszkać sam/a, tak, żeby nikt aury schizo nie zaburzał.
Osoba schizoidalna często popada w rozmaite wątpliwości i podejrzenia, tak co do ruchu duchowego czy jego liderów, co chwilę przylatuje z kolejną wykrytą rzekomo aferą towarzyską. Rozmija się w swych ocenach z rzeczywistością, czesto źle interpretuje zachowania i gesty innych członków wspólnoty, przypisując innym intencje i działania, które nie są prawdziwe. Czasem domaga się naukowych, twardych dowodów na potwierdzenie mistycznych nauk i teorii życia duchowego, zupełnie tak, jakby nie zdawała sobie sprawy, że znajduje się w tematyce metafizycznej. Schizod potrafi często domagać się akceptacji, dowodu, że jest osobą akceptowaną w grupie duchowej, jednak zwykle nie raczy spełniać wielu podstawowych norm czy reguł związanych z przynależnością.
Schizotymik czy schizoid ma kłopoty z socjalizacją w grupie religijnej czy duchowej. „Zapomina” lub agresywnie zwalcza wszelkie desygnaty przynależności czy zbliżenia się do ruchu duchowego, podejrzewa wykorzystywanie jej/jego do niecnych celów. Nie chce wypełnić deklaracji członkowskiej lub „zapomina” oddać deklarację sekretarzowi grupy, zapomina zapłacić składki członkowskie, ale publicznie uważa się za długoletniego, zaśłużonego członka grupy. Uczęszcza na spotkania i zajęcia nieregularnie, ma problemy z dotarciem na programy grupowe, także terapeutyczne. Bywa, że nigdy nie wiadomo do końca czy „schizo-” się pojawi czy też nie. Wszystko tłumaczy osobistymi problemami, które przecież są „tak ważne”! Jeśli grupa czy wspólnota jest inicjacyjnego typu, a przynależność czyli „większe zbliżenie” do grupy jest kojarzone z inicjacjami, wtedy schizotymicy czy schizoidzi zaczynają zwalczać inicjacje, cały system wprowadzania ludzi do grupy czy tradycji podważają, negują, a nawet agresywnie zwalczają.
Kiedy mistrz czy instruktor jogi udzieli schizoidowi jakieś praktyki do robienia samodzielnie, schizoid robi, ale coś innego, co sobie sam wymyśli. Schizoidzi często przekręcają praktyki duchowe, dokonują wypaczeń w instrukcjach. Mistrzowie na Wschodzie często odmawiają udzielania praktyk i inicjacji osobom schizoidalnym, gdyż dokonują one wypaczeń albo wygadują potem urojone głupoty jakoby mistrz poprzez praktyki nimi manipulował lub nimi sterował. Im większe nasilenie takich rojeń, tym osobowość jest bardziej urojeniowa, schizofreniczna niż schizoidalna.
Osoby schizoidalne chorobliwie obawiają się manipulacji i często zarzucają manipulację innym, tymczasem to ich ego manipuluje otoczeniem i nimi samymi, a zarzuty są typową projekcją pokazującą, że to już nie tylko charakter schizoidalny, a bardziej choroba urojeniowa. Osoby schizoidalne często zaprzeczają realnym faktom, takim, że np. ktoś jest ich mistrzem albo, że przynależą do danej grupy duchowej, a to z powodu chorobliwej niezdolności do tworzenia zdrowych więzi emozjonalnych i towarzyskich. Schizoid potrafi nawet dziesięć lat chodzić na medytacje np. do ośrodka Sathya Sai Baba, ale powie, że Sai Baba nie jest jego mistrzem, tylko on sam, bo on ma mistrza w sobie… Takie to są zaburzenia osobowości, które nie są metafizyką, a dolegliwością…
Wiele praktyk medytacyjnych pociąga osoby schizoidalne, gdyż dzięki medytacjom mogą rozluźnić swoje napięcia i percepcję. Schizoidzi pożądają postrzegania holistycznego, całościowego, ale takiego gdzie wyklucza się wszelką potrzebę różnicowania lub uszczegółowienia. Ilość schizoidów w grupach duchowych jest zatem procentowo większa niż w przeciętnym społeczeństwie. Niestabilne ego schizoidów jest przewrażliwione na wszelką krytykę, która bardzo ich dotyka. Stąd nie życzą sobie oceniania, porównywania, klasyfikowania, uszczegółowienia percepcji wrażeń. Schizoidzi często chcą od razu dostać się na zajęcia dla osób duchowo zaawansowanych i dla liderów, jedak zupełnie się tam nie nadają. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że zaawansowanie przychodzi wraz ze stażem praktyki czy zasługami, oni uważają się już za bardzo zaawansowane, stare dusze, bo tak czują i już!
Osoby schizoidalne często całą energię i wysiłek poświęcają na ochronę siebie, na ochronę swojego ja i ego. Im bardziej podejrzliwe i nieufne, tym bardziej wszystko i wszyscy im zagrażają. Kiedy usłyszą o poddaniu się jakiemuś guru czy o słuchaniu jakiegoś mistrza duchowego, zaczynają się bronić tak, jakby zostały zaatakowane, chociaż nikt ich nie atakuje. Uważają, że muszą się bronić, a nawet, że muszą bronić wszystkich innych przed rzekomym zagrożeniem ze strony guru czy mistrzów. Jeśli impuls chorobliwej konieczności obrony rzutuje się na sąsiada, będą donosić na policję jaki to sąsiad jest zły, groźny i niebezpieczny, ale zwykle uzasadnienie będzie irracjonalne lub życzeniowe, bez poważnych uzasadniających faktów. Jeśli kobiecie jakiś mężczyzna wyda się groźny, to każde, nawet towarzyskie sam na sam skończy się oskarżeniem o próbę gwałtu, którego nie było.
Im bardziej schizoid broni swego ego, swego ja, tym bardziej to ja, ego się rozpada w chorobliwy sposób, co z czasem nieuchronnie kończy się epizodami psychotycznymi o obrazie schizofrenicznym. Obrona ego jest napięciem sił psychicznych, daje rezonans łamiący podstawy czy filary ego, w rezultacie czego następuje kolaps psychiczny, zapadnięcie się ego w sobie i rozpad struktur podstawowych. Schizoid broniący swego ego, prawa do własnego ja, w tym własnych poglądów na tematy metafizyczne czy duchowe, broniący własnej ścieżki wydumanej wedle uznania, w pierwszej kolejności kończy załamaniem i rozpadem ego, co nazywamy procesem schizofrenicznym. Przekonania metafizyczne należą akurat do rzeczy najbardziej kruchych i delikatnych, a napinanie ich wyimaginowaną obroną ego wyjątkowo łatwo załamuje struktury tegoż ego. Schizoid nie ma możliwości stwierdzenia kto ma rację, może polegać tylko na swoich przekonaniach, a te nie mają podstawy materialnej, w odróżnieniu od przekonań na tematy materialistyczne.
Samozniszczenie jakiemu ulega schizoid następuje nie na skutek ataku zewnętrzengo wroga, tylko wskutek wewnętrznych zabiegów obronnych jednostki z wadliwą osobowością czy z gruntu spaczonym schizo charakterem. Nie jest łatwym prowadzenie osób schizoidalnych po ścieżce duchowej, gdyż ich opór przeciwko Ścieżce narasta za każym razem gdy trzeba zrobić krok naprzód we właściwym kierunku, a maleje zawsze, gdy robią krok do tyłu lub w błędnym kierunku. Dodatkowo ich zaburzone egocentryczne czucie podpowiada im jakoby ich wybory były słuszne, a rady i wskazania mistrzów życia duchowego błędne.
Najbardziej chorobliwe jednostki potrafią zaatakować nieomal zbrojnie duchową wspólnotę lub swoich guru, żeby „ochronić” innych przed ich zdaniem „zgubnym skutkiem nauk i praktyk oraz manipulacji”. Cechą charakterystyczną schizoida jest zwykle samotne zwalczanie jakiegoś ruchu duchowego, nurtu mistycznego czy tradycji religijno-mistycznej. Osobie takiej trudno jest nawiązać współpracę nawet z innymi chorymi o podobnych poglądach, co ostatecznie pokazuje jaka jest przyczyna agresywnych działań zmierzających do dyskredytacji lub likwidacji w wypadku znanych liderów ośrodków antysektowych (leczony psychiatrycznie Ryszard Nowak, Dariusz Pietrek, Paweł Królak) czy innych zjadliwych krytyków rozmaitych guru, mistrzów czy przykładowo duchowości rodem ze Wschodu.
Typowy schizoid często chce być autorytetem duchowym, ale nie jest w stanie podjąć się pracy lidera duchowego, gdyż źle znosi towarzystwo większej liczby ludzi, grup i wspólnot. Schizoid sam źle znosi wspólnoty i z trudem asymiluje się w zamkniętym kręgu kilku osób uznanych za znajome i godne jego towarzystwa. Schizoid jak zostanie przypadkiem liderem w jakimś ruchu duchowym będzie miał problemy z identyfikowaniem się z tym ruchem, z przynależnością, z płaceniem składek, wypełnianiem deklaracji członkowskich. Schizoid swoich kilku znajomych „zapomni” poinformowaćw do jakiego ruchu duchowego wstąpili, gdy zdecydowali się praktykować. Na medytacje przychodzą, nie ważne na jaką, a po czasie okaże się, że system został zdeformowany, medytacja przeinaczona, dostosowana do chorego ego i jego wadliwej struktury przekonań. Grupa oczywiście będzie nieliczna, kilka osób, albo spotkania z każdym znajomym osobno, jako rzekomo „ezoteryczne wtajemniczenie wielkiej rangi”. A po prawdzie do szajs i tandeta oraz zwodzenie przez zaburzoną osobowość, która sama ma problemy z duchową tożsamością, samokreśleniem i wypełnieniem prostej deklaracji.
SCHIZOTYPIA – ZABURZENIA SCHIZOTYPOWE
Zaburzenia schizotypowe (zaburzenia typu schizofrenii, osobowość schizotypowa, schizotypia) – kategoria diagnostyczna, obejmująca zaburzenia, które cechuje długotrwały przebieg o trudnym do uchwycenia początku (co zbliża je do zaburzeń osobowości) oraz obraz kliniczny charakteryzujący się uderzającą niezwykłością (np. ekscentrycznością, czasami dziwacznością) przeżyć i zachowań, przypominających typowe objawy schizofrenii oraz w którym występuje wzorzec zachowań zdominowany społecznymi i interpersonalnymi deficytami naznaczonymi silnym dyskomfortem i ograniczoną zdolnością do zawierania bliskich znajomości i utrzymywania związków z innymi. Występuje u około 3% populacji czyli u 3 osób na 100. Jako nowa kategoria diagnostyczna została wprowadzona w ICD-10.
Objawy schizotypii – Kryteria diagnostyczne
Osobowość schizotypową charakteryzują: poczucie, że jest się przedmiotem szczególnej uwagi – że wszystko odnosi się do nas; duża koncentracja na sobie; myślenie magiczne; dziwaczne doznania percepcyjne; niekonsekwentne i nielogiczne zachowania, myślenie oraz mowa; częste gubienie wątku i kwieciste wypowiedzi; przy dużej wewnętrznej wrażliwości wyrażanie uczuć jest ograniczone, co powoduje pozorny chłód emocjonalny i dystans uczuciowy; doszukiwanie się we wszystkim ataku na siebie; wycofanie się z kontaktów społecznych z powodu lęku; przejściowo mogą występować objawy psychotyczne.Osobowość schizotypowa i schizoidalna są do siebie podobne. Obie charakteryzują się brakiem chęci przebywania z ludźmi, lecz w przypadku osobowości schizoidalnej jest to spowodowane preferencją samotnictwa, natomiast w przypadku osobowości schizotypowej – pomimo silnej potrzeby bliskości – lękiem.
Kryteria diagnostyczne DSM-IV
- – idee odniesienia (ideas of reference) z wyłączeniem złudzeń odniesienia (delusions of reference)
- – dziwne wierzenia lub myślenie magiczne, które wpływają na zachowanie i są niezgodne z normami danej kultury (np. zabobony, wiara w gusła, a w wypadku dzieci i nastolatków dziwaczne fantazje i zainteresowania)
- – niezwykłe doświadczenia zmysłowe, z uwzględnieniem złudzeń fizjologicznych
- – dziwne myślenie i mowa (np. niejasne, szczegółowe, metaforyczne, kunsztowne lub stereotypowe)
- – podejrzliwość lub paranoidalne poglądy (paranoid ideation)
- – niewłaściwy afekt (inappropriate affect) lub ograniczony afekt (constricted affect)
- – zachowanie lub wygląd, które są dziwne, ekscentryczne albo osobliwe
- – brak bliskich przyjaciół lub powierników innych niż krewni pierwszego stopnia
- – nadmierny lęk społeczny, który nie znika wraz z zacieśnianiem znajomości i kojarzy się raczej z paranoicznymi lękami, niż z negatywnymi sądami na swój temat
Kryteria diagnostyczne ICD-10
- – 3-4 cechy powinny być obecne przez minimnum 2 lata
- – niedostosowany i ograniczony afekt (osoba wydaje się chłodna i oddalona)
- – dziwne, ekscentryczne lub niezwykłe zachowanie albo wygląd
- – słaby kontakt z innymi i skłonność do społecznego wycofywania się
- – dziwne przekonania i magiczne myślenie wpływające na zachowanie i niespójne z normami kulturowymi
- – podejrzliwość i nastawienia paranoidalne
- – natrętne iluminacje bez wewnętrznego oporu, często o treści dysmorfobicznej, seksualnej lub agresywnej
- – niezwykłe doświadczenia percepcyjne z włączeniem iluzji somatosensorycznych (cielesnych) lub innych,
- – depersonalizacja i derealizacja
- – puste, rozwlekłe, metaforyczne, nadmiernie wypracowane lub stereotypowe myślenie, przejawiające się dziwacznymi wypowiedziami lub w inny sposób, bez większego rozkojarzenia
- – niekiedy przemijające epizody quasi-psychotyczne z nasilonymi iluzjami, omamami słuchowymi lub innymi oraz myślami podobnymi do urojeń, zwykle występujące bez udziału czynników zewnętrznych
Pytania pomocnicze w diagnozie:
- Czy wierzy pan/pani, że ma szósty zmysł, który pozwala przewidzieć to czego nie wiedzą inni?
- Czy często widzi pan/pani aurę pola energetycznego wokół ludzi?
Przy diagnozowaniu należy zwrócić szczególną uwagę na wykluczenie schizofrenii oraz innych zaburzeń np. łagodniejszych form całościowych zaburzeń rozwoju, np. spektrum autyzmu.
SCHIZOTYP W GRUPIE DUCHOWEGO ROZWOJU
Miewa wizje i objawienia, które z nagła każą mu coś wykonać. Przykładowo, osoba przyjeżdża na kilkudniowy obóz jogi trzy dni wcześniej, a w pierwszym dniu, gdy obóz się rozpoczyna, twierdzi, że jakiś głos, siła wyższa, jego mistrz czy bóstwo kazało mu natychmiast wyjechać i nie brać w tym udziału, bo tu są złe energie, które z ludzi na typa niekorzystnie wpływają. Schizotyp potrafii do organizatora zajęć wydzwaniać o różnych porach dnia i nocy i zapewniać po kilkanaście razy, że na pewno przyjedzie na duchowe zajęcia, ale nigdy nie dojeżdża, bo w ostatniej chwili coś mu ważnego wypada.
Schizotyp potrafi na duchowe zajęcia dotrzeć w połowie, albo na ostatni dzień i utrzymywać, że tak mu wyższe siły kazały, domagajac się przy tym przynajmniej streszczenia dla siebie programu. Stąd zwykle takich jednostek nie wpuszcza się na poważniejsze programy duchowe, gdzie wymagana jest obecność i udział w praktykach i procesach, ani się nie streszcza materiału tylko raczej wyprasza typa. Mamy pewność, że takie chorobliwe zachowania to już schizotypia, zaburzenie typu schizofrenicznego.
Osoba schizotypiczna ma trudności, podobnie jak schizoid, z nawiązywaniem przyjaźni i przebywaniem w grupach medytacyjnych, często domaga się nauczania indywidualnego, specjalnego traktowania, zrobienia wyjątku, a we wspólnocie źle się czuje, bywa, że staje się zajadłym wrogiem wszelkich grup i wspólnot duchowych, twierdząc, że ma jakąś własną ścieżkę rozwoju duchowego czy metodę praktyki, najpewniej tajemnie objawioną przez nieznanego pochodzenia siły wyższe czyli w procesie urojeń. Z zaburzeń utrudniających kontakt z innymi ludźmi osoba taka robi martyrologię swojej unikatowej ścieżki dla nielicznych, niedostępnej dla innych.
Schizotyp domaga się uwagi, koncentruje się na sobie, a słowa i gesty osób prowadzących wykłady czy medytacje odnosi tak, jakby były skierowane tylko do niej: „widzieliście jak mistrz patrzał na mnie?”, „słyszeliście jak mówił w moją stronę?”, „dzisiaj to wszytsko było dla mnie!”… Schizotyp czasem potrafi wymyślać problemy i pytania, byle prowadzący lub inne osoby zwróciły nań uwagę, domaga się, aby jego/jej problemem zajmować się w wyłączny sposób, i zachowuje się często jakby na sali nie było innych osób czy uczestników zajęć wspólnotowych. Schizotyp gdy spóźni się na zajęcia to jeszcze narzeka, że się nie czeka na jego tak ważną przecież osobę.
Osoba może twierdzić, że posiadła wyższe moce, charyzmaty, siddhi, telepatie, jasnowidzenie, wgląd, ale jak trzeba coś znaleźć ucieka, nie chce pomóc w szukaniu zagubionej rzeczy, twierdzi, że jest do wyższych celów stworzona, albo jej wyższy opiekun zakazał jej uczestniczenia „w tym”. I tak pokazuje, że chwali się ale jasnowidzem nie jest. Schizotyp potrafii przyjechać na zajęcia uzdrawiania, ale nie chce uczestniczyć w masażach, nie chce stosować polecanaych recept ani robić notatek. Kiedy są ćwiczenia w parach, nie pozwala na sobie robić bioterapii, bo oczywiście energie takich nieczystych osób jak ta z pary brudzą jego aurę! Schizotyp twierdzi, że on/a „już to wszystko wie, bo wiedzę otrzymuje z góry”, od sił wyższych, dokładnie taką jaką potrzebuje.
Schizotyp potrafii w czasie zajęć powiedzieć do osoby prowadzącej zajęcia duchowe, że głos z góry jej/jemu objawił iż ma być jego/jej partnerem czy nawet mężem/żoną. Z klasycznych zaburzeń mamy przykład pewnej Hani, która z Polski udała się do aśramu Sathya Sai Baba w Indii, zakupiła sobie ślubne sari i jęła domagać się ślubu z Sai Babą w świątyni, nie bacząc, że mistrzowie Boży typu Swami żyją w celibacie. Została obezwładniona za swe publiczne, chore i bluźniercze roszczenia i przetransportowana na leczenie psychiatryczne oraz deportowana do Polski z zakazem wstępu do aśramu mistrza w Indii.
Urojeniowe objawienia i głosy zaburzają życie codzienne, obowiązki, powinności i wspólnotowy program pracy, nauki czy medytacji. Schizotyp na medytacje w odosobnieniu potrafi przyjechać z kilkoma papugami, psami i kotami albo kozami, domagając się od grupy i mistrza, aby się ich zwierzyńcem zajmował, robiąc ze zwierzątek centrum zainteresowania, a samemu prawie nie interesować się programem praktyki. Dlatego na wschodzie radzono czasem wziąć kija i wymierzyć ze 30 uderzeń w plecy, a schizotypa precz pędzić. Wizje w przebiegu utrwalonej schizotypii nie są wizjami duchowymi ani jasnowidczymi, są jedynie zaburzeniami umysłu, które powodują liczne dziwaczne zachowania i trudności we funkcjonowaniu wspólnotowym.
Osoby z psychopatią typu schizo– potrafią wejść w związek intymny z przedmiotami albo zwierzętami, zatem stosunkowo wśród tych typów dużo osób kochających własne pieski, „bo psy są wierne, nie zdradzają i kochają dozgonnie”. A to, że sypianie z pieskiem jest zboczeniem seksualnym nie dociera do zaburzonej świadomości. Osoba przyjeżdża ze swoim takim pieskiem i domaga się aby go traktować jak człowieka, że ma niby jeść przy stole z całą grupą, uczestniczyć w medytacjach, bo „on jest ze mną, na śmierć i życie”. Czasem bardziej świrnięta zoofilska schizotypka potrafi domagać się aby jej psa traktować tak jak guru czy liderów duchowej wspólnoty i słuchać, naśladować. Tak nasilona patologia raczej nie rokuje już nadziei na znormalnienie, a dewiacja i psychopatia jest zbyt silna aby osoba nadawała się do praktyki duchowej w tym wcieleniu.
Schizotyp jak przyjdzie do aśramu, wspólnoty duchowej, zaraz chce zmieniać i modyfikować wszelkie reguły i do swoich chorych potrzeb innych dostosowywać. Kiedy wszyscy chcą godzinnej przerwy na posiłek, schizotyp walczy o pięć godzin, bo mu się uroiło, że sobie na wycieczkę wyskoczy zamiast praktykować. Pewna medytująca przyjechała na obóz jogi z dorosłą córką i rodziną, domagając się, aby kuchnia obozu gotowała jedzenia dla jej córki i jej rodziny, która będzie sobie w pobliżu na wczasach. Inna przyjechała na obóz medytacyjny, gdzie na wstępie zarządziła, że to ona przejmie obowiązki szefa kuchni, gdyż w całej galaktyce jest najlepszą specjalistką od żywienia wegetarian. Faktu istnienia innej osoby za kuchnię już odpowiedzialnej nie chciała przyjąć do wiadomości.
Schizotypowa osoba potrafi przyjść na jeden łykend zajęć do ruchu duchowego nauczającego medytacji jogicznych i ledwie zapoznawszy się z medytacjami na czakramach, podawać się za liderkę duchową nauczającą wiedzy o czakramach przekazanej jej przez wyższe byty i kosmiczne siły! Oczywiście pomija nauczycieli i mistrzów duchowych od których realnie ową niewielką w sumei wiedzę posiadła. Potem okazuje się, że organizuje zajęcia jogi tantrycznej, bardzo ceniąc swoje usługi. Na zajęcia promowanej jogi seksualnej zabiera ze sobą swoją 10-cio letnią córeczkę, która w takiej grupie seksualnej czuje się koszmarnie i przeżywa wiele stresów włącznie z molestowaniem. Na koniec okazuje się, że zaburzona schizotypowo panienka, nie tylko uważa się za „kosmiczną liderkę” powołaną przez wyższe siły, ale organizuje „krajowe dni cipki” dla kobiet, gdzie zbiera więcej narcystycznych panienek i razem oglądają sobie z pomocą lusterek swoje cipki, chwaląc się jakie ich cipki „są piękne i urodziwe”. Wykorzystuje do tego nazwę rozwoju duchowego, tantry i jogi tantrycznej czym szkodzi całemu środowisku duchowemu. Okazuje się, że udziela „indywidualnych korepetycji seksualnych” czyli daje cipkę za pieniądze jako „niezwyczajna” prostytutka, nie baczać na to, że w jednym pokoju mieszka ze zbyt młodą na takie ekscesy córeczką. I tak cipka jak widać bije na mózg tej osoby z zaburzeniami schizotypowymi.
Osoby schizoidalne jak i schizotypowe często mają zdepersonalizowaną osobowość, a także osobowość skosmizowaną, uważają się za wyższe byty z wielką kosmiczną świadomością, ale jednocześnie odmawiają wszelkiej weryfikacji ich stwierdzeń przez mistrzów duchowych czy guru zajmujących się profesjonalnie rozeznawaniem i badaniem osób pod kątem ich oświecenia czy wyższej realizacji duchowej. Ogłaszają się same i nie zgadzają się na weryfikację rzekomych cudownych możliwości ani stopnia rozwoju duchowego wschodnimi, bardzo skrupulatnymi metodami. Tak poznajemy typowe zaburzenia schizo- wśród osób mieniących się duchowymi liderami powołanymi przez wyższe siły czy natchnionymi przez wyższe byty.
Schizotyp przykuwa w kuluarach uwagę uczestników barwnymi opowieściami o swoim rzekomym życiu duchowym, wspaniałości nieba do którego eksterioryzuje albo diagnozowaniem wszystkich mistrzów i liderów, potrafi opowiadać cudowne historie o tym jaką ma wysoką pozycję u innych mistrzów duchowych, tylko jakoś w praktyce, miewa kłopoty z siedzeniem w medytacji, robieniem mantramów (bo mu akurat szkodzą) czy robieniem notatek, bo akurat on/a „to wszystko, co się tutaj mówi już dawno wie”. I tak poznajemy z jak wielkim „świrem” udającym osobę uduchowioną mamy do czynienia.
Jeśli schizotyp przyjdzie ćwiczyć sztuki walki, zwykle unika jak ognia wszelkiego typu testów, sprawdzianów, egzaminów i pokazów, wszystkiego gdzie musiałby się wykazać umiejętnościami. Za to dobrze wychodzą w kuluarach opowieści o magicznych mocach i urojonych zwycięstwach nad niestniejącymi wrogami. Jak trzeba walczyć w słusznej sprawie, schizotyp znika, podpisanie petycji w sprawie ekologicznej czy w obronie praw człowieka przychodzi z trudnością. Potrafi zostawić najbliższych na pastwę złego losu i wrogów, byle nie skalać się walką, bo walka jest brudna. A tak po prawdzie, silny lęk nie pozwala schizotykowi stoczyć walki czy zdać egzaminu na wyższy stopień w karate lub wu-shu. Łatwiej bowiem założyć własną szkołę karate, chi kung czy tai chi dla rzekomo współczesnego człowieka z Europy niźli zdać egzamin na stopień mistrzowski w autentycznie istniejącej. Szczytem absurdu są zdalne egzaminy u niewidzialnych mistrzów.
Schizotyp podejrzewa otoczenie o wszelkie nieczyste intencje, poniżanie, atakowanie, manipulację, psychomanipulację, schizotyp podejrzewa bóstwa, mistrzów i guru o przejmowanie kontroli nad umysłami uczniów duchowych, o zabieranie wolności, próbuje negować wszelkie reguły zmuszające go do dyscypliny i kontrolowania choroby czy schizozaburzeń. Schizotyp swoje wady, złe skłonności, dewiacje i zaburzenia chętnie przypisuje innym, szczególnie liderom prowadzącym grupy medytacyjne, warsztaty rozwoju wewnętrznego czy aśramy, a także mistrzom, prorokom i samemu Bogu czy Bóstwom. Ponieważ sam jest zaburzony i ma urojenia, w mistrzach duchowych, świętych i bóstwach widzi obłąkańców, szalbierzy, oszustów i psychomanipulantów. Im bardziej zaburzona czy wręcz chora jest osoba ze schizotypią, tym bardziej zło wszelkie przypisuje Bogu, Bóstwom czy Mistrzowi (Guru). W najlepszym razie, gdyż będąc samemu zagrożeniem dla bliskich i znajomych, im bardziej jest osobą schizo-niebezpieczną, tym bardziej schizotyp uważać potrafi samo istnienie mistrzów, świętych, guru czy autorytety duchowe za zagrożenie dla jego pseudo wolności, pseudo oświecenia i pseudo zbawienia.
Pewien silnie schizotypowy osobnik uważający się za lidera duchowego i wynalazcę stwierdził raz, że oświeceniu zagraża indyjski mistrz duchowy znany jako Sathya Sai Baba. Osobnik ten wcześniej podawał się za brata samego Pana Jezusa Chrystusa, za brata starszego i bardziej światłego, czyli za Lucyfera we własnej osobie. Jak starszy brat Jezusa zaczął więc praktykować wysyłanie energii dla zneutralizowania i uśmiercenia Sathya Sai Baba. Kiedy Mistrz Sathya Sai po wielu latach, już z powodu starości zachorował i trochę zaniemógł, schizotyp zaczął chwalić się publicznie, że uszkodzenie Sathya Sai Baba to jego zasługa. O tym, że w międzyczasie ów schizotyp maltretował żonę i kilkoro dzieci, wyłudzał pieniądze z banków i od osób prywatnych poprzez pożyczki, których nie oddawał, bo były na wyższe cele, a nawet był podejrzewany o bigamię i molestowanie dzieci, które znajomi zostawili na przechowanie można było dowiedzieć się z akt sądowych. Nasz schizotyp jednak twierdził, że wszelkie te złe rzeczy to zemsta Sai Baby na nim. Takie chore urojenia i chorobliwe działania stoją za osobnikami schizotypowymi i ich awersją do mistrzów czy guru, awersją bardzo patologiczną.
Schizotyp twierdzi, że nie ma już ego, bo jest na wysokim stopniu rozwoju, zatem nie będzie wchodzić w introspekcję ego. Schizotyp twierdzi, że żyje w wyższych wymiarach, a tutaj tylko jeszcze to ciało gęste zostało, żeby móc coś ludziom zakomunikować. Schizotyp podąża bez oporów za własnymi odczuciami, wizjami, rojeniami, które utrudniają życie, nie poddają się korekcie, gdyż schizoid ma zwyczaj wykonywać nawet najbardziej absurdalne polecenia głosów, snów czy postaci z wizji, ale odmawia ich interpretacji przez specjalistów. Sam wie lepiej i jest wrogo nastawiony do wszystkich, którzy ingerują w jego czy jej skrzywione postrzeganie. Widać gołym okiem depersonalizację i odrealnienie u takiej chorej osoby. W terapii takich osób poleca się ciężką pracę fizyczną i ciężki fizyczny trening.
Schizotyp chętnie podaje się w swych rojeniach za reinkarnacje jakiegoś znanego bóstwa, jak za Maryję czy Jezusa Chrystusa. W czasie życia Sathya Sai Baba pojawiło się kilka osób, które twierdziły, że to one są prawdziwym Sathya Sai Babą, a nie ten, który faktycznie był. Podawanie się za swojego nauczyciela lub za kogoś wielkiego, to typowe w przebiegu schizotypii. W zaburzeniu tym równie dobrze może się ktoś podawać za Prezydenta czy Premiera jak i za Jezusa Chrystusa czy Jego starszego brata stojącego na wyższym stopniu rozwoju. Kiedy zaczyna się proces rozpadu osobowości, pojawia się nawet mnogość i wtedy wszyscy mistrzowie i aniołowie przemawiają albo jest się wysłannikiem Rady Galaktycznej. Schizotyp jest jednak tak chory, że nie poddaje się treningowi ani żadnej korecie realnie żyjących mistrzów czy ekspertów z zakresu owej mistyki, magii, medytacji, jogi czy chociażby bioterapii.
Osoby zaburzone schizotypowo często przejawiają dziwacze dewiacje czy upodobania seksualne, potrafią zaliczać wszystkie kobiety czy mężczyzn w grupie medytacyjnej, chcą każdego za wszelką cenę poderwać, mówiąc o miłości, ale w praktyce zrywając więzi zaraz po konsumpcji. Jeśli liderzy widzą, że osoba tak się w grupie duchowego rozwoju zachowuje, podrywa, zabiega o zaliczenie innych jako swych partnerów jednorazowych, może pamiętać, że z takimi dewianckimi charakterami daleko w rozwoju duchowym się nie zajdzie. Osobnik czy osobniczka schizotypowa z reguły znika zaraz jak wyczerpie się możliwość dalszego poznawania i zaliczania kolejnych osób. Osoba taka odrzucona w swych umizgach przez lidera czy liderkę, zaczyna agresywnie zwalczać, atakować pozycję liderów lub całą wspólnotę duchową, a jej/jego szkodliwe działania mogą mieć długotrwały przebieg. Osoba wykorzytująca innych dla swego zaspokojenia seksualnego zwykle nie nadaje się ani do pracy duchowej w grupach zaawansowanych ani do pozycji duchowego lidera grupy, gdyż będzie swoimi dewianckimi zachowaniami rozbijać tak małe lokalne grupy jak i cały ruch duchowy.
Najbardziej dewianckie zachowania wykazują osoby schizotypowe z zaburzeniami orientacji seksualnej, które chcą zaliczać wszystkich bez wyjątku, bez względu na wiek czy płeć, co może być nawet niebezpieczne dla młodzieży, dzieci czy preferencji bliższych biegunowej normalności. Ambicje do pokazania się w związku seksualnym z liderami dowolnej płci, a w wypadku niemożności spełnienia swych psychopatycznych kaprysów – agresywne zwalczanie odpornych na zaloty liderów czy całej grupy – to nie tylko problem wspólnot duchowych, ale także kościołów czy partii politycznych, gdzie jedna chora schizotypiczka potrafi „wykręcić wielki skandal” i złamać kariery wielu osób. Typowe przykłady w ruchach duchowych to norwescy, angielscy i szwedzcy pederaści, którzy próbowali domagać się związku seksualnego z Sathya Sai Babą i w tym celu jeździli do jego aśramu do Indii. Kiedy za swe roszczenia i zachowania otrzymali reprymendę oraz zostali usunięci z funkcji koordynatorów, zaczęli agresywnie zwalczać tak samego Sathya Sai Babę jak i całą organizację, wedle ich urojeń rzekomo uwikłaną w pedofilię i wszelkie zboczenia, co okazało się po śledztwie jedynie „pedalskim pomówieniem” odrzuconych zalotników. Osoby silnie zboczone seksualnie przejawiają szczególną nienawiść do Boga, mistrzów duchowych (guru) oraz do duchowości i mistyki, do życia wewnętrznego.
Dokładnie z powodu takich występujących chorób, patologii i zaburzeń osobowości, mistrzowie duchowi, ci realnie praktykujący wyraźnie zastrzegają od tysiącleci, że kto nie sprawdził się w walce, ten jest po prostu pomylony. Kto nie praktykuje we wspólnocie, nie poddaje się korekcie i superwizji żyjących mistrzów, kto nie stosuje się do wymaganych w danym miejscu reguł dyscypliny czy norm moralnych, kto nie ma nad sobą realnie żyjącego mistrza (guru), kto działa jak pojawiające się zakłócenie i fantom – ten nie ma nic wspólnego z rozwojem duchowym, mistyką, duchowością, ezoteryką, medytacją, jogą czy sztukami walki. Schizoidów i schizotypów obojga płci jest procentowo sporo, a do grup duchowych i metafizycznych, do grup medytacyjnych czy jogicznych, procentowo przychodzi ich więcej niż gdzie indziej. Stąd tyle „nawiedzonych” i „zakręconych” w pseudo duchowości typu amerykański new age, satanizm, lucyferyzm, coaching, chaotyzm czy diskordia, nawiedzonych schizoidów czy schizotypów objawiających się jako „twórcy własnych ścieżek„, właścicieli swoistych pseudo tantrycznych haremów, wysłannicy rady galaktycznej czy rzekomo samoistnie oświeconych, którzy spadli z wyżyn. Jedynie ów upadek z wysokości wydaje się być w tym nawiedzeniu prawdziwy.
Jan Paweł II – Schizotymik
Są takie chwile głuche,
chwile beznadziejne
– czy wydobędę jeszcze z siebie myśl, czy z serca ciepło wykrzeszę?
Nie zrywaj wówczas ze mną,
gniewem moim wtedy się nie przejmuj.
To nie jest gniew, to nic – to tylko puste wybrzeże.
Lecz wtedy tak bardzo mi ciąży nawet najlżejszy ciężar.
Idę, lecz cały stoję, nie czuję żadnego ruchu.
Pamiętaj wówczas – nie stoisz,
lecz w ciszy te siły się prężą,
które odnajdą swą drogę, te siły, które wybuchną.
I wtedy znów – nie gwałtownie, nie cały sobą naraz.
Rozkładaj momenty serca, rozkładaj napór woli.
W gorączkowym blasku źrenic niech się natychmiast
nie spala to, co rośnie w okresach zastoju.
(Wierszyk ten napisał Jan Paweł II podsumowując swoją osobowość schizotymiczną)
Inne typy zaburzeń osobowości
Typolodzy starożytni twierdzili, że powodem takiego lub innego temperamentu są „ciecze” ludzkiego organizmu. Dzisiaj wiemy więcej i bardziej dokładnie i mówimy: fizjologia człowieka, płyny ustrojowe w których pływają hormony. Na kształtowanie się typu fizjologicznego ludzi wpływają hormony. Typ fizjologiczny ma silny wpływ na indywidualność człowieka, m.i. decyduje o jego typie psychicznym. Omówimy tu – w dużym stopniu uproszczoną – typologię prof. Kretschmera z uzupełnieniami prof. Brzezickiego.
Kretschmer wyróżnia zasadniczo dwa typy fizyczne: leptosomatyka i pyknika (weź lustro, a nawet dwa, żebyś mógł obserwować swój profil, czytaj powoli i patrz uważnie).
Leptosomatyk: mały kąt twarzowy (czoło odchylone do tyłu), cofnięta dolna szczęka, zęby górne zachodzą bardzo na zęby dolne. Wąskie wargi, blada karnacja ciała, wzrost zazwyczaj wyższy od pyknika, szczupły, kształt ciała podłużny: wydłużona klatka piersiowa, długie, słabo umięśnione kończyny, długie palce dłoni.
Pyknik: duży kąt twarzy („wypukłe czoło”), szczęka dolna wysunięta, czasem nawet zęby dolne zachodzą na górne, głowa osadzona na silnej szyi, słaby zarost czoła i karku, grube wargi, w wieku starszym skłonność do tycia, z brzuszkiem włącznie. Krótka klatka piersiowa, krótkie kończyny, krótkie palce dłoni. Cała postać przysadkowata, okrągława, „krótka”.
Kretschmer stwierdził na podstawie wielu obserwacji, że typ leptosoma posiada swoiste usposobienie, które nazwał temperamentem schizotymicznym, natomiast typ pyknika wiąże się z temperamentem cyklotymicznym. Trudno tutaj wymieniać wszystkie cechy charakterystyczne znamionujące te temperamenty. Podamy tylko niektóre.
Schizotymik: egocentryczny, zamknięty w sobie, ambitny, wrażliwy często do granic drażliwości, długo pamięta krzywdy, nietowarzyski lub towarzyski tylko wobec wybranych, nieśmiały, nieufny, trudno nawiązuje przyjaźń, ale gdy się przywiąże to bardzo trwale, skłonny do idealizowania, sumienny, trzyma się przyjętych zasad, skłonny do abstrakcji, trudno się decyduje – przeważnie po decyzji żałuje, że tę ewentualność wybrał, życiowo niezaradny, skłonny do pesymizmu.
Cyklotymik: jest w pełnej mierze przeciwieństwem schizotymika; optymista – ale nierówny – otwarty, nie przejmuje się zbytnio niepowodzeniami, towarzyski, łatwo nawiązuje przyjaźń, ale nietrwale, nastawiony realistycznie, łatwo się decyduje, praktyczny, skłonny do ustępstw, nie trzyma się sztywnych zasad, życiowo zaradny.
Temperament skirtotymiczny
Brzezicki uzupełnił podział Kretschmera, dodając temperament skirtotymiczny. Uzupełnienie to – według jego opinii – jest konieczne dlatego, że Kretschmer przeprowadzał swoje badania w Niemczech, gdzie temperament skirtotymiczny ma niewielu przedstawicieli. Jest on za to wyraźnie reprezentowany we Włoszech, we Francji, a zwłaszcza w Polsce. Niestety jednak, Brzezicki nie określił, z jakim typem fizycznym temperament ten się łączy.
Charakterystyczną cechą skirtotymika jest „słomiany ogień”. Reaguje szybko, ale na krótko. Przejmuje się, postanawia, przyrzeka i nie dotrzymuje, bo zapomniał, bo rozmyślił się, gdy przeszło uniesienie. Jest wrażliwy na najwyższe ideały, jak ojczyzna, honor, wolność, miłość, duchowość; potrafi poświęcać się, walczyć o nie. Grozi mu jednak efekciarstwo, popisywanie się, chęć imponowania za wszelką cenę: „Zastaw się, a postaw się”. Świetnie nadaje się do walki, bo ma szybką orientację, błyskawiczny refleks. Jest praktyczny, zaradny, pełen pomysłów i planów, uzdolniony do handlu, ale na zasadzie improwizowania, a nie systematycznej pracy. Daje z siebie maksimum w czasach trudnych, demobilizuje się w latach dobrobytu. Charakteryzuje go beztroska ufność: „jakoś to będzie”, brak planowości, zaufanie szczęściu, odkładanie wykonania obowiązków na ostatnią chwilę. Ma duże poczucie humoru, nawet w najcięższych okresach. Duże poczucie piękna, nawet w szczegółach ubioru. Ale znowu grozi mu niebezpieczeństwo próżności i bezkrytycznego hołdowania modzie. Jest towarzyski, ma łatwość prowadzenia rozmowy, łatwość przemawiania, łatwość przekazywania swojej wiedzy, ale z niebezpieczeństwem koloryzowania: naciągania prawdy.
***) Patologie cyklotymików i skirtotymików oraz osobowości paranoicznych w grupach duchowych dodane zostaną w późniejszym terminie, w osobnych artykułach.
WSKAZÓWKI TERAPEUTYCZNE DLA SCHIZOIDÓW
Jeśli liderzy duchowej wspólnoty nie chcą bawić się w terapię osobowości zaburzonej schizoidalnie, wtedy ograniczają się do rozpoznawania i eliminowania z grupy osób najbardziej psychotycznych z tych schizoidów, które uda się wyraźnie i bez wątpliwości rozpoznać. Wielu liderów rozwoju duchowego, medytacji, rozmaitych szkół ezoteryzmu próbuje z dobrego serca pomagać wszystkim i uzdrawiać chorych, jednak trzeba wiedzieć, że schizoidy i schizotypy nie przychodzą do wspólnoty duchowej po to, aby się zmienić, leczyć czy przetransformować. Oni zwykle nie chcą dobrej duchowej nauki ani korekty ich zachowań czy chorych poglądów. Szukają co najwyżej uznania, tolerowania i akceptacji, ale także możliwości szkodzenia wspólnocie.
Osoby „schizo-” często szukają sposobu, aby sobie dowieźć, że wszystkie grupy duchowe są złe, a liderzy duchowości to oszuści i tyrani, którzy zabierają wolność i niezależność. Nie chcą zaakceptować duchowej dyscypliny Ścieżki, a co najwyżej będą ją podważać lub obalać. Mając to na względzie, liderzy sami muszą podjąć decyzję, czy konkretny przypadek jest takim, któremu zechcą spróbować jakoś pomóc czy raczej będą chronić wspólnotę duchową przed zagrożeniem jakim są takie chore, zdefektowane osobowości. Często w praktyce okazuje się, że pomoc dla osoby jest niemożliwa, bo ona jej nie chce, a szkody w grupie duchowego rozwoju zbyt wielkie w stosunku do nikłych rezultatów terapeutycznych. Lepiej skierować takiego schizoidalnego czy schizotypowego pacjenta na zwyczajną psychoterapię niż tolerować kolejne wybryki i incydenty oraz szkodliwe kuluarowe aktywności „świrującego trolla”, „abnegata”, który swoim postępowaniem lub głupim gadaniem powoduje zniechęcenie wielu innych uczestników wspólnoty.
Zarówno osobnika, który nie chce usiąść i praktykować ze wszystkimi tak jak wszyscy, nie chce się ubrać tak jak wymaga tego tradycja duchowa danej szkoły duchowości do której przyszedł, nie chce wykonywać części praktyk duchowych bo ma o nich swoje niepochlebne zdanie, jak i osobnika, co sobie przez całe zajęcia siedzi w jogicznym lotosie i „medytuje”, ale po zajęciach nie bardzo pamięta o czym mówił prowadzący lider – lepiej pozbyć się na samym początku, gdyż są to osoby z psychotycznymi deformacjami osobowości, które nie rokują nadziei na podjęcie ścieżki duchowej transformacji. Ponieważ nie zechcą się zwykle zmienić, ich uczestnictwo jest zbędne, tym bardziej, że z czasem i tak staje się coraz bardziej uciążliwe dla wielu innych osób. Te same osoby zaproszone na potańcówkę odmawiają tańczenia, bo „one nie tańczą”, zaproszone na obiad, „akurat nie jedzą”. Ale zamieszanie i konflikty towarzyskie robią, bo „jakoś tak wychodzi”. Oczywiście, na marginesie rozwoju duchowego, można próbować prowadzić dla takich osób coś w rodzaju przedszkola i grupy typowo terapeutycznej, o ile oczywiście dobremu liderowi kompetencje na to pozwalają.
Od osób psychotycznych szczególnie wymagamy długotrwałego, regularnego uczestnictwa w zajęciach proponowanych przez daną szkołę czy tradycję duchową. Osobowość, im bardziej jest schizo-, tym bardziej jest niezdolna do długotrwałego i regularnego uczestnictwa we wspólnocie, nawet jak jest to mała kilkuosobowa grupka medytacyjna czy jogiczna. Po tym poznajemy, że osobnik czy osobniczka generalnie nie nadaje się do bardziej zaawansowanych programów pracy i praktyki duchowej. Podstawowa dyscyplina duchowa jest także praktyką testującą zrównoważenie i wytrwałość osób uczestniczących, a osoby nieufne, niestałe, podejrzliwe, siewcy wątpliwości, krotochwilni, w naturalny sposób odpadają od wielu aktywności, których opanowanie wymaga cierpliwości i wytrwałości.
Sahan w jodze, a u sufich sabur, to ideały wytrwałości i cierpliwości, którymi w wieloletnich cyklach powinni wykazać się ci, którzy dążą do wzrostu duchowego. Wszelkie niedostatki w zakresie sahan’u pokazują osoby zaburzone, które się do poważnej duchowości czy życia mistycznego zwyczajnie jeszcze nie nadają. Wschodnie opowieści, że do guru przychodzi chętny, aby zostać uczniem, a mistrz każe mu przyjść za 5 czy 10 lat po pierwszą inicjację i praktykę duchową – to nic innego jak pozbywanie się nieodpowiedniej dla szkoły ezoterycznej osobowości.
Schizotypy na Zachodzie nie potrafią czekać na inicjację i przekaz praktyk często nawet 3-6 miesięcy i potrafią nie dotrzeć na inicjację jaką sami zamówili. To pokazuje osoby niepoważne, krotochwilne, niezdolne do podjęcia wiążącej ich decyzji. Na randki też się tacy umawiają, ale zapominają przyjść, pokazując brak elementarnego szacunku dla osób, które im zaufały, nie tylko dla nauczycieli czy mistrzów duchowych. W skrajnych wypadkach schizotyp „zapomina” przyjść na własny ślub, a nieprzyjście na ceremonię inicjacji i przekazu praktyk duchowych to afront tej samej, a może nawet większej rangi.
Bardzo trudne jest leczenie osób z ich wizyjnych i czuciowych omamów, rojeń i urojeń. Osoby, które funkcjonują wedle swych chorych „odbiorów”, zwykle wymagają raczej hospitalizacji niż poważnego traktowania w społeczności duchowej. Samo narzucanie się innym z wizją, widzeniem aury czy energii, domaganiem się respektowania czyiś wizji odnośnie programu zajęć czy aranżacji miejsca praktyk pokazuje już osobę chorobliwie nawiedzoną, którą raczej trzeba wykluczyć z grupy duchowej niźli za jej fanaberiami postępować. Szczególnie, jak takie osoby same zaczynają temat i nie chcą go odpuścić, raczej należy wyzbyć się złudzeń i pomóc osobie w pakowaniu się i wyjeździe z ośrodka czy imprezy duchowej.
W grupie duchowej przykładowo prowadzona była praktyka kontemplowania białego światła, ale po 2 godzinach medytowania, jedna z osób mówi, że ona widziała złote światło i posyłała wszystkim złote światło, bo samo jej się pojawiało, a nie mogła tego przerwać. Pokazuje to chory umysł, który popada w niekontrolowane doświadczenia wizyjne, u podstaw nie potrafii się skupić na zadanym temacie, zatem nie jest to osoba uduchowiona, z boskiego pochodzenia wizjami, tylko raczej w terminologii metafizycznej demon zakłócający energię spotkania i grupy pracującej z białym światłem. I tak należy osobę traktować. Jako chory umysł, obłąkany własnymi zbędnymi wizjami nie na temat prowadzonej praktyki. Można takie funkcjonowanie zaliczyć do odrealnienia i urojeń, które pokazują chorobę, a nie duchowość.
Osoby wyraźnie psychotyczne potrafią wstać w nocy i całkowicie zmienić wystrój sali zajęć czy ołtarza zrobionego przez prowadzących liderów lub organizatorów. Oczywiście nikogo nie spytają o zgodę. Rokowania takich „typów” na poprawę są z reguły nikłe, dlatego instrukcje szkół duchowych zwykle doradzają usunięcie tego typu niewłaściwie zachowujących się osób z ośrodka praktyk duchowych czy świątyni. Podobnie z osobami, które siedzą sobie i medytują na miejscu lidera, a kiedy nadchodzi godzina rozpoczęcia się zajęć i udają „odlot”, że niby nic nie widzą i nie słyszą co się dzieje. Nie jest to medytacja ani samadhi tylko samoogłupienie i trollowanie. Radzi się od wieków najczęściej solidnego kopniaka wymierzyć albo kilka batów i ostro wywalić z nielegalnie zajmowanego w złośliwy sposób miejsca.
Osoby schizoidalne, kiedy zapisują się na trening dżudo czy karate potrafią odmówić noszenia wymaganego w klubie czy sekcji stroju. Bo za drogi, źle schizo- w nim wygląda, albo się szybko brudzi, albo jeszcze inny zmyślony powód. Prawda jest taka, że schizotypy same nie wiedzą czy będą na zajęcia uczęszczać, nie mogą się do końca zdecydować. Zatem dobra selekcja robiona przez doświadczonych trenerów jest taka, że osoba kupuje sobie sama odpowiedni strój wymagany do ćwiczenia judo czy karate, a dopiero potem zostaje przyjęta na treningi. W grupach medytacyjnych często są to także jakieś gryczane poduszki czy koce do siedzenia, chusty do medytacji albo zeszyt i długopis do robienia wymaganych notatek. Jeśli grupa wymaga odpowiedniego stroju, przykładowo białej odzieży, dobrze zadbać, aby chętny najpierw się wyposażył, a dopiero potem został wpuszczony na zajęcia danej tradycji czy szkoły duchowej. Im bardziej schizo- są osoby, tym bardziej nie są w stanie spełnić prostych wymagań formalnych, zatem zadziała naturalna selekcja.
Poważniejsza terapia osób schizoidalnych, to długotrwała nauka budowania pozytywnych więzi międzyludzkich, oczyszczanie i scalanie sfragmentowanych paskudnie jak dysk starego windowsa ego – „ja” oraz poważna nauka poddawania swego ego – „ja”, innym osobom, Guru, a także Bogu. Trzeba od podstaw zbudować filar poczucia bezpieczeństwa i akceptacji wzajemnej, a także nauczyć od zera istnienia na fundamencie zaufania, a nie lęku. Oznacza to totalną przebudowę ego, przerobienie „ja” w inną postać. Nie wielu pracę terapeutyczną raczy podjąć, a jeszcze mniej schizoidów taką pracę ukończy, a efekty utrwali. Zwykle prędzej na widok terapeuty czy guru osoby takie dostają ataku lęku, agresji czy psychozy schizofrenicznej.
Bibliografia:
- – Nancy McWilliams: Osobowość schizoidalna. W: Nancy McWilliams: Diagnoza psychoanalityczna. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2009, ss. 203-218, rozdział 9.
- – Jacek Wciórka: Zaburzenia schizotypowe. W: Bilikiewicz A, Pużyński S, Rybakowski J, Wciórka J (red.): Psychiatria. Tom II. Psychiatria kliniczna. Wrocław: Wydawnictwo Medyczne Urban & Partner, 2002, ss. 299-306.
- – Fritz Riemann, Oblicza Lęku. Studium z psychologii lęku. Wydawnictwo WAM, 2005. ISBN: 83-7318-448-1
- – David Boadella, Toksyczni terapeuci, przemoc religijna, sekty. Jacek Santorski & Co. Warszawa 1994
(Fragmenty z materiałów dla nauczycieli terapii duchowych i duchowego uzdrwiania oraz dla liderów rozwoju duchowego, jogi oraz tantry Bractwa Himawanti)
Dodaj komentarz