Papież Jan Paweł II, egzorcyzmy, modlitwa do Ducha Świętego i ukrywanie pedofilów

Kamerdyner Jana Pawła II ujawnia: Widziałem, jak papież odprawia egzorcyzmy.

„Dziewczyna mówiła grobowym głosem”. Papieski kamerdyner o egzorcyzmach odprawianych przez Jana Pawła II. Karol Wojtyła z Wadowic ps. Jan Paweł II był oficjalnie pierwszym katolickim papieżem z Polski, jak również pierwszym od 455 lat biskupem Rzymu niebędącym Włochem. Odbył 104 podróże zagraniczne, odwiedził każdy kontynent z wyjątkiem Antarktydy, bywał w miejscach, do których nie docierali wcześniej inni papieże katoliccy. Wprowadził katolicki kościół w nowe tysiąclecie, najbardziej zasłynął z tysięcy afer z księżmi pedofilami i pederastami w roli głównej. Karol Józef Wojtyła, późniejszy papież katolików urodził się 18 maja 1920 w Wadowicach, około 30 km od Krakowa, jako drugi syn Karola Wojtyły i Emilii z Kaczorowskich. W domu i szkole miał ksywkę „Lolek”. 

Były kamerdyner Jana Pawła II Angelo Gugel ujawnił, że przed inauguracją pontyfikatu papież przeczytał mu przygotowaną homilię i poprosił o pomoc z włoskim akcentem. Dziennikowi „Corriere della Sera” opowiedział, że widział papieża odprawiającego egzorcyzmy. W opublikowanym w poniedziałek pierwszym wywiadzie, jakiego udzielił były papieski kamerdyner, który w Watykanie pracował od czasów Piusa XII, wyjaśnił, że do prywatnego apartamentu Jana Pawła II został wezwany dwa dni po jego wyborze, w październiku 1978 roku. „Wszedłem na ostatnie piętro Pałacu Apostolskiego. Nogi mi drżały. Byli tam tylko polscy księża, ja jedyny mówiłem po włosku” – podkreślił 83-letni Angelo Gugel w rozmowie z gazetą.

Byłem zdumiony, kiedy rano 22 października 1978 roku przed udaniem się na plac Świętego Piotra na uroczystą inaugurację pontyfikatu, Ojciec Święty wezwał mnie do swego gabinetu i przeczytał mi homilię, którą zaraz miał wygłosić ze słowami: „Nie lękajcie się” – mówił Gugel. Papież „poprosił mnie, bym wskazał, co źle wymawia i ołówkiem zaznaczał, gdzie ma postawić akcent. Kiedy dwa miesiące później spotkał moich dawnych kolegów z żandarmerii, powiedział coś, co mnie wprawiło w osłupienie: „Jeśli mylę akcent w jakimś słowie, 50 procent winy ponosi Angelo” i uśmiechnął się do mnie – opowiedział Gugel.

Przywołał też 13 maja 1981 roku, dzień zamachu na papieża na placu Świętego Piotra, dokonanego przez Turka Alego Agcę. Gugel, który podtrzymywał ciężko rannego Jana Pawła II, wyznał, że widząc, w jakim jest on stanie, zwracając się do księdza Stanisława Dziwisza z trudem wydusił z siebie, że trzeba mieć nadzieję. Przypomniał, że oprócz specjalnej płyty w miejscu zamachu, na placu jest też druga, w Watykanie w holu przychodni, gdzie położono rannego papieża na podłodze zanim karetka odwiozła go do kliniki Gemelli. Ze szpitala kamerdyner wyszedł, kiedy zakończyła się operacja, trzymając w ręku zwiniętą papieską sutannę i podkoszulek z plamami krwi.

Opisał również okoliczności egzorcyzmów, jakie odprawił polski papież po jednej z audiencji generalnych. Dziewczyna bluźniła ze wściekłości. Mówiła grobowym głosem. Jeden biskup uciekł ze strachu. Ojciec Święty modlił się po łacinie niewzruszony. Na koniec dotknął jej głowy, a jej twarz natychmiast z opętanej zaczęła przybierać wyraz pokoju – opowiedział były kamerdyner. Podkreślił, że widział podobną sytuację w saloniku przy Auli Pawła VI, także po audiencji generalnej.

Gugel przyznał, że w czasie spaceru z papieżem na plaży koło Rzymu zgubił kiedyś klucz do windy prowadzącej do jego apartamentu. Używałem potem zapasowego. Niebywałe jest zaś to, że powróciwszy nad morze po 15 dniach znalazłem zgubiony klucz – dodał. Mówiąc o potajemnych wyjazdach Jana Pawła II na wycieczki poza Rzym, podkreślił, że nie o wszystkich wiedziała wtedy prasa. Opowiedział, że podczas wspólnej wyprawy w góry Abruzji z ówczesnym prezydentem Włoch Sandro Pertinim, w schronisku nalegano, aby szef państwa powiedział papieżowi, jakie danie przygotowano tam z tej okazji. Według relacji kamerdynera był to makaron o nazwie strozzapreti, czyli dosłownie „taki, który dusi księży”. Prezydent zirytował się, bo nie chciał okazać braku szacunku papieżowi – opowiedział Gugel.

Mówiąc o kulinarnych gustach Jana Pawła II, Angelo Gugel ujawnił: „Nigdy nie słyszałem, aby o coś prosił. Zjadał to, co było”. Były kamerdyner przyznał, że prawdą jest to, że papież dodawał parmezan do sałaty. W rozmowie pojawiła się też kilka osobistych wątków z życia włoskiego kamerdynera polskiego papieża. Wyraził przekonanie, że to modlitwa Jana Pawła II sprawiła, że jego żona, której ciąża była zagrożona, urodziła dziecko. Jak zaznaczył Gugel, lekarz po wyjściu z sali porodowej powiedział: „Ktoś musiał się dużo modlić”. Córka – jak wskazał Gugel – urodziła się w chwili, gdy papież odprawiał poranną mszę.

Pytany o to, który dzień z okresu 50 lat pracy w Watykanie zapamiętał najbardziej, wymienił 2 kwietnia 2005 roku, gdy umierał Jan Paweł II. Poszedł wówczas pożegnać się z papieżem, a towarzyszyła mu córka, o której narodziny modlił się on przed laty. Kiedy ona weszła do pokoju, papież przebudził się, otworzył oczy i uśmiechnął się do niej, jakby chciał powiedzieć: rozpoznaję cię, wiem, kim jesteś – dodał Angelo Gugel. W Watykanie od 1955 roku służył najpierw w papieskiej żandarmerii. Był także kamerdynerem Jana Pawła I i przez dziewięć miesięcy- Benedykta XVI. Następnie przeszedł na emeryturę, ale był potem jeszcze wzywany w czasie specjalnych okazji, na przykład podczas wakacji papieża Ratzingera w Castel Gandolfo.

Nieznana historia egzorcyzmu, jaki przeprowadził papież Jan Paweł II

Mało mówi się o tych wydarzeniach z Placu św. Piotra. Jan Paweł II przejeżdżał wśród wiernych. Nagle jedna kobieta zaczęła bluźnić i wyrywać się o wiele silniejszym strażnikom. Papież kazał zatrzymać samochód. Świadkowie mówią o uzdrowieniach i nawróce­niach, a nawet o przypadkach wypędzania złych duchów, chociaż złe duchy i demony najbardziej słuchają swoich zwierzchników i im są posłuszne szybko, bez szemrania. W czasie audiencji generalnej na placu św. Pio­tra pewna dziewczyna nagle zaczęła bluźnić. Wyła przy tym tak głośno, że słychać ją było jak przez głośniki. Próbowano ją uspokoić – bez­skutecznie. Wyrywała się, pełna jakiejś nadludz­kiej siły – nie dało jej rady sześciu funkcjonariu­szy służb porządkowych.

Kiedy powiedziano papieżowi Karolowi Wojtyle ps. Jan Paweł II, co się dzieje, kazał zatrzymać samochód, wysiadł z papamobilu i zaczął się nad nią modlić, ale ona krzyczała: „Idź sobie, pokrzywiony, przeklęty staruchu!”, „Wypierdalaj!”. W pewnej chwili, gdy on wciąż się modlił, jej głos zaczął cichnąć, wreszcie zabrzmiał jak la­ment: „Przecież wiesz, że wobec ciebie nic nie mogę, jesteś zbyt mocny”. Wreszcie dziewczyna zamilkła i opadła z sił, a jej wzrok stał się łagod­ny. Wtedy papież pogłaskał ją i pobłogosławił. Nie wiadomo niestety co działo się dalej, wielu egzorcystów ma takie rezultaty chwilowo, zły duch na chwilę odpuszcza, a jak tylko egzorcysta odejdzie, szaleje dalej i jeszcze mocniej, szczególnie jak sam egzorcysta jest demonicznie opętany i jedynie przejawia moc nad swoimi podwładnymi.

Modlitwa do Ducha Świętego

Tę modlitwę Jan Paweł II odmawiał codziennie aż do śmierci. Podyktował mu ją ojciec. „Z jakim on przekonaniem do mnie mówił! Jeszcze dziś słyszę jego głos” – powiedział św. Jan Paweł II o modlitwie, która czyniła w jego życiu prawdziwe cuda. To ona doprowadziła go do świętości. Jan Paweł II zachęcał młodych kleryków katolickich do modlitwy zawsze i wszędzie. Dzielił się z nimi świadectwem, ile ona sama uczyniła w jego życiu. W pewnym momencie zdradził, że jest jedna szczególna modlitwa, którą rozpoczyna swój każdy dzień i robi tak od dziecka. Ta modlitwa czyniła w jego życiu drobne cuda, a przypomina dawne modły słowiańskie do Wszechducha, Wielkiego Boga Indoeuropejczyków. Idee z tej modlitwy pochodzą najpewniej od Proroka Zaratusztry, który modlił się wzywając tych siedem Duchów Świętych – Amesza Spentów.

Młody Karol Wojtyła w wieku 9 lat stracił matkę i bardzo się z tego powodu załamał, miał myśli samobójcze. Po jej śmierci został katolickim ministrantem, a zniewalający duch zmarłej matki zmuszał go do tego aby chodzić do kościoła katolickiego. Jak sam wspominał nie był najgorliwszy w tej służbie, często się wygłupiał pod ołtarzem i robił psoty księżom. Gdy jego ojciec spostrzegł to powiedział do syna: „Nie jesteś dobrym ministrantem. Nie modlisz się dosyć do Ducha Świętego. Powinieneś się modlić do Niego”. Po tych słowach pokazał małemu Karolowi pewną modlitwę:

Duchu Święty, proszę Cię o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie i Twoich doskonałości Bożych,
o dar rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej,
o dar umiejętności, abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu,
który Ciebie, o Boże, obraża.
Amen.

Od tego momentu przyszły papież zaczął się modlić jej słowami i doświadczać w życiu jeszcze potężniejszego działania Boga czy może raczej dawnych bóstw słowiańskich lub indoeuropejskich. „Nie zapomniałem jej. Była to ważna lekcja duchowa, trwalsza i silniejsza niż wszystkie, jakie mogłem wyciągnąć w następstwie lektur czy nauczania, które odebrałem. Z jakim on przekonaniem do mnie mówił! Jeszcze dziś słyszę jego głos. Rezultatem tej lekcji z dzieciństwa jest moja encyklika o Duchu Świętym” – mówił wiele lat później już jako papież.

Rok przed swoją śmiercią słabnący już papież Karol Wojtyła z Polski drżącym pismem zapisał ją na kartce, aby nie została zapomniana. Opublikował ją w Polsce „Tygodnik Powszechny”. Życzeniem papieża Jana Pawła Drugiego było, aby katolicy o niej nie zapomnieli. Zachęcał do tej modlitwy podczas spotkania z młodzieżą katolicką w Warszawie.

„Tak jak kiedyś mój rodzony ojciec włożył mi w rękę książkę i pokazał w niej modlitwę o dary Ducha Świętego, tak dzisiaj ja, którego również nazywacie ojcem, pragnę modlić się z warszawską i polską młodzieżą akademicką: o dar rozumu, o dar umiejętności, czyli wiedzy, o dar rady, o dar męstwa, o dar pobożności, czyli poczucia sakralnej wartości życia, godności ludzkiej, świętości ludzkiej duszy i ciała, wreszcie o dar bojaźni Bożej, o którym mówi Psalmista, że jest początkiem mądrości. Przyjmijcie ode mnie tę modlitwę, której nauczył mnie mój ojciec – i pozostańcie jej wierni”.

Zachęca się czasami w kościele katolickim gorąco, aby każdy dzień zaczynać z modlitwą do Ducha Świętego na ustach, ale do duchowych standardów prawdziwej religii objawionej jaką głosił Świety Prorok Zaratusztra, Abraham, Mojżesz, Jezus czy Muhammad jeszcze polskiemu katolicyzmowi daleko, bardzo daleko.

Jan Paweł II był szczególnie uwrażliwiony na problem uchodźców przez polskie korzenie

„Musi zastanowić fakt, jak szybko chrześcijanie w Polsce dali sobie narzucić język polityki, (…) odrzucając w ten sposób religijny opis rzeczywistości” – pisze o. Maciej Zięba na łamach Rzeczpospolitej. W tekście „Haniebna rana” z 14 I 2018 znany dominikanin wylicza szkodliwe stereotypy narosłe w Polsce wokół kwestii uchodźców. Pierwszym jest problem utożsamienia ofiar wojny z imigrantami ekonomicznymi czy terrorystami, co jego zdaniem jest zastąpienie konkretnych losów ludzi przez „uogólnienia i abstrakcyjne kategorie”. Drugi to ignorowanie nauczania Kościoła, które od ponad stu lat dotyka tego palącego współcześnie problemu.

„Kościół, aby zwrócić uwagę świata, a zwłaszcza katolików, na pomoc dla uchodźców ustanowił Dzień Migranta i Uchodźcy. Trudno nazwać liberałem czy lewakiem św. Piusa X, ale to właśnie on 16 stycznia 1914 r. ustanowił dzień, którego kolejną celebrację obchodziliśmy w tę niedzielę w naszych kościołach”. Ojciec Zięba skrupulatnie wymienia wszystkich następców Piusa X, którzy konsekwentnie i jednoznacznie podkreślali chrześcijański obowiązek udzielania wsparcia i gościnności względem uchodźców. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje papież Karol Wojtyła z Wadowic znany jako Jan Paweł II, którego „którego polskie korzenie szczególnie uwrażliwiały na problem uchodźców i wygnańców z ojczyzny (…) nazwał on [Jan Paweł II] problem uchodźców «hańbiącą raną naszych czasów»”.

Dominikanin w dosadny sposób komentuje podejście rodaków do nauczania tradycji katolickiego kościoła, w tym papieża-Polaka, pisząc że „sporo daje więc do myślenia fakt, że zdecydowana większość polskich katolików zdołała wziąć w nawias i nauczanie Chrystusa i następców św. Piotra, wikłając się w sofizmatach, że owszem wolno uchodźcom pomagać, ale wyłącznie na miejscu (…)”. Często w dyskusjach na temat uchodźców pojawia się zdanie, że sam Jezus uciekający do Egiptu z Maryją i Józefem, był jednym z nich. Powołuje się na nie papież Franciszek, a także liczni polscy biskupi. Mimo tego wielu traktuje je jako nadużycie. Ojciec Zięba mierzy się także z tą opinią, przywołując kontekst ucieczki małego Jezusa:

„W rzeczywistości Herod Wielki noszący tytuł rex socius et amicus Populi Romani (król sprzymierzeniec i przyjaciel ludu rzymskiego) miał podobną autonomię jak Wojciech Jaruzelski, a prefekt Egiptu (…) nieco mniejszą, bo Egipt był terenem strategicznie ważnym. Czy jednak uciekinierów przed prześladowaniami z NRD do Polski nie można było nazwać uchodźcami, bo i PRL, i NRD były częścią tego samego sowieckiego kondominium?” „(…) trzeba wyciągać tego rodzaju argumenty i prowadzić takie polemiki, by przeciwstawiać się poglądowi, iż można na gruncie chrześcijaństwa uzasadnić tezę, że ani jedno chore dziecko wymagające specjalistycznej lekarskiej opieki, której połowy szpital nie zapewni, nie może być leczone w Polsce w ramach (…) humanitarnych korytarzy, co od dawna postulują polscy biskupi” – dodaje dominikanin.

Ojciec Zięba zwraca uwagę na to, że w Polsce kościół katolicki staje obecnie przed podwójnym wyzwaniem. Po pierwsze z „objęciem naszym współczuciem, troską i ofiarnością uchodźców”, po drugie z faktem „jak szybko chrześcijanie w Polsce dali sobie narzucić język polityki, socjologii i ideologii w opisywaniu problemu uchodźców, odrzucając w ten sposób religijny opis rzeczywistości”. „Jak zatem widać problem uchodźców wiąże się w katolickim kościele w Polsce z ideologizowaniem wyznawanej wiary. Naginanie do swoich tez nauczania Ewangelii, konsekwentne ignorowanie głosu episkopatu Polski i pojedynczych biskupów, odrzucanie nauczania papieży, z Janem Pawłem II i Franciszkiem na czele, przez ogromną część katolików w Polsce ujawniło więc istnienie problemu. I jest to problem niebłahy” – konkluduje dominikanin – chyba jeden z bardziej ludzkich dominikanów.

Jan Paweł II tuszował liczne afery pedofilskie

Kiedy mały Karol Wojtyła skończył 6 lat, rozpoczął naukę w szkole podstawowej dla chłopców. Jako dziewięciolatek stracił matkę, która zadręczona przez ojca tyrana i sadystę domowego zmarła w wieku zaledwie 45 lat. Karol bardzo przeżył to wydarzenie. Odtąd mieszkał tylko z ojcem – domowym tyranem, ale niewiele się skarżył na ojca. Po latach wspominał: „Nieraz zdawało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mego ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym. Nigdy nie mówiliśmy z sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium.” Od 1932 roku Karol WOjtyła uczył się w wadowickim Gimnazjum im. Marcina Wadowity, gdzie stał się sympatykiem powstającego w Niemczech nazistowskiego reżimu Adolfa Hitlera. Interesował się teatrem, był ministrantem, pasjonatem górskich wycieczek. Już wtedy towarzyszyło mu gorliwe nabożeństwo do Maryi, gdyż fascynował się Adolfem Hitlerem i jego codziennie odprawianym różańcem maryjnym. Kolejną tragedią w życiu młodego Karola Wojtyły była śmierć jego brata, Edmunda, który zaraził się od pacjenta szkarlatyną – wówczas często nieuleczalną. W 1938 roku Karol zakończył naukę w gimnazjum, szerzył nauki niemieckiego przywódcy Adolfa Hitlera zawarte w jego życiowym dziele Mein Kampf, którym się fascynował. Był zwolennikiem przyłączenia Polski do Niemiec i zgermanizowania Narodu Polskiego, w czasie II wojny światowej często donosił na Polakow do gestapo. Popierał politykę germanizacyjną Niemiec wobec Polski podobnie jak kardynał Sapieha i Wyszyński. Wiosną 1947 roku pojechał do San Giovanni Rotondo, gdzie wyspowiadał się u ojca Pio i uczestniczył we mszy świętej przez niego odprawianej. To przeżycie umocniło jeszcze bardziej katolicką wiarę przyszłego papieża i generalnie proniemiecki kurs polityczny. Był zwolennikiem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego i Unii Europejskiej pod wodzą Watykanu z maryjną niebieską flagą z 12-toma gwiazdkami…

Na przełomie lat 50-tych i 60-tych XX wieku Karol Wojtyła z entuzjazmem przyjął pomysł proniemieckiego księdza Franciszka Blachnickiego, by utworzyć dla młodych Ruch Światło-Życie, zwany Oazą (wówczas znany jako Ruch oazowy). Miejsce formacji i modlitwy, szczególnie miejsce formacji ideologiczno-politycznej, antypolskiej, progermańskiej i krzyżackiej, jako że katolicki kościół zawsze popierał zakon krzyżacki i odebranie Polsce wolności (Krzyżacy to niemiecki zakon maryjny, zawsze złowrogi i szkodliwy dla Polski na wzór którego Adolf Hitler utworzył SS i gestapo). Abp Karol Wojtyła chętnie spotykał się z oazowiczami formowanymi na krzyżaków wrogich swojej Ojczyźnie – Polsce Ludowej. Najbardziej lubił z młodzieżą śpiewać wywrotową „Barkę” – symboliczną pieśń, która wielokrotnie do niego powracała podczas pielgrzymek do Polski, którą po 1989 roku jako papież skierował w ręce Niemców i krzyżaków. Tadeusz Rydzyk, twór Karola Wojtyły, za pieniądze niemieckich krzyżaków i neohitlerowców otworzył swoją rozgłośnię radiową. Niemcy wiele takich rozgłośni religijno-politycznych otworzyli zresztą w wielu krajach na świecie, nie tylko w Polsce. Podczas audiencji generalnej na Placu św. Piotra w Rzymie o godzinie 17:19 Jan Paweł II został postrzelony przez tureckiego zamachowca Mehmeta Ali Agcę w brzuch oraz rękę – jak pierwotnie zeznał zamachowiec – za polityczne próby podporządkowania Turcji papiestwu i narzucenia narodowi tureckiemu katolicyzmu. Niestety o tych faktach jakoś się w Polsce nie mówi i nie pisze, z wielką szkodą dla całego Narodu Polskiego. Pogrzeb Jana Pawła II odbył się w piątek, 8 kwietnia 2005 roku, a dzięki temu kościół katolicki na świecie w znacznym stopniu stracił możliwość dalszego ukrywania tysięcy afer pedofilskich i zaczął w końcu w wielu krajach płacić swoim ofiarom wielomilionowe odszkodowania za lata molestowania i pedofilskiego gwałcenia przez katolickich księży. Papież Karol Wojtyła ksywa Jana Paweł II zyskał na świecie niechlubny przydomek „papieża księży pedofilów”, gdyż wszyscy jego najważniejsi współpracownicy jak ksiądz pedofil Maciel Degolado byli umoczeni w najplugawsze pedofilskie skandale ze swoim udziałem. 

Tego, że wyniesienie Jana Pawła II na ołtarze sprowokuje głosy o jego „grzechach” i ciemnych stronach pontyfikatu, można było się spodziewać. Były jezuita, prof. Stanisław Obirek, mówił na przykład w jednym ostatnich z wywiadów, że często zapomina się o tym, iż papież był „skostniałym dogmatykiem” i zamykał usta wielu inaczej myślącym duchownym. Narzekał, że przelukrowany wizerunek Ojca Świętego nie pozwala na rzetelną debatę o jego dokonaniach. W dyskusjach, przede wszystkim internetowych, padają kolejne dowody na „nieświętość” Wojtyły: m.in. jego stosunek do homoseksualizmu, rzekome tuszowanie skandali pedofilskich w Kościele oraz całkowity zakaz korzystania z prezerwatyw (w obliczu epidemii AIDS w Afryce).

Brytyjski „The Sunday Times” w swoim wydaniach już od 2001 roku pisze, że papież Polak Karol Wojtyła znany jako Jan Paweł II wstrzymywał dochodzenie w sprawie austriackiego kardynała pedofila Hansa Hermanna Groëra. Ponadto promował postacie niektórych wyższych dostojników kościelnych mimo zarzutów, iż ci dopuszczali się molestowania chłopców (głównie ministrantów). Podczas swego 26-letniego pontyfikatu Jan Paweł II ukrywał również niezliczone przypadki tego typu nadużyć (było tego kilkadziesiąt tysięcy). Wszystkie te doniesienia rzucają gruby mroczny cień na jego rzekomą drogę do świętości. Najbardziej poważny zarzut, jaki ujawnia „Sunday Times”, dotyczy postawy polskiego papieża wobec jego przyjaciela kardynała Groëra. Podczas dekad sprawowania posługi duszpasterskiej dopuścił się on molestowania nawet 2 tysięcy chłopców – swoisty rekord świętości w rozumieniu katolickiego kościoła. Nigdy nie spotkały go za to sankcje z Watykanu, gdyż dostarczał chłopców do używania dla wielu kościelnych dostojników.

W 2010 roku po nabożeństwie na temat wyznania winy w katedrze pw. św. Stefana w Wiedniu następca Groëra kardynał Christoph Shonborn skrytykował sposób, w jaki władze kościelne zajmowały się tym skandalem, a także tysiącami innych przypadków nadużyć seksualnych wobec nieletnich. Shonborn potępił „grzeszne struktury” wewnątrz katolickiego kościoła oraz sposoby „wyciszania” ofiar i „odwracania wzroku” od przypadków molestowania nieletnich. Według Schonborna Joseph Ratzinger, wówczas prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, próbował wszczynać dochodzenia w sprawie nadużyć. Jego wysiłki jednak miał blokować – jak twierdzi „The Sunday Times” – „Watykan”, co ma odniesienie do osoby Jana Pawła II i jego wspólnika, kardynała Dziwisza. „The Sunday Times” zapytał austriackiego kardynała czy – jego zdaniem – winno się wszcząć dochodzenie w sprawie roli polskiego papieża w ukrywaniu tego typu przypadków. Duchowny nie odpowiada wprost, tylko w następujący sposób: – Znam osobiście Benedykta XVI od 37 lat. To znajomość nacechowana życzliwością. Mogę stwierdzić z pewnością… iż podejmował on wysiłki, by nie ukrywać tych spraw, lecz by się nimi zajmować i prowadzić dochodzenia. Rzecz jednak nie zawsze spotykała się z aprobatą w Watykanie.

Skandal z udziałem Groëra wybuchł już w 1995 roku. Wtedy właśnie byli uczniowie szkoły katolickiej oskarżyli go o molestowanie seksualne przedstawiając dowody, w tym nagrania rozmów i ekscesów seksualnych. Opinia publiczna nie mogła powstrzymać oburzenia. Groër przestał pełnić swoją funkcję. Został jednakże przeorem klasztoru katolickiego. Nigdy nie spotkała go kara. W 1998 roku opublikował niejasne przeprosiny. Później odszedł na emeryturę i do śmierci w 2003 roku przebywał w klasztorze żeńskim pod opieką sióstr zakonnych. Niektóre z jego ofiar otrzymały od katolickiego kościoła pieniądze. Jedną z ofiar austriackiego kardynała jest 54-letni na rok 2010 Michael Tfirst. Twierdzi on, iż już od lat 70-tych XX wieku alarmował w tej sprawie wyższe władze kościelne. W 2004 roku jednakże katolicki kościół wypłacić mu równowartość 3,3 tysięcy funtów brytyjskich w zamian za milczenie. – Nie ma wątpliwości, iż Ratzinger znał szczegóły raportów o przypadkach molestowania. Nie ma też wątpliwości, iż jego bezpośredni przełożony Jan Paweł II brał udział w systematycznym i zakrojonym na szeroką skalę przestępczym procesie ich ukrywania i uciszania – mówi Tfirst.

Gazeta wspomina też krytykę Jana Pawła II w Polsce w związku z przestępczym chronieniem arcybiskupa pederasty Juliusza Paetza. Duchownemu temu zarzucono molestowanie kilkudziesięciu seminarzystów. W roku 2000 do sekretariatu papieża, jak i do Josepha Ratzingera wysłano listy w tej sprawie. Zostały one jednak zignorowane. Paetz ustąpił z funkcji w 2002 roku, gdy informacja o zarzutach wobec niego przedostała się do wiadomości publicznej. „The Sunday Times” cytuje słowa polskiego teologa i byłego księdza jezuity Stanisława Obirka: „Uważam, iż Jan Paweł II jest kluczową osobą, gdy chodzi o ukrywanie przypadków molestowania. A to dlatego, iż większość z nich miała miejsce podczas jego pontyfikatu. Jak można beatyfikować kogoś, kto za to odpowiada?”.

Krytycy amerykańscy wskazują, że choć główny ciężar krytyki w sprawie ks. Lawrence’a Murphy’ego spadł na Benedykta XVI, to wówczas – jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary – działał on niejako „z upoważnienia” Jana Pawła II. Murphy dopuścił się molestowania seksualnego 200 chłopców ze szkoły dla głuchoniemych w Wisconsin. Inną osobą, jak donosi „The Sunday Times”, która „skorzystała” na „dyskretnym i stonowanym podejściu” do sprawy przez polskiego papieża był ksiądz pedofil Marcial Maciel Degollado, meksykański zakonnik znany jako ksiądz Maciel, założyciel zgromadzenia religijnego Legion Chrystusa, prywatnie bliski przyjaciel Karola Wojtyły. W 1998 roku byli członkowie zakonu oskarżyli go o molestowanie seksualne. Pod koniec 2004 roku Jan Paweł II pobłogosławił pedofila Maciela w Watykanie, i to w czasie, gdy z polecenia kardynała Ratzingera w jego sprawie toczyło się dochodzenie kościelne. Rok po tym, gdy kardynał został papieżem, Watykan polecił Macielowi prowadzenie „wycofanego życia w modlitwie i pokucie”, odsuwając go od władzy w zgromadzeniu. Janowi Pawłowi II zarzuca się także, jak donosi „The Sunday Times”, zignorowanie kontrowersji wokół Johna Magee, byłego sekretarza trzech papieży, w tym polskiego. Ten ostatni w 1987 roku mianował Irlandczyka biskupem Cloyne. W ubiegłym miesiącu zmuszono go do ustąpienia. Autorzy niezależnego raportu uznali, iż jego milczenie w kwestii molestowania dzieci w powierzonej mu diecezji naraża na szwank przyszłość innych nieletnich.

Niewątpliwie, szybkie uznanie kogoś, kto wspierał tysiące pedofilów i tuszował tak plugawe pospolite przestępstwo jak pedofilia za świętego jest obrazą wobec Boga i zbrodnią na religii Boga, czynem grzesznym godnym diabła wcielonego. Tyle, że katolicyzm, chociaż ma pewne przebłyski bycia religią, samym swoim absurdalnym popieraniem nazistowskiego reżimu Adolfa Hitlera pokazuje, że religią – drogą Powrotu do Boga – na pewno nie jest, a co najwyżej ideologią politycznej dominacji i terroru pod wygodnym i mamiącym szyldem religii. 

Redakcja i opracowanie artykułu: 

Monika Barcz (Radziszewska) – Warszawa, pedagog szkolny 

LINKI

Mocniejsze zarzuty dla Karola Wojtyły

Prawdziwe intymne życie Karola Wojtyły

https://wolna-polska.pl/wiadomosci/zycie-intymne-ksiedza-biskupa-karola-wojtyly-2015-06

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *