Czym jest osobowość i jej zaburzenia
Osobowość to zespół trwałych wzorców myślenia, odczuwania i zachowania, charakteryzujący indywidualny styl życia i sposób adaptacji jednostki. Osobowość jest efektem współdziałania czynników konstytucjonalnych, rozwojowych i doświadczeń społecznych. Natomiast zaburzenia osobowości i zachowania to rozmaite rodzaje funkcjonowania, mające jakość choroby. Zaburzenia osobowości to utrwalone wzorce zachowań, odmienne od powszechnych w danej kulturze i środowisku, zaburzenia te charakteryzują się odmiennym sposobem przeżywania i odnoszenia się do innych ludzi niż ten, który obowiązuje w danej grupie. Formują się w dzieciństwie, są względnie trwałe i na całe życie, łączą się z brakiem elastyczności w reagowaniu i zachowaniu.
Zaburzenia osobowości, rozumiane jako zaburzenia funkcjonowania jednostki w jej środowisku społecznym, mogą wynikać przede wszystkim z uszkodzenia somatycznego, organicznego. W przypadku stwierdzenia uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego – używa się terminu „charakteropatia”, dla odróżnienia od zaburzeń uwarunkowanych psychospołecznie, tzw. psychopatii.
Zaburzenia osobowości są jedną z postaci zaburzeń psychicznych i obejmują różnorodne formy psychopatologiczne. W przebiegu zaburzeń osobowości, charakteropatii czy psychopatii występują zwykle następujące objawy: znacząco dysharmonijne postawy lub zachowania, wyrażające się w takich obszarach życia psychicznego jak: afektywność, kontrola zachowań impulsywnych, style myślenia lub przeżywania, relacje z innymi osobami; wzorce zachowań trwają przez dłuższy czas i nie są ograniczone do zaostrzenia innego zaburzenia psychicznego; wzorce zachowań utrudniają funkcjonowanie społeczne lub zawodowe oraz uniemożliwiają głębsze relacje z innymi osobami; zaburzenia osobowości rozpoczynają się w okresie dzieciństwa lub adolescencji i trwają w okresie dorosłości; subiektywne uczucie dyskomfortu w przebiegu zaburzeń osobowości pojawiają się zwykle w późniejszym okresie jej trwania.
Osobowość paranoiczna
Osobowość paranoiczna to zaburzenie osobowości, w którym występuje chłód emocjonalny, wycofywanie się z kontaktów z innymi, wrogość, nadmierna podejrzliwość, nadmierna wrażliwość na lekceważenie i krytykę, niezdolność do wybaczania urazy. Osobowość paranoiczna cechuje się nadmierną wrażliwością na niepowodzenie i odrzucenie ze strony innych, tendencją do długotrwałego przeżywania przykrości, postawą ksobną, tendencją do zniekształcania codziennych neutralnych lub przyjaznych doświadczeń jako działań wrogich.
Osobowość paranoiczna charakteryzuje się podejrzliwością i brakiem zaufania w stosunku do innych osób, poczuciem, że są okłamywani, wykorzystywani i manipulowani przez otoczenie. Do tego dochodzi przekonanie o własnej nieomylności, bardzo poważne traktowanie siebie, całkowity brak autoironii i niepodatność na krytykę. Osoba z osobowością paranoiczną ma tendencję do analizowania wszystkich przekazów zewnętrznych poszukując w nich ukrytych, najczęściej wrogich, motywów. Ponieważ ryzyko wystąpienia tego typu zaburzenia osobowości jest powiązane ze schizofrenią w najbliższej rodzinie, przypuszcza się, że to zaburzenie ma podłoże genetyczne.
Paranoidzi to ludzie z pozoru „zupełnie normalni” i niełatwo zauważyć, iż w ich osobowości kryje się psychiczny problem. Szczególnie wtedy, gdy są inteligentni i dobrze społecznie zaadaptowani. Są oni paranoiczni, ale nie mają paranoi (a więc psychozy). Nie koncentrują się więc na jakimś zgoła nieprawdopodobnym temacie, w rodzaju tego, że nieżyjący od dwudziestu lat mąż trzydzieści lat temu zatruł studnię i wodociągi, co nie pozwala na normalne korzystanie z wody. Nie są też paranoidalni − nie twierdzą, że atakują ich telepaci z planety Muzi czy inne niewidzialne siły. Różnica pomiędzy tym, co paranoidalne a tym, co paranoiczne polega przede wszystkim na większym nieprawdopodobieństwie i „nieziemskości” tego pierwszego.
Jeśli aspekt paranoiczny w osobowości człowieka nie jest bardzo silny, nierzadko nigdy nie będzie nam dane się o nim przekonać. Chyba, że nadepniemy na odcisk takiej osobie. Osobowość paranoiczna charakteryzuje się bowiem specyficznym stosunkiem do kwestii swych praw i własności. Umiejscawia się w pozycji kogoś, kto musi stale o swoje prawa walczyć. Paranoid to ktoś stale zagrożony. Jest jedynym sprawiedliwym wśród rzeszy kombinatorów, spiskowców, malwersantów. Paranoid raz urażony, na ogół nie zapomina urazy, a ten który będzie chciał go przeprosić, pogrąży się jeszcze bardziej – ukaże swoją „prawdziwą twarz” manipulatora.
Osobowość paranoiczna łatwo może przyjąć rolę pieniacza, a więc osoby która trawi swój czas na walce przed sądem czy różnymi instytucjami. Będzie tam próbować dochodzić „sprawiedliwości”, stając się prawdziwym uprzykrzeniem sędziów i urzędników. Na ogół też żadnego wyroku, prócz korzystnego dla siebie, nie uzna za sprawiedliwy. Wszędzie bowiem widzi złą wolę, przekupstwo, układy i spiski. Dlatego będzie pisać kolejne odwołania i apelacje, przekazując sprawy do wyższych instancji i kolejnych instytucji. W tym, co piszą do sądów i instytucji, osoby paranoiczne mogą być bardzo logiczne i składne, wręcz elokwentne. Jednak po czasie, przy którymś tam z kolei piśmie, staje się widoczne, iż jest to w zasadzie logika pozorna. Spod zasłony prawniczych sformułowań i wyłuszczania rzekomych faktów zaczyna wyłaniać się niezdolność do przyjęcia innej prawdy od własnej. Niekiedy proces ten jest swoistym powolnym ujawnianiem się zaburzonej strony osoby, którą wcześniej uważaliśmy za mieszczącą się w granicach normy. Może to być dla otoczenia doświadczeniem dość traumatycznym.
Osoby paranoiczne nie uznają tajemnicy, tajemnicy społeczeństwa i relacji międzyludzkich. Nie uznają tego, co niejasne, przypadkowe lub wielorako zdeterminowane. Wszystko, co inni robią jest robione po coś, w jakimś świadomie podjętym celu. Inni ludzie w każdym momencie realizują swoje cele i na ogół są w tym bardzo sprawni i wyrachowani, więc należy mieć się na baczności. Społeczeństwo kierowane jest przez zestaw raczej prostych reguł, a ci co je znają i stosują, trzęsą innymi. Ludzie o osobowości paranoicznej mogą robić wrażenie osób, które posiadły wiedzę o życiu i innych ludziach, a na podstawie ich wypowiedzi mechanizmy świata mogą się wydawać w końcu zrozumiałe i jednoznaczne.
Osobowość paranoiczna w różnych aspektach życia
Podejrzliwość i nieufność związane z paranoicznym zaburzeniem osobowości wpływają przede wszystkim na sfery życia związane z funkcjonowaniem pośród innych ludzi. Osoby z osobowością paranoiczną w kontaktach z otoczeniem charakteryzują się sztywnością. Jakiekolwiek zmiany są odbierane jako atak na ich ustalone prawa i przywileje (bardzo często wyolbrzymione). Jeżeli ktoś im „wyrządzi krzywdę” – nie ma co liczyć na szybkie wybaczenie, „zdrada” jest przez długi czas „przeżuwana” i może prowadzić do wybuchów agresji nawet po długim czasie.
W związkach partnerskich trudno im zapanować nad podejrzliwością, są nieufni – doszukują się oznak zdrady, niewierności, są po prostu patologicznie zazdrośni. Partner osoby z paranoicznym zaburzeniem osobowości doświadcza nieufności, podejrzliwości, kontrolowania, wnikania w każdy, nawet najintymniejszy, aspekt jego funkcjonowania.
Osoby z paranoiczną osobowością nie potrafią odnaleźć się w pracy zespołowej czy wymagającej kontaktów z klientami. Często są kłótliwe, poddają w wątpliwość słuszność decyzji podejmowanych przez zwierzchników. Doszukują się łamania ich praw pracowniczych – pospolitym zjawiskiem są częste zmiany pracy, prowadzenie licznych procesów z pracodawcą z powództwa osoby paranoicznej. W decyzjach kierownictwa doszukują się podstępów, których celem jest pozbawienie ich stanowiska lub autorytetu.
Otoczenie często odbiera osoby z osobowością paranoiczną jako fanatyków zaciekle broniących swoich racji, jako osoby zimne, zazdrosne, skryte oraz nadmiernie poważne. W rozwoju takiej paranoicznej osoby musiało wcześnie dojść do rodzaju wewnętrznej izolacji, która uniemożliwiła dostrzeżenie własnego podobieństwa do innych ludzi. To doprawdy skomplikowane i do końca nie poznane procesy. Przecież na poziomie czysto świadomym taka osoba zdaje sobie sprawę z tego, że jest człowiekiem jak inni. Jednak gdzieś głębiej, jest jakby z innej gliny ulepiona.
Zastanawiając się nad strukturą zaburzenia jakim jest paranoid widzimy, że jest tu rodzaj silnego egocentryzmu. Można to wyrazić poprzez taki oto obraz: osoba paranoiczna jest przekonana, że stoi na jakimś podwyższeniu i że tylko z tego miejsca można spostrzegać właściwie. Wszyscy inni stoją zbitą kupą niżej. W momencie nasilenia się postawy paranoicznej, w chwilach stresu i kryzysu, tworzą zwartą siatkę powiązań i układów.
W zaburzeniu paranoicznym jest deficyt umiejętności „postawienia się poza sobą”, poznawczej „decentracji”, wejścia „w skórę innego”. Przy czym nie chodzi po prostu o zwykłą empatię czy współczucie. Deficyt jest strukturalny − dotyczy stosunku do drugiego człowieka w ogóle. Taka postawa może rodzić się stad, że w rozwoju dziecka zabrakło sprawdzenia na własnej skórze, że inni są tacy jak ja, że nie są z innej gliny. Gdyby osoba paranoiczna to zrozumiała, nie byłoby jej tak łatwo twierdzić, że inni tworzą zgraną szajkę. Widziałaby, że są zróżnicowani, podzieleni, wahają się i sami nieraz czują prześladowani lub pokrzywdzeni przez innych. Ukryte poczucie odmienności lub innej jakości siebie w stosunku do innych jest zakodowane głęboko wewnątrz struktury „ja” czyli w ego.
Osobowości paranoiczne robią często wrażenie ludzi bardzo zwartych, spójnych, „wiedzących czego chcą”. Określamy to jako „nadspoistość”, co ujawnia się niekiedy nawet w postawie ciała i mimice, np. w ściśniętych ustach. Ich zaburzenie może dawać swoistą „siłę przebicia”. Taki jest właśnie problem z niektórymi zaburzeniami osobowości – mogą pomagać w „walce o byt”, w radzeniu sobie z „brutalnym życiem” czy „miejską dżunglą”, jakkolwiek byśmy to nazwali. Szczególnie wyróżnia się tu osobowość antysocjalna.
Charakterystycznym sposobem zachowania się osób paranoidalnych jest to, że są one zdolne do względnie poprawnego rozumowania i dyskusji, póki rozmowa dotyczy spraw ich zdaniem mniejszej wagi. Kończy się to raptownie, kiedy argumenty rozmówcy podważają ich idee nadwartościowe, zaczynają kruszyć utrwalone stereotypy myślenia, albo zmuszają do uznania wniosku uprzednio podświadomie odrzuconego. Takim postępowaniem wyzwalamy u nich potok wypowiedzi paralogicznych, pełnych paramoralizmów i często obrażających rozmówcę, ale zawsze w jakimś stopniu sugestywnych. Tego rodzaju wypowiedzi budzą awersję u ludzi kulturalnych i rozsądnych, ale zniewalają umysły mniej krytyczne, jak np. osób z różnymi rodzajami dewiacji psychicznych, osób które były już wcześniej przedmiotem wpływu jednostek patologicznych, a także często młodzieży.
Proletariusz czy plebejusz może to odczuwać jako rodzaj zwycięstwa nad osobami wyższej klasy i dlatego solidaryzować się z paranoikiem. Nie jest to jednak powszechna wśród ludu reakcja, gdzie wyczucie realiów psychologicznych bywa nie gorsze od inteligenckiego. W sumie więc ilościowy respons akceptujący argumentację paranoidalną jest w każdym społeczeństwie tym liczniejszy, im mniej jest ono dojrzałe kulturalnie, ale zawsze daleki od większości. Mimo to, ich oddziaływanie zniewalające innych staje się paranoikom znane z doświadczenia i starają się z tego korzystać z egotyzmem patologicznym.
Zjawiska paranoidalne mają dwojaki mechanizm psychologiczny: pierwszy, spowodowany uszkodzeniami tkanki mózgowej jest znacznie częstszy, drugi czynnościowy występuje rzadziej. Każde uszkodzenie tkanki mózgowej powoduje, we wspomnianym już procesie rehabilitacyjnym, pewne rozluźnienie poprawności myślenia i co za tym idzie struktury osobowości. Najbardziej typowe bywają przypadki spowodowane dawno przebytym odczynem, który zaatakował międzymózgowie, rzadziej wstrząsem mózgu. Pozostawia to obniżenie wydolności tonizacyjnej tego ośrodka i tonusu hamowania w korze mózgowej. Rozbiegane myśli, szczególnie w czasie bezsennych nocy, budują paranoidalne widzenie świata i takież idee, naiwne, łagodne lub rewolucyjne, spiskowe i mściwe.
U osób wolnych od uszkodzeń tkanki mózgowej podobne zjawiska pojawiają się rzadziej, i głównie na skutek wychowania przez osoby charakteropatyczne i paranoidalne oraz ich terroru psychicznego w dzieciństwie. Następuje wtedy przyswojenie sobie takiego tworzywa psychicznego wraz z usztywnionymi stereotypami podobnego przeżywania. Utrudnia to rozwój myślenia i światopoglądu, a treści przemienione w taki sposób w tabu przekształcają się w czynnościowe ośrodki blokujące. Czasem daje to obraz partycypacji w cudzym obłędzie. Iwan Pawłow pojmował wszystkie rodzaje stanów paranoidalnych w sposób zbliżony do tego modelu czynnościowego, nie umiejąc jeszcze wyróżnić tej pierwszej i częstszej ich przyczyny. Opisuje jednak żywo charaktery paranoidalne i tę wspomnianą już łatwość, z jaką osobnicy tacy odrywają się od dyscypliny faktów i myślenia.
Charakteropatie po niektórych chorobach:
Zapalenie przyusznic, które przebiega czasem z odczynem mózgowym, pozostawia pewną matowość uczuciowości i niewielkie obniżenia sprawności umysłowej. Podobne skutki spotykamy po ciężej przebytym dyfterycie. Obydwa te rodzaje stanów spotykamy w rozrabiających grupach młodzieżowych, jako naiwnych wykonawców inicjatyw sprytniejszych najczęściej psychopatycznych przywódców. Potem przed sądem, ci przywódcy zwalają na nich winę bez skrupułów.
Choroba Heinego – Medina atakuje mózg tym częściej, im wyższą partię rogów przednich zaatakował jej wirus. U osób z porażeniami nóg spotykamy takie skutki rzadko, ale u osób z porażeniami barków i szyi, ich brak należy do szczęśliwych wyjątków. Osoby z takimi zmianami zdradzają nie tylko charakterystyczną bladość afektywną, ale także skłonność do nieścisłości myślenia i unikania widzenia dramatów, oraz pewną obojętność wobec prawdy. Bywa to rozumiane jako pewien rodzaj chorobliwego zobojętnienia.
Postępowanie prezydenta F.D. Roosevelta, szczególnie pod koniec jego działalności, przypomina takie właściwości psychiczne. Z drugiej strony można mieć tu wątpliwości, ponieważ wirus polio, który dosięgnął go w czterdziestym roku życia, spowodował porażenia nóg. Przezwyciężywszy tego skutki, miał potem lata twórczej działalności. Wydaje się jednak, że jego jałtańska naiwność wobec polityki sowieckiej miała już patologiczne uwarunkowania związane z jego złym stanem zdrowia.
Charakteropatie polekowe:
W ostatnich dziesięcioleciach XX wieku wprowadzono do użytku medycyny szereg leków, które w swoim działaniu ubocznym atakują system nerwowy, pozostawiając w nim trwałe ślady. Na tych dyskretnych zazwyczaj upośledzeniach narastają z czasem zmiany charakteru społecznie nieraz bardzo szkodliwe. Lekiem bardzo niebezpiecznym okazała się streptomycyna i dlatego w niektórych krajach ograniczono jej stosowanie w większych dawkach.
Leki cytostatyczne, stosowane do zwalczania chorób nowotworowych, atakują często filogenetycznie starszą tkankę mózgową, główny nośnik podłoża instynktowego i podstawowej uczuciowości. Powoduje to u tak leczonych osób zanik wyczucia realiów psychologicznych i odbarwienie uczuciowości. Zachowując sprawność umysłową, stają się egocentryczni i podatni na sugestie ze strony ludzi, którzy chcą nimi powodować nie szczędząc pochlebstw. Pojawia się obojętność na sprawy innych ludzi i ich krzywdy. Taka przemiana osobowości u człowieka, który jeszcze niedawno cieszył się uznaniem w środowisku lub społeczeństwie, co trwa w ludzkich przekonaniach, staje się przyczyną nieszczęśliwych skutków.
Czy tak miały się sprawy w odniesieniu do szacha Iranu, który od dłuższego czasu był leczony na chorobę nowotworową? Znowu stawianie diagnoz ludziom zmarłym natrafia na znane trudności. Należy to jednak wziąć pod uwagę jako bardzo prawdopodobne. Żołnierze polscy, którzy wyszli ze Związku Sowieckiego pod dowództwem generała Andersa, pamiętali przecież zupełnie inną osobowość młodego szacha Persji. Nie należy także wątpić w to, że w dalszej tragedii Iranu istotną rolę odegrały i grają patologiczne czynniki ponerogenezy.
Anomalie charakteropatyczne, które rozwijają się na skutek różnych uszkodzeń tkanki mózgowej, działają jako czynniki ponerogenezy w sposób podstępny. Dzięki opisanym już właściwościom, szczególnie tej wspólnej wielu ich rodzajom, ich wpływ łatwo omija kontrolę ludzkiego rozsądku i zakotwicza w umysłach, traumatyzując ludzkie uczucia, zniekształcając i zubażając zdolność myślenia. Upośledza to indywidualną i społeczną zdolność do posługiwania się zdrowym rozsądkiem i do rozeznania sytuacji psychologicznej i moralnej. Otwiera to możliwości innym osobowościom patologicznym, najczęściej nosicielom dziedzicznych dewiacji psychicznych, którzy przejmują inspiracyjne role w dziele ponerogenezy, odsuwając w cień jednostki charakteropatyczne. Dlatego różnego rodzaju charakteropatie grają role inicjatywne, otwierając nowe człony w procesach genezy zła na każdą skalę społeczną.
W lepszym więc ustroju społecznym przyszłości, powinno zostać uchwalone prawo, które chroniłoby jednostki i społeczeństwa od tego, aby osoby z wyżej opisanymi właściwościami, albo takimi które będą jeszcze opisane, nie mogły zajmować takich stanowisk, gdzie od ich postępowania zależy los innych ludzi. Dotyczy to przede wszystkim naczelnych stanowisk państwowych. Odpowiednia instytucja, złożona ze specjalistów z wykształceniem medycznym i psychologicznym i szanowanych dla ich prawości i wszechstronnej wiedzy, powinna decydować w takich sprawach. Cechy uszkodzenia tkanki mózgowej i ich charakteropatyczne skutki są znacznie łatwiejsze do wykrywania i obiektywnej oceny niż niektóre anomalie dziedziczne. Dlatego otamowywanie procesów ponerogenezy na tym wcześniejszym ich poziomie byłoby praktycznie łatwiejsze. – pisze Andrzej Łobaczewski.
Komplikacje paranoidu
W odpowiedzi na stres osoby z osobowością paranoiczną mogą doświadczać krótkich epizodów psychotycznych. Osobowość taka zwiększa ryzyko wystąpienia depresji, agorafobii, zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, zaburzeń związanych z nadużywaniem alkoholu i substancji chemicznych. Osobowość paranoiczna zawsze ma rację i potrafii to szczegółowo uzasadnić, tak, że trudno jest odkryć błędy w toku rozumowania czy uzasadnienia. Przykładem są paranoiczne osoby oraz paranoicy z całą pewnością ogłaszający kolejny koniec świata nie na podstawie odczuć i wizji jak czynią to schizofrenicy ale na podstawie „wieloletnich”, gruntownych „wyliczeniech biblijnych” i badaniach naukowych.
Brak realnych przesłanek nie dociera ani do paranoidu ani do jego zainfekowanych słuchaczy, którzy nie rozumieją, że chociaż wnioski i wywody są logiczne, zwarte i przekonywujące, to błąd leży w założeniach czy nawet aksjomatach. Prawda jest od wieków taka, że na podstawie Biblii nie da się przewidywać przyszłych zdarzeń, nie da się wnioskować kiedy będzie koniec czegokolwiek i wszelkie próby robieni atego są z góry skazane na niepowodzenie, co wiele razy miało już miejsce. I nie jest to błąd w rachunkach, tylko błąd w założeniach. Metoda jest błędna u swojej podstawy. Paranoid jednak zrobi nowe obliczenia i z czasem poda nową datę, „naukowo” wyliczoną na podstawie Biblii, albo kalendarza Majów…
Diagnostyka i leczenie paranoidu
Diagnostyką zaburzeń paranoicznych osobowości powinien się zająć lekarz psychiatra, ponieważ nie ma testów ani autotestów dających 100% pewności diagnozy. Paranoidzi porafią na testach zamazywać obraz swojej osobowości przez nieszczere odpowiedzi. Bardzo ważna jest rozmowa z pacjentem i dobrze zebrany szczegółowy wywiad oraz długotrwała obserwacja. Podczas takiego badania zadaje się bardzo wiele określonych pytań kierunkowych, ułatwiających lekarzowi diagnozę. Zdarzają się także omyłkowe diagnozy, szczególnie w psychiatrii sądowej, gdzie jednak roszczenia osób pokrzywdzonych przez sądownictwo są słuszne, a nie paranoiczne.
Leczenie paranoidów jest niezwykle trudne. Pacjenci nie uważają się za chorych, nieufnie podchodzą do personelu medycznego, w propozycjach leczenia czy terapii wyczuwają podstęp czy wręcz zamach na siebie. Jeżeli paranoid zgodzi się na leczenie to terapeuta musi być niezwykle ostrożny. Nie może pozwolić sobie na bezpośrednie przejście do problemu – w pierwszej kolejności musi zbudować relację opartą na zaufaniu, co w przypadku osoby z osobowością paranoiczną wydaje się wręcz niemożliwe. Farmakoterapia ma tu ograniczone pole do popisu – istnieją jednak doniesienia, że leki z grupy SSRI mogą poprawiać funkcjonowanie.
Kryteria diagnostyczne (objawy) paranoidu
Kryteria diagnostyczne ICD-10
– wrażliwość na niepowodzenia i odrzucenie
– tendencja przeżywania długotrwale przykrości
– podejrzliwość, ujmowanie obojętnych działań otoczenia jako wrogich lub pogardliwych
– sztywne poczucie własnych praw- podejrzenia dotyczące wierności (partnerów i przyjaciół)
– przecenianie własnego znaczenia
– pochłonięcie wyjaśnieniami wydarzeń.
Kryteria diagnostyczne DSM-IV
– pozbawiona wystarczających podstaw podejrzliwość, że inni nas wykorzystują, krzywdzą lub oszukują,
– zaabsorbowanie bezpodstawnymi wątpliwościami co do lojalności przyjaciół lub wspólników i co do tego, czy są oni godni zaufania
– niechęć do zwierzania się innym, spowodowana nieuzasadnionym lękiem, że informacje te zostaną użyte przeciw nam w złych intencjach
– odczytywanie ukrytych, poniżających lub groźnych znaczeń z niezłośliwych uwag lub zdarzeń
– ciągłe noszenie urazów, czyli niewybaczanie zniewag, krzywd lub afrontów
– dostrzeganie ataków na nasz charakter czy reputację, które zwykle nie są widoczne dla innych, oraz – – szybkie reagowanie na nie gniewem lub przechodzeniem do kontrataku
– powtarzające się nieusprawiedliwione podejrzenia dotyczące wierności współmałżonka lub partnera seksualnego.
Paranoid – Atrybuty osobowości paranoicznej
Atrybuty te charakteryzują funkcjonowanie osobowości paranoicznej:
– czynności ekspresyjne – obronna;
– funkcjonowanie interpersonalne – prowokacyjna;
– styl poznawczy – podejrzliwy;
– obraz ja – nienaruszalne;
– reprezentacje obiektów – niezmienne;
– główny mechanizm obronny – projekcja;
– organizacja morfologiczna – nieelastyczna;
– nastrój/temperament – gniewny.
Odmiany osobowości paranoicznej według DSM-IV
– fanatyczna (z cechami osobowości narcystycznej),
– zrzędliwa (z cechami osobowości negatywistycznej),
– wyizolowana (z cechami osobowości unikającej),
– zatwardziała (z cechami osobowości kompulsyjnej),
– złośliwa (z cechami osobowości sadystycznej).
Cechy związane z osobowością paranoiczną według Blaney
– nieufność,
– podejrzliwość,
– czujność,
– cynizm
– rywalizacyjność (porównywanie się z innymi),
– poczucie krzywdy,
– zazdrość,
– nadwrażliwość na krytykę,
– przepełnienie złością,
– mściwość,
– ostrożność,
– niezachwiane przekonania,
– zazwyczaj brak poczucia humoru,
– dychotomiczne myślenie,
– samowystarczalność,
– zadufanie,
– przekonanie o własnej wyższości,
– usprawiedliwienie samego siebie.
Są to zaburzenia osobowości, które charakteryzuje nadmierna wrażliwość na niepowodzenia, niezdolność do wybaczania zniewag; podejrzliwość i tendencja do zniekształcania doświadczeń przez opaczną interpretację obojętnych a nawet przyjaznych zachowań innych ludzi jako wrogich czy pogardliwych; nawracająca podejrzliwość bez uzasadnienia, dotycząca seksualnej wierności współmałżonka czy partnera i nieustępliwość w obronie własnych praw. Może też występować tendencja do nadmiernego poczucia własnej wartości oraz często przesadne odnoszenie wydarzeń do siebie.
Zaburzenia paranoiczne osobowości to:
– ekspansywno-paranoiczna
– fanatyczna
– pieniacza
– paranoidalna
– sensytywno-paranoiczna
Urojenia paranoiczne są usystematyzowane, tworzą zwarty i logiczny konstrukt myślowy; charakterystyczne przede wszystkim dla paranoi czyli obłędu; przy czym są one teoretycznie 'możliwe do zaistnienia’, czyli dotyczą sytuacji która może zaistnieć, np. niewierności małżeńskiej, prześladowań, podsłuchu, prania mózgu, opętania przez złe siły i podobnych; szkodliwości sekt, spisku komuny i agentów, sprzedania ludzi kosmitom przez rząd etc; urojenia paranoiczne są często „naukowo” opracowane przez chorego, a przez to bardzo wiarygodne i wręcz realistyczne, bardzo uprawdopodobnione. Na wiarygodnie wyglądające urojenia paraniczne nabierają się zarówno sądy jak naukowcy czy urzędy patentowe.
Osobowość paranoiczna często nazywana jest osobowością fanatyczną, pieniaczą czy paranoidalną (urojeniową). Ten typ osobowości cechuje się nadmierną podejrzliwością, brakiem tolerancji na krytykę, zawziętością, skłonnością do interpretowania neutralnych lub przyjaznych zachowań otoczenia jako wrogich, obraźliwych, pogardliwych i małą tolerancją na niepowodzenia. Opaczna interpretacja danych i odnoszenie rozmaitych wydarzeń do siebie, łączy się z zaburzeniem oceny rzeczywistości i podejrzeniami istnienia spisków.
Często spostrzega się nadmierne poczucie własnej wartości, objawiające się przecenianiem własnych możliwości, postawą wyższościową i nieustępliwość w obronie własnych praw, bezwzględność w realizowaniu swoich celów, prowokowanie do walki. Osoby takie są zazwyczaj skryte, egocentryczne – mają tendencję do oceniania wszystkiego z punktu widzenia własnej osoby, zazdrosne, nietolerancyjne, fanatyczne, skłonne do pieniactwa, sensytywne – przeczulone, przewrażliwione. Mogą przejawiać wrogie, gwałtowne reakcje.
Osoby paranoiczne często się obrażają z mało istotnych ale głęboko ideologicznych powodów. Obraza uczuć religijnych czy obraźliwość ze wszelkich innych powodów może być oznaką osobowości paranoicznej, która wymaga bardziej leczenia niż respektowania w sądach powszechnych. Problem ksobnego, chorobliwego ego w osobowości paranoicznej widać w wyrazisty sposób, gdyż ego jest tutaj bojowo nastawione i złośliwe.
Paranoicy w każdej sytuacji spostrzegają przede wszystkim selektywnie to, czego oczekują – dowody odrzucenia, niedoceniania, wrogości. Jeśli czują, że są nieważni, to urojenia o spisku, dodadzą im poczucia własnej wartości. Lepiej być prześladowanym niż ignorowanym. W dyskusji paranoik zazwyczaj uparcie, nieustępliwie broni swego zdania, nie znosi krytyki. Jego życie uczuciowe jest zwężone i sprawia wrażenia „chłodnego” dla innych. Brak mu poczucia humoru i jest dumny ze swego „obiektywizmu”, racjonalności. Przez otoczenie postrzegany jest jako ambitny, energiczny, ale również sztywny, wrogi, nie czuły. Zawsze kontratakujący w przewidywaniu ataku, ponieważ rzutuje swój lęk na otoczenie.
Paranoid zaufanie ma jedynie do nielicznych osób, które wybierze i zaakceptuje. Paranoid ma potrzebę bycia samowystarczalnym, unikającym uczestnictwa w grupie, w której nie można dominować. Cechy osobowości paranoidalnej powodują bardzo często odrzucanie przez innych ludzi. Są one też powodem trudności w życiu zawodowym, w kontaktach ze współpracownikami, kierownikami. W sytuacjach trudnych może dojść do reakcji paranoicznych. Ludzie z osobowością paranoidalną stają się niekiedy pieniaczami, fanatykami. Ich wysokie mniemanie o swej moralności i ambicja powodują, że chcą być przywódcami, chcą naprawiać świat, naprawiać innych, „walczyć o słuszną sprawę”. Jeśli człowiek nie czuje się zraniony krytyką, potrafi się cieszyć z dowcipów na swój własny temat opowiedzianych przez innych, wtedy nie ma zwykle powodu do podejrzewania pieniactwa ani fanatyzmu.
Paranoja (Obłęd), w odróżnieniu od schizofreni i cyklofrenii to sztywny, mocny, trwały, niepoddający się perswazji system urojeń. Starzy i niektórzy młodsi psychiatrzy uważali, że zasadniczo w paranoi nie występują inne objawy psychotyczne, a przede wszystkim nie występują halucynacje. Urojenia, które występują w paranoi to są przede wszystkim urojenia: wpływu, wielkości, patologicznej zazdrości, prześladowcze bądź somatyczne, tak by można je pogrupować pod względem zawartości treściowej. Nie występują omamy, halucynacje (wizje), nie występuje cały szereg objawów schizofrenicznych, więc w związku z tym te urojenia są pierwotne.
Kraepelin już pod koniec XIX wieku powiedział, że paranoja to jest choroba fałszywych przesłanek. To jest bardzo interesujące, że w paranoi, w systemie paranoicznym świata, w myśleniu paranoicznym o świecie, jest zawarta logika. To nie jest takie urojenie, jak schizofreniczne, w którym jest tak zwana ambisentencjonalność, to znaczy, że jeden człon zdania nie zgadza się z drugim. W paranoi to jest logiczne, to ma logikę, spójność wewnętrzną, są zachowane związki przyczynowe, wszystkie reguły myślenia logicznego są zachowane, jest tylko fałszywy początek. To znaczy jeżeli powiem, że jestem prześladowany, to wszystkie później moje emocje, przemyślenia i działania są zwarte i logiczne. Chodzi w tym wypadku o identyfikację prześladowcy, jeżeli powiem, że jakaś kobieta mnie kocha, to moje zachowanie, myślenie jest całkowite logiczne.
Mniej więcej do połowy XX wieku paranoja miała ładny synonim monomania. Monomania to urojenia ograniczone do wąskiej dziedziny. Tak jak istnieje continuum pomiędzy schizofrenią, a na przykład osobowością schizotypową, to wyraźnie istnieje continuum pomiędzy paranoją, która jest na jednym skrzydle, a więc psychozą z pełnią usystematyzowanych urojeń, a tym co byśmy nazwali osobowością paranoiczną, paranoidem. Osobowością, która ma te same struktury, te same mechanizmy funkcjonowania w mniejszym i słabszym ilościowo stopniu niż paranoja. Urojenia paranoiczne są skrajną ekspresją określonej struktury osobowości.
Paranoid może mieć formułę urojeniowo-psychotyczną, albo osobowościową i to jest lepsze słowo. Wydaje się, że pomiędzy na przykład osobowością o rysach paranoicznych a paranoją (obłędem), jako ciężką psychozą, nie istnieje taka wyraźna różnica. W tym continuum pomieszczamy na jednym skrzydle paranoję, na drugim skrzydle różnego rodzaju osobowości, paranoiczne reakcje i inwolucyjne psychozy, typy osobowości paranoicznych, symptomatologię paranoiczną jako reaktywną, cały szereg różnego rodzaju zjawisk patologicznych, które zawierają w sobie mniej czy bardziej wyrażoną strukturę paranoidu.
Paranoid występuje też w innych kulturach, i do tych psychotycznych, paranoicznych reakcji czy form zaliczamy cały szereg opisanych przez psychiatrów transkulturowych fenomenów. Na przykład psychoza Woo-doo, czy Susko, Amok, psychoza u Eskimosów, także cały szereg różnych formatów folklorystycznych, czy regionalnych form przeżywania paranoidu, paranoiczności. Również i takie wydzielone zespoły, jak zespół sobowtóra psychicznego, czystą erotomanię, Zespół Cotarda, a więc zespół urojeń nihilistycznych, rozpadowych. We wszystkich psychozach folklorystycznych, regionalnych istnieje bardzo wyraźny element zabierania części czegoś. Na przykład, w psychozie Eskimoskiej olbrzym lodowy zabiera część duszy człowiekowi. W Susko, na Haiti, w Południowej Afryce jest zabierany element psychiczny, w Amoku to jest utrata tożsamości, cała seria różnego rodzaju można by powiedzieć metaforycznych ujęć procesu przemocy.
Osoby paranoiczne w odróżnieniu od pacjentów cierpiących na choroby schizofreniczne, dobrze funkcjonują społecznie, co jest oczywiście związane z nieobecnością elementów degradacji, defektów psychiki się nie obserwuje. Wątek treści urojeniowych jest zwykle bardzo szeroko dysymulowany, nieistniejący, niewidoczny, ukrywany i trudno dostępny. W paranoi, a także u paranoidów urojenie jest bardzo głęboko schowane i czasami ciężko nawet dokopać się do nurtu urojeniowego u pacjenta paranoicznego, dla specjalistów nie jest to proste. Paranoidzi to osobowości, które nie tylko, że dobrze funkcjonują społecznie, ale mają i przemożny wpływ na historię czy społeczności.
Wydaje się, że podstawowym u paranoidów jest brak zaufania. To jest osoowość, która jako fenomen może być nazwana „brakiem zaufania”. Utrata zaufania u tych ludzi występuje dlatego, że wydaje się, że ci ludzie w sposób najwyraźniejszy z wszystkich innych są narażeni w dzieciństwie na przemoc. Nie mówimy o agresjach związanych z fantazjami, tylko o realnych aktach przemocy w stosunku do nich. To są dzieci zwykle ostrych, karzących rodziców, matek surowych, często bite, często maltretowane, maltretowane przez kolegów w szkole czy piętnowane przez środowisko. To się pojawia we wszystkich wątkach, czyli jest realna konkretna, fizyczna przemoc, często na nich stosowana, co powoduje według tych ustaleń stałe uczucie frustracji i przede wszystkim upokorzenia. W wyniku tego z punktu widzenia zdroworozsądkowo-psychologicznego następuje wytworzenie się pewnych specyficznych cech osobowości paranoicznych, która przede wszystkim polega na skrytości, tajemniczości, krytyczności, podejrzliwości, wrogości i niewrażliwości.
Pod tą fasadą fałszywego „ja”, pod grubą fasadą krytyczności, podejrzliwości, rozlanej wrogości, kryje się nieśmiałość, kryje się nadwrażliwość i kryje się tendencja do przeceniania zwykłych, drobnych incydentów i nadawania incydentom zbyt wielkiego znaczenia. Działa filtr wyolbrzymiania zniekształcający poznanie i ocenę rzeczywistości. Ludzie paranoiczni są często samotni i ta samotność jest dosyć ważnym czynnikiem, ponieważ ona zachęca, stwarza dodatkowe warunki do projektowania siebie na innych. Człowiek im bardziej samotny, tym ma większe tendencje do rzutowania własnych doznań, własnych emocji na świat zewnętrzny i przede wszystkim w samotności następuje zahamowanie użycia ciała. Człowiek samotny nie używa ciała w relacji do drugiego człowieka, a co za tym idzie następuje koncentracja na zjawiskach cielesnych. Uważa się, że część somatycznych urojeń w paranoi i osobowościach paranoicznych jest związana właśnie z zahamowaniem użycia ciała i z samotnością.
Jeżeli ktoś w ramach paranoicznego myślenia wyszedł z pewnej przesłanki, na przykład socjologicznej i założył coś, to potem wszystko już się konsekwentnie rozwija. Jeżeli dla paranoida Żyd jest zły albo, kułak jest zły, to z tego wynikają bardzo logiczne, bardzo sensowne przemyślenia, wnioski i działania. Przesłanka jest patologiczna, można by powiedzieć, zresztą podobnie Bleuer uważał, że to jest dysfunkcja, patologia intelektu. Paranoid może sobie założyć, że np. sekty orientalne są złe, a potem zbiera i systematyzuje oraz opracowuje wszystkie argumenty przemawiające za tym że coś się w takowych orientalnych grupach dzieje lub dziać może albo nawet powinno. Informacje pozytywne, sprzeczne z założeniem odrzuca, nie przyjmuje do wiadomości lub pomniejsza. Problem w tym, że sam aksjomat paranoika jest błędny, chociaż spostrzeżenia i wnioski są poprawne. Jeśli krysznita dłubał w nosie, a jakiś Żyd pierdnął, to mamy już dowody na to, że to źli ludzie, bez kultury, niewychowani! Oczywiście paranoid osobiście bardzo nie lubi takich zachowań, potępia je, są dla niego frustrujące i starannie ukrywa je przed innymi ludźmi. Myślenie paranoida jest zwykle błędne w samych założeniach, w aksjomatach, podcinanie których powoduje zwykle silną frustrację i ujawnia ciężkie emocje urazów z młodości i dzieciństwa.
Filtry poznawcze osób paranoicznych
Istnieje wiele błędów w myśleniu, a w odniesieniu do osobowości paranoicznych najczęściej występuje tak zwane myślenie dychotomiczne. Myślenie w kategoriach „wszystko albo nic” zwane też myśleniem czarno-białym, spolaryzowanym albo dychotomicznym – oto filtr umysłowu paranoidu. Takie myślenie polega na patrzenie na sytuację w kategoriach istnienia tylko dwóch skrajności, a nie kontinuum, np. „jeśli nie odniosę sukcesu to jestem nieudacznikiem”, „skoro mnie nie podziwiasz, to na pewno mnie nie luisz”. Pomiędzy bielą o czernią nie ma odcieni. Pranoid zatem myśli, że „kto nie jest ze mną, ten jest przeciwko mnie”. Nie przyjmuje do wiadomości osób neutralnych i niezangażowanych w jego dywagacje. Jeśli spojrzeć na ewangeliczne powiedzenie, że „kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam”, to mamy jedną z przyczyn dla której duchowość i psychologia duchowa Wschodu odrzuca chrześcijaństwo jako obarczone błędem paranoiczności u swego początku, w nauczaniu Jezusa lu apostołów. Z powodu takich wersetów, nauk wprowadzajacych myślenie dychotomiczne, nauka Jezusa Chrystusa nigdy nie zdobyła w Indii czy Tybecie ani uznania ani wielu wyznawców. Tolerancyjny Wschód nie aprobuje wykluczającego nawracania czyli tego chrześcijańskiego „przyjdź do nas a będziesz zbawiony, ale nie wolno ci chodzić do hinduskich świątyń”. Z punktu widzenia psychologii duchowej Wschodu takie myślenie jest oznaką choroby umysłu, a nie religii.
Im silniejsze jest myślenie dychotomiczne, tym bardziej widzimy osobę paranoiczną. „Jeśli do nas nie należysz, nie będziesz zbawiony” – to też myślenie pokazujące nie tyle produkt umysłu oświeconego, a produkt umysłu paranoicznego. Takie ideały zwykle powstają po okresie życia autentycznych mistrzów duchowych czy świętych i pochodzą z ust bardziej paranoicznie fanatycznych wyznawców i uczniów w danej wspólnocie duchowego czy religijnego typu. „Kto nie przyjmie imienia Jezus, ten będzie stracony w piekle”, głoszą paranoiczne umysły, które najpewniej źle zrozumiały przesłanie duchowe z Biblii. Ta sama ewangelia wszak mówi, że wszyscy zgrzeszyli, zatem dla pokuty, powinni trochę piekła zaznać i nie koniecznie w tym swoim piekle zginą. Ale umysł paranoiczny tworzy koncepcje pod wybrane fragmenty nauk o dobitnie podkreślonym, radykalnym znaczeniu. A niewygodną dla egocentryzmu paranoida resztę nauki duchowej czy stwierdzenia łagodzące tezę – zwyczajnie pomija. Najprawdopodobniej wiele radykalnych ewangelicznych interpretacji słów Ewangelii, a co za tym idzie odłamów i sekt chrześcijańskich powstało z powodu filtrów błędnego myślenia takich jak dychotomiczny filtr osoby paranoicznej.
Czytanie w myślach czy wyczuwanie innych – polega na nieuzasadnionym przekonaniu, że wiemy co myślą inni, bez uwzględnienia wielu różnych możliwości, np. „on myśli, że ja nic nie rozumiem”, „wiem co on czuje, kiedy tak o mnie pisze na forum w necie”. Przekonanie o czuciu innych, wiedzy co inni myślą, knują i planują, przekonanie o własnym, nieomylnym jasnowidzeniu, przekonanie o posiadaniu super czułej intuicji kobiecej pozwalającej wyczuwać na odległość – jest bardzo częstym dodatkiem osobowości paranoicznej do jej myślenia dychotomicznego. Jeśli dodamy zniekształcający filtr umniejszania i wyolbrzymiania, mamy już cały zestaw filtrowania zdarzeń i sytuacji przez zaburzony umysł paranoida. Wyolbrzymianie/umniejszanie jest zwykle wtedy, gdy wyolbrzymiamy negatywne aspekty i/lub umniejszamy pozytywne, zamiast opierać się na rozsądnych przesłankach w ocenie siebie, innych osób lub sytuacji.
Osoby z paranoicznym filtrem wyczuwania innych szyko demaskują się w rozmowach pozbawionych realnego, osobistego kontaktu, przykładowo w rozmowach na czatach czy forach w internecie. Takie osoby zakładają, lub tylko sugerują, że one wiedzą lepiej od ciebie co ty czujesz i jakie masz emocje. „Jak ty się emocjonujesz” – piszą do ciebie czy o tobie, „po co się tak wściekasz” – pytają. Prawda jest taka, że nie wiedzą nic o tym czy osoba z drugiego końca świata się emocjonuje czy tylko dorze bawi, czy może psychopatycznie próbuje zagrać na emocjach innych cynicznie pozostając „zimna jak lód”. Ale paranoiczna osobowość z filtrem czucia, czującej kokietki czy kokieta albo narcyza wie lepiej. Sam/a ma emocje, zatem ty też je masz i już! Bo przecież on/a tak czuje, a jej czucie zawsze się sprawdza. Tak działa paranoid zafiksowany na własnych przeżyciach emocjonalnych przepisywanych czyli projektowanych wprost na innych, często przypadkowych rozmówców czy raczej współpisarzy różnych czatów i forów. Charakterystyczne, że osoba nie zna cię zwykle, pierwszy raz do ciebie zagai i po kilku ledwie zdaniach już wie, co ty czujesz, czy coś czujesz i jak czujesz, o on/a czuje ciebie i wie. Już cię paranoid „rozgryzł”, „zidentyfikował”, „namierzył”, zresztą „od początku podejrzewał, że ty taki czy taka jesteś”, „zrobił małą prowokację”, „wsadził ci szpilkę”. Można powiedzieć, że tak trolli z dużą dozą paranoiczności w zakresie tego filtra łatwo identyfikujemy, oczywiście w zakresie ich błędnej percepcji. Normalna osoba zamiast udowadniać racje na temat możliwości „odczuwania na odległość” chciałaby zobaczyć twoje emocje i uczucia, a w tym celu spotkać się w realnej przestrzeni, gdzie identyfikacja emocji rzeczywiście jest możliwa, a przynajmniej można próbować je wywołać i poczuć.
Osoby chorobliwie przypisujące sobie zdolność wyczuwania i rozgryzania innych na podstawie swoich odczuć i odbiorów na odległość, takie co nie muszą cię widzieć, aby wiedzieć co w tobie siedzi, nie potrzebne im ani twoje nazwisko ani zdjęcie, ani tym bardziej żywy egzemplarz ciebie samego, lubią ze swojej fiksacji zrobić sobie zawód przypominający telepatyczną diagnostykę na odległość. O ile w radiestezji czy bioterapii rzeczywiście zdarzają się czasem takie talenty, które mogą coś sensownego powiedzieć o kimś na podstawie tak zwanego „świadka” czyli rzeczy należącej do „badanej” w ten sposób osoby, zdjęcia, próbki pisma ręcznego chorego czy ofiary, o tyle osobnik czy osobniczka paranoiczna nie potrzebuje zupełnie nic. Opisanie osoby na podstawie próbki pisma ręcznego często jest po prostu badaniem takim samym jak w policji wykonują profilerzy na podstawie pisma odręcznego lub innych danych. Jest to rodzaj psychometrii, a nie samo czucie z odczuwaniem emocji i wyrażaniem sądów na podstawie własnych emocji bez możliwości stwierdzenia nawet czy z drugiej strony łącza internetowego siedzi ta osoba za którą rozmówca się podaje. Osoby te zwykle nie wyczuwają zmiany rozmówcy po drugiej stronie łącza i wesoło to wygląda, jak zamiast mnie siada do kompa mój kolega albo koleżanka, którzy piszą za mnie, a troll z głową paranoicznej osobowości ciągle myśli, że pisze ze mną. Tak mają paranoidzi, podczas gdy ludzie normalni czasem potrafią zauważyć różnicę w stylu pisania i powątpiewać czy piszą ciągle z tą samą osobą co dotychczas.
Osoby z takim skrzywionym filtrem czucia naiwnym wciskają różne kity o ich stanie aury, energii czy zdrowiu biorąc za kilka minut rozmowy na czacie czy przez telefon duże pieniądze i to jest na pewno oszustwo. Normalna bioterapia trwa pół godziny czy godzinę i robiona jest na pacjencie bezpośrednio. Na odległość wykonuje się czasem pomocniczo jakieś działania, ale wtedy tylko, gdy bioterapeuta dobrze zna pacjenta, może sobie go wyobrazić, wie gdzie się znajduje, wziął jego kontakt bezpośrednio, a często ma jakieś przedmioty należące do wspieranej tak osoby. Paranoicy i osoby paranoiczne zwykle szybko sobie przypisują zdolności pozwalające na łamanie tych wypracowanych przez profesjonalistów i badaczy zasad, twierdzą, że na odległość mogą wszystko, że nie muszą wiedzieć jak ktoś wygląda ani jak się nazywa. Zapewne może i coś posyłają, ale nie wiadomo co, gdzie ani do kogo. Paranoid jest przecież na wyższyms stopniu ewolucji świadomości niż ci wszyscy uzdrowiciele co to muszą mieć zdjęcia pacjenta albo chodzić do chorego do domu. Trwająca jedną czy dwie minuty przesyłka energii mająca cudownie wyleczyć kogoś kogo się nie zna, to nie jest cudowna biała magia tylko paranoiczna megalomania i narcyzm chorego, który bioterapię uczynił częścią swej urojeniowej struktury chorego mózgu i źródłem dochodu.
Taka paranoidzia ze sfiksowanym czuciem na kursach bioterapii, reiki czy masażu jak dostaje zadanie zrobić zabieg rutynowy przykładania rąk czy akupresury, który dajmy na to trwa średnio godzinę, kończy po kilku minutach twierdząc, że jej „energia jest tak silna, że już naładowała pacjenta z którym ćwiczy”. W drugą stronę może chcieć przedłużać zabieg o kolejne godziny, twierdząc że: „tutaj trzeba dużo energii, a nikt z was nie chce się zając potrzebującą osobą”. W drugim wypadku może wampiryzować, zabierając energię lub mieć pociąg erotyczny do pacjenta czy pacjentki, szczególnie jak „łapki” przykleiły się gdzieś na podbrzuszu czy do kobiecych piersi. Prowadzący muszą zatem zwracać uwagę na takie charakterystyczne odchyły, często ze skrzekliwie pretensjonalnym głosem i najlepiej usuwać z kursów tych „czujących zawsze inaczej” niż się wymaga w zabiegach, które trzeba przećwiczyć i się nauczyć. Niektórzy próbują rozmaitych zabiegów typu grupowy przekaz energii dla wykazującej odchyły uczestniczki czy uczestnika kursu, jednak trzeba pamiętać, że tak czy owak, osobowość paranoiczna opiera się korekcie, a paranoja ma bardzo kiepskie rokowania jeśli chodzi o możliwość wyleczenia.
Takie paranoiczne osoby w japońskim Usui Reiki zmieniły na Zachodzie wiele procedur przykładania rąk na swoje własne, pozmieniały istniejące i dodały zbędne znaki, zmieniły też procedury inicjacyjne tworząc swoje własne systemy i odmiany zafałszowanego Reiki. Jest zawsze prolem z występami i pomysłami takich osób, a szkoły i style terapii energetycznych czy duchowych o ugruntowanych tradycjach i wytestowanych metodach raczej pracują nad tym jak się pozbyć takich kłopotliwych „reformatorów”, którzy mogą być nie tylko paranoidami, ale rzeczywiście chorymi paranoikami „reformującymi” wszystko czego się dotkną. Niestety ich reformy to trywializacja i ostatecznie degradacja systemów duchowych, religijnych czy terapeutycznych. Z powodu paranoia reformatoria dwa stopnie Usui Reiki można dostać w jeden dzień a nawet w dwie godziny zamiast po kursach trawających ze 120 godzin i dwuletniej praktyce u Mistrza Reiki. Tyle, że w dwie godziny czy jedną sobotę w praktyce nie dostaje się nic z owego Reiki, a co najwyżej odchudza się portfel na konto chorej, acz przekonywującej i sprawiającej wrażenie profesjonalizmu osobowości oszusta. W psychoterapii ta reforma wyprodukowała oszołomów którzy twierdzą, że „pacjenta wystarczy trochę posłuchać, nic mu nie doradzać, żeby jego woli nie naruszyć, a wszystko się samo ułoży”. Tak wygląda ta patologia w terapiach.
Egocentryzm i megalomania jako baza paranoidu
Egoizm (łac. ego – ja) to nadmierna albo wyłączna miłość do samego siebie. Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Odnosi wszystko do siebie, patrzy na świat poprzez pryzmat „JA”, nie uznaje wewnętrznie systemu wartości społecznie akceptowanych. Opozycją egoizmu jest altruizm. Osoba egoistyczna nie musi być postrzegana za taką. Czasem na skutek oportunizmu stara się uchodzić za altruistę, aby dzięki temu wywołać u innych efekt altruizmu odwzajemnionego i tym samym uzyskać cele dla siebie. Egoizm łączy się często z egocentryzmem, arogancją, egotyzmem oraz megalomanią.
Egotyzm (łac. ego – ja) to przesadne kierowanie zarówno własnej, jak i cudzej uwagi na siebie samego, nieustanne myślenie o sobie i nadmierne zajmowanie się własną osobą (niezależnie od tego, czy jest ono pozytywne, czy negatywne) przy jednoczesnym zajmowaniu swoją osobą całego otoczenia.
Egocentryzm (łac. ego – ja + centrum – środek) to tok rozumowania, który polega na centralnym umiejscowieniu własnej osoby w świecie. Przekonanie o tym, że jest się najważniejszą osobą, a świat „kręci się wokół niej” lub „wokół własnego tyłka”. W życiu człowieka egocentryzm jest naturalną postawą rozwojową, zarówno umysłową jak i moralną, na określonym etapie rozwoju dziecka (okres przedszkolny). Później, a szczególnie w życiu dorosłym, jest objawem niedojrzałości, a co za tym idzie niedostosowania do życia w społeczeństwie. Występuje również w niektórych stanach psychotycznych. Tak w paranoi jak i w zaburzeniach osobowości paranoicznej egocentryzm jest podstawą zachowań, myśli i słów z działu urojonych ksobnie, z grupy urojeń odnoszących do siebie.
Osoba egocentryczna postrzega cały świat wyłącznie z własnego punktu widzenia, poprzez absolutyzowanie własnych doświadczeń, obserwacji i przemyśleń, a marginalizowanie i przekręcanie opinii pochodzących od innych osób. Jest głęboko przekonana, że świat wygląda dokładnie tak, jak jej się wydaje i na tej podstawie określa własne relacje z resztą otoczenia, a szczególnie wobec innych ludzi. Osoba taka uważa, że świat funkcjonuje zgodnie z jej mniemaniem, lub że najlepiej by było, gdyby tak funkcjonował, jak ona to postrzega. Efektem tego jest pogląd, iż wszyscy pozostali ludzie powinni postępować tak, jak uważa dana osoba, a szczególnie, że powinni oni postępować w określony sposób (najczęściej korzystny) wobec niej samej. Osoba egocentryczna często obraża i drwi z innych niż swoja opinii, a broni własnej, nawet w sytuacji, gdy ma przeciw niej setki trafnych argumentów.
Egocentryzm to także nerwicowe skoncentrowanie się człowieka na problemie samego siebie i głębokie przekonanie, że jego cierpienia i doznania są wyjątkowe i nieporównywalne ze stanem innych. Człowiek egocentryczny jest nastawiony roszczeniowo do świata, przywykły do brania, a nie dawania czegokolwiek z siebie. W tym stanie chory jest wyjątkowo czuły na doznawane krzywdy i urazy, które wyczuwa w każdym działaniu innych. Wrażliwość jest często tak duża, że pacjent nie zwraca uwagi na przykrości, jakie sam sprawia otoczeniu. Im bardziej egocentryczne (przeważnie u dzieci) jest nastawienie człowieka, tym bardziej wydaje się mu, że świat kręci się wokół niego, że jest osobą wyjątkowo ważną, i tym mniejsza jest możliwość wczuwania się w cudze sytuacje, poglądy itp. Z objawami egocentryzmu łączy się objaw błędnego koła.
Egocentryzm to nerwicowe skoncentrowanie się człowieka na problemie samego siebie i głębokie przekonanie, że jego cierpienia i doznania są wyjątkowe i nieporównywalne ze stanem innych. Egocentryzm generalnie jest skłonnością lub nastawieniem do skupiania przeżyć i poczynań dookoła własnego „ja”, własnych życzeń i potrzeb. Egocentryzm jest spokrewniony z egotyzmem, egoizmem, autyzmem i myśleniem prymitywnym, z magiczną postawą wobec rzeczywistości. Im bardziej egocentryczne (przeważnie u dzieci) jest nastawienie człowieka, tym bardziej wydaje się mu, że świat kręci się wokół niego, że jest osobą wyjątkowo ważną, i tym mniejsza jest możliwość wczuwania się w cudze sytuacje, poglądy itp.
Egocentryzm jest to przekonanie o poczuciu, że się jest najważniejszą i najlepszą osoba na świecie. Jest to nadmierne myślenie, że się jest pępkiem świata. W normalnym rozwoju człowieka egocentryzm jest jednym z elementów kształtowania się osobowości.
Kiedy jednak ta cecha pozostaje w dorosłym życiu może spowodować pojawienie się stanów psychotycznych i przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu w społeczeństwie.
Cechy osoby egocentrycznej:
-postrzeganie świata tylko ze swojego pryzmatu,
-marginalizowanie opinii innych osób,
-przekonanie o swoje doskonałości i nieomylności,
-chęć narzucania swojej woli innym,
-nie zważanie na inne osoby, czyli egoizm,
-chęć bycia w centrum zainteresowania,
Osoba, która jest egocentryczna ma przekonanie o tym, że jest ona najbardziej pokrzywdzona ze wszystkich osób, a jej nieszczęścia są najgorsze. Nie zwraca uwagi na cierpienia innych a wręcz je ignoruje. Egocentryzm może również występować w chorobach nerwicowych. Zaburzenie to w nerwicy jest bardzo nasilone i występuje w postaci myślenia nikt mnie nie rozumnie. Osoba taka jest przeważnie odrzucana przez społeczeństwo ze względu na swoje irytujące zachowanie i myślenie.
W teorii Piageta występuje pojęcie egocentryzmu myślenia. Pojawia się ono u dzieci, które nie przekroczyły siódmego roku życia. Polega na nieumiejętności dziecka wczucia się w położenie innej osoby i spojrzenia na świat z jej perspektywy. Dzieci milcząco przyjmują, że inni ludzie widzą to co one. Na przykład trzyletnia dziewczynka może mówić do swojego taty, który siedzi w sąsiednim pokoju: „Tatuś zobacz jaką zrobiłam wieżę”. Jeśli tatuś odpowie: „widzę”, to dziecko przyjmie to jako fakt. Tak rozumiany egocentryzm jest skorelowany z agresją. Zdolność wczuwania się w położenie innych osób (empatia) jest bowiem jednym z najsilniejszych hamulców agresji i egotyzmu. Dlatego małe dzieci bez skrupułów wyrywać mogą pająkom nóżki i muchom skrzydełka, nie potrafią zrozumieć zdań: „nie rób drugiemu co tobie niemiłe” itd. Małe lanie czy bolesne uszczypnięcie jako lekcja uzdatniania do empatii bywa koniecznością. Oczywiście metody takie mają jednorazowo uświadamiać, a nie stać się codzienną represją dla niesfoornego dzieciaka.
Egocentryzm nie jest przede wszystkim zarozumiałością chorego. Osoba z takim zaburzeniem nie jest wbrew pozorom zapatrzona w siebie. Jej nieustanne skupianie się na sobie nie jest związane ze znajdywaniem w tym przyjemności lecz z brakiem możliwości poradzenia z problemem, oraz sprzecznymi często negatywnymi uczuciami, które się w niej znajdują. Egocentryzm w rozwoju duchowym, gdzie chore poczucie ja ukierunkowane zostaje na doznawanie przyjemności z samego swego istnienia, bardzo łatwo zamienia się w chorobliwą megalomanię opartą na samozadowoleniu, przecenianiu swej wartości i znaczenia czy na przypisywaniu sobie oświeconych cech takich jak ekstaza czy szczęśliwość. Wiele pseudo duchowych treningów zamiast zmniejszyć egocentryzm, jedynie przekirowuje go w stronę megalomanii. Osoa zamiast skupiać się na swoich problemach zaczyna rozwijać megalomańskie wrażenia doskonałości, błogości czy ekstazy, zaczyna żyć tylko tym co sprawia jej przyjemność, a problemów otoczenia czy bliskich nie przyjmuje do wiadomości. Jest to taki „filtr” egotyka w stanie megalomanii.
Megalomania to egotyczne skupienie na własnej doskonałości, samozadowoleniu oraz świadomości własnej wartości, znaczenia i możliwości. Pojęciem tym określa się potocznie zawyżoną nieprawidłową samoocenę, ale także system urojeń, tzw. urojenia wielkościowe w zaburzeniach o charakterze psychotycznym, w tm w paranoi czy innych chorobach urojeniowych. Megalomania w rozwoju duchowym to przypisywanie sobie wysokiego stopnia wtajemniczenia, wielkiej wiedzy czy zaawansowania w praktykach, podczas gdy rzeczywistość i relacje z ludźmi pokazują zupełnie co innego. Megalomanka czy megaloman nie umie i nie chce przyjąć do wiadomości własnych niedoskonałości, wad czy błędów. Jeśli lider prowadzi zajęcia z zakresu rozpoznawania własnych braków czy wad, megaloman/ka w szeringu powie: „Ja u siebie nic nie wyczułam. Pewnie nie mam już z tym problemu. Ale widzę, że tu prawie wszyscy z tym mają problem. To chyba jakaś nisko rozwinięta grupa albo odbicie kiepskiego lidera, co ma z tym problem!” Chore ego szybko i skutecznie się ujawnia, a jego leczenie i naprawa jest wysoce utrudnione.
Ekscentryzm to postawa nacechowana innością, wymyślnością zachowań, poglądów, gestów, ubioru. Ekscentryzm przejawia się głównie u różnego typu artystów, bogaczy oraz arystokratów. Z psychologicznego punktu widzenia wiąże się z egotyzmem. Jednym z bardziej znanych ekscentryków wśród artystów był Salvador Dali. Ekscentryzm jako rodzaj protestu społecznego czy podkreślenia odmmienności bywa zabawny a nawet uroczy. Ekscentryzm powodowany silnymi zaburzeniami psychicznymi bywa koszmarnie uciążliwy dla otoczenia. Ekscentryzm stowarzyszony z ewidentnymi urojeniami na pewno nie jest ani artystyczny ani arystokratyczny.
Egocentrycy i osoby neurotyczne z powodu egocentryzmu często używają zaimków „ja” i „mój” oraz innych odnoszących. To nimi podkreślają trud swego życia i brak siły na poradzenie sobie z problemami, a także rzekome cudowne zdolności. To również poprzez te zaimki dążą do bycia w centrum uwagi. Egocentryk znajduje się w swoim świecie, widzi wszystko jedynie w swoim zasięgu. Podczas rozmowy z egocentrykiem można zauważyć, iż bezustannie próbuje on zejść na temat własnej osoby i nieszczęść jakie stają na jego drodze czy także w innych wypadkach nadzwyczajnych właściwości. Na terapii osoba z taką perspektywą na życie jest uświadamiana, iż wokoło niej też toczy się życie i znajdują się osoby bardziej pokrzywdzone przez los niż ona. Osoby chore na nerwice, która odznaczają się egocentryzmem nawet podczas leczenia wskazują na to, iż są dużo biedniejsze od innych pacjentów i to im, a nie żadnej innej osobie należy poświecić najwięcej czasu i uwagi.
Osoba w nerwicy, która odznacza się postawą egocentryczną jest niejako bezradna. Nie wie jak może sobie poradzić ze swoimi problemami, ponadto ma pretensje do otoczenia, iż jej nie rozumie nie chce zauważyć jej kłopotów, a także zwrócić i poświęcić jej całej uwagi. U takich osób wynika to przede wszystkim z ich słabości i dużej potrzeby bycia pod czyjąś opieką, poczucia bezpieczeństwa i wsparcia. Im bardziej poczucie „ja” takiej osoby wiąże się z jego chorobą, tym bardziej nie potrafi on obiektywnie spojrzeć na siebie, swoje problemy i otaczającą go rzeczywistość.
Egocentryzm wiąże się ze zjawiskiem błędnego koła. Niektóre odczucia, wrażenia wzajemnie na siebie wpływają będąc przyczyną nasilenia się choroby. Niepokój i panika powodują symptomy wegetatywne, co wpływa na wzrost tych lęków. Niektóre osoby negatywnie reagują na egocentryków, przez co chory ma poczucie odrzucenia i wyalienowania. Ponadto w takiej sytuacji egocentryk jest drażliwy, ma problemy z pamięcią i koncentracją. Wpływa to także na jego wyniki w pracy, a jeśli są gorsze to zwraca to uwagę przełożonych, którzy nie wiedząc nic o jego chorobie, traktują go jak zwykłego pracownika, na co egocentryk reaguje wrażliwie, ma poczucie skrzywdzenia, oraz niską samoocenę.
Egocentryzm wbrew pozorom nie jest wyrazem miłości do samego siebie i często bywa nadmuchany dodatkowymi afirmacjami typu: „kocham siebie”, jeśli nie są stosowane z umiarem i w odpowiednich sytuacjach. Własne „ja”, którym chory wciąż się zajmuje i żąda, by inni też się nim interesowali, nie jest źródłem wiecznej przyjemności, ale niepokoju i ambiwalentnych uczuć, głównie negatywnych. Egocentryzm jest wyrazem zaburzonego stosunku do samego siebie, jest ciągłym kręceniem się wokół własnej osi. Każda choroba łączy się z pewną bezradnością, regresją do dziecięcego egocentryzmu. W nerwicy jednak egocentryzm znacznie wykracza poza te granice. W egocentryzmie nerwicowym jest wyraźna pretensja do otoczenia typu – „nikt mnie nie rozumie”, „nikt nie chce mi pomóc”. Egocentryzm osoby w nerwicy jest wynikiem jej słabości i potrzeby opieki ze strony otoczenia.
W chorobie somatycznej chory najczęściej rozszczepia między chorym narządem a resztą ustroju. Chory może powiedzieć – „mam chore serce, żołądek, płuca” i tę część leczyć, poza tym druga część jego jest zdrowa. Chory neurotyczny czy z nerwicą nie może już odszczepić części chorej od zdrowej, gdyż cały czuje się chory. Jego kontakt ze światem otaczającym jest zawsze bolesny, gdyż nie ma, jak chory somatycznie, zdrowej części siebie, która mógłby się normalnie z otoczeniem kontaktować. Wobec tego człowiek z nerwicą potrafi wypowiedzieć owo obciążające zdanie – „ja jestem chory”. Im bardziej słowo „ja” jest związane ze słowem „chory” tym bardziej trzeba się sobą samym zajmować, nad sobą zastanawiać, tym trudniej ustawić siebie w normalnej relacji ze światem zewnętrznym, bowiem „ja” wypełnia wszystko.
Leczenie z egocentryzmu czy megalomanii to zachęcanie by zrobić coś dla dobra innych osób, tam gdzie nie mamy z tego sami żadnych korzyści. Jeśli egocentryk uważa się za bardzo skrzywdzonego, niechaj stanie z protestem w cudzej sprawie bez oczekiwania wzajemności, niech powalczy dla dobra kogoś innego wkładając w to własne środki, czas i zaangażowanie, a nie mając nic w zamian. Tego rodzaju działania są na porządku dziennym w treningach rozwoju duchowego, aby leczyć jednostki zbyt egoistyczne i jednocześnie selekcjonować tych, którzy z okopów egocentryzmu czy megalomanii nie raczą się ruszyć. Porządkowanie ego, oczyszczanie ego, usuwanie egocentryzmu to ważne wątki praktyk rozwoju duchowego, jednak wielu terapeutów nie wie jak się za to zabrać, bo sami nie przechodzili w życiu żadnego treningu ego, tym bardziej, że potrzybna jest dłuższa praca w grupie pod okiem dobrego nauczyciela czy mistrza duchowego.
Codzienne Paranoiczne Lęki i Obawy
Jak naukowo przekonują w swojej książce „Overcoming Paranoid&Suspicious Thoughts” dr Daniel Freeman, Jason Freeman i Philippa Garety, około jedna trzecia ludzkości miewa regularnie myśli paranoicznie.
Jak to się objawia? Po prostu obawiamy się, że coś złego może się wydarzyć i jesteśmy skłonni oskarżać innych o złe intencje. Ludzkie lęki zawierają zawsze te same elementy: jakaś osoba, pewien rodzaj zagrożenia i przyczyna lęku. Tym kimś, kto nas niepokoi może być ktokolwiek: sąsiad, kolega z pracy, ktoś obcy czy członek rodziny, z rzadka siły nieczyste lub ufoludki. To może być też organizacja rządowa albo złe duchy. Czasem tożsamość osoby stwarzającej zagrożenie jest nieznana.
Bywa, że po prostu czujemy się ofiarą, wydaje nam się, że coś nam grozi albo że nasze działania mogą sprowokować coś niedobrego. Około 70% z ponad 1000 ludzi biorących udział w sondażach dr Daniela Freemana przyznało, że miewało poczucie zagrożenia, tzn. czuło, że inni ludzie mogą ich skrzywdzić z premedytacją lub w jakiś sposób zdenerwować. Aż 93% uważało, że na pewno obmawiano ich za plecami, natomiast 80% czuło, że obcy ludzie przyglądają im się krytycznie. Około 30-40% uczestników sondażu odpowiedziało, że raz w tygodniu myślało o negatywnych plotkach rozpuszczanych na ich temat. Około 10-30% z tą samą częstotliwością myślało o tym, że coś im grozi. To nie były poważne zagrożenia, częściej irytacja wywołana czyjąś umyślną złośliwą uwagą.
Dlaczego paranoicznie się boimy i jak temu zaradzić? Myśli paranoiczne są zazwyczaj kombinacją pięciu elementów:
– stresu lub większych zmian w naszym życiu, a to oznacza także często problemy w relacjach międzyludzkich czy poczucie osamotnienia.
– negatywnych emocji, np. depresji, niepokoju, bo wtedy zazwyczaj wyolbrzymiamy problemy, a to, jak się czujemy ma duży wpływ na to jak myślimy.
– ludzkich nietypowych odczuć wywołanych stresem; to negatywne emocje podobne do niepokoju, jaki odczuwa osoba cierpiąca na bezsenność lub uzależniona od narkotyków.
– wytłumaczeń swego złego samopoczucia; kiedy czujemy się zaniepokojeni lub „zdołowani”, nasze własne tłumaczenie świata zaczyna mieć negatywny wydźwięk – często wtedy myślimy jak najgorzej o ludziach nas otaczających, tak jakby to oni byli przyczyną naszych problemów.
– nieumiejętnością znalezienia alternatywnego wytłumaczenia tego, co się wokół nas dzieje, wyciąganiem pochopnych wniosków, nie poprzedzonych obiektywną analizą „za” i „przeciw” naszych obaw.
Jak sobie radzić z myślami paranoicznymi? Możemy m.in. zadać sobie kilka prostych pytań: co inni ludzie pomyśleliby o naszej podejrzliwości, czy uznaliby nasze obawy za zasadne; co by powiedzieliby nasi najlepsi przyjaciele; czy nie powinniśmy porozmawiać z innymi osobami o naszych lękach; czy istnieje jakiś namacalny dowód potwierdzający nasze obawy.
Paranoid w grupie czy wspólnocie duchowej
Paranoid, kiedy wchodzi do wspólnoty duchowej, do grupy medytacyjnej, często na „dzień dobry” chce dokonać jakiś zasadniczych zmian. Nalega aby zmienić dzień czy godzinę spotkania, bo jemu nie pasuje, nie chce się dostosować do grupy, to grupa ma dostosować się do paranoida. Jest to poważny sygnał ostrzegawczy. „Ja dziś przyszedłem na wasze spotkanie, ja bym wolał, aby te zajęcia odbywały się we wtorki, a nie w czwartki, bo w czwartki muszę się opiekować chorą babcią”. Powód przełożenia dnia zajęć wydaje się tak wyjątkowo ważny, że liderzy czy grupa zwykle się zgadzają dopasować do paranoida, tyle, że paranoidzi zwykle nie chodzą długo na zajęcia i jest to strata czasu. Najlepszym rozwiązaniem jest poinformowanie paranoida, że na zajęcia zapraszamy, jeśli już uporządkuje swoje życie tak, że będzie w czwartki wieczorem miał te godzinę czy dwie czasu na uczestnictwo w naszych zajęciach.
Możemy się jednak za kilka dni dowiedzieć, że paranoid obdzwonił kierownictwo instytucji w której wynajmujemy salę, twierdząc tam lub błagając, żeby umożliwiono te zajęcia w inny dzień, bo to dla niego jest bardzo ważna sprawa, na śmierć i życie, a grupa i prowadzący na zmianę się zgodzili! Inaczej mówiąc, paranoid nie znosi odmowy w stosunku do jego pomysłów, dążeń czy roszczeń. W wypadku odmowy, możemy się też dowiedzieć, że nasz paranoiczny gość z zajęć obdzwonił wszystkie okoliczne instytucje lub obszedł sąsiadów i poinformował ich, że w czwartki odbywają się u nas spotkania groźnej sekty, której liderzy są apodyktyczni, nieczuli na ludzkie problemy i sadystycznie znęcają się nad uczestnikami zajęć. I najlepiej jakby instytucja wymówiła nam salę, bo spotyka się w niej niebezpieczna sekta lub terroryści albo ruch oporu planujący zamach stanu. Taka jest zemsta typowych paranicznych psychopatów i psychopatek.
Osobowość paranoiczna, paranoid często przychodzi do grupy duchowej na zajęcia, kurs czy trening z nastawieniem podejrzliwym, obronnym i prowokacyjnym. Siada sobie kawałek dalej z boku lub z tyłu, tak, aby być trochę oddzielonym od całej grupy i na sam początek pyta: „Ja tutaj do was przyszedłem tak tylko zobaczyć sobie co wy tutaj robicie.” „Ja nie chcę praktykować, tylko sobie posłuchać, bo nie wiem czy to co robicie nie jest szkodliwe w jakiś sposób.” „Chciałam zobaczyć co się tutaj odbywa i jacy ludzie tu przychodzą.” „Musicie mnie jakoś zachęcić, żeby mnie przekonać do was”. W mowie widać silną reakcję obronną na grupę, oddzielenie, postawę nieufności i podejrzliwości. Paranoid potrafi także pokazywać jakby był nadzorcą grupy czy wizytatorem. Na „dzień dobry” potrafi powiedzieć: „Ja tak tylko przyszedłem zobaczyć co się tutaj dzieje, jakie energie tu produkujecie, bo ja należę do takiej tajemnej grupy, która jest na bardzo wysokim poziomie energii.” Paranoid chce zobaczyć, popatrzeć co się dzieje, pooglądać ludzi jak „kupiec świnie na szynkę”, paranoid nie chce brać udziału w programie zajęć grupy, paranoid nie chce siedzieć w kręgu trzymając się ze wszystkimi za ręce, paranoid jest wyżej wtajemniczony, bardzo zaawansowany i przyszedł sprawdzić czy w tej grupie jest ktoś godny aby go „zabrać” do wyższego kręgu energetycznego etc.
Paranoid bywa prowokacyjno-gniewny. Jak zdecyduje się usiąść w kółeczku, wybierze miejsce, gdzie gwałtownie siada pomiędzy dwie blisko siebie siedzące osoby, prawie jednocześnie wyrażając gniewną pretensję, że się jeszcze nie posunęły, aby zrobić mu miejsce. A na koniec doda, że to wszystko wina sposobu siedzenia w kręgu! Inaczej nie musiałby tam siadać ani złościć się na tych, co nie dość szybko ustępują mu czy jej miejsca! Osoby prowokujące innych zachowaniem aby móc wyrazić własną gniewną reakcję, a potem jeszcze pokrytykować, że ta forma zajęć jest jakaś niedobra, bo się coś takiego dzieje w relacjach pomiędzy nim a innymi uczestnikami – to są osobowości paranoiczne. Paranoid potrzebuje długotrwałej psychoterapii, zanim stanie się wartościowym członkiem grupy duchowej. Jeśli pozostawimy paranoida bez komentarza, wtedy wiele osób z grupy zostanie z czasem przez paranoiczną osobę zniechęconych do uczestnictwa i praktyki duchowej, a nawet do ścieżki duchowej.
Paranoid wyrzucony karnie z grupy zawsze będzie obwiniać grupę o wszelkie zło, a bywa, że dożywotnio będzie tępić i zwalczać, bądź to pojedyncze osoby czy lidera grupy, bądź to cały ruch duchowy czy organizację. W zasadzie, dla dobra całego ruchu, paranoidzi nie powinni dostawać informacji o strukturze ruchu czy jego organizacji, ale paranoid właśnie tym się zwykle najbardziej interesuje. Paranoid dopytuje, kto tu rządzi, kto się czym zajmuje, a jak się już dowie, to w kuluarach prowadzi kampanie dyskredytujące osoby kierujące ruchem, organizacją czy lokalną grupą duchową. Używa przy tym charakterystycznych argumentów: „Znasz Ojca Czesława Klimuszkę? On mi powiedział, ten wielki jasnowidz, że mam najwyższy poziom energii medytacyjnej wśród wszystkich osób w tej Federacji! Na zjeździe Jubileuszowym mi to powiedział. Wszyscy to słyszeli i oniemieli!” W grupach duchowych ludzie łatwo się dają nabierać na taką przekonywującą demagogię paranoidów, a zamiast Ojca Klimuszko jest zwykle inny popularny aktualnie lider o którym mniemanie jest bardzo wysokie, co paranoid wcześniej skrzętnie ustali wypytując każdego z osobna, co się w grupie myśli o tym czy tamtym jasnowidzu, mistrzu etc.
Paranoid zwykle nie znosi krytyki ani sprzeciwu. Jeśli jakaś osoba się jego demagogii uprawianej w cztery oczy sprzeciwi, wtedy po pewnym czasie będzie wynajdywać słabe punkty osoby czy jej uchybienia i skrzętnie wykorzystywać dla zabudowania sobie pozycji w oczach liderów grupy czy wspólnoty. Przychodzi tedy osoba paranoiczna do lidera grupy duchowej i mówi przy okazji: „A wiesz, ja nie mogę tak jak ta Kowalska, co niby tak mocno siedzi i medytuje, a o własne dzieci nie dba, z mężem się rozwodzi i teraz walczy w sądzie, aby odebrać mu cały jego majątek. Ta Kowalska jest taka podła, ja nie myślałam, że ludzie co medytują, tak dobrze siedzą, lotos umieją, trzy lata już tutaj chodzą, a mogą tak podle postępować z własnym mężem! Sama mi to opowiadała, w cztery oczy, w największej tajemnicy”. Tak paranoid wykorzystuje poufnie, zwykle w cztery oczy zebrane informacje o innych ludziach. Niech mu tylko w drogę wejdą albo się jakoś narażą, chociażby delikatnym zwróceniem uwagi. Paranoid tym się różni od schizoida, że paranoid wykorzystuje fakty sprawdzone, wiarygodne, a schizoid, gdyby sprawdzić fakty, okazałoby się, że w większości nazmyślał na wspominaną osobę. Paranoid jedynie podkreśla i koloryzuje fakty, które są prawdziwe. Jednakże nawet „źdźbło znalezione w oku” kogoś z grupy może projektować na całą grupę: „Jak w takiej grupie mogło się to zdarzyć”, „Niskie energie są w tej grupie”!?
Awersja do oceniania i krytyki widoczna jest w gniewnych reakcjach na zwracanie uwagi czy w gniewnym domaganiu się zakazu osądzania innych, odcinaniu się typu: „Jak ty tak mówisz o mnie, to na pewno sama taka jesteś, a może gorsza!” Z paranoidem zwykle bardzo trudno się rozmawia o jego grzechach, błędach czy drobnych przestępstwach względem innych członków grupy. Paranoid zwykle gwałtownie zrywa z grupą, jeśli zastosować publiczne ujawnienie wszystkiego tego, co tam w swej logicznej demagogii nagadał osobom z grupy w kuluarach, podczas rozmów w cztery oczy, zaklinając przy tym, aby z nikim o tym nie rozmawiać. Pytania publiczne do liderów grupy, o to, czy to co nasz paranoid mówił nam na osobności jest prawdziwe i ma sens zwykle powodują atak gniewnej strony paranoida. Poddanie wypowiedzi paranoicznej osoby pod publiczną dysputę i ocenę grupy czy wspólnoty, zwykle albo tonizuje paranoida, albo powoduje, że paranoid z pewną furią opuszcza grupę, co także jest zwykle lepsze niźli pozwolić szkaradym działalnościom paranoicznej osoby rozwijać się w kuluarach.
Paranoid potrafi przyjść do drupy duchowej z własnym dziełem na tematy duchowe czy mistyczne i domagać się czytania oraz uznania tego dzieła, najlepiej włączenia do kanonów pism świętych. Zdarza się, że paranoiczna osoba tak logicznie wpływa na grupy i liderów, że akceptują takie roszczenia, zajmują się czytaniem bzdurnych wywodów czy kompilacji paranoida zamiast właściwą praktyką i nauką duchową. Takie dzieło paranoid „otrzymał od wielkiego Mistrza, którego imienia nie może wyjawić” albo sam „Bóg podyktował to dzieło, kiedy paranoid został nieomal wzięty do nieba czy na inną planetę”. Paranoid nie może oczywiście podać szczegółów, bo nie wypada chwalić się duchowymi dokonaniami, jest zbyt skromny. Ale jak mu pozwolić, to się otworzy i naopowiada niestworzonych rzeczy, które zwykle są jego snami lub cudzymi doświadczeniami z którymi się utożsamia.
Paranoid w kuluarach potrafi zagaić ludzi tak: „Nasz Mistrz powiedział mi w tajemnicy, że będę jego następcą, ale to dopiero za parę lat, bo teraz jeszcze nie jest właściwy czas. On mi powiedział, że mam wiedzę taką jak on, ale jeszcze muszę trochę poczekać i się doskonalić wewnętrzenie, a wtedy On będzie moim uczniem!” Takie są rewelacje osób paranoicznych i w zasadzie bardzo to dziwne, że całkiem dużo ludzi w grupach duchowych daje się nabierać na takie banialuki, stając się rzekomymi depozytariuszami „świętych tajemnic”, które są li tylko paranoicznymi urojeniami osoby na granicy zaburzeń osobowości, a choroby psychicznej.
Paranoid często nie zgadza się ze znaczną częścią nauk duchowych przekazywanych w danej grupie czy wspólnocie. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo wielu ludzi z wieloma rzeczami się nie zgadza, czasem też dlatego, że nie wszystko rozumie, co jest naturalne. Charakterystyczna jest reakcja osoby paranoicznej, która często podejmuje temat z którym się nie zgadza i szuka argumentów oraz wsparcia, żeby liderów i grupę przekonać, że jednak jest inaczej. Jeśli to się nie uda, paranoid zaczyna aktywnie misjonować w kuluarach, zachęcając ludzi z grupy do poszukania innych lepszych wspólnot czy grup, gdzie jest rzekomo większa wolność myśli czy swoboda przekonań. „Tutaj panuje totalitaryzm, poglądy się narzuca, nie ma wolności dla umysłu, chodź lepiej do tamtego mistrza, tam takich ideologii ludziom nie wciskają, można sobie wierzyć w co się chce, jest wolność, a ci liderzy mają jakieś klapki na oczach!” Wiele osób daje się omamić takiej logicznej i dobrze ideowo podpartej demagogii. Chyba, że zauważy iż nasz paranoid robi tą krecią robotę nie dlatego, że nie ma wolności myśli, ale dlatego, że lider się z nim nie zgodził czy wykazał błędy w jego myśleniu i założeniach.
Wolność myśli polega także na tym, że można sobie znaleźć taką grupę, której poglądy nam odpowiadają, bez demagogicznego, mściwo-gniewnego zwalczania i demonizowania tych grup czy wspólnot, które paranoidowi nieodpowiadają z powodu jego przekonań i usystematyzowanych rojeń. Ale paranoid tak nie umie, może zaś sobie ubzdurać, że dobrze będzie jak „wyciągnie możliwie najwięcej osób” z naszej wspólnoty czy grupy. Będzie wtedy jeszcze okazjonalnie zaglądać, głównie po to, aby naiwnym ludziom których łatwo omotać i uwieść słowami, zaproponować wszelkie inne zajęcia i jak najwięcej osób zniechęcić do praktyki w naszej grupie czy wspólnocie duchowej. Tak czy owak, wszelkie „żółte” i „czerwone kartki” dla paranoida są pewnym ryzykiem tak dla grupy jak i dla jej liderów czy zwykłych członków. Pozostawienie paranoida takim jakim jest i pozwolenie mu na swobodne działanie także jest ryzykiem, często jeszcze większym.
Jeśli w czasie spotkania ze swobodnymi wypowiedziami ze 2-3 osoby lub więcej wypowie jakieś uwagi co do zachowania osoby paranoicznej, ta będzie doszukiwać się spisku czy układu przeciwko niej i będzie prowadzić własne śledztwo mające na celu wykrycie kto dowodzi spiskiem, kto jeszcze w spisku bierze udział, kto osoby napuścił i źle nastawił do niej. Oczywiście będzie próbować szukać wsparcia u „przyjaciół” i dotychczasowych „słuchaczy”: „Ja taka dobra byłam dla nich, w tym i owym im pomogłam, medytowałam dla ich zdrowia, energie im posyłałam, a oni mnie tak urządzili, taką krzywdę mi uczynili”. Osoba paranoiczna gra pokrzywdzoną krytycznymi uwagami członków wspólnoty i montuje sobie grupę towarzyską do zwalczania spiskowców. Nie należy się dawać wciągać w takie lojalnościowe względem paranoidu spektakle i gry towarzyskie. W skrajnych wypadkach na drugi dzień przychodzi policja, zwykle znajomi policjanci (eSBecy z ABW) paranoida, o szóstej do domu przychodzą i zwlekają tych „spiskowców” na przesłuchanie pod zarzutem publicznego znieważania paranoida w groźnej sekcie do której siłą go zawleczono oczywiście, lub w której był przetrzymywany wbrew swej woli! Wszystko zależy od tego, gdzie paranoid ma jeszcze oddanych znajomych albo jaką siłę przebicia ma jego demagogia składająca się i owszem z faktów, ale przeplatanych sprytną i logicznie usystematyzowaną demagogią.
Paranoid zazdrościowy, freudowski, z silnymi aspiracjami erotycznymi, potrafii rozpowszechniać rozmaite historie na temat rzekomego pożycia seksualnego liderów grupy, zgłaszać rozliczne zastrzeżenia na tym tle. Do najczęstszych należy uzurpowanie sobie prawa do bycia partnerem czy partnerką kogoś z głównych liderów czy starszych członków wspólnoty. Jak z wyższym wtajemniczeniem, paranoid potrafii kolejnym osobom „sprzedać” historię typu” „Wiesz kochana, mistrz naszej grupy powiedział mi w tajemnicy, że bardzo chce bym była jego żoną. Postanowił rozwieść się z żoną bo im od lat się i tak nie układa, ale boi się przestraszyć całą grupę tą sprawą, bo jak tu powiedzieć, że się rozwodzi. A mówi, że ze mną stworzy związek najwyższej jakości, bo jestem dla niego najlepszą osobą z tej grupy. Jak zmierzył mam najwyższe wibracje, równe z nim! To się nie zdziw jak się to wyda niedługo. Tylko on się z żoną musi rozwieść i już na zawsze będziemy razem. Bo wiesz, on mi wyznał, że kocha mnie jak nikogo na świecie.” Przez długie miesiące, a nawet lata, taka historia potrafi za sprawą jednej paranoicznej osoby z urojeniami „wisieć” nad liderem grupy, i podczas gdy wszyscy o tym wiedzą, każdy z osobna, w tajemnicy od paranoidu, tylko lider i najbliższe mu osoby NIC nie wiedzą o jego rzekomych planach miłosnych…
Osoba sensytywno-paranoiczna, jest wrażliwa, ale odczuwa tylko własne potrzeby, zwykle z poziomu seksualnego, jednak bardzo chwali się swoimi rzekomymi zdolnościami wyczuwania i odczuwania ludzi, chętnie się powołuje na odczuwanie na odległość, a na świadectwo przywołuje osoby, które są trudno osiągalne lub coś przypadkowo powiedziały. Niestety, sensytywny paranoid, nie chce przystąpić do jakichkolwiek testów weryfikujących jego czy jej zdolności do intuicyjnego odczuwania czy wyczuwania. Chętnie za to wyda diagnozę czy opinię na tematy, które są niemierzalne i nieweryfikowalne. Jeśli taka osóbka sensytywno paranoiczna pochwali się, że ona innych „wyczuwa na odległość”, jakimi są i co w nich siedzi, będzie bardzo bronić się przed odpowiedzią na proste pytania typu: „To wyczuj jakiego koloru ubranie mam na sobie!” „Wyczuj czy pokój w którym jestem jest ciemny czy jasny!” O nie, sensytywnie paranoiczna osoba odpowie ci: „Ty jesteś ubrany w rany. Masz wiele ran na swoim ciele. Jesteś ubrany w złość. Ty się złościsz, ale ty tej złości nie widzisz”!
O konkretach paranoiczni pseudo jasnowidze i „czuciowcy” nie zamierzają rozmawiać, a jak ich przycisnąć stwierdzą, że jesteś głupi czy głupia, ale na pytanie wymagające rzeczywistego czucia nie raczą odpowiedzieć. Za to zmobilizują rodzinę, dzieci i znajomych, aby stanęli do walki z tobą i wycenili cię chociaż na przygłupa, coś nieodpowiednie pytania rzekomej jasnowidzącej paranoicznej osóbce zadawał/a. Z paranoicznie sensytywną osobą najlepiej od razu zagrać w trzy kulki i niech zgaduje. Pewnie się wścieknie, a już na pewno szybko usłyszysz o sobie nieprzyjemne opinie pośród jej znajomych i członków rodziny.
W dyskusji paranoid zazwyczaj uparcie, nieustępliwie broni swego zdania, nie znosi krytyki. Drugą stronę obwinia nawet za to, że nie chce skończyc dyskusji, którą sam rozpoczął. Charakterystyczne są projekcje zwrotne w postaci tak zwanej „piłeczki”, czyli zarzucanie osobie rozmówcy tego, co ona mnie zarzucała. Życie uczuciowe paranoida jest zwężone i sprawia wrażenia „chłodnego” dla innych. Brak mu poczucia humoru i jest dumny ze swego „obiektywizmu”, racjonalności. Skrajny racjonalizm i ateizm czy inna ideologia zamienia się w koszmar dla innych, jeśli osoba paranoiczna zdobędzie władzę. Paranoid przez otoczenie postrzegany jest jako ambitny, energiczny, ale również sztywny, wrogi, nie czuły. Zawsze kontratakujący w przewidywaniu ataku, ponieważ rzutuje swój lęk na otoczenie, projektuje swoje obawy na innych. Zaufanie ma jedynie do nielicznych osób, a bywa, że do nikogo tylko do siebie. Paranoik ma potrzebę bycia samowystarczalnym, unikającym uczestnictwa w grupie, w której nie można dominować ani „brylować”. Wyczuwa dobrze, kto w jego grupie czy społeczności ma ważną pozycję. Zazdrości mu, ale się z nim liczy, natomiast lekceważy słabszych.
Paranoidzi w każdej sytuacji spostrzegają przede wszystkim selektywnie to, czego oczekują – dowody odrzucenia, niedoceniania, wrogości, szkodliwości. Jeśli czują, że są nieważni, to urojenia o spisku, dodadzą im poczucia własnej wartości. Lepiej być prześladowanym niż ignorowanym. Od paranoida, który włączy się do dyskusji, jeśli jedna z osób skontruje jego tezę, a nikt nie poprze, można usłyszeć liczbę mnogą: „Wy wszyscy macie jakieś dziwne poglądy, wy wszyscy jesteście w zmowie”, „Zmówiliście się przeciwko kobietom”. Paranoid jednak nie rozmawiał ze wszystkimi w grupie, a zaledwie z jedną osobą. Brak poparcia dla paranoicznej osoby oznacza, że wszyscy są przeciwko niemu! O tym, że pozostałych temat może nie interesował, paranoid nie pomyśli, bo ma spiski i zmowy w głowie.
Cechy osobowości paranoidalnej powodują bardzo często odrzucanie przez innych, odrzucanie przez grupę czy społeczność. Paranoid na dzień dobry zamiast się w grupie przedstawić potrafi zagaić: „Nie wiem czy wy mnie przyjmiecie”. Cechy paranoiczne są powodem trudności w życiu zawodowym, w kontaktach ze współpracownikami, kierownikami, także z członkami i liderami wspólnot duchowych. W sytuacjach trudnych może dojść do ostrzejszych reakcji paranoicznych. Ludzie z osobowością paranoiczną stają się niekiedy zdecydowanymi pieniaczami czy fanatykami. Ich wysokie mniemanie o swej moralności i ambicja powodują, że chcą być przywódcami, chcą naprawiać świat, innych, „walczyć o słuszną sprawę”, jednak wadliwe postrzeganie powoduje, że wiele rzeczy robią silnie, ale źle.
Paranoidzi miewają parcie na władzę i o ile nie zaatakują przywódcy od samego początku, potrafią stać się fanatycznymi zwolennikami w ruchu który im się spodoba, przyjmując postawę „świętszy od papieża”. Potrafią „pomagać” w karykaturujący lidera sposób, wymagać w nieodpowiednich momentach tego, co czasem lider grupy wymagał. Osoba paranoiczna z parciem na władzę, potrafi wejść w strukturę jakiegoś ruchu i organizacji, spełniać szybko wszelkie normy i wymagania, tak, aby stać się jednym z liderów czy głównym liderem ruchu, lokalnej grupy czy wspólnoty. Potem jest już tylko gorzej, grupa staje się nagle zamknięta, nie przyjmuje nowych członków, bo nikt nie jest godny, aby do tak szacownego grona zostać dołączonym. Oczywiście, okazuje się, za sprawą naszego paranoidu, że wszyscy poprzedni liderzy źle kierowali wspólnotą duchową, robili wałki i machlojki, ukrywali wiedzę duchową przed braćmi i siostrami w wierze. To oznacza najpewniej, że w bibliotece grupy paranoid znalazł książkę, którą wcześniej przeoczył. Mógł też stając się liderem grupy, otrzymać materiały sygnowane jako „tylko dla liderów wspólnoty”.
Jeśli paranoidowi nie uda się zdobyć wymarzonego stopnia wtajemniczenia czy władzy, pozycji, rangi, wtedy może zacząć obwiniać liderów lub członków wspólnoty, że nie pozwalają mu się rozwijać duchowo, że blokują jego rozwój, że na pewno oczernili go przed jakimiś bardziej przykładowo międzynarodowymi władzami organizacji do której należy, a tym historiom nie ma końca. Wystarczy, że jakiś przyjezdny gość z Indii czy Ameryki nie zechce porozmawiać w cztery oczy z paranoidem, który ma do niego wiele ważnych kwestii do poruszenia, a już kosmiczna afera we wspólnocie jest gotowa.
Wiele reguł czy zasad życia duchowego zmusza jednostki patologiczne do temperowania swoich chorych struktur egotycznych, a przykładowo praktyka składania czci i dobrego mówienia o wszystkich dotychczasowych mistrzach, nauczycielach i liderach duchowych zmusza paranoidów do temperowania ujść nienawiści i potrzeby obwiniania wszystkich poprzedników. Paranoid szybko jednak znajdzie sobie jakąś lukę, żeby dać sobie drogę i prawo do swojej krytyki wobec upatrzonych przez siebie liderów wspólnoty. Zasada, że generalnie nie jest się nauczycielem swoich mistrzów i nauczycieli, także ma temperować paranoicznie chore jednostki, które bardzo chciałyby skorygować wiedzę przekazywaną przez całe pokolenia mistrzów!
Bywa, że nauczyciel przychodzi do swojego ucznia na prowadzone przezeń praktyki jako wizytator, a wtedy szybko poznać, czy świeży lider jest paranoidem. Jak zaczyna pouczać swojego nauczyciela, czy wytykać domniemane błędy lub dawne przewiny, wtedy widzimy, że mamy na pozycji kierowniczej zwyczajnego czuba o chorobliwie mściwym ego, jednostkę niedojrzałą do prowadzenia duchowych zajęć ani grupy duchowego rozwoju. Paranoiczne osoby chętnie tworzą takie koncepcje, że oni już mistrzów swoich przerośli czy bardziej się rozwinęli i teraz sami są mistrzami. Osoba rzeczywiście będąca w pozycji Mistrza Duchowego zawsze będzie ponad uczniami, jeśli o relacje wiedzy i praktyki chodzi.
Stara reguła, że uczeń nigdy nie jest większy nad mistrza bardzo się przydaje w takich sytuacjach, gdy małe ambitne ego chcą szybko awansować i się wywyższać nad tych, którzy byli przed nimi. Tak zwane ad personum do tych którzy nas uczyli i ćwiczyli w różnych dyscyplinach, nawet bardziej świeckich czy szkolnych bywa występkiem obnażającym w swej istocie paranoiczne cechy dawnego ucznia. Jeśli wiemy, że ktoś przez chociaż kilka lat uczył się i zdobywał nawet podstawy wiedzy czy praktyki duchowej, a potem brzydko się wyraża o swoich instruktorach czy nauczycielach za ich plecami, wtedy wiemy, że mamy do czynienia z jednostką, która się na lidera duchowego z reguły nie nadaje.
Oczywiście w warunkach Zachodu, gdzie wiele szkółek pseudo ezoterycznych z rozwojem duchowym ma nie wiele albo i nic wspólnego, zasada ta może się wydawać zakazem słusznej krytyki rozmaitych negatywnych zjawisk, jednak nawet i w takiej sytuacji, chorobliwy egocentryzm paranoida będzie się jawił jako coś raczej destrukcyjnego niż tylko obnażającego rzeczywiste nieprawidłowości. Pewnie większość instruktorów jogi i asan mogłaby umieć dużo więcej, ale to, że umieją mało na Zachodzie nie jest od razu powodem do tego, aby ich poniżać czy tępić za to, że w swej istocie nie mieli się gdzie ani od kogo nauczyć tego, co sam się nauczyłem. Krytyka błędów kiepskiego instruktora aerobiku czy asan jogi nie wyklucza wdzięczności za to, że jako tako nauczył nas podstaw, ale u paranoidów nie ma wdzięczności ani miejsca na szacunek za to, co ktoś inny dla nich zrobił.
Wschód nawet w takich wypadkach zaleca daleką wstrzemięźliwość w krytykowaniu czy „wieszaniu psów” ad personum na tych, którzy nas dotychczas uczyli, chociażby dlatego, że trafianie na kiepskich i fałszywych mistrzów, oszustów udających guru jest w dużej mierze zasługą własnego ego pełnego paranoicznej podejrzliwości, nieufności i zazdrości. Paranoid szuka tych, których miałby za co podejrzewać, zatem i nic to dziwnego, że spotyka takie sytuacje i właśnie z tego mechanizmu ma leczyć swoje skancerowane, nadymane i napięte ego. Paranoidzi jak i innaczej psychotyczne egocentryzmy mają lekcję nauczenia się, że trzeba totalnie nastawić się na spotykanie dobrych mistrzów. Jest to jednak dla paranoicznych ego lekcja bardzo trudna, a niektórzy uważają, że wręcz niewykonalna w jednym wcieleniu, aby paranoid nabrał zaufania i przestał produkować posądzenia. Wszak ma taki dokuczliwy sposób bycia.
Warto zapamiętać, że dziesięciu paranoidów, dziesięć osób o cechach osobowości paranoicznej nie da rady stworzyć wspólnoty duchowej ani jej podtrzymać. Każdy będzie chciał przejąć władzę, a pozostali nie będą się zgadzać na innego prezesa oprócz siebie. W takim wypadku, każdy założy tak zwaną „własną ścieżkę”, co oznacza brak ścieżki, gdyż każdy powędruje za własnymi iluzjami i swoim egocentryzmem. Rozłamy i podziały z kłótniami czy skandalami „o byle co” w grupach duchowych pokazują zwykle chorobliwe paranoiczne tendencje do sprawowania władzy w grupie czy czerpania profitów z nauczania. Władcze ego paranoicznych osób potrafi zniszczyć najwspanialszą grupę czy ruch duchowy. Test pierwotnej wspólnoty Buddy, test dziesięciu starszych mnichów podejmujących decyzje przez konsensus na zasadzie Rady Duchowej jest zwykle koszmarem dla osobowości paranoicznych. Ani nie chcą brać udziału w radach duchowych, gdzie decyzja zależy od wspólnego głosu doświadczonych ekspertów, ani nie chcą stosować się do decyzji, które tak zapadły. Jak powiedział Ryszi Dattatreya, Niebo nie ma wielu ścieżek, jest za to wiele ludzi, którzy pretendują do tego, że to oni podążają Ścieżką Nieba.
Paranoja i inne zaburzenia a Rozwój duchowy
* „Cała metanoia, duchowa metamorfoza polega na wyzbyciu lub przekształceniu paranoicznych cech tego światowego umysłu. Rozwój duchowy to zbudzenie i ożywienie anielskiej, boskiej istoty, wolnej od cech paranoicznych czy schizofrenicznych.”
* „Rozwój wewnętrzny czy duchowy generalnie opiera się na rozwijaniu cech i właściwości przeciwnych do tych, które opisują osobowość i zachowania paranoików, zatem wszystkie cechy paranoidu są wysoce niekorzystne i należy się ich pozbyć w pierwszej kolejności. Inaczej osoba doprowadzi się do upadku.”
* „Syndrom patentu na prawdę, wyrażanego jako podszywanie się pod nauki własnych mistrzów czy nauczycieli, a które jednak od Nich nie pochodzą, a są własną niezbyt udaną lub wręcz fatalną produkcją osoby praktykującej to ciężka kategoria błędnych idei i fałszywych nauk w dziedzinie duchowości! Mistrzowie wymagają sprawdzania i korygowania wszelkich uzmysłowień i interpretacji, aby zapewnić wysoki standard dla głoszonych nauk, których egoistyczne lub trywialne spłaszczanie, spłycanie nie powinno mieć miejsca.”
* „Wyrywanie cytatu z kontekstu i dorabianie doń jakiejś teorii jakiej Mistrz nigdy nie głosił jest typowym, obłudnym posunięciem osób chorych na egotyzm i tak zwaną żądze własnej racji, która zwykle się z czasem zamienia w karykaturę duchowej nauki i podupadłe zwiedzenie w ślepe uliczki.”
* „Nabieranie właściwych poglądów i przekonań, właściwych, czyli umożliwiających rozwój duchowy w ogóle i przyspieszających staje się znów jak w czasach Gautama Buddha najpilniejszą koniecznością, stąd wysiłek wielu Mistrzów, Świętych i Proroków aby przywrócić ludziom zachodu poprawną wiedzę o duchowej Drodze i o duchowym rozwoju ludzkich istot.”
* „Nie ma żadnych szybkich metod Oświecenia w jeden weekend, a rzekome oświecenie w kwadrans czy dwa dni to jeden z komercyjnych absurdów wiodący tysiące ludzi Zachodu na manowce, w ślepą uliczkę i paskudnie nawiedzone zwiedzenie!”
* „Istnieje spora grupa fałszywych, błądzących uczniów, szczególnie w krajach na Zachodzie, którzy głoszą brednie o jakiś własnych ścieżkach czy konieczności porzucania swoich mistrzów i guru. Tymczasem wszystkie uznane tradycje mistycznego przekazu z Mistrza na Ucznia pokazują, że zawsze odejście ucznia od Guru oznacza upadek ucznia, zahamowanie jego rozwoju, a jeśli taki odpadły próbuje czegoś nauczać, to po pewnym czasie całe to nauczanie upadłego duchem odstępcy ulega wykolejeniu, chociażby i fajnie lub mądrze na początku wyglądało. Odpadli zwykle po kilku/nastu latach ulegają duchowemu wypaleniu i zaprzestają działalności duchowej. Dzieje się tak dlatego, że odchodząc od Mistrza Światła odcięli się od Źródła i nie są już dalej wspierani przez duchowe siły.”
* „Kiedy widzimy jednostki takie, które opowiadają, że w medytacji jakiś wielki mistrz przychodzi do nich i skacze im czy pełza po ręce albo kolanie, to nie widzimy osoby uduchowionej, a raczej psychicznego pacjenta czy pacjentkę, która być może z powodu swych objawów wymaga hospitalizacji, a przynajmniej gruntownej psychoterapii i uleczenia skażonego umysłu!”
* „Schizofrenicy z uwagi na chorobliwą wrażliwość mogą mieć stany przypominające doświadczenia mistyczne, sny, wizje, nawet poprawne i prawdziwe z początku. Poznać jednak osoby z przewlekłą schizofrenią, że nie są zdolne do uczenia się w stały sposób, a wszystko robią jedynie okresowo i z doskoku, czyli pochodzą parę miesięcy czy nawet lat na duchowe zajęcia do jakiegoś Mistrza, a potem wszystko co robiły dość nagle zostawiają i porzucają, zajmując się czymś innym, chodząc znów do innego Guru i jeszcze twierdząc czasem wbrew prawdzie, że nigdy nie należały do Wspólnoty i Guru u jakiego przez wiele miesięcy czy kilka lat pobierały nauki. Gwałtowne odejście jakiejś mistycyzującej osoby ze Wspólnoty pokazuje, że choroba duszy się pogłębia, chore schizo-ego nie może znieść procesów oczyszczania i przemiany wnętrza, stąd porzuca Guru, Grupę, a nawet złośliwie neguje wartość tego, co dotychczas robiła.”
* „Lekarstwem dla tych co bredzą pod szyldem prawdy jest rzetelne studiowanie duchowej wiedzy pod okiem kompetentnego Mistrza Duchowego połączone ze sprawdzającymi egzaminami i uczeniem pamięciowym. Umysł nieczysty to w szczególności taki umysł, co jest wypełniony błędnymi poglądami w dziedzinie duchowego rozwoju, praw i zasad duchowej drogi i praktyki!”
* „Błędne teorie o własnych ścieżkach produkują ludzie, którzy duchowość i rozwój duchowy mylą z intymnością osobistego życia miłosnego, które buduje się w związkach z własnego wyboru! Takie pomylenie konceptualne charakterystyczne jest dla światka duchowo prymitywnego, na najniższych stopniach ewolucji świadomości, na poziomach łonowych, gdzie potrzeby duchowe dopiero się budzą. Tak naprawdę jednak życie duchowe i rozwój duchowy człowieka odbywa się w zespole, w grupie i tylko dzięki wsparciu wzajemnym Trzech Klejnotów Drogi: Guru/Mistrza, Dharmy, Sanghi (Grupy) i ucznia, jakikolwiek duchowy uczeń czy uczennica może osiągnąć Oświecenie i Wyzwolenie, ba nawet jakikolwiek postęp!”
* „Jeśli ktoś twierdzi, że ma jakieś wspaniałe doświadczenia mistyczne, odlotowe, prorocze, to wcale nie powód, żeby się tym ekscytować. Zjawiska prorocze takie jak jasnowidzenie zdarzają się osobom zupełnie nieduchowym przykładowo z powodu stowarzyszonego z nimi ducha opętującego, który na nich pasożytuje dając wizje w zamian za energię życiową aż wycycka swoje żerowisko i wyniszczone porzuci. Co charakterystyczne, tacy wizjonerzy odżegnują się zwykle od wszelkich autorytetów duchowych, mistrzów i guru, nawet we wrogi i nieprzyjazny sposób!”
* „Sny seksualne o treści erotycznej z duchowymi nauczycielami oraz fantazje z własnymi mistrzami czy Guru od wieków opisywane są raczej w kategoriach lekkich zaburzeń psychicznych niźli w kategoriach doświadczeń duchowych, jednak ciągle pojawiają się tego rodzaju ciężkie przypadki omamienia, które porównać można do zjawiska 'grupies’ towarzyszącego liderom sceny muzycznej czy aktorskiej, a które nie ma nic wspólnego z życiem duchowym ludzi na Ścieżce!”
* „Jeśli ktoś przychodzi do jakiegoś Mistrza czy Guru przez rok czy dwa, a nawet kilka lat i uczy się trochę, a potem wybiera jeno to, co mu się podoba, a resztę odrzuca, bo nie rozumie czy jeszcze nie czuje i tak próbuje rozwijać jakąś własną aktywności, nauczać ludzi, to pokazuje, że jest ograniczonym umysłowo nieukiem, który po skończeniu jednego czy dwóch semestrów na uniwersytecie i porzuceniu szkoły chce grać rolę pana Magistra, a nawet może profesora duchowości z patentem na prawdę.”
* „Psychopatia określona jest generalnie jako niezdolność do przeżywania i manifestowania uczuć wyższych takich jak miłosierdzie, współczucie, tolerancja, przeżywanie miłości do wszystkich stworzeń czy całej ludzkości, litość, opiekuńczość, bliskość, serdeczność i wielu innych podobnych. Izolacja od społeczeństwa i społeczności, bezlitosne i morderczo- konsumpcyjne postawy w stosunku do zwierząt, niszczycielska działalność w eksploatacji przyrody – to wszystko pokazuje psychopatów, ludzi duchowo niedorozwiniętych, którzy nie mają człowieczej wrażliwości ani ludzkich odruchów. Zmuszanie kobiety do urodzenia i wychowywania dziecka poczętego w czasie gwałtu to objaw psychopatycznego barbarzyństwa w bardzo prymitywnym społeczeństwie. Tylko osoby pozbawione wyższych ludzkich odruchów mogą kogoś brutalnie zmuszać do przeżywania koszmarnej tragedii gwałtu przez długie miesiące, co pokazuje, że są psychosadystami ze skłonnością do koszmarnego dręczenia innych!”
* „Nie wierzcie w uduchowienie ani zaawansowanie osób, które porzuciły jakieś duchowe obowiązki, role czy funkcje we wspólnocie dla rzekomo lepszego funkcjonowania. Kto porzuca daną mu pracę w duchowej grupie ten się cofa w rozwoju, a w końcu upada i idzie w Ciemność, nie inaczej! Zaawansowanie duchowe widać w większej ilości realnie wykonanej pracy dla Misji Guru i całej wspólnoty, a nie w gdybaniach o poprzednich wcieleniach ani przechwałkach ile to i jakich tajemnych inicjacji się nazbierało!”
* „Zdarzają się ludzie, którzy chcieliby szczególnego traktowania albo jakiegoś uznania czy wyjątkowego traktowania, i tylko pod takimi warunkami ewentualnie zgodziliby się przynależeć do duchowego ruchu czy wspólnoty z Guru (Mistrzem). My jako Nauczyciele Duchowi ciągle przypominamy, że to nie szkoła przystosowuje się do ucznia, tylko raczej uczeń do szkoły, zwłaszcza w tak podstawowych kwestiach jak konieczność nauki, praktyki i służby duchowej! Nie czynimy, jako Duchowi Nauczyciele, czy Mistrzowie żadnych szczególnych względów, wyróżnień, czy rozróżnień między naszymi uczniami, za wyjątkiem tego przypadku, że im więcej inicjacji ktoś nazbierał, tym większe reprymendy dostaje za każdy, najdrobniejszy nawet błąd.”
* „Najtrudniej bodaj uleczyć te osobowości, które zostały uszkodzone wskutek niewłaściwie ukierunkowanego popędu seksualnego, a wskutek tego zafiksowały się na dewiacjach, zboczeniach, wynaturzeniach i z punktu widzenia rozwoju duszy niewłaściwych orientacjach seksualnych.”
Autoerotyzm i narcyzm paranoidu
Paranoja i paranoiczna osobowość w jakimś stopniu polega na auterotycznej projekcji, projekcja idzie do siebie, to jest skierowanie libido na siebie. Genialność Freuda polega na tym, że to jest początek konstatacji, że w paranoi jako w psychozie, a więc skrajnej formie paranoidu, występuje autoerotyzm, czyli skierowanie libido na własne self (ego, ja). Psychoanaliza podchodzi do zagadnienia narcyzmu szerzej, mówiąc, że jest to stan psychiczny, polegający na skierowaniu libido do wewnątrz, wówczas ego (ja) staje się obiektem seksualnym. Osobowość narcystyczna to zaburzenie osobowości, w którym występuje wzorzec zachowań zdominowany nastawieniem wielkościowym (w wyobraźni lub na jawie), potrzebą bycia podziwianym, brakiem empatii i niezdolnością do przyjęcia perspektywy innych osób. Narcyzm to inaczej miłość własna, kochanie siebie, samouwielbienie – stany generalnie przeciwne miłości i rozwojowi duchowemu. Narcyzm, ujawniający się w skrajnie egocentrycznym i destruktywnym nastawieniu do otoczenia społecznego jest, jak pisze K. Pospiszyl (1992), głównym rdzeniem psychopatii.
Narcyzm to termin zaczerpnięty z greckiego mitu o młodzieńcu imieniem Narkissos – nieszczęśliwie zakochanym w swoim własnym odbiciu. W najbardziej ogólnym rozumieniu, narcyzm to przesadne umiłowanie samego siebie. Narcyzm, w seksuologii inaczej znamy jako autofetyszyzm bądź samouwielbienie, to parafilia polegająca na kierowaniu całego libido na własną osobę, związana z doznawaniem satysfakcji poprzez widok własnego ciała lub jego części. Przejawem narcyzmu jest także autofilia czyli narcyzm skojarzony z ekshibicjonizmem – osiąganie satysfakcji w wyniku podziwu okazywanego przez partnera lub grupę osób. Narcyzm to autofilia, stan samouwielbienia, zachwyt nad własnymi cechami. Autofilia nie jest miłością jak niektórzy błędnie mniemają, tylko zaburzeniem miłości i seksualności.
Imię Narcyz zalicza się do grupy greckich słów o wspólnym rdzeniu narko, który oznacza zesztywnienie, stwardnienie, sparaliżowanie, przerażenie, a także zahipnotyzowanie. Taką samą podstawę słowotwórczą mają określenia „narkotyk”, „narkomania” itp. (por. K. Pospiszyl, 1995). Natomiast w języku angielskim istnieje pojęcie narcissus, które swój rodowód zawdzięcza greckim słowom narkissos oraz narke. Słowa te można tłumaczyć jako „odrętwienie, senność, nieruchawość, obojętność, apatia, co jest wynikiem uaktywnienia się narkotycznych właściwości roślin” (New Webster’s Dictionary of The English Language, 1989, s. 992). Tak więc, cytowany słownik wnosi do analizy etymologicznej K. Pospiszyla (1995) nowy aspekt. Mamy tutaj na myśli fakt, że owo zesztywnienie, czy też odrętwienie itp. jest skutkiem narkogennego wpływu roślin, który może, jak pisze K. Pospiszyl (1995) ujawniać się w zahipnotyzowaniu. Zachowania narcystyczne pojawiają się często u osób, które stosowały przez jakiś czas środki narkotyczne różnego rodzaju, tak zwane rośliny mocy.
Narcyzm ma kilka specyficznych dla siebie elementów. Chociaż możemy go niekiedy utożsamiać z egoizmem, to jednak to drugie pojęcie nie wyczerpuje znaczenia narcyzmu. Osoby narcystyczne są skoncentrowane na sobie, ale niekiedy jest to powodem ich znacznego cierpienia, gdyż po prostu nie są zdolne do „wyjścia poza siebie”, „zapomnienia o sobie”, pełniejszego skoncentrowania się na drugim człowieku. Osoby te cierpią też znacznie z powodu swojego stanu i niemożności jego zmiany. Jest to związane z tym, że własna osoba staje się obiektem, na który jest skierowane nie tylko libido (czyli zainteresowanie, ciekawość, miłość, pragnienie nieustannego kontaktu z własną osobą) ale także destrudo – agresja, sadyzm itp. Stąd silne wahania samopoczucia – od miłości i samouwielbienia, do samoponiżenia, myśli samobójczych, depresji narcystycznej, poczucia niższości itp.
Osoby silnie narcystyczne mogą niekiedy przeżywać stany, w których czują się jakby były za murem lub szybą oddzielającą ich od innych ludzi, bądź mieć wrażenie, że inni są jak postacie z wyświetlanego filmu. Nie są to jednak przeżycia psychotyczne, lecz metaforyczny opis wrażeń, jakich doświadczają w kontakcie z innymi ludźmi. Te wrażenia dobrze ukazują, że gdy libido nie jest skierowane do obiektów zewnętrznych, to te obiekty tracą dla podmiotu wrażenie realności (np. pacjentowi wydaje się, że wszystko jest grą komputerową lub filmem. (Beletrystyczny opis takiego stanu zobacz: Kurt Vonnegut, Śniadanie mistrzów). Tym samym ludzie i relacje z nimi tracą dla narcyza na znaczeniu, dlatego zachowania osób narcystycznych możemy określać jako egoistyczne, nie biorące pod uwagę innych ludzi i często idące w parze z niezrozumieniem innych, brakiem empatii. Należy dodać, że narcyzm często współwystępuje z niedookreślonym i rozmazanym poczuciem tożsamości.
Można wyróżnić dwa typy narcyzów, osób narcystycznych. Oba typy posiadają mimowolną tendencję do koncentrowania się na własnym wizerunku, na tym, jak są spostrzegane przez innych. Pierwszy z nich to osoba niepewna. Spojrzenia innych po prostu ją paraliżują, czuje się ciągle obserwowana, szpiegowana, lecz jest to dla niej niekomfortowe. Każda krytyka jest dla niej klęską, jest atakiem na nią. Drugą grupę osób narcystycznych stanowią ludzie, którzy są pewni siebie i nie przejmują się zupełnie opiniami innych, olewają co inni o nich myślą lub mówią. Prezentują się jako wyraźnie wyższościowi, mają skłonność do mimowolnego poniżania innych ludzi i dawania innym do zrozumienia, że są gorsi. Obie te grupy są dysfunkcyjnie zainteresowane własną autoprezentacją, jednak pierwsi stale boją się, że coś się im nie uda, dlatego zwykle milcząco obserwują innych i porównują się nieustannie. Są przerażeni, że ktoś zobaczy coś nieodpowiedniego, co nie pasuje do kreowanego przez nich obrazu. Drudzy tak silnie wierzą w wizerunek, który kreują, że nie zauważają w ogóle opinii innych lub się z nimi nie liczą.
Narcyzm – Kryteria diagnostyczne DSM-IV
– pretensjonalne poczucie własnego znaczenia (np. wyolbrzymianie osiągnięć i talentów, oczekiwanie bycia uznanym za lepszego bez współmiernych osiągnięć)
– zaabsorbowanie fantazjami o nieograniczonych sukcesach, władzy, błyskotliwości, pięknie lub idealnej miłości
– wiara, że jest się kimś „szczególnym” oraz wyjątkowym i że można być w pełni zrozumianym tylko przez innych „szczególnych” ludzi
– przekonanie, że powinno się zadawać jedynie z ludźmi czy instytucjami o szczególnym bądź wysokim statusie
– wymaganie nadmiernego podziwu
– poczucie wyjątkowych uprawnień (entitlement), czyli wygórowane oczekiwania co do szczególnie przychylnego traktowania lub automatycznego podporządkowania się przez innych narzucanym im oczekiwaniom
– eksploatowanie innych, czyli wykorzystywanie ich do osiągnięcia swych celów
– brak empatii: niechęć do honorowania lub utożsamiania się z uczuciami i potrzebami innych
– częsta zazdrość o innych lub przekonanie, że inni są zazdrośni o nas lub zazdroszczą nam
– okazywanie arogancji i wyniosłych zachowań lub postaw.
Typowa osoba narcystyczna domaga się uznania jej jako wyjątkowej czy szczególnej za to, że jest, chociaż nie ma żadnych osiągnięć ani talentów. Domaga się aby wszyscy ją kochali i wyrażali do niej tylko miłość! Mogą także podziwiać jej piękno czy urok albo cudowne artystyczne bazgroły jakie wyprodukowała przykładowo na jakimś kursie typu Vedic Art. Uważa, że jest kimś szczególnym, tak, że wszyscy fachowcy i eksperci z rozmaitych dziedzin i sztuk powinni liczyć się z jej zdaniem. Uważa, że grupa powinna ją traktować w szczególny sposób, bo skoro już przyszła do duchowej czy innej wspólnoty, to wszyscy powinni się cieszyć, że mogą z nią obcować albo, że zasłużyli na jej obecność. Szczególnie liderzy i brygadziści powinni ją podziwiać i starać się jej przypodobać! Wszyscy powinni natychmiast wyjaśnić jak coś potrzebuje się dowiedzieć, powinni jej pomagać, a ona nie ma wobec nikogo żadnych zobowiązań, może sobie odejść kiedy chce. Twierdzi, że wszystko wie, czuje i jasnowidzi, ale w praktyce unika potwierdzenia tych umiejętności w konkretnych sytuacjach. Ona ma prawo być zadrosna i arogancka, może innych zbesztać, ale jej nie wolno, bo to przecież nieetyczne tak się wyrażać czy zachowywać!
A krócej mówiąć, wszyscy mają się narcystyczną osobą masturbować i jej służyć, bez zobowiązań ze strony parszywego narcyza co ma chory łeb, chory razem z cipą czy fiutem, zależnie od płci narcystycznej osóbki. Oczywiście, „tylko szczególne osoby”, o wysokich wibracjach lub pozycji społecznej mogą rozumieć tę szczególną indywidualność „czubusi” lub „czuba” z zespołem narcyza. Osoba taka nie rozumie, dlaczego inni natychmiast jej nie podziwiają, przecież on/a się tutaj pojawiła, to jest naturalnym i moralnym, żeby ją/jego podziwiać, doceniać, akceptować, kadzić frazesy o miłości, zachwycać się jej głosem czy urodą albo talentami! Ach, „tylko miłość” się liczy i „piękno”, a tych co nie podziwiają i nie absorbują się fantazjami o idealnej i jedynej miłości jakoś narcyzy nie trawią. Wszystkie ideologie „tylko miłości”, „wyjątkowości indywiduum”, „wzajemnego podziwiania swojej cudowności” etc., mają wiele z narcyzmu swoich twórców i bliższe są zawsze chorobie psychicznej i obłędowi niźli duchowości i boskości. Jeśli ktoś nie wie, że opisane zachowania i roszczenia w stosunku do otoczenia to zaburzenie osobowości mocno powiązane z paranoją, to może się dać nabrać i myśleć, że to jakaś grupa bhakti jogi czy religijnej ekstazy.
Warto dodać, że im silniejsza zazdrość, tym narcyz będzie mieć więcej innych cech paranoidu. Zazdrość i sceny zazdrości nie tylko seksualnej to mocny rys paranoidu. Szczególnie jak zazdrość motywowana jest podejrzeniemi, a nie faktami. Przejście od narcyzmu do poczucia bycia kimś szczególnym, wybranym czy wyżej duchowo rozwiniętym nie jest trudne. Narcyz w grupie duchowej szybko łapie idee pasujące do jego potrzeb, eskaluje je oraz wynaturza na swój egoistyczny sposób. Paranoiczny narcyz potrafi zostając liderem grupy – zamiast uczyć medytacji i dharmy czy ewangelii – kazać patrzeć na siebie i podziwiać siebie przez co rzekomo, cała grupa ma zostać zbawiona. „Wy już nie musicie medytować, wystarczy, że ze mną jesteście, wystarczy, że patrzycie na mnie”. Potrafi też położyć się na środku medytującego kręgu osób i odgrywać ekstatyczną kopulację z duchem świętym.
Narcyz potrafi rozebrać siebie i całą grupę, żeby podziwiać wzajemnie piękno swoich ciał, penisów albo cipek. Szczególnie podziw grupowy skierowany na narządy płciowe własne lub przypadkowych osób z grupy to chorobliwy występ narcystycznie schorzałej osoby, która grupę duchową pomyliła z agencją towarzyską. Narcystycznie chorych jest sporo osób w Europie, osób pretendujących do bycia Mistrzami Duchowymi czy Awatarami, gdzie klienci płacą głównie za możliwość popatrzenia sobie na osobę, pobycia z osobą, czasem także za chwilę dotyku, a realnych nauk i praktyk w zasadzie prawie nie ma. Najwyżej tylko trochę o miłości z nastawieniem oczywiście na narcystyczną pseudo awatarkę czy czy pseudo mistrzunia.
Według raportów Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego, na narcyzm cierpi do 1% populacji. Wyniki badań mogą być niedokładne, bo identyfikacja tego schorzenia nie jest prosta – niejednokrotnie trudno jest odróżnić jeszcze wysoką własną samoocenę od zachowań już patologicznych. Dbanie o własną pozycję i chęć wyróżnienia się z tłumu nie jest w swej naturze zachowaniem niebezpiecznym. Trudno jednak wskazać granicę, po przekroczeniu której naturalne ludzkie ambicje zamieniają się w chorobliwą miłość do siebie i swoich działań. Niewiele osób dotkniętych narcyzmem zdaje sobie sprawę z tego, że cierpią na poważną chorobę.
Współczesny narcyz czy narcyza zachwyca się sobą, żyje przekonaniem o swojej wyjątkowości. Wierzy, że jest osobą niezwykłą, irytuje się, gdy ktoś go/ją krytykuje lub zwraca uwagę. Chce być pępkiem świata i zrobi wiele, by budzić zachwyt i zwracać na siebie uwagę. Całe postępowanie osobowości narcystycznej skoncentrowane jest wyłącznie na jednym celu – na budzeniu zachwytu otoczenia. Jest w swych dążeniach osobą bezkompromisową i bezduszną. W końcu liczy się tylko on/a i jej miłość do siebie samej.
Narcyzi potrafią być na co dzień mili, sympatyczni i otwarci. Nie dajmy się jednak zwieźć – robią to tylko po to, aby przekonać siebie i innych o swojej niezwykłości. Narcyz/a koncentruje się na podtrzymywaniu przekonania o swojej wyjątkowości, a do tego potrzebuje swoistej widowni – osób, którzy będą jego czy ją w utwierdzać w tym przekonaniu. W swojej szaleńczej pogoni za świetnością nie liczy się z innymi. Potrafi iść do celu „po trupach”, co jest także cechą paranoidu. Osoby patrzące krytycznie są izolowane i odrzucane paranoiczną metodą zwalczania wroga. Narcyz nie przyjmuje opinii innych osób, nie lubi i nie przyjmuje krytyki, oceny, osądu. Nie lubi ekspertów ani fachowców.
Związek z narcyzem czy z narcyzą jest patologiczny. Narcyz nie potrafi zbudować szczęśliwego związku. Nigdy nie będzie wierny, nigdy nie będzie oddany swojemu partnerowi czy partnerce. Wciąż potrzebuje kolejnych podbojów. Wszystko odnosza do siebie jakby byli pępkiem całego świata. Udaja lepszych niż są w rzeczywistosci i dlatego często zmyślają i kłamią. Pozbawieni są empatii, współczucia. Zupełnie ich nie interesuja twoje potrzeby albo problemy, czasem tylko udają że się interesują drugą osobą. Sami najchętniej nie mają problemów ani trosk tylko odnoszą same sukcesy. Problemy ukrywają, bagatelizują. Chorobliwie konkurują z innymi o pozycję czy włądzę i wpływy. Nie potrafią przeprosić bo nie czują się winni. Winni są zawsze inni. Upodobniają się do środowiska w którym przebywają. Udają kogos kim nie są. Chcą się rządzić i dominować w grupie. Są chorobliwie zazdrośni i zawistni. Chorobliwie konkurują z innymi o pozycję czy rolę, także o seks czy partnera. Chcą być w centrum zainteresowania i uwagi. Popadają we wściekłość gdy są krytykowani lub demaskowani. Nie radzą sobie z porażkami, ze starzeniem się i starością. Oczekują lepszego i wyjątkowego traktowania. Wymagają od siebie perfekcji. Bardzo kłótliwi, często trollują w grupach i forach internetowych, jakby szukali konfliktu. Próbują sterować otoczeniem poprzez sieć znajomych i często stosują szantaż emocjonalny. Narcyzm dobrze pokrywa się z obrazem osobowości paranoicznej, chociaż może być osobną kategorią zaburzeń osobowości.
Narcyz/a wiąże się z innymi wyłącznie po to, aby przekonać się, że jest pożądany czy pożądana przez innych. W związku wykazuje zazwyczaj dominację, chce grać pierwsze skrzypce i o wsyzstkim decydować, ale nie angażuje się emocjonalnie, jest egoistą czy egoistką. Przez to budowane relacje są zazwyczaj krótkotrwałe, choć intensywne i namiętne. Potrafi być urokliwym uwodzicielem czy czarującą uwodzicielką, któremu czy której trudno się oprzeć. Jednak po podboju partnera czy partnerki szybko się nim nudzi, porzuca i szuka kolejnych wyzwań. Wciąż musi udowadniać sobie, że świat leży u jego/jej stóp, że „może mieć” każdego, kogo sobie upatrzy. Choć mitologiczny Narcyz był mężczyzną, narcyzm dotyka wedle badań częściej płeć piękną. Zakochane w sobie samej kobiety to istne modliszki. Potrzebują ciągłej adoracji wśród swojego otoczenia. Owijają wokół palca i wykorzystują bez skrupułów kolejnych mężczyzn. Nie liczy się dla nich miłość, lecz zachwyt partnera nad ich pięknem i zasobność portfela. Miłość jest tylko pustym słowem używanym dla zmylenia przeciwnika.
Narcystyczni liderzy w duchowości czy ezoteryce mają brzydki zwyczaj redukować całe misteria do „życia w miłości, bo to wystarczy za wszystko inne” i oczywiście do zachwytu nad wspaniałością naszej awatarki czy bogini albo swamiego. Tyle, że jakieś czeskie, niemieckie czy także polskie pseudo awatarki nijak do obrazu Tary (Awa-Tary) nie pasują, nie mają szczególnych znaków ani cech awatarek na ciele, nikt ich nie badał czy rzeczywiście są osobami zrealizowanymi duchowo. Ale potrafią przyjechać poawatarzyć tacy czy to ze Szwecji czy z Mauritius lub USA i zorganizować sobie wielką grupę adoratorów i wielbicieli własnej rzekomej wspaniałości.
Z charakkterystycznych rzeczy, jak się przyjrzeć takiemu „kultowi”, to oprócz podziwiania i adorowania liderki czy lidera uchodzących za bóstwo nie ma w tych ruchach ani solidnej, głębokiej wiedzy, ani solidnej praktyki. Jest za to dużo pieprzenia głodnych kawałków o miłości, „natychmiastowe oświecenie” przez dotkniecie dłoni awatarzącego narcyza, dużo rzekomej cudowności i samo wielbienie. Zachwyt i uwielbienie – pokarm dla chorego ego narcystycznych osobowości, które nawet nie wiedzą co słowo Awatara znaczy w kontekście rozwoju duchowego i obok Awatara z reguły nigdy nawet nie stały! Oczywiście, innych bogów oprócz naszej awataropodróby wielbić już nie trzeba. Tak wygląda ta choroba umysłowa na którą wiele osób się nabiera, bo chcą iść w duchowości na łatwiznę i szybko zdobyć to, co zdobywa sie po latach, a nawet po wielu wcieleniach doskonalenia.
Erotomania i hiperlibidemia a osobowość paranoiczna
Termin erotomania używany jest potocznie głównie dla określenia nadmiernego zainteresowania się seksualnością i dążenia spełnienia seksualnego czyli jako synonim pojęcia hiperseksualność lub jako uzależnienie seksualne, jednak faktyczna erotomania to chorobliwe zakochiwanie się bez wzajemności i urojone utrzymywanie, że wzajemność istnieje ale jest uniemożliwiana przez rozmaite złe siły i osoby. Zjawisko 'grupies’, gdzie fanki czy fani piosenkarki czy aktora zakochują się w tej znanej publicznie osobie, a potem planują porwania albo inscenizują jakieś urojone sytuacje dla bliższego poznania czy wręcz nalegają na seks, pomimo tego, że osoba jest z kimś w związku, to typowe przykłady chorobliwej erotomanii w jej sensie choroby psychicznej, chociaż często społecznie akceptowanej, do czasu, aż niezaspokojone grupies nie zacznie jakiś szkodliwych działań, nawet posuwając się do zabójstwa obiektu swej niespełnionej „miłości”.
Erotomania w sensie typowej choroby psychicznej to rzadka przypadłość, w której osoba chora posiada urojone przekonania, że inna osoba, zwykle o wyższym statusie społecznym czy majątkowym, jest w niej zakochana. Erotomania zwana jest także syndromem de Clerambaulta, a to za francuskim psychiatrą Gaëtanem de Clerambaultem, 1872-1934, autorem opublikowanego w 1921 roku artykułu pt. 'Les Psychoses Passionelles’ poświęconemu tej kwestii. Konsekwencjami tego przekonania urojeniowego są działania chorego, polegające na śledzeniu rzekomo zakochanej w nim czy niej osoby, nagabywanie jej, czasem także porywanie, molestowanie i gwałcenie, działanie na szkodę jej/jego rodziny w przekonaniu, że ta ostatnia stoi na przeszkodzie ku okazywaniu domniemanego uczucia. Choroba ta często prowadzi do konfliktów z prawem osób na nią cierpiących (zob. m.in. Zona & al. 1993). Berrios i Kennedy (2002) utrzymują, że choroba ta jest społeczną konstrukcją i że nie da się jej prawdopodobnie zlokalizować w mózgu pacjenta i leczyć biologicznie oraz że nie doczeka się ona ostatecznej naukowej definicji.
Hiperseksualność czyli hiperlibidemia to ciągła, wyniszczająca i uporczywa potrzeba uprawiania stosunków płciowych, przesłaniająca inne potrzeby człowieka. U kobiet nazywana nimfomanią, u mężczyzn satyriasis pojęcia te odnoszą się do wzmożonych potrzeb seksualnych. Nie można określić uniwersalnej normy częstości odbywania stosunków seksualnych ani normy potrzeb. Jednak pewne formy zachowań sprawiają problemy zarówno podmiotom, jak i ich otoczeniu, czasami prowadzą do konfliktów, w tym także do konfliktów z prawem. Silny popęd często stanowi poważną, przeszkadzającą w życiu trudność w okresie dorastania, zwłaszcza jeśli zbyt młody wiek ogranicza jego zaspokojenie. Nadmierny popęd seksualny połączony z poszukiwaniem nowych partnerów i podejmowanie współżycia w każdej, nawet nie sprzyjającej temu okoliczności, bywa wyrazem zakłócenia kontroli impulsów. Często wiąże się z potrzebą przeżywania napięcia w sytuacjach skrajnego ryzyka, często także z uporczywym, nieraz panicznym, dążeniem do uzyskania potwierdzenia własnej sprawności seksualnej. Uzyskanie satysfakcji poprzez zdobywanie nowych partnerów jest wówczas związane raczej z sukcesem uwodzenia, niż z powstaniem nowego, atrakcyjnego związku.
Wyobrażenia o patologicznym charakterze dużych potrzeb seksualnych, nawet zaspokajanych w częstym współżyciu z tylko jednym partnerem, są nieraz przyczyną lęków i poczucia istnienia zaburzeń zdrowia. Są więc jednym z czynników, powodujących uznanie się za chorego. Zasadność rozpoznawania tej dysfunkcji seksualnej jest jednak bardzo wątpliwa, chociaż hiperseksualność często pojawia się u osób cierpiących na różne odmiany paranoji czy mających osobowość paranoiczną, szczególnie ze skłonnościami do sadyzmu. Hiperseksualność prawie nigdy nie jest samodzielnym, wyizolowanym objawem – najczęściej jest to element innych zaburzeń, na przykład nerwicowych. Zjawisko nadmiernego pociągu płciowego (hiperseksualność) często towarzyszy jako symptom pewnym zaburzeniom neurologicznym jak np. syndromowi Klüver-Bucy’ego. Diagnoza hiperseksualności zawsze zależy od oceny indywidualnej normy seksuologicznej.
Zaburzenia seksualne o obrazie lekkiej erotomanii czy hiperlibidemii stoją za twórcami i uczestnikami grup toksycznych w duchowości, które przykładowo na konto systemów rozwoju duchowego takich jak TANTRA uprawiają w zasadzie wzajemne obmacywanie w różnych odmianach i różne podniecające ćwiczenia jak wzajemne masaże w erotycznej bieliźnie, a nawet wymianę seksualnych partnerów na zasadzie każdy z każdym. Takie grupy często podające się za Tantrę, Tantra Jogę czy Tantrę seksualną nie mają z prawdziwą Tantrą nic wspólnego, a jedynie szkodzą starym i porządnym szkołom duchowego rozwoju. Pojawiły się na fali amerykańskiej rewolucji seksualnej, która w ramach swej ciemnej strony stała się także nośnikiem i oazą dla wszelkich toksycznych dewiacji, zaburzeń i zboczeń. Grupowe kopulacje każdy z każdym należą raczej do społecznych dewiacji i psychopatycznych odchyłów z erotomanią w roli głównej, niźli do treningów wysubtelnienia i duchowego spełnienia takich jak autentyczna Tantra.
Paranoid, a moralne molestowanie
Podobnie jak mobbing, molestowanie moralne oznacza proces rozmyślnej destrukcji jednostki przez inną jednostkę lub grupę przy użyciu systematycznej i trwającej w czasie przemocy psychicznej. Autorka terminu (MF Hirigoyen), który powstał na gruncie francuskiej psychologii klinicznej, kładzie nacisk na aspekt godności i praw jednostki, w które takie praktyki są bezpośrednio wymierzone. W odróżnieniu do terminu „mobbing”, powstałego na gruncie psychologii społecznej, określenie „molestowanie moralne” wywodzi się z tradycji klinicznej oraz psychoanalitycznej, gdyż wyrasta z refleksji nad perwersją moralną, jak też z freudowskiej klasyfikacji masochizmu (masochizm seksualny, masochizm moralny).
Wprowadza się także analizę osobowości narcystyczno- perwersyjnej, dla której molestowanie moralne kogoś z otoczenia jest sposobem funkcjonowania i mechanizmem obronnym, zapewniającym jej równowagę i przetrwanie. MF Hirigoyen podkreśla indywidualny i subiektywny wymiar relacji perwersyjnej, na której opiera się molestowanie moralne. Z jednej strony agresor obiera sobie ofiarę ze względu na jej specyficzne słabe punkty, które będą celem jego ataków, doprowadzając do wzmocnienia u ofiary poczucia winy. Z drugiej zaś, aby stwierdzić istnienie molestowania, niezbędne jest odwołanie się do odczuć jednostki, która uważa się za prześladowaną.
Molestowanie moralne, szczególnie dokonywane przez paranoicznych fanatyków religijnych czy politycznych, nie ogranicza się do sfery zawodowej, lecz obejmuje również kontekst prywatny: stosunki w rodzinie, związku małżeńskim, między rodzicami i dziećmi. Tak jak w przypadku mobbingu, agresja ma charakter ukryty, często niewerbalny, stąd trudności ofiar w uświadomieniu sobie jej niszczącego charakteru oraz obojętność otoczenia, które zazwyczaj nie rozumie i nie reaguje.
W terapii ofiar molestowania ważne są kompetencje wiktymologiczne terapeuty, gdyż u molestowanych moralnie osób występują analogiczne objawy, jak u ofiar kataklizmów i ataków terrorystycznych. Ponieważ cierpienie moralne, o którym tu mowa, prawie zawsze przeżywane jest przez ofiary jako cierpienie skazane na milczenie, podstawową sprawą, bez której nie może dojść reparacji, jest wysłuchanie oraz nadanie wiarygodności relacji ofiar. Stąd bierze się trudność terapii psychoanalitycznej w leczeniu ofiar molestowania, związana z uwzględnianiem przez nią wyłącznie czynników intrapsychicznych. Prowadzi to niekiedy do stwierdzenia u ofiar przemocy psychicznej skłonności masochistycznych, co może tylko pogłębić ich cierpienie i poczucie winy. Dlatego terapeuci zajmujący się pomocą osobom, które doznały molestowania, powinni mieć przygotowanie wiktymologiczne.
Poza pomocą lekarską i terapeutyczną, oraz środkami prawnym, przy pomocy których ofiara może dochodzić swoich praw, najbardziej skutecznym sposobem zwalczania molestowania moralnego w miejscu pracy są środki instytucjonalne. Rola firmy polega tu na jasnym określeniu tego co jest, a co nie jest dopuszczalne, oraz na egzekwowaniu ustanowionych reguł. Proceder molestowania jest bowiem niszczący, nie tylko dla ofiary, ale także dla przedsiębiorstwa i całego społeczeństwa. We Francji w styczniu 2002 wprowadzona została w życie ustawa o zwalczaniu molestowania moralnego w miejscu pracy. Powstały także liczne stowarzyszenia zajmujące się informowaniem i pomocą ofiarom molestowania.
Psychopatia i egocentryzm
Psychopatia to zaburzenie w ogólnym zarysie powszechnie znane. Każdy przecież mniej więcej wie o co chodzi, gdy w filmie pada określenie „psychopatyczny morderca”, lub w życiu: „to psychopata”. Chodzi o osobników szczególnie przykrych, a niejednokrotnie niebezpiecznych. Jednak zagrożenie ze strony osób psychopatycznych wcale nie jest tak jednoznaczne. Są to często osoby robiące wrażenie bardzo dobrze funkcjonujących, zorganizowanych. Cechy osób psychopatycznych to przede wszystkim:
– egocentryzm i nadmierne poczucie własnej wartości;
– potrzeba manipulacji czy sterowania innymi, potrzeba pokazania kto tu rządzi;
– brak poczucia winy;
– brak empatii ale rozpoznawanei cudzych potrzeb i dążeń;
– brak odpowiedzialności za innych;
– zdolność do ukrywania własnych emocji, myśli i wyznawanych wartości;
– płytkość lub brak związków emocjonalnych;
– powierzchowny urok i nierzadko elokwencja;
– nietolerancja frustracji i koncentracja na własnym komforcie;
– tendencje do upatrywania przyczyn problemów w innych ludziach;
– potrzeba silnych wrażeń i stymulacji.
Psychopatia to z jednej strony synonim określenia „zaburzenia osobowości”, aczkolwiek etymologicznie „psychopatia” to „choroba duszy”, a więc termin, który mógłby nazywać wszelkie zaburzenia psychiczne, a z drugiej – termin określający jedynie pewne określone zaburzenie osobowości. Psychopatia to w innych nomenklaturach także osobowość dyssocjalna, asocjalna, antysocjalna, antysocjalne zaburzenia osobowości, socjopatia. Zasadniczym celem psychopaty jest wygodne życie, a środkiem – wykorzystywanie innych ludzi.
Ogólne cechy osób z zaburzeniami osobowości to brak uczuciowości wyższej, niedojrzałość psychiczna w tym brak poczucia odpowiedzialności, brak realizmu w stawaniu sobie celów życiowych, trudności w przystosowaniu się do norm i wymagań społecznych czy wspólnotowych. Zaburzona osoba przestaje być „elastyczna”, objawy są widoczne w okresie dorastania. Mogą być zaburzenia struktury osobowości albo cech osobowości. Specyficzne zaburzenia osobowości są ciężkimi zaburzeniami struktury charakteru i sposobu zachowania się z dostrzegalnym zaburzeniem funkcjonowania indywidualnego i społecznego. Istotą zaburzeń osobowości jest to, że nie mają powiązania z uszkodzeniami w centralnym układzie nerwowym.
Paranoid charakteryzuje się występowaniem uporczywej nieufności i podejrzliwości wobec innych osób, motywy działania innych osób interpretowane są jako nieżyczliwe, jako próby szkodzenia czy dyskredytowania. KRYTERIA: nadmierna wrażliwość na niepowodzenie i odrzucenie, podejrzewanie bez wystarczającej podstawy, że inni wykorzystują jednostkę, szkodzą jej, oszukują, nadmierne zajmowanie się wątpliwościami na temat jakości zaufania ze strony przyjaciół lub współpracowników, nawracające podejrzenia nieuzasadnione dotyczące wierności seksualnej współmałżonka, uporczywe okazywanie urazy.
Cechą dominującą osobowości paranoicznej jest brak zaufania i podejrzliwość wobec ludzi. Dobrze zatem na każdego mieć haka, żeby nie podskakiwał. Osoba paranoiczna doszukuje się u innych przejawów wrogości, czy negatywnych emocji, mimo braku podstaw ku temu. Dobrze to widać współcześnie w dyskusjach internetowych, gdzie taka paranoiczna osoba nie zna i nie ma jak poznać cudzych emocji, ale doszukuje się negatywnych emocji, gniewu, złości czy chęci zkodzenia, których w rzeczywistości nie ma. Niemniej jest ona przekonana, iż ludzie życzą jej źle i działają na jej niekorzyść. Często próbuje sama tego dowieść zadręczając innych pytaniami i podejrzeniami oraz sprytnie doranymi cytatami z cudzych wypowiedzi. Działanie takie często prowokuje rozmówców do wybuchu emocji, co utwierdza paranoika czy paranoida w przekonaniu, że od początku miał rację. Zdemaskowanie kogoś o nawet najlepszych zamiarach staje się jedynie kwestią czasu, pojawia się zatem błędne koło, paranoiczny obieg zamknięty. Osoby takie bywają nadmiernie zazdrosne, kłótliwe, nerwowe i spięte, jakby stale gotowały się do ataku. Są skłonne do przesady w wyszukiwaniu dowodów na ich złe traktowanie, uważają, że inni chcą ich zranić lub wykorzystać. Mają tendencję do obwiniania otoczenia za niepowodzenia w życiu, nie chcąc przyjąć odpowiedzialności za własne czyny i słowa.
Nieprzewidywalność i przypadkowość budzą u paranoida poczucie zagrożenia. Wrogowie zatem nie mogą pojawiać się nie wiadomo skąd i działać z niewiadomych powodów. Stąd bierze się typowa dla niego skłonność do tłumaczenia rzeczywistości poprzez odwołanie do teorii spiskowych. „Kto za tym stoi? Kto to inspiruje?” – oto ulubione pytania paranoida. Ta wiara w istnienie wrogich konspiracji, mafii czy układów jest w istocie rzeczy próbą uporządkowania rzeczywistości; daje złudzenie, że ludzi można łatwo podzielić na dobrych (ci są ze mną) i złych (należą do Układu), a zatrważająca różnorodność ich celów i motywacji może zostać sprowadzona do niezbędnego minimum (pomagają mnie lub pomagają Im). Daje to również nadzieję na przyszłość, można bowiem wierzyć, że wystarczy rozgromić wrogi spisek, aby nastąpiła era wiecznej szczęśliwości.
Chociaż paranoidzi uwielbiają moralizatorstwo (często są wśród nich np. fanatycy religijni), są w istocie rzeczy niezdolni do praktykowania owych (bardzo głośno) wyznawanych wartości. Aby postępować etycznie, trzeba bowiem posiadać zdolność trzeźwej oceny zarówno własnego działania, jak i postępków innych ludzi według pewnych obiektywnych kryteriów – a tej, jak można się domyślić, paranoidom brakuje. Ponadto posiadają też mocne i niepodlegające korekcie przekonanie o niezmiennej słuszności własnych decyzji czy odczuć; zatem kiedy ich osobiste chęci wejdą w kolizję z wyznawanymi zasadami, będą dokonywać najbardziej karkołomnych ewolucji logicznych, aby tylko mieć możliwość zjedzenia omletu bez rozbijania jajek, czyli – mówiąc prościej – swobodnego łamania zasad, jednak bez konieczności jakiejkolwiek rewizji obrazu własnej osoby jako wcielenia cnót wszelakich. Moralność w wersji paranoidalnej jest elastyczna i sytuacyjna; ta sama zasada przyjmuje różną formę w zależności od tego, w jakiej konfiguracji znalazł się akurat nasz bohater. Liczni, uchodzący za moralnych i nieomal świętych księża pedofile czy złodziej zaliczają się zwykle do tej kategorii osobowości paranoicznych.
Nietrudno się chyba domyślić, jak niszczący wpływ na demokratyczne państwo może wywrzeć działalność polityków-paranoidów, osobowości z natury totalitarnych. Ponieważ ścieżki jego rozumowania prowadzą naturalnie od krytyki i różnicy zdań do złych intencji i wrogich spisków, paranoid jest integralnie niezdolny do zaakceptowania pluralizmu i wolności słowa czy nawet różnicy zdań i opinii. Jest też mistrzem w snuciu insynuacji, rzucaniu tajemniczych aluzji sugerujacych jakieś ciemne powiazania swoich politycznych przeciwnikow – i czyni to z głębokim wewnętrznym przekonaniem, bowiem w jego opornym na rzeczywistość umyśle przejście od „podejrzewam” do „wiem na pewno” nie wymaga znajomości żadnych konkretnych faktów.
Paranoid jest również integralnie niezdolny do prawdziwego partnerstwa (czy to w sferze osobistej, czy to w polityce). Nastawiony do świata wrogo i podejrzliwie, a do tego skory do agresji (przynajmniej słownej), generuje wokół siebie awantury i konflikty – pozostając przy tym niezmiennie w przekonaniu, że sam jest niewinną ofiarą. Niezachwiana wiara we własną nieomylność, wieczne zrzucanie winy na innych, nielojalność i niezdolność do kompromisu uniemożliwiają dialog i efektywną współpracę. Ludzie myślący, prawi i uczciwi są stopniowo eliminowani z otoczenia paranoida, bowiem każdy z nich prędzej czy później podda w wątpliwość jakieś posunięcie swego zwierzchnika – a to spowoduje, że zostanie automatycznie przypisany do grupy harcowników na usługach złowrogich „układów”.
Przez swoją intelektualną nieuczciwość paranoid ośmiesza głoszone przez siebie zasady (nierzadko same w sobie wartościowe i warte upowszechnienia); w paranoidalnym dyskursie mocne słowa-klucze, zarówno pozytywne (prawo, moralność, sprawiedliwość), jak i negatywne (nienawiść, kłamstwo, zbrodnia) sypią się gęsto, ale bez sensu, co prowadzi do ich nieuchronnej dewaluacji. Najgorzej wychodzi na tym mocno nadużywane słowo „prawda” – bowiem wyobraźnia paranoida jest jak gabinet krzywych luster, deformujących do tego stopnia, że rozsądny człowiek często ma wrażenie wkroczenia w jakąś alternatywną rzeczywistość.
Również „kłamstwo” i „prowokacja” czy „wbicie szpili” i „kij w mrowisko”, należą do ulubionych słów paranoida, co jest konsekwencją skłonności do tłumaczenia postępowania innych ludzi świadomą złą wolą; w świecie paranoida nie ma miejsca na odmienne interpretacje, różnice w podejściu, a nawet zwykłe pomyłki. Światło Prawdy jest w nim, a wszędzie wokół czyhają zastępy synów Ciemności, których jedynym pragnieniem jest zagaszenie tego świętego płomienia, tej unikalnej i jakże ważnej osobowości, tego indywiduum. Nic zatem dziwnego, że w społeczeństwie działalność paranoidów prowadzi w najlepszym wypadku do nasilenia nastrojów cynizmu i zniechęcenia, zaś w najgorszym – do pogłębiania podziałów, a nawet rozniecania nienawiści i wojen, także wojen politycznych czy medialnych.
Paranoid nie jest w stanie racjonalnie ocenić zalet i wad swoich współpracowników, bowiem kryteria, które stosuje, są płynne i w ostatecznym rozrachunku sprowadzają się do stosunku do niego samego na zasadzie, że kto go chwali, jest dobry i mądry, kto krytykuje – zły i głupi. Paranoid na wysokim państwowym lub wspólnotowym stanowisku działa niszcząco na struktury służby publicznej czy organizacji, bowiem będzie przyciągał do siebie innych paranoidów, lizusów i miernoty (niezdolne do kwestionowania posunięć Szefa), a także cynicznych karierowiczów, świadomie mu basujących, a jednocześnie wykorzystujących pewne paranoidalne konstrukcje myślowe jako idealną przykrywkę dla wszelkiego rodzaju przekrętów.
Etiologia osobowości paranoicznej (wybrane poglądy)
– Freud: Pierwotnie paranoja była obroną przed nieświadomymi pragnieniami homoseksualnymi a jej głównym mechanizmem była projekcja. Później badacz zmienił pogląd i uznał, iż jej przyczyną jest pragnienie uznania pocieszenia ze strony rodzica tej samej płci (mylone z homoseksualnością).
– Ferenczi: Charakter paranoiczny wyrasta z sadyzmu analnego związany jest z obroną własnej autonomii skojarzonej z treningiem czystości.
– Kernberg: Dominuje mechanizm rozszczepienia-„ja”dobre-„inni”złe-stąd tez osoba funkcjonująca na takim poziomie doświadcza ciągłych zmian emocji. Reprezentacja siebie i innych jest całkowicie podzielona na dobre i złe. Nie ma nic pośrodku oraz nie ma możliwości posiadania obydwu atrybutów: dobra i zła. Charakterystyczny jest mechanizm projekcji nawiązując do projekcji można zauważyć iż negatywne uczucia wewnątrz „ja” spostrzegane są jako pochodzące z zewnątrz. Ponieważ ich źródłem jest sam człowiek-nie można się ich pozbyć uciekając przed nimi. Skłonność do ksobnej rekonstrukcji rzeczywistości.
– McWilliams: Duże znaczenie odgrywa krytyka i ośmieszanie, pełnienie funkcji kozła ofiarnego, obarczanie cechami, do których rodzina nie chce się przyznać.
– Seaters: pragnienie odwetu
– Cameron: krzywdzone dziecko staje się potem nadmiernie wyczulone na sygnały wrogości, pogardy, krytyki, oskarżeń.
– Sullivan: Dwa czynniki powodujące rozwój paranoicznej osobowości: a)silne poczucie zagrożenia spowodowane jakimś defektem-rzeczywistym bądź urojeniowymi b)rzutowanie winy za ów defekt na innych ludzi. Mechanizm stanowią: doznane krzywdy oraz silne poczucie niepewności lub/oraz poczucie niższości. Podstawowymi strategiami działania w kontaktach interpersonalnych osoby paranoicznej są: autonomia, kontrola i racjonalność.
Leczenie zaburzeń osobowości
Za główną i najbardziej skuteczną metodę leczenia większości zaburzeń osobowości uznaje się psychoterapię długoterminową zorientowaną dynamicznie lub analitycznie. Leczenie zaburzeń osobowości, psychopatii czy charakteropatii jest uznawane za trudne (ze względu na to w PCTS każdy z terapeutów nie podejmuje się leczenia więcej niż 2-3 pacjentów np. bordeline – są oni przekierowani do innych osób z grona psychoterapeutycznego), wymagające od terapeuty dużego doświadczenia, wglądu we własne problemy oraz stałej superwizji. Choć dane epidemiologiczne świadczą o tym, iż liczba cierpiących na zaburzenia osobowości wciąż wzrasta – nie przekłada się to na ilość osób zgłaszających się na terapię – brakuje im często motywacji do jej podjęcia, nie widzą problemów (w przeciwieństwie do pacjentów nerwicowych), a gdy zgłaszają się na nią – często przedwcześnie zrywają relację terapeutyczną. Psychopaci, im bardziej zaburzeni, tym bardziej nie chcą się leczyć i bronią swoich chorych struktur ego, swego z gruntu wadliwego ja.
Terapia osobowości paranoicznej to nauczenie prawa karmicznego, zasady, że każdy sam tworzy swój los i wszystko co się dzieje jest tylko skutkiem dawnych własnych czynów, słów i myśli. Podjęcie odpowiedzialności za siebie i skutki sowich działań w przestrzeni życiowej jest bardzo ważnym i przełomowym momentem w terapii osobowości paranoicznych, jednak jest to krok bardzo trudny, gdyż zmusza do zaprzestania węszenia spisków i zwalania winy na innych. Oduczenie obwiniania innych za własne niepowodzenia i problemy przyprawia o zawrót głowy, ale struktury ego muszą zostać zreformowane tak, aby obwinianie innych zanikało. Nauczenie się, że w innych nie potrzeba niczego się doszukiwać, a lepiej poczekać, aż każdy sam ukaże swoje oblicze – łagodzi aktywne poszukiwanie spisków i układów.
Terapeuci jak i doradcy duchowi muszą delikatnie nauczyć osoby paranoiczne, żeby śmiały się z własnych wad, zachowań, gaf czy niekompetencji. Śmiech z dowcipnego przedstawienia samego siebie jest zwykle obcy osobom paranoicznym, ale jak osoba chwyci, że może być w życiu czasem także błaznem, zwykle rozluźni napięte jak stalowe słupy struktury ego, które powodują przesadzoną reakcję na krytykę czy ironizowanie ze strony innych osób.
Suche podanie diagnozy osobowości zwykle wywoła oburzenie u osoby paranoicznej, zatem terapie są zwykle bardziej utrudnione niż w innych przypadkach. Bywa, że pacjent czy pacjentka za samą sugestię posiadania cech paranoicznych osobowości zaczyna się pienić i burzyć, a potem zwalczać terapeutę. Wśród osób z cechami paranoicznymi jest najwięcej takich, co uważają iż to inni są źli i muszą się leczyć czy poprawić, włącznie ze wszystkimi terapeutami, którzy ich na pewno źle, albo złośliwie zdiagnozowali.
Psychoterapia z przebaczeniem jest skuteczna, ale bardzo wątpliwe czy osoba paranoiczna podejmie taką terapię. Osoby paranoiczne są bardzo sceptyczne do wybaczania, nieufne wobec przebaczania albo przyjmują postawy takie, że wybaczyć mogą wszystkim, ale z wyjątkiem np. wyimaginowanych „czerwonych” czy „komuchów”, z wyjątkiem swoich politycznych przeciwników z „tajemnego układu”, z wyjątkiem „sekciarzy” czy „kacerzy” – bo „tych trzeba wybić i już”, etc. Wybaczenie krzywd, tak rzeczywistych jak i wyimaginowanych jest w praktyce terapii duszy najskuteczniejszym sposobem na uwolnienie się od negatywnych emocji i związanych z nimi blokad energetycznych. Wybaczanie jest metodą uzdrawiania siebie, uwalniania się od paranoicznych cech i sytuacji. Problem jednak w tym, że nawet jak osobnik paranoiczny wybaczy jednemu domniemanemu wrogowi, za kilka dni znajdzie kolejnego alo i kilku nowych.
Trudno jest namówić zwykle osoby paranoiczne do leczenia czy terapii psyche. Nie tylko w wypadku psychozy, ale także, gdy cechy paranoiczne są silne w osobowości, zwykle podlegają silnej obronie i i ochronie ze strony zaburzonego ego. Sam charakter choroby jak treść niektórych urojeń i głęboka zmiana psychiki powodujące odcięcie się od rzeczywistości, interpretowanie faktów w sposób wykluczający własną chorobę czy wadliwe postrzeganie, poczucie chorej wielkości nie pozwalające na przyjęcie faktu choroby ani rad osób bliskich. Występujące już przed chorobą cechy charakteru (egocentryzm, przesadne poczucie ważności swojej osoby) utrudniające akceptację własnej choroby bądź przyjmowanie rad innych osób, które są komptetentne w zakresie diagnozy czy doradztwa. Bradzo trudno jest osobę przekonaną o tym, że jej odczucia są prawdziwe nawet na odległość zachęcić do leczenia serca i duszy, bo przecież taka zaraz „poczuje”, że to przecież „terapeuta jej szkodzi” albo „jej nie rozumie”!
Paranoidom podobne zespoły chorobowe
Pomiędzy osobowością paranoiczną czyli paranoidem, a typową psychozą w postaci paranoi mamy parafrenię czyli lżejszą kategorię paranoicznych zaburzeń. Zaurzenia takie mogą być spowodowane toksycznymi produktami, które człowiek spożywa. PARAFRENIA czyli Zespół Parafreniczny (urojeniowo- omamowy) to określenie procesu psychotycznego, na który składają się urojenia, najczęściej prześladowcze i odnoszące, oraz omamy – najczęściej słowne. Najczęściej występuje w przebiegu schizofrenii paranoidalnej. Termin parafrenia nie jest obecnie zalecany do użycia. Według ICD-10, jednostkę tę określa się jako jedno z uporczywych zaburzeń urojeniowych (F22) – choroba psychiczna w której występują urojenia i omamy, ale nieobecne są formalne zaburzenia myślenia (np. rozkojarzenie), rozszczepienie struktury osobowości czy zaburzenia życia emocjonalnego.
W systematyce chorób psychicznych parafrenia mieści się między schizofrenią paranoidalną a paranoją. Oprócz przewlekłej parafrenii pochodzenia endogennego wyróżnia się zespoły parafreniczne, spowodowane przez infekcję, intoksykację (zatrucie), lub choroby (np. niewydolność krążenia). Parafrenia to najogólniej mówiąc paranoja, której towarzyszą halucynacje. Inna nazwa to obłęd z omamami, parafrenia endogenna, przewlekłą lub prawdziwa. Wśród występujących omamów nie występują halucynacje wzrokowe, często spotyka się omamy słuchowe, smakowe, węchowe i dotykowe. Urojenia w parafrenii mają zwykle charakter prześladowczy i ksobny. Choroba zaczyna się zwykle w 40-60 roku życia. Choroba może trwać długo, wymaga przewlekłego leczenia i dobrej psychoterapii. Chorzy pomimo braku ostrych objawów mogą przez dłuższy czas być bezkrytyczni w stosunku do objawów psychopatologicznych z przeszłości.
Choroba rozpoczyna się najczęściej w średnim lub podeszłym wieku. Przeważnie chory zaczyna słyszeć rozmowy (o przykrych dla niego treściach) lub hałasy dochodzące zza ściany lub z ulicy, wyczuwa w swoim mieszkaniu przykre zapachy, czuje zmieniony smak potraw. Doznania te najczęściej interpretowane są urojeniowo jako efekty wrogich działań sąsiadów, którzy nastają na mieszkanie i majątek chorego. System urojeniowy w parafrenii jest zazwyczaj mniej rozbudowany niż w psychozach schizofrenicznych, ograniczony wyłącznie do środowiska sąsiedzkiego. Urojenia są usystematyzowane, o treściach potencjalnie możliwych do zaistnienia, mają cechy urojeń paranoicznych.
Rokowanie jest niekorzystne: współczesne neuroleptyki powodują zazwyczaj tylko pewne złagodzenie objawów wytwórczych, sedację; w przypadku ustąpienia objawów choroby chory dochodzi do przekonania, że prześladowcy odstąpili od swych planów. Parafrenia to według DSM IV zaburzenie psychotyczne niewyspecyfikowane gdzie indziej – Kod DSM IV to 298.9. Lekarze muszą uważać z rozpoznawaniem i leczeniem takich chorób, gdyż zawsze jest jednak możliwość, że występujące zjawiska są rzeczywiste i wynikają np. z podtruwania czy z tego, że spożywane produkty są toksyczne, albo organizm chorego źle znosi jakieś substancje. Część chorych z omamami jest leczona nie właściwie, ponieważ chorzy powinni być leczeni przez toksykologów a nie przez psychiatrów.
Zespół paranoidalny – zespół w którym omamy nie tworzą spójnego systemu, często są to urojenia wypływu lub owładnięcia. Występują również halucynacje, zaburzenia jaźni i toku myślenia. Ponadto u pacjenta występują dodatkowo objawy negatywne takie jak deficyty myślenia, uczuć i motywacji, wahania nastroju i inne. Jego odmianą jest zespół automatyzmu psychicznego czyli zespół Kandinskiego- Clerambaulta, który łączy cechy zespołu paranoidalnego, przede wszystkim urojenia kierowania i owładnięcia, z automatyzmami psychicznymi takimi jak:
* automatyzm asocjacyjny, dotyczący toku i treści myślenia;
* automatyzm kinestetyczny, dotyczącej sfery ruchowej pacjenta;
* automatyzm cenestopatyczny, dotyczący poczucia oddziaływania czegoś na narządy wewnętrzne pacjenta.
Zespół paranoidalno-depresyjny to proces, w którym obok urojeń i omamów podobnych do zespołu paranoidalnego występują objawy typowo depresyjne. Najczęściej występuje w przebiegu psychoz schizoafektywnych.
Halucynoza (omamica) to inaczej nazywana zespołem parafrenicznym. Według klasyfikacji ICD 10 halucynoza należy do halucynozy organicznej. Oprócz wymienionych przy omawianiu parafrenii omamów mogą tutaj występować omamy wzrokowe. Zespoły parafreniczne mogą występować na podłożu niewydolności krążenia, chorób infekcyjnych, psychoz alkoholowych (halucynoza alkoholowa) i deprywacji sensorycznej (tzw. halucynoza oftalmopatyczna).
Literatura i bibliografia:
– A.Jakubik „Zaburzenia osobowości” T.Millon „Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie”
– L.Cierpiałkowska”Psychologia zaburzeń osobowości”.
– Psychiatria podręcznik dla studentów medycyny; pod red. Adama Bilikiewicza, WYD. III, PZWL, 2003, ISBN 83-200-2776-4- R. S. Robinsa i J. M. Posta; Paranoja polityczna. Psychopatologia nienawiści;
– Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Badawcze kryteria diagnostyczne. wyd. WHO, 1993, redaktorzy polskiego przekładu: S. Pużyński, J. Wciórka, tłumaczenie: J. Wciórka. © tłumaczenia polskiego: Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne „Vesalius”. Wydawca: Fundacja Zdrowia Publicznego w Krakowie, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, WHO Collaborating Centre for Research and Training for Mental Health. ISBN 83-85688-37-4.
– „Nowiny Psychologiczne” nr 1/2004 w artykule: Czy neurolingwistyczna psychoterapia jest efektywna.
– Nigel Cawthorne; 100 tyranów, dyktatorów i despotów; Wyd.: Świat Książki (Bertelsmann Media) 2007; ISBN: 83-7391-956-2
– Anna Grzywa; Omamy i urojenia; podręcznik dla lekarzy i psychologów.
– Freyberger Harald J., Schneider Wolfgang, Stieglitz Rolf-Dieter; Kompendium psychiatrii, psychoterapii, medycyny psychosomatycznej.
– dr Daniel Freeman, Jason Freeman i Philippa Garety; „Overcoming Paranoid&Suspicious Thoughts”;
– Developmental Stages in Eastern Ortodox Christianity John T. Chirban (Tranformations of consciousness, Shambhala Publications 1986).
– J. H. Segal (1989) „Erotomania revisited: from Kraepelin to DSM-III-R”, The American journal of psychiatry, 146 (10), p. 1261-1266.
– M.A. Zona, K.K. Sharma, J. Lane (1993) „A comparative study of erotomanic and obsessional subjects in a forensic sample”, Journal of Forensic Sciences 38 (4), p. 894-903.
– R. Harmon, R. Rosner and H. Owens (1995) „Obsessional Harassment and Erotomania in a Criminal Court Population”, Journal of Forensic Sciences, 40 (2), p. 188–196.
– R. Harmon, R. Rosner and H. Owens (1998) „Sex and violence in a forensic population of obsessional harassers”, Psychology, Public Policy Law, 4, p. 236–49.
– Berrios GE, Kennedy N. (2002) „Erotomania: a conceptual history”, History of Psychiatry 13 (52) , p. 381-400.
– Barry Rosenfeld (2003) „Recidivism in Stalking and Obsessional Harassment”, Law and Human Behavior, 27, 3, p. 251-265.
– H.Gasiul: Oblicza „ja” w świetle wybranych koncepcji psychologicznych. Pojęcie. Rozwój. Patologia. WSP Bydgoszcz 1993.
– New Webster’s Dictionary of The English Language. Surjeet Publications, 1989.- K.Pospiszyl: Narcyzm. Drogi i bezdroża miłości własnej. WSiP Warszawa 1995.
– K.Pospiszyl: Psychopatia. Istota, przyczyny i sposoby resocjalizacji antysocjalności. PWN Warszawa 1992.
– A.S.Reber: Dictionary of Psychology. Penguin Books. London 1985.
(Fragmenty z wykładów i odczytów dla nauczycieli i przewodników rozwoju duchowego, jogi i tantry – Swami Lalitamohan G.K.)
Dodaj komentarz