Psychoterapia szkodliwa dla rozwoju duchowego (108)

(1) Psychoterapia kojarzy się zwykle z nieco tajemniczym, sprzyjającym dobremu samopoczuciu działaniem środowiska (w tym innych ludzi i terapeutów) odwołującym się do tego, co rozumiane jest jako wsparcie psychiczne czy pomoc w rozwiązywaniu problemów. Dlatego mówimy o terapeutycznym wpływie słuchania odpowiedniej muzyki, wycieczki w góry, spacerowania w parku, wypoczynku w uroczej zatoce błękitnego morza, jeżeli tylko jesteśmy później pogodni, silniejsi i spokojniejsi. W taki sposób psychoterapeutyczne jest też wspólne gotowanie kolacji wspólnie potem zjedzonej czy społecznościowe rozmowy pacjentów gdzie dzielą się między sobą tym jak radzą sobie z problemami. Także odpowiedni kolor ścian w sali szpitalnej czy w domu, obecność ulubionej książki przy szpitalnym łóżku, w końcu obecność matki lub ojca w czasie pobytu małego dziecka w szpitalu. Takie swobodne, szerokie rozumienie psychoterapii zmusza z jednej strony do bardziej precyzyjnego określenia, czym ona jest, z drugiej zaś sprawia, że za psychoterapeutyczne uchodzą sposoby postępowania mające z nią niewiele wspólnego. Skrzętni i nastawieni na statystykę badacze tematu doszukali się w piśmiennictwie ponad sześciuset definicji psychoterapii, z czego wynika wieloznaczność pojęcia psychoterapia, a zatem także rozmaite podejścia i bardzo odmienne oferty terapeutyczne lub także psychomanipulacyjne. Wielu psychologów i psychoterapeutów zarazem najmniej ma wspólnego z terapią, a znacznie więcej chociażby z ideologiczną psychomanipulacją, w tym mającą na celu powstrzymanie pacjenta od eksplorowania potrzeb związanych z duchowym rozwojem i poszukiwaniami metafizycznymi czy religijnymi.

(2) Zajmując się psyche, z grecka duszą czy jaźnią, dotykamy jednakże problemów filozoficznych i metafizycznych – tajemnicy bytu i istoty człowieczeństwa. Terminy ujmujące to, co w człowieku psychiczne (psyche, jaźń, dusza, duchowość, ego), obciążone są znaczeniami, których treść wielu z ludzi interpretuje dość dowolnie, a często także neguje ich istnienie. W naukach stosowanych zajmujących się człowiekiem – takich jak medycyna – widoczne to jest szczególnie wyraźnie. Podobnie rzecz się ma w psychologii i psychoterapii. Można z pewnym zawodem powiedzieć, że nowożytna psychologia jako nauka i wyodrębniona ostatecznie jako samodzielna dyscyplina naukowa w połowie XX wieku, tylko w niewielkim stopniu przybliżyła ludziom wielką tajemnicę filozoficzną bytu ludzkiego. Jej wiodącym kierunkiem w ostatnich dekadach XX wieku i z początkiem XXI wieku jest niestety behawioryzm, w którym zrezygnowano z namysłu i refleksji nad przeżyciem wewnętrznym na rzecz samej analizy zwyczajów i zachowań (behawiorów), tego, co obserwowalne, mierzalne i co można badać w sposób spełniający wymogi materialistycznych nauk empirycznych. Nie jest to wszakże jedyny rozwijający się i znaczący kierunek studiów nad psychiką i duchowością człowieka. Wszystkie muszą odnieść się do podstawowego pytania o relacje między ciałem a psychiką, pomiędzy ciałem, emocjami i myślami. Dychotomia ta czy nawet trychotomia, z powodów trudnych do wyjaśnienia, odpowiada sposobowi myślenia człowieka i stale ludziom towarzyszy (ciało-psychika, ciało-umysł, a szerzej jako relacje trójkąta ciało-psychika-życie).

(3) Wydaje się, że dychotomia ciało-umysł, ciało-psychika, stanowi poważną przeszkodę nie tylko na drodze do wyjaśnienia istoty człowieka, ale także w wyjaśnieniu istoty zaburzenia i w usprawnianiu sposobów dobrej pomocy psychologicznej czy psychoterapeutycznej. Jedność osoby, nierozdzielność cielesnego i psychicznego to postulat ważny, lecz z trudem przyswajany w praktyce przez medycynę i jej terapie pomocnicze. Profesor Kępiński jednoznacznie stwierdzał, że możliwość opisu człowieka w różnych wymiarach (wymieniał: biologiczny, psychiczny i społeczny) ma generalnie tylko funkcję pomocniczą, ułatwiającą opis, badanie czy dydaktykę. Jest jedynie wyrazem ograniczonej możliwości opisania człowieka w całości, jaką człowiek jest. Najnowsze badania czynności mózgu w XXI wieku z użyciem bardzo już wyrafinowanych metod pozwalają na ustalenie, że każdej dotąd opisanej i skatalogowanej funkcji psychicznej odpowiada aktywność jakichś części mózgu i że można tę aktywność opisać też w terminach neurofizjologii i biochemii. Jednakże przekonanie o jedności czynności biologicznej i psychicznej wciąż niestety nie jest powszechnie przyjmowane w Europie czy Ameryce, w odróżnieniu od azjatyckiego Wschodu, gdzie jest oczywistą oczywistością (ajurweda, medycyna chińska czy tybetańska). Na Wschodzie jest takie powiedzenie, że każdy kto odwodzi ciebie od praktyki medytacji, od rozwoju duchowego, od duchowej ścieżki, od duchowej wspólnoty czy od duchowego mistrza – jest wilkiem w owczej skórze, największym szkodnikiem jakiego należy się wystrzegać za wszelką cenę. Psychoterapeutów czy psychologów którzy nawet tylko delikatnymi sugestiami czy napomknięciami sugerują ci porzucenie duchowej ścieżki, ignorowanie potrzeb metafizycznych, zaprzestanie praktyk medytacyjnych czy udziału w dających ci natchnienie i siłę duchową misteriach religijnych – należy unikać niczym diabła przebranego za anioła czy owego wilka ubranego w skórę pożartej przez siebie owieczki.

(4) Interesującego przykładu dostarcza historia psychoanalizy, gdzie konstrukt teoretyczny Zygmunta Freuda (nazwany psychoanalizą) opisywał psychiczność człowieka w ścisłej łączności z jego biologią, i to konkretnie z mózgiem w sposób wyznaczony przez znajomość biologii mózgu na przełomie wieków XIX i XX. Konstrukt ten odwoływał się do obserwacji o znaczącym udziale w naszym życiu tego, czego nie jesteśmy świadomi, poczynionych w pracy z osobami cierpiącymi na różne przypadłości natury psychicznej, jak również do innego spostrzeżenia, wcześniej medycznie traktowanego na Zachodzie, w Europie i Ameryce, jako nieistotne, że człowiek od dzieciństwa do dorosłości nie tylko przybiera na wadze, rośnie i dojrzewa seksualnie, ale że zmienia się jakościowo pod względem psychicznym. Wcześniej tymi zagadnieniami zajmował się profesjonalny okultyzm i rozmaite okultne nurty ezoteryzmu jak pitagorejczycy czy niektóre religie misteryjne. Dość szybko jednak ten freudowski konstrukt teoretyczny zaczął żyć życiem własnym, tak długo udając rzeczywistość, aż stał się ideologią. Los taki wydaje się udziałem większości, jeżeli nie wszystkich koncepcji teoretycznych, które bądź pretendują do tego, że wyjaśniają istotę psychiki i zjawisko zwane duszą, bądź też, wbrew intencji twórcy, są do takiej roli zmuszane. Życiu psychicznemu przypisuje się jednakże udział w utrzymaniu zdrowia i genezie chorób somatycznych, a także w procesie wychodzenia z tych chorób, a zbudowane na owych teoretycznych podstawach oddziaływanie jest ważnym czynnikiem w profilaktyce, w leczeniu i w rehabilitacji, zatem zamiast zamieniania odkryć w ideologię jakiegoś psychoscientyzmu, powinno się odkrycia dalej badać z pomocą coraz nowszych technik i metodologii, badać i udoskonalać. Jednym z udanych takich badań, udanych szczególnie w sensie praktycznego stworzenia dobrze działającego systemu psychoterapii z uwzględnieniem aspektów duchowych człowieka, jest dianetyka i scjentologia – ciągle niedoceniane i negowane przez nieuków. Innym udanym produktem jest cała transpersonalna szkoła psychosyntezy.

(5) W przypadku leczenia chorego psychicznie pacjenta czy chorej psychicznie pacjentki, nie musi chodzić o filozoficzne czy metafizyczne rozwiązanie tajemnicy bytu, a o uporządkowanie działalności człowieka. Leczenie jest szczególnym rodzajem postępowania, a szczególność tę wyznacza przedmiot i cel, a nie bez znaczenia, jak się okazuje, jest także działający podmiot. W potocznym rozumieniu przedmiotem leczenia jest choroba; leczy się grypę, gruźlicę, nowotwory, zapalenie wyrostka robaczkowego – zamiast leczyć człowieka z choroby. Celem jednakże działania, które nazywamy leczeniem, jest usunięcie choroby, uzdrowienie pacjenta, a nie jak to się absurdalnie mówi potocznie wyleczenie gruźlicy czy nowotwora. W tym miejscu pojawia się poważna wątpliwość, czy rzeczywiście trafnie określa się chorobę jako przedmiot leczenia czy też jako podmiot należy zawsze wstawić pacjenta, włącznie z jego głębszymi potrzebami, być może także metafizycznymi. Nie uzdrawia się przecież choroby, a osobę, leczymy człowieka, zwierzę czy roślinę, istotę żyjącą, która chorobą jest dotknięta. Zdrowy, silny i sprawny nowotwór nie jest przecież nikomu potrzebny do szczęścia i życia, chyba że spadkobiercom chorego na raka pacjenta. A zatem przyjąć trzeba, iż leczeniem jest postępowanie zmierzające do uzdrowienia chorego człowieka, chorej istoty ludzkiej, która jest nie tylko materialnym bytem. Terapeuta nie może jako podmiot brać choroby na jaką cierpi pacjent i zajmować się leczeniem depresji, bo podleczona depresja stanie się zdrowa i silna, a także zdolna do tego, żeby zabić pacjenta w którym się rozwija i na którym niczym wampir energetyczny żeruje odbierając pacjentowi wszelką energię życiową i samą chęć do życia. Materialistyczny psycholog czy psychoterapeuta jest ślepcem w dziedzinie duchowej i metafizycznej, ślepcem niezdolnym do wskazania drogi rozwoju czy kierunku podróży, zatem kiedy próbuje ci doradzać w materii potrzeb duchowych, a chociażby tylko filozoficzno-estetycznych, może ciebie jedynie w ciemny dół wprowadzić, gdzie zginie zarówno ów marny i niedouczony terapeuta jak i tysiące jego pacjentów. Terapeuci ignorujący i tłumiący potrzeby duchowe pacjentów często doprowadzają ich do samobójstwa i totalnego zniszczenia życia, do całkowitej ruiny psychicznej i życiowej, a wszystko dlatego, że sami nie są zdolni pojmować wyższych uczuć ani subtelnych potrzeb o naturze estetycznej i metafizycznej, nie rozumieją potrzeby podróży wewnętrznej w której samo podróżowanie bywa często najważniejsze, tak samo jak dla podróżnika zwiedzającego i poznającego świat zewnętrzny.

………………

(7) Pacjent z potrzebami i skłonnościami do głębszego życia duchowego powinien być wspierany i kierowany do osób mających doświadczenie w dziedzinie metafizycznej oraz w zakresie kierownictwa duchowego, raczej do duchowego mistrza czy wschodniego guru niźli na jakąś materialistyczną psychoterapię która dokonuje jedynie spustoszeń zajmując się redukcją i tłumieniem potrzeb filozoficznych, estetycznych, metafizycznych czy głęboko duchowych sięgających w dziedziny nadprzyrodzone, całkiem nieuchwytne dla konceptu psychiki i rozumu jako materialistycznych funkcji mózgu. Wśród psychoterapeutów najwięcej jest współcześnie lekarzy i psychologów, jednak psychoterapeutami są także pedagodzy, teolodzy, pielęgniarki, asystenci społeczni czy ochotnicy po rozmaitych wątpliwych kursach szkoleniowych lub teologiczno-psychomanipulacyjnych. Jednakże brak zrozumienia, że wiele problemów natury psychicznej wynika z niezaspokojonych potrzeb doznań estetycznych, z niezaspokojonych dociekań filozoficznych tyczących istoty bytu, z niezaspokojonych potrzeb łączności z bóstwem czy żyjącym duchowym autorytetem (mistrzem duchowym) czy wreszcie z niezaspokojonej bądź wadliwej łączności z samym Bogiem, Absolutem – uniemożliwia psychologom i psychoterapeutom skuteczną pomoc dla całych rzesz pacjentów. Szkodliwym jest także wtłaczanie niezgodnych z wrażliwym sumieniem budzących się do życia duchowego osób koncepcji typowych dla pewnych psychozboczeńców i psychodewiantów mieniących się psychologami czy psychoterapeutami. Nawet delikatne sugestie wymuszające tak zwaną tolerancję dla sadystów i psychosadystów, tolerancję dla zaburzeń seksualnych, zboczeń czy różnych dewiacji, mogą działać i zwykle działają destrukcyjnie na będące w powijakach lub już rozbudzone życie duchowe człowieka jako istoty wewnętrznej, jaźni duchowej. Szukając pomocy psychologów czy psychoterapeutów trzeba zdecydowanie unikać osób zaangażowanych ideologicznie w promowanie dewiacji i zboczeń seksualnych seksualnych, w jawną ochronę gwałcicieli, promotorów materializmu i ateizmu, a także zajmujących się działalnością ideologiczną o charakterze teologii inkwizycyjnej zarówno protestanckiej jak i katolickiej czy jakiejkolwiek innej. Przykładowo jakiś psychoterapeuta zielonoświątkowiec, katolik, maoista czy marksista zawsze będzie bardziej ideologicznym demagogiem i nawracaczem do swojej teologii religijnej bądź do ideologii społeczno-politycznej niźli terapeutą zdolnym pomagać w obszarze filozoficznym i duchowym ludzkiego umysłu i duszy. W podobny sposób nie można psychologowi dziecięcemu powierzyć dziecka na terapię jeśli ten psycholog jest pedofilskim zboczeńcem seksualnym czy pederastą, jednak wielu ludzi nie rozumie, że taka sama reguła obowiązuje w stosunku do wszelkich dewiacji i zboczeń, zarówno seksualnych jak i ideologicznych, jakimi może być owładnięty umysł psychoterapeutów czy psychologów, także tych zwyrodniałych w kręgach amerykańskiego satanizmu, lucyferyzmu, wampiryzmu i wszelkiej czarnej strony New Age (a tej jasnej strony New Age, która była na początku powstania ruchu, w latach 70-tych i 80-tych XX wieku jest w XXI wieku tak mało, że coraz trudniej ją spotkać).

……………..

(14) Zagrożeniem ze strony stosowania samej psychoterapii dla pacjentów o usposobieniu metafizycznym czy duchowym jest redukcja sfery estetycznej i duchowej lub kontrola życia duchowego – poddawanie jej silnemu wpływowi psychoterapeuty, który może (nawet bezwiednie) oceniać ją tylko pod kątem celów psychoterapii a więc poprawy samooceny, poprawy relacji i związków emocjonalnych z otoczeniem, sukcesu doczesnego w życiu. Mało jest tutaj prawdopodobne, żeby psychoterapeuta pozytywnie zareagował na oddalanie się emocjonalne od bliskich człowieka, który pragnie iść za Bogiem porzucając świat dla duchowej kontemplacji i życia mistycznego. Takim momentem jest chociażby moment decyzji o życiu zakonnym w klasztorze lub udaniu się na długotrwałe medytacyjne odosobnienie. Szczególnie jeżeli młody jeszcze człowiek, decydując się na życie zakonne w klasztorze czy na pustelni, zostawia przy tym swoją dziewczynę albo chłopaka (miłość życia), to dla psychoterapeuty ich miłość i zerwana relacja może być ważniejsza niż decyzja bycia w zakonie i rozwój budzących się potrzeb duchowych na być może wyrafinowanym poziomie wymagającym natychmiast poszukania bardzo dobrego przewodnika życia duchowego (guru). Zaawansowani jogini mają taki dział swoich praktyk, znany jako pratjahara, który jest jogiczną psychologią i psychoterapią zarazem, jednak współczesna zamerykanizowana pseudo-joga fitnesowa czy akademicka zwykle ignoruje tę istotną część prawdziwej praktyki jogi ograniczając się do ćwiczeń cielesnych, co jest takim samym błędem jak szkodliwa działalność materialistycznej psychoterapii pomijającej duchową sferę człowieka i głębokie doznania estetyczno-mistyczne oraz doświadczenia łączności z Bogiem. Dobrym przewodnikiem duchowym i terapeutą zarazem będzie zatem jogin czy jogini jeśli jest znawcą całej jogi, całego systemu jogicznej tradycji, włącznie z medytacjami i stanami samadhi, a także ze znajomością mistycznej sfery bóstw nieba, a nie ktoś kto ma pojęcie zaledwie o ćwiczeniach fizycznych wyrwanych z kontekstu systemu praktyk jogicznych. Akademicki po AWF czy fitnesowy po jakimś kursie gimnastyki od pozycji ciała nie jest praktykiem jogi i wiele ćwiczeń skradzionych z jogi, nie mając wiedzy o ich duchowym przeznaczeniu, zwykle ćwiczy bardzo źle, w błędnych i wadliwych wersjach, i bywa, że w szkodliwy dla ciała i psychiki sposób. Takie są skutki chodzenia do niekompetentnych ateistyczno-materialistycznych osób, które nie mają pojęcia ani o zakamarkach podświadomości, ani o relacjach świadomości z ciałem, ani o relacjach psychiki z duchem i Absolutem.

………………

(23) Psychoterapią nazywamy od początku XXI wieku nieomal wszystko, a pacjentem jest ktoś, kto idzie na terapię z potrzeby rozwoju, z powodu drobnych lęków, ale też z powodu ciężkich psychoz lub zaburzeń osobowości. Nie wielu jednak radzi, jak odróżnić dobrego psychoterapeutę od złego i szkodliwego hochsztaplera. Za ofiary psychoterapii uznaje się osoby, których funkcjonowanie, relacje społeczne, pozycja zawodowa i samopoczucie są po terapii psychicznej gorsze niż przed, a związek miłosny czy rodzina wskutek oddziaływania psychoterapeuty się rozpadają zamiast ulec naprawie czy chociaż znaczącej poprawie. Mamy wiele przykładów, gdzie zgorzkniała stara panna lub feministyczna lesbijka, której związki miłosne w życiu nie wyszły, mści się na pacjentkach i pacjentach wmawiając im z pomocą swoich technik psychomanipulacji, że ich “druga połowa” jest destrukcyjna i szkodliwa tak, aby sami pacjenci podjęli wysiłek zniszczenia swojego związku miłosnego, porzucenia rodziny, rozstania. Najbardziej powszechne i szkodliwe są także terapie niepotrzebne, przeciągane w nieskończoność mimo dawno już rozwiązanego problemu. Z chęcią samodoskonalenia i rozwoju wewnętrznego bowiem lepiej udać się do przewodnika duchowego czy guru i niźli próbować metodami typowymi dla psychoterapii rozwiązywania problemów. Badania naukowe pokazują, że skuteczność pomocy udzielanej przez psychologów oraz doradców zwanych coachami jest niższa (często prawie zerowa) w porównaniu do wysokiej skuteczności pomocy udzielonej przez dobrze wyszkolonych psychoterapeutów (nawet tych początkujących) lub przewodników i mistrzów życia duchowego – oczywiście w ramach swoich kompetencji.

………………

(26) Duchowość – w różnych ujęciach – to pogłębiona refleksja nad własnym bytem, samoświadomość; świadomie kształtowana moralność i hierarchia wartości; poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o sens życia człowieka i jego cel w życiu. Duchowość w rozwoju człowieka to egzystencjalny sposób myślenia o przyczynach zdarzeń, który kształtuje się u dzieci już między 2 a 4 rokiem życia; motywem przewodnim jest poszukiwanie sensu, znaczenia i celowości zdarzeń i obiektów; celem ostatecznym jest poszukiwanie sensu i celu własnego życia oraz swojego miejsca na ziemi. W psychoterapii rozwiązywania problemów zauważono, że uwzględniając tygodniowy lub dwutygodniowy rytm spotkań, po około 21 dwugodzinnych sesjach jakieś 50% pacjentów dochodzi do uzdrowienia, przestaje mieć objawy zaburzeń, a po 50 sesjach już 3/4 pacjentów uzyskuje uzdrowienie, pozbywa się problemów. Generalnie, efekty psychoterapii, w zależności od stanu rozwoju świadomości pacjenta, przychodzą zwykle po pół roku do roku czasu, zatem trzeba pamiętać, aby podejmować dobrą dla siebie psychoterapię na odpowiednio długi okres czasu, tak aby miała szansę pomóc. Psychoterapia w leczeniu pacjentów szpitalnych miewa zwykle sens tylko wtedy, gdy pacjent jest odpowiednio długo w szpitalu, a wtedy sesje terapeutyczne można oferować także dwa lub trzy razy w tygodniu – zwykle nie częściej, gdyż pacjent musi mieć czas na przetwarzanie wewnątrz tego, co sobie na terapeutycznej sesji uświadomił. Jeśli o rozwój duchowy chodzi, to najczęściej wspomina się o obserwowaniu pozytywnych efektów praktyki w okresach trzyletnich, zatem nie ma większego sensu podejmowanie praktyk duchowego rozwoju na okresy krótsze niż trzy lata. W duchowości nie szuka się także efektów szybkich, nagłych, natychmiastowych, a ci, którzy takowe oferują, zwykle okazują się zaburzonymi umysłowo mitomanami cierpiącymi na konfabulacje i rojenia, że osiągnęli coś o czym w rzeczywistości nie mają nawet „zielonego” czy tam „bladego” pojęcia.

Wiele Błogosławieństw na Drodze Przebudzenia i Urzeczywistnienia!

Om Namaśśiwaja! HUM!

(C) Swami Paramahansa Aćaryaćarya Lalitamohan Babaji – Mistrz L.M.G.K.

SIÓDMA MANDALA HRIDAYA SUTRAM (HR 97-112)

(Niniejsza publikacja zawiera jedynie fragmenty oryginalnej lekcji ezoteryczno-hermetycznej Hridaya. Całość materiału tej lekcji dostępna jest w wydaniu broszurowym lub książkowym, dostępnym na warsztatach i treningach tantrycznej jogi dla adeptów/adeptek i sympatyków Bractwa Zakonnego Himawanti oraz Kaśmiri Śaiwa – śiwaizmu kaszmirskiego.)

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *