Mistrz Jogi – Swami Baba Ramdev (1971)
Swami Ramdev (Hindi: स्वामी रामदेव) urodził się 11 stycznia 1971 roku. Jest znany popularnie jako Baba Ramdev. Urodził się jako Ram Krishn z matki Gulabo Devi i oja Ram Nivas Yadav we wsi Ali Saiyad Pur (Alipur) w dystrynkcie Mahendragarh w indyjskim stanie Haryana. Uzyskał wyższe wykształcenie wedyjskie na uniwersytecie Aarsh (Arya) Gurukul w Khanpur, gdzie studiował Sanskryt oraz Jogę pod kierunkiem profesora i mistrza Aćarja Pardumn. Otrzymał tradycyjny przekaz nauk i praktyk Jogi od Acharya Baldevji od którego przyjął tradycyjne jogiczne święcenia Samnjasina. W Kalva Gurukul w dystrynkcie Jind w stanie Haryana, India przez lata prowadził dla lokalnej ludności wiejskiej intensywne treningi Jogi. Następnie przeniósł się do Haridwar, gdzie kilka lat spędził studiując tradycyjne nauki i literaturę wedyjską w Gurukul Kangri Vishwavidyalaya. Studia te uwzględniały także praktyki wedle rzadko dostępnęj Yogik Sadhan napisanej przez słynnego mędrca Śri Aurobindo Ghosh. Było to tłumacznie oryginału dokonane z języka Bangla na Hindi przez Pandit Ram Prasad Bismil. Literatura ta i inspiracje nauk Śri Aurobindo spowodowały, że Ramdev udał się w Himalaje. Praktyki jogi realizował głębiej w himalajskiej jaskini, kultywując milczenie, wyrzeczenie i ascezę oraz intensywne ćwiczenia jogiczne wedle nauk swoich mistrzów Jogi przez wiele lat.
….. (tutaj, więcej informacji biograficznych wkrótce)…
W ciągu ostatnich lat Ramdev Baba (Rama Deva) stał się jednym z najbardziej znanych joginów w Indii i państwach azjatyckich. Ramdev jest, w Indii znacznie bardziej znany i ceniony niż znani, ale tylko na Zachodzie Ravi Shankar czy “wszechobejmująca” Amma. W Indii Ramdev jest od początku XXI wieku bardziej znany niż Sathya Sai Baba. Wszystko to dzięki telewizji, której siłę oddziaływania – zwłaszcza w ciągle słabo wykształconym społeczeństwie Indii – Swami Ramdev potrafił wykorzystać wręcz perfekcyjnie. Zaczęło się od programów o jodze w religijnym kanale telewizji AASTHA, potem doszły programy w następnych dwóch stacjach. Jednak z całą pewnością krzywdzące dla Ramdeva byłoby przypisywanie jego powodzenia wyłącznie telewizji. Z całą pewnością jest to jogin, który na popularnym poziomie ma jednak coś do zaproponowania, a tym czymś są techniki pranajamy (oddechowe) i fizyczne (asany) oparte na starożytnym systemie jogi Patanjalego i linii Natha Sampradaya Hatha Yoga.
Mistrzowie i nauczyciele jogi zawsze w Indiach zabierali głos w ważnych sprawach społecznych, a Mahatma Mohandas Gandhi sam był Joginem. Po podbiciu Nepalu tradycyjną marką ajurwedyjskiej „pigułki szczęścia” – indyjski jogin, guru i społecznik Swami Ramdev jest lepiej przygotowany na poważniejsze upowszechnienie nauk jogi w Birmie, Pakistanie, Bangladeszu, Sri Lance i Afganistanie. Pragnie rozpowszechnić jogę, także jako narzędzie do zabiegania o głosy w wyborach powszechnych, które odbędą się w Indiach w 2014 roku obiecując, że będzie “czyściej, bardziej zielono, zdrowiej, a Indie staną się samowystarczalne“.
W miesiącu lutym 2010 powiedział jednak, że Bharat Swabhiman Andolan będzie konkurował z nim w wyborach i zaoferuje głosującym uwolnienie Indii od gorsząej korupcji. Sam natomiast, odrzucił możliwość przyłączenia się do totalnej walki z przekupstwem w charakterze głównego lidera. Dał czas politykom, aby w kilka miesięcy poradzili sobie z problemem. “Chcę również wyruszyć do Pakistanu, bo tam ludzie chcą się uczyć jogi i duchowości. Nie mogę jedynie zapewnić, że wyślę tam moich instruktorów, a oni wrócą cali i zdrowi. Moja dyscyplina związana jest wyłącznie z uprawianiem jogi w naturalnym otoczeniu, a w Pakistanie nie będzie ona związana z obecną sytuacją polityczną.” – Dodał Ramdev. “Celem polityki demokratycznego państwa jest wprowadzać pozytywne zmiany. W Indiach jednak, rozwój został skupiony wokół miast.” “Dzisiejsza polityka to fikcja.”- Stwierdził jogin dodając, że ”usystematyzuje kandydatów na tych, którzy są odpowiedzialni, szczerzy i ciężko pracujący“. W Indiach widać jest już trochę jak w Polsce i na Zachodzie, z aferami politycznymi, korupcją i sprzedajnością polityków.
Kilkanaście milionów uczniów jogina
Każdego ranka, między godziną szóstą i siódmą, w mieszkaniach, domach lub skleconych z desek i trzciny chałupach, jogę według Swami Ramdeva ćwiczy, jak się szacuje, przynajmniej kilkanaście milionów osób. To bardzo dużo, zważywszy na fakt, że współczesne Indie wcale, ale to wcale nie wydają się być krainą legendarnych joginów, a raczej ludzi dotkniętych wszelkimi przypadłościami współczesnej cywilizacji, z nadmiernym uzależnieniem od ogłupiającej telewizji i “śmieciowego” jedzenia, słodyczy, chipsów i wszelakich fastfoodów. Swami Baba Ramdev stał się dla milionów Hindusów ikoną zdrowego, powściągliwego, wręcz ascetycznego stylu życia, przypomniał im o bogatej tradycji jogi i duchowości w tym kraju. Swami Ramdev jest tak popularny, że gromadzi tłumy nie tylko przed telewizorami, ale również na prowadzonych na żywo specjalnych zgromadzeniach, satsangach, trwających zwykle po kilka dni, których uczestnicy gorliwie ćwiczą wraz ze swoim Nauczycielem i Mistrzem. Swami Ramdev, człowiek z całą pewnością charyzmatyczny, stara się pomóc im oczyścić się ze złych nawyków, jakie niesie ze sobą rozprzestrzeniający się w Indiach szkodliwy zachodni styl życia.
Mistrz i Nauczyciel Jogi Ramdev z całą pewnością nie jest ulubionym joginem koncernów Coca-Cola czy Pepsi Cola, o których produktach twierdzi głośno, że nadają się wyłącznie do czyszczenia toalet i to nie zawsze. Ten ortodoksyjny zwolennik jogicznego stylu życia jest jednak już tak znany i popularny, że może sobie pozwolić na publiczne wygłaszanie prawdziwych opinii o zachodnim syfilisie. Swami Ramdev jest w pewnym sensie medialną supergwiazdą, joginem, ale na miarę gwiazd Bollywood, a i wśród filmowych gwiazd i gwiazdeczek ma sporo sympatyków, uczniów i pilnych studentów jogi. Ostatnio jedna z jego uczennic, Shilpa Shetty, zadebiutowała w jogicznym DVD przyznając publicznie, że jest uczennicą Baba Ramdeva. Indyjski jogin Swami Ramdev, który jest bardzo popularny w Indiach, prawie zupełnie nieznany jest poza subkontynentem i krajami Azji. Ludzie z Zachodu boją się indyjskiego autentyzmu, gdzie nauczyciel jogi udziela instrukcji siedząc w pozycji Lotosu, w Padmasanam…
Spotkanie Zachodu ze Swamim Ramdevem
Kiedy pewnego dnia Swami Janglidas zaproponował małej grupce swoich zachodnich Bhaktów wyjazd z aśramu Kokamthan do odległego o kilka kilometrów Shirdi na spotkanie z joginem o imieniu Ramdev, to ci zachodni turyści w ogóle nie wiedzieli, z kim mają się spotkać, bo języków Indii nie znają. Kiedy spytali kogoś z otoczenia Mistrza Janglidasa, kim jest tenże Swami Ramdev, na twarzy pytanego zobaczyli zdziwienie i uśmiech politowania: Jak to? Nie wiecie. To przecież Baba Ramdev! Niebawem wyjechali do Shirdi, żeby po kilkunastu minutach znaleźć się w eleganckim apartamencie słynnego ośrodka pielgrzymkowego, gdzie w otoczeniu swojej świty czekał na ich Mistrza Janglidasa, a przy okazji na nich, słynny Yogi Ramdev Baba! Wizyta miała trochę niecodzienny charakter, i chociaż spotkało się dwóch mistrzów, mówił tylko jeden z nich – Baba Ramdev. Do swego gościa, Mistrza medytacji Swami Janglidasa, wygłosił w hindi krótki wykład o znaczeniu pranajamy w leczeniu rozmaitych schorzeń.
Spotkanie ze Swamim Ramdev Baba było krótkie, ale owocne, gdyż jeszcze tego samego dnia wyieczka trafiłą do Shirdi na wieczorne zajęcia z jogi, w tym pranajamy prowadzone przez Baba Ramdeva dla około tysiąca osób! Widok takiej liczby ćwiczących podziałał na ludzi z Zachodu szokująco i budująco, pozwalając odblokować się i w miarę poprawnie powtarzać za prowadzącym kolejne ćwiczenia. Cały ten jogiczny spektakl trwał dobrze ponad trzy godziny, czyli jedną Yamah i zakończył się w ciemnościach. Yamah – trzy godziny to normalny cykl zajęć Jogi w Indii! Na koniec goście z Zachodu zostali zaproszeni na ciąg dalszy ćwiczeń następnego dnia o godzinie piątej rano. Tego dnia mieli jeszcze okazję po raz kolejny spotkać jogiczną postać Nauczyciela znanego z TV, który z rewizytą przybył do aśramu w Kokamthan. W Indii uważa się, że wielkie praktyki dużej liczby joginów prowadzone przez autentycznych mistrzów są bardzo ważną częścią całego trenibgu jogicznego. Akcje społeczne joginów także są potrzebne!
Jogin, uzdrowiciel i społecznik
Baba Ramdev to jedna z wielkich ikon współczesnych Indii. Jogin, który z sukcesem propaguje starożytny styl życia jako asetyczny Sannyasi, ale też z powodzeniem prowadzi ogromny i przepiękny ośrodek Jogi w Haridwar. Mieści się w nim między innymi ajurwedyjski szpital oraz laboratorium produkujące ajurwedyjskie medykamenty. Ten 55-letni jogin twierdzi, że dzięki pranajamie i jodze, wyleczył się z paraliżu, który dotknął go w dzieciństwie. Dzisiaj widać zaledwie nieznaczne ślady po tym schorzeniu. Swamin Ramdev emanuje siłą, energią i, mimo że już nie jest młodzieńcem, nie widać po nim szczególnych oznak starzenia się. Mówi publicznie, że od dawna je bardzo mało: owoce, czasami trochę orzechów, kiedyś pił mleko, teraz tylko wodę. Zachęca do tego innych twierdząc, że współczesne pożywienie – do tego spożywane w nadmiarze – zatruwa i zanieczyszcza ciało, uniemożliwiając swobodny przepływ życiodajnej prany w nadis (meridianach). Swami Ramdev twierdzi też, że praktykuje słynną i wymagającą wieloletniego ćwiczenia khechari mudrę, która pozwala na zasilanie ciała wyłącznie amritą. Mudrę tę lepiej praktykować pod okiem prawdziwego mistrza czy dobrego nauczyciela Jogi, gdyż z jej ćwiczeniem wiąże się wiele niuansów.
Trzeba przyznać, że Baba Ramdev jest prawdziwym skarbem Indii, gdyż potrafił jogicznie “rozruszać” wiele milionów Hindusów. W jego telewizyjnych wystąpieniach, które można tanio kupić na wydawanych bez liku płytach DVD, słynny jogin wyraźnie unika taniego mistycyzowania, kładzie nacisk na autentyczne techniki Jogi i ich regularne praktykowanie. Jeżeli zdarza mu się wygłaszać nauki mistyczne, to wtedy, gdy opowiada o skuteczności technik pranajamy w leczeniu rozlicznych schorzeń, a nawet rozmaitych odmian raka. Po jednym z telewizyjnych wystąpień, kiedy wspomniał o wyleczeniu przez niego pranajamą z nowotworów, zaatakowano go w zachodnich mediach językami chrześcijańskich hipokrytów zarzucając przesadę. Ramdev podjął wyzwanie mediów i oświadczył publicznie, że w ciągu trzech lat dostarczy pełną dokumentację dotyczącą cudów pranajamy, nawet w leczeniu nowotworów, z czego solennie się wywiązał. Od jakiegoś czasu Ramdev zaczął, chociaż niezbyt chętnie wyjeżdżać poza granice Indii, propagując pranajamę i nieliczne, elementarne asany hatha jogi.
Publiczna głodówka przeciw korupcji i zepsuciu
Indyjski Jogin od początku czerwca 2011 postanawił głodować w proteście przeciw skorumpowanym politykom. Jego protest wspierają w Indiach miliony ludzi. Władze Indii nieustannie prowadzą z nim negocjacje, by powstrzymać nauczyciela jogi i samnjasina. Guru Ramdev zamierzał głodować w centrum Delhi, w miejscu w którym zwykle przedstawiane są tradycyjne widowiska indyjskie. Już kilka dni wcześniej zaczęły gromadzić się tam tłumy zwolenników Guru, którzy zapowiadają, że będą towarzyszyli swemu mistrzowi. Policja sądzi, że może się tam zgromadzić ponad sto tysięcy ludzi, ale obawia się, że może przybyć znacznie więcej.
Osoby przygotowujące miejsce głodówki liczą, że dzienne spożycie wody przez współuczestników protestu wyniesie około pół miliona litrów. Pod płóciennym dachem umieszczono 1000 wiatraków oraz kilka telebimów. W sąsiedztwie zorganizowano 650 przenośnych pryszniców i toalet. Jednocześnie w Indiach trwa dyskusja, czy przywódcy religijni i mistrzowie duchowi oraz jogini powinni organizować protesty, które mogą przerodzić się nawet w powstanie narodowe przeciwko nepotyzmowi i skundleniu elit władzy tzw. “demokratycznej”. Politolog z Delhi Mahesh Rangaranjan zauważa, że “jeżeli protest zaczyna podkopywać instytucje, które zostały wybrane przez ludzi, to nie jest dobrze” – oczywiście z tymi skorumpowanymi instytucjami nie jest dobrze. Część komentatorów sądzi jednak, że to brak zaufania społecznego do klasy politycznej oskarżanej o korupcję lub nieskuteczne jej zwalczanie stworzył próżnię, którą zapełniają ludzie – także mistrzowie jogi i duchowości – organizujący wielkie kampanie obywatelskie, kampanie sprzeciwu wobec korupyjnego zła, nepotyzmu i prania brudnych pieniędzy przez większość polityków.
Wygląda na to, że fala protestów przeiwko skorumpowanym politykom, fala swoistej Wiosny Ludów 2011, rozpoczęta w Tunezji dotarła do Indii. Indyjski nauczyciel i mistrz jogi Guru Ramdev dnia 3 czerwca 2011 rozpoczął głodówkę, w której towarzyszyło mu ponad sto tysięcy ludzi, zgromadzonych w centrum Delhi. Protest ma nakłonić władze do wprowadzenia skutecznego prawa antykorupcyjnego, szybkich ścieżek sądowych w sprawach o korupcję, nacjonalizacji nielegalnie wyprowadzonych z kraju i znajdujących się na zagranicznych kontach pieniędzy, a także nauczania na wyższych uczelniach w narodowych językach Indii, a nie w języku angielskim. Negocjacje z władzami, które prowadzone były niemal do ostatniej chwili przed rozpoczęciem protestu, zakończyły się fiaskiem. Głodówka została rozpoczęta.
Władze obawiają się, że protest może przerodzić się w potężną falę obywatelskich wystąpień, które zdestabilizują kraj. Guru Ramdeva popierają bowiem miliony Hindusów, którzy oskarżają władze o tolerowanie korupcji na wielką skalę. Solidarnościowe głodówki zapowiedziano w wielu rejonach Indii. Ramdeva zamierzają wspierać także Hindusi ze Stanów Zjednoczonych. Protest popiera też największa partia opozycyjna – Indyjska Partia Ludowa. Jej przywódcy twierdzą, że rząd kierowany przez Partię Kongresową jest najbardziej skorumpowanym rządem w dziejach Indii. Także w odczuciu zwykłych obywateli to zjawisko rozwija się na niespotykaną skalę. Masowe poparcie dla protestu zapoczątkowanego 3 czerwca 2011 przez Guru Ramdeva jest kolejnym zrywem społeczeństwa obywatelskiego przeciw korupcji. Przed kilkoma tygodniami głodował w tej sprawie Anna Hazare – działacz gandhyjski. Władze utworzyły wówczas specjalną komisję, której zadaniem jest przygotowanie prawa antykorupcyjnego. Jej prace nie dały na razie rezultatów. Dlatego od 5 czerwca Anna Hazare zamierzała dołączyć do głodówki Guru Ramdeva.
Indie – Baba Ramdev oskarża złe władze
W nocy z dnia 4/5 czerwca 2011 zatrzymany w Delhi przez indyjską policję, podczas głodowego protestu przeciw korupcji mistrz jogi Baba Ramdev został przetransportowany do swego aśramu – świątyni jogi w mieście Haridwar w północnych Indiach. Podczas spotkania z mediami jogin oskarżył władze o brutalny atak na pokojowe zgromadzenie obywateli, którzy wspierali jego protest przeciw korupcji, łapówkarstwu i rozkradaniu majątku narodowego Indii przez Zachodnie złodziejskie konerny. Protestem tym wymuszał na władzach skuteczne zwalczanie korupcji oraz sprowadzenie do Indii nielegalnie wyprowadzonych z kraju – na zagraniczne konta – brudnych pieniędzy. Podczas konferencji prasowej w swym aśramie Baba Ramdev oskarżył policję o brutalne traktowanie kobiet i dzieci. Podkreślił, iż także wobec niego policja zachowywała się brutalnie. Winą za zaistaniałe wydarzenia obarczył władze, które zdecydowały się na siłową pacyfikację pokojowego protestu.
Swami Ramdev oskarżył prozachodnie władze rzadzącego Indyjskiego Kongresu Narodowego, współodpowiedzialnego – jego zdaniem – za nocą pacyfikację liczącego kilkadzisiąt tysięcy osób zgromadzenia. Szefową Kongresu, Sonię Gandhi określił mianem importowanej “cudzoziemki”, która nie rozumie wrażliwości narodu indyjskiego. Zapowiedział, że głodówkę i protest, który podjął z powodu napadu policji na pokojowe zgromadzenie będzie kontynuował. Wezwał dziesiątki tysięcy swoich uczniów, by dwa najbliższe dni stały się tak zwanymi “czarnymi dniami”, czyli dniami smutku i żałoby narodowej publicznie manifestowanej. Władze indyjskie twierdzą, że nocna akcja policji została podyktowana obawą, iż protest zaczyna przybierać charakter polityczny i przyłączają się do niego siły próbujące wygrywać swe interesy polityczne, a nie mające nic wspólnego z protestem przeciw korupcji. W ostatnich miesiącach Indie wstrząsane są straszliwymi aferami korupcyjnymi, w wyniku których budżet państwa traci miliardy dolarów. Byli w nie zamieszani ludzie obecnej władzy, którzy przebywają teraz w więzieniach, ale dopiero teraz, dzięki Mistrzowi i jego uczniom skala afery wychodzi na jaw.
Istnienie takiego “stylu świętego” w indyjskiej polityce jest znane od dawna. Numerem jeden jest oczywiście Mahatma Mohandas Gandhi: człowiek, który żył jak asceta i święty mąż, Samnjasin, ale działał w polityce, nosił proste stroje w otoczeniu ludzi w garniturach, mówił o tradycji przy zalewie modernizacji, używał (i nie tylko on) kategorii i symboli religijnych w dialogu politycznym, z własnej ascezy uczynił metodę politycznego nacisku, a z kar nakładanych na niego przez brytyjskich okupantów – formę pokuty. Można dyskutować, czy Mahatma Gandhi był bardziej świętym czy politykiem, ale lud z pewnością widział w nim tego pierwszego i to było jedno ze źródeł politycznego sukcesu. Mohandas Gandhi nie był i nie jest wszak jedynym, a aktualnie, jedną z ważnych polityków partii BJP jest Uma Bharti, przedstawiana przez wielu jako kobieta święta, sandhwi (rodzaj żeński od sadhu), która znana jest między innymi ze swoich nasyconych metafizyką i duchowością przemów, jak i z życia w celibacie. Do tego grona zalicza się teraz Swami Baba Ramdev, który swój protest urządził na Ramlila Maidan w Delhi, to jest w miejscu o symbolice religijnej: to tutaj co roku urządza się inscenizacje zwycięstwa króla-boga Rama nad satanistycznym demonem, asurem Rawaną, a którego głodówce towarzyszyły lekcje jogi i religijne pieśni – bhadżany. Po tym jak w nocy z 4 na 5 czerwca 2011 delhijska policja dokonała ataku na miejsce protestów Ramdev Babaji, pojawił się w Indiach satyryczny rysunek, przedstawiający – w zgodzie ze “stylem świętego” – policję jako satanistycznego demona Rawanę, a Swami Ramdeva jako boga Rama, dawnego Króla Indii z Mahabharaty. Zresztą imię Ramdev znaczy dokładnie tyle co “bóg Rama”.
Guru jogi Swami Ramdev został 10 czerwca przetransportowany na oddział intensywnej terapii szpitala w Dehradun, gdy jego zdrowie pogorszyło się nagle po poturbowaniu przez poliję, siódmego dnia głodówki. Lekarze mówią, że jego stan jest stabilny. Traumatyczne przejścia psychiczne nie są wskazane w czasie głodówek na wodzie, tym bardziej bandycko-policyjne napady ciemnych asurowych sił policyjnych. „Funkcje wątroby pacjenta odrobinę osłabły, ale nerki pracują prawidłowo. Baba Ramdev jest przytomny, został umieszczony w oddzielnym pomieszczeniu, ciągle jest monitorowany. Jego puls i ciśnienie są normalne. Stan jego zdrowia wciąż się poprawia” – mówił ordynator Himalayan Hospital, dr S. L. Jethani. 46-letni Ramdev został przetransportowany do szpitala niezwłocznie po badaniach przeprowadzonych przez zespół lekarzy w Patanjali Yogpeeth, założonym przez siebie ośrodku nauczania jogi w Haridwarze, gdzie został brutalnie wywieziony z Delhi przez policję. Baba Ramdev od soboty 4 czerwca odbywał strajk głodowy, żądając wprowadzenia surowej ustawy antykorupcyjnej. Jest to jego już kolejny w 2011 roku protest głodowy. Razem z nim protestują tysiące ludzi. Gdy guru był przenoszony na noszach do karetki pogotowia z powodu poturbowania, grupa demonstrantów starła się z policją, tłukąc porządnie kilkudziesięciu policjantów. Policyjni menele o mózgach wypranych na wzór brytyjskiego reżimu kolonialnego, muszą się raz na zawsze nauczyć szanować i czcić ludzi świętych, szczególnie joginów!
Politycy Kongresu podkreślali złośliwie, że protest Swami Baba Ramdeva wspierały rzekomo organizacje skrajnie nacjonalistyczne oraz hinduscy fundamentaliści opozycyjni wobec skorumpowanych władz. Akcji zapoczątkowanej przez jogina poświęcone było specjalne spotkanie premiera kraju z prezydent Prathibą Devisingh Patil. Z kolei sekretarz generalny rzadzącego Kongresu Narodowego Digvijay Singh uważał, że Guru Ramdev nie jest w pełni zorientowany w sprawach, o które walczy, a jego głodówka jest tylko wykorzystywana politycznie przez rzekomych nacjonalistów i fundamentalistów. “Wszyscy wiedzą o tym, że wspiera go Krajowy Korpus Ochotników RSS, Partia Ludowa BJP i Światowe Zgromadzenie Hindusów. Wiemy kto to wszystko sponsoruje” – powiedział złośliwie Singh. Problem skrajnej korupcji jest jednak na tyle bolesny dla milionów Hindusów różnych opcji, iż Baba Ramdeva wspierają obecnie także przedstawiciele ruchów obywatelskich, którzy zwykle dystansują się od akcji podejmowanych przez nacjonalistów i fundamentalistów. Jest popierany tak z lewa, z parwa jak i z centrum. Przedstawicielka tych ruchów, była oficer policji, Kiran Bedi deklaruje: “Wspieramy działanie Babadżi. To jest działanie przeciw korupcji, która dotyka wszystkich.” W Indiach tradycja protestów głodowych, które zapoczątkowują poważne zmiany społeczne oraz polityczne, sięga czasów Mahatma Mohandas Gandhi, uważanego za ojca współczesnych Indii! Swami Ramdev może być kolejnym indyjskim Gandhim…
Protest w tej drastycznej formie miał być przeprowadzony nie tylko w Indiach, ale również w kilku miastach Europy, Stanów Zjednoczonych i Azji. Jednak już 6 czerwca 2011 roku niektóre media obiegła informacja, jakoby prawa ręka guru, zaginiony od dwóch dni Acharya Balkrishna zawarł pakt z władzą, która wcześniej uznała go za nepalskiego kryminalistę, mającego się dopuścić fałszerstwa hinduskiego paszportu. Od Balkrishny żądano wpłynięcia na Swami Baba Ramdewa, by zaniechał protestu głodowego. Indyjska diaspora w Stanach Zjednoczonych stanowczo potępiła brutalne rozprawienie się sadystycznej policji ze strajkującymi. W wielu amerykańskich miastach okazano solidarność z protestującymi. “The New York Times” zauważa, iż walka z korupcją w Indiach od dziesięcioleci przybiera formę demonstracji i pochodów. Wszystko nadaremno, bo od 1968 roku tamtejszy parlament nie potrafi uchwalić ustawy powołującej niezależną agencję antykorupcyjną, ani porządnych przepisów antykorupcyjnych. Taka jest w Indii spuścizna po okresie okupacji kolonialnej w Indii.
(Fragmenty z opowieści Mistrza Lalitamohan Guru-Dżi o joginach i świętych Indii, uzupełniony o kilka bieżących informacji prasowych z Indii)
Dodaj komentarz