Voodoo, pisane w spolszczeniu jako Wudu – dla jednych pióra, krew, węże i laleczki kłute szpilkami, dla innych piękna religia odwołująca się do natury i czerpiąca z mocy przodków. Niewątpliwie czasami budząca kontrowersje we współczesnym świecie, głównie za sprawą filmowej fantastyki i wypisywania bredni przez media opiniotwórcze czy raczej opiniopsujne. Obecnie Voodoo praktykowane jest w Ghanie, Togo i Beninie, na Dominikanie i Haiti, w Brazylii i Luizjanie. Voodoo jest religią, a dokładnie synkretyczną religią afroamerykańską, religią magiczną, misteryjną.
Wyspa Haiti oddziałuje na wyobraźnię, jak mało które miejsce na świecie. Wydaje się mieścić w sobie pewien magiczny i nadprzyrodzony ładunek, a jednocześnie niejasną i niepokojącą reputację, która nęci i hipnotyzuje. Do konfrontacji z haitańską rzeczywistością należy dobrze się przygotować. Bieda wydaje się tu być permanentna. Wyspa Haiti, znana dawniej pod nazwą Hispaniola, to druga największa wyspa na Morzu Karaibskim. Rozmiarem ustępuje tylko Kubie, od której wyspę Haiti oddziela ledwie 80-kilometrowa Cieśnina Wiatrów. Dziś wyspę Haiti dzielą między sobą dwa narody: francuskojęzyczni Haitańczycy na zachodzie i hiszpańskojęzyczni Dominikańczycy na Wschodzie. Państwo Haiti to jedno z najbardziej doświadczonych państw w zachodniej hemisferze. W samym tylko XXI wieku Haiti było wielokrotnie ranione katastrofalnymi trzęsieniami ziemi, powodziami, epidemiami i niepewną sytuacją polityczną.
Wszystko zaczyna się w 1510 roku, kiedy na wyspę Haiti przypływa pierwszy statek z afrykańskimi niewolnikami. Przywiezieni do nowego świata czarnoskórzy – wbrew temu, co myślą handlarze niewolników – nie są wyłącznie bezmyślną siłą roboczą. Wyrwani ze swojego środowiska, dalej mają w pamięci kulturę i religię swoich przodków. W powolnym procesie łączenia się starych afrykańskich wierzeń, rytuałów karaibskich Indian i chrześcijaństwa powstawać będzie jedyna w swoim rodzaju religijna mieszanka. Antropologowie badający społeczność Haiti dość jasno precyzują jej rodowód. Potomkami dzisiejszych czarnoskórych Haitańczyków w przeważającej części były ludy zamieszkujące ziemie nad Zatoką Gwinejska: Joruba, Dahomej czy Fon. W XVI i XVII wieku będą oni stopniowo przywożeni na Hispaniolę (pierwotna nazwa Haiti), gdyż rdzenna ludność, Indianie z plenienia Arawaków, nie wytrzymuje trudów życia pod jarzmem Hiszpanów. Podobnie jak w przypadku innych plemion indiańskich, niewolnicza praca i przywleczone przez Europejczyków choroby dziesiątkują indiańskich autochtonów, którzy masowo wymierają.
Karczowanie lasów, praca w kopalniach czy na plantacjach trzciny cukrowej sprawiają, że Haiti jest dla czarnoskórych prawdziwym piekłem na ziemi. Pewną ulgę i oparcie daje im jednak ich starożytna afrykańska religia i magia, religia magiczna. To, co ją charakteryzowało, to duża otwartość i łatwość dodawania elementów innych wierzeń i tradycji. Rytuały karaibskich Indian oraz katolicka religia złych białych panów powoli wplatane są do wierzeń czarnych niewolników. Wyznawanie jednej religii nie oznacza również zakazu praktykowania drugiej, przynajmniej dla nich. Ochrzczeni przymusowo przez katolickich misjonarzy niewolnicy afrykańscy za dnia pokornie uczestniczą w obrzędach chrześcijańskich, a w sekrecie pod osłoną wieczorów i nocy praktykują stare afrykańskie tradycje magiczne. Skrajanie ciężkie warunki pracy i życia powodują, że niewolnicy raz za razem buntują się lub uciekają w znajdujące się w centrum Haiti góry. Na pierwszy bunt nie trzeba było zresztą długo czekać, gdyż wybuchł on już w 1522 roku (12 lat po przybyciu na Haiti pierwszych czarnych niewolników).
Wysoko w górach zbiegowie zakładają osady zwane palenque, w których już bez żadnych przeszkód mogą praktykować swoje wierzenia. Rytuałom towarzyszą dzikie tańce, a niosące się wśród gór dudnienie bębnów (stały element haitańskiej religii) musi wzbudzać w kolonizatorach prawdziwy strach. W 1697 roku do Hiszpanów na Haiti dołączają Francuzi, którzy obejmują administrację nad zachodnią częścią wyspy. Z biegiem czasu całkowicie zakazują oni wszelkiego rodzaju rytualnych tańców i religijnych zgromadzeń (calendas). Wkrótce nawet za posiadanie amuletów, figurek czy innych fetyszy związanych z voodoo niewolnicy poddawani są okrutnym karom i bestialskim torturom katolickim. Obdzieranie ze skóry, grzebanie żywcem czy kastracja to tylko przykładowe z tych tortur i bestialstw kolonialnych. W międzyczasie następuje intensyfikacja uprawy trzciny cukrowej, a niewolnicza praca staje się jeszcze cięższa. Powoduje to znaczny wzrost umieralności wśród czarnych, którzy w niewoli przeżywają średnio zaledwie 10 lat od przywiezienia z Afryki skąd są zbójecko porywani przez Francuzów i Hiszpanów.
Na początku XVIII wieku na wyspie Haiti coraz mocniej czuć zbliżający się konflikt, a źli biali panowie, gadoidy reptiliańskie, neandertale euopejskie, by utrzymać afrykańskich niewolników w ryzach, zaczynają stosować jeszcze surowsze środki zbójeckiej czy terrorystycznej dyscypliny. Francuzi i Hiszpanie coraz bardziej boją się liczebności czarnych niewolników, ich buntu oraz tej niezrozumiałej dla nich religii, którą potajemnie wyznają Afykanie. Jednym z pierwszych czarnoskórych przywódców, który zajdzie białym za skórę, będzie Francois Mackandal, który latach 1751–1757 dowodzi prowadzoną na szeroką skalę akcją sabotażową wymierzoną we francuskich plantatorów. Jego śmierć na stosie w 1757 roku tylko chwilowo uspokaja sytuację na wyspie Haiti. Rewolucja na Haiti wybucha ostatecznie w 1790 roku, a jednym z kluczowych elementów scalających wszystkich powstańców jest magiczna religia voodoo.
Podczas walk czarnoskórzy niewolnicy stawiają zajadły opór Francuzom, Hiszpanom i Anglikom. Powstańców w walce aktywnie wspierają kapłani voodoo (hungani), którzy głoszą, że dusze zabitych podczas walk powrócą do kraju przodków. Początek rewolucji haitańskiej jest zarazem ważnym stadium procesu kształtowania się tego wierzenia. Wielką wagę przywiązuje się tu do pewnego na wpół legendarnego wydarzenia, które miało miejsce 14 sierpnia 1791 roku. Jeden z pierwszych wodzów wielkiego postania i wielki kapłan voodoo zwany Boukmanem odprawił wtedy potężną magiczną i uroczystą ceremonię. Według podań w kluczowym momencie mszy rozpętała się ogromna burza, a na miejscu odprawiania rytuału pojawiła stara tajemnicza kobieta. Złożyła ona w ofierze czarną świnię, której krew wypić mieli wszyscy uczestnicy ceremonii. W kilka dni po tym zdarzeniu szala zwycięstwa miała zacząć przechylać się na stronę niewolników. Po paru latach walk w 1804 roku powstańcy ostatecznie osiągnęli sukces. Haiti stało się drugim państwem w rejonie Ameryki (pierwszym były Stany Zjednoczone Ameryki Północnej), któremu udało się pokonać państwo kolonialne i uzyskać niepodległość, za co jest znienawidzone przez dawnych kolonialistów czyli okupantów. Trzeba powiedzieć, że Voodoo stało się magiczną religią wielkiej rewolucji niepodległościowej na Haiti. Haitańska religia miała bardzo duży wkład w ostateczny sukces powstańców, voodoo dalej było silnym spoiwem łączącym wszystkich żyjących na wyspie ludzi.
Wyspa Haiti – Informacje praktyczne
■ Państwo, które obejmuje zachodnią część wyspy nazywa się Haiti, graniczy z Dominikaną.
■ Haiti to najbiedniejszy kraj zachodniej hemisfery.
■ Powierzchnia Haiti wynosi: 27 750 km2, czyli mniej niż województwa mazowieckiego.
■ Liczba ludności to 7,5 mln, a języki: francuski i kreolski.
■ Stolica Haiti – Port-au-Prince.
■ Stan dróg jest zły, nie ma zorganizowanej pomocy drogowej.
■ Turyści fotografujący mieszkańców bez ich zgody mogą spotkać się z agresywnymi reakcjami.
■ Uwaga na pająki – w tamtejszych lasach są tarantule wielkości ponad 30 cm. Wprawdzie ich jad nie zabija, ale może spowodować osłabienie organizmu.
■ W Haiti można spotkać potomków polskich legionistów wysłanych na wyspę przez Francuzów na początku XIX wieku.
■ Panuje tu klimat tropikalny, półsuchy w miejscach, gdzie góry zasłaniają drogę przed pasatami. Występują tu dwie pory deszczowe trwające od kwietnia do czerwca i od października do listopada.
■ Haiti zostało odkryte przez Krzysztofa Kolumba w 1492 roku. Odkrywca nadał wyspie nazwę La Isla Espanola, czyli hiszpańska wyspa.
■ Voodoo jest uznawane za jedną z oficjalnych religii na Haiti.
■ Haiti to najbardziej górzysty kraj na Karaibach. Nazwa państwa pochodzi z językach rdzennych mieszkańców. Słowo Ayiti oznacza „kraj gór”.
■ Był to pierwszy kraj, w którym zakazano niewolnictwa. Stało się to w wyniku zakończonej w 1804 roku rewolucji haitańskiej.
■ Walki kogutów to jeden z haitańskich sportów narodowych.
Voodoo! Religia i system magiczny, wywodzące się współczesnie z Haiti, gdzie rozkwitła w XVII wieku, swoje podstawy ma w wierzeniach Czarnego Lądu połączonych z magią europejską. W przedziwny sposób pomieszano magię afrykańską, głównie kongijską z katolicyzmem, dodano do tego ból i tęsknotę za domem i wolnością, i tak powstało klasyczne haitańskie voodoo, które do dziś jest obecne na tej magicznej, a jednak cierpiącej proamerykań skie niewolnicze złe rządy wyspie. Haiti to przedziwne miejsce, w którym większość mieszkańców to katolicy, 9/10 osób wyznaje jednocześnie voodoo, chociaż niektórzy twierdzą, że tylko połowa, a w chwilach próby i zagrożenia zwykle 10/10 prosi tradycyjne Loa o pomoc i wspacie.
Mistyczne Loa to duchy bóstw voodoo, voodun, które opiekują się ludźmi za życia jak i po śmierci. Składa się im ofiary, odprawia rytuały dziękczynne lub proszące w konkretnych intencjach. Najczęściej są to rytuały grupowe, w których przy wzniosłych i magicznych dźwiękach bębnów kapłani wzywają Loa do fizycznej manifestacji. Duchy przywołane w rytuale często wchodzą w ciało jednego z uczestników rytuału, prowadzącego kapłana czy kapłanki bądź zwykłego śmiertelnika, przez którego komunikują swoją wolę i oczekiwania, dają porady i wskazania. Rytuały te do dzisiaj bywają mocne i krwawe – składane są w nich ofiary ze zwierząt, tłum wprowadzony w trans wykonuje mistyczny i trochę szalony taniec, osoba opanowana przez Loa zjada szkło czy inicjuje przechodzenie przez ogień. Duch wyspiarski Haiti (także Dominikana) w połączeniu z mocną rytualistyką stanowi doskonałą pożywkę do snucia fantastyczno-krwawych historii. To tradycyjne haitańskie voodoo przemawia do ludzi szukających mistyki i magii zdecydowanie bardziej, niż schystianizowane hoodoo – jego badziej biblijna wersja znana z Nowego Orleanu i południa USA.
Najważniejszymi bóstwami voodoo czyli Loa są:
- Oxala – bóg miłosierdzia, występuje pod postacią Jezusa
- Szango – bóg burzy, pod postacią Jana Chrzciciela
- Papa Legba – bóg strzegący granicy między światem żywych i umarłych, pod postacią św. Piotra.
- Ogoun – bóg wojny
- Erzulie – bogini miłości i płodności
- Damballah – bóg-wąż, pod postacią św. Patryka
Istotną częścią tej religii jest fakt, że wiara w jednego Boga – Bon Dieu – wprawdzie istnieje, jednak nie czci się go tak jak w chrześcijaństwie.
Voodoo jako forma kultu magicznego. Przywieziona na luizjańską ziemię wraz z niewolnikami, znalazła podatny grunt i rozwinęła się we Francuskiej Dzielnicy w formie najbliższej dla ludzi z Europy, podobnej zresztą do innych znanych systemów magicznych, bazującej na mocy Natury, mocy Przodków oraz Duchów i bóstw, głównie Loa. To całkiem niesamowite, że wszyscy wierzymy w to samo i odwołujemy się do tych samych sojuszników, tylko inaczej ubranych w materię i inaczej nazwanych. Voodoo jest dużo bardziej spektakularne od innych systemów w manifestacji i rytualistyce. Krew, czaszki kości, wnętrzności, etc. wzbudzają w ludziach oczywisty lęk, czesto poczucie grozy, przypominają indyjskie i tybetańskie groźne bóstwa mające odstraszać zło. Wszystkie historie o zombie czy opętaniach sprawiają, że kapłani voodoo otoczeni są nimbem tajemnicy, wręcz grozy. Prawda jednak jest bardziej banalna jak zawsze i podobnie jak w przypadku palenia czarownic na stosie bazuje na ludzkim lęku przed nieznanym.
Moc duchowa i magiczna. Najważniejszym elementem praktyki voodoo jest działanie na mocy przodków. Ołtarz voodoo oparty jest na prostocie i odwołaniu do mocy, z którymi pracuje czyniący rytuał szaman. Podstawą jest drewniana, a najlepiej droższa kamienna lub marmurowa płyta. Jest to istotne nie tylko ze względów przeciwpożarowego bhp, ale także z uwagi na rytuał wzywania Loa – symbole bóstw wysypywane są na ołtarzu proszkiem. Dawniej sypano je najczęściej mąką kukurydzianą, z ziołowymi dodatkami, jak buddyjską mandalę. Z biegiem czasu rytuał ten ewoluował i zaczęto używać do niego magicznych mikstur, tzw. magic powder, przygotowywanych ze specjalnie dobranych składników, zależnych od intencji i oczekiwanego efektu działania (jednym z najsłynniejszych jest tak zwany zombie powder, zawierający neurotoksynę wywołującą porażenie i dającą efekt śmierci klinicznej).
Na podstawie ołtarza stawiamy białe świece, zdjęcia naszych przodków, czaszkę – współcześnie najczęściej w formie ozdoby, a nie prawdziwych szczątków (na Haiti nadal ekshumuje się zwłoki bliskich, aby pozyskać ich kości do rytuałów), naczynie z wodą ofiarowaną Duchom, Loa, Biblia (wyznawcy voodoo posługują się jej psalmami) lub Księga Cieni, róg jeleni (czasami kozi, byka lub bawołu) do przywoływania Duchów oraz nóż rytualny, zwany machetą (maczeta). Ważne miejsce na ołtarzu voodoo zajmują kadzidła, które w zależności o intencji czynienia, znajdować się powinny po prawej (jeżeli mamy dobre intencje) lub po lewej stronie (dla wrogów i szkodników).
Kluczowe sprawy Voodoo. Intencje działania w voodoo są kluczowe. Nie jest prawdą, że jest to czarna i zła magia, a faktycznie jest to rodzaj boskiej magii. Jak w każdym działaniu nie magia jest zła, ale zła może być intencja i jej efekt, bo magia zawsze jest biała, z jasnymi duchami z niebios. Voodoo jednak bardzo rozgranicza działania i intencje – dziejący wyłącznie dobro, nazywani są praworęcznymi, kapłani nie stroniący od magii obronnej i przeganiania wrogów zwani są oburęcznymi, ponieważ solidne czary przeciwko wrogom i szkodnikom rzucane są często lewą ręką.
Elementy, które budzą w ludziach najwięcej emocji, takie jak krew kości czy wnętrzności używane w rytuałach są niczym więcej jak tylko materializacją energii, na których bazuje voodoo. Jest to system, który w dosyć dosłowny sposób prezentuje elementy na ołtarzu czy też w rytuałach wzywających Duchy. Krew, podobnie jak kości, stanowi po pierwsze odniesienie do Przodków, po drugie stanowi pierwiastek życia, który ofiarowany Duchom stanowi pomost pomiędzy światem naszym, a Światem Duchów i Bóstw Loa. Ofiary ze zwierząt łączą w sobie pierwiastek życiodajnej siły krwi i jednocześnie stanowią dar dla bóstw i Duchów. Podobnie jest z rumem, który stanowi dar, ale jednocześnie symbolizuje aktywną moc ognia. Woda na ołtarzu pozbawiona jest mocy sprawczej. Woda oczyszcza, stanowi siłę, ale nie ma w niej aktu czynienia, który przypisywany jest ogniowi. Rum łączy w sobie wodę i ogień. Dlatego też używany jest w rytuałach voodoo często zamiast wody.
Laleczki Wudu. Podobnie wygląda kwestia laleczek. Stanowią one materializację osób, których dotyczą nasze działania rytualne, magiczne. Oczywiście znamy z filmów czy opowieści historie uśmiercania ludzi lub wyrządzania im krzywdy poprzez laleczki voodoo. Co ciekawe laleczki wywodzą się z europejskich korzeni voodoo, stanowią nawiązanie do słowiańskich zadanic, czy brytyjskich cunning dolls. Oryginalnie miały one na celu materializację osoby, wobec której czyniony był rytuał. Klasycznie – wszystko sprowadza się do intencji czyniącego rytuał. Laleczka Voodoo może służyć uzdrowieniu, wsparciu duchowemu czy materialnemu, jak również odwetowej zemście za wyrządzenie zła czy wręcz sprowadzeniu śmierci na szkodnika (często odwet leci za gwałcicielem, pedofilem, handlarzem dziećmi, rabusiem lub mordercą, którego nie złapała policja, to nikomu nie jest szkoda takiego).
Symbole używane w voodoo, energie, żywioły i kierunki podobnie jak w innych systemach magicznych mają tu zbliżone znaczenie i zastosowanie. Weźmy na przykład znak krzyża, obecny w bardzo wielu rytuałach i na ołtarzach voodoo, odwołujący się do przedchrześcijańskiego znaczenia – równowagi pomiędzy żywiołami i kierunkami, miejsca spotkania człowieka z Jasnymi Duchami, energii żywiołów i Ducha ponad nimi w miejscu skrzyżowania. Krzyż voodoo, podobnie jak celtycki, germański czy krzyże znane z innych części świata (w przeciwieństwie do chrześcijańskiego rzymskiego), ma ramiona równe, jak krzyż grecki zwany krzyżem Hekate. Stanowi bowiem symbol równowagi światów, równowagi żywiołow i sfer świata jak kabbalah.
Mieszanka wierzeń i bóstw. Duchy i bóstwa, które obecne są w wierzeniach voodoo, stanowią miks bóstw afrykańskich z katolickimi świętymi. Część z nich, jak na przykład Papa Legba, budzi w ludziach głęboki lęk i odwołuje się do najczarniejszych zakamarków ludzkiego ja. Wyciąga ludzkie cienie i karmi się nimi. Podobnie jak w innych wierzeniach, tak i tu mamy do czynienia z dobrymi Duchami jak i z demonami. Nasz największy strach budzi wydobywanie ich na światło dzienne. Ludzi najbardziej przerażają własne cienie i ich wpływ na działanie i motywację. Voodoo jest systemem, który w bardzo jawny, często spektakularny rytualnie sposób ujawnia te cienie. Nie mówi się przecież o rytach wotywnych na prosperity, dziękczynnych za zdrowie, czy codziennym kontakcie z Duchami Przodków. Sensację budzą działania związane z krzywdą, z cieniem, z doświadczonym złem, często bardzo okrutnym jak zgwałcenie i zamordowanie żony oraz dzieci, gdzie sprawców, często bogatych i plugawych, nie wykryła policja ani nie ukarały sądy. Voodoo nie zapomina o karmanie, a wręcz przeciwnie, każde zło wyrządzone drugiemu człowiekowi, spotyka się z bardzo bolesną karą, z odpłatą czy zwrotem.
Voodoo uczy, że kara, słuszna odpłata zwrotna, jaką ludzka Dusza otrzyma za zło wyrządzone innym będzie największym cierpieniem jakiego może zaznać. Zło przejawia się w niekończącym się cierpieniu, powtarzającym się w kółko przez wieczność, przez liczne wcielanie lub światy. Największą karą, jaka może spotkać człowieka za krzywdy wyrządzone innym jest niemożność ponownego wcielenia się po śmierci i przeżywanie w kółko tego samego koszmaru czyli życie w świecie piekielnym. Mamy wiec do czynienia ze zmodyfikowaną, dużo bardziej realną formą katolickiego czy chrrześcijańskiego piekła. Urealnioną, ponieważ uczynioną przez nas sobie samym i odwołującą się do naszego najdotkliwszego bólu.
Świat Przodków. Życie pozagrobowe i Świat Przodków odgrywają dla wyznawców tradycji voodoo bardzo dużą rolę. Siła, którą czerpie się ze wsparcia rodu, służy do pełnego czynienia. W każdym naszym działaniu możemy oprzeć się na sojuszniczych energiach i mocach, reprezentowanych przez członków rodu. Niektórzy nazywają to nekromancją, o którą faktycznie voodoo się w niektórych przypadkach znacząco ociera. Dla ludzi jednak jest to praca z wykorzystaniem ciągłości rodu i energii Przodków, umożliwiająca skuteczne działanie i umacniająca ludzką rodową i duchową tożsamość. Nie chodzi w niej o bezmyślne wzywanie Duchów i ściąganie błądzących Dusz, ale o czerpanie z naszych korzeni, z naszych padawnych Przodków.
Przedstawiając w artykułach rytualistykę voodoo, odczarowujemy ją w oczach ludzi. Nie jest to czarna magia ani czarnoksięstwo, nie jest to system oparty na czynieniu zła i rytualnych mordach zwierząt czy tworzeniu zombie, jak przedstawia się go w głupkowatych hollywoodzkich filmach dla idiotów. Jest to boska magia, wielkie misterium, biała magia, która jak każda inna duchowość może być wykorzystana w dobrym bądź złym celu, zależnie od intencji czyniącego. Boska Magia, która przede wszystkim daje osobie niezwykłe wsparcie Przodków i poprzez kumulację ich energii i umiejętności, umożliwia szersze spektrum działania i moce, których sami z siebie nie posiadamy. Boska Magia osadzona w specyficznej estetyce, która nie do każdego przemawia, ale wbrew pozorom, po zdjęciu medialnej głupawej otoczki, bardzo nam jest bliska i „zwyczajna”.
Obecnie voodoo praktykowane jest w Ghanie, Togo i Beninie, na Dominikanie i Haiti, w Brazylii i Luizjanie (USA). Szczególnie dużą rolę voodoo odgrywa na Haiti, gdzie wyznawcami tej religii są także najwyżsi urzędnicy państwowi, przykładowo Émile Jonassaint – przez kilka miesięcy w 1994 roku p.o. prezydenta Haiti. Voodoo została tam podniesiona w 2003 roku przez byłego prezydenta Jean-Bertranda Aristide’a do rangi jednej z religii państwowych tego kraju. W latach 70-tych XX wieku prezydent Czadu François Tombalbaye pod wpływem swojego zaufanego doradcy Haitańczyka André Vixamara próbował rozpowszechnić wśród ludności afrykańskiego Czadu voodoo jako religię państwową, pod pretekstem „powrotu do afrykańskiej tradycji”. Zachęcał urzędników państwowych do uczestniczenia w rytuałach inicjacji, ludzie jednak byli dość oporni. Ta próba wprowadzenia voodoo na masową skalę zakończyła się niepowodzeniem, kiedy w 1975 Tombalbaye został zabity podczas zamachu stanu.
"Święte Duchy Niebios i Duchy naszych Przodków, chrońcie nas w działaniu, wspierajcie światłem i mocą, ochrońcie przed negatywnym działaniem sił zła i demonów. Selah! Omejn!"
Dodaj komentarz