Stop pedofilii! Stop pedofilom! Stop pedofilkom!
Kampania „Stop Pedofilii” – chronić dzieci, wyrzucić dewiantów seksualnych z przestrzeni publicznej
Protesty przeciwko kampanii „Stop pedofilii” to działanie zboczeńców na korzyść przestępców seksualnych.
Tej samej karze (tj. do 2 lat pozbawienia wolności – przyp.) podlega, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich poniżej lat 15, zachowań seksualnych, lub dostarcza im środków ułatwiających podejmowanie takich zachowań – tak brzmi zapis, który do Kodeksu Karnego proponuje dodać Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Pedofilii”. Ktoś mógłby się zdziwić, że niekontrowersyjny przepis mający w oczywisty sposób utrudnić pedofilom dostęp do dzieci wywołuje jakiekolwiek protesty. Zdziwienie może być tym większe, że robią to przedstawiciele organizacji, które dobro dzieci wypisały sobie na sztandarach i próbują budować wizerunek obrońców najmłodszych, chociaż po cichu i skrycie zajmują się promowaniem seksualności i otwieraniem dzieci poniżej lat 15 na seks z dorosłymi.
Przeciwko Kampanii „Stop Pedofilii” wypowiedziała się w 2017 roku niejaka dyrektor Fundacji „Dzieci Niczyje” Monika Sajkowska – działaczka ruchów femino-elgiebetowskich. W Europie Zachodniej już od jakiegoś czasu do głosu dochodzą organizacje i publicyści jawnie promujący tzw. „pozytywną pedofilię” czyli lobby LGBTQ mające na celu legalizację zbrodni pedofilskich. Ten proces zaczyna mieć miejsce także w Polsce, która nawet pod rządami PiS jakoś nie zwalcza nawet przydrożnej prostytucji i małe dzieci ciągle pytają rodziców „a co ta pani robi z tym panem przy drodze w aucie na postoju?”.
Czym jest zachodnia „pozytywna pedofilia” rodem z USA i Niemiec? Jest to pogląd, że dziecko już od urodzenia rozwija się seksualnie, co rodzice i opiekunowie powinni uwzględniać, np. ułatwiając mu zdobywanie doświadczeń związanych z seksualnością, stymulując seksualnie podczas przewijania i zabiegów pielęgnacyjnych. Działania te mają odblokowywać rozwój emocjonalny dzieci i sprzyjać ich dobrostanowi. Najdalej w tym kierunku poszedł swego czasu dr hab. Jacek Kochanowski z UW w brawurowym stwierdzeniu, że rzekomo nawet płód się masturbuje. Ojciec współczesnej seksuologii Alfred Kinsey, na którego dorobek naukowy uwielbiają powoływać się rodzime „autorytety” w dziedzinie seksu (także pedofilskiego seksu dzieci) pisał wręcz o tym, że jedyną przeszkodą dla czerpania przez 3- i 4-latki przyjemności z orgazmów jest pruderia i opresyjność społeczeństwa, w jakim się wychowują. Choć raporty Kinseya zostały przygotowane w sposób rażąco naruszający zasady prowadzenia badań naukowych, do dziś stanowią punkt odniesienia dla osób i instytucji usiłujących usprawiedliwić zachwalanie dzieciom seksu i promowania pedofilstwa.
Rzekomą „pozytywną” pedofilią przeniknięte są także Standardy Edukacji Seksualnej w Europie przygotowane przez agendy WHO i niemieckie Federalne Biuro Edukacji Zdrowotnej w Kolonii (znane z promocji zboczeń seksualnych). Całość matrycy przedstawiającej zalecenia dla poszczególnych grup wiekowych to pean na cześć podejmowania aktywności seksualnej – w zależności od wieku samodzielnie lub z innymi osobami. W grupie wiekowej 6 – 9 lat przewidziano m.in. pojęcie „akceptowalnego seksu” przy czym w nawiasie wyjaśniono, że chodzi o seks za zgodą obu stron, równy i dobrowolny, co samo w sobie jest absurdalną działalnością pedofilską. Tę definicję spełnia bowiem seksualny stosunek pedofilski, o ile pedofil uzyska zgodę dziecka. Kilka lat później uczniowie mają się uczyć negocjowania „bezpiecznego i przyjemnego seksu”. Trzeba być naiwnym lub szalonym, aby nie zauważyć, że jest to otwieranie furtki dla wszelkich przestępców seksualnych, którzy umiejętnościami negocjacji przewyższają swoje przyszłe małoletnie ofiary.
O standardach coraz bardziej zboczonego pedofilsko WHO i o tym, że realizują zamach na dziecięcą wrażliwość, intymność i poczucie wstydu, można by zresztą pisać wiele. Jest to dokument tak szokujący, że dla wielu opisy jego zawartości wydają się nie do wiary. Załączamy zatem link do całości oraz do skrótu, warto przeczytać.
Pisze Sajkowska o rzekomej potrzebie edukacji seksualnej nawet w przedszkolach. To pięknie brzmiące słowo ma się nijak do rzeczywistości wyłaniającej się ze zboczonego dokumentu Światowej Organizacji Zdrowia. Mieszanie pojęć to zresztą element cichego planu zawodowych demoralizatorów i dewiantów seksualnych. Łatwo się nabrać – któż nie chciałby, aby jego dziecko było wyedukowane? Problem w tym, że tzw. „edukacja” seksualna w proponowanej formie nie ma nic wspólnego z kształceniem i rozwojem psychoseksualnym dziecka. To rozpisany na etapy, przemyślany program krzywdzenia dzieci, a osoby nazywające się seksedukatorami to emisariusze pedofilii i innych okrutnych zboczeń seksualnych, działacze pedofilscy, którzy chcą mieć legalny dostęp do dzieci w szkołach i przedszkolach aby je molestować i gwałcić.
Zboczeńcy z pedofilskiej mafii działają tak, aby pozbawić nieletnich wstydu – naturalnej bariery ochronnej przed wykorzystaniem, przełamać ich opory w słuchaniu i rozmawianiu w grupie o najintymniejszej sferze życia ludzkiego, wmawiają, że dobry seks to taki, który w chwili podjęcia zaakceptują obie strony (o tym co jest po seksie już nie raczą wspomnieć). Wszystko to sprawia, że granica między edukacją a pedofilskim stręczycielstwem lub po prostu praktykami pedofilskimi, staje się wręcz nieuchwytna. Samozwańczy zboczeni „edukatorzy” promują także pederastię i homoseksualizm, który często idzie w parze z pedofilią, na co wskazują np. analizy dra Paula Camerona pokazujące znaczącą nadreprezentację osób nieheteronormatywnych wśród skazanych za zboczenia pedofilskie i molestowanie nieletnich. Niewygodnego badacza spotkały za to zresztą szykany, bo prawda o powiązaniach różnych dewiacji okazała się dla amerykańskiego LGBTQ nie do zniesienia. Pederastia to w swej istocie współżycie seksualne osoby dorosłej, pełnoletniej, z osobami nieletnimi, taka łagodniejsza wersja homoseksualnej pedofilii i efebofilii.
Znamienne też, że za zboczoną „edukacją” seksualną i przeciw zakazowi pochwalania współżycia nieletnich wypowiadają się zdecydowanie m.in. właśnie działacze gejowscy i feminolesbijski. To samo środowisko docierające do szkół z pogadankami o tolerancji i poszanowaniu różnorodności ma płatne powiązania z biznesem pornograficznym, a jego przedstawiciele publicznie przyznają się do skłonności pedofilskich w wielu krajach, w tym w USA, Kanadzie, Holandii, Wielkiej Brytanii czy Niemczech. Nazywanie przez Komitet „Stop Pedofilii” rzeczy po imieniu, jasne wskazywanie, że tak zwana „edukacja” seksualna to w istocie propagowanie seksu i pedofilii wśród nieletnich, że obniża ona wiek inicjacji seksualnych i pozwala na wpuszczanie dewiantów pedofilskich do szkół – to wszystko powoduje wzburzenie środowisk zboczeńców seksualnych sprzyjających (oby tylko nieświadomie) pedofilom. Tekst propedofilski Moniki Sajkowskiej pokazuje, że protestują także ci, którzy chcą być postrzegani jako strażnicy interesu dzieci. Niestety w tej sprawie swoim głosem ułatwiają dostęp do dzieci ich krzywdzicielom, pedofilom.
Możemy dalej działać tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli, dzięki działaczom antypedofilskim, którzy są siłą mającą szansę powstrzymać pedofilską zarazę nadciągającą z kilku najbardziej zboczonych germańsmkich państw jak Niemcy, Holandia, Wielka Brytania, Szwecja, USA i Kanada.
Powiedzmy razem STOP PEDOFILII! STOP PEDOFILOM! STOP PEDOFILKOM!
Ochrońmy nasze dzieci i wnuki przed germańskim pedofilskim zboczeniem seksualnym!
Udostępniaj artykuły z naszego portalu na Facebooku, Twitterze i w innych sieciach społecznościowych!
Pomagaj powstrzymać pedofilską germańską mafię!
Programy pedofilizacji dzieci w szkołach i przedszkolach
http://stop-seksualizacji.pl/images/WHO_BZgA_Standardy_edukacji_seksualnej.pdf
http://www.dlarodziny.net/projekt05/res/who_cytaty.pdf
Stop seksualizacji naszych dzieci
Czytaj także: Antypedofilskie Bractwo Himawanti
Dodaj komentarz