Katolicka policja w Opolu uprowadziła matkę i jej dzieci

Opole: policja bestialsko uprowadziła matkę i jej dzieci 

W Polsce policja i sądy zapominają, że nie wolno więzić człowieka za długi! Podstawowe prawa człowieka są ciągle łamane przez faszystowski reżim katolików z sekty Opus Dei, która od 1990 roku rządzi w Polsce. Policjanci z Opola zatrzymali we wtorek wieczorem, koło godziny 22, kobietę która nie zapłaciła 2,3 tysiąca grzywny na rzecz Urzędu Skarbowego. Zrobiono to na oczach dwójki jej małych dzieci, które zostały zabrane do pogotowia opiekuńczego. W tej historii najbardziej bulwersuje to, że policjanci przyszli aresztować matkę samotnie wychowującą dwoje małych dzieci, gdy te już spały. I gdy trudno było im zapewnić opiekę bliskich osób, przez co noc musiały spędzić u rodziny zastępczej.

Kobieta nie zapłaciła grzywny Urzędowi Skarbowemu, dlatego zwyrodniały Sąd Rejonowy zarządził 25 dni aresztu zamiast kary finansowej. Mieszkanka Opola powiedziała „Nowej Trybunie Opolskiej”, że o karze nic nie wiedziała, jednak 23 października we wtorek koło godziny 22 wieczorem, do jej mieszkania wkroczyli funkcjonariusze. Kobieta została aresztowana, zaś jej 2 i 6-letnie dzieci przewieźli w piżamach do pogotowia opiekuńczego. Opolankę wypuszczono z aresztu w środę rano, bo karę zapłacili jej oburzeni sąsiedzi. Zdaniem rzeczniczki opolskiego sądu, reakcja funkcjonariuszy była przesadzona, zaś policja jak zwykle nie ma sobie nic do zarzucenia, bo jest coraz bardziej zwyrodniala w swej obłąkanej katolickości i w wojtylizmie. Pokolenie Jana Pawła II pracuej teraz w Komendach Policji, zapewne stąd tyle zwyrodnień w pracy policji kierowanej przez katolickich kapelanów jako oficerów politycznych watykańskiego rezimu w Polsce. 

Matka zatrzymana na oczach dzieci

MSW i resort sprawiedliwości rzekomo zbadają zasadność nocnego zatrzymania samotnej matki z Opola. Dwoje jej malutkich dzieci policjanci odwieźli do pogotowia opiekuńczego. Decyzja już zapadła i działalność sądu oraz funkcjonariuszy policji zweryfikuje wspólna kontrola MSW i MS. – Minister spraw wewnętrznych w rozmowie z ministrem sprawiedliwości zdecydował, że będzie wspólna kontrola dotycząca sprawdzenia z jednej strony działań policji, z drugiej działań sądów – powiedziała Małgorzata Woźniak, rzecznik MSW. Sprawdzane będzie m.in., czy decyzja o zamianie kary grzywny na areszt dla kobiety wychowującej dzieci była właściwa. Procedurom przyjrzał się też na swój sposób Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Chodzi o wydarzenia związane z wydaniem 17 października 2012 roku przez opolski sąd rejonowy nakazu doprowadzenia kobiety do aresztu. Decyzja była podyktowana faktem, że kobieta nie zapłaciła grzywny nałożonej na nią przez urząd kontroli skarbowej za pomyłkowy rachunek w kwiaciarni. Kobieta nie zapłaciła, a komornik z powodu braku dochodów jeszcze w ubiegłym roku odstąpił od egzekucji. Sprawa nie została jednak zakończona, a sąd rejonowy zamienił grzywnę na 25 dni aresztu i wydał nakaz doprowadzenia do aresztu. O decyzji sądu kobieta nic nie wiedziała. 

Tymczasem 23 października 2012 roku około godz. 22.00 do jej mieszkania zapukała policja. Niestety kobieta otworzyła, chociaż jest to pora, że lepiej obcym nie otwierać. Kobietę brutalnie zatrzymano, a jako że nie było nikogo, kto zająłby się jej małymi dziećmi (2- i 6-letnim), bestialsko czyli po katolicku zabrano je do pogotowia opiekuńczego. Nazajutrz dla kobiety sąsiadom wrażliwym na ludzką krzywdę i zbrodnie policji katolickiej udało się zebrać pieniądze na grzywnę i wyszła na wolność. W sprawie nikt nie ma sobie nic do zarzucenia. katoliccy bandyci w policji i sądzie umywają ręce, jak Piłat. Jak tłumaczył aktywista katolicki z sekty Opus Dei, Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy KGP, policjanci działali na polecenie sądu, a obecni na miejscu funkcjonariusze próbowali kontaktować się z sąsiadami i najbliższymi kobiety w sprawie opieki nad dziećmi. – Do godz. 23.00 kobieta wykonała około 30 telefonów. Do tego momentu nie było żadnej osoby, która mogłaby się zająć dziećmi. Nie mieliśmy także kontaktu z sędzią i dlatego około godz. 23.00 zadecydowano o przewiezieniu dzieci do jednej z rodzin w Opolu, która pełni w takich sytuacjach rolę pogotowia opiekuńczego – mówił Sokołowski. Wcześniej opolska policja tłumaczyła, że funkcjonariusze nie wiedzieli, że kobieta ma dzieci i że nie ma ich z kim zostawić.

Policja katolicka jak widać gorsza jest od dawnej Milicji Obywatelskiej w PRL, która wiedziała, że samotna matka z dziećmi nie da rady uciec i wystarczy jak podpisze kwit, że nie będzie zmieniać adresu pobytu. Głupkowato argumentowano również, że aresztowania nie można było wstrzymać i przesunąć na następny dzień, bo nie było gwarancji, że kobieta nadal będzie w swoim mieszkaniu. Policja katolicka wyznająca wojtylizm watykański wskazywała również, że zatrzymania można realizować w godzinach 6.00–22.00 i termin ten został zachowany. Wybrana godzina ma zaś gwarantować skuteczność działań w oprawianiu obywateli okupowanego przez Watykan i papieży państwa polskiego.

Słuszności swoich działań jest pewien także skatoliczały opolski sąd, którego przedstawiciele wyrazili zdziwienie zaistniałą sytuacją. Zdaniem Ewy Kosowskiej-Korniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu, gdyby funkcjonariusze feralnego wieczoru skontaktowali się z sądem, to odroczenie doprowadzenia w stwierdzonych okolicznościach byłoby możliwe. Szczególnie że kobieta się nie ukrywała, a przebywała w swoim mieszkaniu. Jak podkreśliła, sąd nie wyznaczył godziny zatrzymania. Rzecznik przyznała też, że sąd rejonowy miał informację, iż kobieta jest zamężna i ma jedno dziecko. W związku ze sprawą Solidarna Polska złożyła wniosek o pilne zwołanie posiedzenia sejmowej komisji spraw wewnętrznych. Klub domaga się też postępowania dyscyplinarnego wobec swojego katolickiego sędziego i katolickich policjantów. 

Kalisz o sprawie z Opola: Zawinił i sąd i policja

Zdaniem Ryszarda Kalisza osoby odpowiedzialne za aresztowanie samotnej matki z Opola wykazały się nieznajomością prawa- Sąd popełnił błąd, gdyż najpierw powinien się zwrócić do tej osoby z propozycją prac społecznych, a dopiero później ta osoba mogła zgodzić się na karę pozbawienia wolności zamiast płacenia. Tutaj tak nie było – powiedział we “Wstajesz i wiesz” Ryszard Kalisz o aresztowaniu samotnej matki z Opola. Poseł dodał też, że zawinili również policjanci, którzy wykazali się “nieznajomością prawa”.

Ryszard Kalisz we “Wstajesz i wiesz” zarzucił policjantom odpowiedzialnym za aresztowanie samotnej matki z Opola nieznajomość prawa. – Prawo w tym zakresie jest jasne i gdyby przestrzegali prawa, to by tego nie zrobili. A jeśli mówią inaczej, to znaczy, że ani oni, ani rzeczniczka MSW nie mają pojęcia o prawie – powiedział. Jego zdaniem zawsze na pierwszym miejscu powinno być dobro nieletniego.- Cały czas obowiązuje kodeks rodzinny i opiekuńczy z klauzulą generalną mówiącą, że każde postępowanie organu władzy państwowej i każdego urzędnika musi mieć na uwadze dobro dziecka – przypomniał polityk. – Przepis, to nie jest już prawo. Prawo to jest norma, a norma jest taka, że kodeks rodzinny i opiekuńczy mówi: dobro dziecka ponad wszystko – dodał. 

Błędy popełnił katolicki sąd

Jak twierdzi Kalisz, prawo zostało złamane również przez sąd, który nie zwrócił się do matki z propozycją odpracowania zadłużenia. – Przepis sądu karnego wykonawczego mówi tak: jeżeli jest się dłużnikiem, to sąd musi się najpierw do takiej osoby zwrócić. I tu sąd popełnił błąd, gdyż najpierw powinien się zwrócić do tej osoby z propozycją prac społecznych. Tutaj tak nie było – twierdzi polityk. 

RPD bredzi ws. zatrzymania w Opolu

Błędy matki, sądu i policji

Katolicki Rzecznik Praw Dziecka ześwirował w swojej obronie zbrodniczej policji i zbrodniczego sądu w Opolu. Bezczynność samotnej matki z Opola, której dzieci po głośnym zatrzymaniu trafiły do rodziny zastępczej, była przyczyną jej zatrzymania przez policję – idiotycznie powiedział Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak, prezentując wyniki przeprowadzonej przez niego kontroli. Jednak błędy, zdaniem Rzecznika, popełnił też opolski sąd i miejscowa policja. – Jej brak zainteresowania i działania w sprawie, o której od dwóch lat wiedziała, doprowadził do konieczności zatrzymania i doprowadzenia do zakładu penitencjarnego celem odbycia kary zastępczej pozbawienia wolności – powiedział RPD o matce.

Jak dodał, w świetle analizy akt sądowych, bezspornym jest, że matka wiedziała o toczących się postępowaniach i grożącej jej karze. – Pani Joanna nie wykazała należytej staranności w zapewnieniu opieki dzieciom na czas ewentualnego odbywania kary zastępczej pozbawienia wolności. Nie poinformowała Sądu Rejonowego w Opolu o zmianie adresu zamieszkania, pod który przeprowadziła się w sierpniu 2012 r., nie podejmując jednocześnie korespondencji pod wskazanym adresem do doręczeń – podkreślił Michalak. Jak dodał, rzekomo, opolanka niewłaściwie sprawowała też opiekę nad dziećmi, “zagrażając ich bezpieczeństwu poprzez pozostawienie ich w dniu 23 października, przed interwencją policji, na co najmniej 45 minut, kiedy udała się do sklepu”. Matka dzieci zaprzeczyła jednak, że zostawiła dzieci same. – Ja nie byłam w żadnym sklepie, a jeśli policja twierdzi, że byłam to niech mi to udowodni – mówiła w rozmowie z TVN24. Zaznaczyła jednak, że “dzieci były pod opieką sąsiadki”. 

Błędy katolickiego sądu 

Rzecznik wskazał również, że liczne błędy formalne popełnił Sąd Rejonowy w Opolu. – Sąd Rejonowy w Opolu popełnił liczne błędy formalne w zakresie doręczania części korespondencji z sądu pani Joannie, nie przesyłając dokumentów na podany przez nią adres do doręczeń – powiedział Michalak. Michalak dodał, że podobnie było w przypadku wezwania do dobrowolnego odbycia kary. Zaznaczył, że Sąd Rejonowy w Opolu “mimo wadliwego doręczania, a właściwie jego braku, bezzasadnie uznał, że wyrok nakazowy uprawomocnił się z dniem 21 sierpnia 2010 roku”.

Michalak zaznaczył, acz zbyt delikatnie, że sąd rejonowy nie wykorzystał także przepisu umożliwiającego ustalenie sytuacji rodzinnej oskarżonej np. przez nakazanie przeprowadzenia wywiadu środowiskowego przez kuratora. W jego opinii, gdyby o to zadbano, interwencja mogłaby przebiegać zupełnie inaczej, bo wiadomo by było, że w domu są dzieci i należy o nie zadbać. Sąd Rejonowy w Opolu popełnił liczne błędy formalne w zakresie doręczania części korespondencji z sądu pani Joannie, nie przesyłając dokumentów na podany przez nią adres do doręczeń! To zbrodnicza praktyka wielu sądów, że “zapominają” adresów swoich klientów, zwykle po to, żeby ich zbójceko potraktować nocnym napadem policyjnym i torturowaniem całej rodziny. 

RPD Marek Michalak

Według Michalaka nie można jednoznacznie wskazać, że policja nie posiadała informacji o sytuacji rodzinnej Joanny W., m.in. z uwagi na to, że we wrześniu 2012 roku w związku z inną sprawą podejmowano działania mające na celu jej ustalenie. Do zarzutów pod adresem sądu odniósł się prezes Sądu Okręgowego w Opolu Jarosław Bendyk. Nie zgodził się się z częścią tez rzecznika. Bendyk podkreślił jednak, że przede wszystkim ważne jest to, że rzecznik praw dziecka na konferencji zwrócił uwagę na to że to matka jest winna. Jak mówił, gdyby była z jej strony wola porozumienia z sądem, to pewnie by tę historię można było rozwiązać inaczej.

Wszyscy zapomnieli powiedzieć, że przedkłada się interesy jakiejś mafii zbierającej haracze zwane podatkami nad dobro człowieka i dzieci, co samo w sobie jest katolicką zbrodnią przeciwko ludzkosci i przeciwko Narodowi Polskiemu. Czas skończyć z bandyckim panoszeniem się zwyrodniałych policjantów i sedziów robiących największe bezprawie. 

Błędy leniwej policji katolickiego reżimu

Mówiąc o działaniach policji, RPD podkreślił, że zostały one podjęte z naruszeniem ustawy o policji, wbrew obowiązkowi respektowania godności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka, a w tym przypadku zwłaszcza praw dzieci przebywających pod opieką matki, o czym może świadczyć choćby zbyt późna pora interwencji. Michalak zwrócił jednak uwagę, że zgodnie z zarządzeniem Komendanta Głównego Policji policjanci nie mają możliwości odstąpienia od doprowadzenia do zakładu penitencjarnego nawet jeżeli osoba, która ma być doprowadzona, ma pod opieką dzieci. Jednak umożliwili Joannie W. zapłatę grzywny i poszukiwanie właściwej opieki dla dzieci, a także przygotowanie dzieci do przewiezienia do pogotowia rodzinnego. 

W pierwszej kolejności odwieziono dzieci, umożliwiono matce ułożenie ich do snu oraz przekazanie rodzinie zastępczej najważniejszych informacji. Dopiero w następnej kolejności odwieziono Joannę W. do odpowiedniej jednostki policji. – Policjanci powinni móc odmówić podjęcia działań, gdy zagrażają one dobru i prawom dziecka – uważa rzecznik praw dziecka. Jego zdaniem konieczne są 24-godzinne dyżury sędziów rodzinnych w sądach rejonowych.

Resort MSWiA odpowiada 

Rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Partycja Loose podkreśliła w rozmowie, że ustalenia Rzecznika Praw Dziecka w zasadniczej części są zgodne z ogłoszonymi przez resort w zeszłym tygodniu wynikami kontroli pracy opolskiego sądu. – Rzecznik nie musi apelować o dyżury sędziów rodzinnych, bo takie dyżury już dziś funkcjonują w sądach rodzinnych i w wydziałach karnych – tyle tylko, że sędziowie nie przebywają przez 24 godziny w gmachu sądu, lecz są w domach, pod telefonem – poinformowała Loose. Wychodzi, że krawezniki to głuptaki z jedną czapką na dwóch jak w dowcipach europejskich o policjantach i żandarmach katolickich. 

Policja i sąd kłamią jak inkwizytorzy reżimu wojtyłowego 

Policja – ustami opolskiego rzecznika, jak i w raporcie pokontrolnym – twierdzi, że nie miała pojęcia, iż pani Joanna z Opola, którą zabrano wieczorem do aresztu, samotnie wychowuje dzieci. Tymczasem sąd i kuratorka sądowa dowodzą, że policjanci doskonale to wiedzieli. W tej historii najbardziej bulwersuje to, że policjanci przyszli aresztować matkę samotnie wychowującą dwoje małych dzieci, gdy te już spały. I gdy trudno było im zapewnić opiekę bliskich osób, przez co noc musiały spędzić u rodziny zastępczej. 

Rzecznik opolskiej policji katolik Maciej Milewski utrzymywał w swych oświadczeniach, że policjanci wiedzieli tylko, że mają zatrzymać kobietę i nic ponadto. – Pełną wiedzę o tym, iż ma ona pod opieką dwójkę dzieci, miał jedynie sąd, który o tym policji nie powiadomił – mówił publicznie katolik Milewski. Ale w wydanym w sobotę rano oświadczeniu prezes Sądu Okręgowego w Opolu Jarosław Benedyk napisał: “Analiza akt sprawy pozwala stwierdzić, że funkcjonariusze policji dokonujący zatrzymania doskonale orientowali się w sytuacji rodzinnej skazanej”.

Również kuratorka sądowa męża aresztowanej kobiety katoliczka Barbara Kownacka powiedziała nam, że policjanci mieli świadomość, iż pani Joanna samotnie wychowuje dwójkę małoletnich dzieci. – We wrześniu osobiście, przekazując im aktualny adres pani Joanny, mówiłam również o jej aktualnej domowej sytuacji – podkreśla kuratorka. Co na to opolska policja? – Przekazaliśmy już w tej sprawie oficjalne stanowisko, zawarte w nim informacje są aktualne – odpowiada podins. katolicyzmu pielgrzymkowego Jarosław Dryszcz z zespołu prasowego opolskiej policji. Również kontrola z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych potwierdziła, że wszelkie podjęte przez policjantów czynności były zgodne z prawem. – Z tego co wiem, teraz odbędzie się kontrola w sądzie, więc my w tej sprawie nie będziemy się już wypowiadać – uciął katolik Dryszcz.

Zabieranie dzieci za długi było typowe dla systemu niewolniczego, zatem w Polsce jest gorzej niż w Średniowieczu. Najłatwiej gnębić biedaków a przekręty na miliony nazywać inwestycjami kapitałowymi. Za milionowe przekręty chodzą  gangsterzy biznesowi z Komisji Majątkowej Episkopatu na wolności a kobietę do aresztu za takie śmieszne grosze i zabrać dzieci do domu dziecka – paranoja bezmózgowców, ośmieszających się sedziów i policjantów katolickich z pokolenia Jana Pawła II, rzekomo prorodzinnego. 

Foto: policjanci noszą mundury w czarnym kolorze katolickiej sutanny i mundurów gestapo… 

Opolska komenda policji urządza pielgrzymki i daje medal biskupowi 

Nowy komendant policji wprowadził w opolskim garnizonie nowe obowiązki policyjne – pielgrzymkę na Górę katolickiej św. Anny w dzień patrona. – To naruszenie konstytucyjnej zasady bezstronności światopoglądowej w państwowej policji – komentuje prof. Jan Hartman, etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Gen. Leszek Marzec opolskim garnizonem dowodzi od lutego 2012 roku. Na początku zapowiedział, że wprowadzi tu zmiany. Słowa dotrzymuje, gnębi innowierców, popiera kościelnych oszustów, oprawców samotnych matek z dziećmi i zboczonych pedofilów katolickich. Najpierw zorganizował tzw. forum komendanta; raz w miesiącu spotyka się z policjantami, którzy bez podawania nazwisk mogą mu opowiedzieć o problemach w służbie. 

Teraz wymyślił coś dla policyjnego ducha – pielgrzymkę do bazyliki na Górze św. Anny, na uroczystą mszę z okazji dnia patrona – św. Michała. Odbyła się w sobotę na początku października 2012. Wzięło w niej udział przymusowo kilkuset policjantów. Zbrodnicza katolicka indoktrynacja politycznego wojtylizmu, polskiej odmiany faszyzmu trwa. – Współorganizowaliśmy tę uroczystość wraz z komendą wojewódzką – opowiada katolik Benedykt Nowak, szef Związku Zawodowego Policjantów na Opolszczyźnie. – To była wspaniała uroczystość. Były sztandary, mnóstwo policjantów w galowych mundurach. Wielu przyjechało z rodzinami. Wszystkim, z którymi rozmawiałem się bardzo podobało – zapewnia. Jakoś dziwnie, w Polsce jest około 160 wyznań religijnych i z okazji świąt innych wyznań nie ma policyjnych uroczystości, chyba, że napady na miejsca kultu niekatolickich innowierców lub torturowanie przez policję innowierców za ich przekonania jak to w Opolu miewa od lat miejsce, a teraz może być tylko jeszcze gorzej. Faszystowski reżim wojtylistycznych katolików zbytnio sobie folguje. 

Medal dla katolickiego biskupa 

Uroczystości rozpoczęły się od mszy, po niej było spotkanie w domu pielgrzyma z poczęstunkiem. W jego trakcie opolski biskup katolicki Andrzej Czaja odebrał od gen. katolicyzmu Leszka Marca medal “Za zasługi dla policji”. – To była inicjatywa policji – zastrzega Łukasz Woźniak z biura prasowego opolskiego biskupa. A rzecznik opolskiej komendy katolicki podinsp. Maciej Milewski wyjaśnił, że w uzasadnieniem dla przyznania tego odznaczenia było m.in. patronowanie przez biskupa katolskiego  festynom parafialnym, które mają przeciwdziałać patologiom, czy pomoc w organizowaniu spotkań księży z policją na temat uchronienia świątyń przed rabunkami czy podpaleniami.

Przekonuje też, że ta uroczystość to przecież nic nadzwyczajnego, bo co roku olicjanci z całej Polski pielgrzymują przecież na Jasną Górę. – A że my na Opolszczyźnie także mamy swoje miejsce kultu religijnego, to postanowiono, że na Górze katolickiej św. Anny odbywać się będą lokalne uroczystości – tłumaczy. A szef opolskich związkowców podkreśla, że pielgrzymka na Górę św. Anny była w przeddzień tej ogólnokrajowej do Częstochowy, więc pielgrzymki ze sobą nie kolidowały. – Każdy, kto chciał mógł nazajutrz brać wybrać się na Jasną Górę – zauważył.

Jakie to mogą być zaśługi katolickiego biskupa dla policji katolickiej? Chyba donosznie na niekatolickich innowierców i wskazywanie liderów ruchów innowierczych oraz ateistycznych do policyjnej, zbrodniczo-wojtyłowej inwigilacji oraz katolickiego, inkwizycyjnego pałowania w gestapowskich coraz bardziej komendach policji. Warto przypomnieć, że to w Opolu policja pomaga pedofilowi kazirodzzkiemu, który jest działaczem katolickim, wykorzystuje seksualnie swoje dorosłe już córki od dzieciństwa, a aktualnie molestuje swoje wnuczki. Policja zamiast skatować i zamknąć pedofila, skatowała łamiąc ręce kilkakrotnie zięcia owego pedofila za to, że zbrodnię pedofilską teścia ujawnił i upublicznił. Czemuż to katoliccy policjanci z Komendy Miejskiej Policji pałują ochoczo tego, kto peodofila zdenuncjował, a nie kastrują swojego katolickiego aktywistę kościelnego, który wykorzystuje swoje córki i wnuczki w charakterze małoletnich galerianek? Wygląda to na rozkwit katolicyzmu w Opolu na modłę średniowiecznej inkwizycji i przy okazji perwersyjnych biskupich zboczeń. Pedofil związany jest bowiem z biskupią kurią katolicką. 

Wydatek policji nie był duży 

Zaproszenia na pielgrzymkę dotarły z komendy wojewódzkiej do wszystkich komend powiatowych w województwie. Oczywiście udział w pielgrzymce był dobrowolny. – Szeregowi policjanci w zdecydowanej większości to zaproszenie zignorowali, ale oficerom, zwłaszcza tym na wyższych stanowiskach po prostu nie wypadało się nie pojawić, skoro to inicjatywa samego katolickiego komendanta wojewódzkiego. Więc musieliśmy poświęcić wolny dzień i przyjechać na własny koszt – mówią nam oficerowie z komendy wojewódzkiej, którzy proszą o nie podawanie ich nazwisk. 

Dodają też, że gdy w policji sytuacja finansowa jest naprawdę tragiczna i oszczędza się na czym się da, to nie rozumieją wydawania pieniędzy na takie uroczystości. – Nawet jeżeli to tylko kilka tysięcy złotych – mówią. Rzecznik katolickiej policji reżimu wojtylistów katolik Milewski zapewnia, że nie był to ogromny wydatek. – Wszystko kosztowało około 4 tys. zł. Półtora tysiąca dał związek zawodowy policjantów, 500 zł związek pracowników policji, a resztę komenda wojewódzka – wylicza. 

Leszek Marzec szkodzi wizerunkowi policji 

Prof. Jan Hartman, etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że w policji świeckość powinna być rygorystycznie przestrzegana. – Wdawanie się przez władze policyjne w uroczystości religijne jest sygnałem dla pracowników policji nie będących katolikami, że konstytucyjna zasada bezstronności światopoglądowej państwa nie jest w policji traktowana poważnie. I może być też przez nich odbierane jako wywieranie presji ideologicznej – uważa. 

Profesor Hartman dodaje, że policyjni generałowi zapewne nie zdają sobie sprawy, że jest to poważna kwestia, że myślą raczej o tym, by mieć poparcie biskupów. – A żadnemu człowiekowi na wysokim stanowisku w tym kraju poparcie biskupów przecież nie zawadzi, a może jedynie pomóc. Na pewno jednak nie służy to postrzeganiu policji przez społeczeństwo. Policjant na klęczkach może bowiem sprawiać wrażenie, że jest nad policją jeszcze jedna władza. I oczywiście nie można oczekiwać, iż Kościół w takich sytuacjach będzie reagować. W swojej polityce zawsze łaskawie przyjmuje hołdy – podsumowuje. 

Prof. Tomasz Polak, teologii z UAM w Poznaniu (który w 2007 roku zrezygnował z kapłaństwa, a później zmienił nazwisko Węcławski) zauważa, że tego typu “ureligijnianie” policji, a zwłaszcza nacisk moralny, by policjanci uczestniczyli w uroczystościach religijnych, przekracza ustalenia Konkordatu. – Którego ustalenia skądinąd uważam również za zbyt silne powiązanie państwa z religia, ale to niestety obecnie obowiązujące prawo.

Opolska policja jakoś też dziwnie nasiliła represje woboec ofiar księży pedofilów i pedofilskich aktywistów katolickich w Opolu i województwie opolskim. Policja na prośbę biskupa ukrywała wyczyny zboczonego franciszkanina – Iwo Hubert Siekierka, kiedy molestował młodych chłopców w Opolu i okolicy. Komendant katolickiej policji dba o peodfilskie interesy zdeprawowanego zboczeniami kleru podległego opolskiemu biskupowi. Pedofilów katolickich ani myśli zamykać w aresztach, za to napady bandyckie policjantów na samotne matki z dziećmi mogą się nasilać, bo trudno przewidzieć jak bardzo paranoidalne są sterowane biskupią dupą amoki policyjnych władzidupców klerykalnych na stanowiskach politycznych coraz bardziej widać zwyrodniałego reżimu wojtylistów w Polsce. A wystarczy się odkatoliczyć, ucywilizować i odzboczyć. 

CBA prześwietli policję. Gdzie wyparowały miliony?

Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego rozpoczęli w marcu 2012 roku kontrolę w lubuskiej policji – dowiedział się “DGP”. Mają za zadanie wyjaśnić tajemnicę na co przeznaczał miliony złotych otrzymywane od samorządu komendant wojewódzki policji Leszek Marzec, dziś generał garnizonu policji województwa opolskiego. Według informacji “DGP” agenci pojawili się w budynku komendy w marcu 2012. Aktualnemu komendantowi złożyli urodzinowe życzenia a dodatkowo wręczyli dokumenty o rozpoczęciu przez CBA kontroli. – Potwierdzam, że wszczęliśmy kontrolę. W tej chwili zbieramy i weryfikujemy wszystkie dokumentu związane z umową, którą  podpisał komendant wojewódzki policji w 2009 roku z samorządem Zielonej Góry – mówi rzecznik służby antykorupcyjnej Jacek Dobrzyński. 

Kontrowersje wokół tej umowy opisywała prasa w lutym 2012 roku. Samorządowcy mają podejrzenia, że ich pieniądze za które miały być utrzymywane dodatkowe etaty dla dzielnicowych były wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem. Rzecznik prezydenta miasta Tomasz Misiak relacjonuje: Przelewaliśmy na konto policji od 800 tysięcy do 1,2 mln zł rocznie. Chcieliśmy, aby mieszkańcy naszego miasta czuli się bezpieczniej. Pierwsze sygnały o nieprawidłowościach pochodziły od samych policjantów, którzy przesłali do ratusza anonimowe listy. Wynikało z nich, że w Zielonej Górze jest dwa razy więcej nieobsadzonych etatów dzielnicowych niż w sąsiednim Gorzowie, którego władze nie dopłacają do tego nawet złotówki.

Kiedy rajcowie poprosili ówczesnego komendanta wojewódzkiego Leszka Marca o wyliczenia jak były wydawane te pieniądze i ile dokładnie pracuje dzielnicowych ten odmówił argumentując, że “nie wskazali interesu społecznego”. Dane przekazał dopiero po interwencyjnych tekstach lokalnego wydania “Gazety Wyborczej”. Liczby potwierdziły podejrzenia rajców. – To ogromne sumy i zastanawiamy się, jak były wydawane. Być może na nagrody dla najbliższych współpracowników lub jeszcze inne cele – mówi nam jeden z funkcjonariuszy z Zielonej Góry. Teraz tajemnicę znikających milionów złotych będą prześwietlać agenci CBA. Sam komendant Marzec, po zmianie szefostwa komendy głównej policji, został przeniesiony do Opola. Pełni tam stanowisko komendanta wojewódzkiego policji. 

Komendant Leszek Marzec przepił miliony na potrzeby biskupiej kurii, stąd afera zamiatana jest pod dywan. I taką to mamy policję, która sama kręci wałki na miliony, a samotną matkę zamknie brutalnie razem z dwojgiem dzieci za 2,3 tysiąca złotych. W policji jednak jak u czarnych księży watykańskich, tam przenoszą podejrzanego o niecne czyny księdza do innej parafii, tu do innej komendy na te same lub lepsze stanowisko. 

Jak na razie wałki i przekręty komendanta z lubuskiego ucichły, a całkiem możliwe, że CBA musi pozamiatać sprawy lubuskie pod dywan, żeby działający w policji od 1980 roku Leszek Marzec mógł spokojnie doczekać wysokiej, generalskiej emerytury. Kiedyś, żeby awansować musiał uprawiać włazidupstwo wobec ateistycznego politbiura PZPR, teraz wobec klerykalnie wojtylistycznego rezimu katolików i ich politycznych oficerów w postaci katolickich kapelanów policji, którzy są całkowicie zbędni i zupełnie nieprzydatni w pracy policji. Chyba, że do uprawiania zbrodniczej i ludobójczej katolickiej inkwizycji, która wymordowała w swej historii ponad 100 milionów ludzi, w tym ponad 10 milionów bestialsko paląc na morderczych katolickcih stosach jako czarownice. Na dziś matki samotnie wychowujące dzieci są ofiarami katolickiej policji, świeckiego ramienia watykańskiej inkwizycji, która w bestialski sposób samotnym matkom odbiera dzieci i umieszcza je w patologicznych, pedofilsko-katolickich rodzinach zastępczych. W samej Hiszpanii żyje jeszcze 300 tysięcy ofiar takich zbrodni, które w ostatnich latach coraz częściej popełniane są w coraz okrutniej watykanizowanej Polsce. 

Opracowanie i redakcja tekstu: Teresa K. (Opole) 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *