Pedofilia, pederastia i molestowanie, a Episkopat w polskim Kościele katolickim – Rok 2012

Ile prawdy w deklaracjach Kościoła katolickiego w sprawie pedofilii księży? Tyle ile milionów złotych w wypłaconych przez Kościół w odszkodowaniach dla ofiar księży. Na razie mamy “zero złotych” prawdy. Nie ma złudzeń, Kościół katolicki nie chce się zmieniać na lepsze, nie chce naprawiać krzywd jakie latami wyrządzał. 

Sprawa księdza z Tylawy: kościelne ”zero tolerancji” nie istnieje 

Zero tolerancji dla pedofilii” – obiecuje w marcu Roku 2012 roku polski Kościół katolicki. Ale odszkodowań za czyny księży pedofilów – tak jak jest w innych krajach – płacić nie zamierza. Zboczona i moralnie zepsuta instytucja Kościoła katolickiego powinna nie tylko Antypedofilskiemu Bractwu Himawanti wypłacić solidne odszkodowania, raz członkom Bractwa Himawanti, którzy w dzieciństwie byli molestowani, a dwa organizacji i jej liderom, za lata publicznego szykanowania, znieważania i także organizowania napadów na ośrodki Bractwa Himawanti w Polsce, napadów policyjno-prokuratorskich, napadów brutalnego i zboczonego katolickiego gestapo – czyli policjantów i prokuratorów katolików, także policyjnych pedofilów i prokuratorskich, katolickich pedofilów! 

“Kiedy sama szukałam pomocy u władz kościelnych, zrozumiałam, że jej nie otrzymam. Kościół nie troszczy się o mnie, o moją rodzinę. Troszczy się wyłącznie o księży pedofilów i reputację Kościoła jako instytucji.” – mówiła Barbara Blaine, szefowa największej na świecie organizacji skupiającej ofiary księży pedofilów SNAP. 

“Nikt z Kościoła nie wykonał żadnego gestu. Nie przeprosił, nie przyszedł, nie napisał listu. A teraz abp Michalik mówi o otaczaniu pomocą i zadośćuczynieniu moralnym ofiarom pedofilii?!” – pyta Ewa Orłowska, jedna z ofiar byłego proboszcza w Tylawie na skatoliczałym Podkarpaciu. Kiedy w połowie marca roku 2012, w czwartek rano, Orłowska przyszła do pracy w sklepie, coś kazało jej podejść do stojaka z prasą i sięgnąć po “Gazetę”. 

Przeczytała na pierwszej stronie: “Stolica Apostolska mówi, że VI przykazanie obowiązuje od zawsze i każdego. Nie ma żadnych przywilejów” – tak przewodniczący Episkopatu Polski, arcybiskup przemyski Józef Michalik mówił o przyjętej instrukcji postępowania z księżmi, którzy dopuszczają się molestowania seksualnego. Dodawał, że takiego duchownego można przenieść do stanu świeckiego. I jeszcze: “Do zobowiązań finansowych Kościół nie może się poczuwać, odsyłamy do winowajcy. Co innego moralne zadośćuczynienie i pomoc ofiarom”.

– Ks. Michał Moskwa, który molestował dziewczynki z parafii Tylawa przez ponad trzydzieści lat, dziś chodzi z podniesioną głową – mówi Orłowska. Jest jedną z jego ofiar. Po procesie musiała wyprowadzić się z parafii, dziś mieszka w Rzeszowie. Do Tylawy wraca rzadko.

– Ale wiem, co się tam dzieje, mam kontakt z ludźmi. Ks. Moskwa po wyroku i przeniesieniu go do innej parafii przyjeżdżał do Dukli (Tylawa należy do dekanatu dukielskiego). Tam odprawiał msze. Kościół zachowuje się tak, jakby nic w tej sprawie się nie stało. Zrobił sobie z nas, ofiar, pośmiewisko – mówi roztrzęsiona. 

Episkopat Polski – na polecenie Watykanu – przyjął w środę dnia 14 marca 2012 roku instrukcję, jak postępować z księżmi, którzy dopuścili się molestowania seksualnego. Takie wytyczne muszą opracować wszystkie episkopaty na świecie do maja roku 2012. Polski Episkopat miał już instrukcję, z 2009 roku, ale nowa została nieco zaostrzona. Teraz musi ją zaakceptować Watykan – światowa siedziba złego. 

– “Stolica Apostolska mówi, że VI przykazanie [“nie cudzołóż”] obowiązuje od zawsze i każdego. Nie ma żadnych przywilejów.” – mówił w marcu roku 2012 po obradach biskupów przewodniczący Episkopatu Krk abp Józef Michalik. Klerycy są już jednak tak wychowywani w seminariach duchownych, że jak wciągną kogoś do własnego łóżka, to nie cudzołożą, bo nie robią tego w cudzym łóżku. 

Wytyczne katolickiego Episkopatu Polski nakazują księdza pedofila zawiesić w czynnościach duszpasterskich lub odsunąć od pracy z dziećmi i młodzieżą. Jednak, jak zastrzegł abp Józef Michalik, “nie można wierzyć każdemu anonimowi, choć każde doniesienie trzeba sprawdzić”. A jeśli zarzuty się potwierdzą? Przeniesienie do stanu świeckiego? Abp Józef Michalik: – Taka możliwość istnieje. Może to zrobić Stolica Apostolska. Ciągle jest to jednak teoretyczna możliwość, a nie powszechna praktyka! 

W czerwcu 2004 roku, w trzy lata od ujawnienia skandalu w Tylawie, Sąd Rejonowy w Krośnie skazał 65-letniego ks. Moskwę na dwa lata więzienia z zawieszeniem na pięć za brutalne molestowanie sześciu dziewczynek. Ksiądz nie przyznał się do winy, ale też nie odwoływał się. Sąd potwierdził, że prominentny kapłan katolicki wkładał ręce pod bluzki dziewczynek i dotykał ich piersi, wkładał ręce do majtek i dotykał krocza, całował, wkładał palec do pochwy. Taki oblech kościelny. 

Tylawa należy do archidiecezji przemyskiej. Abp Józef Michalik w sprawie ks. Moskwy w 2001 roku napisał list, w którym wyraził współczucie duchownemu i nadzieję, “że konfratrzy i parafianie, którzy znają lepiej środowisko niż wrogie Kościołowi i depczące prawdę gazety lub osoby, nie stracą zaufania do swego proboszcza, ale okażą mu bliskość przez gorliwą modlitwę”. Ks. Michał Moskwa po wyroku mieszkał w Tylawie. Został przeniesiony dopiero w 2005 roku. Ale do Dukli, jak twierdzą parafianie, zaglądał regularnie jeszcze do końca zeszłego roku.

– Od trzech miesięcy go nie ma. Ludzie podczas ostatniej kolędy pytali proboszcza, dlaczego zaprasza ks. Moskwę. Na mszy w styczniu 2012 roku usłyszeliśmy od proboszcza, że ks. biskup prosił, żeby mu udostępniać ambonę – relacjonuje jeden z parafian dukielskiej fary, prosząc o anonimowość. Czy to prawda? Proboszcz parafii nie chce odpowiedzieć. 

W marcu roku 2012 do tylawskiej parafii znowu zjeżdżają dziennikarze. Pytają, jak parafianie oceniają instrukcję “zero tolerancji”. W połowie marca 2012 byli u Beaty Maziejuk z Mszany, która w 2001 roku odpisała abp Józefowi Michalikowi na jego list, porównała parafian do trawy, po której Kościół katolicki przechodzi, nie bacząc na szkody. W marcu roku 2012 przypomina fakty: 

– Już po wyroku ks. Moskwa przebywał na plebani i pełnił obowiązki proboszcza. Wtedy zrozpaczona napisała list do papieża Jana Pawła II, przedstawiając sytuację ofiar. Otrzymała wiadomość, że abp Stanisław Dziwisz przekazał list do właściwej kurii (czyli abp. Józefa Michalika) do rozpatrzenia. Kiedy nadal nic się nie zmieniło, grupa parafian poprosiła arcybiskupa o przysłanie innego księdza. Stało się tak, ale ks. Moskwa był nadal na każdej mszy. Wtedy rozesłała list do wszystkich biskupów z prośbą o interwencję u abp. Józefa Michalika. Na ponad 50 pism nie dostała żadnej odpowiedzi – wspomina Beata Maziejuk. W 2005 roku po jej liście w języku włoskim do Josepha Ratzingera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, obecnego papieża, ks. Moskwa został w ciągu tygodnia odesłany z parafii tylawskiej. Podejrzenia, że Stanisław Dziwisz z Karolem Wojtyłą kryli księży pedofilów są uzasadnione wieloma takimi przypadkami. 

– “Od tamtej pory ks. Moskwa nie mieszka w Tylawie, ale już 15 km dalej, w tym samym dekanacie, przynajmniej raz w miesiącu odprawia msze, głosi homilie, a nawet w 2006 roku, spowiadał dzieci przed I Komunią św. Wobec tych faktów nie bardzo wiem, co można by dodać jeszcze jako komentarz do wdrażania przez abp. Michalika hasła “zero tolerancji” i czy tak gruntowna zmiana poglądów w tak krótkim czasie zasługuje na naszą dobrą wiarę!” – mówi pani Beata dziennikarzom. 

Zero tolerancji dla księży czy dla ich ofiar? 

Zasada “zero tolerancji” jest oficjalnie konsekwentnie przestrzegana przez Kościół amerykański w USA dopiero od 2005 roku. Duchowny, któremu udowodniono choćby jeden przypadek molestowania, ma być na zawsze odsunięty od pracy duszpasterskiej. Jak dotąd polityka sprzyjającego pedofilskim księżom Kościoła katolickiego w Polsce wygląda na politykę “zero tolerancji wobec ofiar”, a nie wobec sprawców. 

Polski Kościół katolicki do tej pory nie radził sobie z problemem pedofilii. Działacze pedofilscy Kościoła tacy jak Dariusz Pietrek z Chorzowa, Ryszard Nowak ze Szklarskiej Poręby czy Paweł Królak z Lublina, w plugawy sposób od lat oczerniają ofiary księży pedofilów, w tym Antypedofilskie Bractwo Himawanti. Ukrywanie pedofilów w sutannach widać wyraźnie w głośnym przypadku katolickiego proboszcza z Tylawy, który przez 30 lat wykorzystywał dziewczynki, gdyż proboszcza bronił ten sam abp Józef Michalik. W 2004 roku ks. Michała Moskwę skazano na dwa lata w zawieszeniu. Latami ciągnęła się sprawa brutalnego i obleśnego pedofila ks. Andrzeja Dymera, dyrektora szczecińskiego Ogniska św. Brata Alberta. W 2008 roku “Gazeta Wyborcza” opisała historię mężczyzn, którzy twierdzili, że kilkanaście lat wcześniej byli przez ks. Andrzeja Dymera wykorzystywani seksualnie. O sprawie wiedziało kilku biskupów katolickich. Proces kościelny rozpoczął się dopiero w 2007 roku, kiedy czyny zmierzaly do przedawnienia. Prokuratura umorzyła śledztwo, bo część zarzutów się przedawniła. Trwa ślamazarny proces karny, który wytoczyła jedna z ofiar. 

Dziwnie mała skuteczność polskiego Kościoła katolickiego w wyjaśnianiu skandali pedofilskich niepokoi niektórych katolickich intelektualistów. “Tygodnik Powszechny” wydrukował w marcu 2012 “Dekalog wobec pedofilii“: “Walczmy z hipokryzją, wspierajmy jawność. Hipokryzją jest przekonanie, że można budować image Kościoła, ukrywając zło. Jako Kościół jesteśmy odpowiedzialni za pedofilów w swoich szeregach” – napisali. Proponują m.in., by duchowni pracujący z dziećmi byli nadzorowani. Dekalog podpisali ks. Adam Boniecki, były redaktor naczelny “Tygodnika”, Halina Bortnowska, przewodnicząca rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Stefan Wilkanowicz, przewodniczący zarządu Fundacji Kultury Chrześcijańskiej “Znak”, Cezary Gawryś, redaktor miesięcznika “Więź”, i cała redakcja “Tygodnika”. Jak ktoś nie wie za co księdza Bonieckiego uciszano, to już wie. 

Deklarowane zaostrzenie polityki polskiego Kościoła katolickiego to efekt m.in. precedensowego lutowego seminarium o pedofilii w Watykanie 2012. Ksiądz Charles Scicluna, watykański prokurator zajmujący się zarzutami pedofilskimi, krytykował wtedy kościelną zmowę milczenia; porównał ją nawet do omerty stosowanej w sycylijskiej mafii. Jakoś dziwnie, większość włoskich gangsterów z południa, w tym z Sycylii, to właśnie gorliwi katolicy, hojni sponsorzy Kościoła i wspólnicy w aferach Banku Watykańskiego. Polskie mafie także składają się z gorliwych katolików, którzy zresztą jako gangsterzy robią dobre lewe interesy z wieloma diecezjalnymi biskupami lub z prominentnymi pracowanikami kurii diecezjalnych w Bydgoszczy, Częstochowie, Gdańsku, Jeleniej Górze, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Płocku, Warszawie i wielu innych. Bossowie gangów i mafii są najważniejszymi beneficjentami kapelanów więziennictwa. Za załatwienie zmniejszenia kary bardzo dobrze płacą, a księża mają szerokie kontakty w prokuraturach i sądach, także tych penitencjarnych. 

Instrukcja polskiego Episkopatu może jednak budzić wątpliwości. Nie zobowiązuje władz kościelnych do zawiadamiania prokuratury o podejrzeniu przestępstwa pedofilii. Co na to Watykan? Nakazuje zachowywać się zgodnie z prawem danego kraju. W Polsce zawiadamianie prokuratury o przestępstwie pedofilii jest “obowiązkiem społecznym”. Za jego niedopełnienie nie ma niestety żadnych sankcji dla księży i biskupów pedofilów. Ale karalne jest ukrywanie i zacieranie śladów przestępstwa, co nie dotyczy jednak katolickiej tajemnicy spowiedzi. Przewodniczący Episkopatu stwierdził wczoraj, że współpraca Kościoła z prokuraturą “jest jak najbardziej wskazana”. 

Po serii ujawnionych przez media skandali pedofilskich Kościół irlandzki ściśle współpracuje z państwem. W 2009 komisja rządowa (z pomocą Episkopatu) sporządziła raport o molestowaniu nieletnich w Kościele. Ujawniła, że w latach 1975-2004 około 500 księży wykorzystywało seksualnie nieletnich. I tak jest to około 5-10 procent faktycznej skali zjawiska, bo tylko jedna osoba na 10-20 ujawnia publicznie swoje przejścia takie jak molestowanie czy zgwałcenie w dzieciństwie. Wiele ofiar popełnia samobójstwa. W Polsce nie ma nawet takich szacunków. 

Polski Kościół katolicki nie zamierza jak dotąd wypłacać odszkodowań dla ofiar księży pedofilów. Rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch: – “Polskie prawo przewiduje odszkodowania i zadośćuczynienie od osoby, która popełniła ten czyn. Proszę nie przenosić zwyczajów prawnych z innych krajów na grunt polski.” Rzecznik Episkopatu jest bardzo wulgarny i zboczony w swych roszczeniach! 

Katolicki Abp Józef Michalik dodał: – “Do zobowiązań finansowych Kościół nie może się poczuwać, odsyłamy do winowajcy. Co innego moralne zadośćuczynienie i pomoc ofiarom.” W innych krajach Kościół katolicki odszkodowania wypłaca, nawet zobligowany specjalnymi ustawami na tę okazję. W roku 2011 w Niemczech wydał na to pół miliona euro. W USA w ciągu ostatnich 10 lat, od poczatku nowego Tysiąclecia – około 3 mld dolarów jawnie. Niektóre amerykańskie diecezje w obawie przed wysokimi odszkodowaniami ogłaszały bankructwo. Polskie kościelne zboczeńce i ukrywająca ich masowo organizacja Krk muszą dopiero zacząć płacić. W końcu Episkopat jest bogaty, wyłudził miliardy z Majątku Narodowego przez 20 lat. Każdego roku Kościół jest sponsorowany przez lokalne budżety gmin i powiatów na co najmniej 10-40 miliardów złotych. To wielkie pieniądze, które powinny być przekierowane do wszystkich ofiar Kościoła katolickiego, także do tych, co są dręczeni widokiem krzyża i znieważani za odmowę uczęszczania na katolicką katechezę w szkołach. 

Jak to możliwe i jak to świadczy o innych biskupach, że zwierzchnikiem Kościoła katolickiego w Polsce został wybrany biskup znany z krycia księży-pedofilów? Ksiądz Michał Moskwa, proboszcz z bieszczadzkiej miejscowości Tylawa przez wiele lat molestował seksualnie dzieci. Został skazany przez sąd za pedofilię. Zanim jednak to się stało, abp Józef Michalik – jako jego przełożony – krył go i bronił w zaparte, próbując rozgrywać niesnaski na tle narodowo-religijnym. Metropolita przemyski dziś abp Józef Michalik sugerował, że “atak” na księdza z Tylawy jest spiskiem grekokatolików. Na monity wiernych nie reagował, a przyciśnięty do muru zaczął żądać nazwisk osób jakoby szkalujących proboszcza. Po skazaniu księdza za pedofilię, arcybiskup pozwolił mu dalej mieszkać i pełnić posługę duszpasterską w tej samej parafii, w której dokonywał czynów pedofilskich.

Jakby tego nie było dosyć, podobne wydarzenia obecnie znów toczą się w innej parafii podlegającej abp. Józefowi Michalikowi. We wsi Hłudno koło Dynowa popełnił samobójstwo 13-letni chłopiec. W liście pożegnalnym napisał, że był gwałcony przez miejscowego proboszcza. Mieszkańcy wsi twierdzą, że w szkole proboszcz pedofil, ks. Stanisław Kaszowski, znęcał się psychicznie i seksualnie nad chłopcem. Również znęcał się fizycznie i seksualnie nad innymi dziećmi. Parafianie próbowali sami wyeksmitować proboszcza. Nie udało się. Ksiądz pedofil, który był powodem samobójstwa chłopca – osobiście odprawił jego mszę pogrzebową. Ostateczną reakcją “kurii” – jak oględnie nazywają media instytucję kierowaną przez abp. Józefa Michalika – było przeniesienie księdza do innej parafii, oddalonej o 30 km. Arcybiskup Józef Michalik milczy. 

Paetzowanie kleryków a pederastia w Kościele katolickim III RP 

“Chodzi mi tylko o prawdę” to wywiad rzeka, w którym ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski ujawnia kwestie homoseksualizmu i pederastii w Kościele. Z książki możemy się dowiedzieć, że w Kościele katolickim działa “mafia homoseksualna“. Zapytany, czy lobby homoseksualne jest silne w Polsce, czy w całym Kościele, ks. Isakowicz-Zaleski odpowiedział wprost: – “Myślę, że wszędzie. Nie ma miejsca, gdzie by nie było obecne, na pewno w środowisku rzymskim ono jest szczególnie aktywne. Ale to nie dotyczy tylko Rzymu i Watykanu. Problem w tym, że ja nie napisałem w tej książce żadnej rzeczy, która nie byłaby znana ogółowi duchownych w Polsce. O tym się mówi w czasie różnych spotkań, ale publicznie jest cisza.” 

Ks. Isakowicz-Zaleski nie pytał o pozwolenie na najnowszą książkę wydaną w Roku 2012 – nie miał takiego obowiązku. Ks. Isakowicz-Zaleski przekonuje, że “środowisko homoseksualne zawsze miało w Watykanie ogromne wpływy. Lobby homoseksualne bardzo dobrze się maskuje, ukrywa i trzyma razem”. I że duchowni-homoseksualiści są “niebezpieczni dla Kościoła”. “Nie może być tak, że ktoś otrzymuje ważne i odpowiedzialne stanowisko tylko z powodu swojego homoseksualizmu. A tak niestety bywa, co szczególnie widoczne jest w systemie feudalnym, jaki panuje w Kościele. Wyobraźmy sobie, że lokalnym ordynariuszem jest ktoś pokroju arcybiskupa Paetza. Jest przecież jasne, że będzie doceniał osoby tego samego pokroju. I nagradzał je królewszczyznami. Lobby gejowskie w Kościele może zniszczyć każdego, kto wejdzie mu w drogę”.

Na dodatek ks. Isakowicz-Zaleski twierdzi, że zna “przypadek jednej z kurii, w której od biskupa do kamerdynera pracują wyłącznie osoby o takiej skłonności”. Jeszcze kilkanaście lat temu owa skłonność uważana była za chorobę psychiczną. Dziś wiadomo, że to defekt genetyczny, choroba wadliwych genów, której leczenie jest trudne i kosztowne. Bywa też łatwo uleczalnym zwyczajem, jeśli ktoś został gejem z powodu przyuczenia przez pederastę czy homopedofila. Z kolei w parafiach “zna przypadki długotrwałych romansów pomiędzy księżmi”. Kapłan Isakowicz-Zalewski mówi, że to właśnie w materiałach bezpieki zobaczył “potężne podziemie homoseksualne w Kościele”. Dodaje też, że kard. Stanisław Dziwisz poprosił go, by w książce “Księża wobec bezpieki” nie pisał o sprawach homoseksualnych. Kpi też, że komisję “Pamięć i Troska” kard. Dziwisza “wielu nazywało Niepamięć i Beztroska”. 

Książka już bulwersuje wielu księży, biskupów i prałatów katolickich. Nieformalnie, prałaci mają w Polsce status pracowników dyplomatycznych państwa Watykan. Są nietykalnymi zboczeńcami, nie można ich karać nawet za jazdę po pijaku. Najmocniejszy wątek książki to dobrze znanae także w historii “mafia homoseksualna“, która trzęsie Kościołem. Rzuca to trochę światła prawdy na biskupów, kardynałow, prałatów i papieży, wedle jakiego klucza są dobierani na swe funkcje. Na pytanie Terlikowskiego “czy homoseksualizm jest wśród duchownych problemem”, ksiądz Isakowicz-Zaleski odpowiada: “Im wyżej, tym gorzej. Lektura akt bezpieki pokazała mi, że ten wątek przewija się niemal bez przerwy. Z akt tych wynika też, że jak sobie kuria nie dawała rady z homoseksualizmem księdza, to go przerzucała do Rzymu. Jak i tam nie było już możliwości ukrywania pewnych spraw, to ksiądz taki wyjeżdżał na placówkę dyplomatyczną w innym kraju. To pokazuje ogromne przyzwolenie na tego typu sytuacje w Kościele”. Biskupi na pasku SB byli zwykle albo gejami, homoseksualistami albo pederastami czy pedofilami. 

Jawnie potępiają, prywatnie sprzyjają? 

Polski Kościół katolicki zapewnia, że dla pedofilów wśród duchownych nie będzie taryfy ulgowej. To, co od dawna powinno być normą, staje się wydarzeniem. Przez całe lata Kościół katolicki podejrzliwie odnosił się do ofiar molestowania seksualnego księży oraz do osób ujawniających skandale pedofilskie w Kościele katolickim – jak chociażby w sprawie proboszcza Moskwy z Tylawy, który przez 30 lat molestował dziewczynki. Czy biskupi Kościoła katolickiego rzeczywiście zmienili postawę? Czy taki abp Józef Michalik, który dziś głosi zero tolerancji raczy ogłosić ile setek księży i prałatów pedofilów ukrywał w swojej kurii, w swojej diecezji? Szkoda, że do hasła “zero tolerancji dla pedofilów” nie dodali zdania “zero tolerancji dla księży i biskupów kryjących pedofilów”, takich jak abp Józef Michalik.

Tak jakby pedofilia była tylko grzechem pojedynczych ludzi, a przecież często się zdarza, że biskupi bronią podejrzewanych księży, zwlekają z wyjaśnieniem zarzutów lub wręcz je ignorują w imię fałszywie rozumianej solidarności czy ochrony dobrego imienia Kościoła katolickiego. Obok grzechu pedofilii był drugi, równie ciężki – grzech zaniechania. I wiele innych, jak nieślubne kochanki księży z nieślubnymi dziećmi czy pederastyczne lobby trzesące w posadach Kościołem katolickim. 

Dlatego dziwią słowa przewodniczącego Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika, który na pytanie o odszkodowania dla ofiar księży pedofilów odpowiada: – Odsyłamy do winowajcy. Kościół katolicki tuszując i kryjąc swoich księży i zakonników pedofilów jest tutaj głównym winowajcą i sprawcą tysięcy aktów pedofilskiego wykorzystywania seksualnego w Polskim Kościele. 

Niestety, nowa instrukcja katolickiego Episkopatu Polski nie zobowiązuje duchownych do zawiadamiania prokuratury o przypadkach pedofilii. Wciąż zależy to od dobrej woli katolickich księży, którzy o podejrzeniu zostaną poinformowani. Czy potraktują je poważnie, czy zamiotą pod dywan? Także prawo kanoniczne nie daje mocnej pozycji pokrzywdzonemu: nie ma statusu strony, nie może zaskarżyć decyzji o umorzeniu sprawy. Słyszymy zapewnienia wielu katolickich duchownych, że “Bóg jest po stronie ofiary”. To akurat jasne, tylko trzeba aby po tej samej stronie stał polski Kościół katolicki i jego lobby propedofilskie oraz pederastyczne (klerykolubne). 

Psychiatria polska w służbie księży pedofilów 

Od roku 1989 szacunkowo kilka tysięcy osób, które zbyt głośno mówiły o pedofilii w Kościele katolickim w Polsce, trafiało za sprawą sądów i prokuratur na przymusowe leczenie psychiatryczne w zakładach psychiatrycznych III RP, w których niestety ciągle wiszą złowieszczo dla tych ofiar katolickie krzyże i w których grasują księża pedofile jako kapelani szpitalni. Znamy takie historie z zakładów psychiatrycznych w Branicach, Częstochowie, Lublińcu, Katowicach, Krakowie, Łodzi, Rybniku, Szczecinie, Warszawie oraz z wielu innych miejscowości, gdzie są psychiatryczne zakłady zamknięte.

U osób twierdzących, że molestował ich ksiądz, zakonnik czy zakonnica albo katecheta, ciągle z pomocą katolickich psychiatrów i psychologów rozpoznaje się urojenia, zespół urojeniowy, psychozę urojeniową, schizofrenię, a potem trzyma latami, aż do całkwoitego wyniszczenia, na zamkniętych oddziałach psychiatrycznych! Proceder ten, także mało nagłaśniany, nieomal tabu, stosowany jest we wszystkich krajach katolickich. Ofiarami psychiatrów katolickich bywają dzieci, skierowane na leczenie na wniosek katolickich rodziców, także z pomocą kościelnych egzorcystów, którzy wypędzają na żądanie katolickiej rodziny diabła z dzieci, które skarżą się na molestowanie na plebanii czy obozie oazowym. Osoby takie zasadniczo nie mają się komu poskarżyć na zbrodnie na nich dokonane! 

Kiedy pedofilski Kościół zapłaci odszkodowania? 

Ryszard Matuszewski był od 1996 roku napastowany wulgarnie i bestialsko przez katolicką policję polityczną, katolickie pol-gestapo na rozkaz zboczeńców kościelnych z pedofilskich kurii diecezjalnych w Częstochowie, Bydgoszczy, Gliwicach, Warszawie. Kiedy zboczony Episkopat Polski wspólnie z łajdackimi zakonami pedofilskimi takimi jak Zakon Paulinów z Jasnej Góry, pedofilski OKOPS Ryszarda Nowaka z Jeleniej Góry, pedofilska sekta KANA Dariusza Pietrka z Katowic i Chorzowa czy pedofilska sekta dominikanów z Piotrem Lichaczem wypłacą za lata represji i poniżania solidne odszkodowania, tak Ryszardowi Matuszewskiemu jak i wielu innym członkom Antypedofilskiego Bractwa Himawanti? 

Dziennikarze w polskich gazetach takich jak Wyborcza czy na portalach takich jak Onet.pl – są w kwestii walki z pedofilsią księży niezdrowo pomerdani. Sami uczestniczyli przez lata w poniżaniu ofiar molestowanych w dzieciństwie przez katolickich księży pedofilów i zakonnice pedofilki, a teraz wykorzystują materiały zgromadzone i opublikowane przez Bractwo Himawanti w internecie do swoich artykułów o pedofilii księży w Kościele katolickim. Ciekawe kiedy Antypedofilskiemu Bractwu Himawanti te zakłamane postępowo-katolickie i reformatorsko-katolickie hieny dziennikarskie zapłacą wierszówkę i na pierwszysch stronach swoich brukowców opublikują przeprosiny dla dzięki nim pokrzywdzonych pałkami katolickiego gestapo, czyli kato-policji z kapelanami w tle, ofiar pedofilskiego Kościoła katolickiego w Polsce? 

Z jednej strony dobrze, że media piszą i mówią więcej o problemie, a z drugiej zwykłe chamstwo uprawiają, pomijając tysiące pokrzywdzonych, i tych zrzeszonych wokół Antypedofilskiego Bractwa Himawanti, i tych zrzeszonych wokół organizacji takich jak Ruch Ofiar Księży w Polsce (ruchofiarksiezy.org) i tych zrzeszonych wokół tygodnika “Fakty i Mity“. To światopoglądowo różne środowiska, ale każde zrzesza po kilka czy kilkanaście tysięcy ofiar księży pedofilów i zakonnic pedofilek średnio licząc, a także sporą liczbę bliskich ofiar kleru czy terapeutów poszkodowanych przez kościelną machinę nienawiści do ofiar księży, zakonnic i Kościoła katolickiego. Takich ruchów jest w Polsce więcej, włącznie z Zakonem Molestowanych Katolików i organizacją ARS. 

Tacy zboczeńcy seksualni z Gazety Wyborczej jak Marcin Pietraszewski, Marcin Zalewski czy Małgorzata Czajkowska powinni w pierwszej kolejności, razem ze swoimi spowiednikami zostać wykastrowani, za publiczne znieważanie, szykanowanie i poniżanie w swojej brukowej Gazecie Wyborczej wszystkich ofiar księży pedofilów zrzeszonych w Antypedofilskim Bractwie Himawanti! Pedofilski oddział Gazety Wyborczej w Częstochowie należy zlikwidować, a dziennikarzy z Częstochowy tam chłostać po narządach i na koniec je obciąć, za to, co wypisywali jako świnie dziennikarskie w 1996/97, w 1999 czy w 2002 i 2005 roku. Podobnie pedofilską Gazetę Bydgoską powinno się publicznie wywiesić na stryczkach, od naczelnego redakcji po świńskie ryje, co publikowały katolickie paszkwile znieważające tysiące ofiar księży pedofilów zreszonych w Antypedofilskim Bractwie Himawanti. W Posce trudno pisać otwarcie w mediach o peodofilii w Kościele, bo za dużo jest dziennikarzy, którzy są świeckimi katolickimi pedofilami, a dzieci bzykają razem z księżmi pospołu! 

Iranie pedofilów ewidentnie złapanych na molestowaniu lub gwałceniu dzieci wiesza się publicznie na rynku. Wiszą tak sobie pedofile przez kilka dni za swe zbrodnie ku przestrodze dla innych, a Irańskie prawo jest bardziej rygorystyczne jeśli chodzi o zbieranie dowodów. Wina musi być udowodniona, a wyrok nie zależy od “widzimisię” sędziego. Nie można skazać wedle prawa w Iranie jedynie na podstawie poszlak czy zeznań jednej osoby. Ani na podstawie koronnych patologicznych kłamców w zamian za zmniejszenie wyroku jak nagminnie się to dzieje w Polsce. Możliwość pomyłki sądowej jest zredukowana do minimum. Kilkunastu amerykańskich pedofilów z USA powieszono w Iranie kilka lat temu. Wtedy USA zerwały stosunki dyplomatyczne w Iranem. I chcą znieść karę śmierci dla ewidentnych gwałcicieli dzieci przemocą, militarnym najazdem na Iran. USA kocha dzieci inaczej? W Korei Północnej pedofilów także się zabija, ale w Korei Południowej burdele pedofilskie dobrze prosperują za sprawą amerykańskich turystów! W Kenii, Tajlandii i Kambodży też, bo tam pedofilskie burdele często prowadzą księża pedofile, zesłani za karę na misję zagraniczną z państw takich jak Polska, Irlandia czy USA. Większość polskich księży misjonarzy to wysłani do dalekich i biednych krajów kłopotliwi w Polsce księża pedofile. 

Po licznych skandalach seksualnych z udziałem księży w kilku innych państwach obowiązuje zasada: zero tolerancji. Na Filipinach, na Słowacji, w Południowej Ameryce czy w Meksyku pedofilia kleru katolickiego jest jeszcze szeroko tuszowana! Z takimi przestępstwami walczy się ze wszystkich sił, ale w obawie przed konsekwencjami finansowymi. U nas w Polsce na posiedzeniu Episkopatu, poświęconym przestępstwom seksualnym, zjawia się – jakby nigdy nic – pederasta molestator abp Juliusz Paetz. Przed dziesięcioma laty pozbawiony przez Watykan prawa pełnienia funkcji biskupich – za molestowanie seksualne kleryków. Cóż takiego miał arcybiskup do przekazania swym kolegom? Chyba ostrzegł, że grosza swym ofiarom nie zapłaci! 

Wszystkie poczynione przez katolicki Episkopat Polski zastrzeżenia mogą sprawić, że dokument Episkopatu na temat peodfilii okaże się funta kłaków warty, w każdej sytuacji będzie go można ominąć, posługując się prawnymi i moralnymi sztuczkami. Doświadczenia mamy tu jak najgorsze. Hierarchowie i pomniejsi przełożeni ludzi Kościoła często doskonale wiedzieli co się dzieje za parafialnymi czy zakonnymi murami. O pedofilii i molestowaniu seksualnym pisały gazety, rzadko, bo rzadko, ale mówili o tym publicznie także sami ludzie Kościoła. Odpowiadała im zmowa milczenia, a o pedofilii i lesbijstwie wśród zakonnic do dzisiaj nie mówi się praktycznie nic. Czy rok 2012 to zmieni?  Czytając doniesienia z wtorkowego spotkania polskich biskupów nie można się oprzeć wrażeniu, że dalecy są oni od przesłania (i ducha) seminarium o pedofilii, które odbyło się w lutym 2012 roku w Watykanie. W bardzo ostrych słowach mówiono wtedy o zmowie milczenia i niechęci wielu hierarchów do rozliczenia siebie i swoich podwładnych z popełnionych przestępstw. Taka pederastyczno-pedofilska zmowa kościelnej hierarchii w Polsce jest ciągle jeszcze faktem. 

Opracowanie i redakcja artykułu:

Kafi Gauri (Kraków), Vimala Gauri (Śląsk), Indrapani Lalita Deva (Wrocław), Dani Pająk (Bydgoszcz).

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *