Kiedy dowiadujemy się w mediach o tym, że archeolodzy odkryli kolejną piramidę, to nam przede wszystkim ukazuje się obraz gęstej i nieprzebytej dżungli, w centrum której oplecione lianami stoi ogromna budowla, albo piaszczysta pustynia, gdzie wpół-zasypana piaskiem stoi jakaś wielka konstrukcja. Kilkanaście lat temu zrobiło się głośno o odkryciu kompleksu „podziemnych piramid” na Krymie niedaleko Sewastopola. Na Krymie pełno jest też innych tajemniczych i owianych złą sławą miejsc, gdzie ludzie znikali bez śladu albo gdzie obserwowano dziwne zjawiska, takie jak „zimny piorun”. Półwysep Krymski – zanim stał się centrum politycznego sporu, który być może wywoła nową zimną wojnę – znany był głównie ze swych walorów turystycznych. Mało kto jednak wie o tamtejszych tajemniczych i budzących kontrowersje atrakcjach, jak domniemane piramidy pogrzebane pod ziemią w okolicach Sewastopola, zatopione miasto czy kilka „stref anomalnych”, w których dzieją się bardzo dziwne rzeczy…

Krymski „system piramid”
Krym był i pozostał tyglem kulturowym. Po Taurach i Scytach, którzy założyli tam swoje państwo, w południowej części półwyspu w VII-VI wieku p.e.ch., powstawały kolonie greckie. Kolejne stulecia upłynęły pod panowaniem bizantyjskim (od IV wieku) oraz mongolskim (od XIII wieku). Powstały w XV wieku Chanat Krymski – podlegający zwierzchnictwu sułtana tureckiego – mocno dał się we znaki Rzeczpospolitej Polskiej. Dopiero pod koniec XVIII wieku, po wygranej wojnie z Turcją, półwysep przeszedł pod panowanie rosyjskie. Dzięki napływowi Rosjan, a także innych narodowości, w tym Niemców, Greków czy Bułgarów, ukształtowało się jego charakterystyczne kulturowe oblicze. Z Krymu pochodzi wielu sławnych jasnowidzów, wróżbitów i uzdrowicieli, nawet magów, ale to chyba nic dziwnego skoro wyrośli na piramidach.
W 1991 roku, grupa geologów zajmująca się poszukiwaniami źródeł słodkiej wody, co na Krymie jest zawsze aktualne. Właśnie te poszukiwania wody doprowadziły do odkrycia zagadki półwyspu. Przyrządy pokazały poważne naruszenie struktur ziemi, co mogło mówić o tym, że znajdowała się tam gruba warstwa wody. Poszukiwacze zaczęli kopać szybik poszukiwawczy, ale wkrótce natknęli się na poważną przeszkodę. Wynikło z tego przypuszczenie, że świder natrafił na betonową płytę (jak się później okazało) przy tym zrobionego z dodatkiem „biologicznego ulepszacza” – białek i żółtek z jaj kurzych, o czym mówił charakterystyczny zapach siarkowodoru. Wkrótce się wyjaśniło, że na głębokości około 10 m znajduje się piramida o wysokości 45 m i mierząca u podstawy 72 m. Oczywiście odkrywcy chcieli zajrzeć do jej środka, ale to się im nie udało, bowiem materiał okazał się być wyjątkowo odpornym. Poddała się tylko boczna ściana. Kiedy badacze rozebrali ją, na powierzchnię wyrwał się silny zapach spalenizny, z którego powodu musiano odłożyć badania.
Poplątana historia Krymu pozostawiła po sobie wiele zabytków. Kilkanaście lat temu doniesiono jednak o odkryciu czegoś, co mogło podważyć podręcznikową wersję dziejów nie tylko samego Krymu, ale i świata. Witalij Goch – emerytowany inżynier wojskowy i przedsiębiorca ogłosił, że w rejonie Sewastopola leży tajemniczy podziemny kompleks złożony z budowli przypominających kształtem piramidy. Nie wiadomo, kto je zbudował ani czemu miały służyć. Goch twierdził, że natrafił na ich ślad w 1999 roku, poszukując wód geotermalnych. Na wzgórzach w okolicach Sewastopola natknął się na geologiczną anomalię. Z pomocą współpracowników, dr. Aleksieja Muchudinowa i dr. Wiktora Tarana oraz grupy robotników wykopał otwór, napotykając na głębokości 9 metrów na grubą kamienną płytę. Jak się okazało, był to fragment zewnętrznej „ściany” jakiejś struktury. Goch twierdził, że analizy wykazały, iż płyta została odlana z gipsu i była ewidentnym dziełem ludzkich rąk. Kopiąc głębiej ekipa napotkała na gipsowe „kopułki” przypominające tygle. Początkowo myśleli oni, że dokopali się do śmietniska, gdzie wyrzucano odpady z dawnej odlewni, jednak wkrótce pojawiły się inne, bardziej intrygujące znaleziska: „Na głębokości 22 m odkryliśmy warstwę szarej ‘gliny’ pokrytej ciemnym materiałem, o grubości około 1,2 m. Była ułożona w prostokątne bloki pokryte ze wszystkich stron tlenkiem miedzi. Analizy wykazały, że tą gliną był boksyt” – pisał Goch, a przecież nie był pierwszym który odkrył te struktury. Wkrótce, po dokopaniu się na głębokość 38 metrów i przeprowadzeniu dodatkowych pomiarów, jego ekipa orzekła, że podziemna struktura ma kształt ostrosłupa o wysokości 45 metrów. Choć roboczo nazwano ją „piramidą”, jej przeznaczenie musiało być diametralnie inne od podobnych naziemnych budowli z Gizy czy innych części świata. Kontynuując swoje skomplikowane „badania”, Goch doliczył się ponad 30 podobnych formacji na południowym wybrzeżu Krymu.
„Jedna znajduje się niedaleko Foros, druga w okolicach Bałakławy, trzecia niedaleko Przylądka Fiolent, czwarta koło stacji Sewastopol-Towarowy. […] Zgodnie z opinią Gocha, część z tych piramid to unikatowy rodzaj przekaźników, podczas gdy inne to odbiorniki” – pisał w 2001 roku magazyn „Itogi” informując, że zdaniem odkrywcy struktury te były systemem pobierającym energię kosmiczną i transmitującym ją na obszar całej Ziemi. Kto i po co miałby stworzyć ten unikalny, dawno nieczynny kompleks – nie wiadomo. Zdaniem Gocha, który wiek piramid szacował na 14-16 tysięcy lat, musiała to być jakaś superzaawansowana przedpotopowa cywilizacja. Niestety, kiedy jego odkryciami zainteresowały się media, zaczął on snuć coraz dziwaczniejsze teorie. Uczeni nie pozostawili na nich suchej nitki. Gocha krytykowano nie tylko za metody użyte do sondowania terenu (opierające się głównie na nieakceptowanej w środowisku akademickim radiestezji), ale nawet brak jednoznacznych dowodów na istnienie pod ziemią osławionych piramid. Mimo to na Krymie wciąż są grupy ezoteryków, które wierzą w istnienie starożytnych „energetycznych przekaźników”.
Poszukiwaczom z 1991 roku wkrótce się wyjaśniło, że na głębokości około 10 m znajduje się piramida o wysokości 45 m i mierząca u podstawy 72 m. Oczywiście odkrywcy chcieli zajrzeć do jej środka, ale to się im nie udało, bowiem materiał okazał się być wyjątkowo odpornym. Poddała się tylko boczna ściana. Kiedy badacze rozebrali ją, na powierzchnię wyrwał się silny zapach spalenizny, z którego powodu musiano odłożyć badania. Wreszcie poszukiwaczom udało się wejść do wnętrza piramidy, i pierwszym co oni znaleźli to były 4 zwisające ze stropu kwarcowe stalaktyty, które zapewne pojawiły się pod wpływem bardzo wysokiej temperatury. Być może piramida działała jak wielki piec do wytopu metali, o czym mówił charakterystyczny zapach i obecność w środku węgla drzewnego. Jednakże badaczom nie udało się znaleźć miejsca, w którym opróżniano piec z surówki żelaza czy innego stopionego metalu. Dalsze poszukiwania okazały się być jeszcze ciekawsze. W sąsiedztwie tej wielkiej podstawowej piramidy odkryto kolejne 4 takie same budowle, ale nieco mniejsze. Wewnątrz nich było to samo: silny zapach spalenizny i resztki węgla drzewnego, a do tego żadnego śladu stopionego metalu. Wkrótce odkryto jeszcze jedną dziwną rzecz. Póki poszukiwacze znajdowali się obok piramid, nie zaobserwowano niczego dziwnego, nie było żadnych negatywnych efektów zdrowotnych, ale kiedy tylko włamywano się przez ścianę piramidy, to samopoczucie badaczy szybko się pogarszało, baterie i akumulatorki w lampkach zaczęły się szybko rozładowywać, kompasy się rozmagnesowały, a filmy w aparatach fotograficznych były prześwietlone.
„Zimne pioruny” i anomalne strefy
O ile piramidy krymskie są uważane za temat „kontrowersyjny”, na półwyspie można spotkać prawdziwe budowle megalityczne. We wsi Rodnikowoje znajdują się dolmeny nazywane przez niektórych „krymskim Stonehenge”. Jeśli mowa o zagadkach historii, warto wspomnieć też o Akrze – starożytnym mieście zatopionym przez wody Cieśniny Kerczeńskiej. Ta „krymska Atlantyda”, odkryta dopiero w latach 80-tych XX wieku, ujawniła prawdziwe archeologiczne skarby. Przejdźmy jednak do innych dziwnych miejsc na Krymie. Kilka z nich opisała w ukraińskim wydaniu „Komsomolskiej Prawdy” Natalia Dremowa, wspominając, że wiele tatarskich nazw miejscowości i miejsc kryje odniesienia do ich „negatywnego charakteru”. Zwykle wskazują na to zawarte w nazwie słowa: „dżady” (czarownik), „szajtan” (diabeł) albo „jaman”. „Na niektórych skałach i drogach na Krymie od wieków ciąży brzemię mroku. ‘Jaman’ po krymsko-tatarsku oznacza ‘zły’. Nazwa Jaman-Jol, tj. Zła droga, niekoniecznie musi kojarzyć się ze zjawiskami niezwykłymi, ale nie wiadomo do końca, dlaczego nazwano w ten sposób skałę (Jaman-Tasz) czy wąwóz (Dere-Jaman). Odnośnie tego ostatniego istnieją opowieści o znikających w nim ludziach. Rzekomo w latach 30-tych XX wieku przepadło w nim czworo turystów z Leningradu. Z kolei w latach 50-tych XX wieku dochodziło do zaginięć wśród mieszkańców Ałuszty i odwiedzających ten rejon turystów” – wspomina artykuł.
Wśród miejsc cieszących się złą sławą jest również Dolina Cieni i Śmierci w pobliżu Sewastopola, która była areną ciężkich walk podczas wojny krymskiej (1853-56). Ci, którzy widzieli pobojowisko mawiali, że „śmierć uwiła tam sobie gniazdo”. Miejscowi do dziś powtarzają, że nocami słychać tam krzyki i jęki zabitych. Na Krymie występują też tajemnicze zjawiska innego rodzaju. Jedno z nich nazywane jest „zimnym piorunem”. Borys Swidłow – były marynarz z Mangup k. Bachczysaraju, tak opisywał swoje z nim spotkanie: – Z wierzchu wygląda to jak świetlisty kulisty obiekt emitujący miękkie neonowe kolory, z wyraźnie zarysowaną wewnętrzną strukturą. Kule pojawiają się i zawisają na wysokości ok. półtora metra. Próbowałem z nimi kontaktu, ale nie reagowały i nie utrzymywały się w powietrzu przez długi czas. […] Potem znikały. Człowiekowi kule nic złego ani dobrego nie robią – dodawał. – Można dojść do wniosku, że one jakby żywią się emocjami. Jeden człowiek to mało. Im większa kompania, im więcej emocji, tym lepiej przyciąga to „zimny piorun”. Iwan Kowalenko – krymski historyk uważa, że mnogość relacji o dziwnych zjawiskach na półwyspie może mieć źródło w jego… budowie geologicznej. Po pierwsze, anomalie magnetyczne towarzyszące naprężeniom tektonicznym u ludzi szczególnie wrażliwych mogą wywoływać halucynacje oraz inne doznania. Druga hipoteza mówi, że dziwne wrażenia wywołuje wiatr przeciskający się przez szczeliny skalne i generujący dźwięki, które choć są poza barierą słyszalności dla ucha, oddziałują na ludzki organizm. To wszystko tylko niesprawdzone przypuszczenia. Tymczasem Krym znowu znalazł się w centrum dziejowej zawieruchy. Miejmy jednak nadzieję, że będzie zapamiętany jako rejon, gdzie jest „gęsto” od tajemnic, a nie terytorium sporne, od którego zaczął się kolejny wielki konflikt…
Na jednej prostej linie z czasów przed Potopem?

Jednakże, badaczom z 1991 roku nie przeszkodziło geologom zająć się tymi budowlami, i wkrótce ich trud został nagrodzony – odkryli oni jeszcze 6 piramid, rozmieszczonych w interesujący sposób: wzdłuż prostej, której długość wynosiła 40 km. Pierwsza piramida znajdowała się w Kamyszewskiej Buchcie, zaś ostatnia – koło przylądka Sarycz. Ale najbardziej zagadkowe było następne odkrycie: jeżeli przedłużyłoby się tą prostą dalej, to na jednym końcu znajdowałoby się angielskie megalityczne sanktuarium Stonehenghe, a na drugim zagadkowe piramidy Tybetu. A gdyby przedłużyć je dalej, to oba końce spotkałyby się na Rapa Nui czyli Wyspie Wielkanocnej… Następnie odkryto jeszcze 37 podobnych budowli, z których 28 rozmieszczono na planie wielkiego rombu, w środku którego znajduje się piramida o wysokości 56 m. Poza tym jest jeszcze 7 oddzielnie stojących piramid tworzących mniejszy romb z ósmą piramidą pośrodku. Gdy porównano kształty i rozmiary krymskich piramid z innymi, to okazało się, że (pomijając wielkość) są one identyczne z piramidami w Egipcie. Tylko bloki, z których wzniesiono te egipskie są wielokrotnie większe.

Pewnie przed Potopem Powszechnym ale kto i kiedy wzniósł te budowle megalityczne? Kto? – tego nie wiadomo, ale na pytanie „kiedy?” uczeni odpowiadają, niejasno. Rzecz w tym, że budowle te były zasypane kamykami, piaskiem i żwirem, co mogło się stać tylko i wyłącznie z powodu ogromnej powodzi lub innego kataklizmu. A powódź o takiej skali i mocy była tylko jedna – biblijny Potop Generalny w XVIII-XVII wieku p.e.ch., tyle, że mogła być lokalna, tylko w Kotlinie Mezopotamskiej czyli na nizinie na którą spływają lodowce z Kaukazu. Jaka cywilizacja wzniosła piramidy krymskie – nikt jak na razie nie może powiedzieć. Pewnie dlatego Krym chce być niezależny od Ukrainy, chce mieć autonomię, a nawet własną państwowość, wszak piramicy to mocna energia duchowa.
Nawet Guardian pisał o ukraińskich piramidach w 2006 roku
Archeolodzy na Ukrainie, w rejonie Ługańska, odkopali pozostałości starożytnej piramidalnej struktury, starszej od egipskich piramid o przynajmniej 300 lat. Kamienne fundamenty budowli, która prawdopodobnie przypominała te stworzone przez Majów i Azteków w Ameryce Południowej, zostały odnalezione w pobliżu położonego we wschodniej części Ukrainy miasta Ługańsk. Istnieje przypuszczenie, że piramida została zbudowana około pięć tysięcy lat temu w początkach Epoki Brązu przez animistów czczących Boga Słońca. „Piramida” faktycznie jest kompleksem świątyń i ołtarzy ofiarnych wznoszących się nad wyrzeźbionym stokiem ze stopniami z każdej strony. Dowodzący pracami wykopaliskowymi ługańskimi Wiktor Kłoczko powiedział, że odkrycie ma znaczenie międzynarodowe. „Jest to pierwszy znaleziony we wschodniej Europie tego typu pomnik”, powiedział reporterowi gazety The Guardian. „Zmienia to całe nasze pojęcie o strukturze społecznej i poziomie rozwoju hodowców bydła i rolników, którzy byli bezpośrednimi przodkami większości europejskich ludów”.
W Egipcie istnieje około stu piramid, pozostałości piramid mezopotamskich zachowały się również w Iraku i Iranie. Zikkuraty znaleziono także w Meksyku, również Nubijczycy budowali piramidy jako grobowce w dolinie Nilu. Struktury piramidalne w Europie są jednak rzadkie. Istnieje jedna mała piramida zczasów rzymskich w Nicei we Francji, mogła ona zostać zbudowana przez legionistów kultywujących religię egipską. Choc w Ługańsku znaleziono groby, archeolodzy sądzą, że miejsce to było używane raczej do składania ofiar poprzez palenie, aniżeli do odprawiania ceremonii pogrzebowych. „Ludzie zamieszkiwali okoliczne doliny i wchodzili na piramidę, aby przeprowadzać uroczystości”, powiedział Kłoczko. „Kultywowali oni religię pogańską, która skłaniała się ku słońcu, jak to robili przodkowie Słowian”. Na miejscu znaleziono także pozostałości ofiar, popioły i ceramikę, nie ma jednak żadnej biżuterii ani skarbu. Kompleks, zajmujący powierzchnię około 1200 metrów kwadratowych, wysoki na 60 metrów, był prawdopodobnie używany jeszcze 2000 lat temu. „Najbardziej zaskoczyła mnie skala tego kompleksu”, powiedział telewizji rosyjskiej pracujący przy wykopalisku student Stanisław Mogilny. „To niewiarygodnie – tytaniczny wyczyn”. Stara kultura, stare dzieje.
Cytaty pochodzą m.in. z: Dremowa N., Strannyje Mesta Kryma, kp.ua, 08 styczeń 2007
Dodaj komentarz