Polska – Centrum Magii i Okultyzmu

Asana Pentagramu – Trikona Asana – Joga Ezoteryczna

Polska była i jest centrum magii i okultyzmu

Pentagram – Symbol okultystyczny

Często zastanawiamy się dlaczego nie mówi się głośno, że Kościół chrześcijański odebrał Polakom tożsamość i narodową słowiańską wiarę? Zapytajcie każdego mediewisty o wiedzę na temat wierzeń Słowian czy polskich plemion. Wedle ich mniemania nie istnieje nic, chociaż cały naród jest słowiański. Ważniejsze źródła słowiańskości ziem polskich przetrwały w zapiskach niemieckich i ruskich, a mitologia słowiańska, której uczy się w szkole, to wymysł średniowiecza, a nie prawda o tym, co było. Kościół katolicki w szczególności niszczył dosłownie wszystko, ale lud się nie dał i zmusił do inkorporacji do kalendarza liturgicznego pewnych tradycyjnych świąt słowiańskich, jak Zielone Świątki czy Śmigus dyngus. Tyle że to za mało, a my zostaliśmy narodem bez historii. Przez zakute łby z Rzymu, którym ktoś chciał się politycznie podlizać. Czy to nie paradoks, że w szkołach zapomina się uczyć słowiańskich dziejów i wiary oraz magii naszych przodków?

Księża katoliccy grzmią z ambon, że okultyzm i magia to rzekomo szatańskie sidła, a zapominają, że cały Stary i Nowy testament opiera się na czarach, urokach i klątwach żydowskich. Wygląda tak, jakby żydowska magia była dobra nawet jak zabija całe narody, a wszelka inna magia zła, nawet jak ratuje życie i zdrowie przywraca. Tak jest wedle zakutych rzymskich łbów zwanych teologami i papieżami. Mało kto wie o pewnym aspekcie polskiej historii, który nie jest Kościołowi watykańskiemu i innym sektom odżydowskim na rękę. Chodzi o staropolski pociąg do wiedzy tajemnej, okultyzmu i magii którą masowo parali się profesorowie Akademii Krakowskiej, możni, a nawet królowie Polski. W całej renesansowej Europie słyszano o polskich astrologach czy słynnym alchemiku Sędziwoju. Niektórzy uznawali nawet Kraków za „centrum magii”, gdzie wywoływano „cienie zmarłych”. Okultyzmu i magii miał się tam nauczyć sam Doktor Faust. 

W pierwszych latach XXI wieku Kościół katolicki oraz sekty zielonoświątkowe coraz częściej mówią o rzekomym zagrożeniu, jakie dla duchowego życia katolika czy chrześcijanina ma nieść okultyzm, magia, filozofia wschodu, rodzimowierstwo i wszystko, co z tym związane. W katolskim liście sekciarskiego Episkopatu watykańskiego pt. „O zagrożeniach naszej wiary” biskupi „tej ich wiary” przestrzegają przed wróżkami, jasnowidzami, szamanami, magami i innymi formami praktyk tajemnych, mistycznych, magicznych, ezoterycznych. Jest jednak coś, o czym hierarchowie watykańskiego homokościoła pamiętać nie chcą i nawet historycy wspominają o tym rzadko. Chodzi o to, iż przez jakiś czas, począwszy od XVI wieku, nasz kraj uznawany był za lokalne silne centrum nauk tajemnych, do którego tłumnie zjeżdżali najwięksi europejscy magowie, okultyści, alchemicy i nekromanci, nie musząc obawiać się prześladowań ani bandyckich ataków katolickiej inkwizycji. Nie trwało to długo, ale w innych krajach inkwizycja szalała morderczo i było znacznie gorzej egzystować niż w Polsce. 

Boom na czary i uroki

Tak zwani duchowni katoliccy rzekomo od zawsze musieli walczyć z silną skłonnością Polaków do wiedzy zakazanej, do magii, okultyzmu i duchowości. Demagodzy watykanscy zwani teologami byli w tym tak skuteczni, że do dziś w legendach i języku zachowały się jedynie nikłe ślady okultystycznych pasji naszych przodków. Są wśród nich wyrażenia „urodzić się pod szczęśliwą gwiazdą” czy „być typem spod ciemnej gwiazdy”, upamiętniające wielką popularność astrologii, która rozkwitła w dobie renesansu. Prognozowanie przyszłości na podstawie pozycji ciał niebieskich stało się domeną wykładowców Akademii Krakowskiej (Uniwersytetu), gdzie sztuki tej uczono już od lat 20-tych XV wieku. Krakowskie kalendarze (tzw. judicia) zawierające horoskopy i porady cieszyły się dużym wzięciem w sąsiednich krajach.

Oprócz tego uprawiano inne sztuki magiczne i okultystyczne. Legendarny Mistrz Twardowski, po którym ślady skrzętnie wymazano z kart historii Polski, istniał naprawdę i prowadził w Krakowie wielką szkołę magii, czarów i uroków. Mówiono nawet, że słynny mag, Johann Faust (około 1480-1540), który miał rzekomo zawrzeć pakt z diabłem, nauczył się sztuk magicznych właśnie w Polsce. Nad Wisłę ściągali też inni słynni okultyści, w tym nekromanci John Dee (około 1527-1608) i Edward Kelley (1555-97) czy słynny lekarz-alchemik Paracelsus (1493-1541). To w Polsce urodził się słynny mag i okultysta Maharal (około 1520-1609) – twórca legendarnego „Praskiego golema”. Wreszcie, to Polska wydała jednego z najsłynniejszych alchemików w dziejach, Michała Sędziwoja (1566-1636).

Wielu ludzi jakoś dziwnie nie wie nic o tym aspekcie naszej kultury, a to zaledwie kilka przykładów. Ale skąd wzięło się w odrodzeniu – epoce rozkwitu wiedzy i sztuki – tak silne zainteresowanie okultyzmem i magią oraz rodzimą wiarą przodków? Mówiąc krótko, wynikało to z połączenia renesansowego wolnomyślicielstwa z napływem z podbitego przez Turków Konstantynopola dzieł o tematyce magicznej, kabalistycznej i alchemicznej. Nauki tajemne dały początek wielu współczesnym dziedzinom, takim jak optyka, farmacja czy chemia. Jednakże, jak pisze dr Roman Bugaj (1922-2009) – historyk i znawca tej tematyki, wszyscy dobrze wiedzieli, że poza murami uczelni scholarowie oddają się głębokim praktykom zakazanym przez łacińską sektę z Watykanu.

Czarni i biali magowie

W odrodzeniu magię podzielono na „białą” – boską, duchową, filozoficzną, połączoną z rodzimymi bóstwami Słowian czy duchową kontemplacją i „czarną” – czarnoksięską, żydowską, wyklętą, potępioną, ale i częściej praktykowaną w postaci uroków oraz klątw kościelnych. Obejmowała ona m.in. nekromancję – czyli przywoływanie zmarłych w celu zadawania im pytań o przyszłość, goecję – tj. podporządkowanie sobie duchów i demonów czy katoptromancję – wróżenie z magicznego zwierciadła. Oczywiście oprócz tego kwitła magia ludowa, bioterapia (mesmeryzm) i ziołolecznictwo. „Uczeni magowie” tworzyli jednak odrębną kastę i nie musieli obawiać się prześladowań i procesów o czary. O jednym z nich pamięta się nadal, choć już w okresie kontrreformacji Kościół katolicki zadbał, by zatarto po nim wszelkie ślady historyczne. To właśnie magiczny Mistrz Twardowski.

Oficjalnie figurował jako Laurentius Dhur lub Durentius (łac. durus – twardy, stąd „Twardowski”), był Niemcem i dworzaninem Zygmunta Augusta (1520-1572). O jego przeszłości, poza epizodem studiów w Wittenberdze wiadomo niewiele. Pod koniec 1551 lub 1569 roku ten znawca sztuki nekromancji podjął się wywołania przed władcą ducha jego zmarłej żony, Barbary Radziwiłłówny: „Twardowski uprosił króla, by z krzesła, na którym siedzi, nie ruszył się, zachowując milczenie, gdyby inaczej postąpił, byłoby narażone na niebezpieczeństwo życie i dusza. Przy ukazaniu się [zjawy] było widać smutną, żałosną i jakby niesłychaną tragedię. Mało brakło, a króla nie można by zatrzymać i rzuciłby się na jej łono […], gdyby Twardowski go nie odciągnął i zatrzymał na krześle, aż mara zniknęła” – relacjonował zasłyszaną opowieść Joachim Possel, lekarz Zygmunta III Wazy.

Twardowski zaginął jednak w niejasnych okolicznościach. Przepadła też przypisywana mu księga o białej magii. Równie niewiele wiadomo o okultystycznej szkole, którą miał prowadzić w Krakowie. Jedyną pamiątką po nim pozostaje lustro, jakiego miał używać do ceremonii magicznych, które trafiło do kościoła w Węgrowie. Mało kto wie, że ówczesna stolica Polski wydała jeszcze jednego maga, tyle że o europejskiej sławie. Był to Johann Faust – uwieczniony w dramacie Goethego wędrowny mag i szaman, skandalista i autor książki o złowieszczym tytule „Höllenzwang” („Przymuszenie piekła”), gdzie udzielał wskazówek, jak podporządkować sobie siły zła.

O jego „edukacji” w Polsce wspomina kilku XVI-wiecznych autorów, w tym m.in. Filip Melanchton (1497-1560) – profesor Uniwersytetu w Wittenberdze i najbliższy współpracownik Lutra, który pisał: „Znałem pewnego człowieka o imieniu Faust z Kundling, miasteczka leżącego niedaleko mych stron rodzinnych. Podczas studiów w Krakowie wyuczył się on magii, gdzie sztuka ta już przedtem była wytrwale uprawiana i gdzie prowadzono o niej publiczne wykłady”. „Faustbuch” – wydana pod koniec XVI wieku „biografia” maga wspomina, że często wracał on nad Wisłę. Mimo intelektualnych zalet, „doktor” był człowiekiem bardzo kontrowersyjnym i rozpustnym. Zginął około 1540 roku w gospodzie w Staufen, prawdopodobnie wywołując potworny wybuch podczas eksperymentu alchemicznego (stąd legenda, że porwał go diabeł).

Człowiek jeszcze jako dusza (jaźń) przed urodzeniem wybiera drogę i choć by w nią wątpił i omijał to zawsze do niej wraca bo nic innego się nie liczy. Im starsza dusza tym droga jest trudniejsza, a i dalsza od płytkiej sformalizowanej religii takiej jak katolicyzm czy zielonoświątkowstwo. Spójrzmy w swoje serca i zobaczmy, ile drzemie w nich diabelskiego zakłamania wyniesionego z katolickich i chrześcijańskich katechez. Uwierzmy słowom duchowych mistrzów i magów, odmawiaj regularnie mantryczny różaniec, a zobaczymy w jakim błędzie żyliśmy, błędzie odrzucania słowiańskich i okultnych korzeni. Musimy uwielbić szczerze dawnych bogów, Swaroga, Peruna, Jesse, Świętowita, Śiwa, Żywie i sami ich naśladować w harmonii z przyrodą. Jeśli generalnie Polacy tego nie zaakceptują, nie odrodzą się jako naród, jako wspólnota mająca tradycje, korzenie i przodków. Nasi przodkowie czcili naszych słowiańskich bogów, a nie jakieś żydowskie bałwany.

Zaczynając odnawiać i odsłaniać nasze duchowe i ezoteryczne korzenie zacznijmy od kontaktów z bioenergoterapeutami, szamanami, szeptunkami, powoli wejdźmy w jogę, akupresurę, wschodnie sztuki walki, ustawienia rodzinne, w Metodę Silvy, Doskonalenie Umysłu, a w końcu w okultyzm i magię oraz stare słowiańskie kulty o wielkiej boskiej mocy. Największe spustoszenia duchowe dokonują się w ludziach z powodu nadgorliwego wyznawania katolicyzmu, który jest czymś obcym na polskiej ziemi, dalej mamy różne protestanckie mutacje chrześcijaństwa, protestantyzmy, baptyzmy czy ideologie zielonoświątkowego czarnoksięstwa. Najtrudniejszymi doświadczeniami z żydłackimi sektami warto się podzielić i skonsultować, chociażby z bioterapeutami czy okultystycznymi magami.

Okazuje się, że Polacy są bardzo mocno uwikłani demonicznie, zniewoleni nie tylko przez msze i katolickie sakramenty przynależące do obrzędów łacińskiej czarnej magii, ale także przez wiele rzeczy związanych z chrześcijaństwem i żydowskimi sektami. Proponujmy ludziom w Polsce generalne uwolnienie od opętania żydłackimi bałwanami, medytacyjne rekolekcje okultystyczne, czytanie Pism Magicznych, studiowanie ezoterycznej astrologii i regularne uwolnienia od Jezusa i Maryji aby móc zacząć oczyszczać się wewnętrznie z demonicznych duchów i czarnoksięstwa rodem z Rzymu i Judei, tych obcych nam kultur i religii. 

Niech ziemia polska do jest oczyszczona dla wiar rodzimych, magów i okultystów. HUNG!”

Niech Naród Polski jest oczyszczony i uwolniony od łacińskiej okupacji dla rozkwitu wiar rodzimych, magii i okultyzmu! HUNG!

Om Ah Hung!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *