Psychiatria sądowa, a zbrodnie, prawo i sprawiedliwość

Psychiatria sądowa i jej zbrodnie
Każdy obywatel, czyli i TY możesz dostać nakaz stawienia się na badania psychiatryczne wydany przez wkurzony czy złośliwy sąd. Jarosław Kaczyński jakoś sobie poradzi, ale czy i jak poradziłby sobie statystyczny Polak? Rocznie spotyka to 10 tysięcy Polek i Polaków – zostają brutalnie zgojeni przez sądy i w praktyce pozbawieni prawa do obrony.

Wszak „chwilowo niepoczytalni” nie mają prawa głosu ani prawa do obrony. Ich skargi od chwili orzeczenia psychiatryznego nie są czytane i mają status „urojeń”, „objawów zaburzeń psychicznych”. Z ich krzywdy psychiatrzy sądowi pobierają horrendalnie wysokie wynagrodzenia i ministerialne premie w ramach faszystowsko-stalinowskiej, ale ciągle istniejącej jeszcze w Polsce Komisji Psychiatrycznej Ministerstwa Sprawiedliwości. Tak, jest taki organ, a należą do niego jak w ZSRR za Stalina i w Niemczech za Hitlera starannie wyselekcjonowani ordynatorzy oddziałów psychiatrii sądowej. To taka spejalizaja pseudo medyczna, której „specjaliści” od brudnej roboty wykonają każde polecenie aparatu politycznego państwa. Zabiją na rozkaz jednym zastrzykiem, albo zamęczą przez kilka lat w psychiatrycznej katowni zwanej „sądowym oddziałem psychiatrycznym” lub „rejonowym ośrodkiem psychiatrii sądowej”. To są współczesne obozy koncentracyjne, gdzie trzyma się tysiące ludzi niewygodnych dla państwa i sił rządzących…

Dzięki zamieszaniu wokół nakazu sądowego, orzeczonego wobec lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego, wreszcie publicznie zademonstrowano społeczeństwu polskiemu, czym tak naprawdę jest przymus psychiatryczny. Ogólnie człek brnie przez życie, przygląda się tej całej zabawie wielce szanownych polityków. Jak się nie wyzywają, to grają w piłkę w czasie, kiedy naród wymaga w sporej większości poważnej reanimacji. Jedna kampania się kończy, druga, jak w sztafecie, przejmuje pałeczkę i ciągnie dalej ten sam bezsensowny bieg kłamstw. I tak w kółko. Latają, zanieczyszczają powietrze i uśmiechają się sztucznie do obiektywów kamer, znowu obiecując, cóż to wielkiego dla nas chcą uczynić. Po jednej kampanii zaczyna się następna i znowu kolejna i jeszcze jedna, a na niezbędną reanimację czasu jak nie było, tak nie ma. „Służenie narodowi” jak było, tak i pozostaje nic nie znaczącym sloganem.

Takim samym nic nie znaczącym sloganem jest również pogląd społeczny, że to nie takie proste kogokolwiek zamknąć na siłę do psychiatryka. A tu masz: jasno i wyraźnie dowiedzieliśmy się wreszcie z mediów, że każdego… dosłownie: każdego może spotkać taka „niespodzianka”.

O przymusie psychiatrycznym i o tym, że może on nas dotknąć bezpośrednio z dnia na dzień, dowiadujemy się dopiero wtedy, kiedy otwieramy doręczony nam list i… o Boże! To właśnie w tym momencie zdajemy sobie sprawę, że zostaliśmy pozbawieni prawa do stanowienia o samym sobie. Jeden list z wizerunkiem godła naszego (ukochanego?) państwa, pieczęcie urzędowe i ciach… Wszelkie wyobrażenie o wolności pryska, jak mydlana bańka. W przypadku pana Kaczyńskiego jest to problem natury politycznej i… on sobie „jakoś poradzi”, no i w końcu sam jest współtwórcą wszystkich tych nielegalnych ustaw specjalnych, typu stalinowsko-faszystowska „Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego” (to w niej znajdziemy zapis o przymusie „leczenia”), ale wyobraźmy sobie statystycznego Polaka, który od miesięcy nie ma pracy, od miesięcy użera się z urzędami, bo dzieciaki nie mają co do ust włożyć i ktoś wpadł na podobny pomysł: pomówić go o „chorobę psychiczną”, bo… „przeszkadza”, „zachowuje się nienormalnie”, „jest agresywny”, „upierdliwy”…

Nawet nie trzeba być agresywnym. Pewnie, że podczas sprzeczek w „swoim” ośrodku pomocy społecznej mógł wykrzyczeć z siebie to, co niejeden już wykrzyczał lub wykrzyczeć chciał, ale ugryzł się w język: „mam tego dość! To co?! Mam sobie strzelić w łeb? Czy was tutaj powystrzelać?!” Bez pieniędzy na adwokata, zazwyczaj bez znajomości prawa, bez jakiejkolwiek wiedzy, czym naprawdę psychiatria jest? Przeciętny Polak nie wystąpi przed kamerami, nie będzie mógł wnieść wniosku o odwołanie i ukaranie sędziego, po prostu bez rozgłosu zostanie przez biegłego w trakcie krótkich „oględzin” określony jako „chory psychicznie” (w niemal 100 proc. przypadków!) i bez możliwości obrony zostanie przez sąd, polegający na „opinii biegłego”, w trybie nakazu administracyjnego, a nie wyroku sądowego, skazany na przymusowe „leczenie”.

Przypomnijmy na marginesie, że każdemu przestępcy kryminalnemu będzie przed sądem przysługiwało prawo do obrony. Statystycznemu Polakowi, posądzonemu na bazie subiektywnej opinii psychiatry o „chorobę psychiczną”, takie prawo nie przysługuje obligatoryjnie! Po odwiezieniu do „kliniki”, w której będzie zaprzeczał, że jest „chory psychicznie!”, że „to jakaś pomyłka!”, że żąda wypuszczenia go do domu, do rodziny i najnormalniej w świecie zacznie się po prostu „wyrywać”… Zakończy się to jego obezwładnieniem, zapięciem „w pasy” i aplikacją chemicznego paralizatora neuronów (zazwyczaj Haloperidolu, uważanego za wyjątkowo trujący psychotrop).

Na skutek podania tak wysoce szkodliwych substancji psychiatrycznych, neuroplegików (nazywanych kłamliwie „neuroleptykami”), jego życie przerodzi się w piekło, może się dla niego skończyć śmiercią lub inwalidztwem, a na pewno będzie krótsze o średnio 30 lat, jeżeli owe substancje będą mu podawane długoterminowo! (Aderhold, 2007.) Funkcją tych substancji – nazywanych błędnie „lekami” – nie jest, jakby się wydawało, leczenie czegokolwiek, bowiem ich zadaniem jest paraliżowanie neuronów w mózgu na tyle, aby „nie zagrażał swoim niedostosowaniem” tzw. porządkowi społecznemu. Psychiatra to też nie „lekarz”, który bada pacjenta po to, by mu ulżyć. Nie! Funkcją psychiatry jest „chronić” przed owym „pacjentem” społeczeństwo, poprzez jego unieszkodliwienie, poprzez chemiczną kastrację mózgu!

Cała debata na temat tego, czy wobec Kaczyńskiego to wszystko jest legalne, czy nie, czy to komuna wróciła, czy nazizm trwa, czy cokolwiek innego, wprawia mnie nieco w osłupienie. Jakoś żaden z występujących przed kamerami przedstawicieli naszego narodu, konstytucjonalistów, politologów, socjologów, prawników, dziennikarzy, i innych specjalistów od wolności, demokracji, praw człowieka i tym podobnych… nikt nie mówi o najważniejszym: przymus „leczenia” psychiatrycznego jako taki jest nielegalny i powinien być natychmiast zniesiony! Zostało to wyraźnie potwierdzone przez Najwyższego Komisarza Praw Człowieka i pisemnie ogłoszone na Walnym Zgromadzeniu ONZ w 2009 roku! (A/HRC/10/48.) A dlaczego jest nielegalny i do czego doprowadza przymus psychiatryczny, mieliśmy już szczególną okazję przekonać się po II wojnie światowej.

To właśnie wtedy, po wypłynięciu na jaw systematycznego ludobójstwa w psychiatrii, zdecydowano o ustanowieniu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych. Uznano to za konieczne, aby chronić prawa człowieka prawami państwowymi po to, by nie zmuszać go do sięgania po ostatni środek, jaki pozostaje mu przeciwko tyranii i uciskowi – po rewoltę. Dziwnym zbiegiem okoliczności już wtedy zapomniano o zakazie przymusu psychiatrycznego, narzędzia, które umożliwiło taki rozwój tej „medycyny wyzutej z człowieczeństwa” – jak w tamtym czasie określono psychiatrię.

Dzisiaj już mało kto pamięta ujawniony fakt, że nawet po zakończeniu działań wojennych za murami szpitali psychiatrycznych mordowano dalej do roku 1949! Dlaczego w podręcznikach szkolnych nic na ten temat nie znajdziemy? Najwiarygodniejszym jest podejrzenie, iż po roku 1949 chronieni mieli być w ten sposób sprawcy i masowe morderstwa, dokonane przez tę grupę zawodową. Natomiast jak dalej rozwijała się ta rzekoma „nauka” psychiatria? Jakie kolejne, nowe, rzekomo „humanitarne” metody pojawiły się w zamian za „eutanazję” (śmierć z litości)? Szok insulinowy; elektroszok, który praktykuje się do dzisiaj pod zmienioną nazwą („terapia elektrokonwulsyjna”), lobotomia, czyli chirurgiczne uszkadzanie mózgu i – jako ostatnie „unowocześnienie” po tym, kiedy wychwalana lobotomia okazała się znowu mordercza – podawanie substancji chemicznych (neuroplegików), szkodliwie wpływających na zmiany świadomości i osobowości, jak również fizycznie wyniszczające ludzki organizm.

Mało tego, wiadomo dzisiaj, że zmiany mimiki, które powstają w trakcie przyjmowania tych substancji, powodują likwidację bardzo ważnego środka komunikacji międzyludzkiej, którym mimika jest, co uniemożliwia życie w harmonii ze środowiskiem. I wszystko to przy wciąż istniejącym nacisku psychiatrycznym, groźbie przymusu lub jego stosowaniu w przypadku odmowy: przymusowe osadzanie, przywiązywanie pasami, totalna kontrola w totalnej instytucji. Przymus wciąż pozostaje głównym, łączącym ogniwem wszystkich tych różnych „metod leczenia” i stosuje się go w celu uzyskania przyznania się „pacjenta” do tzw. choroby psychicznej…

W komentarzach pod informacjami o perypetiach sądowo-psychiatrycznych Kaczyńskiego natknąłem się gdzieś na dłuuugą listę polityków wszelakiej maści, których dyskutujący Czytelnicy zaproponowali jako kolejnych kandydatów do badań psychiatrycznych. Ja zaproponuję inną opcję, może to trochę zmieni kierunek myślenia wszystkich tych, którzy psychiatrię proponują komukolwiek: chodźmy wszyscy do psychiatrii i poprośmy o serię elektrowstrząsów… Może wreszcie ockniemy się i przypomnimy sobie, że już raz ukoronowaniem przymusu psychiatrycznego było masowe, systematyczne (czyli wspierane i chronione przez państwo) mordowanie ludzi, których określono „niewartymi życia”. Dzisiaj, jak zahipnotyzowani nie zauważamy już podobieństw do tamtego czasu, nie zauważamy kontynuacji jawnego bezprawia. Wciąż faszerowani kłamstwami, że w psychiatrii pozamykani są wyjątkowo niebezpieczni ludzie, dajemy się nabić w butelkę i nawet nie zaglądamy do statystyk. Bo gdybyśmy tam zajrzeli stałoby się jasne, że przestępstwa wśród schizofreników np. są popełniane w tak śladowych ilościach, że nawet takich statystyk się nie prowadzi.

Reasumując: pozwalając dzisiaj na dalsze istnienie przymusu psychiatrycznego pozwalamy jednocześnie na stosowanie tegoż również wobec nas wszystkich, całego społeczeństwa! Pozwalamy na pozbawianie nas prawa do wolności, do samostanowienia i do nietykalności cielesnej. Bo, jak by nie było, zawsze i wobec nas może pojawić się pomówienie, następnie decyzja sądu o skierowaniu na „badania”, potem na „obserwację”, a potem… No cóż… psychiatryczne substancje zadbają już o to, abyśmy wyglądali tak, jak zawsze wyobrażaliśmy sobie „chorego psychicznie”…

Pamiętaj, że orzeczenie tzw. „chwilowej niepozytalności” może uczynić cię politycznym więźniem psychiatrii sądowej na całe żyie, zniszczyć twoją karierę i reputację! A w istocie jest to wymysł faszystów i stalinistów, który w rzeczywistości nie ma miejsca. Rzekoma „Chwilowa niepoczytalność” to przykrywka do kompromitowania i bezterminowego więzienia osób niewygodnych dla państwa i jego prominentów, liderów mniejszości politycznych i wyznaniowych. Tymczasem dysydenci, anarhiści czy opozycjoniści są zwykle bardziej niż inni świadomi tego, co dzieje się w skorumpowanych państwach takich jak Polska. I walczą mocniej o swoje prawa, dlatego są tak brutalnie likwidowani przez okrutną i nieludzką psychiatrię sądową!

Państwo to w ogóle organizacja wyposażona w aparat przymusu i przemocy. Widać zbyt mało jeszcze specsłużb, sądów, organów ścigania, urzędów kontroli i terroryzowania społeczeństwa, itd. Permanentna inwigilacja i terror państwa nasilają się od 1989 roku w Polsce osiągając rozmiar jakiego nie było w PRL, z wyjątkiem czasów stalinowskich, do 1953 roku. Liberalizm, wolność i swobody są tylko dla wybranych są tylko dla wybranych. Z wypowiedzi niektórych polityków jasno widać, że najchętniej zastosowaliby przymus psychiatryczny dla przeciwników politycznych i ubezwłasnowolnili tych wyborców, którzy są im przeciwni. Gadki o niezależnych prokuratorach i sędziach to też bzdura, ostatnia sprawa Bondaryka aż nadto o tym świadczy. PO niczym nie różni się od PiS-u, bo jedni i drudzy chcą ścigać przestępców i aferzystów oraz rozliczać komunę, co niezbyt udolnie im wychodzi, natomiast ścigają tylko tych, którzy odkrywają ich afery, obnażają ich perfidię lub nieudolność. Bardziej obawiamy się tych, którzy mówią ciętym językiem, pokazują zapalczywość i kłótliwość, lecz tych pięknie mówiących i uśmiechających się, a po cichu uprawiających perfidne i wyrachowane gry, „światowców” ignorujemy, chociaż są bardziej szkodliwi i niebezpieczni. 40 lat pracy zawodowej nauczyło mnie nie obawiać się pieniaczy, narwańców i krzykaczy. Im ktoś piękniej mówił i uśmiechał się coraz bardziej, tym częściej szpiclował, donosił i plotkował. Prawdziwie kulturalnych ludzi i w dodatku uczciwych było jak na lekarstwo. I to się nie zmieniło. Zbrodnie polityczne z pomocą psychiatrii sądowej zaczęły się w XIX wieku i trwają po dziś dzień.

Powstrzymać Zbrodnie Psychiatrii Sądowej
Jak się dowiedzieliśmy w 2010 roku na agendzie Europejskiego Komitetu do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu (CPT), wpisane są m.in. ponowne „wizyty” w niemieckiej psychiatrii. Od 1-go stycznia 2009 roku, czyli po ratyfikowaniu przez Niemcy Konwencji Praw Człowieka Osób Niepełnosprawnych ONZ, wszystkie środki przymusu psychiatrycznego stały się w ten sposób przestępstwem, jeżeli stosowane są wbrew woli zainteresowanego. Na skutek podpisania Konwencji ONZ („Convention on the Rights of Persons wit Disabilities”), której art. 14. nakazuje: „niepełnosprawność nie może usprawiedliwiać w żadnym przypadku pozbawienia wolności”, niemiecka ustawa o ochronie zdrowia psychicznego (PsychKG) stała się nielegalnym prawem specjalnym i podlega zniesieniu(1). Dopuszcza ona bowiem przymusowe zatrzymanie na podstawie niepełnosprawności – domniemanej „choroby psychicznej”. Wspomniana Konwencja ONZ potwierdza jedynie to, co określone już było w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku, jak też w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka z 1953 roku: psychiatryczne środki przymusu, takie jak więzienie, „leczenie” pod przymusem i ubezwłasnowolnienie, są na całym świecie i we wszystkich przypadkach traktowane jako ciężkie łamanie praw człowieka – przede wszystkim pozbawianie wolności, okaleczenia ciała oraz naruszanie praw osobistych i godności ludzkiej.

Polska jak dotąd nie raczy jeszcze zająć się tematem likwidaji zbrodniczego systemu psychiatrii sądowej, który w Polsce jest na udoskonalonym przez nazistów, niemieckim z XIX wieku rodem, wzorowany! Czas pogonić rząd i Prezydenta, aby zbrodnie psychiatrii sądowej raz na zawsze zlikwidować!

Poza tym według definicji przyjętej w konwencji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych z dnia 10 grudnia 1984 w sprawie „zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania”, przymus „leczenia” psychiatrycznego podlega kryteriom tortur! Aresztantom więzień psychiatrycznych przysparza się wielkiego bólu fizycznego i cierpień psychicznych przede wszystkim poprzez przymusowe elektrowstrząsy (tzw. EKT) oraz przymusowe podawanie psychofarmaków w szkodliwie morderczyh, wysokich dawkach.

W psychiatrii zamkniętej ciągle celowo praktykowane jest „leczenie” przymusowe, z nakazem sądowym. Psychiatryczne zastraszanie i przymus mają na celu wymuszenie od „pacjenta” przyznania się do „choroby” i osiągnięcie w ten sposób tzw. „complience” („współpracy w procesie leczenia”).

Osoby, które nie wyrażają zgody na „leczenie” mają być doprowadzone do uległości i sprawiać wrażenie chętnych do „leczenia”. Tytułując ludzi „chorymi psychicznie” postępuje się na zasadzie dyskryminacji i oszczerstwa, a często brutalnego prześladowania za przekonania religijne czy polityczne, jak ma to miejsce zarówno w Niemczeh jak i w Polsce początku XXI wieku. Cierpienia te powodowane są na polecenie i za wyraźnym przyzwoleniem członków sfer publicznych, a tortury praktykowane przez psychiatrię nie są przypadkami pojedynczymi, ani sporadycznym nadużyciem władzy przez personel psychiatryczny. Są one morderczą regułą w każdym zakładzie zamkniętym, szczególnie sądowym, gdyż w Niemczech wciąż jeszcze egzystują przepisy przymusu, jak np. tzw. ustawa o ochronie zdrowia psychicznego (PsychKG), która – najpóźniej po ratyfikacji Konwencji Praw Człowieka Osób Niepełnosprawnych ONZ – powinna była zostać anulowana.(2) Leczenie pod przymusem w psychiatrii nie może być zalegalizowane tak samo, jak nie może być zalegalizowane łamanie woli człowieka poprzez gwałt nawet wtedy, gdyby niektórzy „eksperci” stwierdzili, że takie postępowanie byłoby „sprawdzone” przez sędziego i przez niego „kontrolowane”.(3) Tacy „eksperci praw człowieka” stawiają się ponad podstawowymi prawami, aby chronić psychiatryczne środki tortur. Gwałt pozostanie gwałtem nawet wtedy, gdyby został nakazany przez sędziego, przez niego sprawdzony i kontrolowany, przeprowadzony był przez lekarza i nawet wtedy, gdyby nazwano go „opieką medyczną”!

Skład osobowy Europejskiego Komitetu do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu jest w jednej siódmej obstawiony przez psychiatrów (6 osób z 42), a zatem jest on stronniczy.(4) Zamiast działać przeciwko ciągle stosowanym w psychiatrii torturom i przemocy i przeciwko ustawom o ochronie zdrowia psychicznego, które określone zostały przez Najwyższy Komisariat Praw Człowieka ONZ (UNHCHR) w październiku 2008 roku jako „intrinsically discriminatory” (istota dyskryminacji) i „bezprawne”(5), i właśnie na podstawie takiej argumentacji udzielić nagany wspomnianym państwom, członkom Rady Europy, CPT priorytetowo zajmuje się co najwyżej ustaleniami, czy „istnieją wskazania celowego torturowania pacjentów”(6). W przeciwieństwie do oświadczenia ONZ i jej Najwyższego Komisarza, CPT jest wręcz zdania, że „w każdym zakładzie psychiatrycznym od czasu do czasu może być potrzebne zastosowanie przymusowych środków przeciwko pacjentom podekscytowanym lub stosującym przemoc”, a przy okazji aprobuje również stosowanie „pasów obezwładniających, kaftanów bezpieczeństwa, etc.”(7)

Z powyższych powodów musimy takie pojedyncze kontrole, „odwiedziny” pojedynczych miejsc psychiatrycznych tortur (które przez CPT nazywane są jako „pewne miejsca więzienia”,(8) gdzie „w celu osiągnięcia optymalnego skutku”… „regularnie i bez zapowiedzi”… „powinny się” odbywać wizytacje, przy czym „urząd”… „powinien być uprawniony do rozmów w cztery oczy z osobami więzionymi”(9) nazwać po imieniu, czyli: środkami ukrywania tortur, które mają w nas podsycić iluzję, jakoby tortury psychiatryczne miały mieć jeszcze jakąkolwiek legitymację prawną, a orzecznictwo sądowe nadawać im legalności.

W specjalnej mierze dotyczy to państw Rady Europy, które podpisały Konwencję Praw Człowieka Osób Niepełnosprawnych i ratyfikowały ją. Do tej pory są to następujące państwa: Azerbejdżan (28.01.2009), Belgia (02.07.2009), Boźnia i Hercogowina (12.03.2010), Dania (24.07.2009), Niemcy (24.02.2009), Francja (18.02.2010), Włochy (15.05.2009), Chorwacja (15.08.2007), Łotwa (01.03.2010), Montenegro (02.11.2009), Austria (26.09.2008), Portugalia (23.10.2009), San Marino (22.02.2008), Szwecja (15.12.2008), Serbia (31.07.2009), Słowenia (24.04.2008), Hiszpania (03.12.2007), Czechy (28.09.2009) Turcja (28.09.2009), Ukraina (04.02.2010), Węgry (20.07.2007), Wielka Brytania i Irlandia Północna (07.08.2009).(10)

Faszystowsko-katolicka Polska jakoś nie raczyła jeszcze podpisać nawet tej Konwencji, co nie znaczy, że na zbrodnicze torturowanie i mordowanie ludzi neuroleptykami należy pozwalać. Potrzeba właśnie w słynącej z bezprawia i głupoty sądowniczej w Polsce ostro domagać się zaprzestania wszelkich zbrodni psychiatryzmu sądowego, tego reliktu faszyzmu i stalinizmu!

Poprzez takie „pojedyncze, niezapowiedziane kontrole”, które przeprowadza się w modusie ”powinien” i które połączone są z zaleceniami/radami dla psychiatrii w temacie „polepszenia technik kontroli”,(11) co służy już tylko jako udoskonalanie metod tortur, tak Konwencja Praw Człowieka, jak i oświadczenia Wysokiego Komisarza ONZ w tej sprawie, zostały przez CPT sprowadzone do roli karykatury. Działalność CPT szkodzi tym samym całej idei Deklaracji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych i komitet ten staje się przez to naszym przeciwnikiem politycznym. Nie potrzebujemy ani komitetów ukrywających tortury, ani ich odwiedzin; nie będziemy działali dla nich jako doradcy, aby nie partycypować w maskowaniu tortur stosowanych na politycznych więźniach psychiatrii i ponosić za to współodpowiedzialność. Gdyby jednak Europejski Komitet do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu był na początek gotowy działać i wystąpić przeciwko wciąż utrzymywanym, specjalnym ustawom „ochrony zdrowia psychicznego”, tak przez rząd niemiecki, jak i pozostałe rządy państw Rady Europy, które ratyfikowały Konwencję Praw Człowieka Osób Niepełnosprawnych ONZ, wtedy na pewno przybliżyłoby to możliwość podjęcia współpracy.

Rezolucję tą wysłano 17.04.2010 do wszystkich członków CPT. Była to wspólna rezolucja stowarzyszeń:

  • IAAPA – International Association Against Psychiatric Assault / Międzynarodowe Stowarzyszenie Przeciwko Przemocy Psychiatrycznej

Wzywamy Unię Europejską do wymuszenia na Polsce zakazania w tym sfaszyzowanym kraju wszelkich tortur i wszelkiego przymusu psychiatrycznego. Nie chcemy w Polsce psychiatrycznych Guantanamo!

Żądamy zlikwidowania oddziałów psychiatrii sądowej i ukarania wszystkich psychiatrów sądowych za ich okrutne i nieludzkie zbrodnie, zarówno te z czasów faszyzmu i stalinizmu jak i tych współczesnych!

Opracowanie:

Pozarządowy zespół d/s przeciwdziałania torturom i nieludzkiemu traktowaniu

(Michał K., Alicja K-F, Barbara M.)

(Wykorzystano materiały zamieszczone w Tygodniku „Polityka” oraz Rezolucję CPT z kwietnia 2010.)

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *