Reinkarnacja – wcielenia – anioły

Ważne egzystencjalne pytania towarzyszom ludziom różnych kultur od zarania istnienia ludzkości. Czy ludzie mogą wracać do życia jako nowi ludzie, w nowych ciałach, w innym życiu i innym czasie? Czy w każdej minucie lub godzinie pilnują nas niewidoczne duchy opiekuńcze, anioły lub inne byty, chociażby daimony? Pewien znajomy, noszący szkolny pseudonim „Flick”, znalazł przypadkiem dowód na potwierdzenie takich teorii w sprawach duchowych. Flick urodził się i wychował w małym miasteczku w stanie Minnesota w USA, a przez większość życia pracował jako funkcjonariusz bankowy czyli kasjer w okienku banku. Na emeryturze potwornie się nudził i wziął udział w kursie hipnoterapii, po którym otworzył małą, niepełnoetatową praktykę jako hipnoterapeuta. Pomaga on ludziom przede wszystkim rzucić palenie, schudnąć, lub też pokonywać różne fobie i obsesje. Pewnego dnia przyszła do niego bardzo gruba kobieta i poprosiła go, aby ją zahipnotyzował, ponieważ potrzebowała pomocy, bo chciała schudnąć. Flick powiedział mi: „Ona doskonale poddała się hipnozie, szybko weszła w trans hipnotyczny, a po przeprowadzeniu z nią kilku umysłowych ćwiczeń relaksacyjnych, poprosiłem ją aby powróciła pamięcią do rzeczy – szczególnie wydarzeń – w jej życiu, które popychały ją do obżarstwa”. Flick wyjaśnił, że czasami traumatyczne przeżycia z dzieciństwa potrafią „utknąć” w podświadomości, w tak zwanym niższym Ja. I choć o nich zapominamy, one nadal wywierają wpływ na nasze dorosłe życie, wywołując czasami negatywne zachowania, takie jak obżarstwo, lęk przed wodą, dużymi wysokościami, zwierzętami, obsesje i inne zaburzenia. „Po zbadaniu tejże kobiety byłem pewien, że przejadanie się miało u niej swoją podstawę gdzieś w dzieciństwie”, powiedział Flick. „Poprosiłem ją więc o to, aby wróciła do tego wydarzenia i odnalazłem punkt w którym jej pragnienie obżarstwa miało swój początek”. Po kilku minutach Flick zauważył zmianę w zachowaniu kobiety, jej głos brzmiał odmiennie, a język jej ciała stał się dziwny i wymuszony. „Zapytałem, o co chodzi. Powiedziała mi, że była w lesie i świętowała z grupą Indian. Nie byłem pewien, co to miało znaczyć, więc poprosiłem, aby opowiedziała mi coś więcej”. Kobieta odpowiedziała Flickowi, że działo się to w roku 1670 w jej dawnym wcieleniu, a wielu dzisiejszych Amerykanów tod awni Indianie.

Owa pacjentka pragnąca schudnąć, kobieta należała do plemienia rdzennych Indian północnoamerykańskich i mieszkała gdzieś w okolicy Rocky Mountains w stanie Montana lub Kolorado. Gdy doskonale się bawiła podczas przyjęcia, jak mówiła, podszedł do niej inny członek plemienia i skarcił ją za zaniedbywanie ciężko chorej i bliskiej śmierci, pozostawionej w domu matki. Później została wygnana z plemienia za swoje lekceważące zachowanie i musiała zaspokajać swoje potrzeby sama pośród dziczy. Wyprowadzono ją bardzo wysoko w góry i pozostawiono z samym tylko ubraniem. Kobieta powiedziała, że wędrowała po pustkowiu wiele dni, aż w końcu umarła powolną, okropną śmiercią głodową. „Gdy wybudziłem ją z transu, oboje byliśmy zaskoczeni historią, którą opowiedziała, będąc zahipnotyzowana. Osobiście ja i moi pacjenci zwykle nie wierzymy w reinkarnację”, powiedział Flick. Jakkolwiek by jednak nie było, Flick przyznał, że problemy kobiety z przejadaniem się szybko znikły, a ona sama nie czuła już patologicznej potrzeby zjedzenia więcej, niż potrzebuje. „Domyślam się, że ona doświadczyła głodu w jakimś punkcie – może w innym życiu, a może tylko w wyobraźni – i był to silny motywator do przejadania się i utrzymywania skrajnej nadwagi. W końcu nauczyła się, że głód w jej obecnym wcieleniu nie stanowi problemu, ale większym problemem była jej nadwaga”. Flick powiedział, że miał też kilku innych pacjentów, którzy mieli spontaniczne wspomnienia z poprzednich wcieleń i że niektórzy ludzie stają się nawet „kanałami” dla innych istot, w tym dla bytów podających się za aniołów i starożytnych nauczycieli duchowych. Pewnego razu Flick doznał szoku, gdy drobna, siedemdziesięciosześcioletnia kobieta, zahipnotyzowana nagle zaczęła mówić grubym, nisko brzmiącym, męskim głosem.

Flick opowiadał dalej: „Inna kobieta kazała się zahipnotyzować, bo chciała pokonać straszny ból po przedwczesnej śmierci jej córki w wypadku samochodowym. Gdy była w transie, poleciłem jej znaleźć w sobie zmysłowe lub duchowe źródło siły, która pomogłaby jej stawić czoła temu olbrzymiemu smutkowi”. Nagle, krzepkim głosem, mała starsza pani powiedziała: „Przyjacielu, dziękuję Ci za Twoją kochającą pomoc. Bądź pewien, że pomogę jej przejść przez jej ból. Miłość ją uzdrowi, albowiem uświadomi sobie, że nie istnieje żadna śmierć, że jest tylko transformacja”. Flick dodał: „Prawie spadłem z krzesła! Ta mała starsza pani mówiła takim głosem, jak sierżant Marines! Nie wyobrażasz sobie, jak dziwnym było dla mnie usłyszeć ten gruby głos z ust tej małej pani. Zapytałem: 'Z kim mam przyjemność rozmawiać?’ Głos odpowiedział: 'Tor-Al’. 'Kim lub czym jesteś, Tor-Al?’” Flick był zdumiony. Głos odpowiedział: 'Jestem mędrcem… jestem przeznaczony tej delikatnej istocie’. „Co znaczy 'przeznaczony’?” 'Jestem jej towarzyszem życia. Ona mnie zna, ale nie bezpośrednio. Jestem zawsze przy niej’. 'Jak Anioł Stróż?’, zapytał Flick. 'Tronów’, powiedział głos. Nie wiadomo, co głos rozumiał przez „trony”, przeszedł jednak do meritum (Trony to anielska hierarchia, najwyższa). „Wydaje mi się, że ta kobieta potrzebuje dużo pomocy właśnie teraz… jest strasznie zasmucona”. Głos odpowiedział: 'Tak, ale to co nie jest teraz oczywiste, będzie znane w szerszym kontekście jej istnienia. Śmierć jej córki służy jakiemuś celowi, tak jak smutek służy celowi większej miłości… to nie jest niemożliwe’.

Konwersując tak przez następne kilka minut z tajemniczym głosem, który nazwał sam siebie Tor-Al, Flick wyciągnął kobietę z transu i polecił jej zapamiętać wydarzenie z Tor-Al’em. Po przebudzeniu kobieta lekko zapłakała i powiedziała, że miała uczucie, jak gdyby ktoś podniósł jej ciężar smutku, jakby ktoś „podniósł jego drugi koniec, aby pomóc mi go nieść”. Jak mówił Flick: „Poczuła się lżej, a także zrozumiała, że śmierć jej córki służyła wyższemu celowi, i że w końcu po swojej własnej śmierci może się uradować większym celem… przynajmniej taka jest droga, którą ona czuła”. Pomimo to, Flick jeszcze raz zarzekł się, że jest „niewierzący” zarówno w reinkarnację, jak i w aniołów stróżów. „Przypuszczam, że mogą one istnieć, wiem jednak, że ludzki umysł jest ogromny i nadal szeroko źle zrozumiany oraz prawdopodobnie zdolny do czynienia wszelkiego rodzaju cudów, jak przygarnianie chronionych wspomnień z przeszłego życia, albo pofragmentowanych niezależnych osobowości, które mogą istnieć jako normalne istoty w kontekście czyjegoś normalnego umysłu”, mówi Flick. Była jednak jedna kwestia, która Flicka dwa razy zastanawiała. Po sesji ze starszą panią, zainteresował się określeniem Tor-Al’a „trony”. Pojechał do biblioteki i sprawdził masę książek pod kątem wiedzy o aniołach. Był zaskoczony, odkrywszy, że według starożytnej dziedziny wiedzy, zwanej angeologią, anioły przychodzą niejako z jednego z dziewięciu zgrupowań hierarchicznych. Są to: serafini, cherubimi, trony, dominacje, cnoty, władze, księstwa, archaniołowie i anieli.

Prawdziwa natura reinkarnacji

Wiara w to, że ludzie umierają i odradzają się w nowych ciałach, czasami bez przerwy przez tysiąclecia, występuje w wielu religiach. Hindusi, buddyści, animiści, pitagorejczycy, jogini i wiele innych grup wyznaniowych jak i duchowych, akceptują tą doktrynę w takiej czy innej postaci, podobnie zresztą jak starożytni, między innymi Celtowie. Istnieją dowody, że reinkarnacja była niegdyś ważnym elementem judaizmu, i była akceptowana przez wczesnochrześcijańskie wspólnoty. Obecnie reinkarnacja często jest uznawana za element okultyzmu czy ezoteryzmu, chociaż należy do duchowości i mistyki. Także wielu ludzi należących do grup wyznaniowych aktywnie wypierających się reinkarnacji – jak chociażby kościół rzymsko-katolicki i większość kościoła protestanckiego czy luterskiego – prywatnie wierzy w reinkarnację. Bardzo wygodnym jest twierdzenie, że nie odchodzimy po śmierci w „nicość” lub nie stajemy przed okrutnym niekiedy sądem typu „wygrasz lub przegrasz”, w którym nie uznają apelacji.

Jakie są jednak aktualne na XX czy XXI wiek racjonalne dowody na istnienie reinkarnacji? Pomijając to, że wierzyło w nią wielu naszych przodków, co zasługuje na respekt dla kultury słowiańskiej, mamy niewyjaśnione wspomnienia, uczucia, nawyki, pozornie niemożliwe zbieżności, dziwne sny, a nawet zagadkowe fakty historyczne, które utwierdzają nas w tym, że „kiedyś tu już byliśmy”. Mamy deja vú, czyli uczucie, że „kiedyś już tu byliśmy”, ale od ponad 150 lat mamy oficjalnie hipnozę jako metodę sądowej weryfikacji, przynajmniej w krajach anglosaskich. Dziś wielu hipnoterapeutów „regresuje” ludzi do „poprzednich wcieleń”. Nie tylko dla zabawy – hipnoza regresywna przynosi niewątpliwie pomocne efekty w przypadku fobii czy obsesji i innych problemów, jakie mają ludzie żyjący obecnie – problemów, które według nich powstały w ich poprzednich wcieleniach. Oczywiście, w przyrodzie wszystko umiera i rodzi się na nowo. Było jednak kilka kwestii, które nurtowały ludzkość zawsze, odkąd wielu jest paranormalnymi badaczami, głównie dlatego, ponieważ na jednej z pierwszych lekcji życia nauczyli się o rzeczach, które wydawały się nigdy nie istnieć. Zawsze jednak trzeba się nad nimi głębiej zastanowić.

Skoro reinkarnacja naprawdę istnieje, to dlaczego jest tyle „starych duchów”? Po drugie, jaka część pamięci dziedzicznej bierze udział w doświadczeniu reinkarnacji? I wreszcie, co miałyby do powiedzenia na temat reinkarnacji mechanizmy kwantowe, gałąź fizyki, na której opierają się liczne teorie i metody badawcze? Zdaniem badacyz na pierwsze pytanie można odpowiedzieć pozostałymi dwoma. Kilku badaczy, którzy poszukiwali korelacji pamięci z poprzedniego wcielenia z genealogią, odkrywało czasami, że ludzie dzielili wspomnienia, które najprawdopodobniej należały do ich przodków. To, oczywiście, może obejmować jedynie wspomnienia sięgające momentu narodzin jako dziecka osoby, która w omawianym wcieleniu umarła, nie wyjaśnia to wspomnień z momentu umierania. Dotyczy to zapewne mechanizmów kwantowych, którym możemy się przyjrzeć w poszukiwaniu wyjaśnienia dla reinkarnacji, łączącej ze sobą wszystkie niewyjaśnione sytuacje. Einstein i jego następcy zasadniczo udowadniali, że czas jest względny, istnieje tylko w relacji do obserwatora, ale to czas na planie materialnym, wedle teozofii najniższym. Teoria struny i mechanizmy kwantowe wiodą nas do punktu, w którym nie możemy powiedzieć, że przeszłość i przyszłość kiedykolwiek istniały w jakiejkolwiek obiektywnej postaci albo ta teoria nie pozwala tego stwierdzić i wymagałaby naukowego rozszerzenia. Wschodnie koncepcje czasu, uważają bieg czasu za kołowy, cykliczny, zatem tylko na krótkich odcinkach może być przybliżany liniowo. Stare duchy pochodzą ze starych cykli czasu, przeszly już wiele cykli ewolucji świadomości i są na wyższych spiralach rozwoju. Anioły i inne jasne duchy to takie najwyższe spirale ewolucji we Wszechświecie.

Opracowanie: Antoni Cichoński, Bielsko-Biała, psychotronik, 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *