RYBNIK – Zbrodnie szpitala psychiatrycznego

Co się dzieje w rybnickim psychiatryku 

W rybnickim oddziale Sądu Okręgowego toczy się proces, jaki wytoczył jeden z byłych pacjentów Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku – Bogusław Pala, mieszkaniec Pogwizdowa. Były ‘pacjent’ twierdzi, iż w trakcie jego dwutygodniowej, przymusowej hospitalizacji pracownicy szpitala podawali mu leki bez jego zgody, faszerowali go środkami psychotropowymi i dodatkowo udzielali nieodpowiednim osobom informacji o jego pobycie w szpitalu. – Pozwałem szpital za to, iż naruszył moje dobra osobiste. Nie może być tak, że ktoś próbuje na siłę zrobić ze mnie wariata i jest bezkarny. Domagam się 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia od placówki – mówi pan Bogusław. 

Psychuszka w Rybniku morrduje pacjentów

Część zarzutów byłego pacjenta potwierdził rzecznik praw pacjenta, który funkcjonuje w szpitalu. Rzecznik potwierdził między innymi, iż w zapiskach pielęgniarzy znajdują się informacje o podaniu Pali leków w porze wieczornej, podczas gdy w Karcie Zleceń Lekarskich nie ma wpisanych żadnych nazw leków, które pacjentowi lekarz polecił podać. Pod koniec 2011 roku roku w szpitalu odbyła się kontrola warszawskiego Biura Rzecznika Praw Pacjenta.

Kontrolerzy dopatrzyli się szeregu nieprawidłowości i przypadków łamania praw pacjenta. – Pacjenci są tam karani zbiorowo np. za złamanie zakazu palenia. A w przypadku próby wyegzekwowania od pacjentów oczekiwanych zachowań personel stosuje metodę zastraszania – czytamy w protokole pokontrolnym. Zdaniem kontrolerów pacjenci mają też ograniczony kontakt z lekarzami. W jednym z punktów pracownicy biura rzecznika zwrócili uwagę także na to, iż podczas jednego z posiłków pacjenci nie mieli stołowej zastawy (talerzy ani sztućców), a parówki jedli prosto z kotła. 

Natomiast 27 grudnia 2012 roku zmarł 28-letni pacjent rybnickiego szpitala. Do jego śmierci doszło wskutek gwałtownego uduszenia się.  


Pacjent się powiesił – prokurator w szpitalym psychiatrycznym w Rybniku

Na terenie rybnickiego Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych jeden z pacjentów, 28-letni mężczyzna popełnił samobójstwo. Prokurator: Postępowanie trwa, aktualnie przesłuchujemy świadków. Do zdarzenia doszło 27 grudnia 2012 roku, ale dotąd nikt głośno o tym nie mówił. Gdzie w tym czasie byli lekarze i pielęgniarki? Na to pytanie odpowiedzi szuka teraz Prokuratura Rejonowa w Rybniku.

– Sprawdzamy, czy w czasie pobytu w szpitalu pacjent miał odpowiednią opiekę – mówi asesor Aleksandra Mrozek z Prokuratury Rejonowej w Rybniku. – Mamy już wyniki sekcji zwłok 28-latka i wiemy, że do jego śmierci doszło wskutek gwałtownego uduszenia się. Nie stwierdzono udziału osób trzecich. Postępowanie trwa, aktualnie przesłuchujemy świadków – dodaje. 

O wyniki prokuratorskiego dochodzenia spokojna jest dyrekcja lecznicy. Jej zdaniem, w tej sprawie o żadnych nieprawidłowościach nie ma mowy. – Pacjent miał odpowiednią opiekę. Niestety w schorzeniach psychiatrycznych jest tak, że jeśli pacjent zdecyduje, że chce zakończyć swoje życie, to niewiele jest sposobów na to, by mu to działanie uniemożliwić – podkreśla Marek Ksol, zastępca dyrektora ds. lecznictwa. Warto pamiętać, że samobójstwo jest często skutkiem ubocznym stosowania leków psychotropowych w nadmiernej ilości… 

Samobójstwo jednego z pacjentów to jednak tylko jeden z problemów, z którymi boryka się ten psychiatryk. W rybnickim oddziale Sądu Okręgowego toczy się proces, jaki jeden z byłych pacjentów – Bogusław Pala, mieszkaniec Pogwizdowa, wytoczył Szpitalowi Psychiatrycznemu w Rybniku. Były pacjent twierdzi, iż w trakcie jego dwutygodniowej, przymusowej hospitalizacji pracownicy szpitala podawali mu leki bez jego zgody, faszerowali go środkami psychotropowymi i dodatkowo udzielali nieodpowiednim osobom informacji o jego pobycie w szpitalu. – Pozwałem szpital za to, iż naruszył moje dobra osobiste. Nie może być tak, że ktoś próbuje na siłę zrobić ze mnie wariata i jest bezkarny. Domagam się 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia od placówki – mówi nam pan Bogusław Pala. 

Część zarzutów byłego pacjenta potwierdził rzecznik praw pacjenta, który funkcjonuje w szpitalu. Rzecznik potwierdził między innymi, iż w zapiskach pielęgniarzy znajdują się informacje o podaniu Pali leków w porze wieczornej, podczas gdy w Karcie Zleceń Lekarskich nie ma wpisanych żadnych nazw leków, które pacjentowi lekarz polecił podać. Dyrekcja szpitala w korespondencji do rzecznika praw pacjenta, który interweniował w tej sprawie, wyjaśniała, że w zapiskach pielęgniarskich doszło do zwykłej pomyłki we wpisie, bo w rzeczywistości żadnych leków pacjentowi nie podawano. – Problem jednak w tym, iż owa pomyłka została popełniona aż cztery razy i to przez czterech różnych pielęgniarzy i pielęgniarki – mówi Pala. Wiemy z innych doniesień, że właśnie takimi zbójeckimi metodami terroryzuje się osoby niewygodne, które bezprawnie internowane są w psychiatryczych Psychuszkach III RP. Najwięcej takich zbrodni popełnianych jest na oddziałach tzw. sądowych. 

– Komentowanie tej sprawy jest trudne, bo musiałbym wchodzić w szczegóły dotyczące zdrowia psychicznego tego pana. Jako lekarz nie powinienem tego robić. Powiem tylko, że jako szpital jesteśmy spokojni o przebieg postępowania przed sądem i przekonani, że wyrok będzie pozytywny dla lecznicy – mówi dyrektor Ksol. Sprawa pacjenta, który pozwał lecznicę, to zresztą zaledwie część problemów, które trapią rybnicką placówkę. Pod koniec 2011 roku odbyła się tam kontrola warszawskiego Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Kontrolerzy dopatrzyli się szeregu nieprawidłowości i przypadków łamania praw pacjenta. 

– Pacjenci są tam karani zbiorowo np. za złamanie zakazu palenia. A w przypadku próby wyegzekwowania od pacjentów oczekiwanych zachowań personel stosuje metodę zastraszania – czytamy w protokole pokontrolnym. Zdaniem kontrolerów pacjenci mają też ograniczony kontakt z lekarzami. W jednym z punktów pracownicy biura rzecznika zwrócili uwagę także na to, iż podczas jednego z posiłków pacjenci nie mieli stołowej zastawy (talerzy ani sztućców), a parówki jedli prosto z brudnego kotła. – Mam nadzieję na pełne wdrożenie zaleceń pokontrolnych oraz otwartą współpracę z dyrektorem szpitala – podkreśla Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta w Warszawie. 

Wyniki kontroli spotkały się z ostrą reakcją dyrekcji i pracowników szpitala. – Nie zgadzamy się z zarzutami, a w szpitalu nic złego się nie dzieje. W oczy rzucają się absurdalne zarzuty, jak np. ten o parówkach, ale pisząc nam, że ograniczamy pacjentom spacery, nikt nie zwraca uwagi na to, iż ci pacjenci są niejednokrotnie skierowani do nas na przymusowe leczenie i nie zawsze oddział mogą opuszczać – mówi Marek Ksol. Dyrektor zapomniał, że w szczególności pacjenci sądowi mają prawo, tak jak więźniowie, do przynajmniej jednej godziny spaceru dziennie, a w Unii Europejskiej do przynajmniej 2 godzin spaceru dziennie.

Bandytyzm psychiatrów sądowych i ich dyrektorskich popleczników w rozmaitych szpitalach psychiatrycznych nie zna umiaru w zbójcekim łamaniu praw człowieka, pacjenta i więźnia, zwykle w tym wypadku bezpodstawnie internowanego, gdyż w Polsce sądy nie zajmują się udowadnianiem winy pacjentom z zaburzeniami psychicznymi zakładając z góry, że jak są oskarżeni to na pewno są winni skoro są oskarżani. 

Na miejscu pojawili się także pracownicy Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. – Nie zamietliśmy sprawy pod dywan. Opracowujemy protokół z naszej kontroli – mówi Magdalena Kociołek z biura prasowego UM w Katowicach. 


Sądowe zsyłki do Psychuszek jak za Stalina i Hitlera 

Mamy też informacje o przetrzymywaniu pacjentów ze Szczecina, którzy zesłani są do Rybnika karnie za to, że w Szczecinie rodzina nie zgadza się na ich bezpodstawną sądową hospitalizację i walczy o ich uwolnienie z bezterminowego zbójeckiego internowania w zakładzie psychiatrycznym. Problem takich pacjentów leży w tym, że sądy zamykają ludzi za rzekomą chorobę psychiczną a nie za popełnione czyny, w właściwie za to, że emocjonalnie nie zgadzają się z absurdalnymi i krzywdzącymi zarzutami oraz niesprawiedliwymi wyrokami.

W Polsce, jak za Hitlera i Stalina, każdy kto nie zgadza się z wyrokiem sądu traktowany jest jako wariat i kierowany na badania sądowo-psychiatryczne, a sędziom zależy, żeby ofiary ich błędów i łapówkarskich zbrodni uznane były za wariatów i trzymane praktycznie dożywotnio w zakładach psychiatrycznych celem wyniszczenia mózgu, bo taki jest skutek podawania siłą psychotropów ludziom zdrowym, ale wkurwionym na zbrodnie sądowych matołków. Karą dla rodziny, która walczy o uwolnienie niesłusznie przetrzymywanego na internacji psychiatrycznej krewnego, jest utrudnianie odwiedzin i zsyłanie pacjenta ze Szczecina do Rybnika na Śląsk, żeby odwiedziny miał rzadziej. Taka jest zbójecka norma sądowej psychiatrii rodem z hilerowskich Niemiec i stalinowskiego ZSRR pełnego Psychuszek czyli Wykańczalni. 

“Psychiatria hitlerowska”, “psychiatria stalinowska”, “psychiatria katolicka” to terminy znane już na tym portalu oraz w przestrzeni publicznej. Jakiś czas temu używałem ich, wzorując się na dawnej literaturze antypsychiatrycznej dotyczącej problemu wykorzystywania psychiatrii i lekarzy psychiatrów do unicestwiania przeciwników politycznych w systemach faszystowskich i ludzi walczących o wolność swoich narodów. Faszym i nazizm oraz stalinizm upadły, ludzie pozostali. Pozostali także w sferach władzy ludzie nawykli do posługiwania się psychiatrią jako narzędziem walki politycznej i jako narzędziem służącym do osiągania korzyści osobistych na drodze przestępstwa. Średni czas życia osób biorących leki psychotropowe w warunkach przymusu leczenia na oddziale sądowym to 15 lat. Psychiatria sądowa to utajone mordowanie osób niewygodnych dla systemu politycznego, mafii, osób dobrze postawionych biznesowo i biskupów religii katolickiej w Polsce, zbójów takich jak Józef Glemp czy Karol Wojtyła. 

Pozostał także, nienaruszony przez nowy ustrój państwa, cały nazistowski aparat, dający możliwości korzystania z usług “psychiatrii niemieckiej”, jak chociażby w Branicach, Rybniku, Krakowie, Lublińcu, Warszawie czy Świeciu. Jest to przede wszystkim system prawny, umożliwiający nadużycia i bezkarne stosowanie przemocy psychiatrycznej przez zorganizowane politycznie różne układy mafijne i przestępcze. System prawny i układy, trzeba to dodać, są ochraniane przez Akcję Wyborczą Solidarność tak samo jak przez PO, PiS, PSL czy Sojusz Lewicy Demokratycznej i ich polityczne satelity. Jest to sądownictwo, w którym wciąż pracują ludzie wykorzystujący przestępcze metody “psychiatrii stalinowskiej” dla dobra partii, jej funkcjonariuszy, no i oczywiście dla swoich korzyści. Są to dyspozycyjni prokuratorzy i współpracująca z nimi grupa adwokatów, na ogół z dawnej agentury komunistycznej. Są to wreszcie zaufani lekarze psychiatrzy, w tym nawet biegli psychiatrzy sądowi, gotowi popełniać kryminalne przestępstwa psychiatryczne dla dobra związanych z nimi polityków i dla własnych korzyści. 

Zaobserwować można trzy grupy przestępstw (i nawet zbrodni sądowniczych) związanych z niewłaściwym wykorzystywaniem prawa procesowego i prawa dotyczącego lecznictwa psychiatrycznego. Pierwsza to przestępstwa związane z różnymi formami ubezwłasnowolnienia osób niewygodnych dla ludzi władzy i organizacji przestępczych. Tu zawsze są osoby bezpośrednio pokrzywdzone niewłaściwym stosowaniem prawa przez sędziów i prokuratorów oraz przez działających w porozumieniu z nimi psychiatrów sądowych. To w tej grupie zdarzeń dochodzi nawet do zbrodni psychiatrycznych, niszczących psychikę i życie ludzi. Druga grupa przestępstw związanych z psychiatrią ma charakter ochrony wszelkiego rodzaju sprawców przestępstw przed odpowiedzialnością karną. Trzecia grupa wszelkiej maści ekscentrycy i dysydenci religijni zamykani w psychuszkach z powodu głoszenia ideologii antykatolickiej, w tym kilka tysięcy ofiar gwałconych w dzieciństwie przez katolickich księży, biskupów i zakonnice, którym psychiatria katolicka na zlecenie koscioła katolickiego ma za zadanie wymazać wspomnienia z dzieciństwa i szczerość wyznawania, że “ksiądz gwałcił mnie chujem”… 

Problematyką wykorzystywania i nadużywania przemocy prawno – psychiatrycznej jako zjawiskiem przestępczym zajmuje się też w ramach swojej działalności poselskiej poseł na Sejm RP Zbigniew Nowak, wybrany do Sejmu z województwa świętokrzyskiego. Przed kilku laty poseł Zbigniew Nowak, wówczas przedsiębiorca, który inwestował na terenie województwa świętokrzyskiego, sam stał się ofiarą takiego przestępstwa ze strony osób, reprezentujących państwowe struktury wymiaru sprawiedliwości. Poseł Nowak wielokrotnie pisał już o tym i o innych aspektach przestępstw psychiatrycznych na tym forum. Dlatego liczę na obecność pana posła Nowaka także w tym wątku i na dalsze informacje o jego pracy poselskiej w zakresie przywracania praworządności. 

Psychiatryczna obława na rzeczników praw pacjenta w psychiatrykach

Psychiatrom sądowym nie podoba się kontrola rzeczników praw pacjenta w szpitalach psychiatrycznych! Jak podaje portal dla lekarzy: Narasta konflikt między psychiatrami a rzecznikami praw pacjenta. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz wystosował do Rzecznika Praw Pacjenta Krystyny Kozłowskiej prośbę o ustosunkowanie się co do trudności jakie zgłaszają psychiatrzy przy współpracy z rzecznikami praw pacjenta szpitali psychiatrycznych. Jak czytamy w artykule: 

“Jak wskazał w piśmie Prezes NRL: „Samorząd zawodowy lekarzy w pełni rozumie, że osoba korzystająca ze świadczeń zdrowotnych udzielanych przez szpital psychiatryczny ma prawo do pomocy w ochronie swoich praw, a rola jaką w tym zakresie ma do odegrania rzecznik praw pacjenta szpitala psychiatrycznego jest nie do przecenienia. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że podstawowe zadania w zakresie procesu leczniczego osób z zaburzeniami psychicznymi spoczywają na lekarzu i to lekarz odpowiada za prawidłowość leczenia. Wobec tego nie sposób zaakceptować działań rzecznika praw pacjenta, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają prawidłowe leczenie.” 

“Rola jaką ustawa powierzyła rzecznikowi praw pacjenta szpitala psychiatrycznego wcale nie oznacza, że rzecznik ma działać w opozycji do lekarzy psychiatrów, podważać ich kompetencje nakłaniając pacjenta i jego rodzinę do składania skarg na lekarzy leczących na podstawie wyłącznie własnej (nielekarskiej) oceny stanu klinicznego pacjenta.”

Apelujemy do Rzecznika Praw Pacjenta Krystyny Kozłowskiej. Szanowni Państwo nie słyszymy o ofiarach postępowania rzeczników praw pacjenta, tylko o ofiarach samych psychiatrów, którzy stoją poza prawem i kontrolą! Rzekoma szkodliwość rzeczników w tym zakresie, pełnionych obowiązków jest brednią, a zarzuty skutkiem tego, że jesteście niewygodni. Apelujemy ponieważ nadużycia w psychiatrii mają charakter utajony. Tylko wzmożona kontrola i ingerencja w patologiczny system psychiatrii polskiej ma szczególnie po wydarzeniach w Starogardzie Gdańskim, Branicach, Świeciu, Krakowie, Warszawie czy Krychnowicach jakikolwiek sens i może przyczynić się do walki z patologią jaka kryje się za murami psychiatryków w Polsce. Patologia objęła nie tylko sam system, ale również jest wyrazem psychiatrycznego monopolu na sztuczny wytwór chorób i zaburzeń psychiatrycznych, który już dziś stał się pretekstem do swobodnej i niczym nie skrępowanej interpretacji co jest, a co nie jest zaburzeniem czy chorobą. Co za tym idzie w pełni bezpodstawnej możliwości do zatrzymywania praktycznie każdego na podstawie np. pomówień w zakładach psychiatrycznych wbrew woli i pod przymusem, możliwość taką daje tak zwany tryb nagły ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. 

Tu konieczna jest wzmożona i szczegółowa kontrola przez rzeczników praw pacjentów, którzy muszą stać na straży praw osób, którym to prawo, często na bazie psychiatrycznego widzimisię, zostaje odbierane. Liczba osób zdrowych przetrzymywanych wbrew własnej woli w zamkniętych zakładach psychiatrycznych wzrosła w latach ubiegłych dramatycznie. Wyrażamy stanowczy sprzeciw psychiatrycznej samowolce która nosząc status “autorytetu medycznego” stanowi tylko zasłonę pod którą uwidacznia się bezprawie, nadużycia oraz głęboka patologia i dramaty ludzkie! Nie pozwólmy żeby cenna praca w obronie praw pacjentów, a w szczególności pracy rzeczników, którzy mieli odwagę przeciwstawiać się psychiatrom w ich błędach, poszła na marne. Nie ma tu znaczenia powoływanie się na autorytety czy profesury, czasami wystarczy być człowiekiem, przy czym do zaakceptowania woli pacjenta, co do zamknięcia czy leczenia ( jego rzeczywistego dobra), nie trzeba wiedzy psychiatrycznej. Dlatego nie dajmy się zwieść psychiatrycznej propagandzie i manipulacji o katolicko-faszystowskim i stalinowskim obliczu czy raczej vmordzie. Ludzie ci są wykształceni w socjotechnikach, manipulacji społecznej, świetnie umieją wmawiać ludziom zdrowym nieistniejące choroby, a także torturować i zatruwać toksycznymi dawkami psychotropów, które i tak mają niewielkie możliwości lecznicze. Jak pokazuje praktyka dobrze im to wychodzi, oni chronią tylko własne cele i interesy. Samowola psychiatrów jest nie tylko niebezpieczna, ale jest już dziś poważnym pogwałceniem praw człowieka w Polsce. 

O zbrodniach psychiatrów ze szpitala psychiatrycznego w Rybniku piszemy już od 2000 roku, kiedy to Antypedofilskie Bractwo Himawanti monitorowało zbrodnie na ofiarach molestowanych przez katolickich księży dzieciojebców w tym skompromitowanym wielokrotnie szpitalu. 

O zbrodniach psychiatrii sądowej poczytaj także: 

http://anty-psychiatria.blogspot.com/ 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *