Wytyczne Dotyczące Życia Duchowego – Swami Veda Bharati

Wskazówki Dotyczące Życia Duchowego – Swami Veda Bharati (1933-2015)

Mam kilka duchowych rad dla tej grupy praktykujących. Czy chcesz, abym je przekazał? Udzielę rad tylko wtedy, gdy będzie wystarczająco dużo osób, aby się do nich zastosować – lub nawet jeśli znajdzie się jedna osoba, która będzie ich przestrzegać do końca. W każdej dyscyplinie istnieją małe praktyki, które pomagają ocenić głębokość innych praktyk. Podam wam kilka z tych bardzo prostych rzeczy.

I. Po Pierwsze: poświęć pół dnia dla całkowitej ciszy co tydzień. Całkowita cisza oznacza również ciszę umysłu. Pół dnia ciszy w tygodniu.

II. Po Drugie: celowe pomijanie posiłku raz w tygodniu — nie dla kobiet w ciąży. Celowe pomijanie, nie dlatego, że jesteś zbyt zajęty, ale robisz to zgodnie z wcześniej zaplanowanym planem. Każda z tych rzeczy jest wykonywana z góry, zaplanowana, a nie z powodu zewnętrznych okoliczności. Kiedy robisz to z powodu zewnętrznych okoliczności, jest to jak przekazanie darowizny na rzecz Centrum Medytacji, aby uzyskać odliczenie podatkowe – co nie jest darowizną, to wygoda. Widzisz. Tak więc, dla rozwoju duchowego, pół dnia ciszy raz w tygodniu i opuszczenie jednego posiłku raz w tygodniu.

III. Po Trzecie: wyznaczenie sobie specjalnego czasu raz w tygodniu poświęconego dodatkowej medytacji lub dźapie, powtarzaniu, recytacji.

Swami Veda Bharati (1933-2015)

IV. Po Czwarte: pominięcie w swoim życiu jakiegoś przedmiotu komfortu, przyjemności. Może to być miękkie łóżko. Może to być poduszka. Może to być talerz – cokolwiek. Nie pomijanie czegoś, bez czego zrobiłoby ci się niedobrze, ale pomijanie czegoś, co możesz pominąć, co możesz ominąć. Tak więc pomijanie w swoim życiu jakiegoś źródła komfortu, jakiegoś przedmiotu komfortu.

V. Po Piąte: Wyznacz przynajmniej jedną noc w tygodniu, kiedy na pewno nie będziesz mieć myśli seksualnych (nie będziesz myśleć o współżyciu płciowym). Środa wieczór jest do tego dobra, ponieważ w czwartek rano przychodzisz tutaj na medytację – ci, którzy to robią. I nie powiedziałem „seks”, powiedziałem „myśl seksualna”.

VI. Po Szóste: Raz w miesiącu przez cały dzień jedz tylko owoce i soki.

VII. Po Siódme: Sprawdź swoje nawyki i pozbądź się jednego niepotrzebnego nawyku, podejmując stanowcze postanowienie (sankalpam). A gdy już nie będziesz mieć tego nawyku, wróć do niego. W ten sposób nie staniesz się fanatykiem. Tak zrobiłem z kawą. Lubię kawę. Nie lubię herbaty. Pewnego ranka nagle ludzie z aśramu powiedzieli: „Nie ma kawy? Dziś nie prosiłeś o kawę”. Powiedziałem: „Nie, nie potrzebuję jej”. Teraz ją biorę albo nie biorę, to nie ma znaczenia. Więc weź jeden nawyk i porzuć go. Obserwuj siebie przez chwilę, a potem wróć do niego bez uwarunkowania nawykowego. Może to być nawyk mówienia. Może to być pewien sposób bycia. Może to być nawyk myślenia. Może to być pewien rodzaj reakcji emocjonalnej, do której jesteś przyzwyczajony – jakikolwiek rodzaj.

VIII. Po Ósme: Postanów przez rok nauczyć się kontrolować jedną ze swoich emocji i obserwuj ją uważnie. Przez ten rok pracujesz nad tą jedną sprawą, a gdy ci się uda, wracasz do niej jako do narzędzia. Gdy ci się uda ją kontrolować, wracasz do niej jako do narzędzia, które jest pod twoją kontrolą. Cóż, jeśli to naprawdę zły nawyk emocjonalny, to nie ma powodu, żeby do niego wracać, ale żaden nawyk nie jest całkowicie zły. Powiedzmy, że gniew, rozumiesz. Przestajesz uczyć się gryźć, ale nie przestajesz syczeć – jeśli jesteś wężem. Znasz tę historię?

Dawno, dawno temu był wąż, a wąż krążył i gryzł wszystkich we wsi. Więc jeden wielki święty, sadhu, jogin, przyszedł włócząc się do wsi, jak to się robi, i zobaczył, że wszyscy są bardzo ponurzy i zmartwieni itd. Zapytał: „Co się dzieje?”. Powiedzieli: „Panie, mamy węża w tej wsi, który krąży i gryzie wszystkich w nocy”. Więc święty powiedział: „Och, to nic. Wszystko w porządku, zajmiemy się tym”. Więc swoją mocą umysłu wezwał węża. W Indiach mają specjalne mantry, za pomocą których kontroluje się jad węża. Tak jest, i to jest znane. Zawołał więc węża, pogłaskał go po głowie i powiedział: „Wężu, to nic dobrego. Nie powinieneś gryźć” – jak święty Franciszek powiedział wilkowi. Więc wąż poszedł swoją drogą i nikogo nie ugryzł.

Święty wracał do swojego aśramu po dziewięciu miesiącach, a tym razem to nędznie wyglądające stworzenie węża podpełzało do stóp świętego, a święty zobaczył jego ciało, posiniaczone, połamane i krwawiące, i powiedział: „Wężu, co się stało?” Powiedział: „Panie, co się stało? Posłuchałem twojej rady i tak się stało, widzisz. Po twoim odejściu wszyscy mówili: „Ten wąż nie gryzie”. Więc wszystkie małe dzieci z ulicy podniosły mnie i okręciły wokół szyi, i ciągnęły, i zrobiły ze mnie małe kulki, i rzucały mną o ściany. I to jest to, co mi zrobiłeś”. Więc święty powiedział: „Co zrobiłem? Co ci powiedziałem?” Powiedział: „Powiedziałeś mi, żebym nie gryzł, więc już nie gryzę”. „Więc” powiedział święty: „ależ Wężu, czy kiedykolwiek powiedziałem ci, żebyś nie syczał?”

Więc uważaj na swoje nawyki.

IX. Po Dziewiąte: Prowadź pamiętnik, duchowy pamiętnik. Istnieją trzy rodzaje pamiętników, które ludzie prowadzą:

Pamiętniki wydarzeń związanych z innymi. Niektórzy ludzie prowadzą takie pamiętniki: „Ktoś zrobił to dzisiaj”. „Ktoś zrobił tamto dzisiaj” i „Róże kwitną, ładnie”. To w porządku. Te interesujące pamiętniki są interesujące dla twoich prawnuków, gdy po wielu, wielu, wielu latach trafią na strych – „Hej, pamiętnik babci! Zobaczmy, co zrobiła”. „Och, róże pięknie kwitły”. „Nawet teraz pięknie kwitną”.

Drugi rodzaj pamiętników, które ludzie prowadzą, to pamiętniki ich emocji, to pamiętniki samotnych ludzi. Jak się czułam, jak czułam się nieszczęśliwa: „Kochany Pamiętniku, nie mam z kim porozmawiać, więc rozmawiam z tobą, drogi Pamiętniku”. „Kiedy moje nieszczęście się skończy?” „Dziś dla odmiany poczułam lekkie szczęście, ale nie trwało ono długo”. [Odpowiadając na komentarz.] Tak, to również pacjenci dr Rudolpha Ballentine’a. Zaleca się, aby te pamiętniki były przechowywane ze względu na wartość terapeutyczną – aby je zapisać, a następnie zniszczyć. To listy pisane do samego siebie, aby wydobyć swoje emocje i powiedzieć: „Okej”. Mówiłem o takim rodzaju pamiętnika na kursie psychologii, który zacząłem.

Istnieje też trzeci rodzaj pamiętnika, a mianowicie pamiętnik sadhaki, duchowego aspiranta. Czy znasz to słowo sadhaka? Sadhaka to osoba, która praktykuje sadhanę, a osoba, która ukończyła praktykę sadhany, staje się siddhą, mistrzem. Tak więc sadhaka to osoba aspirująca do praktykowania sadhany, intensywnej, oddanej praktyki czegokolwiek. Może to być sadhana łucznictwa. Może to być sadhana mantry. Sadhaka to osoba, która pragnie ją udoskonalić i wkłada w nią całą swoją istotę, a gdy to zrobi, jest siddhą, spełnionym, adeptem, mistrzem. Tak więc trzecim rodzajem pamiętnika jest pamiętnik sadhaki, a pamiętnik sadhaki jest dokładnym zapisem jego postępów, jego porażek i jego sukcesów w jego duchowym i emocjonalnym rozwoju. Nazywa się pamiętnikiem introspekcji, wglądu. Nazywa się pamiętnikiem samooceny, i każda osoba, która ma długoterminowy cel samorealizacji i samodoskonalenia, powinna prowadzić taki pamiętnik. I obserwujesz siebie, i uczysz się rozpoznawać wszystkie ukryte motywacje – gdzie twoje ego jest aktywne, gdzie zrobiłeś coś dobrego pozornie na zewnątrz, całkowicie bezinteresownie, ale gdzie głęboko w umyśle wiesz, że nie przyniosło to pożądanego rezultatu, nie przyniosło pozytywnej odpowiedzi, ponieważ gdzieś w twoim umyśle był ukryty motyw, albo że postanowiłeś coś zrobić lub że postanowiłeś przezwyciężyć pewien nawyk, ale tutaj ci się nie udało.

Od czasu do czasu możesz deklarować swoje słabości innym. W rezultacie, kiedy piszesz swój pamiętnik, starasz się znaleźć własne sposoby na poprawę. Jednym ze sposobów jest celowe ujawnianie swoich słabości innym, celowe deklarowanie swoich słabości innym. Oni to wykorzystają. Robisz to z tą wiedzą i pozostawiasz siebie bezbronnym. To jest jeden ze sposobów na karmiczną ekspiację.

Jest wiele innych sposobów. Mam przyjaciela, bardzo, bardzo bliskiego przyjaciela. Jest jak brat. Nie mam brata, ale od moich nastoletnich lat był dla mnie jak brat – różnica wieku wynosi tylko rok. Mamy zupełnie odmienne temperamenty, ale nadal jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. On jest całkowitym ateistą, a ja jestem całkowicie oddany Bogu, ale nadal jesteśmy najbliższymi przyjaciółmi. To jest możliwe na świecie, ponieważ jest całkowicie szczery – a ateiści są najszczerszymi ludźmi, jakich kiedykolwiek spotkałam w życiu. Mam wielki szacunek dla ateisty, nie dla agnostyka. Mam wielki szacunek dla ateisty i zawsze go miałem – a potem usłyszałem, jak mój Mistrz powiedział to samo. Powiedział: „Mam wielki szacunek dla ateisty. Ma on jakieś mocne przekonania i jest wobec nich szczery”. I tacy są! Ateiści w życiu prywatnym są bardzo uczciwymi ludźmi.

Tak czy inaczej, wiesz, każdy język ma przekleństwa. Teraz w Indiach sowa, w przeciwieństwie do Zachodu, jest uważana za symbol głupoty, ponieważ nie widzi w świetle. Mówi się, że Bogini Bogactwa ma pojazd zwany sową – nie widzi, do kogo idzie, kto na to zasługuje lub nie. Więc nazwanie kogoś „synem sowy” byłoby jak nazwanie kogoś „synem osła” lub coś w tym stylu. Więc mój przyjacielu, ten młody człowiek nabrał nawyku używania po prostu tego przekleństwa, „syn sowy” – „Gdzie jest magnetofon? Syn-sowy!” I on i ja rozmawialiśmy z tej samej platformy. Mieszkał kiedyś w budynku o wiele większym niż ten, który był miejscem kultu. Pewnego dnia w środku wykładu użył tego słowa i wszyscy byli w szoku! Wszedł na górę, a ja zapytałam: „Co robisz? Dlaczego nie porzucisz tego nawyku?”

Więc on też pisał pamiętnik, a ja też pisałem swój. Prowadziłem regularny pamiętnik do dwudziestego trzeciego roku życia, ale potem nie czułem już takiej potrzeby. Więc powiedział: „Dobrze, porzucę ten nawyk. I za każdym razem, gdy to słowo wyjdzie z moich ust, dam sobie w twarz”. Więc uważnie się obserwował i następnym razem, w następną niedzielę, siada na scenie i wygłasza wykład, a w środku wykładu mówi „syn sowy” i nagle daje sobie w twarz w twarz, a wszyscy się patrzą. „Co się stało?” Ale potem już nigdy nie użył tego słowa. Więc są różne sposoby. Jeśli masz podstawową pokorę, nie masz problemu z przezwyciężaniem złych nawyków lub ego. Zawsze uczysz się rekompensować swoje ego jakimś szczególnym, uczciwym aktem pokory i skromności.

X. Po Dziesiąte: Dźapa, Różaniec, Powtarzanie. Nie ma nic takiego cudownego jak dźapa – a ludzie unikają dźapa. Ludzie unikają podejmowania 125 tysięcy powtórzeń mantry. Unikają tego, bo nie mają wiedzy o swojej sile. Nie rozpoznają swojej siły. Unikają tego – nie dążą do tego, co przyjdzie później. Jeśli nie możesz podjąć 125 tysięcy na początku, zacznij od 11 tysięcy, 15 tycięcy, 21 tysięcy, 25 tysięcy, 27 tysięcy, 33 tysięcy, 41 tysięcy lub 51 tysięcy. Daj sobie szansę. Ustal datę, podejmij postanowienie, weź poranny prysznic, praktykuj celibat poprzedniej nocy i powiedz sobie szczerze: „Dla mojego oczyszczenia i dla przyjemności boskiego Guru, nie szukając żadnych innych korzyści, podejmuję to postanowienie”, a kiedy już wykonasz to postanowienie, odkryjesz, że „Hej, zrobiłem to, i było dobrze, i je wykonałem”. Daj sobie trochę czasu, a następnie podejmij większe postanowienie. Podejmuj je powoli, jeśli nie chcesz się na nie rzucać.

Na różnych etapach postanowienia wykonania dźapy napotkasz bunty umysłu (emocji i myśli). Natkniesz się na te bunty umysłu – wszelkiego rodzaju pojawiające się emocje, wszelkiego rodzaju myśli, pragnienie wstania. Jeśli wykonałeś dźapę 11 tysięcy razy, do czasu, gdy wykonasz 1000, powiesz: „Cóż, to mi nie pomaga. Ile zostało na mali/różańcu?”

Traktuj swój podświadomy umysł jak dziecko, które ma napad złości. Ludzie czasami pytają mnie, co powinniśmy zrobić, aby urodzić piękne, ambitne, rozwijające się duchowo dziecko? Dla kobiet w ciąży wszystkie inne ćwiczenia są bardzo trudne, ale dźapa, dźapa, dźapa – widzisz? Moja matka, kiedy się spodziewała, robiła pięćdziesiąt obiegów mala Gayatri każdego dnia.

W ten sposób dźapa jest sekretem czystości, dźapa jest sekretem aspiracji. Pomiń wszystkie inne techniki, nie rób nic, nie są potrzebne żadne relaksacje, nie są potrzebne żadne koncentracje. Doskonal swoją dźapę, a będziesz mieć wszystko, rozumiesz. Wszystkie inne rzeczy powinny być pomocne, ale dźapa jest rdzeniem. I dopracowujesz swoją dźapę do takiego stopnia, że ​​każde uderzenie serca jest mantrą. Liczyłam w ten sposób przez pięć minut dziś wieczorem. Po prostu liczyłam uderzenia serca – każde uderzenie serca mantrę, każde uderzenie serca mantrę. Kiedy wykonasz pięć minut tej nieprzerwanej mantry z uderzeniem serca, wykonasz pięć razy 72 powtórzenia swojej mantry. Więc powiedziałam: „Wszyscy tutaj wykonali ponad 450 powtórzeń, widzisz. Więc zrób to z determinacją, zrób to z zobowiązaniem.

Możesz liczyć to jako jedenasty krok lub możesz liczyć to jako pierwszy krok, a wszystkie pozostałe po nim – robisz je z postanowieniem, które sobie wcześniej zadeklarowałeś, nie losowo, ponieważ losowo nie dotrzymasz słowa. Nie da ci to uznania twojej siły. Czy podążasz? I to jest jedna rzecz. Ustal datę, ustal godzinę. Rozumiesz? Ustal datę, ustal godzinę i trzymaj się jej. Z drugiej strony nie bądź fanatykiem, ale z drugiej strony nie próbuj szukać wymówek dla swojego lenistwa. Istnieje więc ostrożna równowaga osobowości. Kiedy twoje dziecko spada ze schodów, czy siedzisz i robisz dźapę?! Twój mąż jedzie dwanaście godzin z innego miasta. Jest głodny i zmęczony, a ty siedzisz i robisz swoją dźapę?!

Więc zachowaj równowagę, uważaj, mała porażka nie jest zła, pamiętaj o tym. Mała porażka nie jest zła, i tylko ten, kto potrafi z wdziękiem złamać zasadę, może z wdziękiem przestrzegać zasady. Tylko ktoś, kto potrafi z wdziękiem złamać zasadę, może z wdziękiem przestrzegać zasady. W przeciwnym razie będziesz mieć poczucie winy. To zawsze jest problem, i będziesz mieć przed sobą wszystkie te dziesięć zasad, a potem powiesz: „Pandita-dźi kazał mi to zrobić!” – i cała szkoda, która wynika z fanatyzmu, cała szkoda, która wynika z legalizmu, spadnie na ciebie. Czy postępujesz zgodnie z nimi? Więc nie rób tego z fanatyzmem, nie rób tego z poczuciem winy, nie rób tego z legalizmem, ale rób to. Chcesz, żebym dał ci kilka bardziej ogólnych myśli na temat życia? Te rzeczy powiedziałem już wcześniej, ale powtórzę dla ciebie.

[Zadano pytanie.] Okej, jaki jest podział na 125 tysięcy? Ile dziennie? Uważaj na swoje możliwości. Sam decydujesz, ile czasu, ile miesięcy chcesz poświęcić. Siadasz, robisz mala za malą i widzisz, ile ci to zajmie.

Teraz możesz chcieć obejrzeć malę na trzech różnych poziomach. Wykonujesz malę z oddechem. Wydychasz mantrę, wdychasz mantrę i obserwujesz, ile to zajmuje. Następnie wykonujesz malę ze zwykłym powtórzeniem, które wykonujesz; wiele osób wykonuje to gdzieś pomiędzy ustami a umysłem. Wykonuj to na tym poziomie. Następnie spróbuj wykonać to na najgłębszym możliwym poziomie, gdzie mantra i bicie serca są jednym, mantra i bicie pulsu są jednym. Oblicz, ile czasu zajmuje ci wykonanie jedną malę na wszystkich tych trzech poziomach, a następnie decydujesz, na którym poziomie jest ci najwygodniej i ile czasu masz do dyspozycji każdego dnia. Więc jeśli masz jedną godzinę do dyspozycji i zajmuje ci piętnaście minut, aby wykonać malę z oddechem, jesteś w stanie wykonać tylko cztery male dziennie. Widzisz. Z drugiej strony, z biciem serca lub czymś takim, zajmuje ci to – co? – półtorej minuty, aby wykonać malę? Więc decydujesz, ile czasu masz do dyspozycji każdego dnia, a następnie ile miesięcy ci to zajmie. Dobrze? Tradycyjnie rozpoczynamy tego typu dobre obrzędy czy rytuały sadhanowe w poniedziałki lub czwartki, w dzień Księżyca lub Jowisza.

[Zadano pytanie.] Okej, jak liczyć cykl 125 tysięcy? Liczysz jedną malę jako sto i zapominasz o ośmiu. Te osiem rozdajesz, ponieważ prawdopodobnie gdzieś pominiesz koralik różańca, przynajmniej jeden. Myśl błądzi. Zanim się obejrzysz, osiem lub dziesięć powtórzeń zniknie, a ty nie powtórzysz mantry, tylko poruszysz ręką. Widzisz? Więc rozdaj osiem. Przynajmniej osiem po prostu nie liczysz.

[Zadano pytanie.] Okej, zadano pytanie: „Czasami powtórzenie staje się tak szybkie, że ręka nie porusza się wystarczająco szybko; więc czy możemy policzyć trzy lub cztery powtórzenia dla jednego koralika?” Odpowiedź z bardzo dobrego powodu brzmi „Nie”, chociaż czasami każdy osiąga subtelniejszy poziom w umyśle, gdzie ręka nie może poruszać się wystarczająco szybko. Takie okazje zdarzają się rzadko lub przynajmniej nie są regularne. I co robimy – i mówię to z doświadczenia. Sam miałem ten problem w pewnym momencie, a potem odkryłem, że najlepiej będzie, jeśli zrobię to w nieco wolniejszym tempie i to wzmocnię i uczynię z tego mój płaskowyż, aby stało się to absolutnie naturalne. Widzisz? Później pewnego dnia wzniesiesz się z tego płaskowyżu na wyższy poziom, więc wzmocnij to, i to w porządku! Dobrze jest robić to w ten sposób.

Teraz nie licz mala, które robisz podczas podróży, siedząc i robiąc inne rzeczy. Kiedy robisz dźapa jako część postanowienia, sankalpy, robisz to siedząc o ustalonej porze i w ustalonym miejscu. Okej?

Teraz powinieneś również pamiętać, że nie powinieneś wracać do domu dziś wieczorem i nagle usiąść i powiedzieć: „Postanowiłem, numer jeden to, numer dwa to, numer trzy tamto, numer cztery, numer pięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, postanowienia wszystkie na raz”, a w następny czwartek, w następną środę rano powiesz: „Nie byłem w stanie tego utrzymać. Nie sądzę, żebym poszedł do Centrum Medytacji w ten czwartek wieczorem”. To niesprawiedliwe wobec ciebie. Zacznij od czegoś, co możesz łatwo ogarnąć. Zapisz to na pierwszej stronie swojego pamiętnika: Możesz robić to po kolei – nawet jedno postanowienie na rok”. Utrwal to, dokończ, dopracuj – Widzisz? – a kiedy stwierdzisz, że jesteś w stanie poradzić sobie z większą ilością, wtedy dodaj. Nie przesadzaj ze swoją siłą psychiczną, nie przesadzaj ze swoją mocą psychologiczną, pracuj powoli. Cokolwiek zdecydujesz się zrobić, pracuj z tym idealnie. I powtórzę raz jeszcze, mała porażka nie jest zła. Odpuść sobie. Oddaj to też, oddaj to z wdziękiem, ale nie oddawaj tego dalej, wiesz, wracaj do właściwej rzeczy.

Są też inne rzeczy, które nie są częścią tego rodzaju dyscypliny, ale piękno osoby duchowej żyje w radości z wnętrza. Po prostu wzbierająca radość, szczęście bez żadnego powodu. Jego szczęście nie szuka powodu. Po prostu bądź szczęśliwy tutaj, powstań z tego wewnątrz. „Z czego jesteś szczęśliwy?” Co masz na myśli? Gdybym miał mieć powód do radości, nigdy bym nie był szczęśliwy, ponieważ zawsze czegoś brakuje. Szczęście pochodzi stąd. To radość, narastająca radość – Aananda/m, która nie ma antonimów. Nie ma żadnego powodu na świecie, aby być nieszczęśliwym. Problemy, które masz, są tam, na zewnątrz, zajmij się nimi tam, nie przynoś ich tutaj. I jeszcze jedna zasada: to jest szczęście tutaj, to jest po prostu narastająca radość z serca bez żadnego powodu. Widzisz? Śmiej się! Śpiewaj!

I zawsze staraj się znaleźć okazje, aby uczynić siebie małym. Zawsze staraj się znaleźć okazje, aby uczynić siebie małym przed innymi w pokorze, pokorze umysłu – nie zawsze próbując potwierdzić swoją wielkość, nie zawsze próbując potwierdzić swoją myśl, że „mam rację!” Powiedz: „Mylę się”. Wtedy wzrośniesz. „Tak, mylę się, mój błąd, moja wina. Tak, moja wina”. I czasami mów tak, nawet jeśli to nie jest twoja wina.

Jest historia o indyjskim Królu, królu mogolskim, który był jednym z tych ludzi, którzy nigdy nic dla siebie nie wzięli ze skarbca. Więc, mimo że rządził całym imperium, zarabiał na życie kopiowaniem rękopisów. W tamtych czasach nie było prasy drukarskiej, więc książki były po prostu rękopisami, i tak używał całej sztuki kaligrafii, aby je kopiować. Pewnego dnia siedział na dworze i przyszedł wielki uczony, przyszedł wielki uczony i podniósł książkę, w której pisał. Wiecie, ludzie mają zwyczaj przychodzić i po prostu podnosić coś ze stołu i patrzeć – nie mogą trzymać rąk przy sobie. Więc zaczął patrzeć i powiedział: „Och, przepraszam, panie, ten fragment tutaj. Nie powinien być w ten sposób, ale powinien być w ten sposób”.

Więc król podniósł korektor, którego używano w tamtych czasach – był on bardzo niezbędny do kaligrafii – i poprawił fragment. I uczony był bardzo szczęśliwy – poprawił króla! Uczony poszedł swoją drogą, a król podniósł książkę, wlał tam korektor i zastąpił korektę uczonego oryginałem. To mu nie zaszkodziło – a uszczęśliwiło kogoś innego. To jest sztuka. Więc znajdź okazje, by się zmniejszyć, pod warunkiem, że nie wyrządzisz nikomu krzywdy.

Możesz też zrobić coś filantropijnego lub coś, co służy dobru innych. Zobacz. Inna zasada to rozdawać dziesięć procent swojego czasu, bogactwa, zasobów, siły, pieniędzy, słów lub czegoś innego – dziesięć procent, rozdawaj. Rozdawaj w taki sposób, by nie otrzymać z tego żadnych odliczeń podatkowych. To samo w sobie jest dawaniem. Reszta nie jest dawaniem. Czy rozumiesz? I nie mam na myśli dawania pieniędzy Centrum Medytacji, ale dawaj gdzieś.

Inna zasada: jeśli ktoś jest obecny, nie jedz bez ofiarowania jedzenia, nawet jeśli musisz żyć za połowę tego, czego potrzebujesz. Nie jedz, jeśli ktoś jest obecny. Nie jedz bez wcześniejszego ofiarowania, podzielenia się – lub jeśli ktoś prawdopodobnie będzie obecny, zostaw trochę jedzenia dla niego lub dla niej, a potem zostaw to i bądź szczęśliwy – i zapomnij o tym. Czy postępujesz zgodnie z tym? Ciesz się tym i zapomnij o tym. Zapomnij, że to zrobiłeś. Zapomnij, że nie zjadłeś wystarczająco dużo, ponieważ musisz zostawić jedzenie dla kogoś innego. Dotyczy to również innych rzeczy zapewniających komfort w twoim życiu. Masz tylko jeden wygodny materac, a drugi jest nierówny. Użyj nierównego dla siebie, a wygodny daj innej osobie, a będziesz szczęśliwy. I nie spraw, aby druga osoba poczuła, że ​​to zrobiłeś, i możesz wypracować inne podobne zasady. Obserwuj wokół siebie. Co trzeba zrobić dla kogoś? Zapomnij o tym: „Mój wzrost, moja wiedza, moja poprawa, mój sukces”.

Okej, nie zagłębialiśmy się w głęboką filozofię Wedanty. Obiecałem nauczyć cię różnych technik sztuki i nauki kontemplacji. Czy odłożymy to na następny raz? To nie jest strata czasu, prawda? I cokolwiek tutaj zrobiliśmy, obserwuj, rób to powoli, wchłoń to, przyswój to. Zrozum powody, dla których to się dzieje, a następnie idź w tym kierunku. I nie bój się dyskomfortu i bólu w życiu. Nie bój się dyskomfortu i bólu. Większość twoich problemów emocjonalnych wynika z tego, że uciekasz od dyskomfortu i bólu. Staw czoła swoim dyskomfortom uczciwie i szczerze, i przejdź przez nie. To jak spotkanie ducha w nocy. Wiesz, ludzie widzą ducha – „Duch! Duch! Duch!” – więc uciekają. Odwracają się i myślą, że duch za nimi podąża, ale ty idziesz w jego kierunku, a wszystko, co jest, to jakieś wiszące ubranie. Więc idź w jego kierunku, zbadaj przyczynę strachu.

Strach to nic innego jak słabość w polu energetycznym zwanym umysłem, manasem. Czy rozumiesz, co mówię? Umysł to pole energetyczne. Kiedy nie jest dostrojony, wtedy mówi: „Nie jestem w stanie sobie z tym poradzić”, więc uciekam; boję się. Więc ludzie boją się odpowiedzialności. Ludzie boją się wziąć na siebie winę. Ludzie boją się porażki. Ludzie boją się winy. Ludzie boją się najróżniejszych wyimaginowanych rzeczy ze strony innych – cała ta paranoja!

Ludzie boją się śmierci. Wiesz, powiedziałem ci, że dopiero jakieś dwa lata temu zrozumiałem, że istnieje coś takiego jak kompleks winy, a w zeszłą środę zrozumiałem, że istnieje coś takiego jak prawdziwy strach przed śmiercią. To było na tych zajęciach, które właśnie skończyłem prowadzić w Minneapolis Athletic Club, a tydzień wcześniej wspomniałem mimochodem, że medytacja jest również jak sen i że jest również jak śmierć. „Ach!” Reakcje!!! Nie wiem, kto był bardziej zszokowany, ja czy oni. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że słowo „śmierć” może wywołać taką reakcję. Przypuszczam, że w systemie wierzeń, w którym jest tylko jedno życie, śmierć musi być straszną rzeczą – i ludzie chowają się przed śmiercią, ale jak możesz się przed nią chować? Ona jest cały czas. Zmierzasz w jej kierunku. Z każdą mijającą minutą zmierzasz w jej kierunku. Więc ludzie boją się śmierci. Mają wszelkiego rodzaju lęki, wyimaginowane lęki.

Kiedy masz obiekt strachu, idź w jego kierunku. Kiedy poczujesz dyskomfort, idź w jego kierunku. Wybierz go prawą ręką, żongluj nim, obserwuj, jak żonglujesz nim, poczuj go i sobie z nim poradzisz. Konflikt, kryzys, trudność, trudność w związku, trudność w procesie – poradź sobie z tym, żongluj tym, idź do tego, zbadaj to: „Co mnie w tym przeraża? Co mnie w tym przeraża”. Idź i wyrzuć to, a będziesz maszerować szczęśliwie. Będziesz zaskoczony. Kiedy już poradzisz sobie z tego rodzaju dyskomfortem, bólem, konfliktem lub trudnością w swoim życiu, od której zamierzało się uciec, kiedy już sobie z tym poradzisz, twoja wiedza, twoja umiejętność radzenia sobie z tymi rzeczami wzrasta. Widzisz. Następnym razem, gdy pojawi się kolejny dyskomfort, kolejny ból, nie uciekniesz od tego. Teraz masz większą pewność siebie i wiesz, że możesz sobie z tym poradzić. Widzisz?

Więc rozważ te zasady życia. Rozważ je, przejrzyj je w myślach raz po raz, pomyśl o nich. Naprawdę pomyśl o nich. Zobacz, co możesz przyswoić. Nie zostawiaj tego tutaj – „Och, byłem na spotkaniu inicjacyjnym i to był miły wykład”. To nie jest ten pomysł, wtedy nie ma sensu wygłaszać wszystkich tych wykładów. Wygłaszanie wykładów – kiedyś usiadłem, żeby policzyć wszystkie wykłady, które wygłosiłem w swoim życiu. Jeśli policzysz trzydzieści pięć lat, średnio jeden wykład dziennie, jaki jest sens wszystkich tych słów, gadatliwości, chyba że ktoś podchwyci pomysł i go wykorzysta. Okej? Nie mogę polecić książki na ten temat, ale rozważ, rozważ. Widzisz, to jest Joga Karmy, Karma Joga, to jest Joga działania, i wybierz kilka rzeczy na raz.

Nie musisz pamiętać wszystkich przeprowadzonych medytacji, ale powiem ci, zrób trzy rzeczy. Po pierwsze, regularnie medytuj. Po drugie, obserwuj – jeśli nie stosujesz się do niczego innego. Żadna technika nie jest potrzebna. Żadne relaksacje nie są potrzebne. Są przydatne, są pomocne, rób je. I nie mów jutro „Cóż, Pandita-dźi powiedział, żeby nie robić więcej relaksacji”. To nie to, co mówię, ale wszystkie techniki mieszczą się w jednym temacie, a mianowicie – rozważaj. Naucz się obserwować siebie. Obserwuj. Na co teraz patrzysz? Co jeszcze jest do obserwowania? Co jest do obserwowania? Czego nie przestrzegasz? Poszukaj tego, czego nie obserwujesz w sobie, znajdź to. Jeśli obserwujesz swoją zewnętrzną skórę, czy obserwujesz również przepływ krwi? Jeśli obserwujesz przepływ krwi, czy obserwujesz również stan swojego szkieletu? Jeśli obserwujesz stan swojego szkieletu, czy obserwujesz również stan swojego żołądka? Czy obserwujesz swój przewód pokarmowy? Czy obserwujesz smak w ustach? Czy obserwujesz zapach w nozdrzach? Czy obserwujesz stan swoich gałek ocznych? Czy obserwujesz mózg, co dzieje się w mózgu? Czy obserwujesz swoją przeponę? Zawsze jest więcej do obserwowania. To ciało jest Galaktyką. W twoim ciele jest więcej komórek niż gwiazd w Galaktyce, a niektóre komórki obumierają, a niektóre komórki odradzają się… miliardami w tej chwili. Obserwowanie nie jest łatwą sprawą.

Więc obserwuj, rozważaj i przestrzegaj coraz więcej i więcej, a samo to obserwowanie doprowadzi cię do mantry. Kiedy wykonujesz mantrę, obserwuj siebie, jak ją wykonujesz, obserwuj swój umysł, który ją wykonuje. Więc wykonuj dźapę. Niech dźapa przyjdzie, to jest trzecia rzecz, wykonuj dźapę. Niech dźapa przyjdzie poprzez tę czujność, czuwanie. Okej! Więc po prostu obserwuj jaźń.

I niech Bóg was wszystkich błogosławi. Dziękuję.

(Napisane jako „Pandit Usharbudh Arya” przed zostaniem Swaminem — redakcja)

Transkrypcja z serii: „Szkolenie na Ścieżce Duchowej – I”, The Meditation Center, Minneapolis, Minnesota, USA. 1976

Swami Veda Bharati (1933-2015)

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *